Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Mieszkanie Akuto i Ookamiego
Czw Gru 10, 2020 8:53 pm
Mieszkanie Akuto i Ookamiego



Górna sypialnia należy do Ookamiego, dolna do Akuto.
Akuto Koyasuryo
Akuto Koyasuryo
The Writers Alter Universe
Re: Mieszkanie Akuto i Ookamiego
Nie Paź 03, 2021 1:30 am
  Nie cierpiał nadgodzin.
  W Riverdale zdawały się być czymś całkowicie normalnym, biorąc pod uwagę syf jakiego codziennie dostarczało im miasto. Mimo to nawet jeśli Akuto był Japończykiem, uważał że była dość solidna różnica między faktycznym robieniem czegoś, a ciągłym odbieraniem telefonów tylko po to, by dowiedzieć się, że po dojechaniu na miejsce i tak zastali tylko i wyłącznie trupa. Czy zwłoki jeszcze robiły na nim jakiekolwiek wrażenie? Nie. W końcu wychował się w chorym mieście, gdzie wiara w demony osiągnęła poziom psychozy. Mordowania ludzi ze szczególnym okrucieństwem - do tego stopnia, by wręcz myto podłogę ich krwią. Tu większość zabijała szybko. W konkretnym celu, takim jak porachunki gangowe czy zwyczajny pech przechodnia, który natrafił na wkurwionego przedstawiciela patologii. Nie pastwili się i nie odprawiali przy tym żadnych kosmicznych rytuałów.
  Najgorsza w tym wszystkim była jednak bezsilność. Nadal zdarzały mu się noce, gdy tęsknił za swoim tradycyjnym strojem. Długimi czarnymi szatami, maskami i ukochaną latarnią oświecającą mu drogę. Ciężarem mieczy na plecach, które nie raz i nie dwa uratowały mu życie. W Riverdale broń biała, za wyjątkiem noży i maczet, praktycznie nie istniała. Gdyby próbował wymachiwać komuś przed oczami kataną, pewnie zostałby wyśmiany. Kulka w łeb robiła w końcu swoje dużo szybciej niż ostrze. Niezależnie zatem od jego umiejętności i chęci, każdego dnia zderzał się z murem uświadamiającym mu, że jego starania nie odnoszą zbyt wielu skutków.
  A myślał, że w Oguni sytuacja policji była beznadziejna.
  Drzwi do mieszkania skrzypnęły cicho, ściągając tym samym jego wzrok w bok. Słyszał ten sam dźwięk już miliony razy, a jednak nadal ich nie naoliwił. Właściciel reklamował mieszkanie jako nowe i choć wyposażenie rzeczywiście jawiło się na najwyższym poziomie, było w nim kilka elementów, które uderzały w jego odczucie perfekcji. Teraz nie miał jednak na to siły. Przekroczył próg, już wtedy zatrzymując się w miejscu.
  Dziwne uczucie, które towarzyszyło mu od lat, właśnie uderzyło go ponownie. Niepokój. Nie wiedział do końca skąd się brał, skoro zamek bez wątpienia był zamknięty, a jednak przez kilka długich sekund stał w miejscu próbując poukładać myśli, doszukując się czegoś w samym sobie.
  — Kotarou? — nie miał pewności czy był w domu. Biorąc pod uwagę jego naturę, równie dobrze mógł się błąkać właśnie po ulicach. Ściągnął powoli buty, odwiesił kurtkę na swoje miejsce i ruszył do środka, ściągając nieznacznie brwi. Był to jeden z niewielu odruchów, które zmieniały jego niewzruszoną na co dzień mimikę. Wszystko wydawało się być na swoim miejscu, więc dlaczego nie mógł się pozbyć wrażenia, że coś jest nie tak?
  Pokręcił nieznacznie głową i ruszył w głąb mieszkania, kierując się ku łazience. Zdecydowanie teraz tego potrzebował.
Kotarou
Kotarou
The Writers Alter Universe
Re: Mieszkanie Akuto i Ookamiego
Pon Paź 04, 2021 12:27 am
  Nie mógł powiedzieć, że było mu ciężko z aklimatyzacją. Z Oguni nie wiązał żadnych głębszych uczuć, a jedyna osoba która go tam trzymała już lata wręcz obróciła się w proch. Czy Riverdale było czymś nowym i nieznanym? Oczywiście że tak, ale był przecież wilkiem w skórze nastolatka – kochał nowe miejsca, kochał wyzwania i absolutnie ubóstwiał kłopoty.
  Dlaczego więc mimo całego tego zadowolenia siedział teraz na parapecie uchylonego na oścież okna z jedną nogą niebezpiecznie zwisającą poza granice mieszkania? Ktoś postronny spoglądając na jego zamyśloną twarz mógłby pomyśleć, że zastanawiał się czy ta wysokość będzie wystarczająca żeby ze sobą skończyć. Ale nie, nie chciał skakać, po prostu nie dysponował popielniczką, a ryzykowne rozwiązania zawsze były mu wybitnie w smak.
  Rocznice. Jakże on nienawidził rocznic.
  Kolejny kłąb dymu z papierosa oszpecił już i tak szary widok. Złote ślepia młodego wilka pobłyskujące kontrastem do otoczenia wydawały się wyjęte z innej rzeczywistości.
  Ostatni raz zerknął ku zamkniętej książce, którą odłożył na szafkę dobrą godzinę temu. Świadomość kryjącej się wewnątrz fotografii doprowadzała piegowaty pysk do grymasu; przestrzelone wieki temu biodro znów odezwało się fantomowym bólem.
  Na szczęście tym razem miał coś, co rozwiązywało takie problemy.
  W odnalezionej czystym przypadkiem (wcale nie) butelce sake było już mniej niż więcej zawartości, a kolejna porcja raz jeszcze wylądowała w przełyku dzieciaka.
Nie znosił alkoholu, dlatego zabijał jego smak nutą tytoniu. Tego dnia wybitnie potrzebował odwrócenia uwagi, niemniej wolał nie wychodzić poza granice mieszkania, gdyż jeden z budynków w okolicy mógłby dziwnym zbiegiem okoliczności stanąć w płomieniach.
  Nawet nie zdawał sobie sprawy kiedy tak zaintrygowała go piromania. Może z momentem puszczenia hotelu rodziców z dymem? Może.
  Przeciągnął się z pomrukiem, z łatwością wyłapują moment, w którym szczęk przekręcanego w zamku klucza przerwał martwą ciszę.
  Oto i przybył człowiek, który doskonale odwracał uwagę wilka od wszystkiego innego.
  Z początku dzieciak ani drgnął; trwał w bezruchu nasłuchując i czekając. Kalkulował w którym kierunku zmierzy współlokator i gdzie wpierw skieruje kroki. Przyjdzie się przywitać, zwilżyć gardło po dniu w pracy, czy może...
  – Kotarou?
  Zmrużył nieco ślepia; zaintrygowane rozbłysły dzikim blaskiem, którego brak było większości rówieśników Momobashiego. Odłożył butelkę alkoholu gdzieś na bok, gdzie mrok wysokiej ściany mógł w pełni ją pochłonąć. Spalił też do końca papierosa i zsunął się z parapetu, mknąc bezszelestnie ku drzwiom łazienki.
  – We własnej osobie, tęskniłeś? – Ten sam co zawsze zaczepny ton rozbrzmiał w drzwiach, gdy tylko Kot oparł biodro o framugę, z przekornym uśmiechem zakładając do wnętrza pomieszczenia. Zaplecione na piersi ręce imitował rozluźnioną postawę, którą dzieciak dodatkowo podkreślał rozbawionym wyrazem pyska. – Na pewno się nudziłeś cały dzień beze mnie.
Akuto Koyasuryo
Akuto Koyasuryo
The Writers Alter Universe
Re: Mieszkanie Akuto i Ookamiego
Wto Paź 05, 2021 12:12 pm
  Akuto czasem zazdrościł młodemu tego jak szybko odnalazł się w Riverdale. Sam, mimo że jego wiek nawet nie dobił do ćwierćwiecza, czasem czuł się jakby był już u schyłku żywota. Angielski nadal sprawiał mu nie lada problemy i nawet jeśli codziennie uczył się nowych słów poszerzając swoją wiedzę, nie było to wystarczające. Mieszkańcy byli istną mieszanką, ich naleciałości niejednokrotnie zmieniały wypowiedzi na te brzmiące bardziej po francusku czy niemiecku. Zwłaszcza dla kogoś kto nie przejawiał aż takiego talentu do podobnych rzeczy był to nie lada problem. W końcu nigdy nie miał okazji się ich uczyć, w szkole ignorowano takie rzeczy jak angielski utrzymując ich w całym klimacie sekty, której nie da się opuścić.
  Miał szczęście, że na posterunku znalazło się też kilku zamerykanizowanych Japończyków, którzy chętnie przychodzili mu z pomocą poklepując pocieszająco po ramieniu. I choć wiedział, że gdy chwalili jego postępy robili to wyłącznie po to, by okazać mu wsparcie, odbierał to jako coś niezwykle żenującego. Zupełnie jakby znowu znalazł się w szkole, gdzie nauczycielka uśmiechała się widząc, że dobrze napisał kilka trudnych znaków.
  Nic dziwnego, że choć utrzymywał swoją maskę niewzruszonego i profesjonalnego indywidualisty, którego nic się nie ima, w ostatnich czasach coraz mocniej walczył z poczuciem, że nie jest wystarczający.
  Do czego nigdy nikomu nie zamierzał się przyznać.
  "Na pewno się nudziłeś cały dzień beze mnie."
  Uniósł brew ku górze, choć nie mógł powiedzieć że był zaskoczony. Przyzwyczaił się już do jego odzywek, a jednocześnie wątpił by miały mu się kiedykolwiek znudzić. Momobashi miał w sobie jakąś dziwną cechę, która sprawiała że mimo jego specyficznego zachowania, Koyasuryo już dawno temu przestał tęsknić za wracaniem do pustego pokoju.
  Wystarczyło jednak, by stanął przed nim, by coś mu nie pasowało. Złapał go za twarz i nachylił się, wciągając krótko powietrze.
  — Piłeś dzieciaku? — nie był zdziwiony, że udało mu się dorwać alkohol. Był pewien, że obecnie sprzedawali go nawet trzynastolatkom. Co nie zmieniało faktu, że gdy wypuścił go na nowo, brwi miał nieznacznie ściągnięte.
  — Za fajki się nie rzucam, ale przynajmniej z tym poczekałbyś do dwudziesteg... — zamilkł na chwilę szybko przypominając sobie, że prawo działało tu inaczej niż w Japonii — ... osiemnastki.
Kotarou
Kotarou
The Writers Alter Universe
Re: Mieszkanie Akuto i Ookamiego
Sro Paź 06, 2021 12:49 am
  Im dłużej spoglądał ku niewzruszonej sylwetce stróża, tym większy spokój odczuwał. Nie miał pojęcia co takiego było w tym niemal pozbawionym emocji człowieku; zachodził w głowę za każdym razem, gdy podobne pytania kiełkowały w jego umyśle i za każdym razem, gdy próbował na nie odpowiadać był jedynie coraz bardziej zdezorientowany. A jednak w Koyasuryo było coś... Kojącego. Nie dało się stresować w jego obecności, a przynajmniej nie na długo. Był trochę jak kotwica dla rozszalałych emocji, przypominał o logice i zmuszał do wyciszenia umysłu. Innymi słowy – całkowite przeciwieństwo Kotarou.
  Złapany za pysk w pierwszej chwili nie wiedział co zrobić. Poczuł się jak złapany na łańcuch wilczur i już sam nie wiedział, czy powinien być zły na policjanta, za to, że ten tak bezproblemowo sobie z nim pogrywał, czy może na siebie za to... Że w zasadzie nie był zły, a przecież powinien. Ktoś miał go poskromić głupim dotykiem? Jego?
  Nieznacznie zmrużył złote ślepia, spoglądając z uwagą na mężczyznę. Nie minęła sekunda, jak teatralnie zdruzgotany wyraz zagościł na licu młodzieńca. Złapał się dramatycznie za materiał bluzy w miejscu serca i westchnął z wyraźną boleścią.
  – Zostawiłeś mnie samego na cały dzień. I podczas gdy ty świetnie się bawiłeś w pracy, ja usychałem z tęsknoty. To już podpada pod znęcanie, wiesz? – Spod uchylonych nieznacznie powiek wychynęły jasne jak samo słońce tęczówki; śledziły nieprzerwanie każdy ruch mężczyzny.
  Wilk zdecydowanie nie czuł się dziś na siłach by egzystować w swoim normalnym stylu bycia, niemniej bardzo się starał i miał nadzieję, że jego próby zostaną docenione. Był zresztą pewien, że gdyby w grę wchodził ktokolwiek inny, różnica w zachowaniu byłaby zwyczajnie niemożliwa do wykonania. Ale on? Akuto miał jakiś szósty zmysł jeśli chodziło o obchodzenie się z Momobashim.
  Niespodziewanie postąpił krok w przód. Z rękoma opuszczonymi wzdłuż ciała przywarł do piersi policjanta, uprzednio zadziwiające łeb, by z podbródkiem wspartym na jego piersi móc zajrzeć w te nieprzeniknione czarne oczy.
  Nawet pod kątem zewnętrznego wyglądu różnili się tak bardzo, jak tylko się dało.
  – Posiedź ze mną, wieki cię nie widziałem. Z siedem lat na pewno – Doskonale wiedział, że bredził, wszak nigdy nie miał mocnej głowy do alkoholu. Ale szczerze mówiąc, w tamtym momencie nie miało to aż takiego znaczenia; upchnął dumę niezależnego wilka w kieszeń, bo liczyło się tylko osiągnięcie celu i oderwanie myśli od tego, co wyżerało go od środka przez ostatnie kilka godzin.
  Z pomrukiem opuścił łeb, wtulając pysk w koszulkę stróża. Rękoma wciąż nie ruszał, choć bardzo go kusiło, żeby złapać ten żywy posąg i przyciągnąć jeszcze bliżej.
  Prawda była taka, że nawet jeśli odnajdywał się w nowym mieście bez problemu, to w swojej własnej głowie i uczuciach zrobić tego już nie potrafił.
  – Paliłeś– padło nagle, tuż po tym, gdy wziął głębszy wdech. – Hipokryta.
  Parsknął. Problem w tym, że czystym przypadkiem zabrakło w tym zwyczajowego rozbawienia.
Akuto Koyasuryo
Akuto Koyasuryo
The Writers Alter Universe
Re: Mieszkanie Akuto i Ookamiego
Sro Paź 13, 2021 4:56 pm
  Patrzcie jaki butny.
  Nawet jeśli Koyasuryo nijak nie dał tego po sobie poznać, zawsze nieznacznie fascynowała go zmiana w spojrzeniu stojącego przed nim chłopaka, gdy ingerował w jego indywidualizm i niezależność. Zresztą, zmieniające się na jego twarzy emocje czasem przypominały istny kalejdoskop. Co wcale, a wcale mu nie przeszkadzało. W końcu było tak odmienne od stoickich spojrzeń, które rodzina prezentowała mu przez całe życie.
  Nic dziwnego, że Momobashi pasował do Kanady dużo lepiej niż on sam.
  — Skoro tak świetnie się bawię w pracy to może znowu podejmiesz się stażu? W końcu doskonale sobie radziłeś, a nam przydadzą się do pomocy wszystkie dodatkowe ręce — stwierdził bez zawahania, zakładając ręce na klatce piersiowej. Jakby nie patrzeć, był gotów nawet za niego poręczyć. Rzecz jasna nie zamierzał go do niczego zmuszać, a dzieciak jak do tej pory nie prezentował większych chęci dołączenia do jego nowej pracy.
  — Może udałoby mi się nawet załatwić, żebym był twoim przełożonym — dodał, przyglądając mu się uważnie. Nie był pewien czy podobne rozmowy rzeczywiście powinny być prowadzone, gdy Kotarou był nieznacznie podpity. Zwłaszcza, że nie cierpiał obietnic bez pokrycia.
  Ostatecznie wyciągnął rękę i przetrzepał mu włosy.
  — Jutro o tym pogadamy. I nigdzie się już dzisiaj nie wybieram, chyba że chcesz iść na miasto coś zjeść — zaproponował, samemu nieznacznie przechylając się ku tej myśli. Niezbyt miał ochotę w tym momencie stać w kuchni nad garnkami, a co dopiero zmywać. Nawet jeśli został wychowany w niepoddawaniu się własnemu lenistwu, chyba należało mu się trochę oddechu.
  Ściągnął nieznacznie brwi, gdy chłopak nagle oparł się o niego głową.
  Jak pies po powrocie właściciela do domu.
  Rzecz jasna nie powiedział tego na głos. Zdążył się nauczyć, że dzieciak był dość mocno obrażalski w niektórych kwestiach, a dziś nie wydawał się do końca być w formie. Ułożył więc ponownie dłoń na jego głowie, głaszcząc go po włosach spokojnym ruchem.
  — Daj mi się umyć. I żaden hipokryta, w przeciwieństwie do ciebie mam dwadzieścia cztery lata — wytknął bez nawet momentu zawahania. Nie chciał go teraz pytać czy wszystko w porządku. Widział, że coś było nie tak, ale jeśli chciał z nim o tym porozmawiać, najpierw musiał załatwić podstawowe rzeczy, by najzwyczajniej w świecie móc się skupić. A to oznaczało jedno.
  Prysznic.
Kotarou
Kotarou
The Writers Alter Universe
Re: Mieszkanie Akuto i Ookamiego
Sro Paź 13, 2021 6:31 pm
  Komentarz o stażu nieco zbił go z tropu, co znalazło idealne odwzorowanie w jego mimice. Dotychczas uśmiechnięty pysk nabrał podejrzliwego wyrazu; kąciki ust opadły, a jedna z brwi podjechała wyżej, jakby nie był do końca pewien, czy rzucone właśnie słowa były w pełni poważne, czy może jednak stróż robił sobie z niego żarty. Trochę go już poznał i coraz częściej udawało mu się wyłapywać momenty, w których mężczyzna po prostu się z nim droczył, niemniej wciąż jeszcze nie opanował tej umiejętności na tyle, by być stuprocentowo pewnym. Stąd cała konsternacja.
  Szczerze mówiąc do tej pory nie sądził, że Koyasuryo mógłby znów chcieć z nim pracować, był wręcz święcie przekonany, że ten krótki czas spędzony wspólnie na posterunku w Oguni wystarczył, by w sprawach zawodowych nie chciał się zbliżać do Momobashiego nawet na kilometr. Zresztą. Młody nie mógłby go winić, doskonale przecież znał swoją naturę.
  Nic dziwnego, że wyglądał jak pies któremu podsunięto pod nos cytrynę – niby był zainteresowany, ale jednocześnie czuł, że coś się święci.
  – Może udałoby mi się nawet załatwić, żebym był twoim przełożonym.
  Tyle wystarczyło, by przekorny uśmiech znów rozświetlił piegowatą mordę wilka. Przymrużone z lekka powieki nadały złotym ślepiom jakiegoś osobliwego blasku, który tylko Kotarou potrafił wykrzesać w tak ciemnym pomieszczeniu.
  – Ooo, wiedziałem, że jednak chcesz mnie przy sobie zatrzymać – odpowiedział w końcu. Przekrzywiając łeb z lekka na bok. – Nie masz się czym martwić, nawet jeśli często znikam, to zawsze wracam. Niemniej staż brzmi jak dobra opcja. Zmniejszy prawdopodobieństwo, że jakiś przypadkowy budynek stanie w płomieniach, a tego przecież nie chcemy– parsknął na koniec, kręcąc głową. Idea posiadania zajęcia i to takiego, które gwarantowało towarzystwo Koyasuryo bardzo mu się podobała.
  – Mogę coś zamówić. Nie wypuszczaj mnie z domu jeśli nie chcesz następnego dnia słuchać wiadomości o lokalnej katastrofie. Wiesz jak kocham kłopoty – mruknął przekornie, zwilżając przy tym usta językiem. Już w dobre dni kochał ściągać chaos w najbliższe otoczenie; ciężko pomyśleć do czego był zdolny w stanie z lekka nietrzeźwym i w nienajlepszym nastroju.
  Stojąc tak w bezruchu i opierając łeb o stróża poczuł się nieznacznie lepiej. Co prawda wolałby, żeby sytuacja wyglądała nieco inaczej, ale nigdy nie powiedziałby tego na głos.
  Czując dłoń mężczyzny na włosach przesunął się ten niewidzialny centymetr bliżej niego. Nawet w najśmielszych snach nie podejrzewał, że mogłoby mu brakować dotyku albo czyjejś obecności. A jednak proszę. Stał tu teraz, na środku przejścia, wewnątrz siebie niemal krzycząc, by ten żywy kamień tuż obok podniósł ręce i przyciągnął go bliżej.
  Chwila... Co?
  Zmarszczył nieco brwi. Chyba potrzebował kolejnego papierosa na otrzeźwienie, bo alkohol za bardzo namieszał mu w głowie.
  – Będę w salonie – powiedział w końcu, niechętnie odsuwając się w tył. W trakcie przekraczania progu wyłuskał telefon z tylnej kieszeni i zaczął szukać ewentualnej kolacji, w tym samym czasie próbując przekrzyczeć odgłosy prysznica pytaniem o preferencje Akuto co do posiłku.
  Papierosa spalił stosunkowo szybko, każdego bucha popijając resztką alkoholu, a gdy tylko niedopałek wylądował w popielniczce, młody wilk padł pyskiem na kanapę. Nie miał sił i już nie wiedział czy to wina marnego dnia, czy buzujących we krwi procentach. Wiedział typowo, że musiał zagłuszyć natłok buzujących w głowie myśli, więc dodatkowo włączył przypadkowy program w telewizorze.
Akuto Koyasuryo
Akuto Koyasuryo
The Writers Alter Universe
Re: Mieszkanie Akuto i Ookamiego
Nie Paź 17, 2021 11:53 pm
  Obserwowanie tych drobnych zmian w mimice na zawsze miało pozostać jego drobnym hobby. Zwłaszcza, że analizy które przeprowadzał w swojej głowie Kotarou zawsze doskonale odbijały się choćby i w jego oczach. Ale nie tylko. Uniesiona brew, przymrużone oczy, inaczej wygięte kąciki ust. Był jedną z najbardziej ekspresyjnych osób jakie znał. Na pewien sposób go za to podziwiał, z drugiej strony bez wątpienia byłby szeroko krytykowany przez cały jego ród.
  Wolność wyrażania siebie miała w końcu wiele minusów. Im bardziej niedostępny pozostawałeś dla przeciwnika, tym mniejsze były jego szanse na przejrzenie twojej strategii i wtargnięcie do zamkniętego na cztery spusty umysłu. Ponadto zbyt wiele emocji podczas zagrażających życiu sytuacji, mogło z łatwością nie tylko wpłynąć na jej chłodny osąd, ale i spowolnić ruchy. Skupienie było podstawą każdego sukcesu.
  Czy kogokolwiek powinno zatem dziwić, że mimo przeprowadzenia się do Kanady, Akuto nadal każdego wieczora trenował walkę mieczem i skupiał się na medytacji?
  "Ooo, wiedziałem, że jednak chcesz mnie przy sobie zatrzymać."
  Wysłuchał jego wypowiedzi do końca, zaraz unosząc dłoń, by pstryknąć go w czoło.
  — Gdybym nie chciał to nie zgodziłbym się na wspólne mieszkanie. Co do drugiej części, udam że jej nie słyszałem — swoje zapędy piromana mógł schować w kieszeń. Zdecydowanie nie potrzebowali w tym mieście jeszcze większego bałaganu niż panował obecnie.
  — Jestem pewien, że jeśli będę cię pilnował, uda mi się choć połowicznie je zminimalizować pociągnięciem cię za kołnierz w odpowiednim momencie — rzucił beznamiętnie. Poskromienie kogoś takiego jak Momobashi było praktycznie niemożliwe, nie znaczyło to jednak że nie był w stanie choć częściowo przywrócić mu zdrowy rozsądek.
  Wejście pod prysznic bez wątpienia był tym czego w tym momencie potrzebował. Zmycie z siebie potu i trudów dzisiejszego dnia. Ciepła woda rozluźniała spięte mięśnie do tego stopnia, że przez dobre pięć minut nie ruszył się nawet o centymetr, pozwalając by raz po raz strumień obijał się o jego plecy i ramiona.
  — Zamów cokolwiek, byle było ostre — odpowiedział w odpowiednim momencie, przykręcając na chwilę wodę. I tak korzystał z jej dóbr zdecydowanie za długo jak na siebie. Przeszedł więc stosunkowo szybko do faktycznej kąpieli, osuszył się ręcznikiem i przebrał w świeże ubrania, poprzednie wrzucając do kosza z praniem.
  Wszedł do salonu szukając przez chwilę wzrokiem młodego wilka, by zaraz zlokalizować go na kanapie.
  — Przesuń się. Co zamówiłeś?
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach