Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Mieszkanie Noëla
Wto Gru 08, 2020 11:34 am
Mieszkanie Noëla

Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Mieszkanie Noëla
Sro Gru 09, 2020 4:16 am

  Adres pamiętasz, ta?
  Nie pamiętał. Nie pamiętał adresu, nie pamiętał też kiedy ostatni raz widział się z bratem na żywo. Nic dziwnego, że koniec końców leżąc w dużym wygodnym łóżku ze śpiącym obok dwudziestopięcioletnim Seanem Walkerem, wertował telefon komórkowy w poszukiwaniu adresu. W końcu musiał mu go kiedyś wysyłać, był tego pewien. Wklepywał raz po raz przeróżne frazy, aż w końcu z rezygnacją w oczach po prostu zaczął machać palcem z góry na dół. Z zamyślenia wyrwał go uginający się materac i ciepły oddech na karku, zaraz zwieńczony łagodnym dotykiem.
  — Umawiasz się z kolejną osobą, gdy nawet jeszcze nie pożegnałeś się ze mną? — niski, zachrypnięty głos wdarł się do jego słyszącego ucha, zmuszając go mimo wszystko do obniżenia urządzenia w dół. Zwłaszcza gdy ciepła dłoń zsunęła się w dół po jego boku i zatrzymała na biodrze, skutecznie go dekoncentrując.
  — Obiecałem bratu, że się z nim spotkam. Więc jeśli liczysz na drugą rundę, możemy się umówić na czwartek — odpowiedział spokojnym głosem z tą samą zaczepną nutą co zawsze, gdy odwracał się ostrożnie w jego stronę, uważając na zraniony bark. W końcu oplótł jego kark zdrową ręką i posłał mu leniwy uśmiech, z łatwością dostrzegając zadowolenie w ciemnych oczach.
  — Nie znajdziesz nawet dodatkowych piętnastu minut.
  — Z tobą to nigdy nie jest dodatkowe piętnaście minut. A teraz... — wycofał się i machnął na niego dobitnie dłonią, każąc się odsunąć. Zerknął na telefon i sprawdził godzinę, nim zwlekł się z cichym westchnięciem, z łóżka. Nie miał zbyt wiele czasu, a Ivo i tak czekał na niego aż nazbyt długo. O kilka miesięcy za długo.

***

  ... mimo swoich starań i tak się spóźnił. Sean zaproponował, że podwiezie go choć kawałek, skoro i tak jedzie w podobnym kierunku. Niemniej, nawet jeśli przystał na jego propozycję, szybko zgubił się w labiryncie uliczek, dwa razy trafiając na ślepy zaułek. Chyba tylko czyste szczęście sprawiło, że nikt nie sprzedał mu kolejnego ciosu nożem, tym razem w nerkę.
  Gdy w końcu stanął przed drzwiami o odpowiednim numerze, zegarek wskazywał dziewiętnastą trzydzieści siedem. Ponad pół godziny spóźnienia. Wykrzywił usta w grymasie i podniósł zdrową rękę, by po prostu zadzwonić dzwonkiem. Miał nadzieję, że Ivo nadal był w domu. I przede wszystkim, że nie będzie mu suszył za to łba.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Mieszkanie Noëla
Pią Gru 11, 2020 3:20 am

  Kołdra zsunęła się na nogi, kiedy chłopak nagle zerwał się do siadu. Klatka piersiowa unosiła się i opadała, jakby jej właściciel właśnie wystartował w maratonie. Odchylił się do tyłu, opierając się głową o ścianę. Promienie słońca wdzierające się do pokoju przez niedbale zasłonięte okno zmusiły Noela do zmrużenia oczu. Pustym spojrzeniem wpatrywał się w sufit pokoju, nie mogąc zdecydować się na poruszenie jakąkolwiek częścią ciała, nie mówiąc już o zmotywowaniu się do opuszczenia łóżka. Nie mógł też po prostu znowu usnąć, licząc, że kolejna pobudka nie wyciśnie z niego energii. Nie znosił tego. Kiedy wydawało mu się, że wreszcie cały tydzień prześpi bez problemów, wspomnienia z tego koszmarnego dnia powracały we śnie niczym huragan, burząc spokój i sprawiając, że wszystko przeżywał na nowo. Dzięki temu blondyn mógł przynajmniej wyśmiać tego, kto sądził, że czas leczy rany; co za pierdolone brednie, za każdym razem bolało tak samo. Po prostu nauczył się już nie zrywać na równe nogi z wrzaskiem, aby później osunąć się na podłogę.
  Gdyby ktoś kilka lat temu powiedział mu, że skończy w takim stanie, wyśmiałby tego kogoś, kaząć mu puknąć się w głowę. Niestety, teraz był całkowicie daleki od śmiechu.
  Nie potrafił określić, jak długo tkwił w jednej pozycji. Dopiero dźwięk telefonu wyrwał go z odrętwienia, przywracając umysł do rzeczywistości. Pochwycił komórkę z szafki nocnej. Nieświadomie wstrzymał oddech, widząc wiadomość od brata. No tak, mieli się dzisiaj spotkać. Czyżby chciał odwołać spotkanie? Taka informacja w ogóle by go nie zdziwiła, w końcu nie wiedzieli się tyle czasu, że równie dobrze bliźniak mógł dojść do wniosku, że wcale nie chce tego zmieniać i lepiej mu, kiedy nie musiał oglądać blondyna. Po kilku sekundach wpatrywania się w ekran, odblokował go i odczytał smsa. Zamrugał kilkakrotnie widząc, że jego domysły się nie sprawdziły. Szybko posłał zwrotną wiadomość, zanim rzucił telefon na pościel.
  Zaczął odliczać w myślach od dziesięciu, ostatecznie przy trójce decydując się na wydostanie z kołdry i koców. Przeszedł do łazienki, po drodze biorąc ubrania wiszące na krześle. Wejście pod prysznic okazało się prawie wybawieniem. Chłodna woda jednak pomaga oczyścić umysł lepiej niż wszystkie pigułki. Szkoda tylko, że jej efekt utrzymywał się o wiele krócej niż po zażyciu tabletek.
  Kompletnie stracił poczucie czasu. W pewnym momencie po prostu usiadł, pozwalając, aby woda nieprzerwanie leciała na niego. Żałował, że nie miał wanny, w której mógłby się położyć i zrelaksować. Uroki posiadania małej łazienki zaczynały się i kończyły na tym, że nie trzeba było za wiele sprzątać, gdyż też zbyt dużo rzeczy się w niej nie mieściło.
_________

  Chyba tylko jakiś szósty zmysł sprawił, że Noel w porę wyszedł spod prysznica i ogarnął się do końca, zanim rozległ się dźwięk dzwonka. Chłopak rzucił okiem na zegarek, kierując się do drzwi. Z jakiegoś powodu wizyta brata budziła w nim skrajne emocje; z jednej strony cieszył się, że wreszcie go zobaczy i będą mogli porozmawiać na żywo, a nie tylko za pomocą komunikatora, ale jednocześnie obawiał się, że zrobi się między nimi niezręcznie jak między zwyczajnymi znajomymi, widującymi się tylko przez przypadek na ulicy albo przy kasie w sklepie.
  — Wejdź. Napijesz się czegoś? — powiedział, odsuwając się, aby Ian mógł swobodnie wejść do środka. — Trafiłeś bez problemu? Robią jakiś mały remont przy jednej z ulic i przez to ją zamknęli. Nie da się kompletnie przejść, a nawet nie dali tabliczki kierującej do obejścia.
  Przeszedł do kuchni. Całkowicie zapomniał o tym, że mieli robić razem jedzenie, dlatego nie zahaczył wcześniej o spożywczak, ale nawet mimo to jego zapasy żywności nie wyglądały najgorzej.
  — Nie jestem pewny, czy mam wszystko, żeby zrobić japchae. Najwyżej będziemy improwizować albo zamówimy.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Mieszkanie Noëla
Pon Sty 04, 2021 2:59 pm
  Po zadzwonieniu dzwonkiem do drzwi, skupił się na swoim telefonie. Nie żeby było to coś nowego. Słowik miał w swoim życiu kilka mniej lub bardziej szkodliwych uzależnień, a ten drobny sprzęt elektroniczny zdecydowanie był jednym z nich. Ziewnął cicho, gdy nagłe krótkie skrzypnięcie i przeciąg wybiło go z wcześniejszego rytmu. Usta zamknęły się momentalnie, gdy podkrążone błękitne oczy zatrzymały się na swoim bracie. Niewyspanie było już stałym, nieodłącznym elementem jego życia. Zapomniał jak to było zrywać się z samego rana. Być pełnym energii i motywacji do życia. Czasem wspominając dawne czasy miał wrażenie jakby patrzył na jakiś przekłamany film, w którym wszystko było po prostu zbyt proste. Bo przecież obecnej rzeczywistości było do tego bardzo, ale to bardzo daleko.
  "Napijesz się czegoś?"
  Jedno niepozorne pytanie potrafiło wzbudzić w nim bardzo wiele sprzecznych emocji, które nijak nie wypływały na wierzch. Mimo, że było przecież tak całkowicie niewinne, jego zepsuty umysł błyskawicznie obracał je odpowiednio, znajdując drogę ku szukającemu ulgi uzależnieniu. Piwo. Whiskey. Wino. Cokolwiek, co było w stanie choć częściowo wypełnić brak procentów w jego krwi. Dni, gdy Słowik był całkowicie trzeźwy były głównie uzależnione od spotkań z innymi, jak i braku pracy. Teraz jednak sam przyłapał się na tym, że jego gardło zacisnęło się na samą myśl, zmuszając go do przygryzienia policzka od wewnątrz.
  — "Możesz zrobić jakąś herbatę. Zimno dziś" — zamigał, kompletnie nie ufając swojemu głosowi. Miał wrażenie, że każde słowo, które by wypowiedział, było w stanie go zdradzić. Tę cholerną tęskną nutę do czegoś, co nie powinno tak na niego działać.
  — "Powiedzmy. Miałem podwózkę, ale i tak brak tabliczek zrobił swoje" — wzruszył ramionami, zaraz opuszczając dłonie wzdłuż boków. Podążył za nim w milczeniu do kuchni, siadając na jednym z krzeseł. Nawet nie pofatygował się do lodówki, zupełnie jakby sama podróż tutaj kosztowała go zbyt wiele energii, by zainteresować się jej wnętrzem. Zresztą, prawda była taka, że jedzenie średnio zajmowało jego myśli. Słowa o Japchae wpadły jednym uchem, a wypadły drugim (no, technicznie rzecz biorąc to tylko jednym, skoro na drugie kompletnie nie słyszał), chwilę mu jednak zajęło nim odpowiednio je przetrawił. Uderzył kilka razy dłonią o blat, by zwrócić na siebie uwagę w starym, niezmiennym geście z dzieciństwa.
  — "Możemy zamówić. Dla mnie bez różnicy, gotowanie nie jest dziś szczytem moich marzeń, chyba że czujesz się na siłach" — zamigał, postukując kilkakrotnie butem o podłogę.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Mieszkanie Noëla
Czw Sty 07, 2021 1:02 am
Kubek cicho trzasnął, gdy Noel nieco zbyt energicznie postawił go na blacie. Nasypał herbatę do środka, zaraz potem nastawiając czajnik. Tak dawno nie przyjmował gości u siebie, że teraz obecność dodatkowej osoby w jego mieszkaniu wydawała mu się czymś mało naturalnym. Z większością znajomych spotykał się na mieście albo u nich, woląc nie podawać własnego adresu. Ale w końcu dla brata mógł zrobić wyjątek, tym bardziej że ten pierwszy zaproponował coś, na co blondyn już prawie nie miał nadziei.
  Odruchowo obrócił się, słysząc kilkukrotne uderzenie. Zamówić jedzenie? Wzruszył jedynie ramionami. Skoro bliźniak nie czuł się na siłach, aby stać przy garnkach, to równie dobrze mogli załatwić sprawę poprzez wykonanie jednego połączenia.
  — Wziąć ci coś innego niż Japchae? — zapytał, siadając naprzeciwko Słowika i sięgając po telefon leżący na stole. Zawiesił wzrok na bracie, przypatrując mu się badawczo. Przednie nogi krzesła uniosły się parę centymetrów, gdy Noel odchył się na oparciu. — Wyglądasz dosyć... fatalnie. Jakbyś długo nie spał albo był chory. Coś cię trapi?
  Podejrzewał, że Słowik prędzej wymiga się od odpowiedzi, niż zdradzi cokolwiek wykraczającego poza "jest w porządku, ta maseczka, którą niedawno wypuszczono do obiegu, jest jakaś kiepska, przez nią robią mi się okropnie podkrążone oczy", co oczywiście byłoby jedną wielką bzdurą, ale blondyn pokiwałby grzecznie głową, udając, że taka odpowiedź go satysfakcjonuje. Kiedy ostatni raz ktoś z nich zwierzył się drugiemu z tego, co się wydarzyło? Chyba zbyt wiele rzeczy poszło nie tak, aby teraz potrafili z łatwością się otworzyć. Mimo że Neil bardzo pragnął znowu zbliżyć się do brata i poczuć, że ma w życiu przynajmniej jedną osobę, do której może zawsze się zwrócić.
  — Chcesz obejrzeć jakiś film? Ostatnio oglądaliśmy coś razem chyba krótko przed tym, jak się wyprowadziłeś od rodziców.
  Wstał, słysząc pikanie czajnika. Zalał herbatę, zanim postawił kubek przed Słowikiem.
  — Masz, jeśli to cię nie rozgrzeje, to mogę ci dać koc albo jakąś moją bluzę.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Mieszkanie Noëla
Pią Sty 08, 2021 10:22 am
  Zastanowił się przez chwilę, starając się przebrnąć przez swój zawiły w dniu dzisiejszym umysł, który uparcie zasnuwał wszystkie jego myśli mgłą. Zajęło mu kilkanaście sekund przypisanie jedzenia do odpowiedniego smaku, nim w końcu pokiwał głową. Makaron nie brzmiał źle, ale chciał coś w czym będzie więcej mięsa niż mąki.
  — "Bulgogi" — przeliterował, zaraz uciekając chwilowo wzrokiem w bok. Dopiero na kolejne słowa uniósł brwi ku górze, wpatrując się z niego z niejakim niedowierzaniem. I tak to właśnie było, przychodziłeś do brata po długim czasie nieobecności, by usłyszeć od niego że wyglądasz fatalnie. Kto cię tak pocieszy jak nie rodzina?
  — No dzięki — wyrzucił w końcu z siebie na głos z wyraźnym przekąsem, przewracając przy tym oczami. Wiedział jednak, że Ivo nie kłamał. Przez chwilę milczał, zastanawiając się nad odpowiedzią, której mu udzieli. Zdawał sobie sprawę z tego, że już od dawna nie potrafili być ze sobą całkowicie szczerzy. Ale też z tego, że jego brat i tak nadal był w stanie przejrzeć każde pojedyncze z jego kłamstw. I choć początkowo naciskał, koniec końców poddał się i mu odpuścił. Czy Słowik miał z tego powodu wyrzuty sumienia? Gigantyczne. Czy to jednak zmieniało jego zachowanie przez większość czasu? Nie do końca.
  — Ostatnio się nie wysypiam — powiedział w końcu, nie precyzując, że w praktyce jego problemy ze snem trwały już ponad półtora roku. Bywały dni, gdy czternaście godzin było w stanie postawić go na nogi, nawet na kilka dób. Bywały też takie, gdy walczył o każdą godzinę odpoczynku, byle choć na chwilę opuścić powieki.
  — "Poza tym na skutek mojego wrodzonego szczęścia do znajdywania się w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze, byłem pod biblioteką podczas zamieszek i zarobiłem nożem w bark od jakiegoś znudzonego skurwiela. Pewnie słyszałeś o pożarze i tak dalej" — zamigał, ponownie rezygnując z mowy. Podawanie faktów, bez uwzględniania niektórych szczególnych informacji było największym luksusem, na który mógł sobie w tym momencie pozwolić. Nie mógł w końcu dopuścić do tego, by Noel dowiedział się o jego powiązaniach z Lisami. Ani ludźmi z pracy, nawet jeśli w tej konkretnej sytuacji nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Może poza Seanem, który zdecydowanie nie pozwolił mu się dziś wyspać.
  — "Pewnie, weszło ostatnio coś nowego na Netflixa?" — palce układające kolejne znaki, zaraz objęły ciepły kubek, który przysunął do siebie, wdychając kilkakrotnie unoszącą się znad niego parę. Napój był zbyt gorący na upicie choć łyka przy jego wrażliwym, kocim języku, niemniej przyjemnie był w stanie dodatkowo go rozgrzać.
  — Nie trzeba, herbata wystarczy. Co u ciebie słychać? Wyglądasz lepiej niż ja, ale to w sumie nic nowego. Chyba obaj jesteśmy w stanie w pełni szczerze się zgodzić, że zawsze byłeś przystojniejszy — zażartował, unosząc kącik ust w nieznacznym uśmiechu, który jeszcze przez chwilę widniał na jego twarzy, nim utonął w bezwiednym zamyśleniu.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Mieszkanie Noëla
Nie Sty 10, 2021 3:20 am
  Kilka przesunięć palcem po ekranie wystarczyło, żeby Noel zamówił jedzenie w aplikacji, z której na dobrą sprawę korzystał częściej niż by chciał. Rzadko miał ochotę po pracy na stanie przy garnkach. Wolał spędzić ten czas na próbie wyspania się i załatwianiu ważniejszych spraw niż gotowanie. Nieważne jak wiele razy obiecywał samemu sobie, że przestanie zamawiać gotowe jedzenie - bardzo szybko jego postanowienie weryfikowało życie i lenistwo połączone z ogólną niechęcią do przyrządzania posiłków, szczególnie tych wymagających większego nakładu czasu. Za dobrych starych czasów chłopak nie musiał się przejmować tym, czy będzie czekał na niego obiad... Zazwyczaj takimi rzeczami zajmowała się matka, ewentualnie brat.
  — Ostatnio się nie wysypiam.
  — Długo trwa to "ostatnio"? Może chcesz się zdrzemnąć u mnie? Mam też trochę środków na sen, chcesz? — zaproponował, jakby kompletnie umknęło jego uwadze to, jak bliźniak zareagował na jego wcześniejsze słowa.
  Przednie nogi krzesła trzasnęły o podłogę, kiedy blondyn gwałtownie pochylił się do przodu pod wpływem migania Słowika. Znajdował się pod biblioteką? Poczuł, jak zimny, nieprzyjemny dreszcz przemyka po jego karku. O niedawnym podpaleniu huczała połowa miasta. Co więcej, Noel był na miejscu podczas odbudowy nieszczęsnego przybytku, więc na własne oczy widział efekty całego zamieszania. Wtedy wszystko nie zrobiło na nim wielkiego wrażenia. W końcu to, co nie dotyczyło osobiście jego albo bliskich mu osób, zazwyczaj nie miało wystarczającej siły przebicia, żeby uruchomić w nim współczucie i żal. A jednak pożar biblioteki okazał się bardziej znaczący niż by sobie tego życzył.
  — Mocno oberwałeś? Byłeś przez to długo w szpitalu? Będziesz miał w pełni sprawny ten bark? — No i się odpalił. Mógł nie widzieć się z Ianem całe miesiące, ale to nie znaczyło, że przestał się o niego martwić. Mimo wszystko gdzieś w środku dalej siedziała jego siedemnastoletnia wersja, która robiła wszystko, żeby drugiemu bliźniakowi nie działa się krzywda. Oboje mieli swoje własne życia, do których za bardzo nie wpuszczali siebie nawzajem, ale Noel nie nawet nie chciał wyobrażać sobie tego najgorszego scenariusza, w którym pewnego dnia budzi go informacja o śmierci brata. Stracił już jedną z ważniejszych osób, przeżywając to w wręcz fatalny sposób. Kto wie, jak zniósłby po raz kolejny podobny cios. — Całe szczęście, że wyszedłeś z tego bez jeszcze gorszych uszkodzeń, nie chciałbym chodzić jeszcze na twój grób — O ile oczywiście w szybkim czasie również nie wylądowałby parę metrów pod ziemią. — Pomagałem sprzątać po tym syfie. Myślałem, że dowiem się czegoś ciekawego, ale niestety nikt nie dysponował żadnymi dobrymi, ani przydatnymi informacjami.
  Czasami trzeba było wysłuchać istnego potoku słów wypływających z różnych gardeł, żeby z tego wszystkiego wyłapać strzępek potrzebnych wiadomości, które mogły ukrywać się pod naprawdę błahymi historiami opowiadanymi przez przypadkowe osoby. Szkoda, że tym razem wszystkie przeprowadzone i podsłuchane rozmowy nie miały żadnej wartości.
  — Hmmm, wyszedł kilka dni temu jakiś krótki serial kryminalny o gangach i policji. Możemy obejrzeć i porównać z tym, co mamy na miejscu. Chociaż osobiście nie mam za bardzo do czynienia ani z tymi pierwszymi, ani - na szczęście - z tymi drugimi.
  Wolał trzymać się jak najdalej od komendy w obawie przed czułymi nosami nieprzyjaznych kundli. Mówiło się, że psy to najlepsi przyjaciele człowieka, ale głośniej przemawiało do Noel przeczucie ostrzegające go przed pewną rasą.
  Zmarszczył brwi, zastanawiając się nad pytaniem Słowika. Oparł się swobodnie o krzesło, już nie odrywając jego nóg od podłoża. Co - a przede wszystkim - ile mógł powiedzieć? Bliźniak był jedną z niewielu osób, których oszukiwanie sprawiało blondynowi niemałe trudności. Zawsze miał wrażenie, że podczas próby kręcenia i kłamania na żywo, prawie wszystko w nim wskazywało na fałsz.
  — U mnie nic specjalnego. Pracuję, wracam do domu i tyle. Czasami wyjdę na miasto. Zastanawiam się nad zmianą pracy. Ostatecznie podejmę decyzję, kiedy szef powie mi, czy wystarczająco dobrze przemyślał sprawę podwyżki. — Pochylił się nieznacznie, opierając łokieć o udo i wspierając policzek na pięści. — Tak w ogóle, to też byś wyglądał tak samo dobrze jak ja, jeśli przefarbowałbyś się na blond. Słowo daję, że wtedy połowa miasta chciałaby się z tobą przespać. — Wykrzywił kąciki ust w lekkim uśmiechu. — Teraz twoja kolej na opowiedzenie co u ciebie słychać.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Mieszkanie Noëla
Sro Sty 13, 2021 12:32 am
  Jego brat zawsze był względem niego nadopiekuńczy. Zabawne, gdyby poświęcał połowę tej uwagi innym, z pewnością miałby dużo większą łatwość w nawiązywaniu bliższych kontaktów. Być może jeszcze większą niż sam Słowik. W tym momencie jednak pytania bardziej działały mu na nerwy niż faktycznie pomagały, nawet jeśli podobne odczucia od razu wywoływały w nim dodatkowe wyrzuty sumienia. Których i tak miał aż zanadto.
  Może właśnie to było w tym wszystkim najgorsze. Każda próba spotkania zdawała się kończyć jeszcze większym dokopaniem samemu sobie, mimo że obaj chcieli przecież dobrze.
  — Nie, nie i nie — jak wiele spośród trzech "nie" w istocie było kłamstwem? Jedno, wszystkie, a może żadne z nich? Wsunął powoli palce wolnej dłoni we włosy, przeczesując je kosmyk po kosmyku.
  Nagły trzask o podłogę mimo wszystko sprawił, że podskoczył w miejscu. Nie na tyle lekko, by mógł to zrzucić na dreszcz zimna. Głośny dźwięk odbił się echem w jego uchu do tego stopnia, że skrzywił się nieznacznie, regulując odpowiednio aparat słuchowy. Czasem cały ten słuch naprawdę potrafił być nie lada przekleństwem.
  Kolejne pytania przez cały precedens trafiły do niego tylko częściowo. Skończył regulować dźwięk mniej więcej w połowie ostatniego. Nie patrzył w międzyczasie na jego usta, nic dziwnego więc że spojrzał na niego z wyraźnym zdezorientowaniem.
  — Sprawny bark? Tak, jest sprawny. Znaczy będzie jak się wygoi. Przepraszam, co mówiłeś? — zagubienie na jego twarzy tylko wzrosło, gdy jego brat zaczął wyrzucać z siebie kolejne słowa. Na czyj grób chodził Ivo? Sam nie był pewien czy powinien o to pytać. Kolejne słowa mimo wszystko wywołały u niego odpowiedź, nawet jeśli początkowo jej nie planował.
  — Ciężko powiedzieć by było to jakkolwiek ciekawe. Voyagers jak widać nudziło się do tego stopnia, że postanowili zabawić się w nośniki chaosu. Wbili znikąd, zaczęli obrzucać bibliotekę koktajlami mołotowa. Połowa z nich tłukła się z Wolves, druga połowa z Foxes. Ostatecznie zostali rozgromieni jak dzieci, co tylko potwierdza, że nie mieli żadnego konkretnego planu — wzruszył ramionami zupełnie automatycznie, zaraz sycząc cicho i podnosząc dłoń do zranionego barku. Teraz gdy i tak się do niego przyznał, nie musiał już przynajmniej udawać, że nic mu nie jest. Musnął bandaż palcami upewniając się, że nie uszkodził skrytych pod nim szwów.
  Pokiwał jedynie głową na wspomnienie o serialu, nie komentując w żaden sposób jego przytyku do policji. Nawet jeśli zgadzał się z jego niechęcią w stu procentach. Czego nie zamierzał mówić na głos.
  "Słowo daję, że wtedy połowa miasta chciałaby się z tobą przespać."
  Jedno zdanie wystarczyło, by serce Słowika zamarło. Coś w jego oczach zamigotało, gdy wpatrywał się w Ivo z wyraźnym szokiem wypisanym na twarzy. Dopiero po kilku sekundach zdał sobie sprawę z tego, że jego brat żartował. Kurwa mać. Chwilowy zawał odszedł w niepamięć wraz z głębokim wdechem. Gdyby tylko drugi z Nixonów wiedział, że Słowik wcale nie musiał się farbować, by w istocie niejednokrotnie kończyć w łóżku z dzianymi facetami, dzięki którym był ustawiony jak mało kto.
  — Gdzie teraz pracujesz? Słabo ci płacą? Jeśli potrzebujesz pieniędzy Ivo... — urwał zdanie w połowie zaraz rozglądając się dookoła. Nie, niezależnie od tego jak na to patrzył, jego brat nie wyglądał na kogoś tonącego w długach. Ani kogoś, komu czegokolwiek brakowało. Jaka pensja i robota była więc w stanie utrzymać go na podobnym poziomie?
  — Sam nie wiem. Chyba w porządku? Większość mojego życia zdominowała praca. A że najczęściej mam nocki, większość dni przesypiam. I tak obecnie kończę. Z zaburzonym zegarem biologicznym i te sprawy. Ale praca pracą. Jak tam twoje sprawy uczuciowe? No przyznaj się, masz kogoś fajnego na oku? — uśmiechnął się szeroko i pochylił nad stołem wpatrując w niego intensywnie. Cóż za płynna zmiana tematu, by powrócić uwagą do brata.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Mieszkanie Noëla
Sob Sty 16, 2021 5:26 pm


Ostatnio zmieniony przez Noël dnia Wto Sty 19, 2021 2:10 pm, w całości zmieniany 1 raz
  Postanowił zostawić sprawę niewysypiania się bliźniaka. Nawet jeśli się o niego martwił, to tak czy inaczej nie mógł zdziałać nic więcej poza zaproponowaniem mu drzemki u siebie albo daniem tabletek nasennych, ale skoro Słowik odmówił, to dalsze próby udzielenia mu pomoc byłby całkowicie bez sensu i tylko zepsułby całe spotkanie.
  — Aj, wybacz, zapomniałem, że głośne dźwięki mogą źle na ciebie działać — powiedział, widząc reakcję brata na trzask krzesła o podłogę. Dla Noela różne hałasy były codziennością, dlatego zazwyczaj nie zwracał większej uwagi na takie rzeczy. Może gdyby spotykał się z bratem częściej, potrafiłby wyrobić w sobie odruch niewywoływania w nim dreszczy. — Pytałem się, czy mocno oberwałeś i czy długo byłeś przez to w szpitalu.
  Oczywiście mógłby zadać jeszcze więcej pytań, ale na szczęście przygryzł swój język w porę. Nie skomentował w żaden sposób słów o potyczce trzech gangów. Bez wątpienia niezły chaos musiał panować w tamtym momencie, dlatego Noel jeszcze bardziej się cieszył, że ominęło go całe zajście. Będąc tam pewnie również oberwałby od kogoś nożem albo koktajlem mołotowa i może przy odrobinie szczęścia wyszedłby z tego w niewiele gorszym stanie niż Słowik.
  — Wszystko dobrze? — zapytał, marszcząc brwi.
  Co takiego mogło zszokować brata? Przecież nie powiedział nic, co mogłoby wywołać taką reakcję. Prawda? Czy może jednak znowu bez namysłu palnął coś, co w jego uszach brzmiało całkowicie niewinnie, ale jednak miało zupełnie inny odbiór u bliźniaka? Odchrząknął cicho, wpatrując się w Iana.
  — Nie, nie płacą mi źle, dodatkowo klienci często lubią zostawiać coś ekstra. Szczególnie, gdy procenty robią im wodę z mózgu. Praca barmana nie jest zła, szczególnie tam, gdzie pracuję, ale zawsze mogę rozejrzeć się za jakimś lepszym klubem, jeśli obecny przestanie mi odpowiadać — odpowiedział. — Zresztą, sam widzisz, że raczej niczego mi nie brakuje. — Machnął ręką, krótkim ruchem prezentując część mieszkania, zupełnie jakby ciemnowłosy właśnie się nie rozglądał dookoła.
  Dotąd łagodny wzrok sposępniał w jednej sekundzie, a twarz wykrzywił grymas niezadowolenia. Po śmierci Logana mocno zamknął się na życie towarzyskie, a już szczególnie na próby poznania nowej osoby na stopie uczuciowej. Początkowo myślał, że jednonocne spotkania z innymi pomogą mu w chociaż częściowym zapełnieniu poczucia pustki, ale szybko zauważył, jak bardzo takie myślenie było naiwne.
  — Nijak — odparł po chwili ciszy. — Nie mam nikogo na oku i nie zamierzam mieć. Za dużo nerwów z tym. A skoro zacząłeś ten temat, to sam się pochwal czy kogoś masz. Czy może dopiero będziesz do kogoś podbijał?
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Mieszkanie Noëla
Wto Sty 19, 2021 1:50 pm
  Machnął nieznacznie zdrową dłonią, zbywając tym samym jego przeprosiny tym jednym prostym gestem. Zdążył się już przyzwyczaić do myśli, że słyszący od dziecka nie byli w stanie zrozumieć tego co przeżywał. Bo czemu by mieli? Ich światem nigdy nie rządziła cisza, a każdy przeciągający się brak dźwięku wypełniali sobie na wszelkie możliwe sposoby. Durną, nie mającą sensu rozmową. Muzyką, którą Słowik rzeczywiście bardzo polubił. Czasem jakimś prostym pogwizdywaniem, albo nawet gadaniem kogoś innego, chociaż fenomenu podcastów nie był w stanie do końca zrozumieć.
  — Jeden dzień. Opieka w St. Elizabeth na najwyższym poziomie — uniósł w górę kciuk, nadając całej wypowiedzi tak dziwnego brzmienia, że ciężko było stwierdzić czy rzeczywiście był sarkastyczny czy może całkowicie poważny i zadowolony z ich opieki.
  "Wszystko dobrze?"
  Ile razy jeszcze usłyszy podobne pytanie w ciągu jednego wieczora. Cała ta troska, sprawiała że Słowik ledwo był w stanie usiedzieć w miejscu. Jego neutralna mimika momentalnie zrobiła się bardziej ponura, gdy obrócił głowę w bok, wpatrując się ze znużeniem w podłogę. Palce postukiwały cicho w jego nogę, choć dźwięk ten nie docierał do jego uszu.
  Może przychodzenie tu nie było jednak takim dobrym pomysłem. Może zamiast tego powinienem się wymówić pracą i spotkać z klientem.
  Potrzeba ucieczki przed nieświadomie osaczającym go Noelem, narastała w nim do tego stopnia, by ledwo był w stanie usiedzieć w miejscu. Starał się całkiem spokojnie i powoli oddychać, by spróbować jakkolwiek ogarnąć własny stan. Słuchanie jego słów o pracy wiele ułatwiało. Przekierowanie myśli na coś zupełnie innego.
  — No, nie wiedziałem że można się tak dorobić na stanowisku barmana. Dają wam duże napiwki czy wymyślają pracę gratisową jak wszędzie wokół? — zapytał, dając sobie jeszcze pół minuty, nim w końcu wrócił do niego spojrzeniem.
  "Za dużo nerwów z tym."
  Mógł się z tym zgodzić. Sami jego klienci bywali na tyle upierdliwi, by niejednokrotnie rozważał czy pieniądze na pewno były warte użerania się z pojedynczymi scenami zazdrości, przepychankami i scenami, które odwalał by czuli się potrzebni. Bo na swój sposób faktycznie ich potrzebował. Dzięki nim, jego standard życia pozostawał na wysokim poziomie. I mocno szkodliwym, ale kto by się tym przejmował?
  — Po tym jak mój poprzedni chłopak postanowił dobitnie mnie ignorować, spierdolić i zostawić mnie samemu sobie w najgorszym momencie, jaki tylko mógł sobie wybrać - wymawiając się tym że przecież homoseksualizm to grzech - jakoś nie spieszy mi się do zawierania związków. Przykro mi jeśli liczyłeś na jakiś nowy dramat — jego słowa miały być żartem, zabrzmiały jednak tak zgorzkniale, że całkowicie straciły swój pierwotny przekaz. Samo wspomnienie sprawiło, że nieświadomie jego ton stał się bardziej warkotliwy. A przecież minęły już prawie dwa lata. Założył ręce na klatce piersiowej, wbijając wzrok w stół. Nie dopuści do siebie nikogo więcej. Nie popełni tego samego błędu. Zresztą w obecnym stanie, wątpił by ktoś faktycznie i szczerze go chciał.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Mieszkanie Noëla
Sro Sty 20, 2021 10:00 pm
  Brwi skryły się pod niezbyt równo przyciętą grzywką, gdy Noel uniósł je po słowach Słowika.
  — Hmm, raczej spore napiwki — odpowiedział, wzruszając ramionami.
  Przecież nie mógł prosto z mostu wypalić "no wiesz, dorabiam jeszcze jako diler, więc też trochę z tego pieniędzy wpadnie". Nie był do końca przekonany, czy taka informacja przypadkiem nie wywołałaby zbyt wiele nieporozumienia między nimi, a przecież już teraz nie dogadywali się tak dobrze, jakby chciał tego blondyn.
  Oderwał się od stołu, kładąc dłonie na udach i opierając się wygodnie o krzesło. Powinien wspomnieć ciemnowłosemu o spotkaniu z jego byłym? Może jednak przemilczeć wszystko i zmienić temat? Nie chciałby głupim błędem wprowadzić brata w gorszy nastrój, mówiąc o osobie, która potraktowała go w paskudny sposób, woląc zwiać niczym zwykły tchórz, paląc za sobą mosty. Gardził zachowaniem Rene, a przypadkowe spotkanie z nim tylko utwierdziło Noela w tym, że chłopak posiadał w sobie instynkt żałosnej łani, płoszącej się z najmniejszego powodu.
  — Nie liczyłem na dramat, raczej na komedię romantyczną, ale z tego co mówisz, to szybko do niej nie dojdzie. — Oczywiście z chęcią zobaczyłby bliźniaka z kimś u boku, ale jednocześnie rozumiał jego niechęć do zawierania nowego związku, mimo że wynikała z całkiem innych doświadczeń niż u niego. — Oby nie poczytano mu tego strasznego grzechu homoseksualizmu, bo inaczej jeszcze przez przypadek trafimy wszyscy do jednego kotła po śmierci — prychnął, krzywiąc usta w lekkim uśmiechu. Nie wiedział, co byłoby większą karą dla niego - obecność Rene w piekle czy gotowanie się w nieziemskich temperaturach. Oby jednak po śmierci nie czekała ich ducha podróż. — Chyba powinienem trochę dużej spać, bo trzymają się mnie kiepskie żarty.
  Pukanie do drzwi odwróciło jego uwagę. Wstał, kładąc dłoń na karku. Kilka okrężnych ruchów szyją, wystarczyło, by rozruszać jej napięte mięśnie. Ruszył do drzwi, nie mogąc się doczekać, aż jedzenie wyląduje w jego żołądku. Sprawnie odebrał zamówienie od dostawcy, wymieniając z nim krótkie uprzejmości.
  — Łap swoje bulgogi — powiedział, kładąc jedzenie na stole. Sięgnął po sztućce dla Słowika i siebie, zanim usiadł na swoim miejscu. — Pamiętam, jak za dzieciaka próbowałem przemycić mięso do twojego obiadu i tak się na mnie zdenerwowałeś wtedy, że przez kilka kolejnych miesięcy miałem duże wyrzuty sumienia — powiedział, otwierając swoją porcję i nabijając jedzenie na widelec.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Mieszkanie Noëla
Pią Sty 22, 2021 3:00 am
  — To jakiś bar dla gejów, że dają ci spore napiwki? — zapytał przyglądając mu się z uniesioną ku górze brwią. Wiedział, że jego brat jak zechciał potrafił mieć niemały urok osobisty, niemniej nadal nie był ponętną barmanką z dużymi cyckami, która zbierała największe kwoty za same wydekoltowane bluzki. Nie do końca trzymało mu się to więc kupy. No, pod warunkiem że Ivo nie pracował w miejscu podobnym do jego samego. Tylko czy jego brat byłby w stanie zmusić się do tańczenia dla starszych kolesi, którzy ślinili się do jego dupy na każdym metrze lokalu? Jakoś szczerze w to wątpił.
  — U nas handlują chyba wszystkim czym się da. Nielegalny przemyt alkoholu, papierosów, czasem jakiś lewy towar, narkotyki żeby umilić wieczór uczestnikom. Ludzie biorą teraz w swoje ręce absolutnie wszystko. Myślałem, że u was jest podobnie — wzruszył ramionami, odwracając się w przeciwnym kierunku. Raz jeszcze skupił się na rozglądaniu wokół, zatrzymując wzrok na konkretnych pomieszczeniach.
  — Mieszkasz z kimś? — zapytał wskazując palcami na obie sypialnie. Ledwo chwilę temu Ivo potwierdził, że z nikim się nie spotyka. To jednak nie znaczyło, że nie ma współlokatora.
  Nie skomentował nijak jego słów o Rene. Ian nigdy nie podzielił się z bratem dokładnymi słowami, które padały podczas ich rozstania. Rozstania, które trwało przecież tygodniami. Gdyby rudowłosy po prostu raz, a porządnie z nim zerwał, to wszystko byłoby dużo łatwiejsze do zniesienia.
  Westchnął cicho na jego słowa o kiepskich żartach, w końcu wyrzucając z siebie cokolwiek.
  — Wątpię. W końcu uparcie wmawia sobie, że nie jest homoseksualny i nigdy się ze mną nie przespał. Bóg z pewnością wybaczy mu całowanie się z drugim chłopcem, jeśli koniec końców znajdzie sobie żonę i spłodzi dzieci — auć. Słowik zawsze miał skłonności destrukcyjne, mimo to wyrzucał z siebie uparcie słowa, które raniły go w dużo większym stopniu niż by tego chciał. Beznadziejny żart nie wywołał na jego twarzy nawet śladu uśmiechu, zamiast tego jedynie kłując go w serce. Pójście brata do drzwi zdecydowanie uratowało mu w tym momencie tyłek. Zacisnął kurczowo obie dłonie na koszulce z przodu, zamykając chwilowo oczy, by skupić się na płytkich wdechach.
  Na chuj sam poruszasz ten temat, skoro reagujesz na niego jak skończona pizda?
  Udało mu się opanować całkiem szybko. Gdy jedzenie wylądowało na stole, wyglądał już całkiem normalnie. A przynajmniej - był w domyślnym stanie wyjściowym (przyjściowym?). Skinął bratu głową w podziękowaniu i przysunął do siebie danie, od razu nabijając kawałek mięsa na widelec.
  — Gdybym mógł, nadal nie jadłbym niczego zwierzęcego. Dopóki jednak nie ogarnę swojego zdrowego trybu życia na tyle, by go nie potrzebować, muszę się zadowolić jak największymi porcjami białka, by normalnie funkcjonować. Nocki zabijają człowieka. Dorosłość, co? — ewentualnie może chodziło o to zjebane miasto. Bądź połączenie jego depresji z alkoholizmem. Wszystkie wydawały się równie prawdopodobne. Z początku jakiekolwiek mięso stawało mu kołkiem w gardle, z czasem jednak nauczył się w miarę doceniać jego smak. W miarę.
  — Jak sobie w ogóle radzisz poza... tym wszystkim. Masz jakichś przyjaciół, którzy osłaniają ci plecy czy stawiasz na bycie samotnym wilkiem? — to się nazywa subtelne podpytanie kogoś o jego konszachty z gangami.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Mieszkanie Noëla
Sob Sty 23, 2021 7:43 pm
  Bar dla gejów? Czyli co, dla kobiet nie mógł być już atrakcyjny? Czy to znaczyło, że jednak był przystojny tylko połowicznie? No aż mógłby się poczuć prawie urażony.
  — Nie, ale pewnie geje też tam przychodzą. To pewnie od nich zawsze są najlepsze napiwki — powiedział, wzruszając ramionami. Nie pytał klientów o ich orientację seksualną. Ani nawet tą w terenie. Nie bardzo interesowało go życie prywatne ludzi przychodzących do klubu - ważne, że płacili, tylko to się liczyło.
  Zacisnął palce jednej ręki na udzie, zatrzymując oddech w płucach przez kilka sekund, nim pozwolił sobie na powolny wydech. Cholera, a mógł umówić się z bratem jednak w innym miejscu, takim, które nie wzbudziłoby jego podejrzeń. Gdyby wiedział, że Ian będzie tak bardzo zastanawiał się nad jego dochodami, dwa razy zastanowiłby się nad wpuszczeniem go do mieszkania.
  — Nie. Na początku mieszkałem ze znajomym, ale się wyprowadził.
  Zdecydowanie lepiej było mu samemu, więc nawet nie zamierzał szukać nowego współlokatora. Nie potrafiłby z łatwością zaufać obcej osobie na tyle, aby bez obaw pozwolić jej ze sobą mieszkać. W końcu w tym mieście nie brakowało świrów i skończonych kretynów.
  Nie, nie mógł mu powiedzieć o niedawnym spotkaniu z Rene. O ile wcześniej się wahał, to teraz słowa bliźniaka pomogły mu szybko podjąć decyzję. I tak nie dowiedział się od rudzielca niczego ciekawego. Nawet nie wiedział, czy udało mu się uciec ze Starbucksa i nie zostać przypadkową ofiarą porachunków.
  — Dorosłość bywa do bani, szczególnie gdy trzeba zamienić zarywanie nocy dla seriali w zarywanie nocy dla pracy. — Ale były też i dobre strony - zarabiał sam na siebie i nie musiał zdawać się na kieszonkowe od rodziców, ani tym bardziej się ich słuchać. — Gdzie pracujesz, że tak cię nocki zabijają?
  Pamiętał, jak to Ian zawsze wstawał o świcie, aby biegać, a następnie znęcał się nad blondynem wsuwając się do jego łóżka i nierzadko budząc go w ten sposób. Wtedy nie pomyślałby o tym, że to kiedykolwiek się zmieni.
  Przełknął jedzenie, zastanawiając się nad odpowiedzią. Jakiś czas temu doszedł do wniosku, że lepiej nie nie bawić się w samotnego wilka, ale jeszcze nie udało mu się nigdzie dołączyć. Śmierć Logana skutecznie odwlekła jego plany, sprawiając, że przez długi czas żył jedynie między domem a pracą i krótkimi przygodami z innymi, nie skupiając się zbytnio na niczym więcej.
  — Nie, ale mam zamiar przystąpić do jakiegoś gangu. Żeby przeżyć w tym mieście pewnie prędzej czy później będzie trzeba się określić po czyjejś stronie. A jak z tobą?
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Mieszkanie Noëla
Nie Sty 31, 2021 9:35 am
  Z początku nadal przyglądał się jego mieszkaniu. Dopiero po dłuższej chwili, uderzyło go jedno konkretne uczucie. Miał wszystkiego serdecznie dość. Był zmęczony całymi tymi odwiedzinami, rozmową z Ivo, tym jakie mieli stosunki. Czasem zastanawiał się czy czasy, gdy obaj się dogadywali nie były jedynie marzeniem sennym, które sobie wmówił. Po to, by jakkolwiek zatuszować to, że jego życie zawsze było jednym wielkim szambem. Przeniósł na niego znużone spojrzenie błękitnych oczu nijak się nie uśmiechając.
  — Kiedy tak właściwie zaczęliśmy wzajemnie sobie kłamać w żywe oczy, Ivo? — zapytał bez cienia rozbawienia, po prostu na niego patrząc. Być może pomysł zakończenia tego wszystkiego od początku był dobry. Może nigdy nie powinien nawet próbować odzyskać z nim kontaktu, jak i po prostu budzić się każdego poranka. Może byłoby lepiej, gdyby jedna z jego prób zakończyła się sukcesem. Jak przykry pozostawał fakt, że akurat wizyta u jego brata bliźniaka rozbudzała w nim tak głębokie uczucie pogardy i nienawiści względem samego siebie?
  — Ach tak — nie dodał niczego w kontekście znajomego. Był w stanie zrozumieć dlaczego Ivo wolał mieszkać sam. Słowik nawet nie wyobrażał sobie dzielenia swojego metrażu z kimś innym. Wizyty ludzi w swoim domu był w stanie zdzierżyć, ale ich stała obecność mogłaby się skończyć zdecydowanie nie w taki sposób, jakiego by sobie życzył.
  Parsknął cicho w odpowiedzi na słowa o dorosłości, kilkakrotnie kręcąc głową. Na pytanie o pracę, wbił widelec w kawałek mięsa i wsunął go do ust, zaraz przenosząc na niego wzrok.
  — W klubie. Można powiedzieć, że wylądowaliśmy w podobnej branży, więc możemy razem pojęczeć o konieczności stania do rana. Plus jest taki, że klub jest w dystrykcie B, więc mam stosunkowo blisko do domu. Nie muszę marnować czasu na dojazdy i w ogóle.
  Słowa na temat gangu były niepokojące. Za to całkowicie zrozumiałe. Mimo to z każdą sekundą Słowik czuł jak na jego brzuchu zaciska się niewidzialny węzeł, który solidnie ściska mu trzewia. Co jeśli Ivo dołączy do Wilków i któregoś dnia przyszłoby im stanąć naprzeciwko siebie? Mimo że sama wizja brata w podobnej organizacji mu się nie podobała, szybkie kalkulacje wystarczyły by wiedział jedno.
  Ivo był uparty. I choć Ian mógłby strzępić sobie język, wiedział że i tak podąży swoją ścieżką. Jeśli z kolei miał ryzykować stanięcie naprzeciw niego, a razem z nim, wyjście było tylko jedno.
  — Co sądzisz o Lisach? — zapytał odkładając widelec na talerz. Chwilowo kompletnie stracił apetyt, mimo że danie wyglądało na ledwie tknięte. Ponownie przeniósł wzrok na blondyna, w jego tęczówkach nie było już jednak wcześniejszego spokoju i znużenia, a wyraźne napięcie.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Mieszkanie Noëla
Pon Lut 01, 2021 1:14 am
  — Kiedy tak właściwie zaczęliśmy wzajemnie sobie kłamać w żywe oczy, Ivo?
  Rozchylił usta, jakby chciał odpowiedzieć, ale ostatecznie nie potrafił zmusić się do wydobycia jakiegokolwiek dźwięku. Wpatrywał się w Słowika pustym wzrokiem, jakby jego pytanie wyłączyło w mózgu Noela niemal wszelkie funkcje. Cholera, czyżby właśnie teraz zaczął doceniać czas, kiedy kontakty z bratem ograniczały się prawie do minimum, a jego wysiłki polepszenia z nim kontaktu często były gaszone w zarodku? Wtedy zdecydowanie łatwiej trzymało się tajemnice w cieniu, poza czujnym spojrzeniem bliźniaka.
  — Nie wiem — oparł po chwili milczenia, gdy w końcu udało mu się przypomnieć, jak powinno się używać aparatu mowy, choć jego głos wydawał się przygaszony, jakby w jednej sekundzie opuściła go prawie cała energia.
  Czy to wszystko zaczęło się dwa lata temu czy może jednak trochę później, gdy sytuacja w mieście wymusiła na każdym z nich zmianę dotychczasowego życia i tym samym tworzenia wokół siebie muru? I kto tak naprawdę pierwszy zaczął kręcić? Noel zdecydowanie nie potrafił aktualnie odpowiedzieć na żadne z pytań. Wydawało mu się, że oboje za w pewnym momencie dali się pochłonąć zmianom, odrzucając to, co było wcześniej.
  Zatrzymał widelec w powietrzu na wspomnienie o pracy. Na jego twarzy pojawił się ledwo dostrzegalny cień uśmiechu,
  — Też pracuję w dystrykcie B. Zresztą, w tej części miasta są najlepsze kluby.
  Wsunął kolejny kawałek jedzenia do buzi, zajmując się jedzeniem tak długo, aż nie wypłynął kolejny temat. Jednak nie poszedł w ślad za Słowikiem i nie odłożył widelca na talerz, dłubiąc nim w jedzeniu.
  — Lisy? Wydają się być jednym z niewielu gangów, do których faktycznie warto by dołączyć, ale niestety ciężko kogoś z nich dorwać — westchnął, opierając łokieć na blacie i wspierając policzek na zaciśniętej dłoni. — Ich chowanie się za maskami to spory atut, ale przez to nie udało mi się nikogo znaleźć — no a przynajmniej nie świadomie, bo przecież równie dobrze mógł kiedyś rozmawiać z lisem i nawet o tym nie wiedzieć — ale też za długo nie szukałem, bo w pewnym momencie po prostu przestałem. — Zerknął na talerz Słowika. — Nie jesteś głodny?
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach