Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Główna Komenda Policji
Wto Paź 27, 2020 12:31 pm
NIE DO PRZEJĘCIA
Główna Komenda Policji
Teren całkowicie neutralny, niemożliwy do przejęcia.

Gigantyczny budynek, będący ostatnią ostoją sprawiedliwości i prawa w tym mieście. Z biegiem lat stał się fortecą nie do sforsowania. Dysponują wszelkiego rodzaju salami przesłuchań, przechowalniami dowodów, celami i cokolwiek sobie można wymarzyć. NPC na których możecie natrafić podczas wizyty na komendzie:
Martin - staruch, który próbuje być nastolatkiem. Rzuca sprośnymi żartami na poziomie gimnazjum, podrywa koleżanki z pracy (tylko te ładne) choć ma żonę i próbuje się ubierać "na czasie".
Clark to poczciwy psiarz, który mógłby zyskać miano dobrego wujka. Chętnie pomoże przekonać innych, gdyby coś było potrzeba.
Turner poluje na 'młode mięsko' więc interesują ją młodsi chłopcy. Jednocześnie ma sylwetkę arbuza, dusi się przy spacerze po korytarzu i bywa niesmaczna ze swoimi żartami.
Inspektor Hatheway. Dobry ojciec, choć trochę staromodny. Człowiek niesamowicie zainteresowany westernami. Urodzony kowboj.
Jasper. Recepcjonista. Ma niesamowite zamiłowanie do pączków, ale o dziwo jest bardzo szczupły. Niby nie zlecają mu żadnych zadań w terenie, a sam chłopak niespecjalnie się do nich kwapi uznając posadę za biurkiem za dużo bezpieczniejszą, ale gdy już go wyślą na jakieś akcje, łatwo udowadnia że cukier we krwi nie przeszkadza mu w solidnym wykonaniu roboty.
Monica. Zwykła funkcjonariuszka, wydaje się niesamowicie miła, ale gdy tylko ktoś wejdzie jej w paradę, albo nie zgodzi się z jej zdaniem, chętnie wykonuje popisowe kopnięcie sprowadzające największego twardziela do parteru. Ma drobną słabość - czekoladę i to właśnie nią można ją przekupić w kryzysowych sytuacjach.
Sean. Typowy cwaniaczek, na innym posterunku chodziły plotki że przyjmuje łapówki, co jest zwyczajną bujdą. Nigdy mu niczego nie udowodniono, chociaż faktycznie czasem nieco źle mu z oczu patrzy, ale bardziej trąci cwaniactwem niż chęcią skrzywdzenia kogokolwiek. Chętnie pomoże innym, ale oczekuje czegoś w zamian, a plotki wzięły się stąd, że jest urodzonym hazardzistą.
Autorzy pracowników: Sketch, Mercury Black.
Neil Arrowood
Neil Arrowood
The Wolf Rookie (Ω)
Re: Główna Komenda Policji
Sro Lis 11, 2020 1:44 am
  Kurczowo trzymał kubek z parującą kawą. Kofeina jeszcze nie obudziła Neila na tyle, aby jego oczy wydawały się przytomne, a powieki nie przymykały się na dłuższą chwilę, ale przynajmniej ciepło bijące od napoju ogrzewało jego dłonie na tyle, aby przestał pomstować na swoje zapominalstwo. W zimniejsze, jesienne dni często zabierał z domu rękawiczki, aby uchronić palce przed skostnieniem, ale niespodziewana wiadomość od inspektora sprawiła, że całkowicie zapomniał o paru rzeczach, zostawiając je na stoliku.
  Przynajmniej udało mu się dotrzeć na komendę bez napotkania mało przyjemnych niespodzianek. Każdy spokojny czas w tym mieście był na wagę złota, dlatego zdecydowanie doceniał kiedy nie musiał kombinować, jak zmienić trasę, aby przypadkiem nie zostać wciągniętym w coś, co groziłoby zdrowiu albo życiu.
  Wyrzucił styropianowy kubek do kosza na śmieci, nim przekroczył próg komendy. Od razu przywitał się z Jasperem, który jak zwykle niestrudzenie tkwił na stanowisku recepcjonisty, jednak nie zatrzymał się na dłuższą pogawędkę. Nie chciał, aby inspektor zbyt długo czekał.  Wystarczyło, że ciągle próbował wymyślić dobry powód wezwania, układając w głowie różne scenariusze i szybko pozbywając się tych mało pozytywnych. Wolał nie myśleć o tym, że mógł zrobić coś na tyle fatalnie, aby skazać siebie na pogadankę u pana Hatheway'a. Nawet nie potrafił sobie przypomnieć niczego, co kwalifikowałoby się jako poważny błąd, bo przecież inspektor nie zawracałby sobie głowy tym, że w zeszłym tygodniu Neil omyłkowo wsypał do kawy Seana dwie łyżeczki soli zamiast cukru. Nawet żałował, że przez wyjście do domu nie miał okazji zobaczyć miny mężczyzny, kiedy ten zorientował się, że coś poszło mocno nie tak jak powinno.
  Nie wiedział, czy ktoś już jest w środku, dlatego zapukał do drzwi, wchodząc do gabinetu dopiero po usłyszeniu pozwolenia. Wbijanie jak do siebie było niedopuszczalne - w końcu chodziło o rozmowę z przełożonym, a nie ze zwykłym kumplem, do którego wpada się bez jakiegokolwiek ostrzeżenia.
  — Dzień dobry, wzywał Pan.
Ira Isakova
Ira Isakova
The Wolf Rookie (Ω)
Re: Główna Komenda Policji
Sro Lis 11, 2020 2:17 am


Ostatnio zmieniony przez Ira Isakova dnia Sro Lis 11, 2020 6:46 pm, w całości zmieniany 1 raz
_____Któżby pomyślał, że Irina, urodzona w mateczce Rosji, przeniesie się do Kanady? Nikt. Na pewno nie ojciec, który do końca wierzył, że Irochka, jak zwykł nazywać swoje jedyne dziecko, opuści ojczyznę. W końcu kto normalny zakłada, że jego dziecię wybierze życie z dala od tego, co doskonale zna, z dala od wszystkiego, co może otrzymać dzięki znajomościom; dobrze płatne stanowisko, szkolenia, o których pospólstwo może jedynie marzyć, a w końcu miejsce w partii. Co prawda, nie istniała już komunistyczna partia związku radzieckiego, niemniej, odpadki z tego ugrupowania znalazły się tak i KPFR, jak i w Jednej Rosji. Isakovie zwykli jadać chleb w wielu piecach. Nie dziwi więc fakt, iż mogli snuć plany o politycznej przyszłości córki. „Kobieca twarz Rosji”. Pięknie to brzmi; dobrze wychowana, oczytana, urodzona w rodzinie wojskowych, polityków i milicjantów. Sukces gwarantowany, w końcu moskiewskie dziewczyny winny być silne, a Irina z całą pewnością wpasowywała się w ten nurt; nie brakowało jej ani mocy fizycznej, ani też psychicznej, co potwierdzało obecność w wojskach Lądowych Federacji Rosyjskiej, potem zaś w Otriad Mobilnyj Osobogo Naznaczenija, tuż po dwudziestych drugich urodzinach. Naturalnie, nie została wcielona w jego szeregi. Przeszkoda płci, nad czym zapewne ubolewał Borys Isakov. A matka? Cóż, w tej historii brała marginalny udział. Walera była skrajnie uległą istotą, mechanicznie przytakującą na wojskowe rozkazy małżonka. Nie można jej winić, wychowanie zrobiło swoje, tak samo zresztą, jak karcąca ręka męskiego pierwiastka. Tak, karcąca. Borys nie wzbraniał się bowiem tak i od wódki, jak i od przemocy. Niemniej, zwykło się uznawać to za normę. Iroschka też tak robiła, przywykła, nasiąknęła wspomnieniami kapiącej z palców maki krwi i wizyt u dentysty, gdy po raz kolejny ojciec pozbawił ją zęba. Albo dwóch. Czy więc go nienawidziła? Nie. To tak nie działa. Dla Isakovej było to całkiem normalne. W końcu działo się to w rodzinie znajomych, koleżanek, kolegów. Czemu więc podważać te „uzasadnione”, bądź co bądź padały pomniejsze, wyssane z palca argumenty, wyroki? Nawet gdyby próbować, to mijałoby się to z celem. Summa summarum, wszystko zawsze wracało do porządku dziennego, do sielanki z obrazu z muzeum; żona oddana mężowi, który w pocie czoła zaspokaja potrzeby rodziny. Nic, tylko usiąść razem do stołu i zjeść Pielmieni, popijając całość kwasem chlebowym. Chyba za tym najbardziej tęskniła Ira. Za smakami tworzonymi przez matczyne dłonie. Jej samej dalece było do kuchennych podbojów, jadała na mieście, bowiem napięty grafik nie pozwalał na zaleganie wśród garnków i patelni. Matka skwitowałaby to tym, czym zwykły kwitować koleżanki „nie znajdziesz męża, zobaczysz”. Czarnowłosa wcale nie potrzebowała męża. Ani żony, jeśli już iść za kanadyjską wolnością zawierania małżeństw. Czuła się całkowicie samowystarczalna, zdolna do prowadzenia życia w pojedynkę.
_____Dlatego też uciekła. Ucieczka to błędne słowo, jeśli nikt cię nie goni. A przynajmniej nie posiadasz wiedzy o takowych działaniach. Nie było też tak, że pod nieobecność domowników spakowała walizki, włożyła czarny płaszcz z kapturem i migusiem popędziła do samolotu, mając serce w gardle. Nie. Wszyscy doskonale wiedzieli o planach Isakovej, a wiedzieli jeszcze lepiej o tym, że żadna moc nie jest w stanie jej powstrzymać. Nie próbowali. I dobrze. Traciliby tylko czas na zbędną paplaninę wpadającą jedynym uchem, a wypadającą drugim. Chyba zdawali sobie sprawę, że sami stworzyli to „dzieło”, a winić mogą jedynie własne decyzje. Bardziej niż pewne, że wśród towarzystwa snują historie o wspaniałomyślnym wysłaniu dziecięcia w celu dalszego kształcenia.
Kształcenia w smutnym jak dupa mieście. Bo jest smutne. Smutne, brudne i brutalne. Pozbawione wartości i moralności, ba, nawet etyki. Łatwiej tu o narkotyki niż o dobrą restaurację. Te, które mogły, już dawno zawinęły biznes z wątpliwej lokacji; miasta odciętego od innych, miasta, które nie wiadomo dlaczego zmieniło się w szachownicę rozgrywaną przez mafie. Pionkowi obywatele, wieżowi przestępcy i wilcze gońce. Tylko… kto był królem, a kto królową?
_____Takich pytań zwykła nie zadawać. „Im mniej się wie, tym lepiej się śpi”. A już i tak wiedziała zbyt wiele, by śnić o bajkowych krainach. Co podkreślały blade sińce pod kruczoczarnymi tęczówkami. I to nie tak, że narzekała na swój los. Bynajmniej. Dalece było Irze do marudzenia. Nie zakładała również, że magicznym sposobem nauczy się żyć jak pospolita pani ze sklepu spożywczego, czy zacznie pracować w kwiaciarni na rogu, w której kwiaty zawsze nadawały się do kosza, aniżeli postawienia na stoliku w jadalni. Nie. Doskonale wiedziała, że to, w czym została wyszkolona, to jedyny punkt zaczepienia w nowym miejscu. Angielski Iry nie był doskonały, częściej niż rzadziej popełniała błędy gramatyczne, czy zapominała słówek. Jeśli wzbogacić to o mocny, rosyjski akcent, to brak pracy murowany. A przynajmniej takiej, która pozwala na utrzymanie się w mieście, które, choć nie funkcjonuje jak każde inne w Kanadzie, odznacza się dziwnie wysokimi cenami mieszkań. Tak też trafiła do Wolves.
_____Jak co dzień wstała z łóżka, bo przecież nie sturlała się z niego na zimną posadzkę, rozpostarła ścierpnięte ramiona, lustrując pusty pokój wciąż jeszcze zaspanymi oczami. Niedbale przetarła twarz, koncentrując się szczególnie wokół skroni, które tego dnia dawały o sobie znać. Mocniej zresztą niż zwykle. Dłonią sięgnęła ku pojemnikowi z zabezpieczeniem, nieopatrznie strącając telefon z tej samej szafki, na której spoczywał „ratunek”. Westchnęła głęboko, kręcąc jednocześnie głową. Trudno. Najwyżej znowu zapłaci za naprawę pobitego ekranu. Albo i nie. Nieistotne.
_____Chwilę mocowała się z diabelskim wynalazkiem; blokada niczym ta przed bankowym sejfem. Cholerstwo opierało się każdemu sposobowi, który miał je otworzyć. W końcu jednak odpuściło, dając tym samym dostęp do długich, białych pastylek. Dwie, może trzy zniknęły po chwili w odmętach gardła. Wstała. Ruszyła niezbyt powabnym krokiem do zabudowanej szafy, ze skrzętnie ułożonymi ubraniami. Jak od linijki. Pieprzony perfekcjonizm. Sięgnęła po losowe spodnie garniturowe i koszulę i żakiet, wszystkie były w odcieniu czerni, poza koszulą, rzecz jasna. Po co, zapytacie. Ano po to, by nie marnować czasu. Naciągnęła odzienie na ciało, sięgając do plastikowego kubka z gumkami do włosów. Najprawdopodobniej wymyty pojemnik po sałatce ze stacji. Ohydnej. Za każdym razem, gdy przypominała sobie o zleżałym polocie ów pożywienia, zbierało jej się na wymioty. Ale i tak ostatecznie, będąc na tejże stacji, wybierała ją ponownie. Z przyzwyczajenia.
_____Naelektryzowane włosy wciąż wywijały się we wszystkie strony świata, dbając o poprawną prezencję spięła je w mocny, koński ogon. Kończąc poranną rutynę, podeszła do lustra, łapiąc za leżący na podłodze tusz. Tam było jego miejsce, choć z całą pewnością można by założyć, że to efekt lenistwa. Przeciągnęła nim po i tak już długich rzęsach. Skończone. Można ruszyć, wystarczy tylko wziąć telefon i mały, elegancki plecak. Wygodny, to najważniejsze. Taksówkarz już zaciekle trąbił pod oknem.
Zamknęła drzwi, następnie dwukrotnie nacisnęła na klamkę w celu potwierdzenia tego, że są zablokowane. Chciała mieć pewność, że żaden dziwak nie wtargnie do jej azylu. Niemniej, nawet jeśli by to zrobił, nie znalazłby nic ciekawego. Nie było tam ani bogactwa, ani pamiętników z mrocznymi wyznaniami. Po prawdzie nie było niczego. Zupełnie tak, jakby nikt tam nie mieszkał.
_____Ostrożnie, trzymając się metalowej poręczy, zeszła po schodach. Skubane zawsze starały się ją wywrócić. Albo to wina wrodzonego braku gracji. Jedno z dwóch. Przyśpieszyła kroku, słysząc dźwięk zapalającego się silnika. Taryfiarz chyba znudził się czekaniem. Zdążyła jednak zasiąść na tylnym, skórzanym siedzeniu pojazdu. W środku cuchnęło papierosami i niemytym, męskim ciałem. Jakoś tak już było, że taksówkarze cuchnęli mieszaniną potu i dymu. Może to ich znak rozpoznawczy? Całkiem ciekawe posunięcie; poznajesz kogoś i już wiesz, jaki zawód wykonuje. Wystarczy pociągnąć nosem. Żadna to przyjemność. Czasami chciałoby się zapytać, czy znów odcięli wodę w mieście, albo zabrakło szarego mydła. Ostatecznie jednak rezygnuje się z tej pokusy, tak samo zresztą, jak z rozmowy z jegomościem. Wystarczy, by otworzył gębę, a w mig samochód zaczyna pokrywać się w odorze. Szczoteczka i pasta do zębów jest dla nich tym, czym czosnek dla filmowych wampirów. Albo woda święcona.
_____Dotarłszy do budynku Komendy Głównej, wysiadła, ówcześnie wygrzebując zapłatę dla woźnicy w postaci bilonu. Nienawidzili takiej formy. Nigdy nie mieli jak wydać, bardziej pewne, że liczyli na zaoszczędzenie paru groszy. Grosik do grosika. Ira była cierpliwa, zawsze czekała na ten ostatni. Choćby z czystej złośliwości, ukrytej pod płaszczem zmanierowanego półuśmiechu. A kiedy sprawa była załatwiona, czym prędzej uciekała ze znienawidzonego środka transportu, łapczywie łapiąc powietrze. Ciężko powiedzieć, że czyste, bo przepełnione spalinami i odorem chujozy, ale wciąż lepsze to, niż wdychanie zapachu podobnego śmieciarkom jeżdżącym punkt szósta. Na ulicach było pusto, pogoda nie zachęcała do spacerów. W sumie tak jak  możliwość dostania kwiatuszka. Bynajmniej z pięknymi płatkami. Ot, poczciwy tulipan w tył głowy.
_____Smagana wiatrem przeszła parę kroków do wejścia, już po chwili znajdując się w recepcji. Podniosła jedynie rękę w geście przywitania. Nigdy nie była dobra w small-talkach. Zwłaszcza z Jasperem, który irytował ją biernością. Pośpiesznym krokiem skierowała się do biura inspektora, chwilę przed godziną ostateczną. Nie wybaczyłaby sobie spóźnienia, zapewne on sam machnąłby ręką, mówiąc, że i tak dopiero przyszedł. Co byłoby kłamstwem.
_____Wsunęła się cicho, bezszelestnie. Do tego stopnia, że gdyby nie pisk drzwi, nikt nie zwróciłby na nią uwagi. W pokoiku, o dziwo, Hatheway nie był sam. Był ktoś jeszcze jego twarz pozostawała poza zasięgiem bystrych oczu Isakovej. Nie widziała jeszcze w trzystu sześćdziesięciu stopniach, a żywiła głęboką nadzieję, że dożyje tych czasów.
_____— Dobroye — wypaliła, po chwili łapiąc się na używaniu ojczystego języka. Pośpiesznie naprawiła błąd, witając się już po angielsku. Niewiele to zmieniało. Wciąż nie trzeba było być geniuszem, by rozpoznać dziwaczny akcent. — Widzę, że dziś w tercecie, Inspektorze Hatheway — rzuciła beznamiętnie, chociaż pod kożuszkiem utkanym z obojętności kryła się ciekawość mężczyzny, którego kątem oka zdążyła zlustrować. Kim był, po co tu był i dlaczego w tym samym czasie, co ona?
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Re: Główna Komenda Policji
Sro Lis 11, 2020 4:14 pm
Inspektor krzątał się po komendzie od rana. Ostatnie wydarzenia choć nie były niczym nowym, szczególnie dawały mu w kość. Zawsze gdy świat stawał na głowie, miał wrażenie że to właśnie policja najmocniej na tym wszystkim obrywała. Wysyłali ich w końcu wszędzie. Pandemia? Idźcie kontrolować ludzi, by przypadkiem nie łamali prawa. Marsze wolności? Musicie chronić protestujących przed ludźmi. Ewentualnie ludźmi przed protestującymi. Wszystko schodzi na psy? Cóż, my jako rząd postanowiliśmy się stąd zmyć, więc wszystko w waszych rękach.
  Westchnął ciężko po raz dwudziesty i rzucił wszystkie papiery na stół. Opuścił swój gabinet, kierując się do niezmiennie siedzącego za biurkiem Jaspera, który właśnie otwierał swoje pudełko z pączkami sięgając do niego dłonią. Wystarczyło jednak, by dostrzegł kto idzie w jego kierunku, by momentalnie porzucił akcję i wstał na baczność, obracając się w jego stronę.
  — Inspektorze.
  — Jasper, bądź tak uprzejmy i wezwij dla mnie dwie osoby. Niech Isakova i Arrowood stawią się w moim gabinecie za godzinę.
  — Tak jest.
  Młody jeszcze przez chwilę wpatrywał się kontrolnie czy było to jedyne polecenie jakie otrzyma. Dopiero po niemym potwierdzeniu w postaci skinięcia głową, przystąpił do zleconych czynności. Inspektor wrócił na swoje miejsce i z kolejnym, dwudziestym pierwszym już, westchnięciem sięgnął po akta sprawy, która zdecydowanie spędzała mu sen z powiek od kilku dni.

***

  Pierwsze kilka puknięć wystarczyło, by oderwać go od pracy. Spojrzał na zegarek, szybko orientując się że rzeczywiście wybiła już wskazana przez niego wcześniej godzina. Nim odpowiedział na to krótkie niewerbalne pytanie o zezwolenie na wejście, złożył wszystkie swoje papiery w schludną kupkę, odkładając ją na bok biurka. Tuż obok innej sterty, która wbrew pozorom nie była pozostałościami bałaganu, lecz przesegregowanymi i podpisanymi już przez niego raportami. Inspektor Hatheway miał swoją specyficzną manierę, która nie trafiała do wszystkich pracowników, niemniej nie można mu było odmówić pracowitości.
  — Wejść.
  Ten krótki komunikat całkowicie wystarczył. Podniósł wzrok na wchodzącego do środka Arrowooda. Przywitał go krótkim skinięciem głowy, nie dodając jednak póki co niczego więcej. Jego wrodzony talent do smalltalku zdawał się nieznacznie zanikać, gdy przytłaczało go zdecydowanie zbyt wiele spraw na raz. Złączył więc dłonie na biurku i zawiesił wzrok na drzwiach, chwilowo kompletnie ignorując stażystę. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że podobne zachowanie mogło tylko zwiększać jego niepewność. W końcu nie przekazał Jasperowi po co mają ich wezwać. Nie musiał długo czekać. Gdy tylko Ira przekroczyła próg, przywitał ją krótko, wstał w końcu ze swojego miejsca i okrążył biurko, zatrzymując się tuż przed nim.
  — Nie mieliście chyba okazji się poznać. Ira Isakova, Neil Arrowood. Ira, Neil jest naszym stażystą. Nie otrzymał jeszcze pełnego prawa do wykonywania obowiązków funkcjonariusza, w związku z czym działa głównie jako wsparcie. Do tej pory raportował bezpośrenio do mnie, niemniej — jego wzrok powędrował w kierunku stosu papierów na biurku. Zamilkł chwilowo, zupełnie jakby stracił wątek i pokręcił głową na boki, wracając do nich uwagą.
  — Na ten moment nie jestem w stanie, w pełni wykorzystać jego potencjału. Chłopak ma talent i zadatki, by otrzymać odznakę w najbliższej przyszłości, ale potrzebuje kogoś, kto go pokieruje. Chciałbym żebyś tą osobą była ty — zatrzymał spojrzenie na kobiecie. Mimo uprzejmego tonu głosu, dominowała w nim stanowczość, która nie pozostawiała żadnych wątpliwości. To nie była prośba.
  — Nie znaczy to oczywiście, że macie być nierozłączni i obserwować się na każdym kroku. Gdybyś po prostu potrzebowała z czymkolwiek pomocy, wykorzystaj do tego Neila. Zdobywa w ten sposób cenne doświadczenie, które przyda mu się do egzaminu. Neil, od dziś będziesz raportował bezpośrednio do Iry ze wszystkich wykonanych obowiązków. Raz w miesiącu będziemy się spotykać w trójkę, by skontrolować twoje postępy. Jakieś pytania?
  Powiódł po nich wzrokiem, wyraźnie oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi z ich strony. Przekazał im w końcu wszystkie podstawowe informacje, ale nie wszystko musiało być dla nich jasne.
Ira Isakova
Ira Isakova
The Wolf Rookie (Ω)
Re: Główna Komenda Policji
Sro Lis 11, 2020 6:43 pm
_____Stała teraz na środku pomieszczenia, tuż obok prawego ramienia Neila. Na tyle blisko, by czuł chłód buchający z jej ciała, ale na tyle daleko, by nie stykać się ów częściami ciała. Nigdy zresztą nie pociągała ją wizja obcowania z drugim człowiekiem w sposób, który wymagałby czegoś więcej, niż słów. Swoista awersja, być może pochodząca z mrocznych odmętów dzieciństwa. Jakoś tak już było, że Rosjanie mieli toporny charakter i lodowaty sposób bycia. Taka ich dewiza, zupełnie jak otwartość Kanadyjczyków. Choć tej, prawdę mówiąc, nie miała okazji zaznać. Być może z racji nikłej chęci kontaktów międzyludzkich czy opuszczania mieszkania bez potrzeby.
_____Nienaturalnie wyprostowane plecy powodowały, że wydawała się wyższa, niż w rzeczywistości, natomiast zwieszone wzdłuż sylwetki dłonie, że cała jej postawa zdawała się jeszcze dobitniej wskazywać na dumę i pewność siebie. Tej brakowało Irze niezwykle rzadko. Nawet w obliczu silnego stresu i emocji pozostawała niewzruszona. Można więc ze śmiałością stwierdzić, że jej oczy widziały wystarczająco dużo, by pobyt na „dywaniku” nie był niczym, co wprawiałoby jej umysł w stan odbiegający od normy. Wzrok utkwiony w inspektorze wyłapywał każdy szczegół, detal. Podążał za dłońmi. Głównie nimi. Mówi się, że to oczy są zwierciadłem duszy. Nic bardziej mylnego. Dłonie, one są ważne. Można nimi zrobić znacznie więcej niż ślepiami. Ot, zabić, pomóc, przytulić, przytrzymać. A póki nie wynaleziono laserów montowanych w sklepieniu źrenic, to są one niegroźne.
_____Gdy Hetheway zwrócił się bezpośrednio do niej, natychmiast uniosła podbródek, zatapiając się jednocześnie w jego spojrzeniu. Bynajmniej romantycznie. Ot, kontakt wzrokowy. Tak potrzebny i pożądany, szczędzony lub ofiarowywany ukradkiem tym niższym rangą. Skinęła głową w odpowiedzi. Choć natychmiastowo przeszła jej przez głowę myśl o ewentualnej biernej postawie chłopaka. Starała się ją odrzucić, a bardziej wizję męczeństwa, które miałaby odbyć, jeśli okazałoby się to prawdą.
_____— Naturalnie — podkreśliła, głęboko wierząc, że przyjdzie jej pracować w towarzystwie raczej rzadziej, niż częściej. I to nie tak, że nie wierzyła w umiejętności stażysty czy uważała się za lepszą. Nie. Po prostu preferowała wykonywać pracę na własnych zasadach, wątpiąc jednocześnie w zaangażowanie współpracowników, które wynosiłoby przynajmniej połowę tego, co sama oferowała. Tym jednak razem żywiła nadzieję, że będzie inaczej. Na tyle, w jakim stopniu pozwolił czas, dała się poznać inspektorowi. Od złej lub dobrej strony, zależy, kto ocenia. Musiał wiedzieć, w co go pakuje, co bardziej zaskakujące, był całkiem świadomy i, zdawać by się mogło, zadowolony ze swojej decyzji. Nie zamierzała jej podważać. Rozkaz to rozkaz.
_____— Liczę na owocną współpracę — podsumowała, wyciągając dłoń w jego stronę. Zimną, kościstą, nieprzyjemną, cholernie szorstką biorąc pod uwagę, że summa summarum była kobietą. Już w tym momencie mógł dostrzec wgłębienia i zbliznowacenia, które ciągnęły się od dłoni, a chowały się pod rękawem żakietu. Nie może ulegać wątpliwości, że było ich więcej. Pytanie – jak wiele? O ile mężczyzna zdecydował się na odwzajemnienie gestu, pochwyciła rękę jegomościa w geście zawarcia umowy. A on? Cóż, podpisał cyrograf. Jeśli liczył na słodkopierdzącą przełożoną, winien już po mocnym uścisku wiedzieć, że wszedł przez złe drzwi. Na odwrót było już jednak za późno. Ucieczka też była daremna, bowiem parszywy uśmiech Isakovej wyraźnie wskazywał na to, że ten wilk nie odpuszcza swojej ofierze.
_____— Wiek — tu przystała, szukając odpowiedniego słowa, które byłoby dla nich zrozumiałe. Chwilę męczyła się z wyjaśnieniem tego, co ma na myśli, ostatecznie pokrętnie, z niemałym trudem, wyjaśniając, iż miała na myśli zakres, w jakim został przeszkolony. — Kategoria— dodała. Wojskowa, rzecz jasna. Jeśli otrzymał tę najniższą, cóż, przyjdzie mu ciężko pracować. Potrzebowała informacji, im więcej, tym lepiej. Jeśli już miał bytować pod jej ramieniem, to musiał przygotować się na wysoko zawieszoną poprzeczkę. Za punkt honoru ustanowiła sobie dopilnowanie, by zdał egzamin z maksymalną ilością punktów. Nawet jeśli egzaminator miał wyznać na starcie, że połowę punktów może otrzymać tylko on, a maksimum sam pan Bóg.
Neil Arrowood
Neil Arrowood
The Wolf Rookie (Ω)
Re: Główna Komenda Policji
Pią Lis 13, 2020 7:37 pm
Odchrząknąć czy byłoby to raczej zbyt niegrzeczne? Jeśli został wezwany za jakieś złe zachowanie lub przewinienie, to nawet delikatne pośpieszanie inspektora mogłoby pogorszyć sytuację. Może jednak chodziło o coś innego? Gdyby miał dostać opieprz, to raczej przełożony nie czekałby z tym. Chyba, że zamierzał wywołać jeszcze większy niepokój u swojego podwładnego.
  Pojawienie się kolejnej osoby skutecznie oderwało Neila z zamyślenia i coraz bardziej zawiłych myśli. Choć przez moment odpłynął, zastanawiając się, czy zachowanie inspektora świadczy o nadciągającej burzy, to na zewnątrz wyglądał na całkowicie spokojnego.
  — Dzień dobry — powiedział, odwracając się w kierunku kobiety, by krótko rzucić na nią okiem. Szybko powrócił do obserwowania pana Hatheway'a.
  W życiu nie domyśliłby się, że chodziło o coś takiego, jak zmianę osoby, która będzie czuwała nad jego stażem. Jeszcze nie wiedział, czy ta informacja powinna go ucieszyć, ale z pewnością poczuł, jak niewidzialny ciężar schodzi mu z barków. Nie musiał już snuć absurdalnych pomysłów. Skinął jedynie głową w odpowiedzi. Nie czuł potrzeby zadawania pytań. Oczywiście chciał wiedzieć coś więcej o kobiecie, ale na pewno będzie miał jeszcze czas na nieco bliższe poznanie jej.
  — Również liczę na owocną współpracę  — odpowiedział, wyciągając dłoń w kierunku Rosjanki. Nie zwrócił uwagę na jej skórę, zachowując kontakt wzrokowy. Cóż, nawet przez chwilę nie przyszło mu do głowy, żeby spuścić wzrok na jej rękę, czując szorstkość pod palcami. W końcu ręce osoby pracującej jakiś okres w policji raczej nie przypominały delikatnych płatków kwiatów.
  Jednak nie mógł zignorować jej uśmiechu, który raczej nie wyglądał jak ten, którym obdarza się kogoś na początek miłej i bezproblemowej współpracy. Co prawda, nie liczył na żadne ulgowe traktowanie, ale tak delikatnie liczył na to, że kobieta nie planowała niczego, po czym Neil musiałby zbierać swoje ciało i składać je, aby jakkolwiek funkcjonowało.
  — Wiek.
  Zmarszczył brwi, zastanawiając się, czy aby na pewno dobrze zrozumiał.
  — To ostatni rok szkolenia.
  Dawniej nigdy by nie powiedział, że kiedyś wyląduje na komisariacie jako ktoś, kto naprawdę zamierza iść ścieżką mundurowego. Widział siebie bardziej jako osobę występującą na scenie wraz ze swoim zespołem, a teraz… Cóż, nowe rządy w mieście zmuszały niejednego do porzucenia planów i przewartościowania swoich priorytetów.
  — Kategoria? Najwyższa.
  Przeniósł wzrok na inspektora, ukradkiem zerkając na Isakovą.
  To wszystko?
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Re: Główna Komenda Policji
Sro Lis 18, 2020 2:28 am
  Brak protestów z ich strony mimowolnie sprawił, że wziął krótki wdech. Dużo lżejszy i swobodniejszy niż poprzedni. Jakby nie patrzeć, choć rozkaz pozostawał rozkazem, zdarzali się odszczepieńcy, którzy próbowali swoich sił w dziecięcym buncie. Nawet jeśli nic z niego nie wychodziło i kończył się on wyłącznie popsuciem nerwów Hathewaya, jak i swoich własnych.
  Patrząc na stojącą przed nim Irę, wiedział że dokonał prawidłowego wyboru. Kobieta może i była w okolicy stosunkowo nowa, ale jej zachowanie przerastało najśmielsze oczekiwania niejednego przełożonego. Nawet jeśli nie zamierzał jej tego mówić po tak krótkim czasie. Jednym z powodów była uzasadniona obawa, by woda sodowa nie uderzyła jej do głowy - w końcu nie znał jej na tyle, by określić czy była w stanie kontrolować własne reakcje na pochwały - a dwa, że już wielkrotnie spotykał się z obiecującymi pracownikami, których prędzej czy później trafiał szlag. Tym razem nie chciał zapeszać. Cierpliwość bez wątpienia była cnotą, którą dostał w boskiej kolejce.
  Wodził wzrokiem pomiędzy nimi, obserwując to krótkie zapoznanie się bez słowa. Nie zamierzał im przeszkadzać. Ale też nie zamierzał trzymać ich w gabinecie zbyt długo. Nadal miał masę pracy, którą musiał się zająć. Oni zresztą tak samo.
  — Świetnie. Proponuję byście przeszli do oddzielnego pomieszczenia i ustalili bardziej szczegółowe warunki swojej współpracy. Terminy składania raportów, oczekiwania. Obu stron. Jesteśmy tu po to, by cię odpowiednio pokierować Neil, a nie jedynie targać na prawo i lewo z wszelkimi zadaniami. Pamiętaj o tym. Gdybyście mieli jakiekolwiek problemy, moje drzwi pozostają otwarte. A teraz, jeśli mi wybaczycie, wrócę do pracy. Ach, jeszcze jedno — inspektor odwrócił się do nich plecami biorąc z biurka stos papierów, nim podszedł do Arrowooda, wciskając mu go w dłonie.
  — Z łaski swojej, uznaj to za moje pożegnalne zadanie. Odnieś papiery do archiwum. Niech Ichika poukłada je w odpowiedniej kolejności, gdy będzie miała wolną chwilę. Jesteście wolni.
  Z tymi słowami wycofał się na swoje miejsce i wrócił do pracy, kompletnie ich ignorując.

____________________________________

Możecie odegrać dalszą część fabuły, nie wychodząc z tematu, wasza ingerencja zakończyła się jednak w tym punkcie. Oboje otrzymujecie po 2 punkty umiejętności i 10$. Od razu dopisuję je do waszych profili.

Neil - możesz wykorzystać zlecone ci zadanie do odegrania fabuły z Chiką, bądź po prostu przekazać jej je (na przykład smsem) dając tym samym możliwość odegrania fabuły na posterunku z kimś innym.
Neil Arrowood
Neil Arrowood
The Wolf Rookie (Ω)
Re: Główna Komenda Policji
Sob Gru 05, 2020 2:37 am
  Decyzja inspektora była dla Neila dosyć niespodziewana, choć tak na dobrą sprawę musiało prędzej czy później do tego dojść. W końcu Pan Hatheway miał wiele spraw na głowie, więc nic dziwnego, że chciał zdjąć mniej ważny obowiązek ze swoich barków. Oby tylko współpraca z Irą okazała się tak samo dobra jak z dotychczasowym opiekunem stażu. Kobieta nie wyglądała, jakby zamierzała uczcić okazję ciasteczkami i kawą, ale to przecież jeszcze nie świadczyło o niej w jakikolwiek zły sposób.
  Ponownie skinął głową na słowa inspektora. Skoro mężczyzna powiedział już wszystko co zamierzał, to faktycznie nie było większego sensu stać w jego gabinecie i rozmawiać z nową przełożoną, a pozostało jeszcze kilka drobnych, niewyjaśnionych spraw. Nie powiedział ani słowa, kiedy stos papierów wylądował na jego rękach. Już współczuł Ichice, ale jednocześnie niezmiernie cieszył się, że układanie tych dokumentów nie przypadło mu w udziale. Chociaż... Pewnie w połowie drogi do stażystki zmięknie mu serce na tyle, żeby zaoferować jej swoją pomoc. Inaczej dziewczyna mogłaby spędzić cały dzień w archiwum.
  Pożegnał się z policjantem, zanim wyszedł z pokoju. Przeszedł do innego pomieszczenia, aby móc swobodnie porozmawiać z Irą. Od razu położył stertę papierów stoliku, z ulgą rozprostowując ręce wzdłuż ciała.
  — Chciałbym się dowiedzieć, czego będzie Pani ode mnie wymagała i jaki czas mam na składanie raportów — powiedział, łapiąc kontakt wzrokowy z kobietą.
Chciał jeszcze dzisiaj złapać Chikę i dostarczyć jej zadanie od inspektora, dlatego nie zamierzał jakoś mocno przedłużać rozmowy z Irą i zasypywać ją gradem pytań.

Edit 03.01.2021
  Cóż, dłuższa pogawędka z Irą i ustalenie zasad współpracy musiało zostać odłożone na później. Z holu dobiegł głos przywołujący Neila. Nie zostało nic innego poza pożegnaniem się z kobietą, wzięciem papierów i dowiedzeniem się tego, co było tak ważne, aby przerwało rozmowę z nową opiekunką stażu.

z.t + Ira, jeśli będzie chciała
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Re: Główna Komenda Policji
Nie Mar 14, 2021 5:41 pm
Ingerencja Mistrza Gry
Aktywni NPC: Inspektor Hatheway

  Życie Inspektora na posterunku w Riverdale nigdy nie miało być spokojne. Nic zatem dziwnego, że Hatheway w przeciągu ostatnich dwóch lat zdawał się postarzeć co najmniej o pięć. Pojedyncze bruzdy na jego czole będące wynikiem wiecznego marszczenia go w zdegustowaniu i zmartwieniu, pozostały tam już na stałe. Nawet teraz, mimo że przesuwał po nich palcami, nie był w stanie nijak ich wygładzić. Nie żeby było to jego szczególnym zmartwieniem. Jak do tej pory na ulicach miasta było względnie cicho. I właśnie to było w tym wszystkim najbardziej niepokojące.
  Bez wątpienia dużym plusem całej sytuacji było to, że do miasta wjechała nowa persona. Bardzo ważna persona o podobnym stopniu co on, choć stażem bez wątpienia pozostawała mocno w plecy. Mimo to skoro postanowili mianować ją Inspektorem, wierzył że miała łeb na karku i duże zdolności, które pomogą im w ogarnięciu całego syfu w mieście. Przesuwał palcami po jej aktach, czekając aż stawi się w jego gabinecie. Powinna dostać wezwanie dzień wcześniej, miał więc nadzieję, że nie będzie musiał jakoś szczególnie się upominać.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Główna Komenda Policji
Nie Mar 14, 2021 8:43 pm
Wbiegła zdyszana na posterunek, a ból głowy jakby na złość urósł do miana migreny.
Przeklęta tequila.
Na recepcji powiedziano jej gdzie dokładnie ma się udać jak i również to, że Inspektor Hatheway jej oczekuje. Od wczoraj.
Kurwa.
Miała tylko nadzieję, że nie okaże się jakimś nadętym staruchem, który nie wychyla głowy ze swojego przytulnego gabinetu i jedyne na co go stać to darcie mordy na podwładnych.
Kiana nie miała żadnych wątpliwości co do tego, że zanim Inspektor Hatheway uzna ją za równą sobie będzie musiała mu udowodnić, że nie zawdzięcza swojej rangi ładnej buźce i łóżku. A wielu tak właśnie o niej sądziło. Idioci szybko tego pożałowali, kiedy dziewczyna zdeptała ich ego. Dosłownie.
Kiana zatrzymała się przed drewnianymi drzwiami na których lśniła plakietka z imieniem i nazwiskiem jej nowego przełożonego. W skali od jednego do dziesięciu jak bardzo dostanie jej się za spóźnienie? Bez chwili wahania obstawiła okrągłą dychę.
Wzięła głęboki oddech by uspokoić puls i przegonić niepokojące myśli. Może jednak Hatheway nie okaże się taki zły? To, że większość policjantów i detektywów z którymi musiała pracować w przeszłości traktowała ją jak gówno, nie znaczy, że i tu będzie tak samo.
Może tu, w Riverdale w końcu uda jej się zdobyć dowody dzięki którym będzie mogła w końcu rozwiązać sprawę, która tak drastycznie zmieniła jej życie? Jednak by się tego dowiedzieć musiała w końcu przekroczyć próg drzwi przed którymi stała od paru minut.
Nie zwlekając ani sekundy dłużej zapukała.
Im szybciej będzie miała za sobą to spotkanie tym szybciej wróci do domu do jedynej przyjaciółki jaką posiadała- zimnej, złotej esencji z agawy, która tylko czekała by rozgrzać jej zimne wnętrze i chwilowo omamić jej zmysły.
"Jesteś jebaną alkoholiczką, Kiana," wyszeptał głos w jej głowie, który zignorowała.
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Re: Główna Komenda Policji
Wto Mar 16, 2021 3:25 pm
Ingerencja Mistrza Gry
Aktywni NPC: Inspektor Hatheway

  Niewątpliwym plusem całej sytuacji było to, że Hatheway był zawalony robotą. Z reguły nie mógł pozwolić sobie na jakieś sensowne harmonogramy, umawianie się z ludźmi i pilnowanie godzin co do minuty siedząc przy biurku czy popijając kawę. Albo jedno i drugie. Rzucał jasne komunikaty "dwunasta w moim gabinecie", a gdy ktoś się nie stawiał - często nawet tego nie zauważał. Jego palce nadal przerzucały kolejne dokumenty, pisały raporty, sprawdzały te dostarczone mu przez podwładnych czy śledziły opuszkami mapy, gdy opracowywał strategię. Nowej Pani Inspektor był najzwyczajniej w świecie ciekawy. Zdawał sobie sprawę z tego, że przeprowadzki do nowego miasta niejednokrotnie wymagały kilku dni (a nawet tygodni) na ogarnięcie nowego miejsca zamieszkania, urządzenia go - bądź nie - oraz przede wszystkim odnalezienia się w okolicy. Początkowe spóźnienia? Norma. Wsiadali nie do tego autobusu, skręcali nie w tę uliczkę, nie mogli znaleźć miejsca parkingowego, bo nie wiedzieli że ta konkretna ulica jest zawalona autami i staje się tam tylko i wyłącznie w piątki od ósmej rano.
  Pomimo tego wszystkiego, właśnie dziś pamiętał. Zgłębiał o niej kolejne informacje, aż w końcu drzwi do gabinetu drgnęły po wcześniejszych kilku puknięciach i jego głośnym 'wejść. Hatheway podniósł się z krzesła powoli obchodząc biurko, gdy mierzył kobietę wzrokiem. Młoda. I ładna, był pewien że nie będzie miała na posterunku lekko. Jakby nie patrzeć, mieli tu całą masę samców, którzy szukali sobie ładnego obiektu zainteresowania.
  Palec Hathewaya zdobił jednak pierścionek, jego żona miała się świetnie, a sam mężczyzna już jakiś czas temu przekroczył pięćdziesiątkę. Nie były mu w głowie amory, ani inne tego typu sprawy. Stanął przed biurkiem wyciągając dłoń do kobiety.
  — Inspektor Hatheway. Jestem zaszczycony, że mogę w końcu powitać Panią na naszej komendzie.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Główna Komenda Policji
Wto Mar 16, 2021 4:16 pm
Przekroczyła próg drzwi z wysoko uniesioną głową, ale jej wyraz twarzy pozostał neutralny. Ba, starała się wyglądać jak najbardziej przyjaźnie i przede wszystkim nie dać po sobie poznać, że męczył ją kac.
Mężczyzna, który znajdował się w środku podniósł się zza biurka jak tylko pojawiła się w pokoju i natychmiast stanął przed meblem wyciągając ku niej dłoń.
Kiana pokonała dzielące ich metry i uścisnęła Inspektorowi rękę z siłą równą jego.
"Inspektor Kiana. Mnie również jest... miło w końcu Pana poznać," puściła jego dłoń i cofnęła się pół kroku by zachować komfortową odległość. Nazwijcie to paranoją, ale życie nauczyło ją wiele. Pewnie o wiele za dużo biorąc pod uwagę jej młody wiek.
Dziewczyna bardzo dyskretnie zlustrowała Inspektora od stóp do głów. Wydawał się być porządnym facetem. Musiała przyznać przed samą sobą, że nie tak go sobie wyobrażała, to było pewne. Patrząc na jego strój kąciki ust dziewczyny uniosły się delikatnie, a jej głowa przechyliła się lekko w bok.
"Ktoś tu jest fanem westernów", przeleciało jej przez myśl.
Kątem oka zauważyła także obrączkę na jego palcu. A więc był żonaty. Ciekawe, jaka była jego wybranka i czy także podzielała jego zafascynowanie kowbojami. Cóż może kiedyś będzie miała okazję się tego dowiedzieć. Póki co musiała się skupić na tu i teraz.
Swój wzrok przeniosła na biurko zasłane dokumentami i pomiędzy stosami kartek i folderów odnalazła jeden na którym widniało jej imię oraz oficjalna fotografia. Ta sama, która znajdowała się także w jej identyfikatorze. Nie było to najbardziej korzystne zdjęcie jakie zostało jej zrobione, ale czy kiedykolwiek ktokolwiek wyglądał dobrze na oficjalnych dokumentach?
"Widzę, że moje akta jednak dotarły na czas," wskazała głową na blat za jego plecami po czym skupiła swój czujny wzrok na twarzy mężczyzny. "Jeśli ma Pan jakieś pytania odnośnie mojej służby proszę się nie krępować, odpowiem na wszystkie." W końcu jeśli mięli razem efektywnie pracować to należało wyłożyć wszystkie karty na stół.
Kianę ciekawiło jeszcze parę innych rzeczy, choćby kwestia ewentualnego partnera czy zespołu jakim zapewne prędzej czy później będzie musiała kierować, ale na wszystko przyjdzie czas. Tymczasem przyjęła nieco bardziej rozluźnioną pozę, opierając większość ciężaru ciała na lewej nodze i czekała na odpowiedź swojego nowego szefa.
avatar
Calvin Josten
Fresh Blood Lost in the City
Re: Główna Komenda Policji
Pią Mar 26, 2021 1:08 pm
[Akcja rozgrywająca się przy ekspresie do kawy]

Kolejny nudny dzień w pracy. Sortowanie papierów sprawiło, że Calvin tylko przysypiał, a żeby do tego nie doszło, postanowił iść zrobić sobie kawę. Teoretycznie ekspers do kawy dzisiaj nie był chętny do współpracy, co wcześniej uprzedził go współpracownik. Postanowił jednak, że spróbuje go naprawić, jeśli faktycznie będzie to prawda. Ruszył więc do sprzętu. Nie kłamał. Cholerny sprzęt zgłaszał dzisiaj protest. Wolne żarty. Zaczął przy nim grzebać i przestał zauważać ludzi wokół siebie. Klną w myślach, bo dzisiejszy dzień zapowiadał się źle. Nie mógł spać w nocy, a jak już mu się udało, to dzwonił budzik. Poranny prysznic nijak go obudził, a podróż do pracy była nużąca, a to dopiero był ranek, ciekawe co będzie się działo później. Może jednak trzeba było pójść dzisiaj na urlop? Z drugiej strony szkoda. Być może spotka go dzisiaj coś dużo lepszego niż przez ostatnie godziny. Myślami oczywiście był gdzieś indziej, więc był zupełnie skupiony na naprawieniu ekspresu.
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Re: Główna Komenda Policji
Czw Kwi 01, 2021 12:49 pm
Ingerencja Mistrza Gry
Aktywni NPC: Inspektor Hatheway

  Uścisk był krótki i pewny.
  Hatheway nie próbował nijak obracać jej ręką, ani narzucać własnej wyższości czy dominacji twardymi uściskami. Po przywitaniu obszedł ponownie biurko i zasiadł na nowo w swoim fotelu, wskazując jej dłonią krzesło naprzeciwko. Dał jej chwilę nie tylko na zapoznanie się z nim samym, ale i całym otoczeniem. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nawyk ten towarzyszył praktycznie wszystkim pracownikom ich placówki. Dopiero, gdy zabrała głos, uniósł nieznacznie kącik ust ku górze.
  — Jak najbardziej. Przyznaję, że są dość imponujące, to jednak wzbudza we mnie jedno pytanie. Dlaczego Riverdale? — dłoń mężczyzny wylądowała na papierach, gdy przesunął jak akta w swoją stronę, postukując palcem w bliżej nieokreślony fragment tekstu. Padło na doświadczenie, choć Hatheway i tak nie patrzył w tamtym kierunku. Cały czas wpatrywał się w siedzącą naprzeciwko kobietę.
  — Ma Pani imponujące wyniki jak na tak młody wiek, kariera stoi przed Panią otworem. Bez problemu mogłaby Pani robić... ach, darujmy sobie te formalności, nie będzie ci przeszkadzać jeżeli przejdziemy na ty? Mów mi Hatheway, oficjalny ton zachowajmy na korytarz — machnął ręką, zaraz sięgając po długopis, który był tylko i wyłącznie wymówką do zajęcia czymś dłoni.
  — Kontynuując, bez problemu mogłabyś dostać się w każde inne miejsce, może nawet rozwijać się w Stanach. A jednak wybrałaś zamknięte za murem miasto, w którym twoje osiągnięcia mogą mieć dość wątpliwy wpływ na przyszłość. Zapewne zdajesz sobie sprawę z tego, że rząd nieszczególnie interesuje się tym co tu się dzieje, ani sukcesami jakie osiągamy — jeśli w ogóle odnosili w ostatnim czasie jakiekolwiek sukcesy. Dopiero po chwili uniósł dłonie ku górze w niejako obronnym geście.
  — Proszę, nie odbieraj tego za atak. Jesteśmy wdzięczni za wszelką pomoc, jeśli jednak poznam twoje motywy, łatwiej będzie mi przypisać ci odpowiednie obowiązki, które jednocześnie będą spełniać twoje oczekiwania. Choć muszę cię ostrzec, że roboty tu nie brakuje i niestety nie unikniesz nawet papierologii — uśmiechnął się pokrzepiająco, dopiero po tym łącząc ze sobą dłonie.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Główna Komenda Policji
Pią Kwi 02, 2021 12:57 pm
Z głębokim westchnieniem usiadła na fotelu w duchu wdzięczna, że nie musiała dłużej stać jak na odstrzał.
Chciała zacząć nową współpracę na jak najlepszych warunkach by oszczędzić sobie niepotrzebnych konfliktów i problemów, a w szczególności wchodzenia sobie w paradę. Przyjechała do tego miasta w jednym celu- znaleźć wszystkie możliwe wskazówki dotyczące miejsca pobytu Claw'a, a następnie zlikwidować łajdaka. Nie zasługiwał na proces czy dożywocie.
Kiana wyprostowała się na krześle i spojrzała prosto w oczy Inspektorowi.
"Prowadzone przeze mnie śledztwo w Calgary stanęło w martwym punkcie. Moi przełożeni chcą je odłożyć na wiecznie rosnącą stertę z wielkim, czarnym napisem "zawieszono z braku dowodów". Z pewnych przyczyn nie mogę do tego dopuścić. Najświeższe poszlaki nakierowały mnie tutaj i o to jestem," powiedziała rzeczowym, pozbawionym emocji tonem, który był jej nieodłącznym kompanem. Inspektor nie spuszczał z niej wzroku, a ona nie pozostała mu dłużna i ze spokojem analizowała każdy, nawet najmniejszy ruch Inspektora.
Uśmiechnęła się nieznacznie gdy zaproponował zejście z oficjalnego tonu i nieświadomie rozluźniła spięte do tej pory ciało. Proszę, taka mała rzecz, a jak wiele potrafiła zmienić.
"Mi jak najbardziej pasuje, Hatheway," i rzeczywiście uważała, że tworzenie sztucznych barier w ich fachu czasem przynosiło bardzo marne rezultaty. Zwłaszcza, jeśli dwoje ludzi było sobie równych stopniem.
Jego kolejne słowa potraktowała lekko. Nigdy nie była typem karierowicza. Unikała publicznych wydarzeń organizowanych za zasługi policji, a jeśli musiała być na nich obecna zawsze trzymała się na uboczu zasłaniając twarz i włosy. Na litość boską była w końcu inspektorem, i równie często działała jako tajniak. Jeszcze tego brakowało, żeby media rozpowszechniały jej wizerunek.
"Nie zależy mi na sławie czy byciu uznanym przez wyższe władze. Robię to, co do mnie należy żeby Ci, o których media milczą czuli się bezpiecznie," skwitowała nieświadomie zaciskając dłonie w pięści na samo wspomnienie afery jaką wywołali dziennikarze w jej rodzinnym mieście.
"Jak wspomniałam wcześniej, Riverdale może się okazać strzałem w dziesiątkę, albo totalną porażką. Oczywiście wesprę Ciebie i twoje szczeniaki wszędzie tam, gdzie będzie trzeba. Ale potrzebuje też swobody na działania związane z moją sprawą," Kiana przerwała na chwilę, przeczesując dłonią włosy. Nie było to chyba zbyt duże wymaganie, nie?
"A co do papierów, darzy nas wzajemna nienawiść, ale nie są mi obce. Natłoku pracy także się nie boje." W końcu w Calgary sama zajmowała się własną biurokracją, a przez wielu nazywana była pracoholikiem.
"Czy przybliżysz mi trochę w jaki sposób tu pracujecie i czego ode mnie oczekujesz?" Kiana założyła nogę na nogę i cierpliwie czekała. Jej kac trochę zelżał, ale oddała by wszystko za kawę. O tak, marzyła o czarnej, gorącej kawie z karmelem...
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach