Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Park Stanley
Pon Paź 26, 2020 10:43 am


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Nie Kwi 17, 2022 6:28 pm, w całości zmieniany 4 razy
TEREN WOLVES
Park Stanley
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.

Bez wątpienia największy park w mieście. Jego historia sięga ponad stu trzydziestu dwóch lat, a powierzchnia zajmuje ponad czterysta hektarów. Za spokojnych czasów, miejsce to uchodziło za idealne do rekreacji i wypoczynku. Nic dziwnego. Rozciągający się stąd widok na wodę, góry i piękne kanadyjskie niebo potrafi chwycić za serce każdego. Teraz nie wydają się one być już jednak tak urokliwe i zachęcające do spędzania czasu z rodziną. Duża liczba drewnianych totemów została zniszczona, a miasto postanowiło nie uzupełniać ich braków, wiedząc że byłaby to niekończąca się walka z wiatrakami. Za atrakcje w dalszym ciągu robią miniaturowe kolejki, które obecnie można oglądać przez szyby kuloodporne, kort tenisowy, pola piknikowe, ścieżki rowerowe, niewielki park wodny, oraz ogrodzona plac dla psów. Nikogo nie dziwi widok dzikich nietoperzy, bielików amerykańskich czy szopów, małych złodziei. Zwierzęta te nie zawsze są jednak przyjaźnie nastawione. Cały teren stał się też najchętniej wybieranym miejscem przez kieszonkowców. Krążą nawet pogłoski mówiące, że nie da się tędy przejść bez utracenia części ekwipunku.

__________

Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, wymagania do ich pokonania wzrastają dwukrotnie. Oznacza to, że do pokonania jednego Niepoczytalnego musicie wykonać jedną z poniższych akcji:
→ osiem udanych ataków wręcz;
→ cztery udane ataki z użyciem zakupionej broni białej;
→ dwa udane ataki z użyciem zakupionej broni palnej/granatu.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Park Stanley
Sro Sty 20, 2021 5:04 pm
  Z niezadowoleniem dostosował się do wiadomości, którą zobaczył zaraz po przebudzeniu się. Nawet nie odpisywał, wiedząc, że jego odpowiedź mogłaby się zamienić w zwykłe "spierdalaj, dzisiaj nie wychodzę z domu". A jednak wyszedł. I to niczym posłuszny chłopczyk, którego ojciec wezwał na spotkanie.
  Po drodze zaopatrzył się w ciepłą kawę, która przyjemnie rozgrzewała nie tylko jego dłonie, ale i wnętrze. Nawet jeśli termometr i aplikacja w telefonie pokazywały dodatnią temperaturę w mieście, to Noel miał wrażenie, że lada chwila zacznie się trząść jak osika. Cóż, wielodniowe niewysypianie się w końcu odcisnęło na nim swoje piętno, czego efektem było między innymi zaburzone odczuwanie temperatury.
  Pojawił się na miejscu kilka minut przed czasem. Nie wchodził do parku, by usiąść na ławce, skąd miałby również dobry widok na jego bramę, ale oparł się o mur przed wejściem. Zasunął na głowę kaptur, chcąc przynajmniej częściowo ochronić się przed chłodnym wiatrem. Skrzywił się nieznacznie, gdy kilka łyków później spostrzegł, ze kubek z napojem został całkowicie opróżniony. Zakup tylko jednej kawy był zdecydowanie marnym pomysłem, od razu powinien przewidzieć, że będzie potrzebował przynajmniej dwóch, by zająć się czymś w trakcie czekania na znajomego i jego niespodziankę. Cholera, jakby już w smsie nie mógł napisać o co mniej więcej chodziło, żeby mógł chociaż częściowo nastawić się na ewentualną katastrofę.
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Park Stanley
Pią Sty 22, 2021 2:00 pm
Smuggler wędrował ulicami Riverdale ze skwaszoną miną, co akurat nie było niczym zaskakującym. Nawet już nie pamiętał, dlaczego miał zepsuty humor, ale na pewno było to powód ważny. Tak czy inaczej, dotarł finalnie do Parku Stanleya, bo właśnie to miejsce ustalili do spotkania. Neutralnie i (w miarę) bezpieczne. Może sobie poradzą z tymi potencjalnymi rabusiami, którzy podobno grasują w tych okolicach.
Rosjanin dopadł do jednej z ławek i oczywiście nie mógł usiąść jak normalny człowiek, więc dupsko usadowił na oparciu, a ciężkie i ubrudzone buciory wylądowały na miejscu przeznaczonym do siedzenia. Kiedy już zajął pozycję wyjściową, wyciągnął fajki, aby jedną z nich odpalić, a potem telefon komórkowy. Najpierw sprawdził, czy na pewno wyznaczył odpowiednie miejsce i godzinę spotkania. Potem zerknął na zegarek.
Oczywiście, jebańcy się spóźniają – burknął pod nosem, chowając telefon i wypuszczając chmurę dymu w powietrze. Za nią powędrowało kilka rosyjskich przekleństw, które przyciągnęły uwagę przechodzącego obok mężczyzny, wyprowadzającego na spacer małego Ciapka. Travitza posłał im nieprzyjazne spojrzenie.
Na co się kurwa gapisz? – warknął zgrzytliwie.
– Na to na co mam kurwa ochotę – odpowiedział mężczyzna, bynajmniej nie będąc poruszonym postawą Rosjanina.
Smuggler przyjął tę odpowiedź ze szczerym uśmiechem na twarzy i nawet skinął mu głową, jakby pozdrawiał sąsiada. Tamten tylko wzruszył ramionami i powędrował dalej ze swoim małym brytanem na smyczy. Pewnie nawet nie rozumiał, że swoim zachowaniem właśnie nieoczekiwania poprawił humor jednej osobie.
Świat jednak potrafił być piękny.
Cas
Cas
The Fox Mischievous Trickster
Re: Park Stanley
Sob Sty 23, 2021 3:34 pm
[ ubiór ]

 Nie przepadał za robieniem interesów na dworze, a szczególnie nie w taką pogodę; głównie dlatego, że był zwyczajnie wygodnicki i nie cierpiał odmrażać sobie tyłka, ale poza tym dziwnie się czuł na neutralnym terenie, szczególnie tak otwartym. Na razie widział tylko Travitzę i spacerowicza z pieskiem, ale cholera wie, co jeszcze za typy mogły się tu kręcić, bezpiecznie schowane za krzakami czy drzewami. Szedł żwawym krokiem w kierunku umówionej ławki, zaciskając ukrytą w kieszeni dłoń na małej puszeczce gazu pieprzowego i narzekając w myślach na te dwa klony, które połknął zaraz przed wyjściem z domu, a które za cholerę nie chciały zacząć działać.
 Przystanął kilka kroków od ławeczki i skinął Smugglerowi głową na powitanie.
 — Bry — mruknął średnio entuzjastycznie. — No i co? Umawialiśmy się na trójkącik, a na razie widzę tylko ciebie.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Park Stanley
Nie Sty 31, 2021 4:07 pm
  Najwyraźniej konkretne ugadanie się co do miejsca spotkania przerosło każdą ze stron. Noel był święcie przekonany, że stanięcie niedaleko głównego wejścia do parku okaże się świetnym pomysłem, ale najwyraźniej inni nie podzielali jego zdania.
  Ze znudzeniem przypatrywał się przechodzącym ludziom, wypatrując tej jednej osoby, która chyba stwierdziła, że przychodzenie na czas jest zbyt przereklamowane. W końcu po kilku minutach blondyn zdecydował się na wyjęcie komórki, by napisać do Travitzy.
  Cas? Kim u diaska był ten cały Cas i czemu się tak denerwował? Jasne, spotkania z Smugglerem mogło niejednego załamać i obudzić chęć wskoczenia pod auto, ale Noel miał nadzieję, że przez to nie będzie żałował dzisiejszego wyjścia z domu. Parsknął cicho pod nosem, czytając wiadomości Travitzy. No to teraz wystarczyło tylko znaleźć odpowiednie wejście i ławkę niedaleko niego. Odbił się nogą od murku, ruszając w głąb parku.
  — Jest, w końcu go widzę — wymamrotał, gdy po kilku minutach udało mu się wypatrzyć długą, blond czuprynę i twarz nieskalaną przyjazną myślą. Ścignął kaptur z głowy, podchodząc do Smugglera i jego znajomego.
  — No więc czego chciałeś? — zapytał, wbijając od razu przeszywające spojrzenie niebiskich oczu w chłopaka.
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Park Stanley
Pon Lut 01, 2021 1:43 pm
Travitza spokojnie palił sobie papierosa, czekając aż te pizdy marnotrawne się pojawią. Chciałby powiedzieć, że ta czynność go uspokajała, ale niestety, raczej nie. Nawet pomimo przyjemniej pogawędki, którą odbył chwilę temu, to jednak szybko humor powrócił do stanu wyjściowego.
Ale na szczęście wreszcie pojawił się Cas.
Joł – rzucił Travitza, ale poczuł, że czegoś mu brakuje w tym powitaniu. – Madafaka – tak, teraz było idealnie.
Otaksował przybyłego oceniającym spojrzeniem, wydmuchując jednocześnie dym w powietrze.
Nie zesraj się. Noel zaraz będzie – przynajmniej taką miał nadzieję. Szlag by trafił tego gnojka. – Zresztą, dobrze ci zrobi, jak się czasem wyrwiesz z tej swojej meliny. Bo wyglądasz jak gówno.
Fachowa ocena stanu Casa nastąpiła w momencie, kiedy Smuggler poczuł charakterystyczne wibracje w kieszeni. Sięgnął po telefon i zerknął na wiadomość, która nadeszła. Po chwili zaczął coś odpisywać.
No kurwa debil – mruknął pod nosem. Wreszcie jednak schował telefon do kieszeni i spojrzał na Casa. – Zaraz będzie. Pojebały mu się wejścia.
Na szczęście po krótkiej wymianie esemesów musieli poczekać tylko parę minut na przybycie rzeczonego Noela. Nastąpiło to w momencie, gdy Travitza kończył już swojego papierosa. Niedopałkiem postanowił strzelić w kierunku nadchodzącego trzeciego muszkietera.
A może, kurwa, jakieś dzień dobry chociaż? – rzucił niczym rasowa pani Bożenka załamana kulturą dzisiejszej młodzieży. Tylko że ta pani Bożenka miała dresik i twardy wschodni akcent. Potem rozejrzał się, aby mieć pewność, że żaden ciekawski pan z pieskiem na spacerze nie będzie się chciał przysłuchać ich rozmowie.
Dobra, formalności. Cas, to jest Noel. Noel, to jest Święty Mikołaj. Poznajcie się i polubcie, bo od dzisiaj będziemy współpracować – Travitza otaksował obu z nich twardym spojrzeniem. Oczywiście zaraz zaczną marudzić i szukać podejrzeń. – Noel to facet z mojej branży. Cas to miły człowiek, który będzie nam pomagał. Rozumiesz, będzie odnajdywać ludzi zainteresowanych naszymi usługami i kierować ich do nas. Ewentualnie będzie przejmował od nas usługę i przekazywał ją odpowiednim ludziom. Oczywiście nie za darmo.
Po tych słowach wyciągnął kolejnego papierosa, którego odpalił. Zaciągnął się, a potem wypuścił dym z długim wydechem.
Słuchajcie mordy, to miasto to burdel, a ja chcę się w nim wygodnie rozgościć. Teraz jest dobra okazja, ale musimy mieć równie dobre opcje i dobre zaplecze. Spotkałem się z wami, bo uważam was za dobre opcje i dobre zaplecze, na czym wszyscy możemy skorzystać. Ale jak zaczniecie odpierdalać jakiś syf, to wszystko się rozpierdoli w drobny mak. Dlatego jeśli macie jakieś zażalenia, to teraz jest moment, żeby je zgłosić albo w ogóle odpuścić sobie i dać mi spokój. Później nie będę już taki miły.
Po tych słowach rozsiadł się wygodnie i zajął zatruwaniem własnego ciała nikotyną. Szczerze mówiąc, nie wiedział, czego się spodziewać. Znał ich obu, ale nie potrafił odgadnąć, jak zareagują na siebie, a pomysł na to spotkanie był zupełnie spontaniczny.
Chuj, najwyżej sobie pójdą, a on posiedzi na świeżym powietrzu. Dawno nie był w parku. Miła odmiana od tych zaszczanych uliczek.
Cas
Cas
The Fox Mischievous Trickster
Re: Park Stanley
Pon Lut 08, 2021 7:17 pm
 Zmarszczył brwi lekko. Już druga osoba w ciągu kilku dni mówiła mu, że wyglądał fatalnie; chyba naprawdę powinien wreszcie się wybrać do fryzjera. I może wziąć prysznic.
 — A ty wyglądasz, jakbyś się wyczołgał z kanału, a potem bił z szopem o żarcie przy śmietniku, ale czy ja ci to wypominam? Nie, bo jestem dobrze wychowany. — W jego głosie nie było śladu niechęci czy złości; ubliżał mu z czystej sympatii, jak zwykle zresztą. Podrapał się po nosie, patrząc na chmurkę dymu i pary opuszczającą usta Travitzy. Uch, ależ by sobie zapalił.
 Obrócił się w stronę nadchodzącego Noëla i obejrzał go sobie od stóp do głów. Dzieciak wydawał się wyglądać jakby znajomo; na pewno skądś go kojarzył, tylko za cholerę nie mógł sobie przypomnieć skąd. Dopiero kiedy Travitza ich sobie przedstawił, dwa samotne neurony w głowie Casa spotkały się i zaiskrzyły.
 — Masz klona — powiedział, patrząc na Noëla. — Znam typa, który wygląda zupełnie jak ty. — Łypnął na Travitzę, który perorował jak zwykle. Facet musiał uwielbiać brzmienie własnego głosu. — Bez nerwów, panowie, siedzimy w tym gównie nie od wczoraj. Jedyne, co się zmieni, to to, że zamiast odsyłać niektórych klientów w pizdu będę ich kierował konkretnie do was. No i jeżeli ktoś będzie na tyle durny i zdesperowany, żeby przyjść do mnie z towarem, to też go poślę do was. Moje pytanie brzmi, jak to widzicie finansowo. Lubię cię, Travitza, ale wiesz, jak jest. Za coś trzeba żyć, nie?
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Park Stanley
Sro Lut 10, 2021 11:12 pm
  Odskoczył krok w bok, usuwając się z toru lotu rzuconego papierosa. Uniósł brwi, odruchowo przygryzając język, aby nie uraczyć chłopaka nieprzyjemnym powitaniem. Lepiej nie robić od razu złego wrażenia przy osobie, którą blondyn przyprowadził na ich małe spotkanie.
  Parsknął cicho, przyglądając się Smugglerowi.
  — Dzień dobry? Przecież dla ciebie żaden dzień nie jest dobry — powiedział, delikatnie wykrzywiając usta w złośliwym uśmiechu.
  Szybko przesunął wzrokiem od Rosjanina do nieznajomego. Miał z nim współpracować? Fantastycznie, jednak skłamałby, gdyby powiedział, że uwielbiał być stawiany przed faktem dokonanym i tym samym dowiadywać się o takich sprawach jako ostatni. Już sama współpraca z Smugglerem nieraz wystawiała cierpliwość Noela na próbę; o dziwo jakimś cudem chłopakowi udawało się ciągle powiększać zakres tolerancji na dresiarza, w końcu nie zapomniał o tym, dzięki komu (niestety) zawdzięcza możliwość dorobienia mniej legalnymi sposobami. Może i tym razem warto zaufać blondynowi.
  — Masz klona.
  Że co.
  W pierwszej chwili Noel nie zrozumiał. Patrzył się na Casa z wyraźnym zdezorientowaniem wymalowanym na twarzy, nim myśli przeskoczyły na odpowiedni tor. Oczywiście, że miał klona i nawet go znał od urodzenia.
  — Pewnie mówisz o moim bracie, tylko on wygląda jak ja.
  Odsunął się o parę kroków od Smugglera i dymu z papierosa. Nie znosił zapachu fajek; drażniły nie tylko nos, ale i gardło, a na dodatek ta ohydna woń osadzała się na ubraniach.
  Wysłuchał obu stron, przesuwając spojrzeniem od jednego do drugiego. Nie znał Casa, ale skoro Smuggler mu ufał na tyle, aby wejść z nim w współpracę, to chyba nie pozostało nic innego niż dołączyć do tej wesołej gromadki. Może nawet później wypyta brata o Casa, jeśli okaże się, że nie są dla siebie jedynie przelotnymi znajomymi, którzy nie wiedzą nic o sobie.
  — To wszystko brzmi bardzo dobrze, ale właśnie — czujne spojrzenie niebieskich oczu spoczęło na Rosjaninie. — jaki procent z zysków przewidujesz dla Casa?
  Oczywiście mógł sam zaproponować, ale najpierw wolał się dowiedzieć się, czy Travitza ma w głowie jakąś fantastyczną wizję.
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Park Stanley
Czw Lut 25, 2021 10:54 am
Travitza obserwował interakcję pomiędzy dwoma osobami, które właśnie się poznały z niemałym zainteresowaniem. Okazało się jednak, że nie wynikło z tego nic szczególnie spektakularnego. Ot, zachowali się jak… cóż, dwie osoby, które dopiero co się poznały. Niesamowita obserwacja, panie detektywie!
Chociaż jedna rzecz przykuła jego uwagę.
Nie chwaliłeś się, że masz brata – powiedział Smuggler z czymś, co mogło brzmieć jak niemal realna uraza. Tylko ten wredny uśmiech jakoś do tego nie pasował. – Casa dopiero co poznałeś i już zwierzenia, a dobremu koledze to nic o sobie nie opowiesz. A może ty mnie wcale nie lubisz?
Smuggler zaśmiał się, jak to miał w zwyczaju przy własnych żarciochach, ale szybko śmiech przeobraził się w dosyć paskudny kaszel. Cóż, chyba palenie papierosów nie było dla niego zbyt zdrowe. Rosjanin nic sobie jednak z tego nie robił, po już zaciągał się kolejnym haustem szkodliwego paskudztwa.
Wypuścił głośno powietrze przy poruszaniu następnej kwestii. Cóż, byliby durniami, gdyby się o to nie dopytali, ale przecież i tak musiał poudawać, że go to męczy. Tak się właśnie ubija interesy.
Niewdzięczni materialiści. Ja wychodzą do was z sercem na dłoni, snuję wizję lepszego życia, a wy co, kurwa! – kolejny rechot. – No, niech pomyślę. Jest nas trójka, nie? Z Noelem zazwyczaj dzieliłem się po połowie. No, może czasem go trochę oszukałem – po tych słowach puścił oczko do blondyna. – No ale wychodzi mi z tego taka matematyka, że przy udanej transakcji, uczciwie byłoby oddać ci jedną trzecią zarobku. To nie jest normalne Cas, żebyśmy się zrozumieli. Powinieneś dostawać jakieś 10-15%. Potraktuj to jako miły gest z mojej strony.
Travitza i miłe gesty? Nowe, nie znałem. Z całą pewnością nie ma w tym żadnego interesu. Wcale.
Po tych słowach splótł dłonie przed sobą i wbił wyczekujące spojrzenie w Casa.
Cas
Cas
The Fox Mischievous Trickster
Re: Park Stanley
Czw Mar 04, 2021 7:14 pm
 — Bo ja mam taką twarz wzbudzającą zaufanie, rozumiesz, a ty taką, którą chyba tylko matka może kochać — mruknął kwaśno, patrząc na Smugglera. Tak prawdę powiedziawszy to obaj byli niespecjalnie piękni, ale chyba usechłby mu język, gdyby przez trzy chwile powstrzymał się od obrażania innych ludzi.
 — Możliwe — zgodził się uprzejmie z Noëlem, chociaż nie przypuszczał, żeby byli z bratem tacy znowu unikatowi, Bóg jeden wiedział, że zakolczykowanych gówniarzy wyższych od niego prawie o głowę było w tym mieście więcej niż szczurów, nawyrastało tałatajstwa jak grzybów po deszczu, Travitza zresztą nie lepszy… Z irytacją pogrzebał butem w brudnym śniegu pod nogami.
 — Jedną trzecią — powtórzył słowa Smugglera w zamyśleniu. — Powiem ci, że mnie zaskoczyłeś, Travitza, nie sądziłem, że w ogóle znasz takie słowo, jak uczciwość. Pewnie, zgadzam się. Jak cię znam, to na pewno będą z tego jakieś problemy, ale — machnął ręką lekceważąco, po czym zaraz schował ją z powrotem do kieszeni kurtki — pożyjemy, zobaczymy. Jeśli o mnie chodzi, to umowa stoi.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Park Stanley
Pią Mar 19, 2021 11:12 pm
  — Nie chwaliłeś się, że masz brata.
  Przewrócił oczami, wzdychając cicho pod nosem. Gdyby nie uśmiech błąkający się w kącikach ust, mogłoby się wydawać, że Noel naprawdę zmęczył się już krótkim towarzystwem Rosjanina.
  — Lubię cię tak bardzo, że mogę zabrać na rodzinny obiad i wtedy od razu poznasz nie tylko mojego brata, ale i całą rodzinę wraz z psem, kotem i świętej pamięci chomikiem. A żeby udowodnić, że jesteś mi niezwykle drogi, to będę w stanie przedstawić cię jako mojego chłopaka — odpowiedział, tym razem już na dobre rozciągając usta w kpiącym uśmiechu. Brakowało tylko tego, aby wystawił język w kierunku Smugglera niczym małe dziecko droczące się z dorosłym.
  Musiał się chwilę zastanowić nad propozycją Travitzy. No raczej nikt o zdrowych zmysłach nie podejrzewałby go taką hojność. W zamyśleniu przesunął wzrokiem od Smugglera do Casa, z którym miał od dzisiaj współpracować. Uczciwość. No właśnie. Noel naprawdę chciał wierzyć w to, że Rosjanin stał się uosobieniem tej cnoty, ale żeby darować aż jedną trzecią?
  — No, no, niech będzie — zdecydował, wbijając spojrzenie błękitnych tęczówek w Travitzę. Jak szybko przekonają się, co tak naprawdę kryło się za tym miłym gestem?
  — Skoro już zostaliśmy współpracownikami, to daj mi swój numer telefonu, Cas.
  Jakoś musieli się kontaktować, a przecież Travitza nie będzie robił jako ich pośrednik.
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Park Stanley
Wto Mar 23, 2021 2:02 pm
Powiem ci Cas, że chyba bardziej tego nie mogłeś pojebać. Bo rozumiesz, matka mojej buźki za bardzo nie kochała, ale za to panienki już za nią szaleją, dlatego skaczą mi na fiuta z taką częstotliwością, że dostałbyś zawału od samego obserwowania tego – powiedział niemal z dumą. W Smugglerowym bingo mogliśmy zakreślić ordynarne tekst na temat kobiet. – A poza tym kurwa, nie wyjeżdżaj mi tu z brakiem uczciwości, bo cię w chuja nigdy nie robiłem, ale jak mnie będziesz dalej tak wkurwiać, to się nad tym zastanowię. A jak kurwa szukasz spokojnej roboty, to idź zostać dentystą, może się ładniej uśmiechać zaczniesz.
Teraz przyszła kolej na Noela, w kierunku którego się zwrócił.
A ty nie bądź taki kurwa mądry, bo jeszcze się obudzisz z chujem w dupie, tylko że to wcale nie będzie mój, bo nie jestem jakimś jebanym pedziem. I będziesz potrzebował kurwa pomocy. I na obiad też mnie nie zapraszaj, bo nie chcę potem dram rodzinnych, po tym jak już przelecę twoją mamę.
Rosjanin prawdopodobnie powinien rozważyć karierę literacką, pierwszym tytułem byłoby "100 obelg, którymi najlepiej zaorasz swoich kumpli z podstawówki". Travitza wyglądał jednak na bardzo zadowolonego z siebie, aż się przeciągnął, jakby właśnie zakończył poważny wysiłek. Cóż, wymyślenie tego wszystkiego faktycznie mogło stanowić spore wyzwanie dla jego szarych komórek.
Drapieżny uśmiech zdradzał satysfakcję, ale tym razem z faktu, że udało się dopiąć wszystkie formalności.
No, to ja kurwa rozumiem – powiedział, a potem napluł na dłoń i wyciągnął ją w kierunku Casa.
Cóż za kusząca propozycja.
Cas
Cas
The Fox Mischievous Trickster
Re: Park Stanley
Nie Mar 28, 2021 7:02 pm
 — Nie wkurwiaj ty mnie teraz, bo nie muszę być dentystą, żeby ci przefasonować mordę — burknął, ale nie było w tym ani faktycznej groźby, ani nawet irytacji, ot, kłapał pyskiem, żeby coś powiedzieć. Wyciągnął rękę do Noëla. — A ty dawaj telefon. — Wpisał mu swój numer i przy okazji zapisał sobie jego. — Nie dzwoń do mnie z niczym, z czego nie chciałbyś się tłumaczyć pałom. Ściągnij se tą apkę — pacnął palcem ikonkę na potrzaskanym ekranie swojego telefonu — i tam będziemy gadać, bo jest przyzwoicie szyfrowana. — Co wiedział, bo zawracał Nebitce dupę, dopóki nie pokazała mu najbezpieczniejszej aplikacji, jaka przyszła jej do głowy. Ale o tym nie było potrzeby wspominać.
 Spojrzał na wyciągniętą dłoń Smugglera i skrzywił się.
 — Jesteś kurwa obrzydliwy, Travitza — powiedział, po czym soczyście splunął we własną dłoń i mocno uścisnął mu rękę. Jego dłoń była tak samo mała i tak samo zimna jak zwykle.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Park Stanley
Czw Kwi 22, 2021 12:31 pm
  — Jaka szkoda, a już się rozmarzyłem o tym, jak tworzymy cudowną pedziową rodzinę. Może jednak to przemyślisz? — powiedział, uśmiechają się szydząco.
  Smuggler był jedną z ostatnich osób, na które Noel potrafiłby spojrzeć jakoś inaczej. Ten wulgarny Rusek wyjęty prosto z rynsztunku, wychowany chyba przez rosyjskie niedźwiedzie cyrkowe, mógł być jedynie dobrym współpracownikiem.
  Wyciągnął telefon i podał go Casowi. Nie zamierzał zawracać mu niepotrzebnie głowy, ograniczając kontakt do interesów, dlatego korzystanie z poleconej aplikacji było nienajgorszym pomysłem.
  — Już wszystko zostało obgadane, czy wyskoczysz jeszcze z jakąś niespodzianką? — zapytał, patrząc na Travitzę.
  Mogłoby się wydawać, że obgadali to, co było ważne i teraz każdy mógł iść we własną stronę. Tyle że Rosjanin był równie przewidywalny co kwietniowa pogoda, dlatego Noel wolał się upewnić, że nie zostanie za chwilę zatrzymany, bo w umyśle długowłosego wykwitnie jakiś nowy, wspaniały pomysł.
Shiro Fuyu
Shiro Fuyu
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Park Stanley
Sro Cze 16, 2021 9:21 pm
To miał być piękny dzień. Słonko świeciło, ptaszki śpiewały, nikt do nikogo nie strzelał, w miejscu wejścia do parku jakiś nieszczęśnik dostawał wpierdol... Zdecydowanie zapowiadało się na udany dzień. Przynajmniej z takiego założenia wychodził Fuyu, gdy niosąc zakupy ze sobą, zdecydował się na wybranie trasy przez park. Nie niósł ze sobą za wiele, główną zawartością jednej reklamówki było pożywienie dla niego oraz futrzanych współlokatorów, leniwie oczekujących na jego powrót. Tak też miało i być...
... gdy wtedy nagle uderzyło w niego.
Zasadniczo był to jedynie przypadek. Jego oczy przekierowały się bez większego zainteresowania po nielicznych osobach tutaj, gdy wtedy stanęły na postaci w pięknych blond włosach oraz niewysokiej posturze. Od to wydawałoby się, że to jedna z kolejnych przechodzących tutaj osób, mająca cel znany jedynie sobie. Jednakże w umyśle Shiro zaraz została poruszona zakazana szufladka ze wspomnieniami z lat nastoletnich. Tymi samymi, których nie sposób było wyrzucić z głowy i nie dało się powstrzymać od myśli - co by było, gdyby...
Z tego powodu poczuł dreszcze na plecach. Nieprzyjemne, będące początkowym zwiastunem czegoś, do czego nie chciał wracać. Niemożliwe, nie? Przecież to jedynie losowa osoba... Ostatnim razem dostałem po głowie za... Nie, nie, nie. Potrząsnął głową, zrzucając winę na zbytnie myślenie o przeszłości. Ale... Muszę sprawdzić. Czyny ciała przemówiły o wiele szybciej niż rozsądek, przez co zaraz potem podbiegł do niej.
- Przepraszam, poczekaj! Ty z białymi włosami! - bez wahania wyciągnął rękę, by pociągnąć ją ku sobie. I zaraz potem puścić, gdy tylko zobaczył jej twarz. Cofnął się o dwa kroki, niemalże potykając się o nogi.
Chwycił się za rudawe kosmyki włosów, zaciskając na nich nieco mocniej palce jednej dłoni, patrząc na jasnowłosą kobietę. z którą dopiero skrzyżował drogi. Jego źrenice gwałtownie rozszerzyły się, a on wysunął drugą rękę i wskazał wskazującym palcem na nią.
- To znowu ty! - nie zważając, że swoim zachowaniem ściągał uwagę najbliższych osób. Aż upuścił reklamówkę z tego wszystkiego.
- Aaa, czemu ze wszystkich miejsc na świecie musiałem natrafić na ciebie akurat tutaj?! - jego głos brzmiał dramatycznie. - Tutaj też zamierzasz dręczyć wszystkich dookoła swoim postępowaniem?- minęły lata od ostatniego spotkania, ale nie mógł zapomnieć. Nawet jeśli to było krótkie spotkanie... które zarazem było jednym z czynników służących do zrujnowania mu życia.
Takich rzeczy nie dało się zapomnieć.
I zdecydowanie nie zastanawiał się nawet nad tym, jak teraz odbierała to zaczepiona osoba.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach