Plague Doctor
Plague Doctor
Fresh Blood Lost in the City
Gabinet lekarski nr 2
Wto Cze 04, 2019 6:28 pm
Gabinet lekarski nr 2 Directors-office2

1 czerwca, 1 sesja terapeutyczna Oscara 'Victora' Rosa.


______Pytanie brzmi – ile wody upłynie nim Arda rzuci czymś w swojego prowadzącego? Palce świerzbiły dzisiaj bardziej, niż zwykle. Miała mieć wolny tydzień, żeby móc przygotować się do sesji egzaminacyjnej, a w ramach podziękowania za ciężką pracę – dostała kolejną. Błękitne oczy sypały pioruny na każdego, kto wchodził pod jej szczupłe nogi, a blade usta wykrzywiały się zdegustowane. Jeszcze raz będzie musiała wcielić się w rolę terapeuty i wyprowadzić na prostą zagubioną owieczkę. Z hukiem otworzyła drzwi do gabinetu, o dziwo innego niż zwykle, po czym usiadła za biurkiem, mając jeszcze kilkanaście minut na przygotowanie się do pierwszej sesji. Otworzyła kartotekę i zamarła, zaskoczona doborem pacjenta.
______Oscar Ros.
______Brew zawędrowała wyżej, kiedy się okazało, iż jego kartoteka policyjna brzmi bardzo podobnie do kartoteki Leilani Cigfran, poprzedniej pacjentki Rovere. Chłopak jednak wydawał się być mniej przerażony, a bardziej rozbawiony całą sytuacją na balu. Był też starszy, co dawało mu większą pewność siebie, niż dziewczynie. To, co było nowe w całej sprawie to ostatnia kartka raportu policyjnego: ksero wezwania sądowego. Ros został zmuszony do udziału w terapii, inaczej czekałaby go inna kara. A tak – mógł się jeszcze ocalić przed wyrzuceniem ze szkoły, jak i utracie wolności. Srebrnowłosa westchnęła przeciągle, zamykając jedną teczkę i zabierając się za drugą, w której znajdowały się wstępne informacje o pacjencie. To będzie długi dzień, a jeszcze dłuższa noc...
______Ciszę i spokój przerwało jej pukanie do drzwi, kiedy pielęgniarz przyniósł srebrnowłosej kawę oraz dwie szklanki z dzbankiem wody. Podziękowała mu machnięciem ręki, jak gdyby biedny pracownik ośrodka był natrętną muchą, którą należało wygonić z pomieszczenia. Ostatnią rzeczą, jaką dzisiaj potrzebowała to kiepska kawa z byle jakiego ekspresu i woda z kranu. Kilka minut później rzuciła druga teczką na blat biurka, po czym chwyciła telefon, sprawdzając kilka rzeczy w jego otchłani, aż wreszcie odłożyła go na blat, ekranem do dołu. Pozostało jej już tylko czekanie na chłopaka, który ma być doprowadzony do niej przez pielęgniarza. Byle nie tego samego, bo oberwie mu się dwa razy pod rząd.

Fabuła prowadzona z racji MG.
Victor Ros
Victor Ros
Fresh Blood Lost in the City
Re: Gabinet lekarski nr 2
Wto Cze 04, 2019 11:36 pm
Miesiąc. To tylko kilkanaście dni. Prawie jak pobyt na wakacjach, takich przymusowych. Victor musiał dobrze to sobie zaplanować żeby cała ta przeprawa przez terapię, którą nakazał mu sąd była możliwie najmniej bolesna. Najgorzej rzecz jasna radzić sobie z czymś, co robimy wbrew sobie. Opór i szarpanina niekiedy nie ma sensu i trzeba powiedzieć stop. Tak więc zrobił. Po krótkiej i w miarę nudnej rozmowie z samym sobą, doszedł do wniosku, że potraktuje ten pobyt jako odpoczynek od świata zewnętrznego. Będzie miał dużo czasu na przemyślenia, nadrobi masę książek, które do tej pory zbierały kurz na regale a dodatkowo może w jakiś sposób sobie pomoże. Nie, nie chodzi o narkotyki. W tych wszystkich filmach jakie w swym życiu obejrzał, często terapeuta wyciągał z człowieka sprawy, o których ten nawet nie zdawał sobie sprawy. To znaczy wszystkie skrywane bolączki i zadry z przeszłości, dziecinnych lat itp. Ile było prawdy w tych dokumentach a ile fikcji tego nie był wstanie określić ale co najważniejsze zgodnie z postanowieniem sądu stawił się na leczenie w ośrodku o wyznaczonej porze.
Na miejscu przesegregowano jego rzeczy, sprawdzono czy nie ma przy sobie czegoś nieprzepisowego, ustalono harmonogram pobytu i wskazano pokój.
Cela, więzienie, brak wolności.
Przecierając zmęczone oczy cholernie się ucieszył gdy w jego drzwiach stanął gruby pielęgniarz z informacją, że czas na pierwsze spotkanie. Zawsze to jakieś oderwanie. Przy okazji dorzucił do chłopaka, że nie ma się czego bać i, że kobieta od terapii jest ładna, że wszyscy się za nią oglądają. I chociaż Ros miał te uwagi głęboko, to pokiwał głową.
Stukanie do drzwi, zaproszenie do środka.
– Witam - rozejrzał się po sporym pomieszczeniu szybko stwierdzając, że różnica wieku między nim a laską od pogadanki jest bardzo mała. To na pewno ten pokój? Jako kompletnie nowy w tym miejscu na chwilę obecną nie pozostało mu nic innego jak czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Czyli pewnie nic innego jak zaproszenie do zajęcia miejsca i pytanie czy ma ochotę się czegoś napić. Wódką z colą na rozluźnienie sytuacji bo coś się chłopak spina. Pierwszy raz za fikcyjnymi kratami wcale nie jest taki prosty. Potrzeba czasu na oswojenie koszmaru, prawda?
Plague Doctor
Plague Doctor
Fresh Blood Lost in the City
Re: Gabinet lekarski nr 2
Pon Lip 01, 2019 4:16 pm
______Jej przewidywania się sprawdziły. Ros był takim, jakim go sobie wyobrażała; nie zgadywała jego koloru oczu bądź włosów, jednakże zachowaniem wpasował się w ramy, które dla niego przygotowała. Lodowate, błękitne oczy przeniosły się z pacjenta na pielęgniarza, którego odesłała machnięciem ręki. Ponownie. Postawa Rovere nie zdradzała wiele, oprócz bezlitosnej pustki emocjonalnej wkoło niej. W ciszy podniosła się ze swojego fotela, chwytając w lewa dłoń teczkę chłopaka i obeszła biurko, stając przodem do pacjenta. Kolejna zagubiona, młoda dusza; zbuntowany młodzieniec, który zjawił się w gabinecie Plagi nie z własnej woli, a przymusu. Ciekawe, czy wiedział, jaką los mu przeprawę przygotował? Pomimo niewielkiej różnicy wieku, Arda odczuwała przepaść między nimi wielkości Wielkiego Kanionu. Spuściła wreszcie spojrzenie z jego oczu, otwierając teczkę z kartoteką Victora. Przerzuciła niedbale dwie pierwsze kartki, znając na pamięć notatki oddziałowej.
______— Chcesz to siadaj. Nie chcesz, stój. Twój wybór. — odezwała się wreszcie po przedłużających się sekundach ciszy i przelotnie zerknęła na Rosa, wskazując mu w międzyczasie krzesło kiwnięciem głowy. — Pozwolisz, że pominę wszelkie uprzejmości, bo szkoda mi na nie czasu. Nie mam zamiaru też udawać Twojej koleżanki, bo nowi przyjaciele to nie cel Twojego pobytu tutaj. — Urocza jak zawsze. Sączenia jadu mogłaby się nauczyć od niej niejedna żmija. — Mam tutaj notatki od policji, z sądu, jak i od moich kolegów z oddziału. Uzbierałeś ciekawą kolekcję uwag od osób trzecich, muszę przyznać. A mimo to długo zajęło Ci trafienie do mnie. — Odłożyła z cichym trzaśnięciem teczkę na biurko, samej usadawiając się na jego blacie i zakładając nogę na nogę. Oparła przedramiona o udo i utkwiła oczy w chłopaku. — Co się stało na balu? I jak mi powiesz, że zapomniałeś to udowodnię Ci, że mózg ludzki jest zadziwiający i szybko potrafi odtworzyć wydarzenia sprzed niecałych kilku miesięcy. Z niewielką pomocą.
______Arda nie zamierzała być grzeczna i miła. Nigdy nie była. Interesowały ją rezultaty. A jeżeli Victor miał odrobinę oleju w głowie to będzie chciał jak najszybciej mieć to za sobą. Srebrnowłosa mogła mu pomóc, ale tylko, jeśli on będzie tego chciał. Daleko jej było do matki Teresy, która z anielską cierpliwością pomagała cierpiącym i biednym. Ta cholera, siedząca na biurku, była niczym Lilim. Albo i sam Lucyfer. Sięgała po to, na co miała ochotę i daleko jej było do przepraszania za swoje naganne maniery. Wszystko zależało od tego, jaki pierwszy krok uczyni Victor na nowej drodze do wolności. Jeden, zły ruch i mógł tu utknąć na długo. Słowo kontra słowo. Nikt nigdy nie wygrał z diabłem tego pokroju – niedługo dorobią jej rogi, żeby ostrzec społeczeństwo.
Victor Ros
Victor Ros
Fresh Blood Lost in the City
Re: Gabinet lekarski nr 2
Sob Wrz 07, 2019 8:17 am
Pielęgniarz popychadło został oddelegowany szybciej niż się spodziewał. Facet chyba przyzwyczaił się do takiego traktowania bo reakcja z jego strony była żadna. Mamy do czynienia z mała rządzicielką? Najwidoczniej.
Jeżeli już łaska wyboru spłynęła na niego z niebios, dokonał szybkiej oceny sytuacji i oczywiście rozsiadł się w fotelu, krześle, czy czymś tam, niczym król tej wsi. Skrzyżował ręce na klacie i czekał na wywody albo chociaż jakiś wstęp. Pomylił się. Zaczęło się od pytania, szybko, prosto z mostu. Może być i tak.
– Trudno mi się skupić – uniósł brew mając wątpliwości co do profesjonalizmu pani doktor. Z tyłkiem na biurku przypominała bardziej sekretarkę czekającą na swojego przełożonego żeby skrócić maksymalnie drogę awansu. Wiadomo o co chodzi.
Vic jak każdy biedny chłop, był wzrokowcem i widok nóg do nieba niekoniecznie pomagał w rozgrzebywaniu przeszłości. A to czy osobiście chciał rozpamiętywać stare sprawy to już inna baja. Siedząc w tym pokoju musiał jakoś wybrnąć z sytuacji. Zasłanianie się sklerozą było dobre dla psów i sądu. Tu może być ciężko.
– Wybraliśmy króla i królową, na przykład – uśmiechnął się jak do najlepszej przyjaciółki wiedząc doskonale, że nie o to pyta. Mogła sprecyzować o co jej chodziło, a tak Ros rzuci kilka osobistych uwag, które tą tutaj chuja obchodzą. Jaki on był wkurwiający.
– Koleś był przeciętny ale laska pierwsza liga – mruknął pod nosem zarzucając kostkę na udo.
– Mam słabość do blondynek – chociaż Arda nie wyglądała na wybuchową to każdy ma granice cierpliwości. Gdzie jest jej? Można ją trochę potestować bo widać czuła się bardzo pewnie a Ros za kozakami nie przepadał, nawet jeśli samica miała tyłek 10/10.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach