Remor Laverne
Remor Laverne
Fresh Blood Lost in the City
[POŁUDNIE] Apartament 717
Sro Lut 27, 2019 3:52 pm
First topic message reminder :


Living Room



Kitchen


Bedroom


Bathroom

Remor Laverne
Remor Laverne
Fresh Blood Lost in the City
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Pią Mar 08, 2019 12:31 am
Czuł, że powoli się uspokaja i nawet nie pociągała już tak nosem. Na dodatek zaraz sama spróbowała go objąć, co było nawet rozczulające na swój sposób. Wiedział, że gdy tylko dziewczyna podniesie głowę znów będzie miała czerwone jak królik oczy. Dwa wspólne wieczory, dwa razy nie obyło się bez płaczu. Albo był tak kiepski, albo to Sasha była wyjątkowo wrażliwa.
- To dobrze, bo nigdzie bym cię nie puścił po nocy w takim stanie - powiedział cicho, tonem nie znoszącym sprzeciwu. Przyjął to z ulgą, bo naprawdę nie zamierzał z nią dyskutować na ten temat i cieszył się, że miała dość rozsądku by nie zrobić sceny rodem z opery mydlanej.
Założył jej pasmo jasnych włosów za ucho, bo gdy tak ją do siebie przycisnął, kompletnie zniszczył jej fryzurę. Nie powinna być zła, zwłaszcza, że on miał w tej chwili mokry rękaw. To chyba było sprawiedliwie.
Gdy usłyszał to przytłumione pytanie parsknął krótkim, ciepłym śmiechem. Nie mogła być już bardziej pocieszna, zwłaszcza, że przecież odpowiedział jej poniekąd na to pytanie chwilę wcześniej.
- Do ciebie szczególnie, więc lepiej uważaj.
Brzmiał na rozbawionego. Nie był już tak spięty jak na początku, widocznie ulżyło mu gdy ta nazbyt skomplikowana sytuacja trochę się rozwiązała.
Shae mnie zabije.
O tak, tego był pewien. Gdy Martinez dowie się na kim skupiły się jego myśli, urządzi mu piekło z życia. Po jakimś czasie się przyzwyczai jak ją znał, ale do tego momentu nie mógł liczyć już na ulubioną kawę z rana czekającą na niego na biurku.
Ostrożnie odsunął od siebie to zapłakane stworzenie, otarł jej niezgrabnie policzki swoimi dłońmi i pokręcił głową; minął zaledwie kwadrans odkąd przyszła. Nowy rekord?
- Przypomnij sobie co powiedziałem ci wczoraj. Sądzisz, że powiedziałbym to gdybym tak nie myślał? - zapytał, zmartwiony z lekka jej niską samooceną. Z jakiegoś powodu każde swoje słowo i gest obserwowała przez niesprawiedliwie surowy pryzmat. Uznał, że trzeba będzie nad tym popracować ponieważ Sasha była ostatnią osobą, która mogłaby mieć uzasadnione kompleksy. Była ładną, młodą kobietą i miała ciekawy charakter. Zupełnie inaczej postrzegała wszystko dookoła, zwracała uwagę na to, czego inni nie zauważali. Żyła w swoim świecie, co zdaniem Remora było czarujące i na dodatek rzadkie.
Anonymous
Gość
Gość
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Pią Mar 08, 2019 9:16 am
Sugerujesz, że gdybym płakała bardziej, musiałabym zostać na noc? — roześmiała się wciąż wtulona w jego tors. — A udawany płacz się liczy?
Miała wyrzuty sumienia, że przez jej nagły wybuch atmosfera zrobiła się bardziej napięta, dlatego niewinnym żartem próbowała ją rozluźnić. Przez myśl jej nawet nie przeszło, by dramatyzować dla własnych korzyści; jeśli po policzkach Sashy zaczynały płynąć łzy, to musiała mieć poważny (dla siebie) powód.
Dobrze, że jednak nie bawiła się z makijażem przed wyjściem, nie chciałaby, by na koszuli Remora pojawiły się czarne plamy z tuszu do rzęs. Skoro ma tyle przy nim płakać, to najlepiej schować wszystkie kosmetyki w domu, tak na wszelki wypadek, żeby ją któregoś dnia nie podkusiło i z zapłakanego królika nie zrobić z siebie pandy.
Nie miała nic przeciwko, by bawił się jej włosami, wręcz przeciwnie; uwielbiała, gdy jego palce je przeczesywały, nawet jeśli miałoby to oznaczać zniszczenie starannie układanej przed wyjściem fryzury. Trudno, są rzeczy ważne i ważniejsze.
Na co mam uważać? Na to, że któregoś dnia mnie porwiesz? Ale wiesz, że to wcale nie będzie porwanie, a wycieczka-niespodzianka? — również odpowiedziała mu śmiechem. Wszystko wskazywało na to, że jest już spokojna i dalsza część wieczora obejdzie się bez łez. Wiedziała już na czym stoi, zatem teraz pozostawało jej tylko pielęgnowanie tej znajomości, bez strachu, że Remor któregoś dnia mógłby zniknąć bez słowa.
Jesteś dla mnie naprawdę dobry. — odpowiedziała unikając jego wzroku. Niska samoocena Sashy nie była tematem, który dziewczyna chciałaby poruszać, jeszcze nie teraz. Zaszczuta przez matkę dopiero po jej wyjeździe z Kanady zaczynała czuć, że żyje, że może robić co jej się tylko podoba i że bliskość drugiego człowieka, mężczyzny, wcale nie jest czymś gorszącym.
To smutne, że w jego ramionach czuła się bezpieczniej niż w domu rodzinnym.
Powiedz mi lepiej jak się dzisiaj czujesz. Bark bardzo dokucza? — ktoś mógłby pomyśleć, że Ukrainka z premedytacją zmieniła temat, byle tylko odwrócić uwagę Remora od swojej osoby, ale troska i czułość z jakimi na niego patrzyła, nakazywały natychmiast odwołać te paskudne oskarżenia.
Remor Laverne
Remor Laverne
Fresh Blood Lost in the City
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Pon Mar 25, 2019 8:55 pm
Mruknął coś cicho, tuż ponad jej głową. Coś co brzmiało, jak ,,nie przeginaj, młoda", ale uśmiechnął się przy tym wrednie, więc jasnym było, że traktuje to jak żart. Oczywiście, że nie puściłby jej o tej porze roztrzęsionej przez miasto. Spałaby pewnie w pokoju gościnnym, awaryjnie zawsze miał wolny komplet pościeli.
Wycieczka niespodzianka.
No tak. Być może ona tak to widziała, ale on był już uczulony na takie newralgiczne kwestie. Wolał nie oglądać swojego nazwiska w brukowcach tuż obok tłustego nagłówka w dziale ze skrzętnie wygrzebanymi przez prasę skandalami. Wolał nie myśleć jak bardzo jego renoma zawisłaby na włosku w razie gdyby paparazzi zainteresowaliby się jego życiem prywatnym.
- Mam nadzieję, że w razie ewentualnych wyjazdów pozwolisz mi je wcześniej zaplanować, niestety rzadko bywam spontaniczny. Takie uroki życia po trzydziestce.
Jego dłoń spłynęła miękko na jej plecy, które potarł delikatnie, starając się podnieść ją trochę na duchu po ostatnim wybuchu płaczu. Nadal miał wrażenie, że każdy gwałtowniejszy gest z jego strony mógłby zakończyć się katastrofą. Sasha była tak filigranowa, że Remor czasami obawiał się, że zrobi jej krzywdę. Daleko mu było do obecnych standardów jakie reprezentowali sobą młodsi mieszkańcy Kanady; jego zdaniem moda męska podążała w dziwnym kierunku, a gdy ostatnio kupując kawę na stacji wziął grupę nastolatków za płeć piękną, zaczął poważnie rozważać, czy czegoś nie przegapił siedząc w tej swojej pracowni.
Temat spełzł na sprawy przyziemne. Odetchnął ciężko, wyczuwalnie jego pierś uniosła się i opadła, a on sam skrzywił się z niekontrolowanie.
- Niezbyt. Przearanżowałem dzisiaj poddasze, nawet przy przenoszeniu sztalug nie stało się nic specjalnego - powiedział w końcu, zgrabnie przemilczał jednak kwestię popołudnia; bark odezwał się pulsującym bólem gdy brał prysznic, ale zrzucił to na karb wysiłku fizycznego i zmiany pogody. Nie chciał uskarżać się na każde przejawy niedogodności ze strony blizny i uszkodzonego stawu, nauczył się z tym żyć i między bogiem a prawdą, jakoś nieszczególnie przykładał do tego uwagę. Minęło już parę lat, a jedyne co mógł zrobić w tym kierunku, to pracować nad wzmocnieniem kontuzjowanego miejsca za pomocą mięśni. W grę wchodził zabieg z udziałem jakichś zaczepów i innych cudów, jakie lekarz zaproponował mu przy ostatniej wizycie, ale mężczyzna nie chciał na to przystać. Wówczas byłby wyłączony z pracy na co najmniej kilka tygodni, a każdą wizję urlopu odsuwał od siebie jak zarazę. Panicznie bł się wolnego czasu, który mógłby spędzić sam ze sobą i bez obowiązków. Rutyna była bezpieczna i traktował ją jak ucieczkę od rzeczywistości.
Anonymous
Gość
Gość
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Wto Mar 26, 2019 1:25 pm
W takim razie i ja muszę mieć mentalnie trzydzieści lat. — uśmiechnęła się, podczas gdy jej palce powoli przesunęły się po jego prawym przedramieniu, by finalnie spocząć na jego barku. Jej dotyk był lekki niczym muśnięcie skrzydeł motyla, opuszki delikatnie spoczęły na miękkim materiale koszuli, a Sasha zastanawiała się, czy w ogóle był w stanie to poczuć. Przez moment zapragnęła nawet, żeby koszula nie stała jej na drodze, żeby mogła czuć pod palcami jego nagą skórę.
Przygryzła wargę karcąc się za tak śmiałe myśli. Zaraz potem jej głowa znów spoczęła na jego torsie, najwygodniejszym i najbezpieczniejszym miejscu na świecie, chociaż znali się zaledwie trzy dni. W ten sposób mogła ukryć swój wstyd, zmieszanie i... pożądanie. Jak to możliwe, że jeden mężczyzna rozpalił w niej to, czego nie udało się żadnej innej osobie przez całe jej życie?
To dobrze — odpowiedziała, a jej dłonie przesunęły się na jego plecy, w które wbiła lekko paznokcie, jakby bała się, że Remor zaraz ją opuści — Ale nie powinieneś sam tyle nosić.
O rany, znowu zaczęła wydawać mu polecenia, jakby co najmniej była w jego wieku i na podobnej pozycji. Gdy zdała sobie z tego sprawę, jej policzki znów oblał rumieniec, a ona przycisnęła się do niego jeszcze bardziej.
Przepraszam, ja po prostu... — wymamrotała zaciągając się jego zapachem, od którego kręciło się w jej głowie. Dlaczego wszystko w Laverne musiało być takie onieśmielające? — ...martwię się o Ciebie.
Remor Laverne
Remor Laverne
Fresh Blood Lost in the City
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Wto Mar 26, 2019 2:11 pm
Chwilowo żadne niespokojne myśli nie zaprzątały mu głowy, co najwyżej gdy Sasha lekko wbiła mu paznokcie w plecy mięśnie spięły się nieznacznie. Nadal nie wiedział na jaki kontakt może sobie pozwolić, więc pozostał przy tym co bezpieczne.
- Jestem przyzwyczajony do pracy fizycznej, więc raczej sobie nie odpuszczę - odparł miękko, po czym jego wzrok poszybował nad jej głową i osiadł gdzieś w okolicach kuchni. Powinien przygotować jakąś kolację, przecież nie będą tak stać w jednym miejscu i przez cały wieczór. Niechętnie wyplątał się z jej objęcia, co wcale nie oznaczało, że zamierzał gdzieś zaraz zniknąć. Nadal musiał jeszcze przetrawić te wszystkie informacje jakie spadły na niego w ciągu ostatniego kwadransa.
- Myślisz, że potrawka z indyka mogłaby ci posmakować?
Szybki rozrachunek tego co miał obecnie w lodówce pozwolił mu stwierdzić, że byłby w stanie ugotować coś w miarę smacznego. Duszone warzywa z curry jako dodatek zawsze były wygodną opcją, a na dodatek przyrządzenie ich nie zajmowało zbyt dużo czasu.
Oparł dłoń na jej ramieniu, sugerując, by poszła za nim. Nie zamierzał jej oczywiście zaprzęgać do pracy, bo w końcu była jego gościem i nie wypadało. Chciał mieć jednak jakieś towarzystwo. I o ile Sasha nie będzie go nazbyt rozpraszać, może nawet nie odkroi sobie palców.

Najszybciej zawsze schodziło mu z obrabianiem mięsa. Znajomość anatomii i struktury mięśni - choć głównie ludzkich - ułatwiała mu pracę. Nad warzywami też się specjalnie nie roztkliwiał, ograniczając się do cukinii, różnokolorowej papryki i szalotki. W międzyczasie nastawił ryż z nasionami kolendry i mlekiem kokosowym, resztę pozostawiając już na koniec.
- Prawie zapomniałem zapytać, czy wolisz łagodne, czy może bardziej pikantne? - odezwał się znad głębokiego rondla, w którym dusiły się już warzywa. Z rozpędu miał już szczodrze zaprawić sos czerwonym curry, ale w porę się opamiętał. Właściwie, to gotując w ogóle niewiele mówił, jakby wymagało to zachowania kompletnej ciszy i pełnej powagi. Ten zwyczaj po części wyniósł z domu, po części nabył go mieszkając samotnie. Zerknął na dziewczynę pytająco, mając nadzieję, że nie ma mu tej maniery za złe.
Anonymous
Gość
Gość
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Wto Mar 26, 2019 3:20 pm
Gdy się od niej odsunął, z jej ust wyrwało się ciche westchnienie zawodu, nie pierwsze zresztą i zapewne nie ostatnie w jego towarzystwie. Zabawne stworzenie z tej Sashy; z jednej strony chciała stać się jak najmniejsza przy Remorze, aby nie zwracał na nią uwagi, a z drugiej pragnęła pójść z nim na całość i robić rzeczy, o których do tej pory czytała w książkach z wypiekami na twarzy.
Rozumiała, dlaczego trzyma dystans. Ona sama badała na ile może sobie przy nim pozwolić i doszła do wniosku, że powinna zachowywać się bardziej... rozsądnie. Nie może tak ciągle tracić głowy, gdy tylko mężczyzna znajdzie się w pobliżu i lecieć do niego niczym ćma do ognia. Jego ciepło było przyjemne, ale jeśli zanadto się zbliży, może skończyć tragicznie.
Uwielbiam indyka. — odpowiedziała zakładając kosmyk na ucho. Niech jednak Remor nie myśli, że pozwoli mu uwijać się w kuchni samemu. Nie zamierzała stać i się przyglądać, nawet jeśli to ona była gościem. Nie chciała wyjść przed nim na leniwą dziewuchę, która nie potrafi nic zrobić w kuchni. Właściwie, to gotowała całkiem dobrze.

Uparła się, że będzie kroić warzywa. Chociaż w ten sposób chciała pomóc Remorowi. Miała tylko nadzieję, że nie zrobi niczego głupiego, ani niezdarnego. Tak bardzo zależało jej na tym, by wypaść przed nim jak najlepiej!
Nie lubię na ostro — odparła zanim w ogóle zdążyła zastanowić się nad sensem swoich słów, a potem zaczerwieniła się aż po cebulki włosów, gdy tylko zorientowała się jak dwuznaczny może mieć to charakter.
Boże, Sasha, uspokój się. On ma trzydzieści lat, nie trzynaście.
Znaczy się, nie przepadam za pikantnymi potrawami — uśmiechnęła się blado, czując, że mimo wszystko musi się mu wytłumaczyć. Nie byłaby sobą, gdyby nie próbowała tego zrobić! A potem zdała sobie sprawę, że przecież pochodził z miejsc, gdzie jada się ostrzejsze dania i zmieszała się jeszcze bardziej, że przez nią musi zrezygnować z przyprawiania jedzenia po swojemu, dlatego spuściła głowę i już nic więcej nie mówiła.
Nie, nie miała mu za złe milczenia, bo sama też niewiele się odzywała. Chociaż może jeśli byliby u niej, zapewne nuciłaby coś pod nosem gotując, jak to miała w zwyczaju.
Remor Laverne
Remor Laverne
Fresh Blood Lost in the City
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Wto Mar 26, 2019 3:39 pm
O ile w jego pracowni zazwyczaj panował bałagan, tak w kuchni Remor lubił porządek. Wszystko miało swoje miejsce, nie trzymał zbędnych gratów i w zasadzie cały wystrój był dość ascetyczny. Grafitowa czerń z elementami starego złota, czasami żeliwo. Preferował naturalne materiały, bo w drewnie, stali i kamieniu odnajdował wytrzymałość i stabilność. Noży miał za to cały pełen zestaw, a że niczego tak nienawidził jak tępych ostrzy, dbał by były zawsze w dobrym stanie. Wybór stołu z litego drewna także nie był przypadkiem; uważał, że ten powinien posiadać cechy użytkowania takie jak przypalenia po zestawieniu z pieca rozgrzanego naczynia, czy ślady bo wbitym spontanicznie nożu. To także zwyczaj wyniesiony z domu rodzinnego, matka często zostawiała w ten sposób noże czy nagrzaną brytfankę.
Odpowiedź Sashy poniekąd zbiła go z tropu, nie mógł też powstrzymać cichego, prawie bezdźwięcznego śmiechu. Naturalnie, że wyczuł dwuznaczność, nawet jeśli była niezamierzona.
- W porządku, dla ciebie będzie łagodniej - odparł kąśliwie, swobodnie lawirując pomiędzy utrzymaniem poważnego tonu i drugim dnem wypowiedzi. Zaprawił sos jedynie odrobiną curry, łagodząc go mleczkiem kokosowym i odrobiną masła. A potem sięgnął po coś na półkę z przyprawami, otworzył ciemny słoiczek i łyżeczką odsypał do rondla szczyptę... kakao. Widząc jej zaskoczoną minę, zmarszczył brwi. Zaraz załapał, że to faktycznie chyba niestandardowe, więc pospieszył z wyjaśnieniem.
- U nas zawsze dodaje się kakao do curry. Nie tego słodzonego, to by było bez sensu. Ale naprawdę, bez tego smakuje jakoś inaczej.
Sos zgęstniał, a gdy do środka trafiło mięso, Remor przykrył garnek pokrywką i zmniejszył ogień. Mieli chwilę dla siebie, na rozłożenie sztućców i umycie rąk. Po raz pierwszy od dawna na stole pojawiły się dwa komplety naczyń, co sprawiło, że Laverne przez chwilę poczuł się jak w domu. Będąc w swoim domu. Wbrew pozorom to wcale nie było takie oczywiste.
Widząc, że Sasha chyba zamierza się na umycie noża i deski w zlewie, uprzedził ją chwytając za tył sukienki.
- Mam zmywarkę, odpocznij trochę - mruknął tuż nad jej głową, a w ramach okazania wdzięczności za pomoc przy pracy objął jej od tyłu ramiona swoimi dłońmi i przelotnie musnął czubek jej głowy ustami. Nie porywał się nigdy na takie czułości, ale wyjątkowo dzisiaj miał na to ochotę.
Anonymous
Gość
Gość
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Wto Mar 26, 2019 4:04 pm
Gdyby miała w tych sprawach większe doświadczenie niż kilka fragmentów "50 twarzy Greya" (bo jakoś tak nigdy nie zebrała się, żeby to dokończyć!) czytane w nocy pod kołdrą i z latarką w ręce, to zapewne wyłapywałaby dwuznaczności również w jego wypowiedziach i dołączyła do słownych przepychanek... albo dyskretnych obietnic, jak kto woli. Sasha była zbyt niewinna na takie zagrania. Jeszcze.
Oh... Nie wiedziałam, że można mieszać kakao z warzywami. To znaczy, moja mama lubiła ogórki z czekoladą,
ale nie spodziewałam się, że...
— urwała, przygryzając wargę. Na jak wielką ignorantkę właśnie wyszła? — Na pewno to kiedyś wykorzystam.
Posłała mu ciepły uśmiech, chcąc zabrać się za zmywanie. Dobrze byłoby zająć czymś ręce, żeby nie zauważył, jak bardzo drżą, ale Remor miał najwidoczniej wobec niej inne plany. Kiedy pociągnął ją za sukienkę stanęła jak wryta. Przez moment zdawało jej się, że próbował pod nią zajrzeć i kilka sekund zajęło jej zrozumienie, że nie to miał na myśli.
W pewnym sensie szkoda.
Pocałunek złożony na jej czole sprawił, że znów zakręciło się w jej głowie. Miał takie miękkie i ciepłe usta, a ich dotyk były najprzyjemniejszą rzeczą, jaka mogła ją spotkać. Uśmiechnęła się nieco zbita z tropu. Najpierw się od niej odsuwał, a teraz to... Oh, czyżby sprawdzał jej cierpliwość?
Remor Laverne
Remor Laverne
Fresh Blood Lost in the City
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Wto Mar 26, 2019 5:06 pm
W żadnym razie nie próbował bezczelnie zaglądać jej pod sukienkę. Nawet o tym nie pomyślał, więc Sasha mogła być spokojna o swoją prywatność. Chciał tylko bliskości przez chwilę, to wszystko.
- Organizuję niedługo wiosenną wystawę w Metanoi. Chciałabyś może przyjść ze mną? - zapytał nagle, bo przypomniało mu się co zalega u niego na poddaszu. Kilka niedokończonych prac, którymi musiał się zająć jak najszybciej. Zostało mu niewiele czasu, termin był już ustalony i tym razem nawet niezwykłe zdolności Martinez nie dałyby mu tych kilku dni zapasu. Zamierzał co prawda wystawić kilka nowych prac od lokalnych artystów, ale sam również musiał dołożyć coś od siebie.
Obrócił ją do siebie płynnie, by mógł przyjrzeć się jej twarzy raz jeszcze. Z tym wyjątkiem, że teraz robił to jeszcze z innego powodu. Coś z czym póki co nie zamierzał wychodzić, ani o tym mówić. Ten pomysł dopiero zagościł w jego głowie i zaczynał nabierać kształtu. Koloru. Struktury. Znów wpadał w ten stan, w którym ciężko było nawiązać z nim kontakt.
- Będzie mi naprawdę miło.
Nie chodziło o to, by czuła się zobligowana czy pod presją, ale widać było, że zwyczajnie mu na tym zależy. Utkwił w niej spojrzenie i uśmiechnął się enigmatycznie, sugerując, że ewentualnej decyzji Ukrainka nie pożałuje.

Dużo bieli. Różowe złoto i karmin. Plamy czerni i gradient.

Ciężko było oddać coś, z czym miało się niewielką styczność. Mógł spróbować, to byłoby coś zupełnie nowego. I świeżego. Jak wiosna?
Wrócił na ziemię, gdy przypomniał sobie o pozostawionym na ogniu obiedzie. Przeprosił ją na moment i wrócił już z rondlem, który dołączył do miski z ryżem na stole. Miał szczęście, bo jeszcze chwila takich rozterek i potrawka z indyka straciłaby na smaku.
- Mam nadzieję, że jesteś głodna. Chyba wyszło nam trochę za dużo.
Z powodzeniem można to było podzielić na co najmniej cztery porcje. Laverne może i jadł za dwóch, ale bez przesady. Z rozpędu ugotowali obiad na ten i następny dzień, więc nie będzie się musiał odżywiać daniami na wynos. Nadal pozostawało pytanie - czy nie przesadził z ostrością? Sasha wspomniała, że nie przepada za pikantnym jedzeniem, a ręka mogła mu się przecież powinąć.
Anonymous
Gość
Gość
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Wto Mar 26, 2019 9:20 pm
Miałaby udać się się jako towarzyszka na wystawę? Przecież tam będzie mnóstwo ludzi, w tym dziennikarzy! A Remor jest zbyt... zbyt magnetyzujący, żeby nie zwrócić na niego uwagi. I przy okazji na jasnowłosą dziewczynę, nieśmiało trzymającą się jego ramienia.
J-ja... Nie wiem. To nie będzie zbyt skandaliczne? — rzuciła niepewnie. Nie chciałaby się znaleźć na pierwszych stronach plotkarskich czasopism jako tajemnicza towarzyszka pana Laverne, wolała pozostać po prostu Sashą. Zwykłą i anonimową dziewczyną, której twarzy po kilku sekundach już się nie pamięta. Zbyt długo zajęła jej walka z zaakceptowaniem samej siebie (i jeszcze nie została wygrana), aby teraz miała zostawać poddana ocenie obcych ludzi; w co była ubrana, jaką miała fryzurę, jak się zachowywała... Zdecydowanie pasowało jej bycie szarą myszką i wspieranie Remora po cichu, z boku.
Co nie znaczyło, że nie chciała z nim przyjść. Każda chwila spędzona przy nim była najcudowniejszym prezentem, jaki mogła dostać od losu. Nikt
Sasha, przestań zachowywać się jak desperatka. Jest pierwszym facetem, który zwrócił na ciebie uwagę, ot co. Ogarnij się, dziewczyno.
W takim razie pójdę. — posłała mu ciepły uśmiech, zastanawiając się jakie myśli muszą krążyć po jego głowie, gdy tak na nią patrzył. Wpatrywała się w jego miodowe oczy, próbując je zapamiętać. Gdyby umiała malować, zapewne sama spróbowałaby przenieść je na płótno. Był tak czarujący, że aż zapierało jej dech w piersiach.
"Don't love an artist if you don't love yourself", zaśpiewał cienki głos w jej głowie.
Przymknęła powieki czując, jak jej żołądek się kurczy. Jedzenie, tak? To najgorsze ze wszystkiego — musiała uważać, żeby przypadkiem niezdarnie nie upuścić widelca i nie pobrudzić siebie i wszystkiego wokół przy okazji. Musiała szybko opanować drżenie dłoni, bo inaczej wszystko będzie na nią lecieć.
A najgorsze było to, że chociaż już dawno pozbyła się swojej nadwagi, to nie potrafiła jeść przy ludziach, wciąż obawiając się bycia nazwaną grubą świnią.
Damy radę — odparła, choć zapewne nie zje zbyt wiele. Zakładając, że oczywiście będzie w stanie ruszyć cokolwiek z talerza. Ostrość dania w tamtym momencie w ogóle nie miała znaczenia.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach