Blythe Aiden Hamalainen
Blythe Aiden Hamalainen
Fresh Blood Lost in the City
S A L O N


J A D A L N I A


K U C H N I A


S Y P I A L N I A  ( B L Y T H E )


S Y P I A L N I A  ( A N D R E W )
Blythe Aiden Hamalainen
Blythe Aiden Hamalainen
Fresh Blood Lost in the City
Trasa mimo wszystko nieco trwała. Przejechanie z centrum na południe miasta zajmowało nieco dłużej niż pięć minut. Podczas całej podróży porzucił pierwotny temat, zamiast tego zagadując ją na przeróżne głupawe tematy, by jakkolwiek choć na chwilę odciągnąć jej uwagę. Opowiadał jej o swoich zajęciach, ostatnim meczu towarzyskim podczas którego jeden z graczy wyjątkowo efektownie wywinął orła i musieli go ściągać z boiska na noszach. Szczęście w nieszczęściu, okazało się że jedynie nadwyrężył sobie mięsień i kilka dni później na nowo był w szczytowej formie. Podobne głupawe anegdotki wypadały z jego ust nieustannie. Nie zamykał się nawet na sekundę, chyba że dziewczyna sama chciała mu coś opowiedzieć. W końcu nie miał problemu z dopuszczaniem innych do głosu.
Dopiero gdy jako tako dotarli na miejsce, nieznacznie umilkł. Idąc ulicą zatrzymał się nagle zwracając się w jej stronę.
Chcesz podejść jeszcze do sklepu? Prawdopodobnie nie mam w domu zbyt wiele poza gotowym obiadem, a gosposia przyniesie kolację dopiero koło 19. Pewnie przydałoby się kupić jakieś picie i przekąski. Tylko nic szczególnie niezdrowego — zastrzegł grożąc jej palcem. W końcu pamiętajmy, że ciężko było znaleźć drugą osobę odżywiającą się tak dobrze jak Blythe. Nie żeby był to do końca jego wybór, ale patrząc na ilość cukru we wcześniejszym posiłku Leilani, zdecydowanie starczyło jej czekolady jak na jeden dzień. Mimo to nie zamierzał odmówić jej jakichś pojedynczych chrupek. Mogliby też dorwać kilka owoców.
Możemy zrobić jakieś smoothie — wypowiedział swoje myśli na głos, wyciągając w końcu telefon, by przejrzeć pokrótce wiadomości i wysłać jedną krótką do Andrew z odpowiednią informacją, że będą dziś mieli gościa.
Anonymous
Gość
Gość
Przez całą drogę Lei starała się odpowiadać kuzynowi, a nawet dorzucić od siebie jakąś zabawną historię i ponarzekać na matematykę, ale nie potrafiła ukryć, że coś ją męczy. Dziewczyna nigdy nie była dobra w beztroskim zmienianiu tematu; często nie wiedziała co powiedzieć, przez co unikała wzroku Blyhe'a, tym samym próbując dać mu do zrozumienia, że czeka ich dalsza część tej trudnej rozmowy.
Idąc obok niego wpatrywała się w chodnik pod swoimi stopami, układając w głowie to, co powie mu gdy już zostaną sam na sam, toteż gdy kuzyn się zatrzymał, Leia tego nie ogarnęła i przeszła kilka kroków dalej, po to by zatrzymał ją... słup. Tak, wlazła w słup. Boże, co za wstyd! Mrucząc pod nosem wiązankę, której lepiej tu nie powtarzać, skierowaną w stronę "tego idioty, który postawił tu ten cholerny słup" i jednocześnie ze łzami w oczach rozmasowując obolałe czoło, które to zaliczyło bliskie spotkanie ze wspomnianym słupem, odwróciła się w stronę Blythe'a. Oby tylko nie zobaczył jej zażenowania.
Nie jestem głodna — odpowiedziała nie przestając masować miejsca uderzenia w nadziei, że nie będzie miała siniaka większego niż jej głowa — Ale coś do picia zawsze się przyda.
Litr coli, albo i pięć chyba wystarczy na cały wieczór, ale patrząc na zdrowy tryb życia kuzyna, to raczej nie przejdzie. Trudno, zadowoli się sokiem, albo jakąś... wodą. Ble, mało słodkie. Przecież na osłodę gorzkiego życia najlepsze były tony cukru~!
Blythe Aiden Hamalainen
Blythe Aiden Hamalainen
Fresh Blood Lost in the City
Niczego innego by się nie spodziewał. Jakby nie patrzeć on sam próbował jedynie choć na chwilę zająć jej myśli, nawet jeśli wiedział że bomba, którą mu zafundowała zapewne spędzała jej sen z powiek od wielu miesięcy. Nie byłby jednak sobą, gdyby zwyczajnie nie próbował. W końcu ta wielka kulka energii i pozytywności nie była w stanie tak po prostu zostawić kogoś w depresyjnym humorze czy jeszcze dodatkowo go pogłębiać.
Nie spodziewał się, że zamyśli się na tyle, by wejść w słup. Całe szczęście, chłopak nie należał do tych, którzy zwijali się na ziemi ze śmiechu zanim w końcu zadali najważniejsze pytanie.
—  Wszystko w porządku, Lani? — zapytał wyraźnie zmartwiony, nie wybierając mimo wszystko opcji rodzica, który ignorował wywracające się dziecko, by odpowiednio je zahartować.
Zwyczajnie by nie potrafił.
"Nie jestem głodna."
Z jednej strony w jego głowie powinna się zapalić czerwona alarmująca lampka. Z drugiej strony, przecież nie tak dawno pochłonęła całe mnóstwo ciast. Więcej niż on sam. W takim wypadku nic dziwnego, że jej żołądek nie krzyczał o jedzenie. Tak czy inaczej miał zamiar wziąć coś na zapas, na wypadek gdyby jednak dziewczyna za jakiś czas postanowiła zmienić zdanie.
—  Świetnie to chodźmy. W drodze wyjątku kupię ci puszkę coli. Ale tylko jedną — zastrzegł ze swoją pseudo-groźną miną. Hej, lepsze to niż nic, co nie? W końcu Hamalainen naprawdę nie tolerował podobnych produktów, więc zaoferowanie się, że kupi coś podobnego z własnej woli było niczym przedwczesna Gwiazdka!
Anonymous
Gość
Gość
W porządku — odpowiedziała nieco zmieszana faktem bliskiego spotkania ze słupem. — Po prostu wyrósł przede mną i mnie zaatakował, dziad jeden!
Wysiliła się nawet na uśmiech, by już bardziej nie martwić biednego Blythe'a, ale kompletnie jej to nie szło. Skoro na sam fakt tego, że Lei ćpała zareagował szokiem, to nie chciała wiedzieć co zrobi jak pozna prawdziwe powody, które ją do tego pchnęły. Czy w ogóle uwierzy w to, co Leilani miała mu do powiedzenia? W końcu jej rodzice zawsze byli mili wobec Blythe'a, na zewnątrz sprawiali wrażenie zgodnej i — w miarę tragedii, jaka dotknęła ich przed czterema laty — szczęśliwej rodziny. Gdyby sąsiedzi dowiedzieli się, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami domu Cigfranów, zapewne kręciliby głowami z niedowierzaniem.
Puszkę coli? — zamrugała kilkakrotnie przyglądając się kuzynowi jakby ten był jakimś kosmitą — Kim jesteś i co zrobiłeś z moim Blisiem?
Wbiła palec w jego brzuch (bo to nie tak, że wyżej nie sięgała) by upewnić się, że ma do czynienia z prawdziwym Blythe'm, a nie ee... hologramem, jak księżyc! Bo przecież wszyscy wiemy, że księżyc to hologram stworzony przez NASA. Może teraz rząd próbuje tych technologii na losowych obywatelach, a sam Hamalainen leży w jakiś lochach, czy coś. Wszystko jest możliwe, gdy za dużo czasu spędza się oglądając teorie spiskowe na YouTube.
Blythe Aiden Hamalainen
Blythe Aiden Hamalainen
Fresh Blood Lost in the City
—  Powiedziałbym żebyś mu nakopała, ale to chyba nie byłby najlepszy pomysł — powiedział rozbawiony z nutą zwątpienia w głosie. Nic dziwnego, skoro błyskawicznie wyobraził sobie drobną Leilani sprzedającą kopnięcie życia... i ich późniejszą podróż do krainy szpitalnej ze złamanym piszczelem. Czy czymkolwiek innym. Nie, w takim wypadku zdecydowanie lepiej było nie wyrównywać porachunków.
Niestety bardzo często tak właśnie było. Rodziny zgrywały idealne podczas zdjęć i rodzinnych spotkań, przez co osobom z zewnątrz ciężko było potem uwierzyć w wersję dzieci. Okres buntu, kłamstwo, chęć zwrócenia na siebie uwagi. Podobnych komentarzy były tysiące, a ostatecznie... kończyło się jak z Leilani. Nieciekawe towarzystwo, narkotyki, alkohol, wagarowanie. Skutki były przeróżne, a każdy tak samo tragiczny.
—  Nie przyzwyczajaj się, tylko dziś — pogroził jej ostrzegawczo palcem. Specjalne sytuacje wymagały specjalnych rozwiązań. Wygiął się nieznacznie próbując bezskutecznie uniknąć jej dłoni, poddał jej się więc ze zrezygnowanym westchnięciem. Przynajmniej nie miał łaskotek.
—  Idziemy za rączkę, jak za dzieciaka — wyciągnął do niej dłoń, szczerząc się przy tym jak idiota. No chyba mu nie odmówi?
Anonymous
Gość
Gość
Gdyby do prywatnego szpitala George'a Cigfrana trafiła Leilani z połamaną nogą, bo "chciała oddać słupowi", stwierdziłby, że dziewczyna jest niespełna rozumu i odesłał do swoich znajomych psychiatrów na obserwację. Kto normalny kopie słupy, za to, że w nie wlazł?
Tylko dziś? — zrobiła minę zbitego psa, a ton jej wypowiedzi sugerował wielki zawód. — Eh, no dobra. Dziś cola, a od jutro zaczynam zdrową dietę zdrowej dziewczyny; owoce, warzywka, woda i dużo kosza...
A tak na serio, to nie. Zmuszenie Lei do zjedzenia jakiegokolwiek warzywa oprócz ogórka na kanapce graniczyło z cudem. To wina jej matki, która od maleńkości nagradzała ją słodyczami za jej słodycz, o. To, że Lei nie była jeszcze tłustą kulką było zasługą całkiem dobrej przemiany materii... i amfetaminy.
Za rączkę, tak? — zmarszczyła brwi nabierając powietrza w policzki — Będziemy wyglądać jak pedofil, który uprowadził z placu zabaw pięciolatkę, ale doooobra.
Posłała mu cieplutki uśmiech, po czym wsunęła swoją chłodną, drobną dłoń w w jego ciepłą i wielką. A niech się ludzie na nich gapią!
Blythe Aiden Hamalainen
Blythe Aiden Hamalainen
Fresh Blood Lost in the City
Niestety wyglądało na to, że Blythe nie do końca wyłapał sarkazm w głosie dziewczyny. Gdy ta opisała swoją "nową dietę" jego oczy dosłownie rozbłysły. Spójrzcie tylko na tego dwumetrowca podekscytowanego jak małe dziecko.
—  Zuch dziewczyna. Koszykówka to czysta przyjemność. Styl życia. Zapewniam cię, że natrudniejsze są początki, a gdybyś kiedykolwiek potrzebowała porad czy dodatkowych treningów, możesz na mnie liczyć. Będę największym koszykarskim specem w Riverdale City, ale ty kuzyneczko masz u mnie lekcje całkowicie za darmo. Co do diety, wcale nie musisz pić tylko wody,
choć bez wątpienia byłaby tu najlepszym wyborem. Wiem jednak, że ciężko się na nią przestawić po latach picia napoi słodzonych.

Westchnął cocho zastanawiając się już nad przeróżnymi dietami, które mógłby podesłać dziewczynie. Czy ktoś naprawdę miałby serce wyprowadzać go w takim momencie z błędu? Może po kierunku sportowym powinien potem zrobić dietetykę i zostać trenerem personalnym. Czy czymś w ten deseń. Trener personalny od koszykówki i żywienia. Doskonale.
—  Już od dawna daleko ci do pięciolatki kuzyneczko. Pewnie nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo wyrosłaś. Do tego stopnia, że martwię się o to, że spokojnie mogłabyś kupić alkohol w mniej rygorystycznych miejscach. Może i nadal jesteś uroczo malutka, ale bliżej ci do dziewiętnastolatki niż hot szesnastki.
Poklepał ją po głowie i złapał ją za rękę wciągając do sklepu. Dziewczyna w jednej ręce, koszyk w drugiej. Teraz tylko musieli zanurkować pomiędzy półki. Od czego by tu zacząć? Od warzyw rzecz jasna!
Anonymous
Gość
Gość
W pierwszej chwili zamierzała uświadomić Blythe’a, że to był sarkazm, ale widząc ile radości sprawiła mu swoją deklaracją i jak mocno chciał się zaangażować w pokazywaniu Lei zdrowego trybu życia, że nie miała serca mówić mu prawdy. Hej, w końcu nie otruje się od kilku warzyw, słyszała, że od picia dużej ilości coli można nawet zapaść w śpiączkę, a granie z kuzynem w koszykówkę było całkiem przyjemne. Zwłaszcza, gdy podsadzał ją do kosza, gdy nie była w stanie dorzucić piłki.
Z przyjemnością z nich skorzystam. — uśmiechnęła się, choć w duchu już jęczała z bólu przez te wszystkie zakwasy, których się nabawi… i zapewne innych urazów też, w końcu ta dziewczyna była magnesem na nieszczęścia. Jak nie włazi w słupy, to przypadkiem spotyka modelki robiące interesy ze swoimi dilerami. Nie zdziwiłaby się, gdyby kiedyś odbiła piłkę tam mocno, że ta złamałaby jej nos.
Czy ja wiem… Często pytają mnie, czy nie zgubiłam mamy. — mruknęła naburmuszona. — Ale to może dlatego, że ubieram się w dziale dziecięcym.
No ale co mogła poradzić na to, że była tak drobna, że XXS na niej wisiało? Nie mogła przytyć, mimo, że wciskała w siebie kilogramy niezdrowego jedzenia. A skoro o jedzeniu mowa, wciągnięta między półki z warzywami skrzywiła się dyskretnie, gdy tylko Blythe spojrzał w inną stronę. Trudno, najwyżej zatka nos i przełknie wszystko, nieważne jak obrzydliwe, to znaczy zdrowe, by było.
Nie musiała jednak jeść żadnych warzyw, bo w tym momencie otrzymała wiadomość od swojego (jak miało okazać się za kilka tygodni) ojczyma. Miała natychmiast znaleźć się w domu. Westchnęła ciężko.
Chyba nic z tego nie będzie, Blythe. Tata — jak ciężko jej to słowo przechodziło przez gardło, wiedział chyba tylko ten, kto podobnie jak Lei musiał nazywać swojego tyrana rodzicem — chce, abym była w domu jak najszybciej. Dokończymy tę rozmowę kiedy indziej, prawda?
Mówiąc to uśmiechnęła się do kuzyna i utuliła go na pożegnanie, po czym wyszła ze sklepu.

z/t
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach