Remor Laverne
Remor Laverne
Fresh Blood Lost in the City
[POŁUDNIE] Apartament 717
Sro Lut 27, 2019 3:52 pm

Living Room



Kitchen


Bedroom


Bathroom
Remor Laverne
Remor Laverne
Fresh Blood Lost in the City
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Wto Mar 05, 2019 8:34 pm
Tego dnia miał wolne. Pewnie dlatego, że sam je sobie zarządził - w końcu mógł. Wstał mimo to wcześniej, zaczął poranek od kawy i papierosa. Był jeszcze rozleniwiony po nocy, ale na ospałość z rana miał remedium w postaci zimnego prysznica. Zajął łazienkę, rzucając okiem w lustro czy czasem nie potrzebował bliższego spotkania z maszynką do golenia; nie, jednak nie. Ale powinien zacząć się wysypiać, bo opuchnięte oczy nie prezentowały się najlepiej. Pod chłodnym strumieniem wody odruchowo sięgnął do prawego barku, przypominając sobie o bliźnie. Nadal niestety tam była i nic nie zapowiadało, by kiedykolwiek miała zniknąć. Miała gładkie krawędzie i ciągnęła się aż za łopatkę, gdzie zazwyczaj doskwierała mu najbardziej. Dzisiaj nie było tak źle, nawet staw nie dawał mu się we znaki. Czy on się starzał, skoro zaczynał dzień od podsumowania wszystkiego, na co mógł się poskarżyć? Nie, nie zauważył jeszcze żadnych siwych włosów.
"Człowieku, masz dopiero trzydziestkę, ogarnij się."
Przemył energicznie twarz, zmył szampon i jeszcze przez kilka minut stał bezczynnie w miejscu z zamkniętymi oczami. Czuł, że energia zaczyna do niego wracać, krew krąży szybciej i myśli stały się jaśniejsze; mógł zaplanować dzień.

Nie miał ochoty gotować, więc obiad zamówił do domu. Makaron z tekturowego pudełka nie był szczytem jego marzeń, ale chciał tylko zapchać żołądek i zajrzeć na poddasze do pracowni. Nie wiedział jeszcze czy coś dzisiaj namaluje, ani nawet czy chwyci choćby pędzel, ale po prostu musiał tam chwilę pobyć. To miejsce uspokajało go, tam był w stanie odsiać zbędne myśli od tych, którymi należało zająć się w pierwszej kolejności. Wspiął się zatem po schodach, gdy już przebrał się w czarne dresowe spodnie i grafitową koszulkę. Nie musiał już nigdzie wychodzić, więc garnitur zostawił w szafie.
Stojąc boso na drewnianej podłodze szybko skonstatował, że nie może już dłużej odwlekać odkurzania. Pomieszczenie wypełnione było zapachem różnych rozpuszczalników i farb, a pod ścianą stały niewykorzystane jeszcze płótna. I jeżeli miał czegoś w potężnym nadmiarze - to z pewnością pędzli. Od rozmiaru po rodzaj włosia. Niektórych nigdy jeszcze nie użył, do innych choć stare bardzo się przywiązał.
Przechodząc obok nowego, niedokończonego projektu potrącił słoik z wodą i zalał nią wszystko, co zdążył zrobić kilka dni wcześniej.
- Kurwa.
Zdecydowanie musiał tu posprzątać, i to jak najszybciej.

Spędził w pracowni całe popołudnie, w międzyczasie zapominając o tym, że miał mieć gościa. Pamiętał o tym wynosząc puste puszki po farbie, ale gdy zobaczył pękniętą butelkę z acetonem wyleciało mu to z głowy. Jak wiara w to, że kiedyś zacznie dbać o porządek w tym pokoju. Pewnie skakałby jeszcze po poddaszu jak w ukropie, gdyby ktoś nie zadzwonił do drzwi. Zatrzymał się w pół kroku i na moment zamknął oczy, mantrując jakieś przekleństwo. Wspaniale.
Zbiegł na dół, mając tylko nadzieję, że nie wygląda jakby go coś wyżuło i wypluło. Nadal w dresach, otworzył w końcu drzwi przed drobną dziewczyną. Czuł się co najmniej głupio, bo jeszcze rano zamierzał założyć nową koszulę na tę okazję.
- Wybacz, że tak mało elegancko, ale zaraz się przebiorę. Wejdź, czuj się jak u siebie.
Anonymous
Gość
Gość
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Wto Mar 05, 2019 9:40 pm
Tymczasem Sasha nie przespała kolejnej nocy, analizując każde słowo, jakie poprzedniego wieczoru padło z ust Remora, każdy jego gest i grymas, jaki pojawił się na jego twarzy. Jeśli ktokolwiek twierdzi, że książęta z bajek nie istnieją, to kim był Laverne? Bogaty, przystojny, a co najważniejsze; bardzo troskliwy i życzliwy wobec Ukrainki. Pierwsze dwie cechy były tylko przyjemnym dopełnieniem jego osoby, czyniąc niego mężczyznę idealnego. Prawie idealnego.
Pozostawały jeszcze jego demony, które nie dawały jej spokoju. Nie powiedziała mu tego wprost, ale była przerażona ilością leków, jakie brał, zwłaszcza, że wiedziała na co one są. To sprawiło, że zwyczajnie się o niego bała, martwiła się tym, co działo się z jego umysłem, gdy zostawał sam w swoim apartamencie. Gdy przestawały działać leki.

Ogień, który noc wcześniej skutecznie uniemożliwiał jej zaśnięcie, teraz przybrał na sile. Męczyła się wpatrzona w sufit, podczas gdy pomarańczowe światło ulicznej latarni wpadało przez okno, tworząc w połączeniu z żaluzją paski na jej rozpalonym ciele. Zdawało jej się, że w całym mieszkaniu unosi się zapach Remora, doprowadzając ją do szaleństwa. Oddałaby wszystko, żeby mężczyzna mógł choć na moment znaleźć się obok niej, by znów ją dotykał, ale w sposób nie do końca czuły jak wtedy, w galerii.
Dość późno odkryła w sobie to, z czym dziewczyny w jej wieku są już dawno oswojone. Pożądanie. Pełna wyrzutów sumienia zasnęła dopiero nad ranem.

Ona też zrobiła sobie dzień wolny, uznając, że jeśli sklep będzie nieczynny przez jeden dzień, to jej budżet za bardzo na tym nie ucierpi. Poza tym, nie śpiąc dwie noce pod rząd byłaby za bardzo rozkojarzona, by móc normalnie pracować. Poprzedniego dnia paskudnie się skaleczyła w rękę, nie chciała więc tym razem zrobić sobie jeszcze większej krzywdy.
Obudziła się dopiero, gdy dochodziła czternasta. Najwidoczniej wyczerpane ciało potrzebowało czasu na regenerację, co według Sashy wyszło jej na dobre; spod oczu zniknęły sińce, a ona wreszcie czuła się wypoczęta. Zmęczona nie była w stanie w pełni kotrolować tego, co mówi i robi, bo przecież znów czekało ją spotkanie z Remorem. Tym razem nie będzie zachowywać się tak absurdalnie i nie rozpłacze się bez powodu.

Ochroniarz po okazaniu mu wizytówki Laverne okazał się być na tyle miły, że nawet wskazał jej kierunek, w którym powinna się udać zaraz po wyjściu z windy. Kto by pomyślał, że udawanie pewnej siebie przynosi takie korzyści; gdyby nie ta pomoc, zapewne krążyłaby po piętrze przez dłuższy czas, szukając właściwego numeru na drzwiach, a tak zaoszczędziła kilka minut, które spędzi (a przynajmniej taką miała nadzieję) w towarzystwie Remora.
No właśnie, Remor. W zwykłej koszulce i dresach podobał się jej jeszcze bardziej, wyglądał bardziej ludzko, zwyczajnie.
Niechże pan da spokój. Wcale mi to nie przeszkadza. — odpowiedziała przekraczając próg apartamentu z czarnym pokrowcem przewieszonym przez ramię, który skrywał w sobie jego marynarkę. Cóż za hipokryzja. Sama spędziła przed lustrem dwie godziny ostrożnie dobierając strój; ostatecznie wybrała czarną sukienkę z długim rękawem, która sięgała jej do połowy ud, najzwyklejsze cieliste rajstopy oraz czarne botki na obcasie, by chociaż o odrobinę zmniejszyć dzielącą ich różnicę wzrostu. Nawet bieliznę miała nową śliczną, choć on zapewne tego nie zobaczy.
Szkoda tylko, że obcasy okazały się zbędne, bowiem przez wysokie sufity w apartamencie czuła się jeszcze mniejsza, niż zazwyczaj. Pomimo ogarniającej ją nieśmiałości, zbliżyła się do gospodarza i złożyła na jego szyi (wyżej nie sięgała!) krótki, aczkolwiek bardzo delikatny i czuły pocałunek. W końcu obiecała.
Remor Laverne
Remor Laverne
Fresh Blood Lost in the City
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Wto Mar 05, 2019 10:06 pm
Dopiero gdy weszła do środka mógł zauważyć, że wyglądała inaczej. Pierwsze na co zwrócił uwagę, to sukienka. Czarna, bardzo klasyczna i skromna. Bardzo w jego guście. Lekki obcas, który wiele nie zmieniał i na szczęście zupełny brak makijażu. Tym bardziej było mu głupio, gdy tak stał w dresie, pewnie rozczochrany i może nawet spocony. Potrzebował prysznica i świeżej koszuli. I spodni, ale takich normalnych, z paskiem.
- Zaczekaj chwilę, wezmę tylko... - urwał, gdy dziewczyna nieoczekiwanie skróciła dystans i wspięła się na palce, a jego na moment zamurowało. Nie bardzo wiedział o co jej chodzi, więc spiął się jakby miała mu zaraz wbić nóż w plecy. Ale tego nie zrobiła, za to zaskoczenie było nie mniejsze. Mrugnął niezbyt przytomnie i spojrzał na nią, najpierw chcąc coś powiedzieć, by jednak wydać z siebie wyłącznie coś pomiędzy śmiechem a westchnieniem. Rzeczywiście, w końcu sam sobie tego zażyczył. Mimo to znajome ciepło rozlało się w jego klatce piersiowej.
- Prysznic. Wezmę prysznic i zaraz wrócę - wyrzucił z siebie na jednym wydechu, po czym zwyczajnie obrócił się na pięcie i pospiesznie obrał azymut na łazienkę. Zdecydowanie potrzebował teraz wiadra zimnej wody i czegoś, co nadawało się by zaprezentować się Sashy. Czegoś mniej domowego, a bardziej ludzkiego. Jego pojęcie odnośnie ubioru różniło się od tego, co uważała Ukrainka; Laverne zrósł się z garniturem już dawno temu.

Nie kazał jej długo czekać, najwyżej kwadrans zajęło mu opłukanie się ze zmęczenia, pyłu z pracowni i nerwów. Co prawda nie straszył już marynarką, ale przynajmniej założył zwykłe czarne spodnie i antracytową koszulę zapinaną na złote guziki. Nie inaczej, Remor nie posiadał chyba żadnych innych kolorów w szafie.
- Wybacz, zająłem się sprzątaniem pracowni i straciłem poczucie czasu. Zaproponowałbym ci wino, ale na to będę musiał zaczekać jeszcze z rok - powiedział pół żartem pół serio. Nie spodziewał się, by Sasha skarżyła się komuś że poczęstował ją lampką czegoś mocniejszego niż herbata, ale nie chciał też by pomyślała, że miał zamiar ją rozpić. Nie przygotował obiadu, więc nie miał jej czym poczęstować, ale gdyby zaistniała taka potrzeba, z pewnością coś by jej ugotował.
Dyplomatycznie nastawił wodę na herbatę, ostatnią ich wspólną wspominał wyjątkowo udanie. Nawet, jeśli się rozpłakała, co wcale mu nie przeszkadzało.
- Podoba mi się ta sukienka. Powinnaś ją nosić częściej.
Dla mnie.
Postawił na stole dwie filiżanki, orientując się, że nie posprzątał z niego ulotek i opakowań po swoich "cukierkach". Zgarnął je szybko i schował do szuflady, po czym wrócił do poprzedniego rytmu i zaczął szukać łyżeczek. Nadal chodził mu po głowie ten krótki pocałunek na powitanie, i nawet zimny prysznic nie był w stanie mu pomóc.
Zaproponował jej miejsce na kanapie, docierając do niej z tacą z herbatą. Nadal rozważał czy nie wypić jednak wina, bo jego ciśnienie przypominało parabolę.
- Improwizuję, zupełnie się nie przygotowałem. Ale mogę zrobić kolację, jeśli zechcesz zostać na dłużej niż do drugiej filiżanki herbaty - powiedział spokojnie, siadając obok. Za nimi odsłonięte okna wychodziły na miasto majaczące z dołu milionem świateł, innymi wieżowcami i biurowcami. Nigdy ich nie zasłaniał, bo lubił czasami spojrzeć dla odmiany na coś żywego.
Anonymous
Gość
Gość
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Wto Mar 05, 2019 10:36 pm
Może nie miała pamięci idealnej, ale za to na tyle dobrą, by zapamiętywać to, co mówił Remor, a później wprowadzać to w życie. Bawiło ją to, że robi wszystko, by przypodobać się temu mężczyźnie, chociaż mijała dopiero trzecia doba ich znajomości. Dopóki jednak nie było to nic wbrew sobie, to dlaczego miałaby się powstrzymywać? Za makijażem i tak nie przepadała, a sukienki od dłuższego czasu wisiały smutnie w szafie czekając na odpowiednią okazję, by je włożyć.
Choć dla Laverne mogłaby je ściągać.
Uśmiechnęła się pod nosem karcąc się w myślach za swoje śmiałe pragnienia. W rzeczywistości miała zbyt wielkie kompleksy by odsłonić chociażby dekolt, nie mówiąc już o zdejmowaniu ubrań. Nawet przed lekarzem, który w swojej karierze widział zapewne mnóstwo ludzi i to całkiem nagich, odczuwała poważny dyskomfort, a co dopiero pokazać większy kawałek swojego ciała! Wystarczyło, ze widział jej nogi i szpecącą kolano bliznę, choć pod cienkim materiałem rajstop nie rzucała się aż tak w oczy.
Jasne, zaczekam. — odpowiedziała patrząc w ślad za nim. Oh, czyżby posunęła się za daleko, dlatego tak szybko od niej uciekł? Może nie powinna była całować go na powitanie? Ale przecież sam chciał, napisał jej to wczoraj. A może zmienił zdanie? Dlaczego wchodzenie w relacje z innymi ludźmi musiało być tak cholernie trudne?

Gdy wrócił, stała wciąż w tym samym miejscu, nie wiedząc co powinna ze sobą zrobić. W jej głowie pojawiały się najróżniejsze myśli; od planu ucieczki z mieszkania, bo baaaaardzo śmiałą próbę dołączenia do Remora pod prysznicem. Swoją drogą, co by zrobił, gdyby poczuł jak jej drobne nagie ciało dociska się do niego od tyłu? Uciekłby do sypialni?
Obawiam się, że nawet gdybym była starsza, musiałabym odmówić. Po alkoholu jestem strasznie senna, a nie chciałabym bezczelnie okupywać pańskiej kanapy. — uśmiechnęła się prezentując śnieżnobiałe zęby. To nie tak, że nie chciała spędzić z nim miło wieczoru, ale wolałaby cokolwiek z niego zapamiętać i nie zrobić z siebie kretynki pod wpływem procentów.
Dziękuję. — odpowiedziała unikając jego wzroku, by nie zobaczył jak wielkie rumieńce na jej policzkach wywołał jego komplement. Niby taki drobiazg, a jednak potrafił zrobić dzień. Posłusznie zajęła miejsce na kanapie, zakładając nogę na nogę. Tym razem zamierzała wypić, a przynajmniej spróbować przygotowaną herbatę, chyba, że swoim dotykiem znów zmieni jej plany.
Oh, niech się pan tym nie kłopocze. — odparła ostrożnie ujmując filiżankę. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo drżą jej dłonie i było to zdecydowanie zasługą obecności Laverne. — Ale zostanę, jeśli oczywiście nie ma pan nic przeciwko.
Remor Laverne
Remor Laverne
Fresh Blood Lost in the City
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Sro Mar 06, 2019 12:26 am
Nadal zwracała się do niego tak oficjalnie, jakby było to spotkanie biznesowe. A może jednak był na tyle stary, by zasłużyć sobie na tego "pana"? Nadal nie wiedział jak jego imię brzmi w jej ustach, choć kilka razy złapał się na tym, że zastanawiał się jak brzmiałoby w innej sytuacji. Takiej, o której wypadało mu myśleć wyłącznie w sypialni, kiedy był sam w domu.
- Jeżeli tak, to zdecydowanie pomyślę o kolacji. Dawno nie wchodziłem do kuchni po coś innego niż kawa, więc dobrze mi to zrobi - zaznaczył przy okazji, bo rzeczywiście od jakiegoś czasu zaglądał tam okazjonalnie. Nie zamierzał jej trzymać o głodzie, a wspólny posiłek brzmiał jak dobry plan na wieczór. Wystarczyło, że na wstępie zrobił z siebie idiotę gdy pozwolił się zastać w niewyjściowych dresach.
Sięgnął po swoją filiżankę, tym razem sprawdzając, czy ostygła. Pewnie i tak nie zauważyłby różnicy, jego dłonie uodporniły się na takie błahostki.
- Szczerze powiedziawszy, to nie spodziewałem się takiego powitania. Mógłbym tak zdecydowanie częściej.
To był już drugi raz, kiedy nie udało mu się zrewanżować. Poprzednim razem Sasha uciekła mu z samochodu jak oparzona, więc nie zdążył. Dzisiaj to on zniknął w łazience, tłumacząc się prysznicem po pracy na poddaszu. Nie tak to powinno wyglądać, dlatego zżymał się na siebie w myślach obracając filiżankę. Kiedy podniósł na nią wzrok wyglądał już na całkiem przytomnego, a na jego usta powrócił nieznaczny uśmiech.
- Za to ja się nie przywitałem. Uważasz, że spóźnione też się liczy? - zapytał takim tonem, jakby ominął coś niezwykle ważnego. Przytrzymał herbatę w jednej dłoni, drugą zaś odgarnął jej włosy z twarzy. Kanapa miała tę zaletę, że nie musiał się nawet specjalnie gimnastykować by do niej dosięgnąć. Nie dzieliła ich już taka odległość jak wtedy przy stoliku, w pustej kawiarni.
Nie spieszył się, wciąż czekając na jej odpowiedź. Chociaż podejrzewał, że Sasha nie będzie miała nic przeciwko, to chciał to usłyszeć. Poza tym naprawdę lubił trzymać ją w niepewności i obserwować efekty jej zakłopotania, czy to rumieńce czy drżące dłonie. Widział jak tafla herbaty kołysze się niespokojnie w jej filiżance, więc poniekąd osiągnął to czego chciał. To nie tak, że był ślepy. Wiedział, że dziewczyna z jakiegoś powodu patrzy na niego inaczej niż na przelotnego znajomego, ale starał się być ostrożny. Był starszy i to on powinien być odpowiedzialny i rozsądny, przynajmniej w tych kwestiach. Nie wiedział tylko na jak długo wystarczy mu siły, bo z każdą chwilą robiło się coraz ciężej. Nie mógł w nieskończoność udawać, że nie zauważa jej spojrzeń, nie słyszy westchnień. Wierzył, że Ukrainka wie co robi i jakie mogą być konsekwencje jej zachowania. Tylko czy aby na pewno je rozumiała?
Pochylił nieznacznie głowę, chcąc dać jej do zrozumienia o co mu chodzi. Powitanie, prawda?
Anonymous
Gość
Gość
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Sro Mar 06, 2019 10:51 am
Zwracanie się do niego w oficjalny sposób było bardziej bezpieczne. W chwili, gdy stanie się dla niej po prostu Remorem kolejna granica zostanie przekroczona, sprawiając, że ich relacja przybierze bardziej intymny charakter. A Sasha bała się tego tak mocno, jak i pragnęła.
Nie rozumiała skąd w niej tyle oporu. Być może na swój sposób próbowała zachowywać się rozważnie i patrzeć na tę znajomość bardziej racjonalnie. Problem w tym, że powoli to wszystko zaczynało wychodzić poza jej kontrolę.
Pomogę! Nie otruję pana swoim gotowaniem, przysięgam. — roześmiała się. Nie pozwoli mu uwijać się w kuchni, podczas gdy sama będzie siedzieć na kanapie i nic nie robić. Nawet jeśli to on był gospodarzem, to bezczynność nie była w stylu Sashy, czuła się niekomfortowo, gdy ktoś robił wszystko wokół niej.
Powitanie. Już prawie zdążyła zapomnieć, jak źle się poczuła, gdy Remor od niej uciekł i miała nadzieję, że więcej nie wróci do tego tematu. Już miała otwierać usta, by zapewnić go, że takie śmiałe poczynanie z jej strony kolejny raz nie będzie miało miejsca, gdy ponownie ją zaskoczył. Chciał, by robiła to częściej? Przecież dopiero co dał jej jasny sygnał, żeby tego nie robiła. A może znów coś źle zrozumiała? Tyle wątpliwości, tak mało odpowiedzi.
Jeśli tylko nadarzy się kolejna okazja, to z przyjemnością. — uśmiechnęła się blado, walcząc z chęcią ponownego złożenia pocałunku na jego szyi, by poczuć pod wargami jego szybki puls, skubnąć ustami jego skórę. A potem całować go coraz wyżej, przenieść się na linię szczęki, obsypać czułymi całusami jego policzki, by na koniec niebezpiecznie zbliżyć się do jego ust. Nadal zastanawiała się, czy są tak miękkie, na jakie wyglądają.
Oczywiście, że liczy. — odparła zdumiona tym, jak obco brzmi jej głos; stał się bardziej ochrypły, a przyśpieszony oddech uniemożliwiał jej normalne mówienie. Poczuła, jak po jej ciele rozlewa się fala gorąca, w momencie, w którym Remor znów ja dotknął. Odruchowo przygryzła wargę, na moment zupełnie zapominając, że nie powinna robić tego w jego towarzystwie. Gdy zdała sobie z tego sprawę, było już za późno, aby nie mógł tego nie zauważyć.
Skoro uważał, że gest ten jest zaproszeniem do czegoś więcej, to nie zamierzała przestawać, patrząc mu przy tym błagalnie w oczy.
"Proszę, proszę, proszę."
Remor Laverne
Remor Laverne
Fresh Blood Lost in the City
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Sro Mar 06, 2019 11:02 pm
I jak tu miał zachować spokój? Znowu to robiła, a tym razem miał wrażenie, że przygryzła usta intencjonalnie. Wiedziała przecież, że zwracał na to uwagę i mimo to znów go zachęcała. Czy to była złośliwość? A może po prostu go prowokowała? Tym razem nie mógł zrzucić tego na karb przypadku, to było zbyt oczywiste.
Obrócił się do niej, patrząc jej prosto w oczy. Nie odnalazł w nich strachu, tylko niemą prośbę.
Czy aby na pewno wiesz o co prosisz?
Powoli wyciągnął do niej ręce i najpierw obiema odgarnął ej włosy do tyłu. Nie spieszył się, jakby robił to specjalnie. Tak, to było zamierzone, przeciągał ten moment i nawet gdy obie jego dłonie otuliły jej twarz, po prostu na nią patrzył. Tylko tyle. Uśmiechał się nieznacznie, jakby w ten sposób chciał jej powiedzieć "Doskonale wiem czego chcesz, ale będę sprawdzał twoją cierpliwość". Głos rozsądku ucichł, a on nachylił się nisko, zatrzymując tuż przy jej twarzy.
- Zauważyłem.
Od początku wiedział o co jej chodzi. Zauważył to wczorajszego wieczoru, ale nie zrobił nic, by rozwiać jej wątpliwości czy postawić sprawę jasno. To w jaki sposób się zachowywała, jak na niego reagowała i jak na niego patrzyła kiedy myślała, że on nie widzi było oczywiste i Remor po prostu lubił ją wtedy obserwować. Teraz nie było miejsca na niedomówienia i domysły, bo wyraził się jasno.
Przymknął oczy, a jego spojrzenie balansowało gdzieś w okolicy jej ust, na których się skupił. Był na tyle blisko by czuć jej ciepły oddech, ale jeszcze ciągle za daleko. Sięgnął więc niżej, ale jedyne co zrobił, to trącił jej usta swoimi i roześmiał się bezgłośnie, gdy dziewczyna lekko uchyliła swoje. Droczył się z nią, patrzył jak daleko może się posunąć. A potem wszystkie jego niespokojne myśli ustały, kiedy wreszcie zamknął jej usta swoimi. Cierpliwie, spokojnie, z łagodnością o jaką sam by się nie posądzał. W jego pocałunku było więcej czułości niż fizycznego pożądania, nadal pamiętał, że nigdy nie była z mężczyzną. Jako pierwszy mógł spróbować w jaki sposób smakują jej usta, jak bardzo są miękkie i z jak mu ulegają.
Gdy uznał że to wystarczy, odsunął się nie dalej jak na kilka cali, jeszcze przez moment błądząc wzrokiem po jej piegowatych policzkach, szukając spojrzenia które chciał złapać. Odetchnął ciężko i przechylił głowę na bok, przy czym uśmiechnął się kącikiem ust.
- Czy teraz naprawiłem błąd?
Anonymous
Gość
Gość
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Sro Mar 06, 2019 11:34 pm
Pomimo swojego niedoświadczenia, musiała w końcu spróbować wziąć sprawy w swoje ręce, bo inaczej nigdy nie wyrwaliby się z błędnego koła domysłów. Przynajmniej nie Sasha, która nie potrafiła stwierdzić, czy ktoś jest dla niej zwyczajnie miły, czy też licz na coś więcej. Jedno musiała przyznać; spodobała jej się rola prowokatorki, choć nieprędko ponownie się w nią wcieli.
Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że to droga bez powrotu, ale nie potrafiła się zatrzymać.
Moment, w którym ich usta miały się spotkać, wydawał jej się równocześnie przerażający i ekscytujący, dlatego jeśli Remor chciał sprawić, by zaczęła się niecierpliwić, to musiał znieść gorzki smak rozczarowania. Dziewczyna przez cały czas sprawiała wrażenie spokojnej, choć płytki oddech i dłonie drżące tak bardzo, że zmuszona była trzymać filiżankę z herbatą obiema naraz, wystarczająco ją zdradzały.
A mimo to nie zamierzała go w żaden sposób poganiać, Sasha była w stanie cieszyć się samym faktem, że Laverne był tak blisko niej. Owszem, miała nadzieję na coś więcej, ale była wdzięczna za każdy czuły gest wykonany w swoją stronę.
Pragnęła go, ale trzymała swoją chciwość na wodzy. Jeszcze.
Tak jak myślała, jego usta były miękkie ciepłe, a w chwili w której dotknęły jej warg wydawało jej się, że jej serce zaraz wyskoczy z piersi. Odwzajemniła jego pocałunek, ostrożnie i trochę niezdarnie, kolejny raz dowodząc, że przed Remorem w jej życiu nie było nikogo innego.
Rozczulał ją sposób, w jaki ten się do niej zbliżał; delikatny i pełen troski, zupełnie jakby nie chciał jej spłoszyć. Dawał jej czas na oswojenie się z nową sytuacją, nie próbując na nią naciskać. Mężczyzna, który tak szanuje kobietę jest najprawdziwszym skarbem.
Piękne chwile mają do siebie niestety to, że są ulotne. Patrzyła na niego wciąż oszołomiona tym, co właśnie się stało, a błyszczące oczy i różowe policzki niemo wyrażały prośbę o to, by powtórzył pocałunek.
Tak.
Remor Laverne
Remor Laverne
Fresh Blood Lost in the City
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Sro Mar 06, 2019 11:58 pm
Niezdarny sposób w jaki odwzajemniała pocałunek upewnił go w tym, że nigdy wcześniej żaden inny mężczyzna nie zdobywał jej przed nim. To mu odpowiadało, był zaborczy i nie znosił się dzielić.
Kiedy po raz ostatni kogoś pocałował? Nawet nie pamiętał. Owszem, po drodze przewijały się różne kobiety, ale chyba żadnej nigdy nie okazał tyle cierpliwości i uczucia, bo nie na tym polegały ich spotkania. Nie miał jeszcze do czynienia z kimś tak delikatnym, więc musiał podejść do tego inaczej. Dziewczyna nie odepchnęła go, nie wyglądała, jakby żałowała tego co się przed chwilą stało ani też nie odsunęła się. On również.
- Czemu tego chciałaś? - zapytał po dłuższej chwili ciszy. Potrzebował by mu o tym powiedziała, musiał wiedzieć czego oczekiwała. Niewłaściwa interpretacja mogłaby doprowadzić do zbędnych nieporozumień, które skomplikowałyby się później.
Oparł kciuk na jej dolnej wardze, jakby chciał dać jej do zrozumienia, że jeszcze nie skończył. Potrzebował tego, chciał więcej gdy już spróbował i nie zamierzał się wycofywać. Obudziły się i inne pragnienia, które posiadał jako mężczyzna, ale musiał trzymać je na wodzy. W całej tej swojej niewinności działała na niego jak nikt inny, przez co musiał włożyć wiele wysiłku by nie posunąć się za daleko.
Spojrzał w dół, na jej drżące dłonie otulające kurczowo filiżankę z herbatą. Uznał, że dla bezpieczeństwa jej sukienki i obicia kanapy lepiej będzie na razie odstawić ją gdzieś indziej.
- Musisz mi powiedzieć, bo nie chcę zrobić ci krzywdy - powiedział cicho, znacznie poważniejąc. Nie mógł w tej kwestii polegać na swoich domysłach i jeśli dziewczyna czegoś od niego chciała, to teraz była zmuszona do szczerości. Robił to wyłącznie dla jej dobra, by w przyszłości nie żałowała decyzji podjętych pod wpływem emocji czy tego, że nie wyraziła się jasno.
Jego dłonie zsunęły się gładko na jej krągłe ramiona, gdzie już pozostały. Był to protekcjonalny gest, przy którym liczył, że Sasha poczuje się pewniej. I tak miała problem z okazywaniem emocji, nie miał zamiaru jej tego utrudniać. Z nim było inaczej, był w wieku w którym powściąganie swoich własnych odczuć było na porządku dziennym i potrafił je od siebie odsunąć, by skupić się na rzeczach ważniejszych. Nie oznaczało to, że nie miał słabości do tej małej blondynki trzęsącej mu się na kanapie jak osika.
Anonymous
Gość
Gość
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Czw Mar 07, 2019 12:20 am
Warto było cierpliwie czekać przez blisko dwadzieścia lat, by w końcu doświadczyć czegoś tak cudownego. Remor doskonale wiedział jak powinien się z nią obchodzić. Obawiała się, że drugi raz nie spotka takiego mężczyzny, zresztą nie chciała też nikogo innego. Dlaczego miałaby żałować tego, co się stało? Przecież nie skrzywdził jej w żaden sposób, była dorosła... no dobrze, uznajmy, że pełnoletnia i wiedziała na co się pisała.
Gdy zadał jej pytanie, wzrok Sashy uciekł na jej dłonie, wciąż kurczowo trzymające filiżankę.
"Sama chciałabym to wiedzieć."
Nie potrafiła znaleźć racjonalnej odpowiedzi, a każda z podpowiedzi sugerowanych przez jej umysł była coraz bardziej śmielsza od poprzedniej. A przecież nie powie mu, że się jej podoba!
Nie wiem. — odpowiedziała w końcu przenosząc wzrok na jego twarz. — Ja... Nie potrafię tego wytłumaczyć.
Mówienie o uczuciach nigdy nie było łatwe, w szczególności jeśli chodziło o rozmowę z osobą, do której miało się słabość, przed którą chciało się jak najlepiej wypaść i wciąż uczyło się na ile można sobie pozwolić w jej towarzystwie.
Wolałaby już stanąć przed nim naga, niż odpowiadać na jego pytania. Byłaby mniej skrępowana.
Ciepło ogarniające jej serce robiło się coraz większe z każdym kolejnym słowem, jakie padało z jego ust. I jak tu nie zakochać się w człowieku, który jest taki dobry, no jak? Uśmiechnęła się łagodnie, a jej prawa dłoń pogładziła go czule po przedramieniu. Musiała w końcu się wziąć w garść, jeśli nie dla siebie, to dla niego. Zaczynała zauważać, że ta sytuacja powoli zaczynała go męczyć.
Remor — zaczęła półszeptem, wciąż niepewna, czy może zwracać się do niego po imieniu. — Czegokolwiek nie zrobisz, nie skrzywdzisz mnie. Jestem już na tyle duża, by wiedzieć, czego chcę. A chcę Ciebie.
Gdyby ich rozmowie towarzyszyły inne osoby, zapewne mogłyby się zacząć zakładać między sobą o to, które z nich będzie bardziej zaskoczone tym, co własnie powiedziała Sasha. Ale już stało się; nie zamierzała tłumaczyć się ze swoich słów i zmieniać ich sensu, nie uciekała też od niego wzrokiem, choć kosztowało ją to naprawdę dużo sił.
Remor Laverne
Remor Laverne
Fresh Blood Lost in the City
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Czw Mar 07, 2019 5:21 pm
Ich spotkanie przybrało nagle zupełnie inny wydźwięk. Nie spodziewał się takiej eskalacji, bo choć miał pewne podejrzenia co do obrotu wydarzeń, tak skłaniał się w nich ku bardziej niewinnej barwie. Poczuł jej dłoń na swoim przedramieniu, a także jej drobne palce wędrujące po jego skórze i ich przyjemne ciepło. Mógłby się w tym zatracić, bo wizja tych samych dłoni spoczywających na jego barkach i kruchych palców wbijających mu się w skórę nie dawała mu spokoju. Tylko czy to był dobry pomysł?
"Chcę ciebie."
Nie wiedział czym w tym momencie był bardziej zaskoczony; tym, że pierwszy raz zwróciła się do niego po imieniu, czy tym, co powiedziała zaraz później. Przez chwilę w jego oczach zagrało jakieś odległe światło, brwi zbiegły się nad nimi.
- Co masz przez to na myśli? - zapytał cicho, patrząc jej prosto w oczy. Jej słowa można było zinterpretować na co najmniej kilka sposobów, więc dopóki dziewczyna nie nazwała swoich pragnień, był zmuszony powstrzymać się od podejmowania decyzji. Chciała, by był jej? Jego myśli, uczuć, opieki, obecności? Czy może chciała, by po prostu pozbył się jej czarnej sukienki, wszystkiego co ukrywała pod nią i ją posiadł? Gdyby pomylił się pomiędzy jednym a drugim, nie byłoby już odwrotu.
Zsunął dłoń z jej ramienia na kształtne, pełne biodro i tam również podążyło jego spojrzenie. Utkwił wzrok w ciemnym materiale i jego załamaniach, jakby szukał w nich odpowiedzi.
- Mylisz się. Mógłbym skrzywdzić cię na różne sposoby, dlatego pytam, bo wolałbym tego uniknąć.
Jeżeli źle zrozumiałby jej potrzeby, Sasha mogłaby tego żałować. Jeżeli nie miał w sobie wystarczającej delikatności jakiej potrzebowała, sprawiłby jej ból. Jeżeli w grę wchodziły jej uczucia a on skupiłby się wyłącznie na tym co przyziemne, zraniłby ją.
Czego ode mnie oczekujesz?
Jeżeli kiedykolwiek coś miałoby z tego wyniknąć to tylko wtedy, gdy miałby już pewność. Skoro była wystarczająco duża by wiedzieć czego chce, musiała być wystarczająco duża, by te potrzeby nazwać. W innym razie Laverne nie zrobiłby ani jednego ruchu, to było zbyt ryzykowne. Ostatnim razem kiedy przyszło mu podejmować wiążące decyzje na niezbadanym gruncie i domysłach, źle się to skończyło i żałował tego do tej pory.
Anonymous
Gość
Gość
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Czw Mar 07, 2019 11:31 pm
Starała się dobierać słowa w taki sposób, by były jasne dla Remora, ale im szczerzej mówiła o swoich uczuciach, tym bardziej ciągnął ją za język, powodując tylko narastający w niej wstyd i wyrzuty, że może niektórych rzeczy nie powinna była wypowiadać na głos.
O wiele prościej byłoby, gdybyś umiał czytać mi w myślach. — odpowiedziała wciąż nie spuszczając z niego wzroku. Dla niego może i ich wcześniejszy pocałunek nie znaczył wiele, w końcu to nie pierwszy i nie ostatni w jego życiu, ale dla Sashy było to coś więcej; przekroczeniem granicy pomiędzy rozmową przy herbacie i niezobowiązujących spotkań, a czymś głębszym, niebezpiecznie zmierzającym w stronę uczucia bardziej żarliwego niż zwykła sympatia. Ona również bała się, że ten ogień może ją poparzyć.
Podążyła za jego spojrzeniem, przyglądając się teraz dłoni, która bezceremonialnie zsunęła się na jej biodro. Nigdy by nie pomyślała, że coś tak prozaicznego może budzić w niej silne emocje.
Tylko jak mu to wszystko wytłumaczyć?
To głupie, bo znamy się zaledwie trzy dni, ale... — przygryzła wargę skrępowana. Już nie obchodziło ją to, w jaki sposób Laverne odbierze ten grymas, nie miała nic przeciwko temu, by pocałował ją kolejny raz. — ...chcę Cię w każdy sposób.
Jej paznokcie lekko wbiły się w jego przedramię, jakby w ten sposób chciała zatuszować cały stres, jaki przynosiła jej ta rozmowa. Przynajmniej nie musiała patrzeć mu prosto w oczy.
I w ten delikatny, w jaki się do mnie odnosisz i... I ten bezwstydny, na który... Na który chyba jest dla mnie za wcześnie. — puściła jego rękę i odsunęła się od Remora, odstawiając filiżankę z powrotem na stół. To, ze nie wylała znajdującej się w niej herbaty można uznać za najprawdziwszy cud. — Uhh, nie słuchaj mnie. Jestem żałosna. Wybacz, nie powinnam była Ci zawracać głowy.
Podniosła się, gotowa opuścić apartament; chciała tylko uciec stamtąd jak najdalej i po prostu zniknąć, ale wtedy z jego ust padły kolejne słowa. To sprawiło, że gwałtownie się zatrzymała, ukrywając twarz w dłoniach. Nie chciała, by widział, że znów płacze, choć jej drżący głos wystarczająco ją zdradzał.
Przestań okazywać mi więcej troski niż ktokolwiek inny w całym moim życiu. Mówiłam, że łatwo się przywiązuję.
Remor Laverne
Remor Laverne
Fresh Blood Lost in the City
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Czw Mar 07, 2019 11:49 pm
Sasha była najbardziej problematycznym stworzeniem jakie znał. Potrafiła przez kilka minut śmiać się i emanować dobrym humorem, by za moment zanosić się płaczem. Zapominała o oddaniu mu marynarki, zostawiła mu w samochodzie swój płaszcz, to pojawiała się, to uciekała. Chciała być blisko i wyznawała uczucie, by zaraz uciekać spłoszona i nie wracać do tematu. Ale chyba dzięki temu wszystkiemu Remor nie potrafił ani jej odmówić, ani być na nią zły. Była jeszcze młoda, a w tym wieku cała ta barwna paleta zachowań była na porządku dziennym, więc dziewczyna miała u niego taryfę ulgową. I ogrom cierpliwości.
- Zaczekaj.
Odsunął filiżankę z samego rogu stolika w bardziej bezpieczne miejsce, skoro już bawili się w bieganie po apartamencie. Wstał z kanapy i podszedł do niej powoli, po czym zupełnie naturalnie, jakby wcale nie robił tego po raz pierwszy, po prostu przytulił zapłakaną dziewczynę do siebie, nie pozwalając jej się nigdzie ruszyć. Nie było takiej opcji, żeby w tym stanie pozwolił jej tak po prostu wyjść. Nie, kiedy była roztrzęsiona i sam jeszcze nie odniósł się do tego, co przed chwilą mu powiedziała. Na razie jednak chciał, by trochę się uspokoiła bo cała była roztrzęsiona. Łagodnie przeczesał jej włosy palcami i uciszał ją cierpliwie, wiedząc, że nie może tak tego zostawić.
- Po pierwsze, to wcale nie jest głupie. To się nazywa chemia, widocznie zadziałała. - Starał się wpleść w newralgiczną sytuację odrobinę humoru. Faktycznie, znali się bardzo krótko, ale nikt nie powiedział, że emocje i uczucia podlegają czemuś tak prozaicznemu jak czas.
- Po drugie, tak. Za wcześnie, ale przecież nigdzie nam się nie spieszy. Chyba, że naprawdę zamierzasz stąd uciec i nigdy więcej nie wrócić, wtedy się zastanowię - mruknął gdzieś przy czubku jej głowy, gdzie za chwilę miękko osiadły jego usta. Odetchnął głęboko, kołysząc ją tak jeszcze przez chwilę, czekając aż Sasha przestanie płakać i się rozluźni. Jeżeli to co powiedziała jest prawdą, to nie mógł skupić się wyłącznie na fizycznym aspekcie ich znajomości. Przynajmniej już to wiedział, o to mu chodziło.
- I jeśli jeszcze cię nie zanudziłem, to wyobraź sobie, że ja też szybko się przywiązuję.
Ta deklaracja sporo go kosztowała, ale była szczera. Nigdy nikomu się do tego nie przyznał, więc często na tym tracił i dla bezpieczeństwa dystansował się od tego, co mogło znów sprawić, że poczułby się odrzucony. Ostatecznie zdecydował, że spróbuje jeszcze raz.
Moczyła mu koszulę, ale zupełnie się tym nie przejmował. Pozwolił jej płakać tak długo, jak miała ochotę i nie złościł się gdy po chwili ciszy znów dosłyszał szloch spod swojego ramienia. Po prostu czekał.
Anonymous
Gość
Gość
Re: [POŁUDNIE] Apartament 717
Pią Mar 08, 2019 12:10 am
To był pierwszy raz, kiedy ktoś przytulił ją, gdy płakała, zamiast skarcić i kazać wziąć się w garść. Czule obejmujące ją ramiona, palce wsuwające się w jej włosy i pocałunek złożony na jej czole tylko utwierdzały ją w przekonaniu, że Remorowi może naprawdę na niej zależeć. Ta myśl doprowadziła ją do kolejnego ataku płaczu, jednak i ten kryzys został szybko opanowany dzięki cierpliwemu podejściu mężczyzny i słowom, które sprawiły, że kąciki jej ust nieco drgnęły.
Nie chcę nigdzie iść. Wolę zostać z Tobą. — wyznała, gdy już nieco się uspokoiła. Nie chciała, by puścił ją, gdy tylko jej ciało zacznie się rozluźniać, dlatego też sama go objęła, wbijając delikatnie paznokcie w jego plecy. Nie miała zamiaru nawet przypadkiem mu zrobić krzywdy (choćby najmniejszego zadrapania!), pragnęła tylko, by ten moment nie skończył się zbyt szybko.
Do mnie też?
Zazwyczaj pilnowała swój zbyt długi język, ale tym razem nie była w stanie się powstrzymać. Chciała, by powiedział jej to wprost. Musiała usłyszeć, że też nie jest mu obojętna, nawet jeśli swoimi czynami dał jej już wystarczająco dobry powód, by tak sądzić. Potrzebowała jeszcze słów na potwierdzenie, ale nie dlatego, że podejrzewała Remora o złe zamiary względem siebie; po prostu nadal była w szoku, że może istnieć ktoś tak wspaniały jak on i że właśnie trzyma ją w swoich ramionach.
Jestem beznadziejna. Im bardziej staram się, by wypaść przed Tobą jak najlepiej, tym głupsze robię rzeczy. Przepraszam.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach