Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Anime
Pią Gru 29, 2017 12:46 am
Dobra, jeszcze tego tematu mi brakowało. Generalnie ładnie tylko proszę by przy dyskusjach o jakimś tytule (no chyba nie powiecie mi, że nikt tu niczego nie ogląda!) spoilery faktycznie dawać w spoilerze.

Ja się muszę podzielić, że właśnie skończyłem 2 sezon Shingeki no Kyojin - tak, dopiero teraz, bo jestem typem który łatwo się zniechęca przez wszechogarniający hype - i BOŻE CHCĘ JUŻ KOLEJNY. Cierpię tak strasznie. Jedyne co mogę mu zarzucić to fakt, że bardzo mało było Leviego, a to jednak jedna z moich ulubionych postaci. Ale:

Spoiler:
10/10 czekam na 3 sezon.

Ma ktoś może jakiś fajny tytuł do polecenia? Bo nie bardzo wiem za co się teraz brać, a przydałby mi się po tej fali seriali, jaką sobie zafundowałem.
Mio Amakawa
Mio Amakawa
Fresh Blood Lost in the City
Re: Anime
Nie Gru 31, 2017 11:20 am
Okej, to może ja rzucę czymś, co jest dla mnie świeże. W sumie mam dwa tytuły, z czego jeden skończyłam, a przy jednym jestem po jednej trzeciej. Ostatnio nie jestem jakoś szczególnie wybredna i raczej oglądam lżejsze tytuły aniżeli coś, przy czym trzeba by było się skupiać, więc... może najpierw to, z czym dobrnęłam do końca.

Anime XRRxBBi
BLEND S
Tak, tak, wiem. Większości pewnie kojarzy się to z haremówką, czymś pełnym fanserwisu, a w najlepszym/najgorszym wypadku z tępymi memami "S stands for..." (btw, kocham te memy xD). I jasne, jest tam fanserwis, jest trochę bezsensu. To anime opowiada w końcu o lasce, która nie może znaleźć pracy dorywczej, bo jej źle z oczu patrzy, ostatecznie trafiając na jakiegoś pojebanego obcokrajowca-otaku, który w dodatku ślini się na jej widok i wrzeszczy, że byłaby świetną "sadystką" w jego kawiarence roleplayowej. Sam opening mówi nam o wszystkich rolach, ale nie będę się zagłębiała w te osoby, które przychodzą później, żeby nie robić z tego spoileru. Maika, czyli nasza bohaterka z morderczym wzrokiem, chce znaleźć pracę, by móc studiować za granicą, bo jakoś tak jara się obcokrajowcami. Wpada na Dino, czyli wyżej wymienionego pana zza granicy, Włocha. Koleś wali nosebleedy gdy się ekscytuje, no wtf. Tak czy siak, naskakuje na Maikę z wyznaniami i innym chujstwem; stoppują go pozostali pracownicy kawiarni, Kaho, odgrywająca rolę tsundere urocza blondynka, i Akizuki, zdający się być jedyną normalną osobą kucharz. Maika po otrzymaniu propozycji pracy, którą dostała właśnie przez wzgląd na jej oczy, które przecież wszędzie indziej ją przekreślały, akceptuje ofertę z radością. A potem karuzela zjebania się nakręca.
Jest to bardzo lekka, głupiutka animacja, mająca wypromować mangę wydawaną w formie czteropanelówek. Historie są więc raczej nastawione na to, że każda jest osadzona jakoś inaczej, są krótkie, z pointą, et cetera. Kreska jest przesłodka, kochana, cukierkowa, ale nie do bólu. Animacje bardzo płynne i przyjemne. Humor może nie powala, bo tego typu schematy ludzie widują od lat, ale nadal można czasem parsknąć. I jasne, że są momenty fanserwisowe, czasem rzuca się kadr na cleavage albo te resztki tłuszczyku wychodzące spod zakolanówek, ale wierzcie mi, że mnie jako osobie, która fanserwisem gardzi i gdy jest go za dużo, to po prostu wyłącza anime, nie przeszkadzało to jakoś zanadto. Jest to o tyle wpasowane, że... w sumie czemu nie?
Jako leciutkie anime do połknięcia w przerwie od życia, Blend S spełnia się perfekcyjnie. Dostało ode mnie 7/10 na MALu i tutaj też tę ocenę podtrzymam. Bo jasne, schematy schematami, ale ta animacja dodała mi chęci na poznanie dalszych losów Cafe Stile, przez co na pewno sięgnę po mangę.


Anime DiglPOi
EROMANGA-SENSEI

Tutaj jestem dopiero przy odcinku czwartym, ale już wiem, że pewnie dojadę do końca i będę miała niezły ubaw. Jako, że rodzice dwojga protagonistów poszli sobie papa w bodajże wypadku (serio, nie pamiętam), Sagiri i Masamune trochę się rozdzielili. Sagiri nie odzywa się do swojego brata od ponad roku, a on sam pisze teraz light novelki, by utrzymać siebie i siostrę. Współpracuje z tajemniczym artystą "Eromanga-sensei", którego twarzy nikt jeszcze nie widział. Jest on jednak znany z ilustracji bardzo zbereźnych i pełnych lolitek. Bardzo szybko dowiadujemy się, kim jest ów artysta, bardzo szybko dowiadujemy się, dlaczego brak cycków na rysunkach, bardzo szybko dowiadujemy się w zasadzie wszystkiego, bo musieli się zmieścić w dwunastu odcinkach, a ja po tych czterech mam już taki zasób informacji, że w sumie nie wiem, co jeszcze przyjdzie.
Eromanga-sensei to kawał śmieciowego anime z podprogowym platonicznym incestem (co xD), bo w sumie nie wiem jak to nawet nazwać. Elementy kompleksu braterskiego i siostrzanego są. Jak na razie spotkałam się głównie z lolicim fanserwisem, eh uh oh, ale pewnie potem przyjdzie coś więcej. I to serio nie jest jakieś ambitne, jest naprawdę śmieciowe, postaci są takie trochę... ech? Przynajmniej jak na razie. Ale obejrzę, bo przynajmniej gniję przed lapkiem jak piekę ciastka. |:
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Anime
Nie Gru 31, 2017 3:02 pm
Eromanga-sensei brzmi spoko! Nawet Kamira coś wspominała, że o tym słyszała i jest bardzo śmieszne. Ja na razie zabrałem się za God Eater.



Powiem tak - na razie całkiem mi się podoba. Fabuła przypomina nieco pod niektórymi aspektami Shingeki no Kyojin. Miasto otoczone wielkimi, żelaznymi murami, ludzi został ledwo 1%, atakujący i próbujący wybić ludzkość Bogowie, walczą z nimi Pożeracze Bogów, którzy jako jedyni potrafią obsługiwać specjalne bronie mogące ich nabić, super wyjebany w kosmos Kapitan, który przewodzi najlepszą drużyną (w której nikt nie zginął) i chłopak należący do "Nowego Typu" mającego w sobie geny Bogów i potrafiący obsługiwać swoją broń na 4 wykoksane sposoby.

Anime jest bazowane na grze, więc ma bardzo specyficzną kreskę. Coś pomiędzy anime, a animacją 3D, jeśli ktoś szuka ładnej kreski to zdecydowanie powinien omijać God Eatera szerokim łukiem. Fabuła jest raczej prosta i skupia się na akcji, ale jeśli ktoś lubi i potrzebuje takiej nawalanki na spokojny wieczór to polecam. We mnie zaszczepiło chęć kupienia gry i ciśnięcia ze znajomymi, więc pewnie niedługo stracę na to sporą ilość pieniędzy.

Będę na dniach ogarniał coś jeszcze to też rzucę recenzję, ale nadal podtrzymuję - jeśli oglądaliście coś fajnego to tellmetellme. Robię sobie listę i naprawdę przydadzą mi się dobre tytuły. Trzeba trochę odpocząć od seriali i nakarmić swoje mangozjebskie ja.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Anime
Sob Sty 13, 2018 12:58 pm
@Mercury Kyan Black

OGLĄDAJ NORAGAMI BO NORAGAMI JEST 10/10
Kamira Evergreen
Kamira Evergreen
Fresh Blood Lost in the City
Re: Anime
Nie Lut 11, 2018 2:42 am
@Mercury Kyan Black

Oglądaj Noragami >:C
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Anime
Nie Lut 11, 2018 7:01 pm
... @Kamira Evergreen
Widzę że ci się nagle przypomniało. XDDD
Mio Amakawa
Mio Amakawa
Fresh Blood Lost in the City
Re: Anime
Pią Lut 23, 2018 10:45 am
Okej, wracam z małą porcją rzeczy do zrecenzowania. Pewnie mogłabym potłuc jeszcze kilka innych tytułów, ale... xD

Anime UdGi2Ci
C I T R U S
Tak, przyznaję, że oglądam sobie raz na ruski rok, jak uroczo narysowane licealistki lecą sobie w ślinkę. A tak poważnie, to w sumie nie. Ale. Na Citrus w formie mangi trafiłam zupełnie przypadkiem, kiedy szukałam jakichś romansów do poczytania. Stwierdziłam, że no dobra, kreska spoko, to może przeżyję chujowy plot ALBO mnie jakoś przyjemnie zaskoczy strona fabularna. I pomimo tego, że nie jest to coś górnych lotów, to nawet zaczęło mnie wciągać. Może dlatego, że główne bohaterki przypominają mi jakieś postaci, do których mam sentyment. I nie spodziewałam się, że ta manga kiedykolwiek doczeka się ekranizacji. I nie po niespełna trzydziestu chapterach, bo tyle ich było, kiedy oficjalnie ogłosili powstanie anime. Ale może trochę o samej fabule.
Matka Yuzu Aihary wychodzi ponownie za mąż, przez co obydwie przeprowadzają się do nowego mieszkania, a sama dziewczyna przenosi się do nowej szkoły. Oczekiwała wielkich romansów, tego, że wreszcie pozna jakiegoś chłopaka i będzie mogła pójść w tany z flirtowaniem, a w ostateczności... wysłano ją do szkoły wyłącznie dla dziewcząt. W dodatku tak sztywnej, że już z miejsca została zbesztana za swoją skróconą spódnicę, niezgodne z regulaminem dodatki i rozjaśnione włosy. A, no i używanie telefonu komórkowego, rzecz jasna, który to został jej skonfiskowany. Od pierwszego dnia ma problemy z wielce zasadniczą przewodniczącą, Mei, wchodzi z nią w konflikt, pościgi, wybuchy.
Problem zaczyna się, kiedy matka Yuzu oznajmia jej, że jej nowy mąż, Shou, także ma córkę z poprzedniego małżeństwa.
I kiedy owa córka wkracza do domu, okazuje się, że jest nią Mei.
I że laska jest trochę zjebana emocjonalnie.

Ostrzegam, że seria już od pierwszego odcinka bardzo dosadnie pokazuje o czym ma być, a to może w sumie niektórych zniechęcić pewnego rodzaju nachalnością z jej strony. Przecież shoujo-ai to nie yuri, nie powinno być takich wyskoków tak szybko, to ma być słodkie i delikatne, jak właśnie niewinny dziewczęcy romans. Jest to jednak trochę wytłumaczone i niewytłumaczone zarazem.
Spoiler:
Nie ma się więc co nastawiać na to, że skoro narzucili nam trochę bardziej jednoznaczną scenę tak szybko, to będzie ich jakoś dużo. Wszystko skupia się raczej na rozwoju relacji w szkole i między świeżo upieczonymi siostrami. Rzeczy są trochę spłycone, fakt, ale raczej ciężko nie spłycać danych elementów mając do dyspozycji tylko 12 odcinków. Zresztą, serio, w porównaniu z mangą, niektóre relacje są lepiej pokazane w anime. I widać faktyczne interakcje, nie tylko w samej akademii. Na początku byłam okropnie zła, że tak dużo powycinali, ale ostatecznie wrzucili tam też trochę od siebie i podnieśli moje mniemanie o animacji.
Nie wiem jak ocenić Citrus. Serio. Ciężko mi dawać animacjom, przez które udaje mi się przetrwać, mniej niż 7/10. Zresztą, seria nie dobiegła jeszcze końca, więc nie mogę tak na sto procent powiedzieć, ile bym dała. Jak na razie braki z mangi skutecznie mnie kopnęły, a nadrobienia samego anime nie doprowadziły mnie do wielkiego zachwytu, więc na ten moment powiem pewnie 5/10. I pewnie poczekam do końca z ostatecznym werdyktem.

Anime RxZBaTg
N E T - J U U N O S U S U M E
Romans opierający się na grze MMO wcale nie musi być kolejnym Sword Artem. Net-Juu faktycznie może zajeżdżać podobną konwencją, ale wierzcie mi, że ostatecznie jest to kompletnie inne anime.
Morioka Moriko, lat 32, właśnie rzuciła swoją pracę i chce wrócić do swojej ulubionej czynności - siedzenia przed komputerem dniami i nocami jako "elitarny NEET" (elitarny, bo z wyboru!). Pierwszy raz od pół roku włącza grę MMO, w którą to zwykła grać wcześniej, ale, ups, wszystkie serwery zostały wyłączone. Pobiera więc coś nowego,
co wygląda obiecująco - grę pod tytułem "Fruits de Mer" - gdzie tworzy nową, męską postać imieniem Hayashi. Bardzo szybko poznaje inną osobę - postać imieniem Lily - z którą postanawia odbyć swoją przygodę w grze. Jednocześnie kobieta musi stawiać czoła zmorom dnia codziennego, takim jak wychodzenie do sklepu czy inne śmieci, a przecież ona nawet nie chce wychodzić z domu. Ostatecznie wpada na superprzystojnegobisza Yutę Sakurai i zaczynają się śmieszki heheszki.

Ogólnie animu używa całkiem starych schematów komediowych, ale wierzcie mi, że to wcale a wcale człowiekowi nie przeszkadza. A l e można tam też czasem znaleźć jakieś bardziej irytujące elementy. Dlatego halohalo, przestrzegam. No i są tam wielkie plot twisty, których pewnie każdy może się domyślić już na praktycznie samym początku, ale co z tego, skoro nadal da się powzdychać do uroczego romansu i pochichotać na widok kolejnych gagów.
Net-juu otrzymało ode mnie ocenę 8/10 na MALu i zostaję przy tym też tu. 10 odcinków połknęłam w nawet nie pół dnia i jest mi z tym dobrze.

Anime CSCpt3l
P O P U T E P I P I K K U
TO ANIME JEST MEMEM, PROSZĘ TO PO PROSTU OBEJRZEĆ. XDDDDD Serio, nawet nie mogę opisać fabuły, po prostu się nie da. Pop Team Epic (oficjalna anglizacja tytułu) jest kompletnie absurdalne, kręci bekę ze wszystkiego, a manga była chyba podwaliną tego, co teraz nazywamy memami. Dwie dziewczyny, Popuko i Pipimi, są głównymi bohaterkami, które są przedstawiane w zaledwie krótkich scenkach kompletnie wyrwanych z kontekstu. Naprawdę. Kompletnie. Wyrwanych. Z kontekstu.
Odcinki trwają typowo po 24 minuty, ale są podzielone na dwie części. I obie te części są praktycznie takie same. To tak naprawdę jeden, replayowany 12-minutowy odcinek, gdzie zmieniają tylko aktorów głosowych dla dodatkowego elementu humorystycznego.
I tego się naprawdę nie da wyjaśnić. To trzeba zobaczyć. I nawet nie da się tego zaspoilerować, więc dam jakąś losową scenę czy dwie.






I daję temu 10/10. Choć anime się jeszcze nie skończyło. BO MOGĘ.

Anime NR3Uoeg
N O R A G A M I
Recenzję piszę specjalnie dla @Mercury Kyan Black, żeby chłopak się za to ostatecznie zabrał. Bo anime obejrzałam już dawno dawno, ale nadal pozostaje jednym z moich ulubionych.
Yato jest bogiem. Nie wygląda? Jasne, że nie wygląda. Ale jest bogiem. Tyle, że nie dość, że niepopularnym, to jeszcze nieszczególnie lubianym przez tych, którzy go znają. Dlatego za cel postawił sobie wzniesienie swojej własnej świątyni, na którą zbiera marne grosze zdobyte poprzez wykonywanie najdurniejszych możliwych zadań.
A to szukanie zaginionego kota, a to ściąganie majtek z drzewa. Problem zaczyna się, kiedy jego święta broń - będąca także osobą, bo, uwaga, bronie to po prostu dusze, które bogowie przygarniają pod swoje skrzydła - oznajmia mu, że chce odejść. Yato musi znaleźć nową broń lub też po prostu nie mieć żadnej. Poznaje jednak Hiyori (która prawie przez niego ginie pod kołami samochodu) - młodą licealistkę, której dusza odłączyła się od ciała i teraz Yato jakby trochę musi jej pomóc - i Yukine - duszę małego rebela, która zostaje przez niego przywłaszczona jako nowa broń. Razem zapierdzielają i zbierają hajsy, a także szukają sposobu na odwrócenie sytuacji Hiyori.

Zarąbiście wyważona komedia z możliwie najlepiej dobranymi aktorami głosowymi, bardzo ładnie zrobioną animacją, cudną fabułą i świetnie rozwijającymi się relacjami między postaciami. Ogromne 10/10. I nigdy mi się to nie znudzi.
Kamira Evergreen
Kamira Evergreen
Fresh Blood Lost in the City
Re: Anime
Pią Lut 23, 2018 9:05 pm
No dobra, żeby nie było, że ja taka bez recenzji. @Mercury Kyan Black masz obejrzeć Noragami >:C

A tak naprawdę to chciałam wam powiedzieć oooo

Masamune-kun no revenge
Anime 33uwvq0

Nie będzie to prawdziwa recenzja tylko raczej krótki opis zachęcający. Anime to w sumie typowa komedia wymieszana z romansem i ostrzegam, momentami jest ecchi, ale no... nie wiem, te sceny są, ale nie ma ich jakoś mega dużo no i dla mnie nie były upierdliwe. Nie wyróżnia się jakoś super ponad normę, ale przyjemnie się ją ogląda do obiadu i przy tym można nawet opluć marchewką ekran ze śmiechu (szczególnie dla mnie odcinek 7 więc warto dotrwać![Tak naprawdę was oszukuję, jak już tam dojdziecie, to obejrzycie wszystko :3]) Postacie są zabawne, fajnie zaprojektowane, chociaż wciąż się zastanawiam nad spinkami jednej z bohaterek XD' No i dla mnie żadna z nich nie była irytująca, co jest dosyć ważne przy komediach, prawda?
To co było dla mnie niesamowicie odświeżające i na co przyznaję polowałam od dłuższego czasu (strasznie chciałam taki motyw :<) to, ze głównym bohaterem tej komedii romantycznej jest chłopak i to z jego perspektywy jest przedstawiona historia. A czego ona dotyczy? No cóż, tak jak w tytule już opisano, będzie to opowieść dotycząca zemsty Masamune na pewnej dziewczynie, która w przeszłości upokorzyła go w sposób którego nie był w stanie jej wybaczyć (come on, laska zepsuła mu podstawówkowe życie) Więc teraz kiedy trafili do jednego liceum, a ona go nie rozpoznała, ten postanowił zemścić się na niej w jak najbardziej spektakularny sposób! Jeszcze nie wie jaki, ale wie, ze ma być spektakularny!
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Anime
Pią Lut 23, 2018 11:10 pm
Tak jak pisałem na telegramie:

Więc teraz kiedy trafili do jednego liceum, a ona go nie rozpoznała, ten postanowił zemścić się na niej w jak najbardziej spektakularny sposób! Jeszcze nie wie jaki, ale wie, ze ma być spektakularny!

Ten opis totalnie mnie przekonał do obejrzenia. Chcę tylko skończyć Once Upon a Time i zrobię sobie drobną przerwę od seriali, by oglądać anime.
TAK, OBEJRZĘ NORAGAMI. Zapisane, przyklepane. |:
Koss
Koss
Fresh Blood Lost in the City
Re: Anime
Pią Sie 24, 2018 11:53 am
B: The Beginning

Anime 8ff7e6116703ece71ff18900705523e744d4a19a

B: The Beginning z Netfliksa to naprawdę kawałek fajnego animu. 12 odcinków, zamknięta historia, więc Koss ma już mokre majty. Ciekawy pomysł i podział fabuły na dwa wątki - kryminalny i nadnaturalny. Oba osiągają wysoki, fajny poziom, niestety ten drugi w końcówce staje się strasznie nudny, no ale trudno. Historia ciekawa i zaskakująca, dobrze zbudowani i interesujący bohaterowie, szczególnie drugoplanowi, ale Ci główni też spoko. Tylko kobiece postacie koniec końców służą tylko do tego, żeby je ratować, ale przynajmniej odczuwa się do nich sympatię, więc można wybaczyć. Klimat jest brutalny i mroczny, ale na tyle zbalansowany, żeby to nie męczyło, a do tego wplatane umiejętnie akcenty komediowe dobrze rozładowują napięcie. Generalnie wątek kryminalny to majstersztyk i pomimo paru uchybień i uproszczeń naprawdę trzyma w napięciu.

Anime E22bd8d7c6be5197651ca36d86636beb5a68b7fb_hq

Polecam i pozdrawiam cieplutko!
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Anime
Nie Lis 11, 2018 5:45 pm


Nieco z opóźnieniem, ale informuję że oglądałem Noragami. Było tak zajebiste, że łyknąłem oba sezony w 2 (3?) dni. No jeden wielki geniusz, mam już wszystkie tomy mang, które czekają na przeczytanie. Postaci genialne, plot twisty też, absolutnie świetne rozwiązania sytuacji, które zwykle mnie drażnią. Nie chcę się wdawać w szczegóły, by nie spoilerować, ale no. I w końcu moja miłość do Yukine została ostatecznie przyklepana. W końcu nazwałem psa na jego cześć.

Za to teraz nadchodzi jeden wielki przełom życiowy...



Zacząłem oglądać znowu Sword Art Online. Seria, której nienawidziłem przez lata była u mnie wręcz memem. Gdy ktoś mówił SAO, ja mówiłem "ten shit". Nie podobało mi się totalnie, denerwowały mnie przeskoki sytuacji, niejasne rozwiązania wydarzeń, brak spójności między niektórymi wydarzeniami. Zabrałem się za to ponownie i... nie żałuję. Nie lecę może po 1000 odcinków dziennie, ale oglądam 1-2 i przyznaję, że czasem rezerwuję sobie czas na 1, a wciąga mnie tak bardzo że łykam 3 na raz. Jest bardzo dużo wzruszających momentów, które faktycznie nieco mnie ruszają. Bez przesady, ale no. Boli mnie nieco rozwój Asuny w dziewojkę, którą wiecznie trzeba ratować i typową kurę domową, ale jednocześnie nie denerwuje mnie aż tak bym nie mógł na nią patrzeć. A Kirito to cud miód i orzeszki, dziękuję bardzo. Koniec końców polecam to animu, a jeśli komuś się nie podobało to no... przemóc się i polecieć dalej. Co więcej mega mnie przestrzegano przed sezonem z wróżkami, a jego po prostu PRZECUDOWNY. Może to moja wrodzona miłość do fantastyki, ale no. Cudo.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Anime
Nie Lis 11, 2018 11:50 pm


Zebrałem się po długim czasie na rewatchnięcie Aldnoah Zero. I zdecydowanie nie żałuję, chociaż właśnie skończyłem 12 odcinek i już czuję nadchodzącą depresję.

Jeśli ktoś lubi akcję, mechy, logicznie myślące postacie będące profesjonalnymi strategami potrafiącymi przewidzieć wszystko w sposób, że momentami serio opada szczęka [chociaż jednocześnie nie wymagajcie tu faktycznie nie wiadomo czego, bo to po prostu postać która ma być cool, a nie światowej sławy spiski] to bardzo polecam. Fabuła generalnie opiera się na nienawiści pomiędzy Ziemianami, a ludźmi zamieszkującymi Marsa. Którzy przestali się z Ziemianami jakkolwiek utożsamiać. W pewnym momencie postanowili zawrzeć między sobą porozumienie - księżniczka reprezentująca mieszkańców Marsa wyrusza na ziemię i... ginie w zamachu. W tym momencie wybucha wielka wojna, gdzie warto zaznaczyć że to nasi "kosmici" mają zdecydowanie dużo lepszą technologię opierającą się na przełomowym systemie Aldnoah.

Jedno moim zdaniem wyróżnia AZ bardzo mocno i wrzuca mega wysoko na mojej liście, a mianowicie: muzyka. Muzyka jest po prostu fantastyczna. Nic dziwnego skoro robił ją jeden z moich ulubionych kompozytorów, ale nadal. Jeśli nie chce wam się oglądać anime, bo nie jesteście fanami akcji i mechów to polecam chociażby sam soundtrack. Nawet jeśli nie będzie pewnie tak epicki jak w towarzystwie nawalających się robotów z kosmosu.
Riley Wolfhound Grimshaw
Riley Wolfhound Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: Anime
Wto Gru 04, 2018 5:22 pm
Witam.
Przybywam z kolejną wyjebaną w kosmos dziesiąteczką.


 


B O K U  N O  H E R O  A C A D E M I A

*wstawcie tutaj dziki krzyk, darcie japy, wychwalanie twórców serii pod niebiosa i w ogóle nieopanowanego downa z powodu zajebistości* ... dobra. Ogarnijmy. *kaszl* Boku no Hero Academia jest serią, która na ten moment ma 3 sezony, wyszła w sumie już jakiś czas temu, miałem się za nią zabrać, ale jakoś moje siły do anime ostatnio mocno zmalały. Heheh. Tak. To właśnie mówi człowiek, który w przeciągu 72h ogarnął wszystkie 3 sezony. : )

Historia skupia się na zielonowłosym Midoriyi, który w świecie przepełnionym ludźmi z Indywidualnościami (aka supermocami) urodził się kompletnie bez żadnego daru. Światem tym na swój sposób rządzą bohaterowie, nowo utworzony całkowicie legalny zawód klasy superbohaterów, która ratuje społeczeństwo przed złoczyńcami. Midoriya od najmłodszych lat chciał być jak jego idol - All Might. Mimo braku mocy, bycia drobnym piegowatym wymoczkiem, nie porzuca swoich marzeń. Od lat przepełniony pasją prowadzi notatki na temat absolutnie wszystkich herosów, zmieniając się w istną encyklopedię. Bo czego jak czego, ale inteligencji chłopakowi zdecydowanie nie odmówicie. Jego zdolności analizy są momentami wręcz oszałamiające. Ma jeden cel - dostać się do akademii U.A., najlepszej akademii dla przyszłych bohaterów. Niestety gdy spotyka swojego największego idola, ten mówi mu że może powinien spojrzeć na wszystko nieco bardziej realnie i... zająć się czymś stworzonym dla ludzi bez mocy jak funkcjonariusz policji. Co dalej? Kompletnie nie chcę wam zdradzać, bo seria jest tak przezajebista że po prostu musicie ją zobaczyć, a rzucona taka garstka informacji nie ma w sobie praktycznie żadnych spoilerów i nie odbierze wam przyjemności z oglądania. Dlatego też nie wrzucam żadnego gifu z Midoriyą, sami odkryjcie co się z nim stało.

Dawno nie miałem serii, gdzie ANI RAZU nie przewinąłem openingu. Są absolutnie wspaniałe. Nawet endingi są świetne. Pierwsze 3 openingi podobały mi się najbardziej, ale pozostałe też nie są złe!

Postacie są cudowne w każdym aspekcie. Nawet takie które powinny irytować, tutaj po prostu bawią do łez. Te, które na początku powodowały u mnie wtf, stały się jednymi z absolutnie ulubionych. Serio ta seria jest po prostu wspaniała. Obejrzałem te 3 sezony skacząc, krzycząc (no dobra, nie do końca, bo mam ostre zapalenie migdałków i straciłem głos, więc brzmiałem bardziej jak Zombie z World War Z), płacząc ze śmiechu, z emocji, dopingując, znowu skacząc i krzycząc. Nie nudziłem się nawet przez chwilę. Bo nawet odcinki skupiające się na postaciach pobocznych są fantastycznie dopracowane i zapewniają taką pożywkę, że ahhh. Nie ma tu głupio przesadnego bycia OP. Są moce, które są potężne, ale nawet one mają jakąś słabość, którą można obejść. Albo i nie. Krzyk.

Aż nie wierzę, że coś takiego się wydarzyło, ale... Boku no Hero Academia zostaje moją serią nr 1. Po tylu latach wyjebało konkurencję do której miałem sentyment. Shaman Kinga, Naruto, Bleacha, KHR, SNK, serio. BNHA to moja absolutna obsesja, a oczekiwanie na 4 sezon będzie dla mnie istną katorgą, choć jestem w stu procentach przekonany, że gdy już wyjdzie, ponownie nie zawiedzie moich oczekiwań. Bo cholera - nawet OVA oglądałem z błyszczącymi z podekscytowania oczami. A coś takiego nie zdarzyło mi się e... nigdy.

Raz jeszcze 10(0000000000000000000000000000000)/10.
Kacchan, Todoroki, Deku - kocham was. I mimo że dopiero skończyłem oglądać tę serię to zastanawiam się czy nie rewatchnąć jej od początku.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Anime
Pon Gru 24, 2018 8:30 pm
Zarejestrowało nowe konto i już wjeżdża w dział o anime. Nie umiem pisać tak jak wy recenzji anime, no ale.

Anime OehzmyA
DETROIT METAL CITY

GO TO DMC! \m/
No, ogólnie DMC to anime, które ma opowiadać o zespole death metalowym (niezbyt to wyszło), o tym jak Souichi, czyli główny bohater, dąży do tego, aby spełnić swoje muzyczne marzenie.
Do obejrzenia skłoniła mnie muzyka, która jak dla mnie mimo „sensowności” tekstu jest genialna. Ja nawet wśród moich ukochanych zespołów czasami mam problem. No i w sumie to tyle z tych plusów dodatnich. DMC nie jest anime złym. Nie jest nawet anime dobrym. To coś, co się ogląda, gdy potrzebuje się absurdalnego humoru. 12 odcinków po około 12 minut, myślę, że tyle by wystarczyło, gdyby nie zakończenie. Ugh, wkurzyło mnie. Czasami lubię otwarte zakończenia, ale tutaj myślałam, że będzie jeszcze jeden odcinek, który wyjaśni co dalej. Nie, nie ma.
Anime ma opowiadać o zespole death metalowym. Muzycznie mu do tego daleko, raczej bym ich porównała do nu metalu pomieszanego z czymś niesprecyzowanym. No, ale akurat ta nieścisłość mi nie przeszkadza, corpse paint jest. Chyba oprócz ostatniego odcinka i endingu nic mnie nie irytowało w nim. Ale ending jest wyjaśniony tym, że w sumie główny bohater nawet nie chciał grać metalu. Ja nadal nie rozumiem jakim cudem on napisał te teksty. Dziwne to, nie będę się czepiać. No co ja mam powiedzieć. A, kreska mnie nie odrzuciła pomimo jej dziwności.
Plusy:
+ absurdalne poczucie humoru
+ muzyka
Minusy:
- zakończenie
- Główny bohater, gdy nie jest Krauserem. Przepraszam bardzo, ale wkurzał mnie niemiłosiernie.
Anime oceniam na: 6/10, muzykę z niego 8,5/10 <3

Anime ALhOwVk
DEADMAN WONDERLAND

No to tu się zacznie. Ja naprawdę nie wiem co powiedzieć. Z jednej strony uważałam je na początku za dobre anime, ale potem... no nie, po prostu no nie. Od 8 odcinka mniej więcej mnie tak wkurzało, że myślałam, że 11 i 12 nie obejrzę, no naprawdę. ale pomyślałam, że co tam. Do obejrzenia skłonił mnie opening i nie taka zła kreska
(chociaż na twarz Mimi jak spojrzałam, to miałam jedno wielkie: O JA PIERDOLĘ). I potem na rozwój fabuły miałam o ja pierdolę. I to nie było pozytywne o ja pierdolę. Chyba tylko miłość do Shiro oraz Crowa mnie przy tym trzymały. I to, że Sher wspomniała o Mockingbirdzie. No i w ogóle zachęty od was. Przy ostatnim odcinku trochę żałowałam swoich negatywnych reakcji, bo w sumie tu się rozkręciło i wróciło na trochę lepsze tory, a tu... koniec. Jako że to swoista reklama mangi, to co się mam dziwić. Muzyka w porządku, bardzo zwracam na to uwagę. Oczywiście ending pomijałam, bo jakoś tak meh. Fabuła... no ja nie wiem co o tym myśleć, gdyby nie zakończenie to chyba bym w ogóle nie pomyślała o tym, aby tknąć mangę, a tak gdzieś w glowie mam, że jak będzie szansa to sobie spojrzę na nią. Ganta... wnerwiający dzieciak. No serio, początowo miałam do niego jakąś sympatię, a potem się wkurzałam. Byłam wredną istotą i chciałam, aby padł od anemii. Lubiłam Crowa. Shiro też jakimś cudem zaskarbiła moją sympatię (pomimo mojego wkurwiania się na jej „imię”) i nawet wiadomość o pewnej rzeczy jej nie zmniejszyła. Zresztą i tak to przeczuwałam, więc nie było zaskoczenia. I nie wiem czy to na wzgląd, że to mała dziewczynka, czy na coś innego, to jednak Hibana gdzieś też jest w moim serduszku. Tak pięknie nawalała <3
No ja mam brak słów na serię. Zapowiadała się super, środek był średni, zakończenie lekko podniosło poziom, ale nie na tyle, aby uznała to za jakieś cudo. Chyba za dużo wymagam.
Plusy:
+ kreska
+ i tak całkiem nieźle napisane postacie
+ motyw cukierków, ale był dla mnie za mało rozwinięty
+ Shiro!
Minusy:
- miszmasz fabularny, jakby sobie uświadomili, że muszą zawrzeć jak najwięcej, aby to zachęciło do mangi
- główny bohater
- Twarz Mimi, like seriously
- chciałabym poznać niektóre postacie trochę bliżej, halo
- śmierć kota ;-;
Tak, daję głupie plusy i minusy bo lubię.
Mimo wszystko anime ma u mnie więcej niż DMC, bo aż 7/10. Ale po prostu żal mi czemuś sensownemu dawać mniej od jakiejś parodii metalu. Z czym do ludzi. Ale po obejrzeniu innych anime, które mam w planach na pewno będzie bardzo nisko.
Ryan Jay Grimshaw
Ryan Jay Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: Anime
Nie Lut 03, 2019 11:17 pm










B O R U T O
(41/?)

Okej, na początku miałem opory co do tej serii, bo jednak – jakby nie patrzeć – anime nie wydawało mi się do końca takie samo. Niby nie było się czemu dziwić. W sumie winę za to może ponosić fakt, że zabrałem się za początki serii zaraz po skończeniu jedynego tasiemca, którego obejrzałem w całości, a to się nie zdarza. Seria Naruto totalnie podbiła moje serce i nawet jeśli spotyka się z podzielonymi zdaniami, pozostanie moim favem nad życie. Kocham uniwersum, postacie, kreskę, muzykę i chociaż nadal jestem w trakcie oglądania 3 serii, którą tworzy kolejna generacja, to już mogę powiedzieć, że pochłaniam kolejne odcinki z takim zainteresowaniem, że tylko mój internet sprawia, że robię sobie przerwę. No bo ile można znosić playery zacinające się co sekundę?
W każdym razie jakoś tak miło jest patrzeć na postacie, które już się zna i z którymi było się przez te pierdyliard odcinków, w zestawieniu ze świeżą krwią, z którą najczęściej łączą ich te rodzinne relacje – w niektórych przypadkach tak niedoskonałe, że aż robi się szkoda tych dzieciaków. Tak czy inaczej, czuję, że moja faza odpala się na nowo i mam nadzieję, że przede mną jeszcze masa zajebistych mniejszych wątków i całych historii.

Pierdolę wszystko, zostaję ninja.
Pozdrawiam.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach