Noah Hatheway
Noah Hatheway
Fresh Blood Lost in the City
Szkoła kursów młodzieżowych
Nie Paź 23, 2016 11:58 am
First topic message reminder :

Na obrzeżach miasta ulokowany jest sporych rozmiarów budynek, który wynajęto na rzecz zorganizowania najróżniejszych kursów. Obszerny na szerokość blok liczy sobie trzy piętra, które przeznaczono do użytku edukacyjnego. Chociaż lokalizacja mogłaby pozostawiać wiele do życzenia, szkoła cieszy się dość dużą popularnością i renomą, a także oferuje szeroki zakres zajęć – rzecz jasna, za odpowiednią cenę. Można znaleźć tu wiele rzeczy dla siebie – od przeróżnych sztuk walki, przez taniec (klasyczny, towarzyski i nowoczesny), aż po kursy języków obcych (w tym niemiecki, włoski, hiszpański, francuski, japoński i wiele innych). W tak dużym miejscu znalazło się miejsce na wyspecjalizowane i bogate w przydatny sprzęt sale, a także na zwyczajne klasy naukowe z porozstawianymi ławkami, biurkiem nauczyciela oraz tablicą. Niemalże codziennie przetaczają się tu jacyś ambitni uczniowie – najczęściej w godzinach popołudniowych i wieczornych, zaraz po szkole. Jedynie w soboty można natknąć się na nich już od rana. Każde piętro przeznaczone jest na inną działalność:
― parter to centrum dowodzenia, gdzie znajdują się wszystkie biura organizatorów i gdzie w każdym miesiącu można dokonać zapłaty za kursy, nie musząc wspinać się przy tym na wyższe piętra;
― pierwsze piętro zostało dostosowane pod tancerzy wszelkiej maści, a sale taneczne posiadają dźwiękoszczelne ściany, by ćwiczący nie przeszkadzali sobie nawzajem, choć najczęściej zdarza się, że plany zajęć nie pokrywają się ze sobą. Sale są na tyle duże, że niemalże w każdej z nich znalazło się również miejsce na widownię – zdarza się, że rodzina lub znajomi ćwiczących czasem zajmują sobie czas obserwowaniem treningów;
― drugie piętro stanowią sale do ćwiczeń dla tych, którzy chcą dowiedzieć się jak skutecznie dać komuś w zęby. I w tym przypadku sale wzbogacone są o niezbyt duże trybuny, gdyby ktoś miał ochotę poprzyglądać się treningowi;
― trzecie piętro jest z kolei zacisznym miejscem dla osób, które chcą ograniczyć się do wzbogacania swojej wiedzy w zakresie języków obcych.

Nie umiem wymyślić nazwy, nie znoszę tworzyć opisów, ejmen.

Noah Hatheway
Noah Hatheway
Fresh Blood Lost in the City
Re: Szkoła kursów młodzieżowych
Wto Lis 08, 2016 1:16 pm
„Ale co z układem?”
Jak to co? – to pytanie już bez zbędnych słów wymalowało się na jego twarzy. Dla czarnowłosego odpowiedź była raczej oczywista. Nie był jedyną osobą w tej grupie, która znała układ. Wszyscy tu go znali, bo akurat w tym wypadku nie mieli większego wyboru, jeśli zależało im na wygranej, a Hatheway doskonale wiedział, że zależało. Niektóre wyróżnienia i medale, na jakie można było natrafić idąc korytarzem, mówiły same za siebie.
Do swojej dyspozycji masz jeszcze ponad dwadzieścia osób. Trenerka wybrała mnie, bo nie śliniłem się do ciebie jak wygłodniały kundel, jednak myślę, że w ostatecznym rozrachunku najchętniej przydzieli ci jakąś dziewczynę. Większe szanse na to, że całe spotkanie będzie kręciło się dookoła ćwiczenia. Problem w tym ― zawiesił na chwilę głos, przeskakując wzrokiem na żeńską część ich grupy, która wydawała się być mniej zadowolona z obecności nowej na zajęciach ― że niektóre z nich mogą wykorzystać twoje skąpe zasoby wiedzy. Sama przyznasz, że potraficie być rozwydrzonymi zołzami ― podsumował z niejakim znużeniem, chociaż jego usta wykrzywił zrezygnowany wyraz. Całkiem łatwo przyszło mu wpakowanie dziewczyn do jednego wora, chociaż w tym przypadku w grę wchodziła kwestia doświadczenia. Brak zaufania nie brał się znikąd, a jego równie paskudna osobowość musiała mieć jakieś przełożenie w autopsji.
Obecnie był jednak całkowicie pewien, że część dziewczyn tu, w przypadku których stan majątkowy Excelsiora robił za klapki na oczy, już ostrzyły pazury na Blythe tylko dlatego, że dostała okazję do przebywania w jego towarzystwie dłużej niż to konieczne. Miała szczęście, że aktualnie były zajęte tańcem na tyle, by nie zauważyć, że jasnowłosa zaczęła przekraczać niebezpieczną granicę.
To, że mogę cię zniszczyć, jeśli posuniesz się o krok za daleko. ― Może brzmiało to jak ujadanie szczeniaka, który nie wiedział co mówi, ale Noah nie wyglądał, jakby w tym momencie żartował. Nie lubił pokazywać się od strony rozpuszczonego panicza, ale w kryzysowych sytuacjach mógłby uciec się do radykalnych rozwiązań, na które mógł sobie pozwolić. W obecnych czasach nie było rzeczy ani usługi, której nie można było kupić, jeśli miało się odpowiednią ilość środków.
„Nie jestem tutaj z twojego powodu.”
Przesunął ręką po policzku, jakby tym samym miał zetrzeć z twarzy cały sceptycyzm. Jakoś ciężko mu było w to uwierzyć. Może dlatego, że przez ten cały czas ani razu nie udowodniła mu, że ma jakieś inne priorytety, nawet jeśli udało jej się przecierpieć ciężką rozgrzewkę. Odsunął się w bok, zwiększając między nimi odległość, jak ktoś, kto wolał nie sparzyć się ogniem.
Ta, to zdecydowanie wyjaśnia, dlaczego przez cały czas muszę słuchać o tym, kto jest ulubieńcem trenerki, komu przydzieli opiekę nad tobą. Ale skoro tak mówisz ― zakończył temat. Kto wie, czy pochopne stwierdzenie nie sprawiło, że gdzieś w środku zrobiło mu się głupio. A jeśli nawet, zewnętrznie nie ośmielił się tego okazać, dalej trwając w swoim sztywnym przekonaniu, że coś było nie tak.
„Nie słyszałam.”
Dlatego właśnie uprzejmość staje się nowym synonimem nieszczerości ― wymruczał do siebie pod nosem, niekoniecznie chcąc, żeby to usłyszała.
Muzyka ucichła, kroki tancerzy także i dlatego właśnie pytanie Winter dotarło do niego głośno i wyraźnie. Zresztą nie tylko do niego, na co w dość oczywisty sposób wskazywało kilka spojrzeń zwróconych w ich stronę. Czarnowłosy zacisnął nieznacznie zęby, nie mając najmniejszego zamiaru udzielać jej odpowiedzi, choć w tym przypadku milczenie mogło zostać uznane za zgodę. Brunet jednak sam najlepiej wiedział, że nie udawał, a po prostu blondynka nie mogła pogodzić się z dość dosadnym odrzuceniem.
Ustawiać się, już! Nie ma co tracić czasu. Tańczycie ostatni raz i możecie zbierać się do szatni! ― głos trenerki tylko po części rozładował atmosferę. Grupa posłusznie ustawiła się w pozycjach wyjściowych, a dźwięk muzyki na nowo wypełnił salę. ― Dobra, gotowi? ― rzuciła, gdy znalazła się w pobliżu pozostałej dwójki.
Jak to my? ― spytał, unosząc brwi w zaskoczeniu. Zupełnie jakby się przesłyszał. Wolał się przesłyszeć niż mieć świadomość tego, że ich współpraca jeszcze się nie zakończyła. ― Przygotowałem ją do treningu.
A teraz pomożesz mi z zademonstrowaniem Winter wstępu, który będzie mogła przećwiczyć. Mając modela, będzie mi łatwiej kontrolować, czy poprawnie wykonuje ruchy. ― Uśmiechnęła się przekonująco i machnęła ręką, przywołując go do siebie i wskazując mu miejsce, w którym powinien się zatrzymać. ― Nie daj się prosić.
Czarnowłosy wywrócił oczami, pierwszy raz w życiu marząc o szybszym zakończeniu treningu. Podszedł we wskazane miejsce, zatrzymując się naprzeciwko blondynki w odległości jakichś dwóch metrów, skąd miała mieć lepszy wgląd, na wszystkie ruchy, które miał jej zaprezentować. Zerknął z ukosa na resztę i odetchnął głębiej przez nos, chcąc odciąć się od piosenki, która zdążyła zabrnąć już kawałek dalej, byleby tylko nie zaprezentować jej kroków odpowiednich dla danego fragmentu utworu.
Stań w lekkim rozkroku. Ręce wzdłuż tułowia ― poleciła dziewczynie, czekając aż ta ustawi się w pozycji wyjściowej. ― Skup się. I przede wszystkim, nie krępuj się, jeśli na początku nie będzie ci wychodzić.
A na pewno nie będzie, przewodniczący skomentował w myślach, chociaż to on powinien być tu tym bardziej skrępowanym. W końcu nie na co dzień musiał występować przed kimś indywidualnie. Na szczęście myśl o nieporadności jasnowłosej w pewnym sensie działała na niego odprężająco. Koniec końców jej potknięcia mogły okazać się jakąś rozrywką.
Winter Blythe
Winter Blythe
Fresh Blood Lost in the City
Re: Szkoła kursów młodzieżowych
Sro Lis 09, 2016 12:10 am
No, ― przyznała z gorzkim rozbawieniem ― potrafimy. A skoro tak, chyba nie zdziwisz się, jeżeli to ciebie wybierze do pomocy. ― Uparcie brnąc do swego, raz jeszcze słodko zabrzmiała ― Założę się, że nie chciałaby, żebyśmy się na samym początku pozabijały ― i zmieniając ton głosu na bardziej szepczący, podążyła wzrokiem za Noahem, zadziornie ale z triumfem obserwując tańczącą część dziewczyn.
"To, że mogę cię zniszczyć, jeśli posuniesz się o krok za daleko" w uszach Winter zabrzmiało tak absurdalnie, że kompletnie nie zdawała sobie sprawy z tego, jak poważny mógł być w tamtym momencie jej rozmówca.
Och, serio? ― rzuciła jeszcze głośniej, niżeli wcześniej, lekko się przy tym śmiejąc. ― W takim razie będę grzeczna. ― Nie wierzyła jego słowom ani przez chwilę. Zwyczajnie bawiło ją bojowe nastawienie chłopaka, ale kto wie... Gdyby rzeczywiście posunęła się o krok za daleko, może rzeczywiście byłaby w stanie tego żałować?
Nie jestem ślepa. ― Mimo, że temat wydawał się być zakończony, nie mogła powstrzymać się, by nie rzucić zdawkowym komentarzem. Uwielbiała, gdy ostatnie zdanie należało do niej. ― Widać, że z jakiegoś powodu to na ciebie liczy najbardziej.Ciekawego tylko, z jakiego. Obruszyła się niemalże niezauważalnie, choć na pierwszy rzut oka nie można było sprecyzować, czy faktycznie chodziło jej tylko o fakt, iż "musiała" się tłumaczyć - bo przecież nie przyszła tam z jego powodu - czy jednak o to, że zauważyła, kiedy się odsunął.
"Dlatego właś... aje się nowym... szczerości."
Zanim muzyka ucichła, wypowiedziane przez czarnowłosego słowa niekoniecznie cokolwiek jej mówiły, jednak zanim zdążyła jakkolwiek zareagować, ba, nawet porządnie się nad nimi zastanowić, już paplała co innego. Oczekując na odpowiedź, przechyliła twarz w stronę Hatheway'a, wpatrując się w niego - podobnie jak kilka zainteresowanych osób z grupy - jak gdyby chcąc tym samym wyczytać, co miał blondynce do powiedzenia. Spodziewała się, że jak zwykle raczej niczego się od niego nie dowie, aczkolwiek gdzieś tam podświadomie liczyła, że może tym razem będzie inaczej. Cóż, najwyraźniej się przeliczyła.
Gdyby mogła, najchętniej odsuwałaby tamten moment tak długo, jak to tylko było możliwe. Tak czy inaczej musiała się zmierzyć z tym, czego obawiała się najbardziej. Z układem, rzecz jasna.
Choć na Noahu pytanie trenerki wywarło negatywne wrażenie, w przypadku Winter było kolejnym dobrym powodem do tego, aby pomimo wszystko zostać do końca i... nie ulotnić się w ostatniej chwili, bo i do tego zapewne byłaby zdolna. Obdarzając kobietę ciepłym wyrazem ust, skupiła się tylko i wyłącznie na tym, co miała przed sobą - czyli na nim. Z bijącym sercem stanęła w delikatnym rozkroku, opuszczając ręce wzdłuż ciała i czekając na jego ruch, nie spuszczała wzroku z różnobarwnych oczu, swoje przy okazji lekko mrużąc.
No dalej, Blythe, to tylko parę kroków. To nie może być takie trudne. Pocieszając się w myślach, sama do końca nie wierzyła, że mogłoby tak być. Wystarczyło, że czuła się niczym drewniana kukiełka, która nie potrafiła wykonać najprostszego gestu bez sztywnego akompaniamentu.
I pewnie tak będzie. ― Śmiejąc się, zwróciła się do instruktorki, chcąc w ten sposób rozładować napięcie, a także nieznacznie uprzedzić, że naprawdę nie będzie jej wychodziło. Czuła to w kościach, jak cholera.
Kilka ostatnich, głębszych wdechów i...
Noah Hatheway
Noah Hatheway
Fresh Blood Lost in the City
Re: Szkoła kursów młodzieżowych
Pią Lis 11, 2016 11:03 am
Przygryzł dolną wargę od wewnątrz, powstrzymując wyrzucenie z siebie jakiegoś bluzga. Zdążyła wspomnieć o tym już tyle razy, że miał wrażenie, że tej nocy przyśni mu się koszmar, w którym będzie musiał pomagać jej wbrew swojej woli albo będzie próbował odmówić, a jego usta nie posłuchają i zgodzi się, zanim zdąży ugryźć się w język. O tak, blondynka powoli przyczyniała się do skutecznego spędzenia mu snu z powiek, nawet jeśli obecnie była tylko denerwującą, latającą mu koło ucha osą.
„Och, serio?”
Nie miał powodów, by dodatkowo potwierdzać tę wersję wydarzeń. Wystarczyło, że – w przeciwieństwie do Winter – jemu nie było do śmiechu, ale zamierzał pozwolić jej tkwić w przekonaniu, że to był tylko szczeniacki żart i efekt tego, że dał się ponieść nerwom i własnej wyobraźni. W przyszłości mogło to podsycić odczuwaną gorycz.
Śmiej się póki możesz.
Więcej wiary! ― pokrzepiła ją, by zaraz przejść do dalszej części wyjaśnień: ― Noah w spowolnieniu pokaże ci kolejno wszystkie ruchy, a ty będziesz robić dokładnie to samo. Jeśli zaczniesz załapywać, na koniec zademonstruje ci odpowiednie tempo, a do następnych zajęć przygotujesz się odpowiednio. Dziesięć pierwszych kroków, Hatheway. Start.
Czarnowłosy bez wahania rozpoczął układ, chociaż pokazywanie jej ruchów w znacznym spowolnieniu było dla niego uciążliwe. Ponadto bez wymaganej płynności miał wrażenie, że wszystko wyglądało dość pokracznie, choć może to przez to, że miał przed sobą Winter, która – jak sam sobie dopowiedział – chyba pierwszy raz miała do czynienia z ułożoną i dopracowaną choreografią. Trenerka za to przez cały czas obserwowała dziewczynę, opisując jej kolejno każdy ruch, radząc jej, co powinna poprawić, a także dyktując, co należało teraz zrobić, mimo że chłopak przez cały czas wskazywał jej właściwy tor. Każde kolejne powtórzenie sekwencji przebiegało już w szybszym tempie, jednak wciąż nie na tyle, by uznać to za właściwy taniec i wciąż nie na tyle, by Blythe nie była w stanie za nim nadążyć.
Dobra, odpocznij chwilę. ― Przyhamowała Winter gestem ręki, po czym kiwnęła porozumiewawczo głową do bruneta, by ten przygotował się do wcześniej wspomnianej demonstracji prędkości ruchów. ― Obserwuj.
Wreszcie.
Zaprezentowanie przyspieszonej części układów zajęło znacznie mniej czasu niż ich wcześniejszy trening, mimo tego drugoklasista już zdążył w pełni skupić się na tańcu na tyle, że gdy wykonał jeden dodatkowy ruch i wyskoczył do przodu, lądując niedaleko jasnowłosej i z głośnym hukiem uderzając podeszwami o parkiet, nie wiadomo czy umyślnie chciał ją zmusić do wycofania się, czy po prostu dał się ponieść. Niemniej jednak już po chwili poczuł dotyk dłoni na ramieniu.
No co? ― mruknął, garbiąc się nieco przez krótki moment, jakby faktycznie uraziło go przerwanie mu w połowie. Zaraz jednak cały uraz zniknął bezpowrotnie, a chłopak skupił się na grupie wychodzącej do szatni. ― Mogę już iść?
Wyskoki zostawimy na później i zaczekaj jeszcze chwilę. ― Jej uwaga na nowo skupiła się na dziewczynie. ― Czy wszystko jest jasne i dasz sobie radę czy chcesz przećwiczyć coś jeszcze?
Winter Blythe
Winter Blythe
Fresh Blood Lost in the City
Re: Szkoła kursów młodzieżowych
Sob Lis 12, 2016 7:55 pm
Mhm ― rzuciła na odczepne, spoglądając w stronę kobiety. Chciała jak najszybciej rozpocząć i zakończyć ten koszmar.
Mimo tego, że Noah wykonywał ruchy w znacznie zwolnionym tempie, wciąż miała problemy z idealnym ich powtórzeniem. Może nie wyszło to tak źle, jak sobie z początku wyobrażała, że będzie, ale z pewnością nie popisała się też niczym szczególnym. Ot, trochę się poruszała, starając naśladować po kolei każdy jego manewr, a potem... Potem z ulgą wypuściła powietrze, gdy dotarły do niej słowa instruktorki. ― Okej... ― przytaknęła tylko, czując na sobie wzrok kilku dodatkowych par oczu z tyłu sali.
O ile dla chłopaka ulgą było móc wreszcie zatańczyć z przyzwoitą szybkością, o tyle jeżeli chodziło o Winter, samo patrzenie - bez musu tańczenia - zwyczajnie ratowało dziewczynie skórę. Skupiając wzrok z powrotem na czarnowłosym, nawet zdążyła ponownie rozchmurzyć się pod nosem, jednak kiedy wyskokiem zmusił ją do wycofania się, półuśmieszek momentalnie zniknął z jej twarzy.
Ona również spojrzała na wychodzącą do szatni resztę zespołu, jednakże jakoś niekoniecznie była z tego zadowolona. Bardziej zaniepokojona. Na całe szczęście prowadząca grupę kobieta nie omieszkała tak po prostu pozwolić im odejść. Bo przecież dopiero co zaczęli, prawda?
Kilka pierwszych ruchów sprawia mi trochę trudności, no i zdecydowanie te przed wyskokiem, więc......chyba potrzebuję korepetytora......to przydałoby mi się jeszcze przećwiczyć, ale rozumiem, że sala jest zarezerwowana do ustalonej godziny i nie chciałabym robić kłopotu. ― Nie wiedząc po prawdzie czy sala rzeczywiście była później niedostępna, zagryzła lekko dolną wargę, najmilej jak tylko potrafiła zwracając się do trenerki. ― A... I wspominała coś pani, że porozmawiamy przy wyjściu, kiedy robiliśmy rozgrzewkę. To znaczy... ― Ponowne zerknięcie w stronę Hatheway'a ― Dobrze by było, gdyby ktoś w wolnym czasie trochę mnie podszkolił, tak czy inaczej. Nie chciałabym zbyt mocno odstawać w tyle. ― i tonem kogoś, komu cholernie na tym zależało, dorzuciła, mimowolnie naciskając na słowo "ktoś".
Tego kogoś miała dokładnie kilka kroków przed sobą.
Noah Hatheway
Noah Hatheway
Fresh Blood Lost in the City
Re: Szkoła kursów młodzieżowych
Nie Lis 13, 2016 8:34 pm
Nikt nie był zadowolony, gdy przymusowo musiał zostawać dłużej niż reszta. Zatrzymany przez trenerkę Noah również nie pałał szczególnym entuzjazmem, jednak mimo znaczącego wywrócenia oczami, którego kobieta na całe szczęście nie dostrzegła – jeszcze zmusiłaby go do robienia nadprogramowych pompek – czarnowłosy pozostał na swoim miejscu, skupiając swój wzrok na Blythe, która nie zamierzała się poddać. Hatheway nie zamierzał jednak wcinać jej się w słowo, chociaż doskonale wychwytywał momenty, w których próbowała zwrócić uwagę instruktorki właśnie na niego, podsuwając jej najprostsze rozwiązanie za sprawą psychologicznej zagrywki. W normalnych rozmowach mało kto przywiązywał do tego uwagę.
Manipulantka.
Racja, zostało nam niewiele czasu, bo niedługo zamykają budynek szkoły, ale myślę, że damy radę jeszcze raz zaprezentować wszystkie ruchy, jeśli chcesz. Potem muszę puścić Noaha wolno, żeby zdążył jeszcze zabrać swoje rzeczy ― rzuciła i zdawać się mogło, że z początku nie pojęła, że niekoniecznie chodziło jej o przetestowanie ruchów już teraz. ― Co do pomocy poza zajęciami, nie mogę nikogo zmusić do tego, by poświęcił ci czas, chociaż sądzę, że każdy z moich uczniów znalazłby go trochę.
Noah już miał wrażenie, że wszystko szło po jego myśli. Nie był jednak świadomy cienia satysfakcji na własnej twarzy, gdy nabrał pewności, że plan Winter nie miał szans wypalić. Zaraz jednak zerknął na kobietę, która przeniosła na niego swoje spojrzenie, milcząc chwilę, jakby nad czymś się zastanawiała.
Możemy też...
Co? Niby ja mam się tym zająć? ― Chociaż wolał się upewnić, ton jego głosu sam w sobie brzmiał jak „Nie ma mowy”, a satysfakcja zniknęła bezpowrotnie, ustępując miejsca ledwo widocznemu poirytowaniu, które próbował ukryć pod warstwą chłodnego spokoju. Co z tego, że miał teraz ogromną ochotę, by pójść do szatni i spakować się do domu. Ten dzień zdecydowanie nie należał do najlepszych.
Nie o to mi chodziło. Miałam na myśli jakąś wymianę kontaktem. W razie czego może znalazłoby się jakieś miejsce, w którym moglibyście się spotkać na parę minut. Dałbyś jej kilka porad, oceniłbyś postępy, powiedziałbyś, nad czym jeszcze musi popracować. Dobrze wiesz--
Prosi mnie pani, żebym dał jej swój numer telefonu?
Tylko w celach konsultacyjnych. Prawda? ― Zerknęła na blondynkę.
Ta, też chciałbym w to wierzyć.
To głupi pomysł ― odpowiedział wprost, niewiele robiąc sobie z tego, że komentował słowa swojej przełożonej. Akurat w tym jednym przypadku wybrał szczerość ponad taktem i szacunkiem do starszych, który wpajano mu od dziecka. Tym razem jednak trenerka zachowywała się jak beztroska nastolatka, której wszystko było jedno.
Niezupełnie ― zaoponowała. ― Nie bez powodu powierzyłam ci dzisiejszy trening. Nie chcę też rezygnować z dodatkowej osoby do konkursu, której nam brakowało, ale jednocześnie chcę, aby wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Kto wie? Może dzięki temu szybciej przygotuje się do układu i będzie mogła zacząć pracę z grupą. Widzisz, że jej na tym zależy, inaczej nie prosiłaby o pomoc. Dobrze wiesz, że niełatwo jest prosić kogoś nieznajomego o pomoc.
Nieznajomego, rzucił w myślach, krzyżując ręce na klatce piersiowej i mrucząc coś niewyraźnie pod nosem. Po części argumenty kobiety do niego przemawiały. Nie chciał, żeby jedna osoba doprowadziła do porażki całej grupy, a jednocześnie wiedział, że nie skończy się tylko na wiadomościach dotyczących treningów.
Dam jej numer, ale dopiero, gdy wypełni wszystkie formularze zapisów i opłaci kurs, stając się pełnoprawną członkinią grupy. Nie jestem do końca przekonany, czy po dzisiejszym treningu nie będzie miała dość. ― Uznał, że skoro już brnęli tak daleko, mógł mieć swoje własne warunki. Nie ufał jej i wiedział, że w pewnym stopniu chciała dopiąć swego. Formalne zobowiązanie łamało się znacznie ciężej.
Winter Blythe
Winter Blythe
Fresh Blood Lost in the City
Re: Szkoła kursów młodzieżowych
Wto Lis 15, 2016 11:55 am
Z początku rzeczywiście odniosła wrażenie, że trenerka nie do końca zrozumiała to, czego oczekiwała od niej Winter, jednak kiedy na twarzy kobiety pojawił się wyraz zamyślenia, poprzedzający skierowane głównie do chłopaka słowa, blondynce momentalnie zaświeciły się oczy. O to chodziło.
Nie, nie ― rzuciła szybko, nieznacznie unosząc brwi, chcąc w ten sposób delikatnie uświadomić rozmówczynię, że niezupełnie miała na uwadze "teraz-już". ― Na razie mi wystarczy, ale przy następnej okazji na pewno się przyda.
Obserwowała bacznie nie tylko Noaha, ale i samą instruktorkę, która zdawała się w tamtym momencie wierzyć we wszystko, co tylko Blythe zechciała jej powiedzieć. Nie mogła powstrzymać się przed tryumfalnym uśmieszkiem, a irytacja, z jaką odnosił się czarnowłosy, jedynie podsycała myśl, że w gruncie rzeczy dopięła swego. Czy tego chciał czy nie.
Oczywiście. ― Na "Tylko w celach konsultacyjnych" zareagowała szybciej, niż zdążyła się nad tym dobrze zastanowić.
Była tak podekscytowana wizją dostania jego numeru, o czym wcześniej zresztą nawet by nie pomyślała, że z całej dalszej rozmowy właściwie niewiele wyłapała. Mrugając, nabrała do ust powietrza, bowiem dopiero wówczas, gdy zorientowała się, co będzie musiała zrobić, dotarło do niej, w jak popapraną sytuację faktycznie się pchała.
"...gdy wypełni wszystkie formularze zapisów i opłaci kurs, stając się pełnoprawną członkinią grupy."
Że co, kurwa?
Ile? ― spytała cicho, lewą dłonią łapiąc się za prawy łokieć. Przełknęła głośniej ślinę. Czym jak czym, ale pieniędzmi zdecydowanie nie mogła się pochwalić. Na dobrą sprawę nie wiedziała nawet, czy będzie ją stać na jakikolwiek kurs. ― To znaczy... Ile mam zapłacić? ― dodała o wiele głośniej, lekko odchrząkując. Spuściła wzrok z oczu Hatheway'a - przenosząc go na stojącą obok kobietę - jak gdyby samym patrzeniem miała dać mu się rozgryźć. W takich sytuacjach zwyczajnie czuła się... biednie. I cholernie nie potrafiła tego znieść.
Nie obchodziły ją żadne zobowiązania ani formularze - nie chęć dołączenia do grupy była przecież priorytetem, prawda?
Nie martw się, ― Podchodząc bliżej dziewczyny, trenerka ani trochę nie podniosła jej na duchu - wręcz przeciwnie, sprawiła, że w środku niemalże rozgotowała się ze wzburzenia ― nie są to aż tak wysokie koszty.Naprawdę? Och, co za ulga...I cóż, jeżeli zgadzasz się na taką propozycję, możesz się jutro do mnie zgłosić, najlepiej w popołudniowych godzinach, wtedy wypełnimy papiery. Ale skoro na razie większość jest jasna, musimy się zbierać ― zerkając na rękę, niemalże jak na zegarek, obdarzyła dwójkę rówieśników uśmiechem, po czym zachęcającym gestem wskazała im wyjściowe drzwi ― Noah po drodze wszystko ci wyjaśni ― i rzuciła na odchodne, porozumiewawczo skinając głową w jego stronę.
O ile wcześniej czuła się po prostu nieswojo, o tyle teraz kompletnie nie wiedziała, w co się pakuje. Tak czy inaczej wciąż nie miała pojęcia, ile powinna zapłacić i czy w ogóle będzie ją na to stać. Raz jeszcze głośniej przełknęła ślinę, oczekując reakcji chłopaka.
Noah Hatheway
Noah Hatheway
Fresh Blood Lost in the City
Re: Szkoła kursów młodzieżowych
Sob Lis 19, 2016 11:07 am
Hatheway ściągnął nieznacznie brwi, zauważając, że blondynka wyglądała na dość zaskoczoną jak na kogoś, kto i tak planował się tutaj zapisać. Przez jego tęczówki znów przebiegł jakiś zniechęcony przebłysk, jakby jej wcześniejsze zapewnienia, że nie przyszła tu tylko w jednym celu okazały się nieprawdą. Nie żeby to go dziwiło, ale wolał nie zostać aż tak dobitnie uświadomiony, do czego niektórzy potrafili się posunąć i jak desperackie kroki podejmowali. Palce chłopaka mimowolnie zacisnęły się w pięść, choć na szczęście na tyle luźną, by pobielałe knykcie nie zdradziły jego intencji.
To tylko dziewczyna, uargumentował sobie to w głowie, wypuszczając powietrze ustami. Nawet jeśli przydałby jej się strzał w pysk na opanowanie.
Zerknął z ukosa na trenerkę, żałując, że kobieta nie była aż tak spostrzegawcza. To mogłoby znacząco ułatwić sprawę, ale póki co nawet nie zdawała sobie sprawy, że już się znali ani tym bardziej nie była świadoma tego, że to nie taniec interesował jasnowłosą. Czarnowłosy sam miał w sobie na tyle ogłady, żeby powstrzymać się od wyciągnięcia tej smutnej prawdy na jaw. Istniała spora szansa, że Blythe zbałamuciłaby instruktorkę i to on wyszedłby na tego, który wymyśla historie nie z tej ziemi.
„Noah po drodze wszystko ci wyjaśni.”
Jak na znak, ruszył w stronę ławki, na której zostawił swoje rzeczy. Chwycił za pasek torby, przewiesił ją sobie przez ramię, a wymijając nauczycielkę w drodze do szatni, pożegnał ją uprzejmym „Do widzenia”, nawet jeśli po dzisiejszym dniu nie zasługiwała nawet na udawany wyraz szacunku.
Trzysta dolarów ― rzucił do jasnowłosej od niechcenia. Nie znał jej stanu majątkowego, ale dla niego – jak można było się zresztą spodziewać – ta kwota była jak wygrzebywanie drobnych z portfela. ― Za miesiąc oczywiście ― dodał, by rozwiać wszelkie wątpliwości. ― Wszelkie opłaty składasz na parterze budynku, gdzie znajdują się wszystkie biura. Zależy tylko, czy cię na to stać i czy zamierzasz wyrzucać pieniądze w błoto, bo nagle poprzewracało ci się we łbie ― stwierdził mało delikatnie i przystanął u wejścia do szatni, zwracając twarz w jej stronę. ― Nie jestem idiotą.
Uniósł wzrok ponad jej głowę i zaraz kiwnął podbródkiem w tamtą stronę, poprawiając torbę na ramieniu.
Szatnia damska jest po lewej ― poinstruował, zmieniając nagle ton na bardziej neutralny. Ze wspomnianej szatni już dało się słyszeć rozmowy dziewczyn, a on był przekonany, że skoro jemu nie uda się jej zniechęcić, to może zrobią to wygłodniałe lwice. Machnął niedbale ręką i niespiesznie udał się w stronę  szatni. Gdy już miał zamiar skręcić w odpowiednie drzwi, dopadł go Josh, który wypruł stamtąd jak burza, zmuszając Noaha do nagłego wycofania się do tyłu i wyciągnięcia ręki przed siebie, dzięki której udało mu się przyhamować nadpobudliwego znajomego. ― Trzymaj swoje pedalstwo z daleka.
Oj no, już nie bądź taki. ― Wydął dolną wargę, ale posłusznie wycofał się do tyłu. ― Pamiętasz o dzisiejszej imprezie? Mam nadzieję, że przyjdziesz. Trochę się naprodukowałem, żebyś w końcu mi to obiecał.
Jak nie skończysz mi tego wypominać, to się rozmyślę ― parsknął sucho pod nosem. ― Już mówiłem, że przyjdę.
Świetnie, widzimy się o ósmej. ― Zasalutował mu i udał się w stronę wyjścia, chociaż widok jasnowłosej nie umknął jego uwadze. ― Ooo. Winter! ― krzyknął za nią, jakby co najmniej znali się już wieki. ― Mam nadzieję, że ten buc cię zaprosił. Wpadniesz do nas? W końcu trzeba zintegrować się z grupą, co nie?
No. Kurwa. Nie. Wierzę.
Brunet zatrzymał się gwałtownie u progu i spojrzał w ich stronę, mając nadzieję, że blondynka mu odmówi. W przeciwnym razie będzie musiał wymyślić dobrą wymówkę, żeby uniknąć spotkania, chociaż rzadko zdarzało mu się, by łamał obietnice.
Winter Blythe
Winter Blythe
Fresh Blood Lost in the City
Re: Szkoła kursów młodzieżowych
Sro Sty 18, 2017 1:22 am
"Trzysta dolarów" odbiło się echem w jej głowie, niejako zwiastowanie czegoś, co niekoniecznie mogłoby się Winter spodobać. I tak też było, ponieważ doskonale wiedziała, że nie mogła pozwolić sobie na miesięczne opłacanie podobnej kwoty. Musiała się naprawdę mocno postarać, żeby choć trochę sprawiać wrażenie, że pieniądze nie były dla niej żadną, najmniejszą przeszkodą.
Jasne, nie ma sprawy ― rzuciła jakby nigdy nic, choć barwa głosu jasnowłosej zabrzmiała odrobinę cierpko. Tak czy inaczej, nie słuchała co miał jej później do powiedzenia - wyłapała jedynie te końcowe zdanie, które sprawiło, że momentalnie się skrzywiła. ― I nie poprzewracało mi się we łbie. Ja też nie jestem idiotką ― odburknęła, akcentując głośno dwa ostatnie słowa, niczym skrzywdzone dziecko, które za wszelką cenę pragnęło udowodnić, że należało traktować je poważnie. Chcąc czy nie, musiała przyznać, że mimo wszystko chłopak miał rację. I to piekielną.
Podobnie jak Hatheway, już-już miała odwrócić się w stronę wskazanej przez niego szatni, kiedy uwagę blondynki przykuł Josh. Zresztą, nie musiała długo czekać, żeby i on zainteresował się nią.
Nawet jeżeli ogromnie tego chciała, nie była w stanie powstrzymać się przed bezczelnym półuśmieszkiem, którego intencje rozszyfrować mógł tylko ktoś, kto rzeczywiście wiedział, w co Blythe od początku pogrywała.
Nie, nie zaprosił. ― Powiedziała to tak spokojnie, jak tylko mogła. Jakby wcale nie czekała, aż usłyszy wyczekiwane "pójdziesz z nami?". No i się doczekała. ― W sumie... mogę wpaść. ― Niedbale wzruszając ramionami, przeniosła spojrzenie na stojącego obok Noaha. ― Gdzie się spotykacie? ― ...bo o której rzecz jasna już wiedziała.
Czuła jednocześnie podekscytowanie, spięcie i... odrobinę zdezorientowania. Wszystko toczyło się tak szybko - jak dotąd układając się znakomicie - że ledwie nadążała nad przyswajaniem tego, co się wokół działo. Trochę jak wariatka, która z niedostrzegalnym błyskiem w oczach, wdrażała w życie swój niecny plan. A prawdę mówiąc? Była całkowicie niegroźna.
Noah Hatheway
Noah Hatheway
Fresh Blood Lost in the City
Re: Szkoła kursów młodzieżowych
Wto Sty 31, 2017 1:54 am
Mówisz? ― spytał lekceważąco, jakby już zdążył wyrobić sobie o niej opinię. Hatheway nie był też znany z tego, że łatwo zmieniał zdanie, a droga do niego była długa i kręta. Nic dziwnego, że tym jednym, krótkim pytaniem, które otoczył odpowiednio grubą warstwą chłodu i arogancji, uciął cały temat, pozwalając sobie na zgarnięcie ostatniego słowa dla siebie. Nie mogło być inaczej.
„W sumie... mogę wpaść.”
Szczęka czarnowłosego nieznacznie drgnęła, gdy odruchowo zazgrzytał zębami na sam dźwięk zgody. Przez chwilę odniósł wrażenie, że dwójka rozmawiających ze sobą nastolatków zdoła go usłyszeć, dlatego szybko przekroczył próg szatni, jakby przed momentem wcale nie patrzył w ich stronę, siłą woli próbując zmusić do odkręcenia tego beznadziejnego błędu. W tej chwili szlag powinien trafić zarówno Josha, jak i jego niepohamowaną chęć nawiązywania nowych znajomości – szczególnie z żeńskim gronem.
Znalazłszy się poza zasięgiem wzroku, poruszył bezgłośnie ustami, klnąc pod nosem i rzucił torbę na ławkę, już kombinując jak wywinąć się od narzuconego na barki obowiązku. Zawsze mógł udać, że źle się poczuł, ewentualnie liczyć na to, że po drodze zdarzy się jakiś wypadek, który nie pozwoli mu stawić się na miejscu. Ewentualnie dziwnym zbiegiem okoliczności jego rodzice będą musieli wybrać się na bankiet, a jemu przypadnie opieka nad młodszą siostrą – nieważne, że nie potrafił odpowiednio zająć się nawet kaktusem, a co dopiero dzieckiem z nadmiarem różnych potrzeb.
Gdy zdejmował z siebie przepocony strój, Josh już wręczał Winter kartkę z zapisanym na szybko adresem klubu, w którym mieli się spotkać. Przy okazji nie omieszkał podzielić się swoim numerem, który zanotował tam z wyraźniejszym zadowoleniem:
Pewnie dasz radę trafić, ale gdybyś się zgubiła, napisz albo zadzwoń. Wyjdę po ciebie. ― Zasalutował niedbale, szczerząc zęby w szerokim i nieco głupkowatym uśmiechu, po czym szybko pożegnał się i pozostawił blondynkę samą sobie. W końcu nie tylko ona musiała się przygotować.
Za jakie grzechy ― wymruczał pod nosem, przebrawszy się i zarzucił torbę na ramię. Ostatecznie te pięć minut rozmyślań zaowocowało niczym, a jedyną konkluzją, do której doszedł, było po prostu zignorowanie tego faktu na rzecz innych osób i przyszłe niezgadzanie się na podobne wypady. Chłopak odetchnął głębiej, a zaraz po wyjściu z szatni orientacyjnie przemknął wzrokiem po korytarzu, chcąc upewnić się, że nie czeka go więcej niespodziewanych atrakcji. Ruszając dalej korytarzem, wysunął telefon z kieszeni i wystukał szybką wiadomość do szofera, który tylko czekał, by podjechać bliżej i odebrać go spod samego budynku.

___z/t [+ Winter].
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach