Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Taras [ STREFA NOCNA ]
Sro Wrz 23, 2015 12:13 am
Źródło tak zwanego "świeżego powietrza", którego nagle potrzebują wszelkie damy zaproszone do tańca przez nieodpowiednie jednostki płci męskiej. Albo i żeńskiej, jeśli mamy się rozdrabniać. Dość spora przestrzeń ogrodzona nieco ponad metrowym, żelaznym płotkiem - rzecz jasna zdobionym na setkę sposobów dzięki swoim fantazyjnym, wywiniętym kształtom - mającym zapobiegać ewentualnym wypadnięciom w wyniku pośliźnięcia. O to jednak byłoby niełatwo, gdyż matowe kafle szarobłękitnego koloru skutecznie pełnią rolę kolejnego zabezpieczenia. W każdym "rogu" tej półotwartej przestrzeni postawiono także wielkie, zdobione reliefem czarne donice o kielichopodobnym kształcie, w których zasadzono brzoskwinie karłowe. Jeśli znajdzie się osoba, której szczególnie doskwiera cała duchota i ucisk tłumu panujących we wnętrzu budynku, znajdują się tu także dwie ławeczki z dębowego drewna, specjalnie dla co słabszych jednostek.
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Taras [ STREFA NOCNA ]
Nie Paź 18, 2015 1:41 pm
Postanowiła się wybrać na ten cholerny bal. W sumie sama nie wiedziała czemu. Może się jej nudziło? Może chciała ponaśmiewać się z tych bogatych snobów? Może liczyła na jakaś rozpierduche czy coś? Licho wie. Ona na prawdę nie wiedziała czemu tu przyszła. Po prostu to zrobiła i tyle. Oczywiście przed wyjściem jeszcze się nauszukała jakiś odpowiednich ciuchów. Pognieciona, czerwona koszula, czarna T-shirt, znoszone dżinsy z podartymi kolanami i wygodne trampki to raczej nie są ubrania odpowiednie na bale, nie? Sama Wright też nie miała zamiatu wyjść na jakąś fleje czy coś... W głębi szafy wyjęła biała prostą koszulę, eleganckie czarne spodnie, kamizelke i jedne z lepszych i wygodniejszych butów. Założyła te rzeczy, zaplotła sobie kłosa i ruszyła na bal.
W sumie już od samego wejścia poczuła się jakoś nie swojo. Kurna... Sama nie wiedziała dlaczego. Czym dalej tym było jakoś gorzej. Znów zero bliskich ziomów, pełno ludzi i muzyka do której Wright raczej nie przywykła. Ech... Jeszcze ta duchota. Było w tłumie ludzi kilka ładnych pań, ale Amerykanka jakoś nie miała ochoty do nich zagadać. Nic, postanowiła się trochę mimo to pokrecić. Robiła to przez dobrze parenaście minut by w końcu stwierdzić, że to nie dla niej. Wyszła na taras by złapać trochę świeżego powietrza i odpocząć nieco od sali balowych.
Stała tylem do wejścia, opierając się o balustradę i skupiając swoje burzowe ślepia na ciemności przed soba. Pod nosem nuciła sobie utwór False Pretense zespołu Red Jumpsuit Apparatus. Nucenie ją relaksowało, ale nie tylko to ją wprowadzało w ten stan. Tak, gdy skończyła nucić, postanowiła sobie zapalić, nie zwracając uwagi czy komuś to przeszkadza czy nie. Co im do tego, że Wright paliła? To jej sprawa, a nie ich. Niech lepiej pilnują swoich interesów, a nie jej. Zaraz zaciągnęła się tym szkodliwym dymen nikotynowym, chwilę trzymała go w płucach. W końcu go jednak wypuściła, a na jej ustach pojawił się delikatny, zadowolny uśmiech.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Taras [ STREFA NOCNA ]
Nie Paź 18, 2015 5:26 pm
Kto by pomyślał, że spadkobierczyni rodu da Gravina zrobi się słabo na balu. Tak wiele razy była na wielkich przyjęciach, a jednak pech chciał, żeby to właśnie dzisiaj poczuła zawroty głowy i uderzenia gorąca. Choć w sumie to nic dziwnego, jakby się dłużej zastanowić: całkiem duża duchota panowała na miejscu zdarzenia, a tłum, który już na wstępie ją otoczył jedynie pogorszył sprawę. Niestety, pomimo dużej liczby gości, żaden z nich nie pomyślał o otwarciu okna - bo i po co? Lepiej podusić każdego będącego tu nastolatka, uch!
Na szczęście w porę zdążyła dotrzeć na taras, gdzie owionął ją orzeźwiający podmuch powietrza. Taak... Tego jej brakowało. Przymknęła oczy i pozwoliła sobie odetchnąć. W międzyczasie zauważyła, że skrawek jej sukni delikatnie zawirował pod wpływem wiatru i zimny dreszcz przebiegł po jej nogach, wkradając się pod ubranie. Doprawdy przyjemne uczucie. Miłe odstępstwo od tego, co się działo na sali. Zaduch i gorąc definitywnie jej nie służyły. Zdecydowanie wolała nieco chłodniejsze temperatury i ogromną dawkę tlenu. A raczej - jej płuca takie warunki preferowały.
Tak czy owak, gdy wreszcie otworzyła całkowicie oczy, jej wzrok przykuła postać oparta o barierkę. Wcześniej nikogo tutaj nie dostrzegła.
Cóż, pora naprawić swój błąd.
Szybko zlustrowała ją od góry do dołu, jednak na tyle uważnie, by zorientować się, jaką postawę reprezentuje sobą nieznajoma osoba.
W jej głowie prędko pojawiły się informacje - niesprawdzone, bo wywnioskowane z wyglądu, ale dalej informacje.
Dziewczyna. W wieku Aidy. Ubrana jak...
...tomboy?
Białowłosa całkiem lubiła ten styl. Był on dość wygodny i nie wymagał zbytnio marnowania pieniędzy. I w sumie... Można było tworzyć stylizacje zarówno na imprezy jak i zwykłe spotkania. Chociaż jeden fakt pozostawał niezmienny: trzeba było wyglądać trochę jak chłopak - czy to przez fryzurę, czy strój.
Na swój sposób podziwiała dziewczynę za odwagę. Musiała przyznać: tylko ślepy przeoczyłby na tak wystawnym balu chłopczycę. A ta... zwracała na siebie uwagę. I chyba w ogóle nie martwiła się tym, co powiedzą na jej wyróżniający się strój. Nawet jeśli samej Ai podobał się ogólnie ten styl, to w życiu nie założyłaby czegoś takiego na bogato zdobiony event taki jak ten!
No, w każdym razie stwierdziła, że nie warto sterczeć jak kołek i gapić się na palącą dziewoję jak cielę na malowane wrota. Wypadałoby się przywitać.
Założyła ręce pod biustem i odezwała się spokojnym, lecz ciepłym głosem:
- Hej - Uśmiechnęła się odrobinę. - Ciebie też przytłoczyła ta atmosfera?
Nie zbliżała się jeszcze do niej. Póki do niej nie podeszła, stała na bezpiecznym gruncie. Nie wiadomo, jak ów buntowniczka zareaguje! Jak to mówią - lepiej się zabezpieczyć niż potem żałować.
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Taras [ STREFA NOCNA ]
Nie Paź 18, 2015 7:15 pm
W spokoju sobie paliła. Co jakiś czas zaciągając się dymem nikotynowym. Swoje burzowe spojrzenie w pewnym momencie wbiła w początek zarzacego się papierosa. Tylko co jakiś czas delikatnie strszepywała popiół z fajki. Przestała w ogóle zwracać uwagę na to co się wokół niej działo, pogłębiając się w swoich myślach. Z resztą po co miałaby się przejmować innymi? Jakoś jej bliskich tu nie było, a nie była typem, który przejmował się opinia opcych. Nieznajomi jej nie znają, więc niech sobie myślą i mówią co chcą. Ja i tak to zazwyczaj mało obchodziło. Dopóki jej nie przeszkadzają i nie zaczepiaja jest dobrze, nie? To jest najważniejsze. Amerykanka miała kilka spraw do przemyślenia, a teraźniejsza chwila była idealna do tego. Cisza i samotności - dwie potrzebne jej teraz rzeczy. Nie zwróciła nawet uwagi na to, że przestała być sama na tarasie...
Dopiero po dłuższej chwili poczuła, że ktoś się jednak przygląda. Upierdliwe uczucie, ale pomimo coraz większej chęci odwrócenia się i rozejrzenia po okolicy w poszukiwaniu typa, który miał czelności zwrocenia na nią uwagi, nie zrobiła tego. Postanowiła przybrać taktyke pt; "Mnie tu nie ma. Odpierdol się.". Szkoda, że ta nie poskutkowała, bo po chwili usłyszała czyjś obcy głos. Uch... Bardzo szkoda, no ale cóż bywa, nie? Nie można mieć zawsze wszystkiego co się chcę. Ciemnowłosa Amerykanka aż za dobrze o tym wiedziała, niestety.
Trochę niechętnie spojrzał na młodszą od siebie dziewczyne. Choć starała się ukryć niezawowolenie spowodowane przerwanie jej słodkiej samotności z papierosem i gwiezdzistym nocnym niebem. Lepiej nie zarażać do siebie ludzi na początku rozmowy, nie?
- Hi. Lubię móc oddychać - oparła lakonicznie. Przy obcych zazwyczaj na początku nie była rozgadana. Burzowe ślepia Wright skupiły się na osobie nieznajomej. Strzelała, że ta była nieco młodsza od niej, a sądząc po ubiorze należała do tych bogatych snobów. Jak dla Alex nieznajoma była dość dziwacznie ubrana. No ale to była Wright. Ona miała swój dziwny gust. W sumie Amerykanke zaskoczyło to, że ta jasnowłosa postanowiła do niej przemówić. Zazwyczaj dziewczyny jej pokroju się do niej nie odbywały, albo rzucały w jej stronę jakieś kąśliwe uwagi. W sumie zaczęła się zastanawiać co ta dziewczyna od niej chce. No bo po co osoba jej pokroju postanowiła się do niej odezawać? Pewnie coś chciała, nie? Raczej inne opcje były mało prawdopodobe, no ale kto wie? W końcu życie potrafi zaskakiwać.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Taras [ STREFA NOCNA ]
Pią Paź 23, 2015 7:38 pm
Życie, życie jest jak melon... I wypadło akurat na Ai, żeby rozkwasić dojrzały samotny melon Alex. Co poradzić? Równie dobrze mógłby być to jakiś menel, psychopata... Każdy praktycznie mógł zakłócić jej beztroską przerwę na papieroska! Tak więc nie należy winić za to białowłosej, a los. Jak to mówią? "Nie wiń zawodnika, tylko grę."
Wreszcie został nawiązany kontakt wzrokowy z rozmówcą! Teraz komunikacja była łatwiejsza. Ciężko tak rozmawiać z plecami danej osoby i nie czuć się niezręcznie.
Swoją drogą, teraz miała okazję przyjrzeć się jej uważniej.
Hm... Całkiem ładna, starsza od niej dziewoja. Szkoda, że nie uwydatnia swojej urody. Przy dobrym makijażu i stroju, wyglądałaby jak laleczka z saskiej porcelany. Ale cóż, to było tylko i wyłącznie zdanie da Graviny. Nie miała póki co wpływu na ubiór tego ponętnie prezentującego się tomboya.
- Taa... Mi też zdecydowanie brakowało tlenu. Za dużo ludu. - Westchnęła zgodnie, rozluźniając ramiona. Podeszła do barierki, w obawie przed tym, że dziewczyna może nie słyszeć. Nadal jednak zachowywała między nimi bezpieczną odległość. Tyle, że teraz jedynie w poziomie. Oparła swoje delikatne dłonie na kamiennym wzniesieniu.
Nawet nie skomentowała faktu, że osoba w tak młodym wieku pali. Póki co zmiana tego nie zależała od Aidy, a i mało ją to, szczerze mówiąc interesowało.
- Tak na marginesie... Dlaczego tu przyszłaś? Nie wydajesz się personą, którą jarałyby takie szopki... - Rzuciła dziedziczka, świdrując nieznajomą swoim chłodnym jak lód spojrzeniem. Aczkolwiek nie dało się w nim dostrzec jakiś specjalnie wyrazistych emocji - zwykła ciekawość, nic więcej. Jej oczy nie mówiły: "Czemu tu jesteś, skoro nie pasujesz?", tylko: "W jakim celu tu przybyłaś?". Nie zamierzała ją w jakikolwiek sposób obrazić. Nie zachowywała się też jak dziecko z ADHD, rozpytujące o wszystkie dane osobowe - miała tak w zwyczaju jedynie, gdy dopadały ją "fazy" i obecnie nie miała żadnej z nich.
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Taras [ STREFA NOCNA ]
Sob Paź 24, 2015 12:24 pm
Trudno żeby na balu spotkała jakiegoś żula. Raczej ci bogaci by na to nie pozwolili. Psychopate prędzej, ale też jakoś nie za bardzo koniecznie. Co do samej samotności, Wright nie była raczej typem, który za nią przepadał, lubiła towarzystwo ludzi bliskich, ale czasami nawet dla Amerykanki ona była miła. Niektóre osobniki rasy ludzkiej były wkurwiające nawet dla ciemnowłosej.
Trudno było stwierdzić czy Alex jest zadowolona z nawiązania kontaktu z tą drugą osóbka. W końcu osiemnastolatak jej nie znała. Nie wiedziała czego się może spodziewać po nieznajomej, jaka ona w ogóle jest. Choć tam gdzieś w tyle głowy zapałała się czerwona lampeczka ze jej sterotypem zadufanego w sobie bogatego dzieciaka. No ale mówią by nie oceniać książki po okładce, nie?
Nie, nie, po prostu nie. Wrigth po prostu nie da się komuś odwalić na jakąś laleczke. To nie był jej styl. Ona do niego nie pasowała, źle się czuła. Tak, jej było dobrze w koszulach, bluzach, dżinsach i trampkach. Nie było co wpływać na jej ubiór czy makijaż. Ona zwyczajnie pod wpływem czegoś takiego zaczęła by się buntować. Nie lubiła, gdy ktoś ją próbował zmienić czy dostosować do swoich norm. Tacy ludzie nie nadawali się dla Wright na przyjaciół i Amerykanka wolała ich unikać.
Przez dłuższa chwile patrzyła uważnie na nieznajoma. W końcu jednak przestała i tylko kątem oka na nią zerkała. Znów w zaciągnęła się dymem papierosowym, przymykając lekko powieki i uśmiechając się delikatnie. Zaraz wypuściła go z płuc, a chwilę po tym rzuciła niedopalek fajki na podłogę i butem go zgasiła. W sumie cały czas bawiło ją nieco to bezpieczne podejście do jej osoby. Czyżby dziewczyna się jej bała, hm? W sumie nieco mogła. Wright raczej nie wygladała na grzeczną dziewczynkę.
Spojrzała na jasnowłosa dopiero wtedy, gdy ta zadała jej kolejne pytanie. W sumie już na wejściu chciała warknąć tekst typu: "Nie twój zasrany interes", ale powstrzymała się od tego widząc wyraz twarzy młodszej dziewczyny. Nie wyglądało na to by nieznajoma chciała z niej zadrwić czy coś. Milczała dłuższa chwilę sama zastanawiając się co powiedzieć. Sama przecież zbytnio nie wiedziała co tu dokładnie robiła.
- Czasem trzeba kogoś powkurzać swoją osobą, mała - stwierdziła w końcu.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Taras [ STREFA NOCNA ]
Sob Paź 24, 2015 8:14 pm
Mógł się trafić żul, a mógł się trafić psychopata. Chuj wie, skąd by przyleźli, ale skądś na pewno. A jednak trafiła się Aida. Miła, prosta dziewczyna. Fakt, mogła przyjść jakaś królowa, ale lepsza białowłosa koleżanka niż taki psychol, nie? Po Ai nie trzeba się przecież spodziewać jakiś specjalnie złych rzeczy, nah.
Żeby tak jeszcze Alex jej zaufała... Byłoby wówczas zajebiście. Ale nie można było tego od niej żądać już na samym wstępie.
Taki już z nastolatki był typ: lubiła dzielić się sobą, swoimi zainteresowaniami i gustami. Nie zważała na powszechną krytykę. A przynajmniej nie, kiedy bywała w towarzystwie zwykłych ludzi, nieobarczonych zasadami obowiązującymi w elicie.
Była wdzięczna, gdy ta wreszcie raczyła jej spojrzeć prosto w twarz.
- A więc jesteś tu dla własnej rozrywki, stara? - Zapytała buńczucznie, naśladując ton nieznajomej. Cóż... Nie potraktowała tego "mała" jako naskok na swoją osobę, raczej jako wyznanie. Dlatego odbiła piłeczkę, siląc się na jak najprzyjemniejszą emocję w głosie. Miało to zabrzmieć jak żart, nie obraza. Choć z pewnością wśród śmietanki towarzyskiej potraktowano by to jako zniewagę wymagającą przelewu krwi.
- Swoją drogą... Miałabyś ochotę na taniec? - Zaśmiała się przyjaźnie, dygając delikatnie jak przystało dziedziczce arystokratycznego rodu. I tak, prosiła ją właśnie o taniec. Na swój subtelny sposób. Co z tego, że są dwoma dziewczynami i zostałyby prawdopodobnie uznane za homoseksualne, co w wyższych warstwach społecznych było jak najbardziej tępione? Na balkonie nikt nie będzie ich widział. Tak więc nie będą nikomu przeszkadzać. A jednak wciąż dolatywała tam muzyka grana we wnętrzu, zatem czemu by z tego nie korzystać? Póki noc młoda, mogą jeszcze sobie poimprezować w swoim stylu! Nawet jeżeli ów wydarzenie nie potrwa wiecznie, Aidzie nie szkoda czasu na osobę, której prawie nie zna, a która nie wygląda na zbyt bogatą. Bo co? Nie wolno oceniać kogoś po wyglądzie. Da Gravina ponadto stanowiła przedstawicielkę małego kręgu szlachty akceptujących całkowicie odmienny status majątkowy i nie przywiązujących tak wielkiej wagi do pozycji, jaką człowiek zajmuje.
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Taras [ STREFA NOCNA ]
Sob Paź 24, 2015 10:49 pm
Może i racja, lepsza obca, jasnowłosa dziewczyna niż psychopata czy menel. Jednak nie zmieniało to faktu, że Amerykanka wolalaby kogoś bardziej znajomego. Zawsze się czuła lepiej w towarzystwie bliskich. No ale cóż, nie zagląda się darowanemu koniowi w zęby, nie? Chyba to tak szło... Albo jakoś podobnie... Pal licho.
Zaufanie od pierwszego spotkania z Wright? O nie, nie ma tak łatwo. Amerykanka nigdy nie jest na początku zbyt ufna. Ciemnowłosa i tak zbytnio nie ufała tym nieco bliżej poznanym ludziom. Nie, jej psia wierności i lojalności była zarezarwowana tylko dla tych najbliższych, którym Amerykanka z szczerego serduszka zaufała. Cóż, taki dziwny typ i tyle.
- Nie jestem stara - odparła, krzywiąc się delikatnie. Milczała przez dłuższa chwilę, patrząc w lekkim zamyśleniu na nieznajoma. Czy tu przyszła tylko dla swojej rozrywki? Raczej nie... Chyba nie... Uch... Chyba liczyła na coś więcej, może raczej na kogoś więcej... Cóż, chciała za dużo. Bywa nie? Nie da się mieć wszystkiego... Wright o tym aż za dobrze wiedziała. Jednak nieznajoma nie musiała znać innych powodu przybycia Amerykanki na bal. W końcu to nie był jej interes, a ciemnowłosa mogła mieć kilka swoich drobnych tajemnic, o których do końca sama nie wiedziała.
Kolejne słowa, które padły z ust nieznajomej, dość zaskoczyły Wright. Ba, stała i w sumie nie wiedziała co zrobić. No prosze, prosze, kto by się spodziewał? Mało, że dzieciak z bogatego domu postanowił do niej się odezwać z własnej woli, nie jest jakoś bardzo wredny to jeszcze teraz zapraszał ją do tańca? Bogowie, co tu się dzieje? Niebo spada czy co? Jakaś wygrana w toka za bycie miłym dla biedniejszych od siebie, świat napadli kosmici czy co? Coś się na bank musiało stać! Choć może nie koniecznie... Uch...
W końcu nieco sztywnie, lekko się ukloniła i podała swoja dłoń.
- Jeśli chcesz - odparła. Cóż nie była jakimś zajebistym tancerzem, lepiej czuła się jako muzyk, ale miała dziwne wrażenie, że nieznajoma dziewczyna jej tego tańca nie dopuści. Czy Wright przejmowała się tym, że ktoś mógł ją wziąć za lesbijkę? Niezbyt. Była całkowicie świadoma, że ciagnie ją do obu płci. Z resztą sama znała kilka lesbijek. Sama pare razy była z dziewczynami. No i jakoś tak zwyczajnie jakoś bardziej ciągnęło ją do pani. Może to było dziwne dla niektórych, ale dla Alex nie. To było dla Amerykanki coś całkiem naturalnego.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Taras [ STREFA NOCNA ]
Nie Paź 25, 2015 3:28 pm
Kiedyś trzeba poznać kogoś nowego. W przeciwnym wypadku... Nie miałoby się w ogóle znajomych, nie? Żeby ludzie przestali być dla Ciebie obcy, potrzeba rozmowy. Inaczej... jesteś sama.
Nie każdy bywa z początku ufny. Ba, Aida od nikogo tego nie wymaga - sama wyznaje zasadę, że być ostrożnym nigdy nie zawadzi. Ważne po prostu, by w jakiś tam czasie znieść wreszcie mury obronne i zaprosić do serca osobę, której na nas zależy.
- Z mojego punktu widzenia - jesteś. - Zachichotała, wzruszając ramionami. Mogła zaprzeczać swojemu oryginalnemu wzrostowi, ale musiała uszanować zdanie białowłosej, nie?
Niestety, odpowiedzi na swoje pytanie się nie doczekała. Jednak wolała się nie powtarzać - nieznajoma odpowie jej, kiedy będzie na to gotowa. A obecnie wyglądało, iż na to przygotowana odpowiednio jeszcze nie jest.
Ai spodziewała się reakcji dziewczyny w postaci stania i gapienia się jak ciele na malowane wrota. Nie wydawała się osobą przepadającą za arystokracją, a co dopiero wierzącą w szczodrość i uczciwość elity. Cóż, powszechnie panowało stwierdzenie, że szlachta lubi sobie folgować, a resztę społeczeństwa traktuje jak śmieci. Młoda da Gravina na szczęście taka nie była. Łamała serca zarówno tych bogatszych jak i biedniejszych, heeh. W końcu jakaś równość na tym świecie musi być.
Po dłuższej chwili nastolatka zareagowała pozytywnie. Choć niby czemu miałaby odnieść się do tego negatywnie? Przecież Ai wielbiono jak królową i od samego początku było oczywiste, jak poleci na jej manipulacyjne ruchy ów nowa towarzyszka!
- A chcę ~ - Zaszczebiotała słodko. Już po chwili dłoń wyższej wylądowała za sprawą śnieżnowłosej na talii młodszej. Z pełną swobodą Ai położyła swoją łapkę na ramieniu Amerykanki, lecz dostatecznie delikatnie, aby nie spłoszyć dziewczyny.
Szlachetnie urodzona nie potrafiła tańczyć w roli chłopaka, toteż Alex musiała robić w tym momencie za płeć silniejszą. Ale to chyba nie bardzo mogło przeszkadzać takiej tsundere, racja?
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Taras [ STREFA NOCNA ]
Nie Paź 25, 2015 5:48 pm
Co jakiś czas wypadało by spotkać kogoś nowego. Stety lub niestety tego wymaga od nas społeczeństwo. Jednak zazwyczaj od nas zależy czy postanowimy się zagłębia w znajomości czy nie. W sumie to Amerykance pasowało. I nie koniecznie się zostanie samym. Zwłaszcza, gdy jednak się ma te pare bliskich osób, a Wright miała kilku zaufanych przyjaciół. Wiedziała, że może liczyć na tych ludzi, a oni na nią.
Na twarzy Alex pojawił się lekko rozbawiony, łobuzerski uśmieszek, gdy usłyszała odpowiedź nieznajomej. No, no, zapowiada się ciekawie.
- Och, czyli mamy tu nieco pyskatą osóbke. Jak miło… - mrukneła Wright. Czyli zapowiadało się mimo wszystko dość ciekawe spotkanie. Zobaczymy co z niego wyjdzie... Jak ta cała zabawa się rozwinie i kto w niej będzie mieć najwięcej rozrywki. - Ciekawe za jak starych masz swoich rodziców jak mnie już bierzesz za osobę w podeszłym wieku - dodała zaraz.
Raczej nie było się co dziwić podejściu Alex do osób z stref wyższych. Sami sobie zapracowali w oczach ciemnowłosej na taki, a nie inny stereotyp. Jakby byli inni, to Wright też by inaczej na nich reagowała, a że byli tacy, a nie inni... Cóż, bywa nie? Amerykanka przynajmniej nie miała zamiaru bawić się w zbawce świata i ich zmieniać. Nie widziała w takim działaniu sensu. No i ostatecznie zawsze mogła się nieco pośmiać z poczynań bogatych dzieciaków snobów.
Lepiej nie czuć się za pewnie. Przecież sam "Król królów" był pewny zwycięstwa nad Grekami pod Salaminą, jednak się sromotnie pomylił. Sprawy czasem umieją obrać niekontrolowany obrót. A przecież było wiadome, że z Alex jest nie złe ziółko, umiała zaskakiwać. Przynajmniej w jej kręgu była to dość częsta opinia. Amerykanka też lubiła się zabawić, a miała dość specyficzny humor, który nie wszyscy rozumieli.
Grzecznie dała przenieść swoją dłoń na talię młodszej dziewczyny. Ba, nawet jej to nie powstrzymało od przejechania sobie po niej dłonią, bo czemu miała by sobie to darować? Jak jest okazja to wypadałoby z niej skorzystać, nie? Nie wzdrygnęła się, ani nic z tych rzeczy, gdy dłoń jasnowłosej spoczeła na jej barku. Zaraz delikatnie ujęła wolną dłonią rękę swojej towarzyszki. I tak, spodziewała się tego, że będzie robić za płeć brzydką. W końcu bardziej męsko tu wyglądała. No nic, przymknęła na moment powieki wsłuchując się w muzykę. Utwór był dość spokojny i wolny, a gdyby Amerykanka chciała i miała moment na zastanowienie wymieniła by grające instrumenty. No ale na to nie było czasu. Zaczęła taniec, poruszając się w rytm utworu starając się przypadkiem nie nadepną młodszej dziewczyny. W sumie nie szło jej najgorzej, troszkę dawała się ponieść muzyce, która jakby sama ją nieco prowadziła. Wright mimo to swoje burzowe spojrzenie miała skupione na nieznajomej. W sumie była ciekawa kolejnych zagrywek nieznajomej.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Taras [ STREFA NOCNA ]
Pią Paź 30, 2015 2:37 pm
Od dziecka uczono ją, jak postępować z ludźmi. Dobrze wiedziała, że nie każdy jest w stanie zaufać drugiemu człowiekowi ot tak. Czasem trzeba pierwej wyciągnąć do kogoś dłoń, nim on sam to zrobi. Wtedy nie omieszka przyjąć propozycji!
Łatwo mówić trudniej zrobić... - pomyślała z przekąsem. Dziewczyna nie wydawała się łatwa w opanowaniu. Taki... Mustang z Dzikiej Doliny z niej był. Wolny strzelec, eech.
- Jestem pokojowo nastawionym człowiekiem... tylko trochę pyskatym. - Wzruszyła beznamiętnie ramionami w stylu: "I don't care, who I am". - Tch, powinni się już dawno rozsypać w proch jak dla mnie. - Odparła mimowolnie. Nieznajomą może nieco zdziwić stosunek Ai odnośnie jej rodzicieli, ale teraz nie było potrzeby tego ukrywać - gdyby wymieniła ich z niechęcią w kręgach elity, od razu w ruch poszłyby plotki, a białowłosej mocno by się oberwało. A tak, w towarzystwie plebsu? Nawet jeśli Alex poszłaby z tym do kogoś z wyższych sfer, są małe szanse na to, by jej uwierzyli.
To nie tak, że była zbyt pewna siebie - co to, to nie. Po prostu wzięła pod uwagę wszystkie "za" i "przeciw", a z rachunków wyszło... niewątpliwe zwycięstwo. Toteż chyba miała prawo czuć się na wygranej pozycji, prawda? Nic nie zapowiadało się na porażkę. Przynajmniej na razie.
Wzdrygnęła się lekko, czując jak po jej talii wędruje ręka obcej osoby. Nie lubiła, gdy ktoś jej dotykał, oj nie... Brzydziła się kontaktem fizycznym (poza drobnymi wyjątkami). Mimo to, nie mogła dać znać o swojej słabości, zatem nie odezwała się ani słówkiem do swojej nowej towarzyszki.
Starała się kontrolować oddech i reakcje na delikatne dreszcze przebiegające wzdłuż jej kręgosłupa. Szczęśliwie udało jej się popłynąć w rytm muzyki i zatopić się w tańcu na tyle, żeby przestała zwracać uwagę na dotykanie przez Alex.
Gdyby popatrzeć na nie z daleka, mogłoby się wydawać, iż na tarasie romantycznie pląsają sobie w takt granych nut młody chłopiec i dziewczyna. Jakie byłoby zdziwienie, jeżeli ktoś o takim zdaniu podszedłby bliżej i był na dodatek homofobicznym bogaczem, huh...
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Taras [ STREFA NOCNA ]
Pią Paź 30, 2015 6:52 pm
Cóż, rodzice różnych rzeczy dzieci uczą. Może Wright nie była szkolona do manipulowania ludźmi. Ojciec Amerykanki raczej starał się jej wbić szacunek do drugiego człowieka, patriotyzm i lojalność wobec przyjaciół. Czy mu to wyszło? Różnie można by to oceniać patrząc na to jak ciemnowłosa potrafiła się zachowywać. Mimo wszystko coś tam jej został w tym łebku, ale czy wystarczająco to już inna sprawa.
Zazwyczaj powiedzenie czegoś zamiast czynów było trudne. No ale cóż poradzić? Nic, trzeba się było z tym mierzyć, nie? Przynajmniej się tak zdawało Amerykance. Choć to też różnie bywało. No i Wright też nie należała do osób łatwych do oswojenia. Trochę w końcu swojego przeżyła co jej się odbiło na sposobie życia i światopoglądzie.
Cicho się zaśmiała na jej słowa.
- Ta… Choć mi się zdaję, że to trochę to podchodzi pod trochę bardzo - odparła. Tak, nie ma to jak szczerość, nie? Alex zazwyczaj mówiła co myślała o ludziach ze swojego otoczenia. I nie przepadała za kłamstwem względem swojej osoby. Lepsza gorzkie prawda niż słodkie kłamstewka. Nic jednak nie powiedziała na jej słowa o rodzicach. Jakoś tak poczuła, że nie powinna schodzić na ten temat. W sumie to się trochę obawiała, że rozmowa w końcu mogłaby zejść na jej rodziców, a ona nie lubiła o nich rozmawiać. Z resztą co miała mówić? Nie ma ojca, bo zginął, a matka ma ją w dupie? Chyba już lepiej było nic nie mówić, nie? A tym bardziej unikać rozmowy o tym.
Oj no, nie było co przesadzać. Łapka Alex tylko chwilkę wędrowała po talii młodszej kompanki. Wright zwyczajnie nie miała zamiaru być upierdliwa. Zbyt bezczelne zachowania rzadko przynoszą skutki, co nie? Lepiej być ostrożnym i w miarę delikatnym. I tak w sumie jasnowłosa nie powinna się zbytnio spinać. W końcu sama zaproponowała Amerykance taniec, a ciemnowłosa tylko zareagowała na zaproszenie.
Czy Alex by się przejęła, gdyby ktoś śmiał by jej wypomnieć, że tańczy z dziewczyną. Nie, tylko by się na tego osobnika kpiąco uśmiechnęła i zapewnię rzuciła tekstem typu: “No co zazdrościsz?”. Tak, nie mam to jak na samym starcie wkurzać i zrażać do siebie ludzi.
- Może opowiesz coś o sobie? - zaproponowała. Amerykanka dalej się przyglądała swojej partnerce w tańcu. Widziała lekkie oznaki spięcia towarzyszki. Była w sumie ciekawa czym były one spowodowane. Czyżby nieznajoma pierwszy raz tańczyła z drugą dziewczyną? Raczej nie. Przynajmniej tak się zdawało Wright. Jeszcze przez dłuższą chwilkę się nad czym zastanawiała, po czym postanowiła się ciut zbliżyć do jasnowłosej w tańcu. Nieco pewniej ją złapała. Zrobiła to oczywiście z niewinnym uśmiechem, bo jakby inaczej? Tak, była cholernie ciekawa reakcji swojej towarzyszki.Spłonie rumieńcem, spanikuje, uderzy ją, a może zrobi wszystko na raz, hm? Nic, Wright zostawało tylko czekać na skutki swojego zagrania.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Taras [ STREFA NOCNA ]
Nie Lis 01, 2015 6:11 pm
Jeżeli o manipulację ludzkimi umysłami, tę umiejętność nie do końca została jej dana przez rodziców. Oni tylko próbowali nauczyć ją dobrego wychowania i tym podobnych. To ona sama postanowiła bawić się każdym napotkanym człowiekiem. To ona wyznaczyła sobie jako największe pragnienie zostać krwawą dyktatorką - krwawą, bo nie żałowałaby przy swoich rządach ludzkich żyć, naturalnie. Czyjś żywot mało ją obchodził, była gotowa dążyć do swojego celu choćby i po trupach.
Coś się Aidzie zdawało, że łatwo nie będzie. Ale lubiła wyzwania i nie poddawała się tak łatwo, dlatego nie zostawiła nieznajomej w spokoju. Poza tym... Większe zwycięstwo smakuje lepiej od takiego mało znaczącego zwycięstwa, gdzie trud w nie włożony jest równy praktycznie zeru, prawda?
- Może - Ucięła krótko, nie chcąc drążyć dalej tematu rodziny. Ba, nawet spotkana dziewoja raczej wolała nie poruszać wątku dotyczącego krewnych. Zatem Ai nie miała powodu, by kontynuować rozmowę o ich rodzicach. Jak się zbierze w sobie, to przecież białowłosej powie, huh.
- Mam rocznikowo 16 lat i uczęszczam do tutejszej szkoły, a na imię mi Aida. - Poinformowała ją bez specjalnych emocji w głosie. No co? Po co ma się od razu chwalić, że jest w klasie A, a jej ród widnieje w czołówce najbardziej szanowanych na świecie? Nie każdy potrafi pohamować swoją zazdrość do dziewczyny, kiedy ta oświadcza mu, jaka to jest zajebista. No i nie zamierzała bombardować Alex masą informacji już na samym wstępie. Z doświadczenia wiedziała, że natłok informacji równał się słabszą pamięcią i słabszym rozumieniem.
Widząc, że nieznajoma zauważyła jej oznaki napięcia, Aida podarowała jej uśmiech, acz trzeba dodać, iż była aktorką dość dobrą i pomimo narastającej chęci przywalenia partnerce w tańcu, pohamowała negatywne emocje, zamieniając je na uderzająco prawdziwy banan na twarzy.
Kiedy jednak poczuła, że została mocniej złapana, postarała się o rumieniec typowej moe. Co innego mogła zrobić? Uciec w siną dal? Nie, to nie wchodziło w grę. Mogła jedynie dobrze zagrać potulną, miłą dziewczynkę.
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Taras [ STREFA NOCNA ]
Pon Lis 02, 2015 12:39 pm
Nie, Alex raczej nie należała do krwawych dyktatorów. Hm... Chyba wolała bardziej humanitarne i wolnościowe podejście do sprawy. Choć to nie zmienia tego, że Amerykance nie raz zdarzało się komuś pieprznąć w zęby, ponieważ jakiś typ ją zwyczajnie wkurzał. Cóż, trochę narwany z niej typ i jest mała szansa, że ktoś to zmieni. Bywa, takie życie, nie?
Oczywiście, że jasnowłosej łatwo nie pójdzie. Z Wright nie był zbyt uległy czy pokorny typ. Cóż, zostaje tylko pytanie co z tej całej sytuacji wyniknie, nie? Kto będzie na wygranej pozycji, kto więcej przez to wszystko zyska, a kto straci.
Nie miała zamiaru kontynuować. Wręcz się cieszyła i odetchnęła z ulgą, że Aida odpuściła sobie ten tema. Nie, Alex raczej nie zbierze się na rozmowę o rodzicach. Nie lubiła o nich rozmawiać. To był ślizgi temat. Mało z kim go poruszała, a nawet jeśli to robiła to bardzo niechętnie. Nawet nie poruszała zazwyczaj tej kwestii ze swoją najlepszym ziomem Sigrunn.
- Alex - powiedziała tylko. W końcu chyba się wypadało przedstawić. Nie ważne, że dziewczyna nie spytała się o jej imię. I Aida się trochę oszukiwała myśląc, że Wright nie domyśla się pochodzenia jej pochodzenia. Amerykanka przynajmniej sądziła, że jasnowłosa pochodzi z bogatej rodziny. W sumie pod tym względem jej nic więcej nie obchodziło, bo i po co?
Och... Cóż za łagodna reakcja ze strony Aidy... Nudy! Ej no, ona się spodziewała czegoś bardziej ciekawego! Może lekko agresywnego. Tak, Wright lubiła igrać z ogniem, aż za bardzo... W sumie to by tłumaczyło jej ciągłe wpadanie w kłopoty. Coś nie chciało jej się wierzyć, że ta lekko złośliwa i pewna siebie dziewczyna tak zareaguje. Hm... A może się myliła w jej ocenie? Może, kto wie.Co nie zmieniało faktu, że Alex była lekko zawiedziona tą reakcją.
Piosenka jednak w końcu się skończyła, więc Wright postanowiła grzecznie, odsunąć się od dziewczyny, przerywając jakże to piękną scenkę. Pewnie Aidzie musiało nieco ulżyć z tego powodu.
- Dziękuję za taniec - powiedziała Alex z tym swoim zawadiackim uśmieszkiem na mordce. Cholera miała straszną ochotę trochę pomęczyć tę dziewczynę. Zobaczyć jakby zareagowała na pewne rzeczy, ale czy powinna tak zrażać do siebie ludzi bez powodu? Raczej nie, no ale gdyby ta młoda z nią nieco poflirtowała to czemu ona by wtedy nie miała?
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach