Liam
Liam
Fresh Blood Lost in the City
[LICEUM] Sala intermediów
Sob Kwi 09, 2016 2:42 pm
Sala intermediów

A raczej dwie połączone ze sobą sale i kanciapa na złom pomoce dydaktyczne.
Klasa jest przestronna, a ławki ustawione są w literę U. Przy każdym stanowisku dla ucznia znajduje się komputer z odpowiednimi programami graficznymi i niewielki tablet Wacom Bamboo (cóż, może nie jest to szczyt finezji, ale hej, dla uczniów przecież wystarczy!).
Nad biurkiem nauczyciela znajduje się wielka biała tablica, po której pisze się ścieralnymi markerami. Często służy jako ekran do projektora. Na prawo od niej umiejscowiono drzwi.
Za drzwiami - małe studio fotograficzne, wyposażone w dwa softboksy, kilka teł fotograficznych, statyw, kilka aparatów i obiektywów. Za chamsko postawioną ścianką działową na końcu tego pomieszczenia jest składzik na rekwizyty do sesji zdjęciowych - czyli wszystkie te śmieci, które można wykorzystać, a których nikt normalny by nie zostawił.
Dakota Lowe
Dakota Lowe
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala intermediów
Sob Kwi 09, 2016 3:59 pm
Kurwa jego jebana mać.
Wściekłość Lowe’a tego tygodnia była tak wielka i nieposkromiona, że trzeba ją mierzyć sejsmografem. Trzęsienie ziemi opanowywało całą placówkę, gdy ten tymi swoimi 50-kilogramami miażdżył podłogę z premedytacją, jakby ta mu wyrządziła największą we wszechświecie krzywdę. Masakrując butami posadzkę Riverdale, właśnie zmierzał do sali intermediów, a wyglądał z twarzy, jakby był takim straceńcem idącym na egzekucję. Dobrze, że nie jest na świeżym powietrzu, bo już sam pociąłby się rozpuszczoną czekoladą, a miał ją pod ręką. Ściskał w nie za dużej pięści ramię czarnego plecaka, który ciągnął obok swoich nóg, jakby podniesienie go było ogromnym wysiłkiem, na który nie było go stać. Gromadził siły na zmagania ze swoim, najwidoczniej, najulubieńszym profesorkiem, do którego musiał się udać z jego rozkazu ─ no chyba własnowolnie nie chciałby się z nim widzieć po tym, jak tamten go chamsko wypierdolił z ich ostatniej lekcji, a Dakota nie wiedział, o chuj chodzi.
Dobra, może jednak coś wydedukował, aczkolwiek ten argument do wyjebania go z zajęć był tak debilny, że trudno było mu uwierzyć, że dlatego był poproszony o wyjście.
Zionąc wręcz ogniem, wdrapywał się po schodach, co dla człowieka o jego długości nóg było trochę żmudne i nie należało do lubianych przez niskiego czynności. Zresztą, on nie był na tyle pojebany, żeby dostawać orgazmu od uprawiania sportu czy innej aktywności fizycznej (podświadomie pozdrawia szajbusów ze szkolnej drużyny koszykarskiej). Gdy wskoczył na swój osobisty Mount Everest w postaci szczytu schodów z lekką zadyszką, skręcił w stronę nienawidzonej od jakiegoś czasu sali, a choć nie był on King Kongiem, jego ciężkie kroki niosły się, zwiastując, że rzeczywiście jakieś wkurwione bydle nadciąga.
Pukając ledwo słyszalnie, nacisnął klamkę, rozchylając drzwi. Zły wzrok przekrwionych oczu wbił w biurko nauczycielskie, stając w rozkroku, jakby się szykował na jakąkolwiek reprymendę i odesłanie do domu. H1Z1 go oczekiwało namiętnie. Anglik zrobił krok do wnętrza pomieszczenia, aczkolwiek nie było w tym jakiejś chęci. Był rozdrażniony, a to biło od niego na kilometr i jeszcze dalej.
Dobry. ─ rzucił tak oschle, jakby miał tym wysuszyć wilgoć z parapetów.
Liam
Liam
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala intermediów
Sob Kwi 09, 2016 4:43 pm
Nie był w dobrym nastroju.
Właśnie zmarnował całą przerwę na czyszczenie tej skurwiałej klawiatury od szkolnego komputera, którą zupełnie niechcący zabrudził lepką cieczą. Szmata nie chciała dać się zetrzeć - nomen omen - szmatą, więc musiał się nieźle nagimnastykować, żeby pędzelkiem (podharcerzonym z klasy rysunku) wygrzebać pozostałości kawy spomiędzy "S" i "D". To były bardzo ważne klawisze, jak zresztą cały WSAD. Gdyby mu się zacięły podczas cichej partyjki CS-a w czasie zajęć, ani chybi rzuciłby jakąś soczystą kurwą przy uczniach. A takie rzeczy nigdy nie były dobrze odbierane przez pana dyrektora.
Mocna kawa z dużą ilością mleka i jeszcze większą ilością cukru była jedynym powodem, dla którego Liam nie przechodził z trybu droczenia się z uczniami w tryb fatality.
Cóż za hipokryzja - wywalić ucznia z zajęć za picie wody przy komputerze "bo można ją rozlać na drogi szkolny sprzęt", po czym samemu wylać prawie cały kubek kawy właśnie na klawiaturę. Handlujcie z tym, powiedziałby pan Mason w odpowiedzi na jakiekolwiek zarzuty.
Jego nastroju nie poprawiał też fakt, że miał za chwilę przeprowadzić z owym uczniem poważną rozmowę pedagogiczną. Ha, pedagogika i Liam. To były dwie tak nieprzystające do siebie rzeczy, jak wywoływanie zdjęć i światło dzienne. Jak gaszenie pożaru przez polewanie benzyną. Jak skarpetki i sandały.
- Dzień dobry, panie... - Liam zmrużył oczy, próbując sobie przypomnieć nazwisko ucznia. W czasie lekcji wszyscy chłopcy byli dla niego Kowalskimi, a wszystkie dziewczęta - Nowakami. Teraz jednak nie wypadało nazywać tak osoby, którą sam tu wezwał, prawda? - ...Dough*. - zaryzykował ostatecznie. Właśnie z tym kojarzyła mu się chorobliwie blada cera szczyla, więc nawet jeśli się pomylił, to przynajmniej we własnym mniemaniu miał taką pomyłkę za zasadną. - Usiądź na swoim miejscu. Chcę omówić twoją pracę na lekcji - oznajmił beznamiętnie.
Nie obdarzył Dakoty kolejnym spojrzeniem, za to wyszukał pożądany plik na swoim dysku. Wszystkie komputery w sali tworzyły małą sieć, a każdy z uczniów miał osobny folder na własne prace, do których dostęp mieli tylko oni sami i jedyny, niepodzielny bóg tej sali - pan od intermediów.
- Powiedz mi, proszę. - Zaczął zwodniczo miękkim tonem, gdy Lowe uporał się z plączącym mu się pod nogami plecakiem, szkolnym komputerem i meandrem plików w owym komputerze. - Co to ma być? Mieliście zrobić prosty fotomontaż. W kolorze, a nie w czerni i bieli. Przecież na lekcji wyraziłem się jasno.


*dough - surowe ciasto
Dakota Lowe
Dakota Lowe
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala intermediów
Sob Kwi 09, 2016 6:15 pm
Jestem Lowe. ─ wysyczał wręcz w języku węży, a to chyba miało jakiś związek z jego maratonem z Harrego Pottera tej nocy do godziny 5:30. Nie skomentował elokwencji tego napastnika nasłanego na uczniów przez oświatę, jedynie wystosował do niego nieme, bardzo niecenzuralne wyzwisko, jedno z kategorii tych, którymi powarkiwał przez ostatnie parę godzin, plącząc się po szkolnym budynku.
Stosując się do jego, ekhem, rozkazu, które zgrzytało w jego uszach, gdyż jemu się nie chciało oglądać tego skurwysyństwa, które zalegało w folderze na jego komputerze. Potykając się o materiał plecaka i niemalże lądując na podłodze przez ten niewdzięczny przedmiot, podszedł do swojego stanowiska, ciskając swoim balastem pod biurko. Usiadł tak gniewnie, że niemalże wbił się krzesłem w podłogę, zalogował się bez niepotrzebnego pierdolenia, wyszukał odpowiedni plik, co mu jednak zajęło chwilę czy dwie, bo to drzewko folderów dla gościa, który żył bez tego, było nie do ogarnięcia; go otworzył, z niechęcią oraz wzgardą istnieniem profesora łypiąc w te nieprzejęte niczym oczy, na które już mógł pleść z co najmniej 5 wiązanek w głowie na raz, tworząc przy tym coraz to nowsze, wulgarne neologizmy. Tak się wprawił.
Brunet wciągnął głośno powietrze przez nos, jakby kumulował właśnie te zebrane siły, ściskając je w jednym miejscu, żeby wystrzelić nimi nauczycielowi w ten niewyparzony, nieokrzesany r-..
I co z tym jest nie tak? ─ jego ton był tak negatywny, że jego właściciel mógłby być głównym antagonistą serii Adventure Time. ─ To to ma jakieś znaczenie? Jest tam.. ciemny niebieski. ─ jego sekundowa przerwa była spowodowana jego posiłkowaniem się wymiętoloną kartką, którą wyjął z kieszeni jeansów, będącą kolorowym wydrukiem gamy kolorystycznej pogrupowanej na kolor “bazowy” i jego odcienie z podpisami, a wspomógł się nią tak, że dyskretnie przyłożył ją do monitora i porównał dyskretnie.
Liam
Liam
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala intermediów
Sob Kwi 09, 2016 6:46 pm
Uniósł wzrok znad monitora i utkwił spojrzenie w brunecie, przez dłuższą chwilę przypatrując mu się badawczo. O ile wcześniej mógł mieć jeszcze jakieś wątpliwości, tak odpowiedź chłopaka wszystkie je rozwiała. Sądził, że ma do czynienia ze szkolnym śmieszkiem, który odwala tego typu rzeczy dla jaj, ale obronne odburknięcie Lowe'a świadczyło o tym, że on to wszystko zrobił jak najbardziej serio.
Miał zrobić najprostszy fotomontaż - wyciąć postać z jednego zdjęcia i wkleić na inne tło, inne zdjęcie. I zrobił to. Człowieczek wyszparowany był przyzwoicie, przeskalowany również. Miejsce wklejenia go na inne zdjęcie także cacy. Nawet pamiętał chłopak o tym, że postać była mocno oświetlona z lewej strony - więc dorobił jej cień po prawej stronie. Niby wszystko jak należy.
Tylko że kolory się nie zgadzały.
Gdyby na to wszystko narzucić filtr czerni i bieli, cała fotoszopka wyglądałaby perfekcyjnie. Ale bez desaturacji... Postać była ciemnoniebieska, tło zaś - w kolorach zgoła do niebieskiego nieprzystających.
- Pokaż mi tę kartkę, którą trzymasz w dłoni - zażądał Liam, ignorując pytanie chłopaka. Dakota był w swoich działaniach dyskretny, ale Mason przyglądał mu się uważnie.
No i był grafikiem. Miał oko do szczegółów.
Dakota Lowe
Dakota Lowe
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala intermediów
Nie Kwi 10, 2016 12:07 am
Cholera, przedmiot intermediów nie był dla Lowe’a najłatwiejszy w tej nauce, głównie ze względu na jego mierne zdolności manualne, a jeśli mamy dodać do tego jego specyficzny defekt, miał nieco utrudniony żywot, będąc uczniem stypendialnym, który, aby nie utracić dofinansowania w tak prestiżowej szkole, musiał mieć nienaganne oceny. Jego stopnie musiały być na szczycie tej pieprzonej skali, żeby mieć prawo do nauki w tej placówce, a to jest jego przepustką do Oxfordu. A żeby tam się dostać bez zadłużania się aż do końca życia swoich potomków, nie było innej opcji, niż ostre wyciskanie przy książkach, zamiast na ławeczce.
..Tsk. ─ zakląłby dodatkowo pod nosem na tego pieprzonego, czarnowłosego jastrzębia, gdyby nie to, że wolał nie ryzykować. Cholernik miał w pizdu dobry wzrok, dlaczego nie sowi słuch?
Nie wiedział, czy opłacałoby mu się rżnąć głupa, udając, że niczego w rękach nie miał, toteż nie było czasu na analizowanie oraz wynajdywanie jakiejś wymówki. Westchnął głęboko, ale z taką agresją uwalniając ten dwutlenek węgla ze swoich płuc, że przerodziło się to w iście wilcze warknięcie.
Wzniósł swoje cztery litery z drewnianego krzesła, po czym powłóczył nogami do biurka, zaciskając zażarcie wciąż w kieszeni palce na wydruku. Nieco wychodząc zz ułożonych w podkowę ławek, oparł się biodrem o pierwsze stanowisko od lewej, ściągając gniewnie brwi. Również drugą rękę wsunął do spodni, nie będąc rad na to polecenie, a jeżeli już był nakryty, to może uda mu się zmienić temat tak, żeby panu Masonowi umknęła ta kartka.
Jak on, kurwa, nienawidził ludziom o tym rozpowiadać, nie znosił się tłumaczyć. A zwłaszcza, jeśli nie byli w stanie mu w jakikolwiek sposób uratować dupę przed żenującymi momentami.. jak ten.
Zawsze pan wyrzuca uczniów za byle co? ─ zagaił, krzyżując ramiona na piersi.
Liam
Liam
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala intermediów
Nie Kwi 10, 2016 12:28 am
Z uczuciem kąśliwej satysfakcji wypisanym na twarzy obserwował, jak nastolatek mową całego ciała wyraża sytuację pod wdzięcznym tytułem "ups, trochę przypał". Nie trwało to jednak długo, bo zaraz w Liamie wezbrała jego przysłowiowa wręcz niecierpliwość i poczuł się lekko zirytowany opieszałością ucznia. A naprawdę był szalenie ciekaw, co może znajdować się na karteczce. Gdyby to był sprawdzian, to mogłaby to być ściąga. Aczkolwiek papierowe ściągi Mason uważał za przeżytek, wychodząc z założenia, że kiedy jest się w pracowni komputerowej, można się posiłkować skuteczniejszymi metodami wspomagania. Już o możliwościach smartfonów nawet nie wspominając.
Co on więc tam ściskał w tej chudej łapie?
Długie palce nauczyciela zastukały w blat ujebanego - chyba permanentnie - nie wiadomo czym biurka.
- N i g d y nie wyrzucam nikogo za byle co - uświadomił chudzinę, cały czas świdrując go uważnym spojrzeniem. - Ostrzegałem na pierwszej lekcji, że nie wolno jeść ani pić przy komputerach. Trzeba było słuchać uważniej. - Nawet się przy tym, skubaniec, nie zająknął. Za to z trudem powstrzymał się przed rzuceniem okiem na klawiaturę. - Więc nie przeciągaj struny. Już, pokaż mi to - zażądał, wyciągając elegancko upierścienioną i wytatuowaną rękę w stronę brązowookiego.
Dakota Lowe
Dakota Lowe
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala intermediów
Nie Kwi 10, 2016 10:25 am
Ani nie piję, ani nie jem na lekcji. ─ zaakcentował mocno partykuły, nadając brytyjskości swojemu językowi, mając rozdrażniony wyraz twarzy przez posądzanie go tego typu czynności w obecności nauczyciela.
Co jak co, Dakota nie miał w sobie wiele taktu czy ogłady, aczkolwiek nigdy nie podczas wykładu produkującego się kata nie wziął do ust ani gryza kanapki, ani butelki wody mineralnej. Matka mu lata temu wyperswadowała, że to niegrzecznie spożywać cokolwiek, gdy ktoś usiłuje prowadzić monolog, który chciałby odbębnić w przeświadczeniu, że ktoś go aktywnie słucha i nie żre wtedy, jak przy wprowadzaniu lwa na arenę w cyrku. Lowe chyba zabiłbym gdyby prezentował referat i do jego uszu doszedłby szelest papierka. No, może nie wymierzona przez niego kara nie byłaby dantejską sceną, acz na pewno gościowi rozeszłoby się po kościach, a gościówę wbiłoby w podłogę.
Hipokryzja.. ─ mówiąc, nie uraczył nawet biurka mężczyzny przykuciem swojej uwagi na sekundę; zrobił to już przy wejściu do sali, bo, jakby nie było, Dakota też był osobą, dla której liczą się nawet mini, nic nie znaczące szczególiki. A to plamsko na klawiaturze mikroskopijne nie było. Tyle, że nie mógł określić, czym była ta ciecz z wiadomych względów. ─ Robi mi profesor morały i nawet nie zasłania upieprzonej klawiatury?
Gdy zażądano od niego jego uniwersalnej ściągi, ścisnął mocniej pięść, jeżąc się, jak atakowany jeżozwierz, jakby był gotów do wystrzelenia z siebie ostrych, kujących jak diabli pocisków. Mimo to, chłopaczyna z niezmąconą wytrwałością kołującego nad ofiarą sępa zaciskał ze sobą kły, aby spomiędzy jego warg nie wydostała się żadna obelga pod adresem profesorka. Wyjął wolno karteczkę trzęsącą się ze złości ręką, po czym wręczył wydziaranemu facetowi niewielką kulkę papieru, którą zwinął w ślepej nadziei, że ta się doszczętnie podrze przy gwałtownym rozwijaniu niecierpliwca. Pięści znów ulokował w jeansach, stanął lekko zgarbiony i dmuchnął sobie na tę pedalską grzywkę drażniącą mu oczy oraz kamuflującą śmieszne pieprzyki.
Kurwa mać, co za żenada.
Liam
Liam
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala intermediów
Nie Kwi 10, 2016 11:53 am
Usta nauczyciela wygięły się w grymasie, który miał przypominać uśmiech, ale wyglądał on raczej na to, czym w istocie był: esencją irytacji. Szczyl ewidentnie grał na zwłokę, a Liam nie miał na to ani siły, ani ochoty. Przypominanie Masonowi o tym, że zmarnował całą przerwę na czyszczeniu plamy z kawy zamiast na piciu tejże było równie bezpieczne, co tyrpanie grzechotnika krótką linijką.
- Miałeś butelkę wody. Ergo - nie posłuchałeś mojego zakazu. Nie będę wnikał, czy tę wodę piłeś, czy tylko odbębniałeś grę wstępną z butelką - odgryzł się krótko i niemal wyszarpnął chłopakowi zwitek papieru. - Poza tym... Co wolno wojewodzie, to nie tobie, smrodzie - zarzucił przysłowiem i przysięgam, gdyby spojrzenie mogło zabijać, w sali intermediów do zwłok roślin, których nikt nie podlewał, dołączyłyby kolejne szczątki. Kto wie, może nawet posłużyłyby za pomoc dydaktyczną w zajęciach z fotografii.
Liam ostrożnie rozprostował kulkę, po czym palcami, a następnie całą dłonią spróbował rozprostować papier. Zmarszczył brwi. Co to, do cholery, było? Paleta kolorów? Po kiego grzyba temu gówniarzowi było coś takiego? I czemu z tego korzystał przy omawianiu swojego ćwiczenia?
- Nie pamiętasz nazw kolorów czy jaki ch...- Czy o co tu chodzi? - zapytał lekko zaskoczony, wpatrując się znów w brązowe ślepia. Ledwo się powstrzymał przed rzuceniem mięsem. Brak kawy tak na niego działał i już. - Wyjaśnij mi to.
Dakota Lowe
Dakota Lowe
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala intermediów
Nie Kwi 10, 2016 11:44 pm
No sorry, ziemia w doniczkach sucha jak pieprz. ─ warknął, nie mogąc w sobie zdusić tego dodatku na początku zdania, jakby to był obowiązkowy punkt tej riposty. ─ Odpowiedzialność na najwyższym levelu.. ─ acz to już dodał półgłosem.
Zacisnął trzonowce ze sobą tak mocno, że omal nie zarysował sobie poważnie szkliwa, usiłując z siebie wykrzesać coś, co nie miało w sobie wzmocnienia przecinkowego czy innego rodzaju “kurwy”. Zazgrzytał jedynie zębami, palce na papierze zaciskając tak mocno, że nauczyciel przy wyrywaniu mu kulki, urwał niewielki fragment omyłkowo.
“Lowe. Kurwa. Jesteś jebaną, pierdoloną ostoją spokoju, jesteś, kurwa, taka świątynią, że osiągasz zen w 1 sekundę, jesteś zajebisty. Nikt nie jest w stanie Cię wyprowadzić z równowagi, czaisz? Jeszcze mu nie przyjebałeś, nie? Jest progress. Wdech i wydech, tak jak mówił lekarz.”  ─ powtarzał jak mantrę, wciągając do płuc powietrze. ─ “Jak ten facet jebie fajkami, to są, kurwa, czary jakieś z Hogwartu. Spierdalando, stary pryku.”
Bo ich, kurwa, nie widzę. ─ on natomiast nie był w stanie zdusić w gardle wulgaryzmu, który cisnął mu się na usta i najwidoczniej udało mu się przebić przez tę zaporę, którą stanowiły jego niby szczelnie domknięte wargi. ─ Jestem daltonistą od urodzenia i nie wiem, jak się te gówna nazywają. Zresztą, nie obchodzi mnie to i tak tego nie zobaczę. ─ wycedził, ale jego ton był świadectwem tego, że już nie trzymał nerwów w ryzach. Ewidentnie sidła zastawione na nadpływającą adrenalinę zawiodły.
Rzeczywiście, właściwie dla niego istniały cztery kolory, których, oprócz bieli, nie umiał nazwać. To, co on widział na różowo, ktoś nieskażony jego mutacją interpretował jako żółty, czerwony, pomarańczowy. Dla niego to było jedno i to samo, czasem różniło się.. niczym. A on musiał to rozpoznawać, operować nazwami i nie dać się wykryć. Przynajmniej tak zakładał jego plan, póki ktoś w jego roczniku nie rozpowiedział tego faktu, w efekcie czego Dakota musiał się mierzyć z nieprzeciętnych lotów żarcikami typu: “Dakota, masz zielony długopis?” albo “Te oceny wpisane na czerwono to testy.”.
Liam
Liam
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala intermediów
Pon Kwi 11, 2016 12:16 am
- Ziemia w doniczkach to nie mój cholerny biznes - niemal odwarknął w odpowiedzi. Za to z całą pewnością biznesem Liama było dopilnowanie, by panie zajmujące się, powiedzmy, asenizacją, miały dostęp do sali intermediów, a o co pan Mason niespecjalnie dbał.
Szczegóły, szczegóły.
Ważniejsze w tej chwili było to, co powiedział chłopak. O, znacznie ważniejsze. Nauczyciel przez chwilę wpatrywał się w niego zmrużonymi oczami, przetwarzając w myślach usłyszane słowa, i gdyby był teraz bohaterem animacji, nad jego głową kręciłyby się malowniczo i zazębiały ze sobą trybiki. Liam zastanawiał się, czy Lowe przypadkiem nie robi sobie z niego, kolokwialnie mówiąc, jaj. Ale nie, był śmiertelnie poważny - co więcej: był wkurwiony, zupełnie jakby odpowiadał w ten sposób pięćdziesiąty raz z rzędu tego dnia.
Z taktem godnym pedagoga pracującego z tak zwaną trudną młodzieżą Liam ryknął śmiechem.
Śmiał się, zwijając wpół na swoim wygodnym - w przeciwieństwie do siedzeń uczniów - fotelu i rżał jak, nie przymierzając, ogier mający w perspektywie krycie klaczy. Aż mu łzy pociekły z oczu. O kurwa, a to numerant z dyrektora. Żeby dojebać daltoniście zajęcia plastyczne... Bo skonam.
Kiedy po dłuższej chwili się uspokoił, wyprostował się i otarł kąciki oczu nadgarstkiem, ale na jego ustach wciąż błąkała się zapowiedź kolejnego wybuchu wesołości.
- No to pozamiatane, młody - zaanonsował. - Nie masz czego szukać na moich lekcjach. Kolory to podstawowe narzędzie, a skoro ich nie widzisz... Cóż, załatw sobie zwolnienie lekarskie czy co tam się robi w takich przypadkach i po sprawie. Bo ja cię więcej do tej sali nie wpuszczę.
Dakota Lowe
Dakota Lowe
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala intermediów
Wto Kwi 12, 2016 12:16 am
I oto dlaczego muszą się pańską zasraną pracownią zajmować uczniowie. Gówniane argumenty. ─ podsumował, wgryzając się w dolną wargę od wewnątrz, jakby to miało jego temperament znów wsadzić w okowy, a to najłatwiejsze nie było.
I o ile ówczesnie się gotował, gdy nauczyciel zaczął rżeć, on zaczął wrzeć. Poczerwieniał ze złości, jak plantacja pomidorów w Hiszpanii, zacisnął pięści tak, że torebki stawowe wydały z siebie charakterystyczny trzask, a jego kłykcie pobledły. Gdyby w tej sali znajdował się psycholog zajmujący się Lowe’em, chyba sam oszacowywać, czy bardziej mu się opłaca wyskakiwać przez okno, czy jednak użyć drzwi.
Kipiał. Tym swoim ważącym dzisiaj z tonę butem uderzył czubkiem nielekko o biurko pana Masona, aż zatrzęsło się całe, a po stopie Dakoty przemaszerowały mrówki przez kostkę i piszczel po samo kolano. Cholera wie, czy chciał się tak zwyczajnie rozładować, czy też tak naprawdę celował w nogę bruneta, lecz podeszwa została wytrącona ze swojego toru przez jakieś pętle powietrzne w pomieszczeniu, a może usiłował, na odmianę on, przywołać tego człowieka do jakiegokolwiek porządku.
Że co? Zwolnienie lekarskie dostanę, jak sobie popłynę wpław do Anglii albo mi go w ogóle nie wypiszą. Co za, kurwa, bzdura, że mam nie uczęszczać na jakieś lekcje ze względu na to, że nie widzę jebanej tęczy. Co to za różnica? Ci ludzi z dysmózgią mają ulgi i się ma w dupie ich błędy, a mnie profesor wypieprza na zbity ryj, bo czytam kolory z kartki, żeby zadanie zrobić? Wszystko tam jest dobrze, tylko trochę tam namieszałem z tą gamą czy jak to się tam nazywa, co za problem? ─ warczał wręcz na niego. Już miał na języku przykład tego niepełnosprawnego gościa z trzeciego rocznika i miał się zapytać, czy jemu psorek wstawiłby lufę za to, że nie zrobił ani jednego okrążenia na wfie podczas rozgrzewki; mimo to, nie przytoczył go, bo na chuj, poza tym, nie lubił tamtego cwaniaczka, nie chciał się na niego powoływać.
Liam
Liam
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala intermediów
Wto Kwi 12, 2016 1:55 am
Chłopak tak się spiął i poczerwieniał, że Liam oczyma wyobraźni dorysował mu przepięknie animowaną, buchającą z uszu i nosa parę. A kiedy Lowe przypierdolił w biurko, na jego twarzy nauczyciel natychmiast postawił krzyżyk.
Metaforycznie, rzecz jasna.
- Hamuj się, Dough - wycedził. Może i wybuch śmiechu nie był mistrzostwem taktu, ale hej - Liamowi przynajmniej nie groziła szmata z zachowania na półrocze.
Oparł się wygodniej na krześle i skrzyżował ręce na piersi.
- Wali mnie, co za ulgi mają debile, którzy nie potrafią korzystać ze słownika albo kalkulatora. Nie rób z siebie większego głąba, bo właśnie przed chwilą  d o k ł a d n i e  ci powiedziałem, co to za  p r o b l e m - powiedział zimno. Nic go tak nie wkurwiało, jak konieczność powtarzania się milion razy. Bardziej pojętni uczniowie szybko to łapali i kiedy na lekcjach nie pamiętali, co lub jak mają zrobić, woleli raczej zapytać sąsiada z komputera obok albo wygooglać sobie, niż prosić Masona o powtórzenie. - Skoro nie widzisz, cytuję, "jebanej tęczy", to nie masz tu czego szukać.
Co prawda, gdyby Liam chciał, mógłby z łatwością znaleźć dla Dakoty zadania niewymagające znajomości kolorów, tylko po to, by chłopak zaliczył intermedia. Ale raz, że nie chciał - bo i komu by się chciało dokładać sobie roboty? A dwa, że w takim przypadku i tak z Lowe'a  grafika nie będzie. Kolory to podstawa. Amen. Howgh.
Drugi amen.
Więc po co niepotrzebnie męczyć wszystkich w sprawę zaangażowanych?
- Och - zreflektował się nagle nauczyciel, udając, że łapie się za serce i robiąc wielkie oczy. - A może oczekujesz, że na każdej lekcji będę siedział obok ciebie na krzesełku i podpowiadał ci coś w stylu, no nie wiem, pssst, nie ten kolor, trochę bardziej w lewo? - rzucił zgryźliwie, a jego twarz znów wyrażała irytację. Mimika idealna. Gdyby Mason nie rzucił zajęć z aktorstwa, mógłby teraz zapierdalać w teatrze. - Jak sobie wyszkolisz w ten sposób psa przewodnika, to proszę bardzo, zapraszam. A póki co - tam są drzwi. - Teatralnym gestem wskazał Dakocie wyjście z klasy.
Dakota Lowe
Dakota Lowe
Fresh Blood Lost in the City
Re: [LICEUM] Sala intermediów
Sro Kwi 20, 2016 8:53 pm
Może to było nietaktowne z jego strony, że jeszcze zalegał u profesora w sali, będąc w stanie zagrożenia życia, gdyż miał takie nieodparte, trapiące go wrażenie, że ten jeszcze sklei tym jęzorem parę słów i Dakota go zadźga długopisem luźno leżącym na jego biurku.. Aczkolwiek usiłował nie dać się sprowokować, wziął głośny oddech, zamknął powieki tak ciężkie, że przy każdym mrugnięciu skrzypiały jak nieoliwione od stulecia drzwi na strych. Ile on dałby, że mieć tę pieprzoną możliwość cofania się w czasie, lecz nie po to, aby nie dać się przyłapać na “ściąganiu” ze swojego uniwersalnego wydruku do wszystkiego ─ zrobiłby to jedynie po to, aby bez żadnych konsekwencji móc wyjebać panu Liamowi takiego gonga, że spierdoliłby się z tego fotela, bądź ewentualnie nogą boga Fify wykurwić mu z półobrotu. No, może bardziej ta pierwsza opcja, w taekwondo był jeszcze amatorem, więc mógłby nieumyślnie zrobić z siebie pośmiewisko, uderzając zamiast w profesorka, to całym sobą w posadzkę w sali intermediów, łamiąc się przy okazji jak zapałka, gdyż jego kości jeszcze nie były przystosowane do wymierzania takich ciosów.. zwłaszcza o coś, co nie jest miękkim manekinem. A ten wystarczał do zostawiania ogromnych siniaków na jego łydkach i piszczelach.
Kk, ggwp. ─ odpowiedział zdawkowo, może nie tak opanowany, jaki byłby na lekcjach wczorajszego dnia, ale złość nie kipiała w nim do tego stopnia, że zalewała brunetowi biurko, zmywając swoimi falami wszystkie przybory i sprzęty na nim spoczywające.
Dakota stanął na pięcie, odwrócił się na niej, podszedł wolno do swojego stanowiska, jakby właśnie miał zamiar zwycięsko opuścić klasę, zarzucił sobie plecak na nabierające przez ostatni miesiąc mięśni ramię, po czym, bez jakiegokolwiek pożegnania, prócz wcześniejszych słów, wyszedł. O dziwo, też nie cisnął krzesłem w nauczyciela, co też było jakimś sukcesem.
Niby ugoda, niby akceptacja. Lowe stał obecnie przed wyborem: a) dać się oblać, czyli stracić stypendium; b) iść do pedagoga/dyrektora i powiedzieć, że Mason chuj i co on tu w ogóle robi; c) zadzwonić do ojca; d) nauczyć się rozpoznawania barw. Podpunkty od “a” do “c” były żałosne, lecz “d”, na ten przykład, niewykonywalny. Głównie przez to, że trzy kolory przeciętnego człowieka to dla Dakoty jeden i ten sam, toteż pozostałe opcje uszeregował sobie pod względem żenady rosnąco. Wyszło na to, że najpierw się powkurwia w gabinecie dyrektora. Jak go, oczywiście, kurwa, zastanie.

/Zt.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach