WSTECZ | Urząd

 :: 
 :: District A

Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Urząd
Czw Mar 04, 2021 2:46 pm


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Nie Kwi 17, 2022 6:33 pm, w całości zmieniany 8 razy
TEREN WOLVES
Urząd
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.

Mimo, że mieszkańcy nadal potocznie rzucają między sobą "idę do urzędu" w rzeczywistości mają na myśli całą masę zebranych w jednym miejscu budynków, które dla niewtajemniczonych mogą przypominać labirynt nie tylko na zewnątrz, ale i w środku. Tutejsi pracownicy zapewniają realizację zadań organów państwowych i samorządowych na porządku dziennym, choć tempo wykonywanych przez nich rzeczy niejednokrotnie wystawia cierpliwość obywateli na gigantyczny test.
Wśród zebranych tu gmachów znajduje się zarówno urząd miasta, gminy, rejonowy, stanu cywilnego, celno-skarbowy, pracy, transportu publicznego, komunikacji elektronicznej, ochrony konkurencji i konsumentów, ale i pewnie kilka innych, o których się zapomina, dopóki nagle coś w życiu solidnie nie grzmotnie o ziemię.

__________

Efekt terenu: Urząd stał się jednym z najbardziej newralgicznych punktów dystryktu A. W przypadku wezwania służb przez zwykłych mieszkańców (Liberty) po pojawieniu się Niepoczytalnych, gracze otrzymują wsparcie w postaci jednego dodatkowego NPC, który wspomoże ich w walce. Jego ataki liczą się jako ataki walki wręcz.
Xander Roth
Xander Roth
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Urząd
Czw Mar 04, 2021 4:30 pm
  Czego mężczyzna po trzydziestce potrzebuje w swoim dorosłym życiu? Kubka gorącej kawy, oj tak. To jedyna z niewielu rzeczy, jaka od rana chodziła po głowie Xandera. Normalny urzędnik zapewne przejmowałby się brakiem tuszu w drukarce, z którego powodu kolejni cywile będą marudzić, że oh, jaki ten urząd jest nieprofesjonalny, nikt tutaj nie potrafi dobrze nic załatwić. Tak? To idźta kurwa siedź z dupą za tym biurkiem i wypisuj osiemdziesiąt razy dziennie te same pierdoły. Oszaleć można. Natomiast brunet nie był normalnym urzędnikiem, dla niego drukarka mogłaby się psuć i osiem razy w ciągu jednej godziny, byłby z tego powodu bardzo zadowolony. Tym bardziej, że dzisiejszego dnia akurat nie miał zbyt dużo roboty, to chociaż coś by się działo, gdyby czarny tusz wyskakiwał z białego urządzenia na lewo i prawo, a biedne kobiety darłyby się w niebogłosy. Nudno. 
  Nic dziwnego, że postanowił całą przerwę spędzić na zapleczu czytając książkę. Ha i to nie byle jaką! Ostatnio obłowił się niedaleko domu w masę książek erotycznych, a zapłacił jedynie za połowę. Dzięki Bogu dziwnemu staruszkowi pod jego domem, który najwidoczniej nie miał co zrobić z tą stertą literatury. Może zrobił się już na to za stary, choć tego akurat by nie zrozumiał. Sam czuł się, jakby miał ledwo co szesnaście lat. Ważne, aby być młodym duchem, prawda?
  Dumny z siebie wrócił na swoje stanowisko pracy. Rozsiadł się wygodnie po drugiej stronie biurka, zakładając nogę na nogę pod opalonym drewnem. Kawusia w prawej dłoni, książeczka w lewej, żyć nie umierać! Co z tego, że był jednym z niewielu dostępnych pracowników urzędu o tej porze. Reszta koleżanek przyjdzie dopiero za dwie godziny, trzeba nacieszyć się chwilą spokoju.
Seth Corriveau
Seth Corriveau
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Urząd
Czw Mar 04, 2021 6:12 pm
Były takie dni, gdy od rana wkurwiało cię absolutnie wszystko. Czasem wynikały z tego, że ktoś o kilka razy za dużo przypomniał ci o tym, że w danym roku zakończysz wieloletnią przygodę z dwójką z przodu. Innym razem twoja sekretarka Rachel znowu postanowiła eksperymentować z twoją kawą, przynosząc ci jakieś gówno którego nie dało się nawet wypić, więc wylewałeś wszystko do doniczki, w ramach zemsty licząc że jej ulubiona sansewieria zdechnie śmiercią tragiczną. A jeszcze innym z tego, że jakiś pierdolony kretyn miał ci dostarczyć dokumenty z urzędu, ale jak zwykle o nich zapomniał i teraz musiałeś zasuwać do niego sam. Tym razem jednak życie zafundowało mu pełne combo wszystkich trzech pozycji.
  Paradoksalnie ostatni punkt, mimo że skutecznie podniósł mu ciśnienie, jednocześnie był tym, który jako jedyny mógł wszystko poprawić. Siedząc w samochodzie na parkingu przed urzędem ogarnął jeszcze pokrótce w lusterku swój wygląd i poprawił kilkakrotnie włosy, upewniając się że nijak nie odstaje od idealnej normy. Wziął swoją teczkę i wyszedł na zewnątrz, wymijając jednego z przechodniów, nawet nie próbując powstrzymać skrzywienia na dym papierosowy.
  Jebany menel. Zdechnij na raka, kurwa.
  Standardowy monolog we łbie poprzedził jego wejście do budynku. Regularne odwiedzanie tutejszych urzędów robiło swoje. Nic dziwnego, że nie miał najmniejszych problemów ze znalezieniem odpowiedniego pomieszczenia. Wczesna godzina znaczyła tylko jedno. Urzędników na stanowiskach było stosunkowo niewielu, za to ludzi koszmarnie dużo. Całe szczęście większość z nich kierowała się do innych stanowisk niż Seth. Stanął przy jednej z maszyn, wybrał na ekranie odpowiedni dział i wziął numerek czekając na swoją kolej. Sęk w tym, że zawsze interesowało go tylko i wyłącznie jedno stanowisko. Nic zatem dziwnego, że gdy na ekranie wyświetliło się nie to okienko co powinno wykrzywił usta w grymasie i odwrócił się do czekającej za nim kobiety.
  — Zamienię się z panią numerkiem. Muszę coś jeszcze sprawdzić, a nie chcę opóźniać kolejki — rzucił chłodnym, wyrachowanym tonem, widząc jak jej znużenie momentalnie znika. Wyprostowała się ożywiona i uśmiechnęła, podając mu swoją karteczkę.
  — Oczywiście, dziękujętak, tak, spierdalaj już. Nawet nie próbował uśmiechać się w odpowiedzi, odprowadzając ją po prostu wzrokiem. Spojrzał na zegarek, nim na ekranie wyświetliło się kolejne stanowisko. Właściwe stanowisko. Ruszył do okienka spokojnym krokiem, stając naprzeciwko Xandera z typową dla siebie beznamiętną miną.
  — Potrzebuję odpisu aktu małżeństwa i aktów urodzenia dzieci Jamesa Stanleya, jak i kilka dodatkowych dokumentów spisanych na liście — przesunął kartkę, wraz z upoważnieniem w kierunku Xandera, nawet na chwilę nie odrywając od niego wzroku. Chociaż jedna rzecz dzisiejszego dnia, która nie była pierdoloną porażką. Najchętniej posiedziałby tu cały dzień.
Xander Roth
Xander Roth
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Urząd
Czw Mar 04, 2021 6:34 pm
  Prawdopodobnie jako jedyny nie przejmował się zbytnio swoją pracą dzisiejszego dnia. Za każdym razem, gdy ktoś podchodził do jego stanowiska, niechętnie machał dłonią przed twarzą, sycząc cicho "chwilaaa". Książka sama się nie przeczyta, prawda? Wciągnęła go niesamowicie, zapewne głównie dzięki swoim jakże barwnym opisom uniesień. Temu staremu prykowi najwidoczniej brakowało bolca, bo powoli dostawał już pierdolca na samą myśl. Ah tak, życie byłoby zbyt piękne, gdyby mógł mieć wszystko, a mówiąc wszystko miał na myśli głównie jakiegoś gorącego pana u jego boku. Panny go zbyt denerwowały swoją natarczywością.
  Zaczytany nie spostrzegł, że podeszła do niego kolejna osoba. Już miał zamiar wrzasnąć na cały urząd, że tu akcja się dzieje, a ktoś mu przeszkadza, jednak w ostatniej chwili się powstrzymał, jedynie leniwie unosząc łeb nieco do góry. Można by odnieść wrażenie, że jego stanowisko pracy to drugi dom - wszędzie walają się jego kubki, karteczki, książki, naklejki typu dzielny pacjent, które znalazł w pamiętniku z liceum. Tak, z liceum.
  Aktualna kolej wydarzeń natomiast bardzo mu się podobała. Miał przed sobą nie kogo innego jak Setha! Jego ulubionego pana prawnika, który jak na zawołanie zawsze wpada, kiedy akurat ma zmianę. Był jedną z tych osób, na które Xander akurat bardzo lubił patrzeć. Po pierwsze był przystojny. Po drugie widać, że był dziany, a dziani ludzie ładnie się ubierają. Po trzecie zawsze miał na twarzy taką samą minę, którą trzydziestolatek miał przed oczami zawsze, jak tylko mijał pobliski sąd. Na dodatek tak ładnie się wyrażał, może powinien brać z niego przykład, skoro sam pracuje w dość reprezentacyjnym miejscu.
  - Od razu do rzeczy, huh? Właśnie czytałem pewien fragment i nawet o Tobie pomyślałem! - nie dlatego, że jest okropnym zbokiem, po prostu postać, która opisywana była w pewnej pozycji miała czarne włosy ułożone podobnie tak, jak dżentelmen przed nim. No, tylko że pan prawniczek był sto razy atrakcyjniejszy niż jakieś ludziki z drukowanego fanfiction. - Poza tym zajebista książka, polecam! - odwrócił okładkę z tytułem "Wnętrza rozkoszy", raczej każdy dość poinformowany w sprawach cielesnych człowiek domyśli się, co on takiego czyta. Z głupim uśmiechem na ustach, usiadł prosto na krześle, wpisując w bazę danych jegomościa, po którego przybył mężczyzna.
  - Cholera. Trzeba chwilę poczekać, bo jak zwykle coś szwankuje. - jak prawdopodobnie w każdym możliwym urzędzie, żadna nowość.
  - Kawki, herbatki? Mamy nawet whiskey, bo baba ze stanowiska trzeciego bez trzech szybkich to nawet własnego NIPU nie wpisze, masakra, mówię Ci. - gdyby kogoś zastanawiało, dlaczego Xander zwraca się do faceta na ty, odpowiedź jest bardzo prosta - zwraca się tak praktycznie do każdego. Uważa wszechświat za swoich pradawnych dobrych ziomali, dla których zwroty grzecznościowe są już od dawna passe.
Seth Corriveau
Seth Corriveau
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Urząd
Czw Mar 04, 2021 6:58 pm
  Xander był chodzącym absurdem. No, w tym momencie siedzącym absurdem. Za każdym razem gdy go widział, utwierdzał się w przekonaniu, że pasuje do tego miejsca jak kij do dupy. Niby tak, ale jednak nie. Z drugiej strony po tylu wizytach w urzędzie, chyba nie potrafił sobie wyobrazić go nigdzie indziej. Jego osoba była nieodłącznym elementem całego tego pierdolnika na biurku czy długich kolejek. Które zresztą rosły właśnie ze względu na niego, gdy był zajęty kolejną pierdołą, na którą świeżaki zdecydowanie nie miały odwagi. Czasem zastanawiał się czy urzędnicy nabywali swoją zuchwałość wraz ze stażem, czy też po prostu się tacy rodzili i odnajdywali w tym miejscu swoje powołanie.
  — Fantastycznie — ton jego głosu bynajmniej nie wskazywał na faktyczny zachwyt. Podobnie jak postukujące w drewno tuż obok listy palce, które wyraźnie wskazywały na zniecierpliwienie. Wszystko to było jednak tylko i wyłącznie grą, którą Seth stosował za każdym razem. W istocie każdy moment, który przeciągał jego pobyt w tym miejscu był niczym nagroda zesłana mu z nieba. Zwłaszcza, że paradoksalnie Corriveau miał w sobie jakieś resztki wiary, a zawieszony na jego szyi prosty krzyżyk nie był jedynie ozdobą.
  Znużone czarne tęczówki przesunęły się powoli na okładkę książki zatrzymując na tytule, którego większość ludzi nie ośmieliłaby się czytać publicznie. A co dopiero w miejscu pracy. Prychnął pod nosem z pogardą, maskując tym samym powoli rysujące się w jego wnętrzu rozbawienie. I mimo że na usta cisnęło mu się w tym momencie wiele komentarzy, które zaczynały się na "brakuje ci rozrywki w życiu?", a kończyły na "bo mogę ci zafundować niejedną u mnie w mieszkaniu, niezależnie od tego czy wolisz łóżko, stół czy kanapę", żaden z nich nie ujrzał swiatła dziennego.
  Zerknął teatralnie na zegarek, mimo to zastanawiając się nad propozycją. Kawa zaserwowana mu wcześniej przez Rachel nadal odbijała mu się czkawką i wykrzywiała jego usta w grymasie na samą myśl.
  — Kawy. Długo to potrwa? O dziesiątej trzydzieści mam rozprawę — całe szczęście nie tą, do której potrzebował dokumentów. Nie zmieniało to jednak faktu, że choć miał jeszcze ponad półtorej godziny, chciał wcześniej powtórzyć najważniejsze kwestie, by wejść na salę sądową z perfekcyjną mową na ustach. Jak zawsze.
Xander Roth
Xander Roth
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Urząd
Czw Mar 04, 2021 7:22 pm
  Nie potrafił do końca rozgryźć faceta siedzącego przed nim na zapewne niezbyt wygodnym krześle. Roth zdawał sobie z tego sprawę, bo sam przez osiem godzin musiał siedzieć na jakimś totalnym dupisku (dla niego połączenie siedziska dla zacnych czterech liter, szanujmy jego inwencje twórcze), a był tutaj pracownikiem, oni mimo wszystko mieli mieć nieco lepsze warunku od klientów. Ta, jasne. Warunki oznaczone kutangiem na papierze, tak, aby za miło im się w czasie pracy nie zrobiło. Tak czy inaczej nigdy nie wiedział czy mężczyzna rzeczywiście jest taki niecierpliwy czy może to całe zamieszanie, które wiecznie gotowało się w tym miejscu tak działało mu na nerwy. Xander był już do tego przyzwyczajony, ba zdarzało mu się nawet wyłączać do tego stopnia, że nie słyszał stukających mu nad uchem kluczami bab z działu administracji. Miało jak widać to swoje plusy.
  Cała ta zabawa z nowym systemem nie podobała mu się ani trochę. Nie ogarniał czy to on serio robił już coś źle, że te dane nie potrafiły się odnaleźć czy może to z tym durnym sprzętem jest coś nie halo. Może trzeba było wstać w weekend te trzy godziny wcześniej na kurs z nowego systemu operacyjnego w pracy... E tam! Jego odcinki hiszpańskich telenoweli nie mogły obejrzeć się same, tym bardziej, że w ostatnim Armando nieźle przehulał Elvire na cztery sposoby. Nie mógł tego przegapić, okej? Jego nagrywarka w TV nie działała ostatnio jak trzeba, a on nie miał zamiaru płacić dwóch dolców na to, aby móc powtórzyć epizod. Te dwa dolce to mógł sobie wydać w markecie na piwo, ha. Są rzeczy ważne i ważniejsze.
  Na jego prychnięcie nie zareagował źle. Tak właściwie ten facet nigdy nie reagował na nic jakkolwiek negatywnie. Był chodzącą oazą szczęścia i spokoju. No dobra... przez większość czasu, bo na samą myśl o kupnie nowego płynu do prania aż robiło mu się słabo. Tyle zapachów! Nigdy nie mógł się zdecydować, a gdy posiadał jeden przez dłużej niż miesiąc to już wszystkie ciuchy zaczęły mu brzydnąć. Ciężki żywot, ciężki.
  - Ciężko stwierdzić. - skrzywił się, wgapiając w ekran monitora. Zaczęła mu ta sytuacja podnosić ciśnienie. Nie, aby miał cokolwiek przeciwko długiego siedzenia Setha przed nim, oj nie nie. Jest na co popatrzeć, na pewno znosił jego towarzystwo z przyjemnością, nie to, co tych wszystkich starych bab, które po raz kolejny zapomniały swojego peselu i musiał szukać ich danych w starych odmętach czasów jurajskich. - Chyba, że mówisz o kawie. To jestem w stanie zrobić Ci w mniej niż minutę! Bardzo dobra, sam wybierałem, bo tutaj ludzie gustu nie mają. - jego uśmiech wrócił na mordkę od razu, jak tylko przeniósł wzrok ponownie na bruneta. Dodatkowo kawa z ekspresu nie jest aż tak gorąca jak normalna zalewana, dzięki czemu mógłby ją wypić w mniej więcej siedem minut. Przy dobrych wiatrach w pięć, tak jak to robił urzędnik ostatnie minuty przed końcem pracy.
  - Uuu rozprawa! Ciekawa chociaż? No, na pewno nie możesz mówić o szczegółach, ale ten... Z pewnością ciekawiej niż tutaj. Ostatnia fajna rzecz, jaka spotkała ten budynek to ostatni tydzień, gdy na koniec zmiany wleciał tu przebrzydły gołąb i nie chciał odejść przez kolejne pół godziny. Wyjątkowo przypodobał sobie sweter Penny. Gołąb bez gustu. - to ten poziom, kiedy wyzywasz gust gołębia do sweterków rodem z filmów świątecznych.
Seth Corriveau
Seth Corriveau
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Urząd
Czw Mar 04, 2021 7:52 pm
  W porównaniu z wygodnym krzesłem w biurze, bez wątpienia nie było to siedzisko jego marzeń. Jakby nie patrzeć, prawnik był przyzwyczajony nie tylko do wygody, ale i przedmiotów z najwyższej półki. Idąc do sklepu wymijał wszystkie tanie produkty, zupełnie jakby nie istniały. Brak podobnego komfortu w urzędzie był jednak czymś, co mógł jeszcze zdzierżyć. Zwłaszcza przez tych kilkanaście minut, podczas których mógł wpatrywać się w najładniejsze zielone tęczówki, na jakie kiedykolwiek natrafił. Nawet głupawy wyraz twarzy Xandera, który momentami przybierał, nie był w stanie odebrać mu w pełni całego uroku.
  Już pomijając że Seth miał kurewską słabość do tych jego pieprzonych okularów, które były w stanie dodać powagi nawet komuś takiego jak on. Czasem się zastanawiał czy w ogóle miał jakąś wadę wzroku czy po prostu zgrywał pozory, by wyglądać na mądrzejszego niż był w rzeczywistości.
  Większość osób miała w sobie na tyle przyzwoitości, by nie wgapiać się w kogoś bez najmniejszej przerwy. Odwracali wzrok, by zawiesić go na ścianie, szybie sąsiedniego stoiska, podłodze, własnym zegarku, bądź trzymanych przez siebie dokumentach. Seth nie bawił się w podobne ceregiele. Każda najmniejsza zmiana na twarzy urzędnika była dla niego własną rozrywką, z której nie zamierzał rezygnować.
  "Ciężko stwierdzić."
  To nie było coś co chciał usłyszeć. Nawet jeśli wcześniej sam twierdził, że siedzenie w urzędzie było dla niego czystą przyjemnością, widmo rozprawy nieustannie trzymało się gdzieś z tyłu jego głowy, nie pozwalając na całkowite zanurzenie się w tej dziwnej rozrywce.
  — Mówię o dokumentach — sprostował spokojnie, przesuwając powoli wzrokiem po twarzy Xandera, od jego ust, aż na oczy, które właśnie ponownie skupiły się na nim samym. I dobrze. Lubił, gdy na niego patrzył.
  Jeszcze chwilę temu sam stwierdził, że chce kawę, teraz natomiast wręcz zapomniał że o nią prosił. Pierwszy moment gdy faktycznie przesunął wzrok w bok, nastąpił przy pytaniu o rozprawę. Ten drobny ruch wystarczył, by przenieść jego skupienie na wyżyny.
  — Nic ciekawego. Włamanie z rozbojem. Ktoś bardzo źle przeżył rozstanie z dziewczyną, którą przyłapał w łóżku ze swoim ojcem — rzucił w miarę okrężnie, jednocześnie dostarczając najciekawszych jego zdaniem smaczków z całej historii. Pominął rzecz jasna fakt, że jego klientem była nie dziewczyna, lecz właśnie jej były już chłopak, który dopuścił się włamania.
  Przy historii z gołębiem, wypuścił gwałtownie powietrze nosem i pokręcił nieznacznie głową, unosząc kącik ust w rozbawieniu na ułamek sekundy, nim powrócił do domyślnie beznamiętnego wyrazu twarzy. Wcześniejszy paskudny humor zniknął bez śladu. Przyjechanie tu tak jak zawsze okazało się bardzo dobrym pomysłem.
Xander Roth
Xander Roth
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Urząd
Czw Mar 04, 2021 8:18 pm
  Xander może i nie był aż tak przyzwyczajony do luksusów jak Seth, natomiast sam z trudnością niekiedy potrafił usiedzieć w tym miejscu. Jego mieszkanie wyglądało niczym miejsce przeznaczone do terapii grupowej dla osób, które posiadają problemy z agresją. W końcu zielony kolor mocno uspokajał, więc... w sumie to wcale nie taki najgłupszy pomysł. Może rzeczywiście powinien wynajmować swoje mieszkanko na takie zajęcia? Istnieje możliwość, że dostawałby jakąś część pieniędzy! W życiu trzeba sobie radzić najlepiej, jak człowiek potrafi, a kto by nie chciał dostać dodatkowej mamony za niby bezinteresowne pomaganie. O ile to w ogóle legalne. No, ale rozwodzić się teraz nad tym nie zamierzał, aż tak bardzo.
  Nie czuł się nieswojo z tym, że brunet tak wgapiał się w niego. Właściwie to poczuł się bardzo doceniony! Ba, pojęcia nie miał czy patrzył dla niego dlatego, że był takim dobrym pracownikiem, bo jednak za każdym razem, gdy wpadał do urzędu to przychodził do jego stanowiska, czy może był na tyle czarujący, że lubił z nim rozmawiać chociaż w taki sposób. Mimo, że ich znajomość trwała całkiem długo, to tak właściwie ani razu nie widział go jeszcze poza miejscem pracy. Może nie mieszkał w pobliżu, tak jak on? Chociaż... ktoś tak dziany i z taką profesją raczej ma własne, spore mieszkanie w najdroższej dzielnicy. Nic więc dziwnego, że się nie mijali. Od urzędu do mieszkania Rotha jest praktycznie rzut beretem, nie musiał nawet wybierać się do komunikacji miejskiej, aby dojechać do roboty. No chyba, że pizgało. Nikt nie lubi jak pizga. Tym bardziej bez śnieżku.
  Nie czekając za długo, aby przypadkiem nie odmówił mu tej przyjemności wypicia z nim kawy, na jego słowa odnośnie dokumentów jedynie szeroko się uśmiechnął. Przecież mu nie powie, że znowu coś nie działa, bo facet się załamie. Pognał niczym struś na tyły pomieszczenia, aby niczym jak w zegarku po minucie wrócić z małą filiżanką świeżej, pięknie pachnącej kawy. Aromat aż przyjemnie drażnił jego nozdrza, aż miał ochotę na ciasto do tego. Przysunął mu filiżankę do dłoni, stukając palcami w klawiaturę. Okej, jest plus. Dokumenty znalazł, teraz kolejny problem - pieprzona drukarka. Wcisnął kilkukrotnie przycisk druku, który jedynie wydał dziwny dźwięk z komputera, a sam Xander aż jęknął niezadowolony pod nosem, rozkładając się na krześle.
  Zanim zaczął swój monolog marudzenia, usłyszał o sprawie, jaką dziś zajmie się mężczyzna. Gdyby w prawdziwym życiu widać było błysk w oczach, właśnie w tym momencie takowy pojawiłby się w jego zielonych gałach. Klasnął dłońmi, przysuwając się nieco do przodu, wręcz wbijając swoje żebra w biurko.
  - Uuuu drama. Mówiłem, że masz ciekawiej! Chociaż tak ze starym facetem... no nie wiem. Odważna kobita, ja bym tak nie mógł. Ughh! - dziecinnie aż nim wzdrygnęło, a na ukazanie swojego jakże wielkiego obrzydzenia wytknął na kilka sekund język. I w tej oto chwili jego komputer wydał kolejny dziwny dźwięk, przez który aż podskoczył na krześle. Mlasnął głośno niezadowolony, wciskając guzik pod swoim biurkiem. Gdzie ten stary facet od serwisu...
  - Tutaj nic nie może działać jak trzeba. - mruknął bardziej do siebie, niż do Setha. Gdy tylko pojawił się przy nim staruszek z obwisłym brzuchem, wskazał palcem na swój monitor z niezadowoloną miną niczym u pięciolatka, któremu odmówiono kupna lizaka. Toż to skandal! W biały dzień! Staruszek coś mu szepnął do ucha i ruszył w kierunku wadliwego sprzętu. - Aishh, przez tych idiotów z działu serwisowego nasza drukarka znowu miauczy i tryska jak nie powiem co. Nie wiem czy wyrobią się z tym do czasu Twojej rozprawy, dlatego... - otworzył szufladę w swoim biurku, wyciągając pierwszą, lepszą, luźną karteczkę, na której zapisał swój numer telefonu. To, że karteczka akurat była błękitna w mało widoczne ikonki misiów z ostatniej serii płatków śniadaniowych (dodawali karteczki samoprzylepne w gratisie, bonusik życia), akurat to najmniejszy szczegół. - Trzymaj mój numer. Jak skończysz pracę to pisz, zadzwoń, cokolwiek. Najlepiej zapisz mi gdzieś też Twój, bo mam tendencje do olewania obcych numerów. Taki nawyk wyrobiony przez telemarketing. Przebrzydłe kanalie... - bo kto do jasnej cholery chciałby po raz setny przedłużać umowę? Albo trzeci raz w tygodniu kupić nowy telefon? Noż ile można! Oni serca nie mają, naprawdę.
Seth Corriveau
Seth Corriveau
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Urząd
Czw Mar 04, 2021 8:54 pm
  Biuro Setha podobnie jak mieszkanie Xandera znajdowało się rzut beretem od urzędu. Nie bez powodu był tu tak częstym gościem na skutek swoich zachcianek. W końcu jakby nie patrzeć, gdyby było dużo dalej, nie pozwoliłby sobie na podobne wizyty, tylko dlatego że chciał pogapić się nieco na urzędnika za biurkiem. Do mieszkania miał nieco dalej, ale patrząc na samochód którym się woził, żadne dłuższe o pięć czy dziesięć minut podróże nie były dla niego problemem. Ba, niejedna osoba dałaby się wywieźć nawet na drugi koniec dystryktu C, byle usadowić swoje cztery litery na biało-czarnych skórzanych siedzeniach jego Tesli. Które zresztą zimą mogły się pochwalić dodatkowym ogrzewaniem pod tyłkiem. Niezwykle przydatna rzecz.
  Tak samo jak zajebisty ekran, który prócz sterowania komendami głosowymi, pozwalał mu także na granie w Stardew Valley. Gdzieś pomiędzy rozmową z klientem, a kolejnym udzielaniem reprymendy Rachel, która dopisywała mu do grafiku następne spotkanie, wiedząc że nie ma na nie miejsca. Gdyby nie fakt, że była cholernie uporządkowana, nie próbowała dobrać mu się do spodni i mimo wszystko znacznie ułatwiała mu całą robotę odwalając te gadki-szmatki z zapisującymi się klientami, już dawno temu wypieprzyłby ją na bruk.
  Gdy tylko Xander wstał ze swojego miejsca, wzrok Setha przesunął się w dół, skupiając tym samym wzrok na dużo bardziej interesującej go części jego ciała. Dopiero gdy zniknął mu z oczu, pokręcił kilka razy głową na boki, rozmasowując palcami bok szyi. Ostatnimi czasy średnio się wysypiał. Może powinien umówić się znowu do masażystki. Ta dziwna Tajka, którą poleciła mu jego sekretarka faktycznie miała magiczne dłonie, choć czasem wykazywała się takim sadyzmem, że posądzał ją o dorabianie sobie w roli dominatrix po godzinach.
  Powrócił do poprzedniej pozycji cierpliwie czekając. Dopiero gdy urzędnik na nowo pojawił się na horyzoncie z jego kawą, przysunął do siebie filiżankę, skupiając chwilowo wzrok na ciemnym płynie. Jęknięcie Xandera mimowolnie sprawiło, że po jego karku przebiegł charakterystyczny dreszcz.
  Wolałbym żebyś jęczał tak w innej sytuacji, a nie nad moimi dokumentami.
  Uniósł filiżankę do góry kontrolując pokrótce temperaturę kawy, nim upił drobny łyk, zaraz odstawiając ją z satysfakcją na blat. Może powinien wysłać Rachel na szkolenie do urzędu, skoro ewidentnie ekspres ją przerastał. Pozornie ignorował większość wypowiedzi siedzącego przed nim mężczyzny (a raczej po prostu na nie, nie odpowiadał, najzwyczajniej w świecie odnotowując je w pamięci) i skupił się całkowicie na swoim napoju.
  "Nie wiem czy wyrobią się z tym do czasu twojej rozprawy."
  Cholernie zła informacja. Nawet jeśli na twarzy Setha nie pojawiło się żadne skrzywienie ani nic podobnego, jego żołądek ścisnął się w ten sam nieprzyjemny sposób co zawsze. Jakiekolwiek opóźnienie świadczyło o tym, że musiał zmieniać swoje dzienne plany, by odpowiednio się ze wszystkim wyrobić.
  "Trzymaj mój numer."
  ... a to akurat była cholernie dobra informacja. Sięgnął powoli po kartkę, zastanawiając się czy Xander przypadkiem go nie przejrzał. W końcu jaki normalny pracownik dzielił się z klientami swoim numerem telefonu? Z drugiej strony, choć zielonookiego można było opisać całą masą zwrotów to "normalność" była ostatnim, którego by użył. Zamiast odwdzięczyć się tym samym, otworzył swoją teczkę, przez chwilę wertując zgromadzone w niej dokumenty. Aż w końcu, jak na prawnika przystało, wyciągnął schludną czarno-złotą ekskluzywną wizytówkę, przesuwając ją w jego stronę. Kontrast pomiędzy przeprowadzoną przez nich wymianą wydał mu się niezwykle zabawny.
  — O której kończysz pracę? — jeśli czytanie "Wnętrza Rozkoszy" w ogóle można było nazwać pracą — Wolałbym nie męczyć cię służbowymi sprawami po godzinach.
  Oczywiście w rzeczywistości miał na to kompletnie wyjebane. Chciał dostać swoje dokumenty, a jeśli miał przy okazji zyskać okazję na zobaczenie Xandera, był gotów wpierdolić mu się na chatę choćby i o drugiej w nocy. Zachowanie pozorów było jednak dla niego równie ważne, co wypełnienie swoich obowiązków.
Xander Roth
Xander Roth
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Urząd
Czw Mar 04, 2021 10:34 pm
  O cholibka, gdyby Xander miał samochód... tak właściwie to ma prawo jazdy, ale nigdy nie przykładał większej wagi do kupna auta. Jego mieszkanie było już dla niego ogromnym wyczynem! Był z niego niesamowicie dumny, w końcu sam wpadł na pomysł urządzenia go w takich cudownych kolorach, plus zarobił na nie całkowicie sam! Na dodatek mieszkanie jest własnościowe, to się chłop może lansować na dzielni, że taki z niego bogol. Chociaż w porównaniu do Setha z pewnością był biedakiem do potęgi entej. Dla niego zapewne kupienie sobie takiego mieszkania to jak kupienie dziecku lizaka, choć nie uważał, aby ten wyglądał na takiego, który przepada bardzo za dziećmi. No miejmy nadzieję, że tak jest. Jedynym dzieckiem za jakim mógłby przepadać był nie kto inny jak wyrośnięty trzydziestolatek siedzący przed nim i zgrywający urzędasa. On też lubił lizaki. W każdej formie.
  Brunet zapewne byłby wielce zachwycony, jakby tylko wiedział o tym, że jego ulubiony klient bez skrupułów go obczaja, a dokładniej to jego tylną stronę. Nawet bardzo zachwycony, zapewne zacząłby tutaj gadać dziwne rzeczy, bo wierzcie lub nie Roth totalnie gustuje w tej samej płci. Co akurat z aparycji nie jest zbyt widoczne, aż do momentu, kiedy otworzy gębę. W takich momentach ludzie nie mają żadnych wątpliwości. Uwielbia mieć przyjaciółki, ale bliższe kontakty z kobietami go mierzwią. Są zbyt... zbyt po prostu. Faceci jego zdaniem są ciekawsi, byle jaką babę można zbałamucić i zdominować, z mężczyznami jest to natomiast pewnego rodzaju wyzwanie! Które on by bardzo chętnie podjął, jeśli miałby wpaść w taką przygodę razem z Sethem. Jego gejradar nie działał najwidoczniej zbyt dobrze, skoro jeszcze się nie zorientował intencji prawnika i jego częstych wizyt w urzędzie. Akurat domyślny to w tych sprawach nie był.
  I mimo swojego dobrego humoru, cała ta sytuacja z dokumentami stawiała go w niefajnym świetle. Nie chciał, aby mężczyzna myślał, że jest jakiś niekompetentny i nawet tak prostej rzeczy jak wydruk dokumentu nie potrafi ogarnąć. Akurat to nie była jego wina! Co prawda lubił w swojej pracy się przysłowiowo opierdalać, zarobić, a się nie narobić, ale jednak jak już miał przed sobą zadanie chciał je wypełnić dobrze i w stu procentach. W tym momencie był na łasce rzeczy martwych, które działały na niego jak płachta na byka ostatnimi czasy.
  Kawa najwidoczniej mężczyźnie smakowała, bo nie powiedział złego słowa! Hell yeah! Dodatkowe punkciki zdobyte. Zmartwił się, że na wieść o opóźnieniu zezłości się na niego. Natomiast po jego minie nie dostrzegł żadnego zdenerwowania. Ufff, kamień z serca normalnie! Całe szczęście, bo naprawdę akurat na dobrych relacjach z brunetem to mu nawet zależało. Fajnie mu się z nim gadało. Albo raczej do niego, bo on akurat bardzo rzadko odpowiadał dłużej niż dwoma zdaniami.
  Wziął do ręki jego wizytówkę, obracając ją w dłoniach i przysuwając do swojej twarzy, nieco mrużąc oczy. Taaa, bardziej teatralnie, bo akurat okulary miał całkiem nowe i widział w HD! Niezwykły świat, naprawdę. Uśmiechnął się szeroko do niego, chowając wizytówkę do swojego portfela i stukając się w klatkę piersiową postanowił powiedzieć czystą, samą prawdę najprawdziwszą!
  - Będę tego strzegł jak oka w głowie! - akurat niania do różnych rzeczy to z niego dobra. Raz kuzynka dała mu na przechowanie lalkę Barbie. Do dzisiaj ją ma w pudle, ładnie schowaną, aby się nie popsuła i nie zakurzyła! Prawdziwy bohater bez peleryny. - Standardowo o piętnastej. Chyba, że już do reszty wszystko tutaj jebnie... znaczy się zepsuje się. Wtedy pewnie skończę szybciej. - upsik, nie wyszło tak profesjonalnie, jakby chciał, no ale trudno. Każdemu zdarzają się wpadki, prawda? Seth nie wygląda na takiego, który by go zbeształ za przekleństwo. Chociaż kto wie... Wolałby nie. Ciekawe tak poza tym ile on ma lat. Jakby chciał mógłby to sprawdzić w bazie danych... gdyby potrafił się nią teraz obsługiwać zacznijmy od tego, a to już jest wyczyn na miarę jego możliwości.
  - W razie co ile Twoja rozprawa może trwać? Gdybyśmy szybciej skończyli dałbym Ci znać. - chuja prawda tam, po prostu chce mieć co robić, jak tylko skończy mu się książka, a licząc jego tempo czytania to godzinka, dwie i ponownie będzie nudził się jak mops w robocie.
Seth Corriveau
Seth Corriveau
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Urząd
Czw Mar 04, 2021 11:17 pm
  Seth potrafił być bardzo dobitny w swoich chęciach i zamysłach. Nie należał raczej do typu, który powoli krążył wokół kogoś jak sęp, rzucał powłóczyste spojrzenia i czekał aż sam się domyśli, że mu się podoba. Zdecydowanie bliżej było mu do kogoś, kto otwarcie podbijał do drugiej osoby w klubie, barze czy też po prostu na ulicy. Pytania z serii "ruchasz się czy trzeba z tobą chodzić?" były u niego absolutną normą, głównie z tego względu na to, że nie przepadał za jakąkolwiek wizją uwiązania przy drugiej osobie. Jednonocne przygody były pod tym względem dużo wygodniejsze i gwarantowały święty spokój. Bez jęczenia dlaczego nie odpisuje na smsy, że widzieli się w tym tygodniu o trzy godziny za krótko, a tak w ogóle to nie wziął kogoś do kina, więc na pewno już go nie kocha. Bo w sumie ich nie kochał. Nigdy.
  Dlaczego więc jeszcze nie wyjechał z niczym wprost do Xandera? Głównie przez głupio zaszczepiony profesjonalizm. Nie obchodziło go czy mężczyzna okazałby się być hetero czy też nie. Jak to mówiły jego koleżanki o równie pedalskiej orientacji co on - "when she says she's straight, answer: so is spaghetti until it gets wet". Nie jedną i nie dwie osoby udało mu się już sprowadzić na odpowiednią stronę, wabiąc ich wizją zwykłego eksperymentu. Gorzej gdy to oni kończyli mocno wkręceni, a Corriveau szybko się nimi nudził. Tak czy inaczej, byłoby to problematyczne, gdyby nagle zaczął dostawać wszystkie dokumenty cztery razy wolniej, w dodatku źle uporządkowane, wydrukowane, czy w ogóle na odpierdol, tylko dlatego że seks był nie taki, albo nie dał mu buzi wychodząc z mieszkania.
  A mimo tego naprawdę chciał go przelecieć. Do tego stopnia, że nawet teraz popijając kawę i patrząc na niego spokojnym wzrokiem, w istocie rozbierał go oczami wyobraźni na trzy różne sposoby w pięciu różnych sceneriach. Odłożył filiżankę na stół, przyglądając mu się uważnie, gdy ten obracał jego wizytówkę na wszystkie strony. Całe to mrużenie oczu mogło faktycznie wskazywać na to, że jego wada wzroku jest prawdziwa. No ale przecież miał okulary, więc powinien dobrze widzieć co nie. Rozkmina numer dwa rozpoczęła swój tor, bo nawet nie przeszło mu przez myśl, że wizytówka mogłaby mu się w jakikolwiek sposób nie podobać. W końcu była zajebista. Osobiście tego dopilnował.
  Odsunął od siebie nieznacznie filiżankę, która jak się okazało była pusta. Idealnie. I tak miał się już zbierać. Przeczesał palcami czarne włosy, nieustannie utrzymując kontakt wzrokowy z Xanderem.
  — Koło dwóch godzin. O trzynastej trzydzieści mam jeszcze spotkanie z klientem, ale nie powinno zająć dłużej niż godzinęwięc zdążę zanim skończysz pracę. W końcu jechał tu około dziesięciu minut. No, rzecz jasna założenie to działało tylko jeśli urzędnik nie skończy wcześniej.
  Dzisiejszego dnia na szczęście nie miał w grafiku więcej pozycji. Jedynie standardową pracę poza biurem. Przejrzenie dokumentów od tego cholernego Jamesa Stanleya i ustawienie strategii jego rozprawy. Choć na skutek dzisiejszego wkurwienia, rozważał inną opcję. Powiedzenie mu, że ze względu na jego niekompetencje w dostarczeniu dokumentów i fakt, że Seth musiał się fatygować po nie osobiście, czas przygotowań wydłuży się o tydzień. Olanie frajera i spędzenie wieczoru przed Netflixem. To dopiero był plan.
  — Podjadę samochodem i dam znać — wstał z miejsca, patrząc jeszcze krótko na Xandera, wyraźnie chcąc się upewnić, że to wszystko co mieli sobie w tym momencie do powiedzenia.
Xander Roth
Xander Roth
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Urząd
Czw Mar 04, 2021 11:52 pm
  Podobną sytuacją uczuciową posiadał także i sam kochany urzędas. Nigdy w życiu nie zakochał się w żadnej osóbce. Nie, aby nie miał partnerów, chociaż nie przypominał sobie, aby wchodził w poważniejszy związek kiedykolwiek. Bardziej spotykał się z ludźmi na zasadzie, o tutaj mamy razem wolny czas to skoczymy na żarcie, o tutaj to może do ciebie, do mnie, jakieś fikumyku, te sprawy. Czy brakowało mu porządnego związku w życiu? Oj, chyba tak. Zwracając uwagę na jego ostatnie zamiłowanie do literatury erotycznej widać, że nie tylko związku mu brakuje. Chociaż ciężko to określić brakiem, skoro nigdy takowego nie posiadał. Nie miałby nic przeciwko zaczęciu relacji na takiej płaszczyźnie, z kimkolwiek bardziej ogarniętym, bo z pewnością osoba podobna do niego by z nim nie wytrzymała (ze wzajemnością), jednak wizje wszelkich rocznic i innych pierdół nieco doprowadzały go do bólów głowy. Nie był pewien czy istnieje na świecie ktoś, kto chciałby się z nim na serio związać, jednocześnie nie mając problemu o pierdoły.
  I rzeczywiście wizytówka Setha należała do jednej z ładniejszych, nawet jeśli nie najładniejszej, jakie kiedykolwiek widział. Z reguły większość osób posiadała białe karteczki z nudnie wydrukowanymi literkami składającymi się w imię, nazwisko, profesje i numer telefonu. Tutaj jednak czerń ze złotem dodawała prestiżu. Luksusu. Zresztą mężczyzna sam w sobie wyglądał jak odzwierciedlenie sztabki złota w prawdziwym życiu, jego wizytówka nie powinna Xandera dziwić ani trochę.
  Zabrał filiżankę, obracając ją w lewej dłoni. Gdyby teraz tego nie zrobił istniało duże prawdopodobieństwo, że kompletnie by o niej zapomniał, a ona by tutaj leżała przez kolejne trzy tygodnie. Sprzątaczka, która pracowała u nich w budynku nie była zbyt wielką fanką Rotha i jego śmiecenia, dlatego postanowiła go niekiedy ukarać w taki sposób, aby zostawić nieumyte kubki bądź papierki na jego biurku tak długo aż sam się za to nie zabierze. Z jednej strony się babce nie dziwił, z drugiej miał ochotę jej trzepnąć w łeb miotłą. Nic pomiędzy.
  - Dwie godziny... - zrobił dość szybką kalkulację matematyczną w swojej głowie, po czym kiwnął głową i dodał. - Sto pięćdziesiąt stron, okej. Do tego czasu powinno być wszystko też ogarnięte, no ale w razie co będę pisać. - wcale nie wyliczał sobie ile stron przeczyta w ciągu tych dwóch godzin... wcale. Naprawdę zależało mu na tym, aby skończyć te książkę!
  Na ostatnie słowa jedynie kiwnął łbem, czekając aż Seth opuści budynek. Widząc tłumy ludzi w kolejkach, na szczęście już najwidoczniej nie do niego, głośno westchnął i poszedł na zaplecze, uprzednio biorąc do drugiej ręki książkę. Włożył filiżankę do zlewu, nie przejmując się już nią za bardzo. Rozsiadł się wygodnie na jednym z krzeseł, wracając do lektury, co jakiś czas zbyt niecierpliwie zerkając na zegarek, aż wybiła jego oczekiwana pora.

z.t. x2
Seth Corriveau
Seth Corriveau
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Urząd
Pią Mar 05, 2021 10:59 am
  Mimo wyjątkowo beznadziejnego startu, wszystkie kolejne wydarzenia dzisiejszego dnia zdawały się układać w sensowną całość. Rozprawa poszła dobrze. Tak dobrze, że ledwo powstrzymywał się przed wybuchnięciem śmiechem w końcowej jego części. Rzecz jasna od samego początku nie liczyli na żadne uniewinnienie, biorąc pod uwagę okoliczności, ale wyrok w zawieszeniu był najlepszym co mogli w tym momencie osiągnąć. Co więcej! Udało im się przekonać sędziego, że wszystkie wydarzenia były serią następstw na skutek nieodwracalnego uszczerbku na zdrowiu psychicznym jego klienta, po ujrzeniu ukochanej osoby w łóżku ze swoim ojcem. Za jednym zamachem zdradziły go dwie osoby, które kochał i którym ufał. Żałosne krzyki ze strony kochającego tatusia o ich kiepskiej relacji i długa wiązanka tylko pomogły mu w całej sprawie, przy okazji fundując mu piękną grzywnę za brak kultury w sali sądowej.
  Był w tak dobrym nastroju, że siedząc w samochodzie nie mógł się powstrzymać przed cichym nuceniem pod nosem, zwłaszcza że jego klient z miejsca wyraził chęć zatrudnienia go do następnej rozprawy, jak i każdej kolejnej aż do momentu zamknięcia całej tej sytuacji. Otworzył telefon, mimowolnie zawieszając wzrok na jednej z nowszych wiadomości. Jego but uderzył kilkakrotnie o podłogę, gdy po kilkukrotnym kasowaniu wiadomości, wysłał jej ostateczną formę, kręcąc przy tym nieznacznie głową na boki.
  "Właśnie zaczynam spotkanie z klientem, podjadę po nie jak skończę".
  Rozsiadł się wygodniej na fotelu, wypuszczając powoli powietrze z płuc. No, w istocie na spotkaniu miał się znaleźć dopiero za jakieś piętnaście minut. Przekręcił kluczyk w stacyjce i odpalił auto, wyjeżdżając z parkingu. Im szybciej tam dojedzie, tym lepiej.

***

  Nie wysyłał już Xanderowi więcej wiadomości. Siedząc ponownie w aucie po spotkaniu, zerkał na zegarek kontrolując godzinę. Udało im się skończyć nieco wcześniej niż sądził. Przynajmniej jeden klient dzisiejszego dnia wykazywał się na tyle inteligencji, by nie utrudniać mu roboty, wszystko sprawnie opisać, a do tego dostarczyć wszystko czego wymagał na start. Obiecał dosłać resztę dokumentów do końca dnia, jednocześnie pozostając w nieustannym kontakcie mailowym. Gdyby tak większa liczba ludzi funkcjonowała w podobny sposób, jego robota byłaby o wiele łatwiejsza.
  Podjechał pod urząd, odbywając bliźniaczą trasę do tej, którą wykonał rano. Tym razem zawahał się jednak stojąc przed maszyną. Nie powinien chyba brać numerka, skoro umówił się z Xanderem osobiście. A może jednak? Ściągnął nieznacznie brwi, ostatecznie przechodząc w bok i wyciągając telefon z kieszeni, by wstukać krótką wiadomość. Rozejrzał się pokrótce, szybko lokalizując miejsce, w którym się znajdował.
  "Jestem na miejscu. Czekam przy wyjściu dla personelu."
  Miał nadzieję, że urzędnik przeczytał już całą swoją książkę i nie będzie kazał mu czekać zbyt długo. Jakby nie patrzeć, przyjechał tu w konkretnym celu i nie było nim sterczenie w poczekalni. Zwłaszcza, że jak do tej pory Seth zawsze żył według niezwykle prostej zasady. Nie czekał na nikogo, co najwyżej inni mogli czekać na niego. Dawał mu więc studencki kwadrans, licząc odsetki niezadowolenia przy każdej upływającej minucie.
Xander Roth
Xander Roth
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Urząd
Pią Mar 05, 2021 1:56 pm
  Przez resztę swoich godzin pracy bawił się iście wybornie. Zapewne dlatego, że większość czasu spędził na zapleczu, czytając książkę. Nawet ją skończył! Doszedł do wniosku, że powinien częściej zabierać ze sobą sztukę literacką do roboty. Przy tych denerwujących babach, które jak zwykle plują jadem, jak tylko przekroczą próg urzędu doprowadzają go do białej gorączki. No on rozumie, że im się spieszy, ale czy one mogą zrozumieć, że jemu się nie chce? Nie, aby nie lubił swojej pracy. Tak właściwie nie była wcale taka najgorsza. Spędzał dużo czasu z ludźmi, co względem jego charakteru jest bardzo adekwatne i pomocne dla tej gadatliwej gęby, bo ileż można pieprzyć do aloesów ile to zjadło się maślanych ciasteczek w czasie zmiany. Dodatkowo nie potrzebował za dużo robić. Głównie tam coś wydrukować, tu coś znaleźć, tu poprawić, a jeszcze kiedy indziej wypisać i podpisać. Idealnie! Jego profesja nie polegała na poważnych zadaniach, niby szczęście w nieszczęściu, bo jednak gdyby trochę się działo byłoby ciekawiej. No, ale każdy sobie rzepkę skrobię. Na całe szczęście nie musi się ruszać z miejsca, jak przychodzi do pracy tak potem z niej wychodzi bez nerwów, że musi zmieniać swoje wygodne położenie do innego budynku administracyjnego. Oh, na samą myśl już mu się odechciewa.
  Nic dziwnego więc, że ten dzień tak szybko mu zleciał. Zdążył nawet ogarnąć ten burdel na biurku... połowicznie, ale zawsze coś! Wydrukowane dokumenty dla Setha włożył do ładnej teczki, którą związał. Tak w razie co, aby przypadkiem nie wypadły, a zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że dla prawnika taki pliczek kartek jest niczym żyła złota. W końcu zarabiają czytając te bazgroły i wymyślając sposób, aby w sali sądowej nabrały one pozytywnego sensu dla ich klienta. Właściwie z chęcią by na taką rozprawę sądową poszedł... był ciekaw czy te emocje, które doświadcza oglądając kolejny odcinek Judge Judy. Uwielbiał babkę, charyzmatyczna, ciekawa kobieta.
  Dostając smsa, zerknął na ekran telefonu i z szerokim uśmiechem zaczął ogarniać swoje rzeczy do końca. Ha! Prackę już miał na dzisiaj z głowy, niech te typiary z wydziału administracji miasta się męczą do końca dnia, on miał dość. Najwidoczniej szczęście mu dopisywało, bo zmiana szybko poszła, mógł pogadać z Sethem, książkę skończył, kawę wypił, nie narobił się za bardzo, teraz znowu będzie mógł pogadać z Sethem, ba może nawet go wyciągnie na kolejną kawę! Dzień jeszcze młody, może akurat będzie miał wolne. Oczywiście Xander nie byłļy sobą, gdyby w czasie swojego zbierania rzeczy nie atakował nowego koleżkę od papierków z drukarki masą wiadomości, kompletnie nie mających większego znaczenia, ale no! Musiał mu dać znać, tak? Co z tego, że zaraz się z nim zobaczy, a przede wszystkim nie będzie kazał mu czekać.
  Zadowolony z siebie wyszedł z budynku, machając w kierunku mężczyzny. Podszedł do niego bliżej i odetchnął głośno, chowając dłonie w kieszenie swojej cienkiej kurtki. Nie było jakoś bardzo zimno co prawda, ale Roth zwykle miał wrażenie, że odczuwa wszystkie możliwe temperatury inaczej niż inni. Kurde, może był reptilianem? To sporo by wyjaśniało...
  - Mam nadzieję, że długo nie czekałeś! Poza tym ładnie Ci schowałem te dokumenty. Ułożyłem nawet dzieciaki po kolei względem dat urodzenia, abyś nie szperał bezsensu. Wyjątkowo nudna robota, jeśli chodzi o daty, ale lepsze to niż nic. - na pewno ciekawsza niż czytanie po raz enty tych samych numerków w systemie.
  - No! Obym pomógł i sorki jeszcze raz za opóźnienie. Domniemam po Twojej minie... - która wiecznie jest taka sama Xander.  - ...że rozprawa się udała! To supi. Dla Ciebie to pewnie normalka, ale no. Tak czy siak trzeba to uczcić! Czyli dla niedomyślnych możemy gdzieś iść. Nie patrz tak, skończyłem nudną pracę i jak cholera nie wiem co ze sobą zrobić. - zdesperowany trzydziestoletni facet zrobi wszystko dla grama rozrywki, okej? Tym bardziej, jeśli jego lista znajomych jest krótsza niż papier toaletowy w na stacji benzynowej. No bo kurwa, gdzie nie pójdziesz tam już go prawie nie ma... Żrą ten papier czy co z nim robią?
Seth Corriveau
Seth Corriveau
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Urząd
Pią Mar 05, 2021 2:52 pm
  Seria spamu smsów w pewien sposób przynajmniej dostarczała mu rozrywki. Mimo to nie czekał aż tak długo jak początkowo się spodziewał. Jakby nie patrzeć, piętnaście minut które wcześniej sobie wyznaczył było tylko cool wersją, którą fundował sam sobie. W rzeczywistości zależało mu na dokumentach na tyle, by faktycznie był gotów czekać na niego dużo dłużej. Lepsze to niż jeżdżenie do urzędu milion razy. W końcu im częściej prosił o to samo, tym bardziej wychodził na niekompetentnego, a na to nie mógł sobie pozwolić. Syndrom perfekcji ciągnął się za nim od wczesnych momentów dzieciństwa i utrzymywał nieustannie na tym samym poziomie, a może nawet i wyższym.
  SMS informujący go o tym, że mężczyzna już się zbiera całkowicie mu wystarczył. Przynajmniej miał potwierdzenie, że nie będzie musiał latać do okienka. Wyszedł więc z powrotem na zewnątrz i oparł sie nonszalancko o ścianę, by wyglądać tak dobrze jak tylko mógł. Co swoją drogą wychodziło mu zajebiście, w końcu miał w tym niemałą wprawę. Zwłaszcza z tą kamienną twarzą i idealnie ułożonymi włosami, które mimo upływu godzin nadal nie traciły na swojej nieskazitelności.
  "Fałszywy alarm, klamkę po prostu ciągnie się w swoją stronę."
  Przewrócił oczami, drapiąc się w zamyśleniu po policzku. Miał nadzieję, że w ciągnięciu innych rzeczy Xander miał dużo większe doświadczenie. Nie żeby przeszkadzały mu całkowicie nieporadne kocięta, ale wolałby jednak nie zasnąć w trakcie. Chwila jak w trakcie? Nikogo nie zamierzał dzisiaj przelecieć. To było tylko i wyłącznie czysto biznesowe spotkanie. Odbierze dokumenty i jedzie do siebie. Właśnie tak. To, że po raz pierwszy spotykali się ze sobą po pracy absolutnie o niczym nie świadczyło.
  Widząc jak Xander wychodzi z budynku i idzie w jego stronę, machając przy tym jak do starego znajomego, mimowolnie coś tknęło go w środku. Wyłącznie przez ułamek sekundy, ale nadal było na tyle niespodziewane, by na krótką chwilę go zamroczyło. Większość mających z nim do czynienia ludzi trzymała się sztywnej maniery, być może wyczuwając że Seth nie był kimś przystępnym. Rzadko się uśmiechał, praktycznie nie żartował, przez większość czasu miał język cięty jak ostrze i nie szczędził sobie słów. Nie miało dla niego znaczenia czy byłeś dzieckiem, kobietą, mężczyzną czy starcem, jeśli go wkurwiałeś to dawał o tym znać wprost.
  Dlatego właśnie entuzjastyczny sposób bycia urzędnika był czymś całkowicie świeżym, nowym i... innym. Nie chciał się do tego przyznać sam przed sobą, ale czymś niekoniecznie złym. Schował telefon do kieszeni i odepchnął się powoli nogą od ściany, ruszając w jego kierunku.
  "Wyjątkowo nudna robota, jeśli chodzi o daty, ale lepsze to niż nic."
  — Świetnie — wyciągnął rękę w jego stronę, wyraźnie zamierzając odebrać od niego dokumenty. Których nadal w końcu nie dostał. Schował je gdzieś pod kurtką? Wolałby, by trafiły już po prostu do jego dłoni. Pewnie dlatego na nagłą propozycję wypadu i świętowania, ściągnął brwi wpatrując się w niego tym swoim przenikliwym, nieznacznie zdziwionym wzrokiem. Fakt, że tęczówki Setha były tak ciemne że aż zlewały się ze źrenicą, tylko potęgował ten efekt. Ostatecznie zaczął się jednak zastanawiać. Może w ten sposób chciał, by Corriveau spłacił swój dług? W końcu załatwił mu dokumenty i wyniósł dla niego bez kolejki po godzinach pracy. Jego twarz momentalnie się wygładziła, przybierając wcześniejszy neutralny wyraz.
  — Preferujesz jakieś konkretne restauracje bądź typ jedzenia? Przysięgam, jeśli wymienisz nazwę fastfooda, będziesz biegł za samochodem — przestrzegł go na start, schodząc po schodach w kierunku auta. Nawet otworzył mu drzwi, taki z niego dżentelmen.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach