WSTECZ | [MESSENGER] ALAN/MERCURY

Świetny pomysł. Urządzimy serowe fondue w jacuzzi.

Na górze róże, na dole trzcina, oby nie wyrwała cię jakaś dziewczyna.

Dobra, jebać poezję. Słyszałem o tej całej walentynkowej imprezie, ale koniecznie musimy tam iść? Mam lepszy pomysł niż tłoczenie się wśród obściskujących się par.

Tak myślałem. Nie zawiodłeś mnie i tym razem, książę.

O. Świetnie się składa. W sensie, że nie chcesz tam iść, a nie, że załatwiłeś Saturnowi randkę z jakimś samobójcą. I że sam najwidoczniej też nim jesteś...

Ale dobra. Ze mną będziesz bezpieczny. W razie czego powiem, że cię upiłem i nie myślałeś trzeźwo. Poza tym zabiorę cię tam, gdzie ciężko będzie cię znaleźć. W dodatku będziemy mieć tajną broń, która stopi nawet najbardziej zlodowaciałe serca. Mówię ci.

No to do rzeczy, choć nie wiem, czy ci się to spodoba...

Moja babcia koniecznie chce cię w końcu poznać. Wiem, że to nie brzmi jak spełnienie walentynkowych marzeń, dlatego powiedziałem, że spróbuję namówić cię na obiad. Potem możemy skoczyć do kina i gdzie tylko będziesz chciał. Co ty na to?

Najwidoczniej nie do końca go znam. Nie na tyle, by dostrzegać tę potrzebującą stronę. Teraz nie wiem, czy dopingujesz samobójcy, czy chcesz mu uświadomić, że to wszystko nie ma sensu.

1. To raczej kiepski sezon na motocykle. Wspominałem już, że nie mam samochodu? 4490 W 11th Ave

2. Myślę, że 15 będzie w porządku. W praktyce, o której ci pasuje, bo będę na miejscu od rana.

3. Lubi mojego chłopaka. Wystarczy? Jeśli koniecznie musisz coś przynieść, wystarczą kwiaty.

4. Mogłem spodziewać się tego pytania... Tam, gdzie zdążymy dostać się jeszcze dziś i wrócić jutro przed 19. Mam pracę. Jak załatwię urlop, polecimy gdzieś na dłużej, stoi?

Kiedy myślisz, że panicze z dobrych domów to poważni ludzie...

Widzę, że wpakował się z tobą w poważny konflikt. Zjadł mi pudding, więc postanowiłem zrujnować jego święty spokój. Gorzej, jeśli mu się spodoba i teraz już za każdym razem będzie podkradał twój deser.

Dobra, przekażę jej. Zakładam, że będzie miała wszystko gotowe już na 15. Spróbuję jakoś pohamować jej entuzjazm.

Black, masz kupić jeden bukiet. JEDEN. Wolałbym, żeby moja babcia nie zeszła na zawał. Jasne? Mogą być nawet cholerne goździki.

Przecież napisałem do 3 minuty temu, jak mogłeś kupić już bilety? Zresztą, przynajmniej nie wymyśliłeś sobie Europy czy Azji.

Przynajmniej dobrze mnie znasz. Wiedziałem, że nauczenie mnie włączania powiadomień któregoś dnia skończy się nagłą pobudką.

I jasne, że zerknę. Chyba nie sądzisz, że pozwolę ci oddać sprawny samochód? Może jeszcze powiesz mi, że zanim mnie poznałeś, zdarzało ci się wysłać jakieś porsche na złom...

Tragiczny dzień? Czemu?

Raczej. Wolałem z góry wybić ci ten pomysł z głowy.

Chociaż udało im się znaleźć sprawcę? Słabo, gdyby cała ta męcząca rewizja poszła na marne. Poza tym domyślam się, że nie przywykłeś do znajdowania się na liście podejrzanych.

Nie żebym sam miał za sobą jakąś kryminalną przeszłość...

Przynajmniej krąg poszukiwań się zawęził. Na przyszłość będziesz już wiedział, że lepiej mieć się na baczności. Nie chcę wyjść na sceptyka, ale chyba wszędzie znajdzie się jakiś sukinsyn w przebraniu dobrego kolegi z pracy.

Wiesz, że niespecjalnie przejmuję się oceną innych. Ale mam nadzieję, że nikt nie jest na tyle zaparty, by grzebać w tej przeszłości, jeśli mogłoby to postawić w gorszym świetle ciebie.

Ale może to nie jest najlepsza pora do zastanawiania się nad tym.

Nie powinieneś się przypadkiem wyspać?