Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Kentucky Fried Chicken
Pią Wrz 11, 2015 9:54 pm


Ostatnio zmieniony przez Sheridan Kenneth Paige dnia Wto Sty 28, 2020 8:26 pm, w całości zmieniany 1 raz
PRACOWNICY
Zgłoś się do pracy!

Margaret Terrence (NPC)
Menadżerka
Randell White (NPC)
Pracownik


Czy też, jak potocznie się mówi, KFC. Raczej nie trzeba tu rozlegle wszystkiego opisywać. Jeden z najpopularniejszych światowych sieci barów szybkoobsługowych typu fastfood, którego wnętrze utrzymane jest w kolorystyce czerwieni i bieli, a na ścianach widnieją ozdobne fototapety przedstawiające przykładowe pozycje z menu. Znajdą się stoliki, może nawet kilka krzeseł, nie wspominając już nawet o pracownikach stojących za barowymi ladami, gotowych przyjąć każde zamówienie-... pełen serwis, co nie? Nie
Anonymous
Gość
Gość
Re: Kentucky Fried Chicken
Pon Lis 02, 2015 11:40 am
Dzisiejszy dzień jakoś się najbardziej nie wyróżniał z tych pozostałych w życiu Edward. Ba, był aż za bardzo monotonny. Rano było trzeba wstać, ogarnąć się, coś zjeść, a potem ruszyć w miasto. Tak było i tym razem, raczej nic nie zapowiadało większych zmian czy jakiś ciekawych wydarzenie. Załatwił co miał do zrobienia. Spotkał kilka znajomych twarzy. No i oczywiście, gdy zdarzyła się ku temu okazja, wpadł do księgarni w poszukiwaniu jakiś ciekawych tytułów. Znalazł kilka ciekawych pozycji. Niestety nie umiał się na nic zdecydować, więc na razie postanowił nie kupować żadnej. Miał w końcu w domu kilka pozycji do przeczytania. Wypadało by je w końcu przeczytać, co nie?
Gdy już miał załatwione wszystkie sprawy, żołądek Evansa postanowił o sobie. Amerykanin nie widząc innego rozwiązania, postanowił wpaść do jednego z bardziej znanych fast foodów, czyli do KFC. Tak, tak to nie zdrowe. No ale co z tego? Jak się nie jest się w domu, a dodatkowo i tak się nie jest zbyt dobrym kucharzem to trzeba się nacieszyć jakimś żarciem na mieście. Chwilę postał przed menu, zastanawiając się co wziąć. Zdecydował się w końcu na jedną z kanapek, duże frytki i cole, zapłacił, trochę poczekał i już miał swoje żarełko. Postanowił zjeść na miejscu. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Wybrał sobie nieco odosobnione miejsce, które już po chwili zajął. Najpierw zjadł kanapkę, po czym wyjął z torby tablet i zaczął grać w jedną z zainstalowanych na gier podjadając sobie w spokoju frytki. W końcu mu się na razie nigdzie nie śpieszyło. Mógł się nieco polenić i pograć w grę.
Børre Palmer
Børre Palmer
Fresh Blood Lost in the City
Re: Kentucky Fried Chicken
Pon Lis 02, 2015 3:20 pm
Dziewczyna miała trochę wolnego czasu na spokojne wyjście w miasto. Ale takie naprawdę spokojne. Żadnej imprezy, żadnych znajomych, tylko ona, jej ukochana deska i karta płatnicza z pieniążkami rodziców. Jej rodzice byli bardzo zdziwieni, że w sumie to ich córka nie wydaje za dużo pieniędzy na życie przez miesiąc. Borre nie miała dużych wymagań i nauczyła się oszczędzać za małego. Wiadomo, że od czasu do czasu miała jakieś swoje zachcianki, ale zazwyczaj wybierała najtańszą ich opcję.
Jechała szybko przez miasto na fishboardzie. Ludzie jak zawsze patrzyli się na nią, jakby była wyznawczynią szatana i właśnie w tym momencie odprawiała jakiś rytuał z tym związany. Zawsze śmieszyło ją to, w jaki sposób przechodnie na to reagują. Chociaż i tak najlepiej było jak przejeżdżała komuś milimetr przed nosem i ta osoba wpadała w furię. To dopiero ją śmieszyło jak nigdy.  
Obeszła parę sklepów i kupiła sobie książkę, którą chciała od dawna przeczytać. Miała też ochotę pojechać do sklepu z komiksami, ale przestawała mieć na to siły. Niby jak chodzi się po sklepach to nic nadzwyczajnego się nie robi, ale człowiek umie się przy tym nieźle zmęczyć. Jak już o zmęczeniu mowa to zawsze idzie to w parze z głodem. Niestety nie miała czasu zrobić sobie coś w domu, żeby nie musiała wydawać pieniędzy więcej niż potrzebowała, ale wiedziała, że w KFC kupi coś najtaniej, jeśli o fast-foody chodzi. Wiadomo, że wolałaby iść na przykład do Subway'a, ale KFC było bliżej.
Przed wejściem zapaliła jeszcze szybko papierosa i zapięła deskę na tył plecaka. Weszła i popatrzyła na menu, zastanawiając się co zamówić. B-Smart z longerem i dużymi frytkami.
Tak, to jest to.
Zamówiła i czekała spokojnie z numerkiem w ręku. Czterdzieści-trzy. Na tablicy widziała, że nie będzie długo czekać. Gdy stała w kolejce zaczepiła ją jakaś dziewczyna. Nawet ładna, chyba też chodziła do Riverdale. Zagadała ją o plugi i o rozpychanie płatków uszu. W tym momencie była dość miła, bo lubiła opowiadać różnym osobom o swoich kolczykach.
Jej numerek został wywołany. Pożegnała się z nieznajomą uśmiechem i odebrała swoje zamówienie. Przeszła kawałek miejsca, w którym się znajdowała, aby znaleźć puste miejsce. Nie za bardzo było gdzie dzisiaj siedzieć. Jak widać nie tylko ona lubiła sobie wyjść w sobotę na miasto.
W końcu zauważyła jakiegoś faceta, na oko niewiele starszego od niej, a może nawet i w jej wieku. Siedział sam, a przy innych stolikach były grupy większych lub mniejszych osób, więc uznała, że dosiądzie się do niego.
Podeszła pewnym krokiem w jego stronę i zapytała:
- Można się dosiąść? Czy to miejsce jest wolne? - nie poczekała nawet na odpowiedź i rzuciła swój plecak na siedzenie, a potem usiadła na kanapie naprzeciwko nieznajomego. Zrobiła to tak szybko, że zapewne blondyn nie zdążył nawet pomyśleć o odpowiedzi i nie przetworzył tego co powiedziała w jego stronę. Życzyła mu smacznego, bo tak wypada kultura i ściągnęła swoją kurtkę kładąc ją obok siebie.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Kentucky Fried Chicken
Pon Lis 02, 2015 6:26 pm
To zabawne jak w sumie prosta gra na tablet potrafi wciągnąć. Tak, Edward świetnie się bawił, grając w Cut the Rope. Gra dla dzieciaków o dziwnym zielonym stworku, jedzącym tylko i wyłącznie cukierki, którego Ed pieszczotliwe nazywał Żabcią, naprawdę umiała wciągnąć. Zwłaszcza wtedy, gdy człowiek chciał przejść wszystkie poziomy na 3 gwiazdki. No i był to genialny zapychacz czasu i zbytnio nie irytował. Przynajmniej on się nie denerwował przy tej grze.
Pewnie dalej by sobie tak spokojnie grał i jadł frytki, gdyby ktoś jednak nie postanowił przerwać tego jego spokoju, nagłym klapnięciem przy jego stoliku. Tak, prawda Edwardowi nie było dane w porę zareagować i ogarnąć poczynań zdążył ogarnąć nieznajomej. Zdarzył tylko spojrzeć na nią, gdy ta już siedziała naprzeciwko niego. Huh… Powolutku ogarniał to co się właśnie stało. Jakaś dziewczyna, w zbliżonym wieku do niego, postanowiła się zwyczajnie do niego dosiąść nie przejmując się zbytnio jego zdaniem. Lekko się spiął. Słabo się mu to podobało, ale chyba jednak nie miał za dużo do gadania, nie? Z resztą będzie się jak jakiś debil wykłócał o miejsce? To byłoby głupie i bezsensowne. Choć nie zmieniało to faktu, że zdaniem Evansa dziewczyna mogła zaczekać na jego reakcje. Miał ochotę cicho westchnąć, ale powstrzymał się od tego.
- Ta, można... Wole było, jeszcze chwilę temu. Nawzajem - odpowiedział na jej wcześniejsze słowa, żeby nie wyjść na jakiegoś niemiłego, niegrzecznego i milczącego gbura czy coś w tym stylu. Choć pewnie i tak wyjdzie na odwrót czy zakwalifikują go do jakiś mruczków czy coś. No cóż, bywa. Nic się na to nie poradzi.
Dłuższa chwilę przyglądała się nieznajomej, oceniając sobie jej wygląd. Dziewczyna była całkiem, całkiem, ale raczej nie podchodziła pod gust Edwarda. Zaraz jednak się opamiętał, bo zrozumiał, że nie powinien zbyt intensywnie przyglądać się tej kobiecie. Licho wie jakby to ta nieznajoma odebrała. Dłonią pomasował kark, a lekko zakłopotane złote ślepia przeniósł z powrotem na ekran tabletu. Miał nadzieją, że dziewczyna nie rzuci zaraz jakimś głupim czy wrednym tekstem. Delikatnie skrzywił się, gdy zobaczył swój wynik w grze. Zdobył tylko dwie gwiazdki. Jak to tak? Uch… Westchnął cicho i spróbował przejść poziom jeszcze raz. Moment mu to zajęło, ale na  jego ustach pojawił się zadowolony uśmieszek, gdy zdobył trzy gwiazdki. Zerknął znów w kierunku nieznajomej. Może powinien zacząć rozmowę czy coś? Dobrze jest nawiązywać nowe znajomości, nie? Szkoda tylko, że blondyn trochę nie wiedział jak się za to zabrać. Na dobry początek postanowił wyłączyć grę i schować tablet do torby.
Børre Palmer
Børre Palmer
Fresh Blood Lost in the City
Re: Kentucky Fried Chicken
Pon Lis 02, 2015 7:19 pm
Wyciągnęła telefon i połączyła się z wi-fi. Teraz bez internetu to jak bez ręki, bo wszystko sprawdzało się i kontaktowało się z ludźmi w ekspresowym tempie. Jak wyglądałby świat, gdyby trzeba było nadal używać tylko listów tradycyjnych? Jest to bardzo piękna i unikalna forma rozmowy z innym człowiekiem, aczkolwiek Bóbr wolała szybkość.
Zaczęła przeglądać nowe wpisy na Tumblr. Lubiła tę stronę internetową, ponieważ było tam dużo ładnych zdjęć, które mogła cicho podziwiać. Przy tym w końcu zaczęła jeść to co zamówiła. Odpakowała B-Smarta i rozpoczęła delektowanie się nim. Jakieś zdrowe to nie było i nie było to jakimś mistrzostwem kulinarnym, ale miało swój dobry smak. KFC ogólnie lubi za to, że praktycznie do wszystkiego dodają jakieś ostre przyprawy. Brała jeden kęs kanapki, a potem brała jedną frytkę. I tak na zmianę. Przeżuwała bardzo powoli, bo zawsze spożywa posiłki wolno. To zdrowie przecież, a ona żyje w stu-procentach zdrowo, prawda?
Poczuła wzrok mężczyzny na sobie. Uśmiechnęła się delikatnie. Ludzie często się na nią patrzyli tak dogłębnie przez jej inny wygląd. Mimo wszystko nie co druga osoba ma białe włosy i tunele w uszach. No i oczywiście nie każdy za swój środek transportu przybrał fishkę.
Zauważyła, że blondyn chowa swój tablet do torby. Co teraz? Są dwie możliwości: albo spierdala od niej, bo ma dałna, albo chce zacząć z nią rozmawiać. Wolała tą drugą opcję, bo lubiła poznawać nowe osoby. Może akurat ten blondyn to jakiś ciekawy człowiek, a gdyby teraz z nim nie zaczęła rozmawiać to przeszłaby jej przed nosem dobra okazja na poznanie kogoś super czadowego.
Postanowiła w końcu przejąć inicjatywę rozpoczęcia dialogu.
- W co grałeś? Bo zgaduję, że napierdalałeś w jakąś grę na androida – popatrzyła się na niego zaciekawionym wzrokiem. Takim czysto dziecięcym. Wyglądała przy tym dość słodko, no tak jak mały szczyl pytający się mamy o to skąd się biorą inne małe szczyle.
Znowu wzięła kilka kęsów swojej kanapki i zajadała to na zmianę w frytkami. Zachciało się jej strasznie pić, a zapomniała zamówić jakiekolwiek picie.
- Mogłabym się napić? - wskazała na  napój należący do blondyna. Tego już nie chciała zrobić bez pytania, ponieważ może się brzydzić albo coś w tym stylu. Borre nie miała akurat tego problemu z piciem z butelki należącej do kogoś innego.
- Chodzisz może do Riverdale? Zdaje mi się, że cię kojarzę – oczywiście, że skłamała, ale nie chciała, żeby rozmowa zakończyła się szybko. Ma jeszcze dużo do zjedzenia, więc tu trochę posiedzi. Co jak co, ale w ciągnięciu rozmowy to ona jest dobra.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Kentucky Fried Chicken
Pon Lis 02, 2015 10:23 pm
No racja, mało kto decyduje się na biały niczym śnieg, kolor włosów. Dodatkowo te kolczyki i fisha. Zdawało się to łączyć w prawdopodobnie dość ciekawe połączenie. Na pewno również przyciągało wzrok, jednakże Edward lubił się zwyczajnie przyjrzeć swojemu potencjalnemu rozmówcy. Czuł się wtedy z jakiegoś mało zrozumiałego dla siebie powodu nieco pewniej. Zabawne, nie? No ale cóż, takie małe zboczenie czy coś w tym rodzaju. Gdzieś tam w głębi duszy cieszył się jednak, że nieznajoma nie skomentowała jego przeglądania się jej osobie. On serio nie chciał by przypadkiem wyszła jakaś niezręczna sytuacja.
Nie, nie, spokojnie. Nie czuł się aż tak niezręcznie w nowym towarzystwie by od razu uciekać. Na razie nie miał zamiaru sobie iść. Ba, nawet nie zabierał się do wstawania z kanapy, która była całkiem wygodna. W końcu miał do skończenia jeszcze frytki i cole, no i mimo wszystko by sobie porozmawiał z tą nowo napotkaną dziewczyną. Co z tego, że jakoś nie umiał się zabrać za tą rozmowę? Może białowłosa będzie na tyle genialna i pierwsza zagada?  Wow, zaraz niczym na życzenie padło pierwsze pytanie z ust dziewczyny.
- No na androida. W Cut the Rope dokładnie - odparł, a jego złote ślepia były na niej skupione. Tak Evans musiał przyznać, że jego towarzyszka w tej chwili z tą niewinności wypisaną na twarzy wyglądała całkiem uroczo . - Całkiem przyjemna i fajna gierka na chwilę wolnego - dodał po chwili, w sumie bez większego zastanowienia. Sam zaraz wpakował sobie do ust kilka frytek. Na jej kolejne słowa, przeniósł na chwilę wzrok na cole, po czym pokiwała lekko głową na zgodę.
- Spoko, możesz - powiedział. Raczej nie obawiał się zarazków tej nieznajomej. Większe opory miałby w przypadku jakiegoś menela czy podejrzanego typa. Wtedy by zwyczajnie oddał całkowicie to swoje picie. Może białowłosa wyglądała trochę niecodziennie, ale raczej niepodejrzanie.  
- Nope, chyba mnie z kimś pomyliła. Ja już nawet chodzę do szkoły. Możesz mnie co najwyżej kojarzyć z pabu. Jestem barmanem w jednym z tutejszych - rzekł od razu na jej kolejne pytanie. Chwilę milczał, jakby zastanawiając się nad czymś. - Tak w ogóle to Edward jestem, a ty? - postanowił zapytać, żeby nie wyszło, że tylko jego towarzyszka musi podtrzymywać rozmowę.
Børre Palmer
Børre Palmer
Fresh Blood Lost in the City
Re: Kentucky Fried Chicken
Wto Lis 03, 2015 12:18 pm
Czasami jak tak zajadała się czymś z barów szybkiej obsługi to miała wyrzuty sumienia, że będzie miała raka, umrze na zawał w wieku dwudziestu-czterech lat i będzie miała dałna mózgu. Ale jak pali papieroski albo pije alkohol to już nie powie sobie niczego złego. Trochę to głupie, ale takie życie i taki człowiek. Nie zmieni się w przeciągu jednego dnia, a kiedyś na pewno zrozumie, że robi źle swojemu organizmowi. Na razie jest młoda i musi się wyszaleć.
- Ooo, grałam w to kiedyś. Przyjemna gierka, to prawda, ale ja jakoś nie miałam do niej cierpliwości, gdy coś źle robiłam i niszczył mi się cukierek – po usłyszeniu pozwolenia wzięła jego napój i napiła się trochę. Tylko kilka małych łyków, szanujmy się. Może Bór była szczera i przez to czasami wredna, ale szanowała ludzi jak oni szanowali jej osobę.
Zaśmiała się na jego słowa. Zastanowiła się chwilę nad tym co powiedział do niej w tamtym momencie.
- To rzeczywiście mogę kojarzyć cię z jakiegoś pubu. Lubię zapić mordę w weekend, tak na odstresowanie. Za mój hajs baluj, bo tak dużo wydaję – uśmiechnęła się. Taka młoda, a taka porywcza i robiąca rzeczy, na które powinna się decydować gdzieś tak w wieku dwudziestu-iluś tam lat. Są ludzi w jej wieku, którzy tylko się uczą, są i też tacy, którzy stali się marginesami społecznymi, ale są znowu tacy jak Borre. Stara się nie przesadzać na imprezach czy w barach, żeby nie zrobić czegoś czego potem by żałowała. W tym łbie jednak miała cokolwiek, mimo wszystko. Dużo osób uważa ją za inteligentną, nawet jeśli zachowuje się jak dałn, cham i prostak.
Popatrzyła się za okno, obok którego siedzieli. Ludzie śpieszyli się, jakby zaraz mieli zamknąć sklepy na zawsze. Dziewczyna skrzywiła się na ten widok. Człowieku, nie bądź takim materialistą, trzeba się wyluzować.
- Jestem Borre. Możesz mi mówić po imieniu albo Bór. Niektórzy mi mówią jeszcze Bóbr, ale nie wiem czemu – uśmiechnęła się do niego szeroko, od ucha do ucha – Nie mam takich wielkich zębów, prawda? - zapytała się go, jakby od tego zależała jej cała egzystencja w tym życiu i w następnych. Naprawdę martwiło ją to, że może mieć takie wielkie, bobrze jedynki, bo skąd wzięłoby się to przezwisko w innym wypadku. Ona rozumiała, że jej imię może się kojarzyć z tym słowem, ale bez przesady. Zawsze się jej wydawało, że jej zgryz jest jak najbardziej normalny. Nie miała ani krzywych, ani żółtych (o dziwo), ani wielkich zębów, więc co było z nią nie tak?
Wzięła kilka kolejnych kęsów kanapki i zjadła kilka frytek. Już powoli zbliżała się do końca swojego posiłku.
- Wiesz może do której godziny jest otwarty sklep z komiksami? Ten tutaj na rogu – zapytała się blondyna jedząc przy tym kolejne frytki i patrząc się mu prosto w oczy ze spokojem. W sumie to czemu akurat on miałby o tym wiedzieć? Nie każdy interesuje się tym co ona, ale można strzelać w ciemno.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Kentucky Fried Chicken
Wto Lis 03, 2015 9:46 pm
Każdy miał w sobie małego hipokrytę i był w kilku rzeczach niekonsekwentny. Nawet najlepszym się to zdarza. Cóż, taka natura człowieka. Edward raczej nie miewał wyrzutów sumienia z powodu tego gdzie się stołował. Dopóki były to w nie najgorsze lokale i niepodejrzane to raczej nie powinno być najgorzej, nie? Z resztą licho wie co by wyszło z jego własnego gotowania, a raczej jego prób. Tak, chyba mniej ryzykownym zagraniem było takie wyjście. Choć zostawała też opcja z wynalezieniem sobie kogoś tak miłego by mu gotował. Jednak to mogło zająć nieco czasu.
- Mnie to jakoś bardzo nie wkurza. Chyba mam zbyt duże przyzwyczajenie do grania, by denerwowało mnie coś takiego… Chyba… - powiedział, pocierając kciukiem brodę.
Uśmiechnął się lekko na jej słowa. W sumie to podziwiał ten pewien dystans do siebie tej nieznajomej dziewczyny. Mało kto miał do siebie taką rezerwę. To dobrze, że ona ją posiadała. W końcu wtedy było łatwiej przyjąć pewne swoje wady. Ed był dość rozsądnym typem. Przynajmniej tak się zdawało większości społeczeństwa. W końcu z Evansa to taki miły, spokojny i opanowany typ. Szkoda, że zazwyczaj tylko powierzchownie taki był.
Na ustach Amerykanina nadal widniał delikatny i przyjacielski uśmiech. Tak, jasnowłosa zdawała się całkiem miłym towarzyszem do rozmowy.
- Okej, spoko. Miło poznać w takim razie - odparł. Oczywiście w myślach sobie powtórzył kilka razy jej imię by zapamiętać. Zaraz przechylił delikatnie głowę w bok niczym taki mały zaciekawiony szczeniaczek, przyglądając się jej zębom. - Nie no, raczej spoko są. Nie wyglądają na mega gigantyczne czy coś - rzekł zaraz.
- Mh, wiem. Do osiemnastej mają otwarte - odpowiedział od razu bez większego zastanowienia. Nie było nad czym się zastanawiać. W końcu to był ten jeden ze sklepów w którym Amerykanin bywał niemal tak często jak w spożywczym. Tak, to był ewidentnie jeden z jego ulubionych miejsc. Wręcz raj na ziemi dla niego!
Børre Palmer
Børre Palmer
Fresh Blood Lost in the City
Re: Kentucky Fried Chicken
Czw Lis 05, 2015 8:48 pm
Dziewczynę ucieszyła jego odpowiedź co do tego, że jej zęby są całkiem w porządku. Niby taka mała rzecz, a cieszy. Uśmiechnęła się tylko na słowa jej nowego towarzysza. Dopiero, gdy powiedział, że wie do której otwarty jest sklep z komiksami jej radość sięgnęła zenitu. Nie każdy wie o takich rzeczach, bo nie każdy się tym interesuje.
- Czytujesz komiksy? - zapytała z błyskiem w oczach. Może właśnie znalazła swoją bratnią duszę, z którą będzie czytywać tego typu książeczki. Nic bardziej ją w tym momencie nie ucieszyło
- Jakaś ulubiona postać? Seria? Wydawnictwo? Mów wszystko! - już musiała o wszystko wypytywać. Taka jej natura. Przynajmniej nie musiała być wredna dla tego człowieka, przynajmniej na razie.
Skończyło w końcu jeść. Wytarła usta i dłonie serwetką. Uwielbiała jednak jedzenie w KFC. Nie ważne jak duże będzie miała teraz wyrzuty sumienia. Równie dobrze mogłaby teraz zamówić jeszcze jednego B-Smarta, ale no. Trzeba czasami sobie w życiu odmawiać, a białowłosa była już pełna. Więcej by raczej nie wcisnęła.
W międzyczasie odpisała na kilka wiadomości. Dostała od znajomego zdjęcia śmiesznych kotów, które znalazł w internecie. Jedni ludzie lubili chodzić na wernisaże, a Borre lubiła oglądać zdjęcia zabawnych zwierząt w internecie. Żarty żartami, do różnych galerii lubiła chodzić, ale zdjęcia kotków i piesków są bardzo spoko.
Schowała telefon do plecaka, bo wiedziała, że w sumie nie za bardzo kulturalnie się zachowuje. Ale kto by na to patrzył w tych czasach. Każdy używa telefonu. No co zrobisz, nic nie zrobisz.  Technologia idzie do przodu i ludzie już przyzwyczaili się do ułatwienia w życiu dzięki nowym pomysłom ludzi, którzy potrafią wymyślić na przykład takiego iPhone'a.
Siorbnęła znowu z kubeczka mężczyzny. Tym razem nie pytając, bo uznała, że jej już wolno. Znają się już przecież tak długo. W sumie Bór nie była skomplikowanym człowiekiem i nie miała jakiegoś bardzo złożonego charakteru. Wystarczyło kilka dłuższych chwil z nią, aby ją poznać. And be a simple kind of man. Be something you love and understand. Zawsze na myśl przychodzą jej słowa właśnie tej piosenki.
- W którym dokładnie pubie pracujesz? Może przyszłabym cię odwiedzić i napić się dwa ewentualnie sześć piw – uśmiechnęła się do niego szczerze. W życiu powinno się kochać dwie rzeczy: alkohol i seks. No i ewentualnie papierosy. I fishboard'a. Jednak tych rzeczy jest sporo do wyliczenia, więc jest to już nieważne.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Kentucky Fried Chicken
Sob Lis 07, 2015 11:06 pm
Wow, wow. Dziewczyna serio zaskoczyła Edwarda tym swoim entuzjazmem związanym z powiedzeniem godziny zamknięcia sklepu z komiksami. W pierwszej chwili myślał, że może Bór pilnie chciała kupić jakiś komiks, no ale mylił się. Zaraz na jego twarzy pojawiło się pewne zdezorientowanie na jego twarzyczce. Za dużo pytań w krótkim czasie. Huh, zaraz zaraz, spokojnie. Bez większego, niepotrzebnego pośpiechu.
- Em... No tak. Lubie je. Czytam, gdy mam okazje - powiedział, drapiąc się dłonią po tyle głowy. - Huh... To tak... Trudno mi określić tak jednoznacznie. Jest tyle fajnych bohaterów... Ale jakbym miał tak wybierać to chyba najbardziej lubię Batmana… A z tobą to jak, hm? - postanowił dopytać na koniec, a nóż będą mieli jeszcze więcej tematów do rozmów? No ale blondyn sobie chyba znalazł właśnie koleżankę, nie? Fajnie.
Racja, technologi nie da się uniknąć. Edward mimo wszystko był tego najlepszym przykładem. Telefon, tablet, komputer, konsola. Wszystko elektronika, nie? Może nie była za młoda i z najwyższej półki, ale jednak. Mimo przywiązania do elektroniki Evans starał się powstrzymać od używania telefonu przy rozmowie z kimś. Sam nie przepadał za tym, gdy z kimś rozmawiał, a ten zamiast skupić wzrok na nim, patrzył w telefon i pisał czy coś przeglądał. Czuł się wtedy ignorowany, a nie zawsze było to przyjemne uczucie. Mimo to nic nie powiedział na poczynania Borre. W spokoju zjadł do końca swoje frytki. Cicho westchnął i spojrzał w stronę frytek, gdy jego palce machinalnie powędrowały w kierunku opakowania i nic nie znalazły. Hm… smutne, jedzonko się skończyło i co tu poradzić? Niby mógłby pójść i kupić sobie drugie, ale jakoś super głodny nie był by to robić. Napił się jeszcze przed tym jak w swoje łapki zabrała jego picie Bór. Amerykanin chyba nie był jakoś bardzo skomplikowanym typem. Po prostu czasami był nieco mrukliwy, no i lepiej nie było go denerwować. W końcu cicha woda brzegi rwie, nie?
- W The Phoenix, może nie jest jakoś super znany, ale jest tam całkiem spoko. Ale zapraszam, zapraszam. Z chęcią ci jedno czy dwa piwa postawie i zrobię dobrego drinka - powiedział, po czym się uśmiechnął ciutke zawadiacko.
Børre Palmer
Børre Palmer
Fresh Blood Lost in the City
Re: Kentucky Fried Chicken
Nie Lis 08, 2015 4:20 pm
Borre jeszcze bardziej rozpromieniała. Uwielbiała ludzi, którzy tak jak ona, doceniają komiksy. Może ich ulubiony superbohater nie był wspólny, aczkolwiek to i tak super, że spotkała kogoś o podobnym zainteresowaniu. Bo w sumie dziewczyna to dużo zainteresowań nie miała, a przynajmniej nie nazywała ich w ten sposób. Często przerzucała się z jednej rzeczy na inną, a komiksy to akurat jedna z nielicznych rzeczy, która to przetrwała.
- Batman jest super, bardzo go lubię, bo jest bad-assem nawet i bez super mocy, ale i tak wolę Iron Man'a, kocham jego sarkazm i cynizm – może Bór lubiła go tak, bo byli nieco do siebie podobni z charakteru, kto tam to wie. Po prostu uwielbiała jego humor i tyle.
Posprzątała swój kawałek stołu, żeby nie zostawiać go brudnym. Szanujmy się. Obsługa wykonuje ciężką pracę, żeby przygotować jej dobre frytki, więc ona zostawia po sobie porządek. Chociaż w sumie za to płacą sprzątaczkom, więc niby odbierała im robotę.
- Na pewno tam wpadnę, chociaż szczerze, pierwszy raz słyszę o tym barze – zaśmiała się – Albo po prostu nawet nie pamiętam, że tam byłam, zdarza się. Ale na pewno przyjdę! - była bardzo ciekawa jak Edward robi drinki i czy są dobre, czy takie super-dobre. Chociaż i tak wolała napić się piwa, ale tego tam pewnie też spróbuje, bo zazwyczaj w każdym pubie jest inny dostawca tego trunku.
Nagle telefon mocno dał o sobie znać. Cały stolik aż się zaczął trząść od wibracji. Grzecznie przeprosiła i odebrała telefon. Krótkie odpowiedzi, krótka rozmowa. Kiedyś musiał przyjść ten czas, żeby musiała wracać.
- Będę już musiała iść – zrobiła naburmuszoną minę – I nie, to nie rodzice, proszę mnie nie uważać za aż takiego dzieciucha – nagle zrobiła minę, jakby wpadła na jakiś bardzo mądry pomysł. I to tak głupi pomysł. Zrobi za chwilę coś tak oklepanego, że aż sama zaczęła się śmiać w myślach.
Szybko wygrzebała z plecaka piórnik, a z niego czarny cienkopis. Chwyciła za czystą serwetkę i napisała na niej swój numer telefonu, a na końcu podsunęła ją blondynowi.
- Napisz kiedy będziesz pracować to wbiję dokończyć naszą rozmowę – mówiąc to chowała już swoje rzeczy do plecaka, łącznie z komórką. Potem ubrała kurtkę, założyła na ramiona swój bagaż i wstała biorąc przy tym tackę po jedzeniu.
- To do zobaczenia! - pomachała mu dłonią i uśmiechnęła się za pożegnanie. Tackę odłożyła na swoje miejsce i odpięła deskę. Odjechała szybko, było widać, że gdzieś się bardzo śpieszy.

[z/t]
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach