Anonymous
Gość
Gość
Mieszkanie Flanki
Nie Paź 09, 2016 9:38 pm
Chester Ó Heachthinghearn
Chester Ó Heachthinghearn
Fresh Blood Lost in the City
Re: Mieszkanie Flanki
Czw Paź 13, 2016 12:16 pm
Heachthinghearnowi trzęsły się ręce. Ilekroć razy wymagano od niego wjazdu do windy, temu objawiały się przed twarzą wszystkie jego haje, wszystkie zbutowane niedojdy i pały wstawione do dziennika (i nie tylko te). Nerwowo obserwował, panelik, na którym podświetlały się guziki oznaczające piętra. Gdy ta mordercza machina zwolniła, aż nie osiadła na właściwym poziomie, Irlandczykowi oddech stanął (i nie tylko on) w piersiach ─ oczekiwał, ze teraz nastąpi zwrot akcji i winda runie w dół razem z nim.
Aczkolwiek tak nie było. Metalowe drzwi rozwarły się przed zaciskającym oczy Chesterem, który po tej pionowej jeździe był na skraju wytrzymałości psychicznej i miał stanowczo dosyć na następne parę godzin. Wyjechał wartko na klatkę schodową, po czym wysoko uniesioną głową zaczął szukać numeru mieszkania, który z jego pozycji nie był najprostszy do zlokalizowania. Westchnął głośno, gdy ta pożądana cyferka okazała się występować na jednych z białych drzwi do mieszkanka. Z nieco nietęgą przez stres miną podjechał do tych właśnie właściwych, po czym zapukał kilkukrotnie, aby go wpuszczono do flanelowego raju na ziemi. Odsunął się lekko po wychyleniu i czekał na jakiś odzew, który, miał nadzieję, nastąpi. W międzyczasie podziwiał wnętrze budynku, które znajdowało się w zasięgu jego wzroku, czymś musiał się zająć, a skubanie bluzy nie było taką dobrą ideą. Jeszcze się zmechaci i dostanie farbowaniec opierdol.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Mieszkanie Flanki
Sro Paź 19, 2016 1:23 am
Z chwilą gdy dotarł do niej dźwięk pukania w drzwi, była zajęta jakże ambitnym, fascynującym i produktywnym... Zbijaniem combosów w nowej grze na telefon jak przystało na gamer girl z prawdziwego zdarzenia. I, prawdę mówiąc, nie miała najmniejszej ochoty na ruszanie się z miejsca, zwłaszcza że akurat znalazła najidealniejszą pozycję do wylegiwania się na kanapie, z nogami zadartymi do góry i opartymi o ścianę i głową zwisającą połowicznie nad ziemią. Włosy szurały jej po podłodze, a krew napływała do mózgu niezdrowo szybko, niemniej czuła się jak ryba w wodzie i pykała sobie w najlepsze. Kiedy jednak między wesołymi dźwiękami z gry do jej uszu dotarło pukanie, westchnęła przeciągle. Wyprostowała ramiona nad głową, niemal dotykając przy tym palcami podłogi, gdy ramiona opadły i niemalże zrobiła fikołka, bo na moment oderwała stopy od ściany. Z cichym jękiem przeturlała się na bok, odepchnęła palcami od posadzki i po kolejnym przeturlaniu godnym elastycznego budyniu, znalazła się w pozycji typowo siedzącej, odepchnęła od kanapy i niemal w podskokach ruszyła do drzwi. Niemal, bo był to prawie ślizg wywołany połączeniem wypastowanej podłogi z materiałem skarpetek. Zamaszystym ruchem otworzyła drzwi, a jej piegowaty ryjek zaraz rozjaśnił się barwami prawdziwego szczęścia, gdy ujrzała za drzwiami Chestera. Zaraz jednak zmarszczyła nos.
- Umawialiśmy się? - rzuciła od razu, choć jeżeli faktycznie tak było, naprawdę się wygłupiła, bo nie pamiętała nic na ten temat... Niemniej jednak... - Mniejsza. Wchodź - rzuciła, zaraz przygryzając język i w myślach określając się niezbyt pochlebnie... Dalej nie przywykła do tych realiów, zwłaszcza gdy na niego patrzyła. Łatwiej było akceptować tę sytuację będąc daleko, lecz gdy miała go tuż pod nosem... Uśmiechnęła się najpiękniej jak potrafiła, by zamaskować pokaz bezmyślnego nietaktu, poczekała aż ten wjedzie swoim harleyem w jej skromne progi, zamknęła za nim drzwi, następnie - bezczelnie rozsiadła mu się na kolanach, obejmując ramionami i wtulając w niego pysia. - Cieszę się, że cię widzę - mruknęła zachwycona i sprzedała mu buziaka w policzek, nie czekając kompletnie na odzew. Nieważne ile się nie widzieli i że odkąd wróciła spotkali się ledwie raz czy dwa. Był rodziną, a nie miała jej za wiele. Nie tej, którą faktycznie tak traktowała.
Chester Ó Heachthinghearn
Chester Ó Heachthinghearn
Fresh Blood Lost in the City
Re: Mieszkanie Flanki
Wto Paź 25, 2016 9:15 am
Mężczyzna wkuł wzrok w drewno, za którym zaczęły rozbrzmiewać umęczone uderzenia stóp o podłogę, jakby kończyny te zaraz miały usytuować się na twarzy jakiegoś natarczywego Jehowy.
Gdy w sxparze między futryną a metalem obudowującym zamek zaplątały się rude pukle, na ryjku plotkarza utworzył się olbrzymi, nienaprostowany żadnym ortodontycznym żelastwem uśmiech pt. “co drugi wystąp”.
Flanka! ─ miauknął rozpogodzony, zaraz wjeżdżając do jej mieszkanka z z minimalnym zawahaniem na zawieszenie się podwoziem na progu. Nie no, żarcik. ─ A ja Ci nje napisałem nicego?
Widzennie się z Flann było jedynym pozytywnym aspektem bieżącego miesiąca. Ten okres wywoływał u Chestera takie stany depresyjne, że nie wychodził ze swojego pokoju od szkoły do.. szkoły następnego dnia. Ewentualnie symulował i trzymał termometr nad zapalniczką, a potem ciotka miała oczy jak pierścienie Saturna, jak słupek docierał do 50 stopni Celsjusza.
Właściwie, to on czuł się lekko osamotniony wśród tego żeńskiego grona, aczkolwiek teraz w sumie chyba przywykł do tego. Miał komu robić paznokcie, czesać, gadać o butach, przytulać się i tak dalej. Brata już nie chciał, miał Riley’ego i on mu wystarcza.
Jednakże gdy ta usiadła mu na kolanach, spiął się cały, a dreszcz przebiegł mu wzdłuż kręgosłupa. Objął z największą delikatnością kuzynkę, jakby chcąc jej zrekompensować ucisk pod tyłkiem, gdyż w spodniach Chessa trwało powstanie, o którego zaistnieniu się nawet nie zorientował.
P-Pseplasiam.. ─ zaseplenił trochę speszony, wywijając brwi wbrew ich standardowemu, złośliwemu kształtowi. ─ Bo ja się wystlasyłem, ta finda jest jakaś cifna..
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach