Levin
Levin
Fresh Blood Lost in the City
Hotel Maison en Marbre
Sob Cze 24, 2017 7:17 pm


Ostatnio zmieniony przez Levin dnia Nie Lip 02, 2017 9:27 pm, w całości zmieniany 1 raz

Na temat tego hotelu krąży wiele pozytywnych opinii nie tylko wśród miejscowych, ale także i w sieci, na różnych stronach, na których wypowiadają się również przyjezdni goście. Jeśli marzy się o dobrym i nowoczesnym standarcie za niezbyt wygórowaną cenę (a przynajmniej tak mówią bogaci), to właśnie ten przybytek będzie idealny do spędzenia w nim jednej lub kilka nocy. W pokojach zawsze jest czysto i schludnie - w każdym, poza oczywiście łóżkami, znajdują się również szafa, zawieszany telewizor, biurko, krzesła, stolik, rolety. Nie mogłoby zabraknąć łazienki - każda posiada duży prysznic z siedziskami, dzięki czemu nie trzeba ciągle stać. Cały hotel jest utrzymany w jasnych barwach, przez co wydaje się jeszcze większy. Pierwsze co wita gości, to rozległy hol z recepcją. Znajdzie się też kilka stolików i wygodnych kanap oraz wejście do hotelowej restauracji, na której codziennie są serwowane śniadania w formie stołu szwedzkiego, obiady oraz kolacje. Oferta jedzeniowa jest wliczona w cenę, jednak ktoś nie będący gościem hotelu również moje z niej skorzystać za odpowiednimi opłatami, wypisami w menu.

Hotel Maison en Marbre


Na tym terenie nie ma ingerencji pracowniczej.
Jesteś zainteresowany pracą w hotelu? Kliknij na W.
Levin
Levin
Fresh Blood Lost in the City
Re: Hotel Maison en Marbre
Sob Cze 24, 2017 7:22 pm
Nie lubię takich imprez. Są nudne, sztywne, pełne starych ludzi, których mój ojczym zaprosił, bo wypada, bo są jego wspólnikami, partnerami w interesach. Ja sam jestem tu na pokaz, no bo jakby otwarcie nowego, nowoczesnego  hotelu, którego właścicielem jest właśnie mój tata, miało odbyć się bez jego rodziny. To nie tak, że ja go nie szanuję, mam z nim złe relacje lub coś w tym stylu – skądże. Zawdzięczam mu naprawdę bardzo dużo, uważam go za swojego ojca i podziwiam to, jak dobrze radzi sobie z całą siecią hoteli, ale takie bankiety są zdecydowanie nie dla mnie. Mężczyźni w drogich, dopasowanych garniturach, kobiety w obcisłych sukienkach, które zapewne kosztowały więcej niż mój apartament. A na pewno przebiją tę cenę, jeśli dorzucić do wieczorowych kreacji biżuterię, którą mają na sobie.
Właściwie to ja sam nie bardzo się strojem wyróżniam, bo musiałem ubrać się elegancko. Nie lubię tego. Nie przepadam za koszulami, w marynarkach czuję się skrępowany, a na krawacie to obecnie mam ochotę się powiesić, bo nie cierpię ich nosić, ale zniosę  to. Nie wiem jeszcze, jak, bo widoki – nawet jeśli piękne – to wciąż widziane z dachu pieprzonego hotelu, który do najniższych nie należy, wręcz przeciwnie, ale zniosę to. Najwyżej nie będę tu długo, będę trzymał się środka, by nie podchodzić do krawędzi, wymienię parę uprzejmości z gośćmi ojca, by wiedzieli, że byłem i zamknę się w jednym z hotelowych pokoi.
Niewysokie obcasy stukają o podłogę, gdy ruszam w stronę szwedzkiego stołu, zwabiony pysznymi zapachami. Nakładam sobie cały talerz smakołyków. To chyba jedyna zaleta takich imprez. Mój ojciec zawsze dba o to, by katering był wyśmienity, bo wyznaje zasadę „przez żołądek do serca”, dzięki czemu ja mogę się chociaż najeść. To także skutecznie odwraca moją uwagę od faktu, że jestem wysoko i pozwala mi spokojniej oddychać. Krawat jednak wciąż mnie dusi – choć może to bardziej kwestia tego, że znajduję się w miejscu, które wywołuje mój lęk – tak czy siak, poluźniam go nieznacznie. Moi rodzice bardzo czegoś takiego nie lubią, uważają, ze to niechlujne, dlatego mam nadzieję, że nie zauważą. Chcę oszczędzić sobie później gadania, że przecież tyle razy mnie prosili, bym był elegancki chociaż w takich sytuacjach. No to jestem. Nawet zaczesałem włosy do tyłu, bo mama powiedziała, że tak będzie dobrze. Szczerze? Wyglądam jak brzydsza wersja Draco Malfoya. Gdybym mógł chociaż trochę je rozczochrać, to byłbym – ha! – ładniejszy. Ale i tak, kto mnie tu zna...
Skończywszy jeść, staję z kieliszkiem szampana w dłoni, rozglądając się po gościach, z którymi jeszcze się nie witałem, a z którymi wypada to zrobić. Impreza zaczęła się jakiś czas temu, ale mój tata po raz kolejny stuka łyżeczką w swoje szkło i prosi o uwagę.
- Chciałbym raz jeszcze podziękować wszystkim za przybycie, wybudowanie i otwarcie tego hotelu wymagało wiele pracy, ale odnieśliśmy sukces i mam nadzieję, że tym otwarciem będziemy go kontynuować – mówi, unosząc kieliszek.
Goście klaszczą mu, piją szampana, kelnerzy krążą między nimi rozdając kolejne kieliszki. Ja jedynie moczę usta, upijam niewielki łyk, nie chcąc się upić. Jak zwykle zresztą.
Unoszę głowę, by spojrzeć w niebo. Przez światła miasta nie widać gwiazd, ale to i tak miłe wrażenie. Że jest się go bliżej.
Liam
Liam
Fresh Blood Lost in the City
Re: Hotel Maison en Marbre
Sob Cze 24, 2017 8:14 pm
Nie lubię takich imprez. Są nudne, sztywne i pełne starych ludzi. Nie ma z kim porozmawiać, nie ma się z kim zabawić. Lawiruję między tymi wszystkimi szychami w ich eleganckich strojach wieczorowych i gardzę nimi. Część to moi klienci, niektórzy nawet całkiem znośni, ale dopiero gdy są osobno. W tym tłumie, w tym stadzie, w tym cholernym festiwalu nadętości są nie do zniesienia. Dobry wieczór, pani Haxley, jakże uroczo pani dziś wygląda, haha, nie, wciąż singiel, ale jeśli pani kiedyś postanowi zostawić męża, to proszę zadzwonić. Stara pudernica, która obrobi mi dupsko jeszcze zanim zdążę się oddalić na dwa metry. Witam, panie Welshington, jak zdrowie? Widzę, że dopisuje, chyba pan zrzucił parę kilogramów. Gówno, a nie zrzucił. Wpierdalaj ten stek dalej i zapijaj winem, może będę miał szczęście i zaraz zejdziesz na zawał.
Dlaczego tu w ogóle jestem?
To oczywiste. Bo muszę.
Pan Levin jest moim stałym klientem. Nie zliczę, ile już zdjęć zrobiłem na jego stronę internetową czy do katalogu. Jestem najlepszy, a Levin w swoich hotelach chce tylko tego, co najlepsze. Kiedy z nim rozmawiam, czasem mam wrażenie, że ta jego sieć hoteli to jego oczko w głowie. W zasadzie nawet mnie to nie dziwi. Każdy musi mieć jakiś cel w życiu.
Nie lubię takich imprez, a jednak ciągle na nich bywam. Nie wydaje mi się, by dzisiejszy wieczór miał się w czymkolwiek różnić od innych. Wymienię jeszcze kilka uprzejmości z ludźmi, którzy gówno mnie obchodzą, skosztuję czegoś smacznego, wypiję jeszcze parę kieliszków. Nie mogę nawet pozwolić sobie na upicie się, bo jeden fałszywy ruch i stracę swoją klientelę. Irytujące.
Bezwiednie postukuję palcami lewej ręki po udzie. Odruch, który został mi jeszcze z czasów szkoły muzycznej. Ciężko się go pozbyć. Zręcznie kradnę kieliszek z tacy mijającego mnie kelnera i unoszę go w górę, jak wszyscy, kiedy Levin wznosi kolejny toast. Uśmiecham się sztucznie, jestem prawie pewien, że jutro będę miał zakwasy na twarzy, ale hej, czasami trzeba pocierpieć.
Odchodzę na bok, muszę chwilę od tego odpocząć, bo w mojej głowie raz po raz pojawia się natrętna wizja: wsypuję do wielkiej wazy z ponczem tajemniczy narkotyk, a te wszystkie bufony zaczynają odstawiać końcową scenę z "Pachnidła". Robię im zdjęcia i sprzedaję za górę siana do wszystkich brukowców na całym kontynencie. Profit i spokój do końca życia. Rozglądam się za miejscem, w którym choć przez kilka minut żaden wąsaty potentat nie będzie mnie klepał po ramieniu, pokazując w telefonie kompletnie chujowe zdjęcie swojego brzydkiego dziecka i pytając z dumą, czy nie byłoby świetnym modelem. Nie, człowieku, nie byłoby, wygląda jak skrzyżowanie ropuchy z morświnem, lepiej nikomu więcej tego nie pokazuj.
Mój wzrok pada na szczupłą sylwetkę w garniturze. Niby nic, niby pełno tu takich, a jednak jest w nim coś innego. Zastanawiam się chwilę, co takiego.
No tak. Patrzy w górę. A przecież nikt w tym cholernym kurwidołku nie patrzy w górę.
- Nie jesteś za młody na takie przyjęcia? - zagaduję, zatrzymując się za nim.
Levin
Levin
Fresh Blood Lost in the City
Re: Hotel Maison en Marbre
Sob Cze 24, 2017 8:42 pm
Stukam paznokciem w szkło, trochę odcinając się od rzeczywistości. Zamykam nawet na moment oczy, gdy lekki powiew wiatru smaga moją twarz. To przyjemne, zwłaszcza, że wieczór jest bardzo ciepły. Za ciepły, bym nosił marynarkę. Już tak mam, że moje ciało odbiera temperaturę trochę przesadnie. Mam na myśli - w lecie mi o wiele goręcej, w zimie za to cholernie marznę i nie rozstaję się z kocem nawet na moment.
Z zamyślenia wyrywa mnie cudzy, męski głos, który - mógłbym przysiąc - już gdzieś słyszałem. Spoglądam więc w kierunku tego, który nazwał mnie "zbyt młodym", jakbym był nastolatkiem w klubie ze striptizem, złapany na gorącym uczynku. "Och, proszę mi uwierzyć, dałbym wszystko, by móc się stąd zwinąć i nie musieć spędzać czasu ze staruchami takimi jak pan" - komentuję w myślach, a w końcu marszczę brwi, przesuwając spojrzeniem po mężczyźnie, bo chwilę zajmuje mi skojarzenie, kim on jest.
A potem otwieram szeroko oczy. Staruchem jednak bym go nie nazwał.
- Pan Mason? Co pan tu robi?
Nie ukrywam zaskoczenia, widząc tu nauczyciela, z którym miałem lekcje zanim odszedł ze szkoły. Nie wiedziałem, co będzie robił dalej, czym się zajął, w ogóle jakoś tak zapomniałem o jego istnieniu, z racji, że sam nigdy nie fatygował się, by zauważyć moje. Nie sądziłem jednak, że ten fotograf, którego zatrudnił dzisiaj mój ojciec, to właśnie znajomy mężczyzna. Zwilżam usta.
Liam
Liam
Fresh Blood Lost in the City
Re: Hotel Maison en Marbre
Sob Cze 24, 2017 9:10 pm
Czekam, aż się odwróci. Jestem trochę zniecierpliwiony, ale hej, cierpliwość nigdy nie była moją cnotą. Nie rozczaruj mnie, nakazuję mu w myślach. Bądź ciekawy.
Wreszcie widzę jego twarz, muszę lekko unieść wzrok, bo jest ode mnie nieznacznie wyższy. Przez chwilę widzę, jak próbuje się odnaleźć w tej sytuacji. Ma lekko asymetryczne rysy twarzy - nie na tyle, by być brzydkim, ale właśnie w sam raz, by intrygować. Nie mogę powiedzieć, żebym był rozczarowany.
- Najwyraźniej zadaję pytania komuś, kto nie lubi na nie odpowiadać - rzucam z przekąsem i przyglądam się uważniej. Mam wrażenie, jakbym go już gdzieś widział, ale... Nie, nie przypomnę sobie. - Czy my się już znamy, panie...? - pytam nieco podejrzliwie.
Levin
Levin
Fresh Blood Lost in the City
Re: Hotel Maison en Marbre
Sob Cze 24, 2017 9:31 pm
- Levin. Irinei Levin... - mówię powoli, przyglądając mu się.
Tak czułem, że mnie nie skojarzy, nawet, jeśli całkiem nieźle radziłem sobie na jego przedmiotach. No nic, to już i tak nieważne. Grunt, że wiekiem bliżej mu do mnie, niż do większości tutejszych gości.
- Jestem synem właściciela. I byłem pańskim uczniem.
Odgarniam włosy do tyłu, czując, jak jeden z kosmyków próbuje się zbuntować i wrócić na swoje naturalne miejsce, czyli na moją twarz.
- Co do pytania, nie sądzę, że jest to impreza od któregoś roku życia, a nawet jeśli, to śmiem twierdzić, że obejmują mnie trochę inne zasady.
Irinka, na bogów, co ten garnitur z tobą robi, że próbujesz się wypowiadać w tak skomplikowany, elokwentny sposób. Mama byłaby dumna. Ale nie martw się, niedługo będziesz mógł wyjąć kijek z tyłka!
Oby...
- Nie sądziłem, że tu pana spotkam, panie Mason. Jak się pan bawi?
Strzelam, że fakt, iż był moim nauczycielem, nie zwalnia mnie z obowiązku zagadywania go w taki, a nie inny sposób. Jak ja tego nie lubię...
Liam
Liam
Fresh Blood Lost in the City
Re: Hotel Maison en Marbre
Sob Cze 24, 2017 9:48 pm
No tak, syn Levina seniora. Teraz wszystko jasne. Zupełnie jak ja, on tu po prostu musi być. Dopijam wino i odstawiam szkło na jakiś murek. Nie moja broszka, co się z tym stanie. Niech się martwią o to kelnerzy. Słucham tej lekko nadętej przemowy chłopaka, sięgając w tak zwanym międzyczasie do kieszeni po papierosy. Przez chwilę obracam pudełko między palcami, ledwo powstrzymując się od parsknięcia śmiechem.
Kompletnie nie pamiętam tego młokosa, ale jestem więcej niż pewny, że zwroty takie jak "śmiem twierdzić" czy pytanie o to jak się bawię nie leżą w strefie komfortu Irineia. Po prostu nie wygląda na takiego.
Choć, z drugiej strony, mogę się przecież mylić.
Uśmiecham się kącikiem ust i wtykam szluga między wargi. Postanawiam przetestować moją teorię.
- Taaaak, inne zasady, pewnie masz rację - mówię lekko rozbawiony. Świadomie ignoruję informację o byciu moim uczniem. Nie pamietam typa, trochę przypał, ale po co drążyć temat. Irinei przecież i tak już musiał się zorientować. - A bawię się jak w stajni - kontynuuję, prezentując dłonią ludzi dookoła nas. - Bo koło żłobów.
Levin
Levin
Fresh Blood Lost in the City
Re: Hotel Maison en Marbre
Sob Cze 24, 2017 10:06 pm
Zwilżam usta, zdając sobie sprawę, że trochę się ze mnie nabija. Nie wiem jednak, czy mogę sobie pozwolić przy nim na normalne zachowanie, nie chcę zepsuć ojcu interesów, jeśli się okaże, że zrażę go do całego wydarzenia przez swoje podejście. Dlatego właśnie nie lubię rozmawiać z ludźmi na bankietach, zwłaszcza z takimi, którzy zwracają uwagę na swojego rozmówcę, a nie tylko chwalą się i mówią o sobie.
Muszę to jakoś rozegrać w neutralny sposób.
- No tak, takie imprezy nie są dla wszystkich, ale praca to praca, prawda? - uśmiecham się do niego delikatnie, uprzejmie.
To taki uśmiech syna właściciela sieci hoteli numer 4. Normalnie, gdy tak rozmawiam z innymi, to się po prostu męczę. W tym wypadku dochodzi jeszcze uczucie, jakbym się wygłupiał. Jakby doskonale wiedział, że to nie w moim stylu. Co jest zabawne, bo mógłbym się założyć, że jako ucznia mnie nie pamięta, a co za tym idzie - nie zna mojego charakteru, nie miał z mną styczności poza tą jedną chwilą.
Liam
Liam
Fresh Blood Lost in the City
Re: Hotel Maison en Marbre
Sob Cze 24, 2017 10:45 pm
Zaczynam się irytować. Czyżbym się pomylił? Chłopak nie wydawał mi się być jednym z tych typowych sztywniaków, którym musiałem wbijać do łbów wiedzę, gdy jeszcze pracowałem jako nauczyciel, ale przecież jest synalkiem bogatego tatusia jak oni wszyscy... Postanawiam spróbować bardziej bezpośrednio.
- W zasadzie nie jestem tu dzisiaj jako pracownik - odpowiadam mrużąc oczy. - Czyżbyś ty był? To dlatego jesteś taki oficjalny?
Levin
Levin
Fresh Blood Lost in the City
Re: Hotel Maison en Marbre
Sob Cze 24, 2017 11:01 pm
Wzdycham, czując narastającą irytację w swoim rozmówcy. Chyba czas się poddać, skoro mój sposób wypowiadania męczy nie tylko mnie, ale i jego. Upijam niewielki łyk szampana, choć średnio mi smakuje.
- Można to tak nazwać. Zawód nazywa się bycie synem właściciela i polega na byciu sztywnym, uprzejmym i idealnym. Zrobię sobie przerwę w pracy, jeśli mnie pan nie podkabluje szefowi.
Tym razem uśmiecham się z ulgą, mając nadzieję, że dla dobra nas obu, Mason przystanie na moją propozycję. Moi rodzice powinni być zadowoleni, że z kimś rozmawiam, w końcu to zabawianie gości, a ja mógłbym chwilę odetchnąć od trzymania kija w tyłku. A czyjeś towarzystwo, tak notabene, powinno pomóc mi w zapomnieniu, że jestem na pieprzonym dachu.
Liam
Liam
Fresh Blood Lost in the City
Re: Hotel Maison en Marbre
Sob Cze 24, 2017 11:19 pm
Śmieję się cicho. Nareszcie coś prawdziwego. Właśnie miałem go spisać na straty... Na szczęście, nie zdążyłem. Chowam niezapalonego papierosa do kieszeni.
- Obiecuję nic mu nie wspominać, jeśli będziesz mi mówił po imieniu: Liam. - Niemal się przy tym krzywię, bo takim tekstem mógłby równie dobrze rzucić jakiś stary pierdziel chcący przerżnąć dzieciaka. A przecież nie jestem stary. Nie mam jeszcze trzydziestki.
Rozglądam się nieco po otoczeniu, by sprawdzić, czy w naszym kierunku nie zmierza przypadkiem jakaś kuguarzyca albo, jeszcze gorzej, jakiś sztywniak w garniturze. Zdaje się, że chwilowo jesteśmy kryci, ale jak znam życie, taki stan nie potrwa długo. Tym bardziej, że Irinei sam przed chwilą przyznał, że jego ciągle ktoś zagaduje. Jak ja przed chwilą.
No, ale ja to co innego. Ja nie jestem nudną purchawą.
Ruszam powoli w stronę bardziej odosobnionego miejsca: barierki przy samej krawędzi dachu, osłoniętej od reszty otoczenia drewnianą ścianką pokrytą jakimiś habaziami. Odwracam głowę do blondyna.
- Idziesz?
Levin
Levin
Fresh Blood Lost in the City
Re: Hotel Maison en Marbre
Sob Cze 24, 2017 11:39 pm
Liam... Smakuję jego imię w ustach, chcąc się go nauczyć. Nie chodzi o to, że jest skomplikowane czy łatwo zapomnieć. Po prostu jestem przyzwyczajony do zwracania się do niego "panie Mason" i przestawienie się jest trochę ciężkie.
Spoglądam za mężczyzną, gdy ten idzie w kierunku barierki i zamieram na moment, czując, jak oblewa mnie zimny pot. Ta sytuacja zdecydowanie wędruje w złą stronę. Nie chcę wyjść na mięczaka, więc stawiam parę kroków na miękkich nogach, które wręcz odmawiają mi posłuszeństwa, a mojej głowie pojawia się myśl, że to najlepszy moment na opadnięcie na ziemię. Przełykam z trudem ślinę, wypijam szampana do końca. Chrząkam, drapię się po karku. Staram się nie patrzeć na pustą przestrzeń, wbijając wzrok w podłogę.
- Nie możemy zostać tu? Tak tu w sumie... spoko w tym miejscu...
Chwytam kolejny kieliszek szampana, odkładając na tacę pusty, gdy kelner przechodzi obok mnie. Nie piję normalnie, okay, ale normalnie nie jestem też tak wysoko i nie dostaję propozycji stania przy krawędzi. Odgarniam włosy i odwracam wzrok. Głupio mi, mam nadzieję, że się nie domyśli...
Liam
Liam
Fresh Blood Lost in the City
Re: Hotel Maison en Marbre
Nie Cze 25, 2017 12:34 am
Obdarzam go kosym spojrzeniem. Coś jest nie tak? Przestraszyłem go? Och, może pomyślał, że chcę go zaciągnąć w odosobnione miejsce, a potem pozbawić niewinności. Mimowolnie uśmiecham się szeroko. W zasadzie mógłbym tak zrobić, ale tak naprawdę nie o to mi teraz chodziło.
Uśmiech zamiera na moich ustach, a potem szybko zmienia się w nieprzyjemny grymas, gdy kątem oka widzę nadciągającą katastrofę.
Łapię Irineia za przegub dłoni i ciągnę go za sobą, puszczając dopiero wtedy, gdy już jesteśmy bezpiecznie ukryci za roślinnym parawanem. Wychylam się odrobinę i obserwuję otoczenie.
Katastrofa ma rozmiary huraganu, który parę lat wcześniej nawiedził Nowy Orlean i nawet nazywa się tak samo: Katrina. Rozlazłe babsko mojego wzrostu, które ubzdurało sobie, że byłbym świetnym narzeczonym dla jej równie rozlazłej córki. Kryzys został chwilowo zażegnany, ale, kurwa! Nawet nie wiedziałem, że ten babsztyl tu będzie!
Zerkam na Irineia. Wygląda na przerażonego.
Och, świetnie, teraz to już totalnie muszę wyglądać w jego oczach na jakiegoś perwa.
- Wszystko w porządku? - pytam sceptycznie.
Levin
Levin
Fresh Blood Lost in the City
Re: Hotel Maison en Marbre
Nie Cze 25, 2017 12:54 am
Spoglądam na jego dłoń, gdy trzyma mnie za przegub, nie rozumiejąc sytuacji i gdy orientuję się, gdzie mnie ciągnie, próbuję zabrać rękę, czując, jak ciężko mi się oddycha, jak wilgotnieją mi oczy. To nie jest dobry pomysł, Mason, to naprawdę nie jest dobry pomysł. Zaciskam powieki, próbując uspokoić oddech, wyobrazić sobie, że jestem gdzieś indziej, gdzieś na dole, ale gdy ląduję z Liamem za parawanem, osuwam się na ziemię, odsuwam się od barierek jak najdalej, tak, że wciąż jestem schowany za roślinami, ale nie siedzę na samym końcu dachu. Trzęsą mi się dłonie, czuję ścisk w żołądku, serce wali mi jak oszalałe. Jestem sparaliżowany i nawet nie mogę stamtąd uciec. Nie zorientowałem się nawet, w którym momencie zaczęły cieknąć mi łzy paniki.
Wsuwam palce we włosy, psując sobie fryzurę, ciągam się za kosmyki. Patrzę na podłogę. Łkam... Mam problem ze złapaniem oddechu, mam wrażenie, że ja zaraz spadnę, że coś się zawali, grunt pod nogami jest dla mnie nagle taki niepewny... Nie wiem, co mam zrobić. Jak sobie poradzić.
Liam
Liam
Fresh Blood Lost in the City
Re: Hotel Maison en Marbre
Nie Cze 25, 2017 1:03 am
Co tu się, do kurwy nędzy, dzieje. Patrzę na chłopaka w osłupieniu. Ma jakieś chrzanione PTSD? Wujek z lepkimi raczkami go skrzywdził za gówniaka? Snuję domysły, ale jakoś podświadomie wiem, że żaden z nich nie jest bliski prawdy.
Szybko przykucam przy nim i obejmuję jego twarz dłońmi, zmuszając go, by spojrzał na mnie.
- Hej, hej, spójrz na mnie. Nic ci nie jest. Hej - szepczę do niego uspokajająco. Chyba zaczynam się domyślać, co się stało, bo zmieniła się tylko jedna rzecz - jesteśmy zajebiście blisko krawędzi dachu. - Irinei, spójrz na mnie - nakazuję mu głosem nie znoszącym sprzeciwu i kładę swoje dłonie na jego palcach, żeby już tak nie szarpał tych swoich biednych włosów.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach