Selim Luke Skywalker
Selim Luke Skywalker
Fresh Blood Lost in the City
Wyglądało na to, że dzisiejsza lekcja zapowiadała się nie tylko spokojnie, ale i raczej kameralnie. Lista obecności wyglądała na bardzo, ale to bardzo krótką. Nie żeby zamierzał narzekać. W rzeczywistości zdecydowanie bardziej wolał prowadzić zajęcia właśnie w takiej grupie. Choć z drugiej strony im dłużej przyglądał się, jak ponownie szkoła postanowiła połączyć zajęcia klas A z B, westchnął nieznacznie. Ostatnimi czasy miał wrażenie, że nie był to taki znowu najlepszy pomysł. Grupy różniły się na tyle, by nie raz i nie dwa wybuchała jakaś totalnie bezsensowna kłótnia, której w normalnych warunkach można było uniknąć.
- No proszę, Sheridan. - mruknął pod nosem. Przynajmniej jedna z tych uczennic, które zdecydowanie zachowywały się w stosunku do niego jak człowiek. Mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. Jeśli ktoś będzie chciał jeszcze dojść w trakcie to dojdzie. Krzątał się przez chwilę po sali, by w końcu wraz z dzwonkiem, otworzyć drzwi na oścież, dając tym samym znak uczniom, że lekcja się rozpoczęła, a nauczyciel zdecydowanie nie uciekł do domu.
- Zapraszam do środka. - machnął krótko ręką, zaraz wracając na swoje wcześniejsze miejsce przy biurku. Bo przecież nie będzie im trzymać drzwi, co nie?
- Jak się pewnie domyślacie już po samej waszej ilości, zajęcia będą raczej luźne. Mimo to mam nadzieję, że wszystko przebiegnie zgrabnie. Podstawowe pytanie, chcecie robić coś konkretnego? Tym razem chętnie pójdę wam na rękę. Jeśli nie macie na nic pomysłu, mam przygotowany krótki program, choć jak się domyślam, rysowanie martwej natury raczej nie jest szczytem marzeń uczniów. - przewrócił oczami z wyraźnym rozbawieniem, rzucając im lekki uśmiech. Sięgnął po kartki, przesuwając po nim wzrokiem.
- Oprócz tego, z dodatkowych mam jeszcze zaprojektowanie loga dla szkolnej drużyny sportowej i strojów dla cheerleaderek. Proste szkice, które potem ktoś przerobi na coś sensowniejszego. Rzecz jasna mamy wybrać tylko jedno. Coś z tych propozycji was interesuje? - odłożył kartki na biurko, zamiast tego biorąc w dłonie dziennik, w którym zaczął odhaczać obecności.

// Termin: 21 maj.

Jako, że grupa jest dość kameralna (Sheridan, Alan, Arda), w razie potrzeby dodam z dwóch NPC. Póki co wybieracie sobie którą dziedziną chcecie się zająć na lekcji. Możecie wyjść z własną propozycją.
Alan Hayden Paige
Alan Hayden Paige
Fresh Blood Lost in the City
Właściwie rysunek nie był jego mocną stroną. Po ołówek sięgał wyłącznie wtedy, gdy musiał zanotować coś w zeszycie ćwiczeń, gdy był jeszcze dzieciakiem. Wszystkie znaki na ziemi i na niebie wskazywały na to, że gdyby zabrał się za rysowanie, wyszłyby z tego bohomazy na miarę przedszkolaka, chociaż być może ktoś doceniłby sztukę płynącą z ich przekazu albo zawzięcie próbował zinterpretować, co autor miał na myśli, tworząc swoje dzieło. Jego obecność na lekcji rysunku nie mogła być czymś, co miało się nie udać. Skąd.
Gdy zadzwonił dzwonek, powoli zaczął zmierzać w stronę wyznaczonej klasy. Przez swoją nieobecność, miał szansę odpokutować na wybranej lekcji. Wybór Paige'a był dość oczywisty, gdy na liście przedmiotów – poza wywijaniem ołówkiem – znajdowały się historia i chemia. Szybko okazało się, że jego decyzja była właściwa, kiedy tuż pod klasą dostrzegł Ardę, której od razu posłał ledwo widoczny, ale wciąż łobuzerski uśmiech. Rzecz jasna, przyjście na lekcję miało też swoje minusy, a właściwie jeden minus, który także czekał na nauczyciela. Niemniej jednak przywykł do tego, że nie zwracał na niego – właściwie na nią – uwagi.
Mam nadzieję, że znajdzie się dla mnie dodatkowa kartka i ołówek ― rzucił do białowłosej, zamiast raczyć ją specjalnym powitaniem i bez zawahania przerzucił ramię przez jej kark, na co normalnie nikt nie pozwoliłby sobie w towarzystwie samej Królowej Śniegu.
„Zapraszam do środka.”
Ciemne oczy uchwyciły twarz nauczyciela, któremu skinął głową na powitanie. Przepuściwszy znajomą w drzwiach, sam wszedł do środka, zajmując miejsce obok niej i zrzucając plecak na podłogę. Zsunął się niżej na krześle, wyciągając się wygodniej, jakby to miało służyć jego wygodzie pracy nad... Właśnie – nad czym? Zerknął wymownie w stronę Rovere, jakby tym samym chciał jej przypomnieć o wcześniejszej prośbie, chociaż nie sądził, by zdążyła o niej zapomnieć.
Jestem chętny do rysowania czegokolwiek, co nadaje się dla początkujących. Nie będę ukrywał, że to raczej moje pierwsze zderzenie z rysunkiem, nie licząc patyczaków i rysowania penisów na twarzach zalanych znajomych za czasów gimnazjum ― odparł bezpośrednio, wzruszając barkami. Cóż, nie miał w planach zostania drugim Dolce&Gabbana, co nie zmieniało faktu, że ze swoimi planami na przyszłość rysunek mógł mu się nieco przydać.
Plague Doctor
Plague Doctor
Fresh Blood Lost in the City
Arda właściwie nie wiedziała, po cholerę przyszła na rysunek. Mistrzem ołówka i węgla był dla niej jej ojciec, który z fotograficzną precyzją odwzorowywał rzeczywistość, często nadając jest hiperrealizmu. Daleko jej było do jego talentu, nie miała zamiaru nawet próbować pobić go w tej dziedzinie, bo z wiekiem był coraz lepszy. Niczym człowiek renesansu. Mimo wszystko, ruszyła swój łaskawy, królewski tyłek na zajęcia. O dziwo, gdyż nie była za bardzo fanką brudzenia się w szkole. Przewiesiła torbę przez ramię z materiałami, czekając sobie w odosobnieniu, aż nauczyciel otworzy drzwi. Błękitne oczy spoglądały na... puste ściany, siostrę Alana i kilku nieznanych uczniów, którzy jednak nie zatrzymywali się przy drzwiach pracowni. Pojawił się też jej ulubieniec, chociaż prędzej widziała tu Black'a, niżeli blond skurwiela. Kącik bladych ust wygiął się w uśmiechu, gdy podszedł do niej, jak zwykle z gracją spadającej cegły rzucając 'prośbę'.
- Wpierw gastronomia, teraz materiały plastyczne. Mam zmienić branżę? - odpowiedziała zgryźliwie, unosząc brew. Oczywiście, że się znajdzie. Białowłosa miała wszystkiego w naddatku, a dla Alana... cóż, nawet jakby nie miała przy sobie, to zaraz by się znalazło. Nasza księżniczka potrafiła zadbać o wszystko w najmniejszym szczególe. Gdy ten przerzucił jej rękę przez ramię, ta musnęła powietrze obok jego policzka, jak miała w zwyczaju. Chyba każdy znał ten typ powitania, który zaszczyt miało dostawać tylko dwie osoby w szkole. Z tym, że Alan był pierwszy. Spokojnie, królowej daleko było do odbijania kogokolwiek komukolwiek. Wręcz przeciwnie - spróbowałby ktoś odebrać Alanowi jego partnera, a napotkałby nie tylko wkurwiony błękit, ale też prawdopodobnie wylądowałby na SORze ze złamaną szczęką.
Kiedy drzwi się otworzyły, białowłosa weszła pierwsza do klasy, siadając na wysokim krześle i obcasem zaczepiając o poprzeczne drewienko służące do stabilizacji nóg siedziska. Wyciągnęła z torby drugi, duży szkicownik A3, podając go Alanowi, a po nim wyciągnęła ołówki, gumki różnego rodzaju, temperówki, węgiel... W duszy podziękowała swojej przezorności, że zamówiła taką dużą torebkę. Słuchając w międzyczasie nauczyciela, zmarszczyła nieznacznie brwi. Projektowanie strojów? To było dobre na dziewczynek w szkole mody i urody, o ile taka istniała.
- Koniec końców decyzja należy do Pana, ale jeśli mamy wolne pole do propozycji... - zaczęła białowłosa, zsuwając ze szczupłych ramion kurtkę, która za bardzo ją grzała - Nie lepiej sprawdzić jak poradzimy sobie z czymś niesztampowym? Projektowanie to nie czysty rysunek. Wyobraża sobie Pan logo ze wspomnianym już penisem, którego Alan mógłby wkomponować w jakieś miejsce? - Błękitne oczy przeszły płynnie z twarzy Selima na buźkę blondyna. - Pobawmy się trochę. Nie chciałby ktoś pozować? Na przykład... w pół akcie? To jest wyzwanie, którego niewielu by się podjęło. - O dziwo, w jej głosie nie było podtekstu. Ani złośliwości. Arda po prostu nie lubiła bawić się w przebieranki dla dzieci i trzaskać kiecuszki dla skaczących jak sprężynki panienek. Jeżeli to miał być rysunek to miał być rysunek. A Alan sobie poradzi - najwyżej narysuje komuś penisa na czole i powie, że jest kutasorożcem.
Królowa Śniegu znała go za dobrze...
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Mogła się spodziewać, że dostanie jej się najgorsze możliwe towarzystwo na lekcję. No błagam, co może być gorszego od niezwracającej na ciebie uwagi rodziny i jej psiapsiół? Stała tuż obok drzwi, czekając na jakieś dodatkowe osoby, które też poczułyby się piątym kołem (i co z tego, że byłaby ich czwórka). Brata i Ardę powitała tylko lekkim uśmiechem, z pełną świadomością, że zostanie zignorowana.
Zbawieniem okazał się Skywalker.
Od razu wyszła ze swojej zamkniętej pozycji typowego przegrywa, prostując plecy i szczerząc się do profesora jakby właśnie wygrała milion w totka. No, wiele mogłaby wyjaśniać kolorowo zadrukowana kartka pełna kuponów do SubWaya, którą pomachała mu przed nosem przy wchodzeniu do klasy, przy okazji rzucając mu radosnym "dzień dobry".
Tak czy siak, wkroczyła do sali i zajęła jakieś dogodne miejsce, nawet nie zwracając zbytniej uwagi na otoczenie poza osobą fizyka, który rzucał propozycjami tego co właściwie mogliby robić. Praca na rzecz szkoły byłaby całkiem okej, nawet jeśli projektowanie strojów dla pomponiar nie brzmiało szczególnie zachęcająco. Było mocno ograniczające - nie dało się za bardzo fantazjować przy czymś tak prostym i luźnym. No bo po co im miliardy falbanek? Ale z drugiej strony, dodatkowo ułatwiało to robotę, więc czemu by nie?
- A może by-... - urwała, czując swój brak siły przebicia względem nadchodzącego brzmienia głosu Rovere. To nie było coś co szczególnie chciała usłyszeć.
"Nie chciałby ktoś pozować? Na przykład... w półakcie?"
Proszę, nie. Jasnowłosa wzdrygnęła się na samą tę myśl. Och, jasne, wszyscy mają to samo, więc co tam, po co się wstydzić. Wbiła spojrzenie beżowych oczu w podłogę, momentalnie milknąc, jakby ktoś wepchnął jej do gardła wielką piłkę tenisową w skali 3:1. O matko, jaka beznadzieja. Westchnęła głośno, przenosząc niepewny wzrok na nauczyciela i zawierając w nim niemą prośbę o litość dla jej biednych oczu. Ewentualnie ciała. Chociaż w sumie-... Zacisnęła usta, a wraz z nimi zwinęła palce dłoni, formując z nich pięści.
Popieprzyło mnie.
- W sumie-... ja bym mogła. Ewentualnie-...
Paige, zamierzasz się rozbierać przed własnym bratem? Narysuje ci kutasy zamiast cycków, tak tylko wspominam. Faktycznie, jak tak teraz przemyślała ten pomysł, to chyba lepiej by było, jakby to jej bliźniak się zgłosił. No idiotka.
Ava Cadogan
Ava Cadogan
Fresh Blood Lost in the City
Nieświadoma propozycji i planów co do tematu dzisiejszych zajęć z rysunku jej ukochanych, uzdolnionych mniej lub bardziej uczniów, musiała trafić w idealnym momencie. W tej sytuacji ciężko to nazwać dobrym wyczuciem czasu, niemniej jednak nie zagościła tutaj przez przypadek. Cadogan to osoba chętnie wspomagająca kulturę i sztukę, ale negliże i pół akty na zajęciach nie zachwyciłyby panią wicedyrektor, w szczególności, gdy potencjalnym pozującym byłby uczeń, bądź pan lub pani profesor. Zawsze zdawała sobie sprawę z tego, że w Riverdale jest mnóstwo prawdziwie uzdolnionych dzieciaków i chętnie chcą pogłębiać swoje umiejętności pod każdym kątem, a rysunek jest bogaty jeśli chodzi o tematykę, style. Dopóki strategiczne miejsca są zasłonięte, prawdopodobnie nie widziałaby większego problemu, ale nie znała jeszcze tych ambitnych planów. Weszła do sali trzymając w jednym ręku kilka kartek, zawarte na nich były kolory i barwy, jak można się było domyślić - używane do loga, wyglądu strony internetowej i tym podobne oraz samo logo szkoły, alternatywy i wszystko co mogłoby się ewentualnie przydać. W drugim ręku zaś widniał matowy, czarny kubek z kawą, który zaraz odstawiła na parapet. Skywalker mógł nie być uprzedzony o jej wizycie, ale Cadogan nie zamierzała w cokolwiek ingerować, oprócz tego co i tak nauczyciel im zlecił, nie powinien więc mieć jej za złe tego wtargnięcia.
- Dzień dobry. - odpowiedziała garstce uczniów i machnęła wolną dłonią, żeby usiedli. Oczywiście dotyczyło to tych, którzy pokwapili się wstać lub mieli takie zamiary, ale to zaraz. Wpierw chciała wiedzieć, na jakim etapie jest Selim, toteż do niego podeszła.
- Mówiłeś im już o logu i strojach? - wyrównała trzymane w ręku kartki i skierowała wzrok na nauczyciela.
- Zgaduję, że nie są tym zachwyceni. - kolejne słowa skierowane do mężczyzny były wypowiedziane delikatnie przyciszonym głosem, całą wypowiedź okrasiła subtelnym uśmiechem. Nie była tym zaskoczona, po prostu będzie musiała ich troszeczkę zmobilizować.
Selim Luke Skywalker
Selim Luke Skywalker
Fresh Blood Lost in the City
Choć cała lekcja wyglądała dość kameralnie, nie przeszkadzało mu to aż tak mocno. Zwłaszcza, gdy w pewnym momencie do klasy wpadło jeszcze dwóch chłopaków, wspierając na swój sposób Alana obecnością. Widząc jak dyszą ze zmęczenia, mimowolnie złagodniał. Przynajmniej starali się dobiec.
- Przepraszamy za spóźnienie, profesorze! - co za uroczy, równy chórek.
- O'brien, Callagher. Mówiłem wam coś o spóźnianiu się na zajęcia.
- Psor wybaczy, piłka wzywała. Pogoda taka piękna. - O'brien, piegowaty rudzielec o wyjątkowo promiennym uśmiechu wyszczerzył się szeroko, zaraz zajmując swoje miejsce. Selim przewrócił oczami z rozbawieniem i machnął ręką na stojącego w drzwiach raczej niskiego czarnowłosego, który podążył za kolegą.
- Callagher, usiądziesz tam gdzie Paige. Męski Paige. - dodał pstrykając na niego palcami. Czarnowłosy powłóczył się posłusznie, wyraźnie nie do końca zachwycony, że rozdzielono go z kolegą z drużyny. Zaraz po tym, Selim zwrócił się w stronę klasy, nieco rozbawiony komentarzem Alana. Rysowanie męskiego przyrodzenia zdecydowanie nie nadawało się na materiał zaliczeniowy.
Natomiast półakt brzmiał całkiem ciekawie. Mimo to był całkiem zdumiony, gdy Sheridan zgłosiła się na modelkę. Uniósł brew wyraźnie zdziwony, pokręcił jednak głową.
- Panienka jest od rysowania. Niemniej doceniam propozycję. - urwał chwilowo, gdy w klasie pojawiła się nowa osoba. Uśmiechnął się w stronę wice-dyrektor, witając ją skinięciem głowy.
- Dzień dobry. - odpowiedział powitaniem na powitanie. Dwójka sportowców poderwała się do góry z rześkim okrzykiem, co skomentował krótkim śmiechem.
- Siadajcie. - odwrócił się w stronę Avy, kiwając głową w odpowiedzi na jej pytanie. Mimo to wychodził z założenia, że przekonywanie kogoś na siłę, nie do końca byłoby w tym wypadku skuteczne. W końcu chcieli mieć wartościowy materiał na stroje, a nie coś robionego na siłę bez większego przekonania.
- Tym razem pójdziemy na pewien układ. Wybrali sobie półakt, który brzmi całkiem interesująco. Chętnie zobaczę jak wam to pójdzie, niemniej w zamian na następną lekcję każdy z was przygotuje własny szkic projektu loga bądź stroju dla drużyny sportowej. Będziecie na to mieli tydzień, wystarczająca ilość czasu. Wyciągnijcie szkicowniki. - pokiwał głową, zaraz wskazując wice dyrektorce dłonią krzesło, proponując tym samym by usiadła. Sam wysunął się na przód, przy okazji rozdając każdemu potrzebującemu bez własnych przyborów kartkę, ołówki i gumki do ścierania.
- Jeśli chcecie rysować przy stołach, rysujcie przy stołach. Kto woli sztalugi, bierze sztalugę. Rysujecie wyłącznie z użyciem ołówka. - sięgnął palcami ku własnej koszulce, bez większego wahania zdejmując ją przez głowę. Złożył ją w schludną kostkę i odłożył na parapet, robiąc sobie miejsce na środku sali. Robił to nie raz, nie miał więc większych problemów z pozowaniem. Coś prostego, niezbyt skomplikowanego by nawet początkujący mogli spróbować swoich sił. Stanął więc prosto i wsunął lewą dłoń do kieszeni spodni, prawą puszczając swobodnie wzdłuż ciała, patrząc przy tym przed siebie z bardzo nieznacznie pochyloną głową.
- Zaczynajcie.

// TERMIN: 31 maja. Póki co prezentujecie wstępny szkic 'na szybko'. Początkowy zarys sylwetki, model. Mogą być zwykłe kreski zaznaczające pozę, kółka, kwadraty, trójkąty, zarys konturów - cokolwiek, póki co bez szczegółów. Generalnie każdy może sobie wybrać z jakiej perspektywy go widzi. Na wprost, lewy profil, prawy profil. Jeśli ktoś chce może nawet przejść za Selima i rysować go od tyłu - pełna dowolność. Z krótkich podpowiedzi: Selim jest raczej szczupły, widać że dopiero co zakończył swój młodzieńczy okres. Choć brzuch ma mocno umięśniony, nie ma co przyrównywać go do Pudzianowskiego. Na razie robicie model, więc dokładniejszy opis wyglądu (z rysunkiem pomocniczym) pojawi się w następnym poście.

Macie dwa rodzaje odpisu.
1) Opisowy, piszecie jak wasza postać go rysuje, z której strony, jak bardzo się do tego przykłada, czy jej to wychodzi, czy też nie.
2) Opisowy z dołączonym szkicem własnym. Możecie go wykonać w Saiu, Gimpie, Photoshopie, a nawet na zwykłej kartce, skserować i dorzucić do posta. Pełna dowolność.

Wiadomo, że w przypadku drugiej opcji, ci którzy się zaangażują najbardziej, dostaną dodatkową nagrodę w formie PU.
Alan Hayden Paige
Alan Hayden Paige
Fresh Blood Lost in the City
Po co zmieniać branżę, gdy można być wszechstronnym? To chyba też dość opłacalne. Może nie w przypadku, gdy to ja do ciebie przychodzę, a ty nie możesz oprzeć się temu urokowi osobistemu i oczywiście mogę dożywotnio korzystać ze stuprocentowej promocji ― rzucił ze złośliwym rozbawieniem, wchodząc do klasy. Nie spodziewał się, że po zajęciu miejsca otrzyma cały zestaw przyborów, ale nie omieszkał oznajmić Rovere, że była wielka, gdy rozkładał wszystko na swojej ławce.
Hej, penis na logu wcale nie byłby takim złym pomysłem. Może nieco szowinistycznym, ale z całą pewnością mógłby oddać męstwo drużyny i przypominać innym, że to my tu mamy jaja ― wtrącił, wzruszając mimowolnie barkami. Posługiwanie się podobnym słownictwem nie krępowało go nawet w klasie i w obecności nauczyciela. Wręcz przeciwnie. Jednak w tym przypadku z jakiegoś powodu tym bardziej czuł się dziwnie rozluźniony, choć skrzywił się widocznie, gdy błękitnooka zaproponowała inny temat, a jego siostra okazała się pierwszą osobą, która miała ochotę paradować po sali w połowie roznegliżowana. Nie był to widok, na który miał ochotę patrzeć intensywnie przez najbliższą godzinę.
„Panienka jest od rysowania.”
Wszyscy wiemy, że zaczęłabyś się zasłaniać.Nie ma co świecić tą deską, Sher – te słowa utonęły w jego gardle w momencie, gdy po pomieszczeniu rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Jego uwaga momentalnie skupiła się na wicedyrektorce, która postanowiła wpaść z wizytą. ― Dzień dobry ― odpowiedział, ale nie podniósł się z krzesła, co wskazywało na złe nawyki wyniesione z Hudson's Bay.
Proponuję odwrót.
Głos widocznie wolał nie przeceniać umiejętności Alana, gdy Skywalker zgodził się na półakt. Blondyn zakręcił ołówkiem w palcach i przyjrzał się rozbierającemu belfrowi. Chyba zaczęło mu się to podobać. Niestety póki co na patrzeniu się kończyło.
Zerknął na boki, zauważając, że reszta od razu zabrała się do pracy. Zastukał ołówkiem o kartkę i raz jeszcze przesunął wzrokiem po sylwetce półnagiego nauczyciela. Narysujmy półakt, to świetny pomysł, wymruczał w myślach, dosięgając rysikiem górnego rogu kartki. Bez zastanowienia zaczął kreślić tam kółko, które obrysował kilka razy. Jedna pionowa kreska pociągnięta w dół zapoczątkowała powstanie pierwszego „dzieła” Paige'a. Faktycznie był nieopisanym mistrzem rysowania patyczaków i... męskich członków – uznał, że to także wymagało potwierdzenia na kartce.
ALAN.
Hm?
Nie możesz podejść do tego poważnie?
Myślisz, że może urazić go, że narysowałem za małego?
Nie czekając na odpowiedź i nie kwapiąc się o to, by zamazać nieudane przyrodzenie, stworzył zarys kolejnego, już większego. Z zadowoleniem stwierdził, że rysunek został ukończony, co zaznaczył wymownym napisem obok. Chociaż podobieństwo nie było uderzające gotowy patyczak z pewnością miał przyciągnąć uwagę obserwatora. Kiedyś słyszał, że podobno o to chodziło w sztuce.
Co ty tu w ogóle robisz, Paige? ― Callagher spytał, ze zrezygnowaniem przyglądając się nabazgranemu rysunkowi. Jak wszyscy obecni zdążyli zauważyć, pierwszy obserwator już się znalazł – mógł uznać to za osobisty sukces.
Dokładnie to, co wszyscy dookoła. Tworzę ― wymruczał, unosząc kącik ust w złośliwym uśmiechu. Widocznie nie przeszkadzało mu to, że ostatecznie był już nieco w tyle ze swoją pracą. Chłopak siedzący obok pokręcił głową i wrócił do swojej pracy. Blondyn przez moment przyglądał się, jak zakreśla ołówkiem sylwetkę i tworzy kilka linii pomocniczych. Gdy to robił, wszystko wydawało się banalnie proste, a ręka jakby sama sunęła po kartce, powoli budując coraz bardziej składną całość. Odwrócił wzrok od pracy rówieśnika i zerknął w stronę Ardy, która również radziła sobie nie najgorzej. Nic nie wskazywało na to, by miał nie poradzić sobie z dzisiejszymi zajęciami.
Rzecz w tym, że cała praca wcale nie była taka prosta.
To nieludzkieee ― te słowa mogły paść tylko z ust kogoś, kto zdążył już dwudziesty raz zetrzeć gumką niewychodzącą część rysunku. Hayden pochylił się niżej nad kartką, zawzięcie kreśląc na niej ołówkiem kolejne kreski. Wszędzie było pełno zabrudzeń i niedoskonałości, których już nie dało się pozbyć, ale nie zamierzał zmieniać kartki po tym, gdy wreszcie udało mu się stworzyć jakiś wstępny zarys – to po obserwacji Selima, to przy pomocy zerkania na prace znajomych po bokach, z których dużo łatwiej było wynieść całą ideę tworzenia pracy.
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
"Panienka jest od rysowania."
"Wszyscy wiemy, że zaczęłabyś się zasłaniać."
Bo ja przynajmniej jeszcze pamiętam co to wstyd? - przeszło jej przez myśl w momencie, w którym spojrzała na brata ze zdegustowaną miną, jakby chciała mu dobitnie przesłać ten telepatyczny przekaz. Ponoć u bliźniaków to działało, a Paige nie miała okazji przetestować tego od ponad czterech lat, więc cholera wiedziała jak to się teraz wymaluje. Albo wyrysuje - viva la żart sytuacyjny.
Na przybycie Cadogan zareagowała podniesieniem tyłka z miejsca i cichym powitaniem połączonym z tym przemiłym uśmiechem majaczącym na ustach. Na krótką chwilę, bo zaraz padła seria pytań ze strony wicedyrektor i to jeszcze zanim jasnowłosa zdążyła w ogóle usiąść. A gdy tylko opadła na cztery litery, chwyciła za torbę i wygrzebała z niej mozolnie szkicownik i sięgnęła do piórnika by wyciągnąć z niego ołówki i gumkę, jego samego nawet nie wydobywszy. Bo, w sumie, dopiero teraz do niej dotarło, że z tą kocią mordą na wszystkich przyborach szkolnych wygląda co najmniej jak dziecko w podstawówce.
Znalazła się dwudziestolatka.
Od razu można było podbić tę wypowiedź kiedy tylko zamrugała prędko w reakcji na obnażającego się nauczyciela, przełknęła ślinę i-... chyba na moment przestała oddychać. No jasny gwint, przecież to tylko męski tors, Paige - zganiła się prędko w myślach, wbijając wzrok w szkicownik, którym zasłoniła się nieco by nie było widać jej rumianych policzków. Rzuciła jeszcze prędko okiem na pozycję nauczyciela i zaczęła go obchodzić z każdej strony, byle tylko nie umierać aż tak z zawstydzenia. Profil wyglądał całkiem okej, ale... nie. En face aż błagało o pomstę do nieba, no przecież ona zejdzie im tam na zawał.
Plecy. Plecy wydawały się okej. Nadal brzmiało to jak coś, od czego mogłaby umrzeć z zażenowania, ale lepszej opcji już chyba nie wymyśli. Chyba że poustawia sobie ławki pod sufit i będzie patrzeć na niego z góry. A tego raczej by nie chciała przy wicedyrektorce. Tak więc tył. Zajęła grzecznie miejsce i rozłożyła się ze swoim "bagażem", po czym od razu wzięła się za ustawianie proporcji.
Oczywiście przez "ustawianie proporcji" należało tu rozumieć "stawianie jednej kreski i gumowanie jej z westchnieniem beznadziei". Parę dobrych razy ścierała całą sylwetkę, za każdym razem mamrocząc, że wygląda za sztywno albo ma łapy jak Slenderman, a z tymi niedźwiedzimi nóżkami zleciałby ze schodów najwyżej po tygodniu.
Nie miała z kim rozmawiać to chociaż pogada do siebie, co nie?
Zaczęła nawet wypisywać jakieś bzdurne komentarze, próbując znaleźć sobie lepsze zajęcie od rysowania choć na ułamek sekundy, żeby mieć te pieprzone przerwy. W końcu to pomagało spojrzeć na wszystko minimalnie świeżym okiem. A propos oczu, to ciężko było jej utrzymać ich wzrok na sylwetce nauczyciela przez okres dłuższy niż ledwie ułamek sekundy, co dodatkowo utrudniało sytuację. Nie mierzyła proporcji, robiła wszystko intuicyjnie, a to dawało efekt bagna. Dopiero zaznaczając dolne kończyny uznała, że wypadałoby jednak pokontemplować chwilę Skywalkera.
Ej, w sumie, to on ma spoko nogi.
...czy ona to napisała na kartce? Zacisnęła usta, ścierając szybko wszystkie dopiski, dość niedokładnie zresztą, przez co nadal dało się je odczytać, ale nie zwróciła na to już większej uwagi, bo gumka prawie wylatywała jej z trzęsących się rąk. Tak więc te całkiem spoko nogi dokończyła rysować w tempie natychmiastowym, nawet już za bardzo się nad nimi nie rozwodząc, pozostawiając po sobie ostateczny efekt cholera wie czego.
Plague Doctor
Plague Doctor
Fresh Blood Lost in the City
(Nie będzie szkicu, bo dopiero wróciłam z EsportNOW i NIE ŻYJĘ. Powiedzmy, że w następnym poście naszkicuję coś, co ma sens. Aktualnie ledwo na oczy widzę. Izak i InetKoxy to zło na stoisku. Dzieci sa morderczą siłą...)

Arda stała cały czas, lekko tylko opierając się o wysoki stołek, więc gdy przyszła wicedyrektorka skinęła ku niej głową w niemym przywitaniu, nie chcąc dodawać kolejnego dźwięku do ogólnej kakofonii. Słysząc, iż Selim zgodził się na jej propozycję, kącik ust wygiął się w bladym uśmiechu. Przynajmniej wykpiła się teraz z tych durnych strojów dla dziewczynek, a mogła skupić się na sztuce anatomii, która wolała od plisów i falbanek. Najwyżej komuś coś zleci. Nie miała zamiaru bawić się w projektantkę za darmo. Z pustego to wiadomo, że nikt nie naleje, a ona nie była pomocą dla powodzian. Ot. Nie miała też zamiaru zmieniać swojej pozycji, wiec jedynie przestawiła sztalugę, na której postawiła szkicownik A3 i wybrała dość twardy ołówek, by móc zrobić delikatny, ledwo widoczny podział, który odmierzyła sprawnie metodą 'na ołówek i kciuk'. Nauczyciel był dość wysoki, więc trochę jej zajęło rozdzielenia planu. Poza tym nie chciała go wlepiać centralnie, bo wyglądałoby to nieprofesjonalnie i dziecinnie. Widziała go w lekkim skosie, więc całkiem nieźle prezentowały się skosy mięśni, które miała zamiar dobrze wykorzystać. Zamiast jednak dojdzie do tej przyjemnej części, musiała zacząć od głowy, która była jak zawsze najcięższa. Usadowiła się na wysokim siedzisku, zakładając nogę na nogę oraz zarzucając długie włosy przez ramię, po czym zabrała się do pracy.
Szkicowała w ciszy i skupieniu, co chwilę sprawdzając kierunek bądź proporcje. Kiedy uporała się z głową przeszła do pracy na szyją, ramionami i torsem, które zaznaczała już luźniej, długimi pociągnięciami ołówka. Z początku tylko kierunki, potem nadając pierwotny kształt ramion i klatki piersiowej. Schodziła coraz niżej, zaznaczając biodra, osłonięte przez spodnie, wyliczyła długość nóg, aż wreszcie zeszła do butów, które zaznaczyła najprościej jak się dało, by bardzo prawdopodobne, że Selim zmieni ich położenie, kiedy zaczną go boleć lub zrobi sobie przerwę. Spojrzała krytycznym okiem na całą pracę, oceniając proporcje i wyliczając je raz jeszcze. Przez swą dokładność była nieco w tyle niż reszta, acz nie zamierzała się gonić. To nie był wyścig. Wolała zrobić coś dobrze, porządnie i mieć pewność, że ręce nie są za długie lub głowa za mała. Kiedy upewniła się, że wszystko jest dobrze, zerknął do Alana i parsknęła śmiechem:
- Masz rentgen w oczach? - rzuciła a propos patyczaka, którego wyczarował blondyn - Twarzowo. Aż mam ochotę zamówić u Ciebie portret. - dodała, unosząc nieco brew. Bawiła się wybornie w tym momencie, chociaż Paige powoli zaczynał większy rysunek, który... mu wychodził. To musiała przyznać. Kolejny artysta nam rośnie.
Białowłosa wróciła do swojej pracy, zaznaczając oczy, nos oraz usta krótkimi kreskami. Kiedy wszystko okazało się być na swoim miejscu zajęła się szyją, obojczykami oraz liniami mięśni, a potem dokładniejszym zaznaczeniem palców dłoni, które wcześniej były tylko kierunkami. Wszystko zaczynało tworzyć spójną bryłę i nie wyglądało już jak obrys na chodniku po zwłokach. Kiedy skończyła lewą dłoń zabrała się za materiał spodni, który miał tez swoje walory, grubość oraz zagięcia. Co jakiś czas zerkała tylko do Alana sprawdzając jak mu idzie.
Selim Luke Skywalker
Selim Luke Skywalker
Fresh Blood Lost in the City
Przysłuchiwał się ich rozmowie wzdychając ciężko z wyraźnym zrezygnowaniem.
- Alan, język. - upomniał go krótko, masując nasadę nosa palcami z niejakim znużeniem. Zdążył się poznać na nim na tyle, by wiedział że chociaż sam chłopak był całkiem w porządku i dało się z nim ugadać, miał kilka swoich nawyków, z których nie zamierzał zrezygnować. W przypadku powiedzenia o wodzie, która spływa po kaczce, blondyn z pewnością byłby kaczką.
- Obawiam się, że niezależnie od tego jak bardzo męski narząd miałby oddawać męstwo drużyny, nasze żeńskie przedstawicielki raczej nie byłyby zbyt zadowolone, nosząc je na swoich mundurkach. Może pomyślcie w kategoriach niedźwiedzia skoro już jest w szkolnym herbie. - podsunął, zwinnie przechodząc do prawdziwego zadania. Mimo wcześniejszych debat, całe szczęście wszyscy zabrali się do pracy. Stał cierpliwie w miejscu pozwalając im na zakończenie wstępnego szkicu, nie odzywając się nawet słowem. Gdyby się ruszał i nieustannie dawał im porady, ciężko byłoby cokolwiek im zrobić. Mimo to z sali dobiegały do niego przeróżne narzekania, na które w oczach rozbłyskało rozbawienie.
"Ro nieludzkieee"
- Jestem sportowcem, nie artystą. - O'brien raz po raz próbował nakreślić coś sensownego, mażąc gumką i ołówkiem trzy razy więcej niż inni, narzekając przy tym na głos z wyraźną depresją.
- Sport to też sztuka. - Callagher zaśmiał się znad ramienia Alana, stawiając ostatnie kreski. Skończył jako pierwszy i trzeba było przyznać, że jak na kogoś, kto większość czasu spędzał z piłką na boisku, miał całkiem niezłe oko. Zaraz nachylił się w stronę innych zerkając jak im idzie, by łaskawie zerknąć na pracę O'briena, rzucając krótką poradą. Nie przeszkadzało mu nawet to, że w międzyczasie wymieniali się wynikami ostatniego meczu, byle wykonywali zadanie.
- Okej, macie dziesięć minut przerwy. Podejdę do każdego i pomogę z ewentualnymi błędami. Możecie coś zjeść, napić się, tylko nie wychodźcie z klasy. - rzucił, gdy stwierdził, że wszyscy skończyli wstępny szkic. Podszedł do każdego z osobna, wskazując co ewentualnie powinien poprawić czy dodać. Westchnął cicho na patyczaka Alana.
- Zetrzyj to, Alan. Reszta wygląda dobrze, wydłuż tylko nieco nogi. Gdybyś przychodził nieco częściej i odpuścił sobie te męskie przyrodzenia, mógłby wyjść z ciebie całkiem niemały artysta. - podsumował zaraz idąc do Sheridan. Pochylił się nad jej pracą i skinął głową z wyraźną satysfakcją. Uśmiechnął się wyraźnie zadowolony, zerkając pobieżnie na nie do końca wytarte napisy. Odkaszlnął cicho rozbawiony.
- Dobrze ci idzie, tak trzymaj. Możesz już wybierać dodatki. - nawiązał pokrętnie do wcześniejszego tekstu o Subwayu, doskonale wiedząc że dziewczyna zrozumie o co mu chodzi. Pozytywny komentarz przy Callagherze, nieznaczne politowanie i kilka uwag przy O'brienie, który leżał na ławce udając że płacze, podczas gdy jego znajomy klepał go pocieszająco po plecach. Może i ta dwójka miała skłonności do pajacowania, ale patrząc na twarz Selima można się było domyśleć, że ma do nich swego rodzaju słabość.
W ostatnim momencie podszedł do Ardy. Wszystko wyglądało dobrze, skwitował więc jej pracę skinięciem głowy i krótką pochwałą, dając im tymczasowo spokój. Przysiadł do biurka i zaczął zaznaczać coś pokrótce na kartce przy ich nazwiskach z drobną adnotacją.

// Odpisujcie kiedy możecie, najlepiej jak najszybciej. Mogą być krótkie posty, póki co wasze postacie mają przerwę, więc możecie sobie pogadać, wejść w interakcję z NPC, Selimem etc.

Zajęcia macie już zaliczone, jako że szykuje się koniec roku, ale jeszcze was nieco pomęczę poterminowo. Wstępnie planuję jeszcze 3 kolejki.
Alan Hayden Paige
Alan Hayden Paige
Fresh Blood Lost in the City
„Alan, język.”
Posłał nauczycielowi przepraszający uśmiech, choć można było się spodziewać, że upomnienie nie wywoła w nim nawet cienia zażenowania. Wielu uczniów, którzy przypadkiem się zapędzali i otrzymywali reprymendę, z miejsca tracili język w gębie, gdy na forum klasy padało ich imię, a wszystkie spojrzenia momentalnie wędrowały w ich stronę. Gdy jednak czasem wychylało się z własnej woli, zdawało się sprawę z wszystkich konsekwencji.
Racja. Może warto pomyśleć o mieszance wybuchowej ― rzucił, nie rozwijając jednak swojej myśli i zastukał nienaostrzoną końcówką ołówka o kartkę. Jeżeli ktoś trafił kiedyś na ciemną stronę internetu, zapewne wiedział, że wyobraźnia ludzka potrafiła sięgnąć dość daleko. Nie żeby często korzystał z internetu, ale nawet w tych nielicznych przypadkach nie dało się uniknąć oferowanego tam chłamu. ― Ale jasne. Niedźwiedź ― dodał zaraz, jakby tym samym miał rozwiać wszelkie szanse na to, że postanowi zaprojektować coś niecodziennego. Biorąc pod uwagę brak zdolności Paige'a, jego kariera rysownika miała zakończyć się na etapie dzisiejszej lekcji.
Nic dziwnego, skoro nie wyobrażał sobie siedzieć przez kilka godzin nad kartką, zmazując kolejne źle postawione kreski. Brakowało mu wprawy, nawet jeśli aktualnie walczył z próbą jak najdokładniejszego odzwierciedlenia rzeczywistości.
„Masz rentgen w oczach?”
Zwątpiłaś w to kiedyś? ― spytał, unosząc brew, gdy przeniósł spojrzenie na siedzącą obok Ardę. W lśniących tęczówkach dało się dostrzec znajome iskry rozbawienia, które ledwo słabo przebijały się przez wieczny obraz znudzenia. ― I nie ma sprawy. Ale – jak się domyślasz – to będzie kosztować. Masz szansę na zniżkę dla znajomych, ale rozumiesz, że muszę od czegoś zacząć. Przybory same się nie kupią, a pewnie źle wypadnę przed resztą klientów, gdy dowiedzą się, że jedyny ołówek jest kradziony. ― Zamachał przedmiotem w palcach, uświadamiając jej, który ołówek by sobie przywłaszczył, po czym wrócił do swojej pracy, mając wrażenie, że z każdą chwilą męczy się bardziej niż na maratonie, a w końcu wszystko opierało się na zasadzie: zerknięcie, ruch ręką.
„Okej, macie dziesięć minut przerwy.”
Wybawienie.
Odłożył ołówek na kartkę i sięgnął po leżący na ziemi plecak, kiedy z ust Skywalkera padło kolejne magiczne hasło. Nie zdążył jednak sięgnąć do środka, gdy mężczyzna znalazł się naprzeciwko, by ocenić jego pracę.
„Zetrzyj to, Alan.”
No przecież nie może być aż tak tragi--
„Reszta wygląda dobrze”
Odetchnął z ulgą i chwycił za gumkę, zaraz wymazując swojego jakże twórczego patyczaka, który z dzieła sztuki stał się tylko brzydko wyglądającą plamą na kartce. Za wydłużenie nóg zamierzał wziąć się po przerwie, chociaż dało się zauważyć, że podszedł do tej uwagi z pewnym sceptycyzmem. Fakt faktem, że trochę się nad nimi nasiedział, a starcie ich wiązało się z kolejnym trudem.
A co z kontrowersją i poszukiwaniem własnego znaku rozpoznawczego, o których trąbią artyści? Pewnie wie pan coś na ten temat. Na czym pan skupia się w swoich pracach? ― Hayden wyciągnął z torby wcześniej zakupioną kanapkę, w której jak zwykle nie brakowało dodatków. Być może nie wypadało brać się za jedzenie, gdy już rozpoczęło się rozmowę, ale zakładał, że wciąż przysługiwało mu prawo do zjedzenia drugiego śniadania, dopóki nie zamierzał odzywać się z pełnymi ustami. W międzyczasie zerknął przelotnie na pracę białowłosej, która w przeciągu minionego czasu lekcji zdążyła dorobić się więcej szczegółów niż ta jego. ― Zdecydowanie zawyżasz poziom ― parsknął krótko, odgryzając pierwszy kęs sandwicha.
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Roześmiała się pod nosem na narzekania nieszczęsnego sportowca, zerkając na niego i kręcąc głową z szerokim uśmiechem. Biedny chłopak sam nie wiedział chyba co tu robi. Właściwie nic dziwnego, pewnie jego piłka już wzywała go z powrotem. No cóż. Zajęła się dalszym skrobaniem po swojej kartce jakby nigdy nic, a kiedy tylko uznała, że faktycznie skończyła swój zarys proporcji, odłożyła ołówek. Kompletnie zapomniała o tych niedomazanych tekstach, a zdała sobie sprawę z tego, że wyleciało jej to z głowy dopiero kiedy Selim był już w pobliżu i nie warto było czegokolwiek wymazywać.
Widziała ten uśmiech, do cholery. No widziała!
- Nie ciesz się tak z tego - burknęła pod nosem tak, by nikt poza Skywalkerem za bardzo nie słyszał co ma do powiedzenia - bo jeszcze je przerysuję i już nie będą ładniutkie.
Ale by nie było tak smutno, uniosła kciuk na znak, że zaraz zajmie się dodatkami i wybierze coś sensownego. Nakreśliła jeszcze parę kresek i przemazała do końca tekst o nogach i nagości (reszta była właściwie nieistotna), nim podniosła się z miejsca i podeszła do nauczycielskiego biurka, uśmiechając się promiennie i nachylając nieco nad "profesorem", który przecież był niewiele starszy od niej. Także cokolwiek.
- Postarali się w sumie - zaczepiła lekkim tonem, zaraz spiesząc z wyjaśnieniami. - Teraz nawet do piętnastocentymetrowych dają schłodzony napój gratis, bo idzie lato. Idziemy tam w dobrym momencie - parsknęła krótko. - Wiesz już w sumie co weźmiesz?
Nie ma jak te ambitne rozmowy o kanapkach z Selimkiem.
Plague Doctor
Plague Doctor
Fresh Blood Lost in the City
Kiedy Selim przechodził za nią i oceniał jej pracę, nie zwróciła nawet na niego uwagi, wpatrując się w szkic, jak gdyby z pamięci próbując ocenić, co jest do poprawki. Dla niej nauczyciel nie musiał już stawać na środku. Miała wszystko w głowie i gdyby tylko pozwolił jej pracować to wykorzystałaby przerwę w inny sposób. Jednakże, widząc, iż nie musi spinać tyłka i tak naprawdę nadgoniła wszystkich, przeciągnęła się rozkosznie na stołku, obracając się w stronę blondyna. Ołówek odłożyła na sztalugę, po czym schyliła się po torbę z której wyciągnęła wilgotne chusteczki. Co jak co, nienawidziła mieć brudnych dłoni. Wyciągnęła jedną, wrzucając paczkę do torby, po czym zabrała się do czyszczenia ubrudzonych rąk. Błękitne tęczówki przeniosły się na chwilę w kierunku Alana, po czym uniosła brew i wróciła do swojego zajęcia:
- Skargi i zażalenia do mojego ojca. - odpowiedziała spokojnie, nie zważając na innych ludzi w sali. Mogli dla niej nie istnieć. - Za to Ty stałeś się czarną owcą tej sali. Kto by się spodziewał, że odkryjesz w sobie talent, miśku. - mówiąc to, zsunęła się z siedziska i podeszła do kosza, wywalając brudną chusteczkę. Wróciła do Alana, oglądając jego pracę z bliska. Oparła się biodrem o jego krzesło.
- Naprawdę masz talent. - dodała, tym razem pewnym głosem, by blondyn nie myślał sobie, iż robi sobie z niego żarty. Zerknęła przelotnie na jego kanapkę i nieco zmarszczyła nos. Cóż, doskonale ją znał. Wiedział, że nie jada takich rzeczy. Pasowała bardziej na księżniczkę zamierzchłych czasów niż na młodą kobietę w nowożytności. Nie uznawała szybkiego żarcia i wolała głodować niżeli jeść byle co. Nie odezwała się jednak słowem, wiedząc, że Alan uwielbia te kanapki i wróciła do obserwacji sali. Tak o. Bez powodu.
Przecież i tak jej nie interesowali.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach