Camille
Camille
Fresh Blood Lost in the City
Big Q(ueer)
Czw Lis 05, 2015 8:30 pm
PRACOWNICY
Zgłoś się do pracy!

Simon Johnson (NPC)
Właściciel Klubu
Emma Sprouce (NPC)
Barmanka
Zachary Styles (NPC)
Barman/Kelner
James Nickolson (NPC)
Tancerz


Klub pozornie zupełnie zwyczajny, pozornie kompletnie nierzucający się w oczy. Ale w godzinach późnowieczornych pomiędzy jego fioletowymi ścianami zasiada niemalże cała śmietana towarzyska społeczności LGBT, co czyni to miejsce niezwykle barwnym.
Nim jednak zapadnie zmrok i rozpocznie się dzika impreza pozbawiona jakichkolwiek hamulców, możesz spokojnie zasiąść przy barze, sącząc drinka bez większych ekscesów.


Godzina siedemnasta, a Camille już poza swoim wygodnym łóżkiem? No, no. Ale on, jak to on - gdy tylko poczuł chęć napicia się, nie mógł długo powstrzymywać pragnienia. Zebrał się w sobie i nawet wyszedł z domu, po drodze obdzwaniając znajomych, aby znaleźć sobie towarzystwo. I jak się okazało - czas dla niego miała tylko Sigrunn.
Dobrze, bardzo dobrze. Czasami warto spotkać kogoś bez wacka między nogami. Tak dla oczyszczenia umysłu i pohamowania niepohamowanego popędu seksualnego pana Bordeaux.
Kiedy ostatni raz się widzieli? Minął z miesiąc. Miesiąc, w którym Camille regularnie dawał sobie obić mordę. To tu, to tam. Też dla oczyszczenia atmosfery, oczywiście.

W barze nie było jeszcze wielu klientów. Większość z nich to stali bywalcy, których Francuz bardzo dobrze znał. Alkoholicy i degeneraci ubrani w eleganckie garnitury. Ciekawie wyglądał na ich tle. W  potarganych spodniach i koszuli zapiętej tak, jakby dopiero co opuścił łóżko po dzikim seksie.
Omiótł ich chłodnym, pozbawionym krzty zainteresowania spojrzeniem, marszcząc lekko czoło. Odgarnął włosy z twarzy, wygrzebał z kieszeni ramoneski papierosy i ruszył w kierunku baru, aby tam zaczekać na kumpelę.
- Psia jego mać - mruknął pod nosem. Chyba pierwszy raz w życiu zabrał z domu fajki, ale zapomniał zapalniczki. Zwykle było na odwrót.
- Pijesz coś? - odezwał się wysoki, wytatuowany barman o smukłej sylwetce. Jeden z wielu kochanków Camille'a.
- Nah. Kasy nie wziąłem, na kumpla czekam.
- Pasożyt - odparł mężczyzna ze szczerym rozbawieniem, po czym postawił przed Francuzem fioletowego shota, bez słowa wracając do swoich zajęć.
Sigrunn Northug
Sigrunn Northug
Fresh Blood Lost in the City
Re: Big Q(ueer)
Czw Lis 05, 2015 9:01 pm
Nudny dzień, oj nudny. Wyjątkowo bez jakichś szczególnych zwrotów akcji, wybuchów, spektakularnych wagarów... Gorzej być nie mogło. Do tego nikt, absolutnie nikt nie miał dla niej czasu. Nawet Chloe! Kiedyś się tej mendzie odwdzięczy za takie olewanie podczas najnudniejszego dnia w roku, na pewno. Nie pozostało jej nic innego, niż pójść do akademika, walnąć się na łóżko z laptopem i oglądać śmieszne koty.
Aż wreszcie przełom! Godzina siedemnasta z kawałkiem i dostała telefon. Zerknęła na wyświetlacz, gdzie pojawił się numer drugiego największego zboczeńca, jakiego Sig miała okazję poznać. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, jak dawno nie widziała się z Camille. Nie mogło być lepszej okazji na spotkanie. Czym prędzej ubrała się i ruszyła w miasto.
Doskonale wiedziała, dokąd się skierować. Jeśli już gdzieś można było się natknąć na Francuza, to prawie tylko i wyłącznie w tym zapyziałym klubie LGBT. To w ogóle nie były klimaty Norweżki. Nie kręcili ją liżący się na środku parkietu geje w wybrakowanej odzieży ani żadna z tych pań, które chciały postawić jej drinka. Brzydziła się tym wszystkim. Kiedyś może i sprawiałoby jej frajdę siedzenie w takim miejscu i kokietowanie tych wszystkich napalonych lasek, ale teraz była w związku. Zrozumcie ją, no. Jedyny powód, dla którego tu przyszła, to chęć najebania się razem ze swoim kumplem. Dlatego też przeszła przez całą salę, nie racząc spojrzeniem absolutnie nikogo, albowiem od razu wypatrzyła męską wersję swojej dziewczyny siedzącą przy barze.  Dotarła do niego na tyle szybko, że zdążyła usłyszeć ostatnie zdania rozmowy białowłosego z wytatuowanym barmanem. Uśmiechnęła się pod nosem i zajęła miejsce tuż obok kumpla.
-Siema, pasożycie- mruknęła wyraźnie rozbawiona tym celnym porównaniem, po czym jak gdyby nigdy nic... Zarąbała mu shota, wypiła jednym haustem i odstawiła kieliszek na blat, wyraźnie zadowolona z siebie. A co, niech ma za to, że prawdopodobnie ona będzie musiała stawiać.
-Co u ciebie, stary? Wieki cię nie widziałam- powiedziała po chwili i skinęła barmanowi ręką, żeby uraczył ich kolejką, tak na dobry początek i żeby rozmowa się lepiej kleiła, chociaż nie sądziła, aby w ogóle mogło być inaczej. Nie widzieli się kawał czasu i na dodatek wiedziała, że z tym pedałem nie da się nudzić, zwłaszcza w takiej miejscówce jak ta.
Camille
Camille
Fresh Blood Lost in the City
Re: Big Q(ueer)
Czw Lis 05, 2015 9:19 pm
- Ej, no! - zdążył jedynie powiedzieć, gdy ten cudowny trunek zniknął między babskimi wargami. Nie, Camille absolutnie nie miał nic do kobiet. Choć może: ogólnie do babskich-kobiet miał. Ale Sig była kumplem, dobrym kompanem.
Z westchnieniem poddanego wojownika, pokręcił głową, jednocześnie nieco nerwowo postukując palcami w blat baru. Przestał dopiero, gdy pojawiły się przed nimi kolejne pełne kieliszki. Ha! Nawet uśmiechnął się na ten cudowny widok, w końcu odwracając się w kierunku przyjaciółki.
- Jakiś chuj podbił mi oko. Wyobrażasz to sobie? - mruknął, wskazując nieszczególnie już widoczne zasinienie na lewym policzku. Jego uśmiech i spojrzenie mówiły jednak jasno: wygrałem. Zawsze wygrywał.
- Co u ciebie i tej twojej... Panny? - rzucił, unosząc wymownie brew. - Dorobiłyście się już pierścionków zaręczynowych i bandy wrzeszczących bachorów? - dodał, jawnie kpiąc z tego całego wiązania się. Mimo różnicy wieku, Camille był znacznie bardziej... Niestały. I nie rozumiał, kompletnie nie pojmował sensu tkwienia w stałej relacji - znacznie chętniej dopierdalał się do związków innych, jawnie z nich wszystkich kpiąc.
- Chodź, Sig. Wyrwijmy razem jakieś dupy! - zaproponował raczej żartobliwie, choć raz jeszcze kontrolnie obejrzał się przez ramię. A nóż widelec pojawił się ktoś ciekawy w barze? Meh, dalej te same twarze.
Sigrunn Northug
Sigrunn Northug
Fresh Blood Lost in the City
Re: Big Q(ueer)
Czw Lis 05, 2015 9:52 pm
Spojrzała na wskazane miejsce na policzku mężczyzny, chociaż nie mogła prawie nic dostrzec. Nie dość, że siniaka prawie nie było, to jeszcze te zjebane światła w knajpie utrudniały dostrzeżenie czegokolwiek. Okej, musiała mu uwierzyć na słowo. W końcu taki z niego fajter, więc możliwe, że obił sobie mordę podczas jakiejś szarpaniny. Jednak jeśli Camille liczył na jakieś słowa uznania albo minimalne pocieszenie, to nie mógł trafić na gorszą osobę. Sigrunn to nie jest typ pocieszający, zwłaszcza wtedy, gdy sytuacja jest na tyle dobra, że może jeszcze dobić albo pośmieszkować.
-To w takie zabawy teraz bawią się pedały?- rzuciła nie patrząc w jego stronę, a na jej usta wpełzł paskudny uśmieszek, tak bardzo charakterystyczny dla jej skromnej osoby, lecz ten zniknął tak szybko, jak tylko się pojawił, a to wszystko za sprawą tej jawnej kpiny skierowanej w jej stronę. Ba, w jej! Ona jeszcze jakoś by przeżyła, ale ktoś tutaj miał czelność kpić z jej dziewczyny. Obrzuciła faceta chłodnym spojrzeniem, które gdyby mogło, to już by go powaliło na ziemię, skopało i zawiązałoby mu chuja na supeł.
-Ogarnij się, staruchu, bo zaraz będziesz miał limo pod drugim okiem- odmruknęła. -Jeśli chcesz być tatusiem chrzestnym, to obawiam się, że będę musiała brutalnie zniszczyć twoje marzenia. Ale dziękuję za troskę- dodała zaraz i nie zwracając uwagi na to, że Camille trzyma w ręce fajki, wyciągnęła z wewnętrznej kieszeni kurtki własne, wyciągnęła jedną, odpaliła i zaciągnęła się.
-Podziękuję, nie wyszłam na dupy. Ale jak chcesz, to się nie krępuj. Oby trafiła Ci się jakaś transwestytka- odparła, wypuszczając dym nosem i ustami niczym smok jakiś. W tym samym momencie jakiś facet stojący obok nich się odwrócił, spojrzał na ich dwójkę i zaraz wrócił do sączenia piwa. Sigrunn skinęła głową w stronę tego kolesia i uśmiechnęła się lekko.
-Widzisz? Masz pierwszego chętnego- powiedziała w stronę Francuza i opróżniła kolejnego shota, ot tak, z nudów.
Camille
Camille
Fresh Blood Lost in the City
Re: Big Q(ueer)
Pią Lis 06, 2015 5:35 pm
Lubił ją irytować, wkurwiać, doprowadzać na granice czarnej rozpaczy swoją nieskromną, ciężką do zniesienia osobą. I fajne było w tym wszystkim to, że Sig znosiła naprawdę wiele - inni już dawno odwróciliby się plecami i wyszli, wielce obrażeni. Jak łatwo się domyślić: takich osób Camille unikał, bo nie mógł nawiązać z nimi żadnej dłuższej, ciekawszej relacji.
- Sigu, Sigu - mruknął, odgarniając potargane włosy na bok. - Dobrze wiesz, że życzę ci dobrze. Niekoniecznie mam na myśli stały związek, ale jeśli ona jest dobra w łóżku, to wystarczy, żebym był szczęśliwy z powodu twojego nieograniczonego dostępu do cielesnych rozkoszy - oznajmił znudzonym głosem, jednocześnie zarzucając jej ramię na szyję.
- No już, nie bocz się - mruknął po chwili, posyłając jej jeden z nielicznych swoich szczerych, ciepłych uśmiechów. To było fajne - z nią mógł rozmawiać na luzie, nie próbując jej wyrwać. Z facetami tak się nie dało, bo automatycznie myślał o nich w kategoriach mniej koleżeńskich.
A'propos. Pozbawionym zainteresowania wzrokiem obrzucił mężczyznę, który wykazał niewątpliwe zainteresowanie jego (nie)skromną osobą. Bezwstydnie przesunął spojrzeniem od samej głowy po stopy i z powrotem.
- Miałem go jakieś... Trzy tygodnie temu. A raczej: miałbym. Okazało się, że ma małego, więc go wyjebałem z mieszkania. Chyba czuje się urażony, tak sądzę - wzruszył ramionami, nawet nie siląc się na ściszenie głosu w trakcie obgadywania. Nie, nie, to nie byłoby w jego stylu. Bo zdaniem Francuza - obgadywać można, dopóki jest się w stanie powiedzieć to samo tej osobie prosto w twarz, a nie tylko za jej plecami.
- Za twoją pannę! - podsumował, unosząc kieliszek, żeby zaraz jednym łykiem opróżnić jego zawartość.
Sigrunn Northug
Sigrunn Northug
Fresh Blood Lost in the City
Re: Big Q(ueer)
Pią Lis 06, 2015 7:09 pm
Naprawdę nie wiem, co było w tym kolesiu takiego, że Sig, człowiek niezwykle nerwowy i butny, jeszcze z nim wytrzymywała. Nikt normalny nie wytrzymałby z takim zboczonym, wkurwiającym pedałem. A jednak powiedzmy sobie wprost: Norweżka wcale nie była lepsza, chociaż dalej trochę brakowało jej do Camille'a. Oboje byli wkurwiający. No, i jeszcze łączyła ich pasja do picia i późniejszego obijania sobie mord. I nie zapominajmy, że ten koleś był takim męskim odpowiednikiem Chloe. Coś musi w tym być, skoro dotychczas Sigrunn nie dała mu po pysku i nie odeszła w siną dal.
-Najlepsza- odmruknęła nieco nieobecnym głosem i z tajemniczym uśmieszkiem na ustach. Dopiero po chwili dotarło do niej, co przed chwilą powiedziała na temat swojego życia łóżkowego i aż jej się trochę głupio zrobiło. Ale tylko trochę!
-Nie boczę się- burknęła i zrzuciła jego ramię ze swojej szyi. Co to za naruszanie jej strefy prywatnej. Ale prawdą jest to, że naprawdę się nie boczyła. Tylko momentami miała dość, że jej kumpel jest większym dzieciakiem od niej samej i błądzi jeszcze bardziej niż ona. Oczywiście, nie mogła na to narzekać. Już przekonała się, iż na nic zdają się cięte uwagi, żeby koleś się wreszcie ogarnął i jako tako ustatkował, albo przynajmniej przestał traktować innych ludzi przedmiotowo, jak takie interaktywne seks-zabawki. W tej kwestii Camille był zwyczajnie niereformowalny. Facet chyba musi dostać jakiegoś syfa, żeby się wreszcie ogarnąć.
-Czy jest jakiś facet w tym mieście, którego nie "miałeś"?- spytała wprost, przy ostatnim słowie kreśląc w powietrzu przydymiony cudzysłów palcami, w których trzymała papierosa. I nie żeby coś- ona nie miała mu tego za złe, chociaż Francuz nie był dla niej wzorem dla naśladowania. Raczej bawiło ją takie zachowanie, takie miotanie się i nieumiejętność odnalezienia się w jednym miejscu. Pomińmy fakt, że w tej kwestii była do niego nadzwyczaj podobna. Z tą różnicą, że Sig nie miała innej kochanki co noc.
-Za moją pannę- zaśmiała się, ale zamiast się napić, tylko zaciągnęła się papierosem. Zza cienkiej zasłony dymu dostrzegła widzianą wcześniej sylwetkę kolesia, którego posądzała o bycie transwestytką i który był niedoszłą zabawką Bordeauxa. Facet definitywnie nie wyglądał na zadowolonego.
-Obróć się- mruknęła do swojego towarzysza, wymownie zerkając na postać, która wyglądała tak, jakby mu miała zaraz przyjebać, a do tego był już nieźle podpity. I faktycznie: złapał Camille'a za ramię i szarpnął nim, aby się odwrócił.
-Sam miałeś małego, zjebie, tylko ciężko Ci się przyznać przed dziewczyną- warknął mężczyzna i wycelował pięścią prosto w obitą twarz Francuza.
Camille
Camille
Fresh Blood Lost in the City
Re: Big Q(ueer)
Pią Lis 06, 2015 8:30 pm
- Ona mojego fiuta już widziała - parsknął z rozbawieniem na krótką chwilę przed tym, jak zarył głową w blat baru. Bo nie, Camille nie był ani pieprzonym overpowerowcem, ani nie posiadał refleksu ninja. Nie no, częściowo zdążył osłonić się ramionami, żeby faktycznie nie zasadzić w twardą fakturę z bańki. Ale jednak - nieźle mu mózg wykołysało.
Z cichym warknięciem, podniósł się z miejsca, aby następnie ruszyć w kierunku mężczyzny.
- Marna drag queer - mruknął, energicznym ruchem sięgając długich włosów wstawionego już rywala, po czym zacisnął palce i boleśnie pociągnął w tył, wymuszając na nim niewygodne wygięcie sylwetki. Jednocześnie wolną ręką przyblokował jego dłoń, zapewniając sobie pozorne bezpieczeństwo.
- Grzecznie stąd wyjdziesz czy mam cię wyprowadzić na klęczkach? - syknął, rozwścieczony, rozjuszony. Dla potwierdzenia swych słów, szarpną ręką tak, aby dać mu do zrozumienia, że jest w pełni w stanie zrealizować drugą opcję.
A barman stał. I czekał. Z telefonem w ręku, gotowy wezwać policję, jeśli tylko coś zostanie zniszczone. Nie dzwonił, gdy sperma oblepiała te marnej jakości fotele. Dzwonił, gdy te brudne, marnej jakości fotele ktoś rozpierdalał głową innego ktosia.
Sigrunn Northug
Sigrunn Northug
Fresh Blood Lost in the City
Re: Big Q(ueer)
Pią Lis 06, 2015 9:42 pm
Nim w ogóle zdążyła zaprzeczyć, jakoby miała wątpliwą przyjemność patrzenia na zawartość bielizny Camille'a, zaczęło się robić naprawdę nieciekawie. Nie sądziła, że ten koleś będzie miał ochotę przyrąbać jej kumplowi, tym bardziej tak mocno, że ten aż zarył o bar. W tym momencie szybkim ruchem zdusiła papierosa w popielniczce i podniosła się z miejsca.
Nikt nie będzie obijał mi ziomków, do kurwy nędzy.
A jednak zanim się ogarnęła, Francuz już wyżywał się na swoim rywalu, a połowa ludzi obecnych w klubie odwróciła się w ich stronę i obserwowała widowisko. Nie chciała im przeszkadzać i to wcale nie dlatego, że się bała, iż oberwie. Tego bała się najmniej. Owszem, miałaby do czynienia z facetem, na dodatek starszym i trochę potężniejszej postury, ale był też trochę podpity (o tak wczesnej porze? Rany), a Sig umiała się bić jak mało kto. Pojawił się jednak jeden problem: barman, który był gotów wezwać policję. Ostatnia rzecz, na jakiej jej zależało, to siedzenie na komisariacie jako świadek lub też uczestnik bójki. Bić się okej, ale nie wtedy, kiedy możesz bez powodu zostać spisanym w policyjnych kartotekach.
-Puść tego idiotę, bo zaraz cała nasza trójka wyjdzie na klęczkach i ze skutymi łapami- warknęła do kumpla i szarpnęła go mocno za przedramię, przez co "marna drag queer" jeszcze bardziej się wygięła i jęknęła żałośnie, z wyrzutem i wymamrotała jakieś przekleństwo pod nosem.
-Widzisz? Wygrałeś, ta ciota Ci do pięt nie dorasta- parsknęła, ale w tym momencie rywal machnął wolną ręką, zrzucając na podłogę popielniczkę i pozostałości po postawionej uprzednio kolejce. Niby nic, ale wystarczyło, żeby kompletnie rozjuszyć i tak poddenerwowaną już Norweżkę. On wylał JEJ alkohol za JEJ pieniądze i jeszcze obijał JEJ kumpla. Za dużo, aby mogła pozostać obojętna.
-Cofam to. Zrób z nim co chcesz- syknęła groźnie i oparła się przedramieniem o blat baru. Już miała w dupie barmana i ten jego telefon na policję. Koleś przegiął i miała nadzieję, że Camille da mu dostateczną nauczkę. Tymczasem sama przyglądała się czujnie całemu zdarzeniu, gotowa zainterweniować, gdy będzie taka potrzeba.
Camille
Camille
Fresh Blood Lost in the City
Re: Big Q(ueer)
Sob Lis 07, 2015 10:52 pm
O Camille trzeba wiedzieć jedno - racjonalność trzymała się od niego tak daleko, jak tylko było to możliwe. Właściwie to nigdy jej nie spotkał. Nigdy nie pił z nią bruderszaftu. I właśnie dlatego nie myślał o barmanie gotowym wykręcić odpowiedni numer, jeśli coś mocno spierdolą.
... Chociaż Vic, ten barman, dobrze wiedział, że tylko Camille potrafi obciągać tak, jak Camille. Nikt inny! A konsekwencją zamknięcia Francuza w areszcie, byłby długoterminowy foch. Nie F.O.CH. Po prostu foch.
- O ty chuju - mruknął pod nosem, następnym silnym pociągnięciem sprowadzając chłopaka do częściowego zgiętej pozycji. Tylko po to, aby wymierzyć mu cios kolankiem prosto w nos. Wystarczyło. Transwestyta zakołysał się, zachwiał i ewidentnie stracił wolę walki.
- Josh! Już, dość, idziemy! - oho, kolejny trans.
- I tak oto mój poziom tolerancji został przekroczony. Nigdy więcej nie wyrwę pseudo-baby - mruknął Camille, kończąc tę śmieszną bójkę. Mozolnym ruchem odwrócił się, wrócił do baru i znieruchomiał, celując spojrzeniem w barmana.
- Sig - odezwał się. - Jeśli jeszcze kiedyś wpadnę na pomysł dania dupy temu Brutusowi, możesz mnie wykastrować - jasne, że to powiedział żartobliwie. Raz jeszcze kontrolnie obejrzał się przez ramię, aby mieć pewność, że dziewczynki zbierają się do wyjścia. Faktycznie - najwyraźniej afera dobiegała końca.
- Wódka i w plener? - rzucił luźno.
Sigrunn Northug
Sigrunn Northug
Fresh Blood Lost in the City
Re: Big Q(ueer)
Nie Lis 08, 2015 4:47 pm
Jak widać, Sigrunn nie musiała brudzić sobie rąk krwią transa, co prawdę powiedziawszy, było jej ostatnim marzeniem w tej chwili. Jak dobrze, że Camille, chociaż wyglądał jak baba, potrafił spuszczać wpierdol niczym prawdziwy facet! Dlatego jej udział w tej szarpaninie skończył się na przyglądaniu się, jak Francuz robi to, co tuż obok obciągania umiał najlepiej.
-Powiedział najbardziej męski mężczyzna, jakiego znam- mruknęła, nie szczędząc kumplowi wyraźnie ironicznego tonu i równie ironicznego uśmieszku. Cóż, zawsze bardziej męski od pseudo-baby, która zaczepia ludzi, nie umiejąc się obronić przed ewentualnym atakiem. Zaraz jej wzrok ponownie spoczął na barmanie, który na szczęście powstrzymał się przed wybraniem odpowiedniego numeru, chociaż nie wyglądał na zadowolonego z faktu, że ktoś zakrwawił mu blat. Nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni, a fakt, że koleś znał Camille, najprawdopodobniej działał na korzyść ich dwójki.
-Jeśli tylko dowiem się, że dałeś dupy temu Brutusowi, to kastrację masz jak w banku- jasne, że powiedziała to żartobliwie. Chyba. Z nią to nigdy nic nie wiadomo. Nikt nie powinien być zaskoczony, gdyby naprawdę skopała go po jajach, tworząc majestatyczną jajecznicę w jego gaciach. Odruchowo spojrzała na dwójkę transwestytów, gdy tylko wzrok Francuza podążył w tamtą stronę. To śmieszne, że kumpel tego... jak mu tam było? Josh? No, że jego kumpel prawie wcale nie zareagował, nie chciał go bronić czy coś, tylko zwyczajnie się wyniósł. Nie żeby narzekała z tego powodu, bo jak już wspomniałam: ostatnie, czego pragnęła, to jakaś syfiasta krew transa na rękach. Jeszcze by się zaraziła jakimś zjebaństwem. Wystarczyło, że obok niej ściekała wódka pomieszana z odrobiną krwi, a pod jej stopami leżało rozbite szkło.
-Jasne. Chodźmy stąd- odmruknęła zniesmaczona. Taaa, zdecydowanie dobrze zrobi im ucieczka z tego spierdolonego miejsca, w którym Camille tak bardzo lubił przesiadywać, a którego ona sama nie mogła zdzierżyć. Rzuciła barmanowi hajs na ladę i nim ten mógł w ogóle podliczyć, czy wszystko się zgadza, ona już szła w stronę wyjścia, pociągnąwszy swojego kumpla za sobą.

/zt x2
Anonymous
Gość
Gość
Re: Big Q(ueer)
Sob Lut 06, 2016 11:09 pm
Oddał jej identycznym szturchnięciem, uśmiechając się. Takie zaczepki w sumie mieli prawie na porządku dziennym, wraz z jakimiś dziwnymi sugestiami względem siebie czy też zwykłym nabijaniem się z siebie nawzajem. Jednak nigdy nie mieli sobie tego za złe.
Kyoukenowi wiele można było zarzucić: że pijał nielegalnie alkohol, palił fajki, zaczepiał ludzi i wkręcał się w bójki, buntował się przeciwko wszystkim i wszystkiemu, olewał obowiązki, pyskował nauczycielom, ale odrobiny szarmanckości nie można było mu odmówić.
Szli tak, gadając o głupotach, śmiejąc się z tekstów dziewczyny bądź też samemu zarzucając mniej lub bardziej zabawnymi - czy też chamskimi - żartami.
- Ej, wiesz co? - rzucił w którymś momencie. - Pieprzyć monopolowy.
Zaraz uśmiechnął się, wskazując głową na wejście do klubu, który właśnie mijali. Był już tu kiedyś kilka razy, więc czemu by nie pójść tu znowu? Taki impuls.
Chwilę później, nie czekając na jej odpowiedź, pociągnął ją do środka. Oponowałaby? W sumie chyba nie miała powodu, nawet jeśli w późnych godzinach lokal był wręcz oblegany przez środowisko LGBT, bo teraz wnętrze wyglądało jak każdy inny. Hej, ale przecież oboje byli w tym B, prawda?
Od razu zaciągnął ją w stronę baru, ściągając w międzyczasie kaptur z głowy. Zajął najbliższe wolne miejsce i zaraz zamówił pierwszego lepszego drinka. Nawet, jeśli mógł wyglądać dość... pedalsko, biorąc pod uwagę miejsce, w którym byli.
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Big Q(ueer)
Sro Lut 10, 2016 4:24 pm
Stety, niestety Amerykanka była typem dość zaczepnym. Uwielbiała wręcz drażnić innych swoją osobą i sprawdzać ich cierpliwość, prawie tak bardzo jak próbować podrywać jakiś ładniejsze panny. Oczywiście przy kumplach trochę się hamowała z tymi zaczepkami, bardziej się kontrolowała, bo to miało być przecież po przyjacielsku, nie? Z resztą jak można nie lubić takich lekkich przepychanek? Przecież to nikomu nie szkodzi, a można się w dość prosty i darmowy sposób wyluzować. Czego chcieć więcej? Hm… Może tylko ładnej panny z długimi nogami i lekko wrednym charakterkiem?
Och, ileż to można by zarzucić Alex od nieodrobionych lekcji po przez picie, palenie, rozboje i dewastacje mienia publicznego i nie tylko, ucieczki z domu, wagary, bójki, dręczenie Bogu winnych ludzi. Tak, Amerykanka miała dość dużą listę przewinień. Można by je pewnie wymieniać i wymieniać, ale było trzeba przyznać, że umiała docenić, gdy chłopak okazał się choć w małym stopniu dżentelmenem.
Tak, ewidentnie nie żałowała, że nie została w szkole. Dobrze się czuła, gdy mogła pogadać i pośmiać się z takim Kyoukenm. Tak, było spoko. Zwłaszcza, że minęli kilka bardzo ładnych dziewczyn.
- Hm? - mruknęła zanim zdążyła zareagować została zaciągnięta do klubu. Choć jakoś nie miała się zamiaru zbytnio stawiać, bo i nie widziała po co. - Ależ se miejsce wybrałeś - zaśmiała się cicho i poprawiła dłonią włosy. - Nie żeby mi to przeszkadzało... - mruknęła, odwracając spojrzenie od chłopaka i zagapiając się na jedną z dziewczyn.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Big Q(ueer)
Czw Lut 18, 2016 8:59 pm
- Hejtujesz to miejsce, bo co? Bo pedalskie? - rzucił zaczepnie, zaraz się śmiejąc.
Również powoli się rozejrzał; nie, żeby przyszedł tu, żeby kogokolwiek wyrwać. Chociaż może... Nie, jednak nie. Nie zauważył nikogo ciekawego. Zresztą... Przecież przyszedł tu z kumpelą, a nie na podryw. Tak, to brzmiało jak dobry argument. Po za tym po prostu lubił wiedzieć, co się dzieje dookoła. Tym razem jednak nic szczególnego; żadnych awantur (może przez to, że było dość wcześnie, a życie w klubach wszelakiej maści zaczynało się przeważnie dopiero wieczorem), żadnego przystojniaka na horyzoncie... Ups, jednak o tym myślał. Zabawne.
Wsparł podbródek ręką i przeniósł spojrzenie na Alex.
- I jak, już jakąś laskę wyczaiłaś? - Zamieszał powoli alkoholem w szklance, uśmiechając się złośliwie.
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Big Q(ueer)
Sob Lut 20, 2016 10:03 pm
Zaśmiała się cicho.
- Ja jeszcze niczego nie hejce, młody. Jeśli bym już miała to zrobić to większość rzeczy by się nie ostała bez jakieś kąśliwej uwagi. Choć pewnie kilka by się wyjątków znalazło - odparła, a na jej usta wpełzł lekko tajemniczy uśmieszek. Cóż, Amerykance wiele rzeczy się nie podobało, ale wiedziała, że nie ma sensu wszystkim się denerwować czy obrzucać błotem. To by było zwyczajne psucie sobie wiecznie nerwów, a ona była świadoma, że niestety świata nie zbawi.
Nie odpowiedziała od razu na pytanie chłopaka. Ba, milczała przez dłuższą chwilę, przypatrując się jednej dziewczynie, a dokładnie długonogiej brunetce. Włosy rozpuszczone, delikatnie pofalowane, a styl miała lekko rockowy. Zgrabna figura… Tak, Alex ją prawie pożerała wzrokiem. [i[Och… Bogowie… Chcę taką… Jeszcze jakby była nieco wredna… Och… Ludzie… dajcie mi taką… Więcej nie będę chciała... [/i] przebiegło jej przez myśli. Dopiero po dłuższej chwili zrozumiała, że ktoś się na nią gapi i to nie była tamta dziewczyna. Odwróciła spojrzenie w kierunku chłopaka.
- Hm… Mówiłeś coś? - spytała i mimo próby skupienia się na osobie kumpla, siedzącego tuż obok, wzrok ciemnowłosej uciekał w kierunku tamtej dziewczyny. Kumpel, kumplem, ale nie umiała sobie darować widoku ładnej laski. Tym bardziej, że nie wiedziała czy jeszcze ją kiedyś zauważy.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Big Q(ueer)
Pią Lut 26, 2016 10:31 pm


Ostatnio zmieniony przez Kyouken dnia Pią Mar 04, 2016 10:18 pm, w całości zmieniany 1 raz
- Tymi wyjątkami pewnie są fajne kobiety, co? - rzucił kąśliwie.
Uśmiechnął się złośliwie na własną uwagę. Tak, to bardzo pasowało do Alex - o ile mogła składać się z czystego hejtu do... Właściwie to do wszystkiego, szkoły, obowiązków, innych ludzi, tak jeśli chodziło o dziewczyny... W sumie nie dziwił się, miał czasami podobnie, czy to też z kobietami, czy facetami. Chociaż z tymi drugimi jakoś częściej.
Zauważył, jak go olewa; podążył wzrokiem w stronę, w którą patrzyła, żeby się przekonać, co tak bardzo przykuło jej uwagę. A właściwie kto, bo zauważył w oddali jakąś brunetkę. Spojrzał na Alex i jego wargi wygięły się we wrednym uśmieszku.
- Już wszystko wiem. - Skinął głową w stronę tamtej laski i zaraz uniósł sugestywnie brwi. - Komuś tu tylko panienki w głowie. I nie patrz tak na mnie - rzucił, zanim się odezwała - ja jestem grzeczny.
I jakby na potwierdzenie - albo w sumie i nie - dopił swojego drinka i zaraz zamówił następnego. Skoro już tu siedział, a nie wyhaczył wśród tymczasowych bywalców kogoś interesującego...
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach