Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
[ ZACHÓD ] Posesja Castlecrow'ów
Nie Gru 17, 2017 12:34 am
PARTER


  • HOL
    Miejsce przejściowe, gdzie można na spokojnie ściągnąć z siebie warstwy ubrań i przejść do dalszej części domu.

    KUCHNIA Z JADALNIĄ
    Przestronna kuchnia z nowoczesnym aneksem, pozwała poczuć się prawdziwym szefem kuchni; łukiem można przejść z niej do dużej i klasycznie wyposażonej jadalni. Punktem przykuwającym uwagę jest widniejący nad kominkiem obraz Narodziny Wenus.

    SALON
    Urządzony nowocześnie, aczkolwiek z wielkim gustem. Znajdują się tu trzy kanapy, kilka foteli, wielka ława, telewizor naścienny 60", nagłośnienie oraz duże akwarium. Przedłużeniem salonu jest taras z jacuzzi, z którego można prosto dostać się do altany.

    TOALETA
    Żeby nie trzeba było biegać na górę, jak dwójka wskoczy.

    BIURO
    Miejsce pracy ojca, do którego zawsze trzeba pukać - albo prowadzi konferencję albo tonie w setkach papierów ze swoim współpracownikiem. W centrum znajduje się odrestaurowane XVII-wieczne biurko.

    PRACOWNIA
    To z kolei miejsce pracy mamy, do którego każdy co chwilę jest wołany, aby pochwalić lub zganić naniesione poprawki. Urządzony jak typowa pracownia krawcowej, zapełniona materiałami, szkicownikami i masą ozdób.


I PIĘTRO


  • POKÓJ RAVEN
    Przestronna sypialnia, urządzona przez samą dziewczynę. Bordowy kolor ścian idealnie komponuje się z jasnymi panelami oraz nowoczesnymi meblami. Jej królestwem na ziemi jest wielkie łóżko, zawalone poduszkami i kocami, które to znajduje się zaraz naprzeciwko olbrzymiego okna, z którego rozpościera się widok na kompleks stajenny. Ma też osobistą garderobę [jak każdy w domu], w której można dosłownie utonąć w ilości ubrań - chociaż wbrew pozorom wszystkie są ładnie pozawieszane w szafach oraz poukładane na półkach. No, może prócz tych kilku z rana, kiedy nie wiedziała, w co ma się ubrać.

    POKÓJ JASON'A
    Pokój w całości niemalże oblepiony dźwiękoszczelną pianką koloru czarnego, chyba tylko podłoga się od niej uratowała. Na sporym biurku stoi najważniejszy punkt pokoju - komputer i 3 monitory. Naprzeciw zaś komputera znajduje się green screen.  Niemal zawsze jest tu ciemno, tylko w godzinach streamowania włączane są lampy studyjne. Okna niemal zawsze zasłonięte, lecz uchylone, żeby nie udusić się w dymie papierosowym. Obok biurka stoi oczywiście szafa, ale i tak większość ubrań leży na łóżku po lewej stronie biurka. Jest tam dosłownie góra ubrań. Ale przynajmniej kurze wytarte...


    POKÓJ DANTE'GO
    Sypialnia urządzona w typowo męskim nieładzie. Raven czasem tu zagląda, aczkolwiek nie na długo, gdyż porozrzucane rzeczy mocno kują ją w oczy, aczkolwiek po tylu latach wspólnej egzystencji zdążyła się już z tym oswoić.

    SYPIALNIA
    Alkierz rodziców, do którego nikt poza nimi nie zagląda. Urządzony bardzo klasycznie, z bogatym wyposażeniem, które jawi się na błyszczącej mahoniowej podłodze.

    ŁAZIENKI
    Urządzone nowocześnie, dla wygody. Najwięcej czasu spędzają tu Raven, jej mama oraz Jason, chociaż babskie fatałaszki plątają się na każdym kroku.



NA ZEWNĄTRZ


  • OGRÓD
    Czterdzieści arów dobrze zagospodarowanego terenu, w którym każdy element ma swoje zastosowanie. Znajduje się tutaj obszerna altana z grillem na około czterdzieści osób, murowany basen, trampolina, której nikt już od dawna nie używa [no może czasem], dziesiątki klombów zapełnionych ozdobnymi krzaczkami i mnóstwem rozmaitych kwiatów oraz mały stawik znajdujący się z samego tyłu, otoczony małym zagajnikiem z brzóz.

    STADNINA
    Drugi dom Raven; znajduje się na oddzielnej działce, dosłownie zaraz za wielkim ogrodem. Sam budynek wyposażony jest w paszarnie, siodlarnię, kącik do odpoczynku oraz łazienkę z przebieralnią. Jak na tą chwilę w stajni przebywa czternaście koni, z czego dwa [formalnie jeden] należą do dziewczyny, reszta to konie na hotelu. Kompleks wzbogacony jest o trzy pastwiska, lonżowik oraz dwie hale - krytą i niekrytą. W przyszłości ośrodek ma wzbogacić się o ośrodki do fizjoterapii, aczkolwiek to kwestia jeszcze bardzo niepewna.

    GARAŻ
    Pokaźna kolekcja samochodów głowy domu znajduje schronienie właśnie tutaj. To miejsce umiłowane przez ojca Raven, dlatego mało kto może przestąpić próg tego świętego miejsca.
Jason Dominic Castlecrow
Jason Dominic Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Nora Jason'a


Gra online powoli przestawała być dla niego wyzwaniem. Stwierdził tak po tym, gdy zapalił papierosa w środku walki, a i tak udało mu się na spokojnie wygrać. W tym momencie tylko turnieje oraz walki z innymi zawodnikami na jego poziomie stanowiły wyzwanie. W ciągu ostatnich trzech lat zrobił ogromny postęp i musiał pomyśleć, co robić dalej aby się rozwijać. Jeśli tak dalej pójdzie to w ciągu następnych trzech lat spokojnie uda mu się zdobyć tytuł mistrza, może zresztą już nawet w przyszłym roku, a wtedy już z górki.
Z ust wyleciał mu ogromny kłąb dymu unosząc się w powietrzu i wędrując leniwie w stronę uchylonego okna. Dzisiaj nie miał zamiaru prowadzić audycji na żywo, był na to zbyt zmęczony. Tak swoją drogą to wstał dzisiaj lewą nogą. Ugotował sobie ohydne jedzenie (co jemu raczej się nie zdarza), walnął się dość pokaźnie w głowę, a na koniec walnął "zgachę na rękę", do tego to ciągłe niewyspanie i gotowe. Wolał nie wsiadać dziś do żadnego auta, bo bał się, że pewnie zaraz zrobi coś jeszcze gorszego niż obrzydliwe śniadanie.
Przy rozmyślaniu spalił całego papierosa. Zgasił więc końcówkę i odprężył się na chwilę patrząc w ekran monitora, po czym położył się głową na blacie biurka i szepnął sam do siebie mnie cenzuralną wersję "ja pierdzielę" dając upust emocjom na swój dzisiejszy dzień.
Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Czy może być jeszcze gorzej? Raczej.
Kolejny dzień spędzony wśród czterokopytnych dawał się dziewczynie we znaki. Jak kochała tą robotę, to czasem miała ochotę chociaż na moment się od tego odizolować. Ale nie, przecież trener będzie dokładał jej dodatkowe treningi przed zbliżającymi się zawodami. Raven powolnym krokiem przemierzała kolejne odcinki korytarza, chcąc jak najszybciej wylądować w swoim łóżku. Akurat nadarzyło się, że przechodząc koło drzwi do pokoju brata, usłyszała przytłumione przez drewno narzekanie. Nie byłaby sobą, gdyby przez szparę nie wcisnęła swojego prostego nosa.
- Znowu przegrałeś? - rzuciła z przekąsem, wpraszając się do pokoju. Zdarzało się jej tolerować prywatność swojego przyrodniego ziomka, aczkolwiek w tej chwili poczuła usilną potrzebę socjalizowania się ze swoim rówieśnikiem.
- Ale tu jebie tymi fajkami, czasem mógłbyś przewietrzyć - mówiąc to, podeszła do wielkiego okna, które w momencie uchyliło się na oścież, pozwalając świeżemu powietrzu napłynąć do nory braciszka.
- Ciesz się, że rodziców nie ma w domu, bo miałbyś przesrane... Jak ci leci? - rzekła, siadając na skraju łóżka po turecku, co zwiastowało, że nie szybko ma zamiar opuścić te ciemne cztery progi. Jej złote oczy spoczęły na postaci brata, a ręką powędrowała w stronę otwartej paczki chipsów. Nie wiedziała ile już tu leżały, ale zbliżające się te dni sprawiały, że Raven pochłaniała wszystko co zdatne do zjedzenia na swojej drodze. Może ta zwiększona częstotliwość treningów się jej przyda, chociaż z drugiej strony współczuła troszkę swojemu malućkiemu.
Jason Dominic Castlecrow
Jason Dominic Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Słysząc otwierające się drzwi zastygł w przerażeniu. Oby to nie byli rodzice, bo będzie miał przerąbane. Nie dość, że pali, to jeszcze robi to w domu! Starsi zniszczą go jak tylko się dowiedzą! A miało ich przecież nie być w domu.
Do jego uszu dotarł jednak głos siostry, a oddech powrócił do normy. Tym razem mu się udało, nie rozumiał tylko od kiedy do jego pokoju można wbiegać bez zaproszenia. Przecież dość jasno mówił, że niejednokrotnie prowadzi stream'y, a w tym nie należy przeszkadzać dla własnej zachcianki. Chociaż Raven uwielbiała wbijać w środku audycji robiąc jakieś niespodziewane akcje, a cały czat w tym momencie zaczynał wzdychać (niemalże onanizować się) do jej wizerunku. Tak to jest, kiedy banda "anonimowych" nerdów znajdzie kobietę w internecie. Oczywiście bywały wyjątki, osoby które dalej skupiały się na oglądaniu treści, po którą tu przyszły, ale jak to mówią: "Wyjątek potwierdza regułę."
-W życiu zawsze przegrywam. - odpowiedział sucho dalej trzymając głowę na biurku. Miał dość bycia ciągle wytykanym przez rówieśników. Nikt jednak go nie rozumiał, nie przeżył tego samego co on, więc starał się tym nie przejmować. Lecz czasem dociera do człowieka jak niewiele jest wart w społeczeństwie, gdy jedyni przyjaciele znajdują się w internecie.
- Czujesz to też? Takim trochę gównem wieje. - powiedział z uśmieszkiem, teatralnie obwąchując powietrze dookoła Raven. To zawsze jakoś poprawiało mu humor. Wyzywanie się z rodzeństwem zawsze sprawia, że świat wydaję się nieco weselszy. Dopiekanie się było tym przyjemniejsze, że z reguły nie brali tego na poważnie, więc nikt nie wychodził naprawdę ranny. No chyba że dochodziło do rękoczynów, które pozostawiały nic więcej niż małe zadrapania. Siostra zmierzała do okna, a to chyba był zły znak dla jego oczu. Już miał ją zatrzymać, ale je otworzyła. A co się z tym wiązało? Zasłona przestała spełniać swoją rolę, a do pokoju wleciały promienie słoneczne wraz z towarzyszącym im światłem. Patrzałki Jayce'a zabolały, a on sam musiał je szybko zamknąć i przesłonić ręką, aby potem powoli się przyzwyczajać do natężenia światła. Dopiero, gdy w pełni otworzył oczy było widać, że gałki, które powinny być białe, teraz były niemalże w całości czerwone.
- Mało ostatnio sypiam, ale bywało gorzej. - uśmiechnął się gorzko. Taaak... bywało gorzej... gdy miał kilka lat i żył w patologicznej rodzinie. Tylko wtedy. A teraz? Wolał o tym nie myśleć. - A jak u ciebie? Dalej miliardy adoratorów? - humor wydawał mu się na chwilę poprawić, gdy przestawał myśleć o sobie i swoich problemach.
Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Nie zawsze. Adopcja przez jedną z najbogatszych rodzin chyba do takowych porażek nie należała, co nie? Poza tym w tym swoim graniu mógł pochwalić się dobrym wynikiem na skali światowej, więc niech nie jęczy. Jego zachowanie skwitowała suchym uśmieszkiem, po czym powietrze przeciął świst rzucanej w jego kierunku poduszki.
- Przynajmniej ja tu potem nie będę spała - dodała, przewalając się na pościel, nie przerywając pochłaniać chipsów. Skąd wiedział, że solone to jej ulubione? Papierosowy odór wraz z upływem czasu tracił na mocy, ustępując fali świeżego, zimowego powietrza. No, może troszkę zmieszanego ze swoistą stajenną wonią.
- Miliardy? Pf, dodaj sobie do tego kilka zer - odparła z udawaną ironią, teatralnie machając w jego stronę dłonią - A tak na poważnie, to nikt mi się pod nogami nie pląta i dobrze. Poza tym dzisiaj znowu miałam trening, padam z nóg... Jedźmy na jakieś żarcie, dawno nie jedliśmy pizzy. Dla Dantego można przemycić kilka kawałków na wynos - wraz z nadejściem pomysłu, nadeszły również i siły. Szybkim ruchem przewróciła się z pleców, na brzuch w stronę swojego braciszka, licząc na to, że wyrazi aprobatę na jej pomysł.
- Wyprzedzając twoje pytanie, tak, umyję się wcześniej, żeby ci autka nie zajebać - dodała z przekąsem, pochłaniając kolejnego chipsa. Jak się okazało ku jej smutkowi, już ostatniego.
Jason Dominic Castlecrow
Jason Dominic Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
- Ale wiesz, że pizzę można zamawiać do domu? Służą do tego takie małe pudełka nazywane telefonami. Naprawdę można robić na nich coś więcej niż sprawdzać instagrama, co pięć minut. - tłumaczył złośliwie siostrze. Wiedział jednak, że nie odniesie to nijakiego efektu na jej podejściu do tej sprawy. Kiedy ona się uparła to tak musiał być - koniec kropka! Nie pozostało mu więc nic innego jak wstać, przeciągnąć się i odnaleźć kluczyki od auta, bo nigdy nie pamiętał gdzie takowe wsadzał. Nie miał jakiegoś stałego miejsca na ich przechowanie.
- Dobra, niech będzie. Ale dla Dantego bierzemy hawajską, jego strata. - rzucił przeglądając czwartą już parę spodni, które leżały pod łóżkiem. Wiedział, że w którejś parze muszą znajdować się te cholerne klucze. Dlaczego on zawsze ma taki nieporządek? Chociaż w sumie większość rzeczy jest w stanie zawsze znaleźć, tylko kluczyki nie mają swojego miejsca. Pamiętał jak kiedyś mama postanowiła wynająć sprzątaczkę, żeby ogarnęła jego pokój. Przez tydzień potem nie był w stanie odnaleźć żadnej potrzebnej mu rzeczy. Wszystko, bez wyjątku było poprzekładane.
- To leć się umyć, bo konie w aucie mogą być tylko pod maską. Ja w tym czasie zejdę do auta. - powiedział po chwili szukania do siostry, a następnie sięgnął do paczki chipsów, tylko po to, żeby okazało się, że nic już w środku nie ma. Westchnął. Z jego siorką działo się coś nie tak. Przecież ona zawsze je kalafiory, a teraz wpieprza wszystko, co ma podstawione pod nos. Zjadła niemal całą paczkę chipsów, a leżały tam od paru dni!
Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Podnosząc się z łóżka, pokiwała głową z dezaprobatą widząc swojego brata, przekopującego się przez stertę starych ciuchów. Nigdy nie potrafiła pojąć ich bezradności w tej kwestii - jeżeli coś jest brudne i śmierdzi, to od tego jest pralka, a nie pół puszki dezodorantu. Ale co ona mogła? Oby w przyszłości trafił na laskę, która na w tej kwestii go nieco ogarnie, bo inaczej zgrzyty gwarantowane.
- Już się tak nie produkuj... Przynajmniej telefon masz w zasięgu wzroku, to zamów ją do domu. Ale dla mnie z mięsem, koniecznie. Kolejny raz ananasa nie zniosę - po jej twarzy przeleciał lekki grymas. Stając na równe nogi ruszyła w kierunku uchylonych drzwi, po drodze przeciągając się. Już teraz czuła, że jutro jej ręce będą źródłem niewyobrażalnego cierpienia i pseudo paraliżu.
- A dla twojej wiadomości, na instagrama zaglądałam ostatnio wczoraj wieczorem - rzuciła na odchodnym, na samym końcu pokazując mu język, po czym zniknęła za framugą ciemnych drzwi. W kilku susach dodarła do swojej komnaty, szybko porywając potrzebne rzeczy, po czym skierowała się do prywatnej łazienki. Uwielbiała to - żadnych facetów, tylko jej prywatny kącik, gdzie mogła pomieścić wszystkie swoje bzdetki i nikt w niczym jej nie bałaganił. Doprowadzenie do ładu nie zajęło jej długo. Po odświeżającym prysznicu narzuciła na siebie swoją ukochaną bordową, oversizową bluzę sięgającą do połowy ud, szare legginsy i czarne skarpetki z kocimi oczkami. Jeszcze w ręczniku na głowie zjawiła się w pokoju brata, zasiadając na wygodnym fotelu przed jego biurkiem.
- Mówiłeś, że słabo ostatnio z twoim snem... Czemu? - zaczęła ni zowąd, przenosząc ciężar swoich oczu z czarnych paznokci na brata.
Jason Dominic Castlecrow
Jason Dominic Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
No i okazja na przejażdżkę znikła. Chociaż z drugiej strony może to i lepiej, przecież nie był dzisiaj w najlepszej formie do jazdy. Pozostało mu złapać za telefon, który zawsze trzymał pod ręką i zadzwonić do pizzerii. Dla Raven zamówienie było dokładnie takie, o jakie poprosiła. Z mięsem. Z ogromną ilością mięsa. A dokładniej? Salami, szynka, bekon, kurczak. Nie miał pojęcie jak siostra zareaguje na taki mały dowcip, ale był tego bardzo ciekaw. Skoro poradziła sobie z paczką niemal tygodniowych chipsów, to co stało na przeszkodzie. W kwestii Dantego - Jayce dotrzymał obietnicy i zamówił hawajską z podwójną ilością ananasa. Dla siebie oczywiście najostrzejszą pizzę jaka była w menu wzbogaconą o dodatkową ilość jalapeño.
W oczekiwaniu na blondynkę postanowił jeszcze chwilę pograć, ale kumpel dość szybko mu to uniemożliwił pisząc, żeby Silver odpalił stream'a. Wylogował się z aplikacji, żeby nie musieć czytać spamu, który zapewne zaraz by powstał. Na szczęście pizza dojechała dość szybko, więc zszedł szybko, aby ją odebrać i wrócił do pokoju. Położył ją na biurku, ale czekając jeszcze chwilę na siostrę postanowił wygrzebać Pepsi, której zapas zawsze stał w rogu pokoju zaraz za drzwiami. Bez ulubionego napoju nie ma jedzenia. Dosłownie w momencie, gdy odkręcał napój siedząc na łóżku, do pokoju weszła siostra.
- Ciężko jest słyszeć, że jesteś dziwny, a każda dziewczyna którą gdzieś zaprosisz uważa to, w najlepszym przypadku, za żart. Nie wiem jak to do końca wytłumaczyć. - odpowiedział dziewczynie wiedząc, że jej może ufać. Nie był w stanie powiedzieć nic więcej, bo sam nie wiedział dlaczego zaczął się tym tak przejmować. Kiedyś nie miał takich problemów, ale teraz, im bliżej dorosłości, tym bardziej czuł iż zostanie niedługo sam jak palec. A internet nie będzie nigdy jego prawdziwym przyjacielem. Jego życie polegało na tym - od Geek'ów trzymał się z dala, a "normalni" ludzie trzymali się z dala od niego.
Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Jeżeli to był dowcip, to chyba nieudany, bo kiedy oczęta Raven spoczęły na jeszcze cieplutkiej pizzy, udekorowanej czterema rodzajami mięsiwa, można było w nich zobaczyć jakiś przebłysk niewyobrażalnej ekstazy. Kochany!
Jeszcze zanim dobrała się do pierwszego kawałka, chwyciła pudełko z hawajską i popędziła do pokoju starszego brata, którego nie zastała. Tego dnia kończył nieco później, więc jego pojawienie się w domy to kwestia kilkunastu minut. Musieli szybko uporać się ze swoim jadełkiem, aby Dante przypadkiem nie wyczuł innych możliwych opcji. Zresztą, on z nich chyba najbardziej tolerował ananasa. Na pizzy. Ohyda. Przy okazji szybciutko zleciała na dół do kuchni, chwytając łagodny ketchup pod pachę i za kilkanaście sekund z powrotem znalazła się w pokoju Jasona.
- Nie biorą twoich propozycji na poważnie, bo może wizja spotkania się z "komputerowcem" jest dla nich zbyt przytłaczająca. To one są idiotkami i nie wiedzą co tracą, nie przejmuj się. - wzięła pierwszy kęs, próbując na szybko złapać ciągnący się w dół ser. Wszystko skwitowała swoim pociesznym uśmieszkiem.
Jason Dominic Castlecrow
Jason Dominic Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Re: [ ZACHÓD ] Posesja Castlecrow'ów
Pią Sty 05, 2018 10:15 pm
Cóż, wyglądało na to, że siostra zje wszystko, co w tej chwili jej się poda. Było to poniekąd tyle dziwne, co normalne. Nie rozumiał tylko skąd u niej taki spust w kwestii jedzenia. Nie wyglądała na taką, która przychodzi do restauracji i zamawia pół menu tylko dla siebie. A jednak dzisiaj wszamałaby chyba wszystko w każdej ilości. Cóż, dzisiaj chyba obejdzie się bez dopiekania jej, nic nie działało jak należy.
- Czyli co? Żeby ułożyć sobie życie będę musiał odstawić komputer i inne takie? - zapytał rozmyślając nad poprzednimi słowami Raven. Zapewne gdyby wspomniał ile zarabia rocznie w czasie turniejów, to połowa blachar w szkole by do niego przybiegła, ale chyba nie na tym polegało szukanie dziewczyny... chociaż w sumie jego rodzina jest tak bogata, że zapewne wszyscy wiedzą, że mógłby podcierać się banknotami. Innymi słowy był po prostu upośledzony w kwestii podrywu. No cóż, nic na to na razie nie poradzi.
- Zresztą nieważne, najwyżej zostanę księdzem. - zaśmiał się do siostry, odtrącając wcześniej trapiące myśli. Lepiej było się od tego odciąć. Kiedyś i na niego przyjdzie czas.
Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Zanim Jason skonstruował swoją wypowiedź do końca, Raven sięgała już po drugi kawałek. Już wyobrażała sobie jutrzejszą minę Altaira, który będzie musiał przez dwie godziny wozić jej przejedzone dupsko. No cóż, może pozna dobrą wolę i jutro czeka go praca z ziemi? Na razie myśli dziewczyny krążyły wokół pięknie wyglądającego kawałka pizzy. Smakowy orgazm.
- W żadnym wypadku. To tak jak ja z Nicolasem. - dała mu chwilę, aby skojarzył jej byłego, co chyba nie sprawiło mu problemu. - Stwierdził, że mam wybór albo on albo moje zapchlone koniki... Dostał ode mnie w twarz i na tym się skończyło. Snując konkluzje, twoja przyszła laska powinna zaakceptować cię takim jakim jesteś, a nuż, może znajdziesz jakąś gamerkę. - skończyła swój monolog, ponownie zabierając się do jedzenia. Panującą w pokoju chwilową ciszę przerwało jej zakrztuszenie, na wzmiankę o księdzu.
- Nie przyjmą cię. Jak będzie wyglądać ksiądz popierdalający z słuchawkami na ambonę? - zapytała z uśmiechem, który na końca przeobraził się w głośne parsknięcie.
EDYTA
Nagle powietrze przeszył dźwięk wibracji z jej telefonu. Momentalnie pochwyciła go ręce, uprzednio szybko wycierając je po drodze w fotel brata. -20% na buty. chodź bo jest jeszcze kilka i ci trzymam.
- Sorry bracki, ale mam sprawę na mieście. Pogadamy jeszcze jak wrócę, chyba że znowu będziesz się ośmieszać przed internetem... Przynajmniej wywieś jakąś kartkę na drzwiach. - mówiła, jednocześnie podnosząc się i ogarniając burdel, który narobiła wokół siebie podczas wieczerzy. Puste już pudełko po pizzy wylądowało w kuchennym koszu, w której jeszcze przez chwilę Raven krzątała się, na szybko pijąc swój ukochany sok kaktusowy. Wrzuciła do torby najpotrzebniejsze rzeczy, po drodze spinając włosy w niechlujny koczek. Z domu wybyła z rakietą w dupie. Pa!

zt.
Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Re: [ ZACHÓD ] Posesja Castlecrow'ów
Pią Sty 12, 2018 11:11 pm
Droga do jej domu przebiegła w nieco odmienny sposób, niż przewidywała. Śnieg znacznie opóźnił przejazdy autobusów, a więc lepszym rozwiązaniem był po prostu spacer. Jeszcze nigdy nie wracała od tej strony, toteż chciała w miarę możliwości znaleźć się na znajomych drogach, co bez pomocy Eliego by się nie udało.
- O! Jeszcze jakieś pięć minut. - rzuciła, poznając w końcu znajomą drogę. Szli więc przed siebie, a w oddali rysowała się droga gruntowa, która prowadziła w głąb niedużego zagajnika, za którym znajdowała się olbrzymia działka rodzinna. Z drogi nie można było jej zobaczyć, ewentualnie o tej porze roku, gdyż w większości liście skutecznie zasłaniały posesję z drogi. I tak musieli jeszcze iść przez dłuższą chwilę.
W końcu znaleźli się przed zdobioną bramą, zza której widać było oświetlone domostwo.
- To koniec trasy. Tutaj mieszkam... jesteś chyba drugą osobą, która wie, gdzie ukrywam tyłek przed resztą świata. - rzekła, odwracając się w jego stronę. Było jej trochę źle, że musieli się już rozstać.
- Zapomniałabym... - i tutaj przypadkiem zahaczyła ręką o szal swojego towarzysza. Zaraz zaczęła go z siebie zdejmować, aby przypadkiem nie zakosić po raz kolejny komuś części garderoby. Miała do tego dużą tendencję, ale nie wynikało to nigdy z działań celowych. No chyba, że chodziło o braci.
Elijah Southgate
Elijah Southgate
Fresh Blood Lost in the City
Eli po odebraniu szalika spojrzał na niego, tak jak myślał był cały przemoknięty zresztą nie tylko szalik a cała reszta jego ubrań. Gdy tak się przez chwilę przyglądał na ten szalik opuścił głowę i widocznie posmutniał, cały dzień był wspaniały od momentu poznania Rav, więc myśl o jego końcu przygnębiła chłopaka jeszcze bardziej. Poza tymi emocjonalnymi rozterkami jego stan fizyczny też nie był najlepszy, myślę, że można powiedzieć, że było jeszcze gorzej. Widać było, że cały się trzęsie jak małe kociątko które porzuciła mamusia. Dodatkowo ujemna temperatura i przemoczenie nie pomagały no i zapomniałbym o najgorszym czyli mokrych skarpetach, gorzej być nie mogło. El nie myśląc już o niczym zaczął się odwracać w stronę wyjścia, chciał jak najszybciej się stąd ulotnić i nie pokazywać swojej zapaćkanej, przemoczonej i przemarzniętej gęby najlepiej już nikomu. Machnął tylko ręką i wybrzdąkał coś z siebie.
Dziękuję Ci za wspaniały dzień, przepraszam za taką końcówkę, mam nadzieje, że jeszcze kiedyś się spotkamy. -
El powolnym niepewnym krokiem zaczął się wycofywać chociaż z drugiej strony głowy liczył na jakąś reakcję pięknej panienki.
Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Na ciebie spadł śnieg, a nie wpadłeś do jeziora XDD

Widok oddalającego się chłopaka powodował narastający żal w jej sercu. Nie wiedziała, czym było to spowodowane, przyjmijmy, że jego towarzystwo dawało jej niezwykłą satysfakcję. Nie mogła po tym wszystkim pozwolić mu odejść, jeszcze w takim stanie. Co prawda, nie wiedziała, czy dobrze robiła, aczkolwiek coś w nim sprawiło, że zaufała mu - tak, ona, która do ludzi stara się podchodzić z dystansem. Ale on traktował ją wyjątkowo nawet nie wiedząc, że mogłaby podcierać się pieniędzmi. To już dawało jej trochę do myślenia.
- Elijah, zatrzymaj się! Przecież nie mogę cię puścić w takim stanie, zanim dojdziesz do domu, to złapią cię cztery różne odmiany grypy. - rzuciła do niego, kiedy ten był już kawałek od niej.
- Chodź na jakąś kawkę, przy okazji wysuszymy ci ubrania. Oczywiście, nie będę tego traktować jako ofensywy na moją chatę. - dodała, uśmiechając się w jego stronę. Mimowolnie zrobiła krok w przód, jakby chciała zbliżyć się do jego postaci. Miała cichą nadzieję, że nie odrzuci jej propozycji oraz, że nie ma Dantego w domu - to byłaby gehenna.
Elijah Southgate
Elijah Southgate
Fresh Blood Lost in the City
Chłopak momentalnie po usłyszeniu głosu dziewczyny zatrzymał się, jednak nie odwrócił się od razu.
Robił to bardzo powoli żeby nie wyjść na nachalnego gościa, z resztą sam fakt, że został zaproszony był przytłaczający.
- Nie wiem czy powinienem, chociaż może masz rację skorzystam z oferty. -
Podszedł do dziewczyny bardzo powoli krokiem zbitej kaczki po czym zrobił głupią minę, głupi uśmiech nie wiedział w ogóle dlaczego tak zrobił, było to głupie ale nie myślał w tamtym momencie nad tym.
- Mam nadzieje, że nikomu nie będzie przeszkadzało to, że się trochę wpraszam. -

SORKI ZA TAK KRÓTKI POST JESTEM ZMĘCZONY, NIE MAM WENY A CHCIAŁEM ODPISAĆ PO LEKKIM ZASTOJU.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach