Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
[ ZACHÓD ] Posesja Castlecrow'ów
Nie Gru 17, 2017 12:34 am
First topic message reminder :

PARTER


  • HOL
    Miejsce przejściowe, gdzie można na spokojnie ściągnąć z siebie warstwy ubrań i przejść do dalszej części domu.

    KUCHNIA Z JADALNIĄ
    Przestronna kuchnia z nowoczesnym aneksem, pozwała poczuć się prawdziwym szefem kuchni; łukiem można przejść z niej do dużej i klasycznie wyposażonej jadalni. Punktem przykuwającym uwagę jest widniejący nad kominkiem obraz Narodziny Wenus.

    SALON
    Urządzony nowocześnie, aczkolwiek z wielkim gustem. Znajdują się tu trzy kanapy, kilka foteli, wielka ława, telewizor naścienny 60", nagłośnienie oraz duże akwarium. Przedłużeniem salonu jest taras z jacuzzi, z którego można prosto dostać się do altany.

    TOALETA
    Żeby nie trzeba było biegać na górę, jak dwójka wskoczy.

    BIURO
    Miejsce pracy ojca, do którego zawsze trzeba pukać - albo prowadzi konferencję albo tonie w setkach papierów ze swoim współpracownikiem. W centrum znajduje się odrestaurowane XVII-wieczne biurko.

    PRACOWNIA
    To z kolei miejsce pracy mamy, do którego każdy co chwilę jest wołany, aby pochwalić lub zganić naniesione poprawki. Urządzony jak typowa pracownia krawcowej, zapełniona materiałami, szkicownikami i masą ozdób.


I PIĘTRO


  • POKÓJ RAVEN
    Przestronna sypialnia, urządzona przez samą dziewczynę. Bordowy kolor ścian idealnie komponuje się z jasnymi panelami oraz nowoczesnymi meblami. Jej królestwem na ziemi jest wielkie łóżko, zawalone poduszkami i kocami, które to znajduje się zaraz naprzeciwko olbrzymiego okna, z którego rozpościera się widok na kompleks stajenny. Ma też osobistą garderobę [jak każdy w domu], w której można dosłownie utonąć w ilości ubrań - chociaż wbrew pozorom wszystkie są ładnie pozawieszane w szafach oraz poukładane na półkach. No, może prócz tych kilku z rana, kiedy nie wiedziała, w co ma się ubrać.

    POKÓJ JASON'A
    Pokój w całości niemalże oblepiony dźwiękoszczelną pianką koloru czarnego, chyba tylko podłoga się od niej uratowała. Na sporym biurku stoi najważniejszy punkt pokoju - komputer i 3 monitory. Naprzeciw zaś komputera znajduje się green screen.  Niemal zawsze jest tu ciemno, tylko w godzinach streamowania włączane są lampy studyjne. Okna niemal zawsze zasłonięte, lecz uchylone, żeby nie udusić się w dymie papierosowym. Obok biurka stoi oczywiście szafa, ale i tak większość ubrań leży na łóżku po lewej stronie biurka. Jest tam dosłownie góra ubrań. Ale przynajmniej kurze wytarte...


    POKÓJ DANTE'GO
    Sypialnia urządzona w typowo męskim nieładzie. Raven czasem tu zagląda, aczkolwiek nie na długo, gdyż porozrzucane rzeczy mocno kują ją w oczy, aczkolwiek po tylu latach wspólnej egzystencji zdążyła się już z tym oswoić.

    SYPIALNIA
    Alkierz rodziców, do którego nikt poza nimi nie zagląda. Urządzony bardzo klasycznie, z bogatym wyposażeniem, które jawi się na błyszczącej mahoniowej podłodze.

    ŁAZIENKI
    Urządzone nowocześnie, dla wygody. Najwięcej czasu spędzają tu Raven, jej mama oraz Jason, chociaż babskie fatałaszki plątają się na każdym kroku.



NA ZEWNĄTRZ


  • OGRÓD
    Czterdzieści arów dobrze zagospodarowanego terenu, w którym każdy element ma swoje zastosowanie. Znajduje się tutaj obszerna altana z grillem na około czterdzieści osób, murowany basen, trampolina, której nikt już od dawna nie używa [no może czasem], dziesiątki klombów zapełnionych ozdobnymi krzaczkami i mnóstwem rozmaitych kwiatów oraz mały stawik znajdujący się z samego tyłu, otoczony małym zagajnikiem z brzóz.

    STADNINA
    Drugi dom Raven; znajduje się na oddzielnej działce, dosłownie zaraz za wielkim ogrodem. Sam budynek wyposażony jest w paszarnie, siodlarnię, kącik do odpoczynku oraz łazienkę z przebieralnią. Jak na tą chwilę w stajni przebywa czternaście koni, z czego dwa [formalnie jeden] należą do dziewczyny, reszta to konie na hotelu. Kompleks wzbogacony jest o trzy pastwiska, lonżowik oraz dwie hale - krytą i niekrytą. W przyszłości ośrodek ma wzbogacić się o ośrodki do fizjoterapii, aczkolwiek to kwestia jeszcze bardzo niepewna.

    GARAŻ
    Pokaźna kolekcja samochodów głowy domu znajduje schronienie właśnie tutaj. To miejsce umiłowane przez ojca Raven, dlatego mało kto może przestąpić próg tego świętego miejsca.

Elijah Southgate
Elijah Southgate
Fresh Blood Lost in the City
Chłopak momentalnie po usłyszeniu głosu dziewczyny zatrzymał się, jednak nie odwrócił się od razu.
Robił to bardzo powoli żeby nie wyjść na nachalnego gościa, z resztą sam fakt, że został zaproszony był przytłaczający.
- Nie wiem czy powinienem, chociaż może masz rację skorzystam z oferty. -
Podszedł do dziewczyny bardzo powoli krokiem zbitej kaczki po czym zrobił głupią minę, głupi uśmiech nie wiedział w ogóle dlaczego tak zrobił, było to głupie ale nie myślał w tamtym momencie nad tym.
- Mam nadzieje, że nikomu nie będzie przeszkadzało to, że się trochę wpraszam. -

SORKI ZA TAK KRÓTKI POST JESTEM ZMĘCZONY, NIE MAM WENY A CHCIAŁEM ODPISAĆ PO LEKKIM ZASTOJU.
Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Widząc jego minę, wiedziała, że nie może się wycofać. Nawet tego nie chciała. Szczerze, to bardzo ją to cieszyło.
- W żadnym wypadku. Jak nie w jednym, to w innym pomieszczeniu znajdziemy jakiś kąt. - rzekła, zapewniając go i posyłając mu ciepły uśmiech. A propos ciepełka, po tych kilku zdaniach znaleźli się już na schodach. Wielkie drzwi otworzyły się, a do holu wpadła hałda zimnego powietrza, kołysząc wiszącym tam czyimś płaszczem. Raven zdjęła się z siebie wierzchnie rzeczy, po czym zwróciła się w stronę chłopaka.
- Śmiało, wchodź. Tylko teraz tak. Ty się nie rozbieraj, jedynie daj mi swoją kurtkę i szal, zaniosę je do pralni, a ty się rozgość i zaraz do ciebie przyjdę. - mówiąc to, zagarnęła od niego rzeczy i zniknęła gdzieś w głębi korytarzu, z którego jedne drzwi prowadziły do pralni. Uporanie się z suszarką nie zajęło jej dużo czasu, toteż w wielkim salonie znalazła się praktycznie zaraz za chłopakiem.
- Chcesz coś do picia albo jedzenia? - tutaj na chwilę przeszyła go wzrokiem, patrząc, czy aby nie miał jeszcze czegoś przemoczonego. - I czy chcesz jakiś ciuch na zmianę? Mam jakieś męskie, a nie będziesz mi moczył sofy.- chciała powiedzieć, że ma ich ogrom, aczkolwiek ugryzła się przed tym w język, jeszcze wyszłoby, że jest jakaś puszczalska, a każdy ciuszek to pamiątka po innej zdobyczy.
Elijah Southgate
Elijah Southgate
Fresh Blood Lost in the City
El był strasznie szczęśliwy w momencie którym dziewczyna okazała mu swoją gościnę, podążył za nią bez zastanowienia w duszy się uśmiechając. Zastanawiało go tylko co będzie już w środku, jaka będzie po między nimi atmosfera, będzie sztywno a może wręcz przeciwnie? Sam chciał żeby się do siebie zbliżyli jeszcze bardziej niż było to w parku i w herbaciarni, wiedział, że wszystko dzieje się bardzo szybko ale nie przeszkadzało mu to - raczej bardzo mu się to podobało, że wszystko tak niespodziewanie ruszyło do przodu. Po wejściu do środka widząc zrzucającą z siebie odzież dziewczynę chłopak odruchowo sam zaczął się rozdziewać. Po słowach pięknej dziewczyny Elijah oddał swoją kurteczkę oraz przemoczony szalik, ściągnął z siebie również swoje troszkę przemoczone buciki.
- W tym momencie głodny nie jestem, raczej podziękuję, pić również mi się nie chce chociaż jakąś herbatą nie pogardzę - Chłopak podszedł do dziewczyny bardzo blisko po tych słowach uśmiechnął się w jej stronę i spojrzał prosto w oczy.
Nie zdążył jednak zrobić tego co sobie po cichu planował, dziewczyna uprzedziła go swoim pytaniem. Trochę go do zdezorientowało więc postanowił jakoś się ocknąć i na spokojnie odpowiedzieć uroczej osóbce.
- Em, wiesz co mogłabyś mi coś znaleźć a te ciuchy co mam na sobie chętnie bym wysuszył, no wiesz żeby potem wracać już w swoich. Oczywiście jeżeli nie jest do dla Ciebie problem. - Po tych słowach znowu postanowił się zbliżyć do dziewczyny, chciał spróbować jakoś ją oczarować, podziękować również za gościnę. Spojrzał się dziewczynie prosto w oczy, chwycił ją za dłoń i spokojnie, cicho wypowiedział kilka słów.
- Wiesz co? Chciałem Ci bardzo podziękować za wszystko, począwszy od początku naszej znajomości a najbardziej za to, że mnie teraz na chwilkę przygarnęłaś. Poza tym chciałem Ci powiedzieć, że pięknie wyglądasz, olśniewająco wręcz. - El, pierwszy raz w życiu podjął takie ryzyko i pomimo tego, że prawienie komplementów nie sprawiało mu kłopotów to moment w którym odważył się zrobić coś nowego był dla niego bardzo stresujący, widać było to po nim i czuć.
Tak więc chłopak powoli przybliżył się jeszcze bardziej do Raven i spokojnie ją przytulił, objął ją swoimi rękoma i po chwili zaczął płakać drobnymi łezkami, nie był to szloch raczej coś na zasadzie wzruszenia. Znów przy okazji płaczu wydukał z siebie podziękowania chociaż było to prawie niezrozumiałe.
Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Słysząc jego słowa, już zaczęła wycofywać się w kierunku schodów, jednakże on ją zatrzymał. Kiedy dystans między nimi diametralnie się zmniejszył, Raven poczuła coś na wzór speszenia? Tak czy inaczej nie ruszyła się z miejsca, bacznie obserwując każdy ruch chłopaka. Miała nadzieję, że nie jest to kolejny dupek, który liczy na coś więcej po kilku godzinach znajomości. W takim wypadku lep na ryj i won z domu. Wystarczyła jednak chwila, aby przekonała się, że nie było w tym głupkowatych intencji. Słowa, które padły z jego jeszcze nieco sinych ust zbiły ją z pantałyku. Patrzyła na niego wielkimi oczami, nie wiedząc za bardzo, co powiedzieć. Ocknęła się dopiero w momencie, kiedy poczuła jego ramiona okalające jej osobę. Nie wiedziała, że chłopak płaczem, gdyż sama delikatnie zarzuciła na niego ręce, odwzajemniając uścisk. Komplement, jaki otrzymała chwilowo zwiększył siłę jej objęć, jakby w geście powiedziała dziękuję, tak czy siak się przy tym ciut rumieniąc.
- Nie masz za co dziękować, Eli. To dopiero początek, a brzmi trochę... - tutaj odsunęła go tak, aby widzieć jego twarz i małe łezki skrywające się za linią wodną zielonych oczu. - Jak pożegnanie. W takim razie ja też ci muszę podziękować za cudowny czas dzisiaj. - rzekła, pozwalając, aby na jej twarz wpełznął pocieszny uśmiech. Stali tak przez chwilę, patrząc się na siebie, po czym Raven puściła chłopaka, aczkolwiek nie wycofała się ani na krok, dalej stając bardzo blisko niego.
- Teraz zalecę ci po jakieś ciuszki, łazienka jakby co, to drugie drzwi w korytarzu po lewej, a w międzyczasie zrobię nam jakąś herbatę. - nakreśliła mu pokrótce plan działania, po czym oddaliła się schodami na górę, aby przetrzepać szafę. Po dłuższej chwili miała już wybrany dla niego komplecik, licząc na to, że wybrane spodnie będą na niego dobre. Naprędce sama przebrała swój sweter na nieco przydużą bluzę z kapturem w kolorze butelki po piwsku. Po tym zleciała na dół i podeszła do Luliego, aby przekazać mu wybrany zestaw.
- Koszulka będzie dobra i wzięłam jakieś takie dresy, żeby w miarę pasowały. - rzuciła w eter, wszystko wkładając mu w ręce.
Elijah Southgate
Elijah Southgate
Fresh Blood Lost in the City
Bitwa ze sobą którą wcześniej rozpoczął chłopak ciągle trwała, nie dużo się zmieniło od momentu w którym wylał z siebie swoje emocje. Będąc w niemałym szoku nie potrafił nawet zareagować na to co mówiła do niego dziewczyna, po prostu był nieobecny. Nie minęło kilka chwil a chłopak został sam, dziewczyna poleciała poszukać ciuszków w które El mógłby się przebrać, stał nieruchomo w jednym miejscu i czekał grzecznie trochę sobie głęboko wzdychając. Chwilę później Raven była już przy boju i rzuciła w niego jakimiś ubraniami, spróbował wszystko złapać za pierwszym razem chociaż, że jest lekkim niezdarą to coś mu wypadło i musiał się po to schylać. Chcąc się trochę rozciągnąć i wybudzić z głupiego humoru El stanął przed spodniami i w majestatyczny, zgrabny sposób zgiął się po te ubranie żeby potem chwycić je i szybko podnieść się do góry.
- Dziękuję, to miłe bardzo. - Elijah bez zastanowienia gdy miał już pełny komplet ubrań do przebrania zaczął się rozbierać, odwrócił się tylko przed tym w drugą stronę żeby tak do końca nie było przypału chociaż wiedział, że robi źle - jak już zaczynał miał do tego wątpliwości ale jak postawił pierwszy krok to musiał już dokończyć przynajmniej tak sądził. Ściągnął na początku swoją koszulkę, gdy ją ściągnął ukazało się jego dobrze zbudowane ciało, nie wyglądał na pierwszy rzut oka na takiego a jednak można było się zdziwić poznając go nieco bliżej albo po prosu poznając go w lato. Po chwili szybko wskoczył w koszulkę którą otrzymał od Raven, odwrócił się w jej stronę i zapytał.
- I jak? Dobrze leży? - Po tym pytaniu chwilę jeszcze po pozował i znów odwrócił się w drugą stronę tym razem jednak schował się nieco bardziej bo już wiedział przy pierwszym razie, że źle robi. Swoje spodnie zrzucił szybko z siebie i założył dresiki od panienki. Gdy już był cały odziany w nowy strój podszedł bliżej do dziewczyny i strzelił głupią pozę.
- Jest źle, czy jeszcze gorzej? - Zaśmiał się lekko po tych słowach i uśmiechnął szeroko, dziękując tym samym lekkim skinieniem głowy swojej znajomej.
Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Kiedy świeże ubrania spoczęły w jego rękach, dziewczyna szybko oddaliła się do kuchni, chcąc przygotować wcześniej obiecaną herbatę. Z przeszklonych półek powyjmowała to co trzeba, w międzyczasie jednak decydując się na kakałko. Chciała również zaproponować tą opcję chłopakowi, ale wyjrzała zza rogu w nieodpowiednim momencie - on, w jej oczach półbóg, stał półnagi w salonie. Gdyby teraz ktoś wszedł do domu, to byłby przypał. Wielki. Mimowolnie na widok jego dobrze zarysowanych pleców przygryzła delikatnie wargę. Całe szczęście, że tego nie widział, ale mimo to po chwili schowała się za rogiem, z lekka speszona takim widokiem. Może i miała z nim do czynienia wcześniej, aczkolwiek w ostatnim czasie trochę się od niego odzwyczaiła.
Słysząc pytanie chłopaka, wyjrzała zza rogu jak gdyby nigdy nic, przyjmując maskę czystego spokoju na swoją twarz.
- Supi. - rzuciła krótko, w powietrzu wykonując znak w stylu wszystko okej. Szybko uporała się ze zrobieniem ciepłych napitków, po czym zebrała je na tackę, dorzucając jeszcze miskę z pierniczkami jej mamy. Z całym zestawem udała się do salonu, gdzie zastała już przebranego chłopaka.
- Gorzej być nie może. - rzuciła złośliwie, po czym jej twarz przyozdobił cwaniacki wyszczerz. Tacę położyła na stole, układając jej zawartość na szkle, nieświadomie narzucając, gdzie kto będzie siedział. Ona sama walnęła się na kanapę, już po chwili dzierżąc w lepkich rączkach kakao w konikowym kubku.
- To poopowiadaj mi coś jeszcze o sobie... W sumie, to nigdy jeszcze nie gościłam aktora w swoim domu. - powiedziała, upijając łyk. Albo w sumie nie, czekaj. Jednak gościła. Kilku, kilkunastu.
Elijah Southgate
Elijah Southgate
Fresh Blood Lost in the City
Widać było już po chłopaczynie, że jest lekko zmęczony choć na pierwszy rzut oka mogło się wydawać inaczej, jak ktoś był bardziej spostrzegawczy powinien spokojnie to dojrzeć. Jednak w momencie kiedy Eli postanowił wreszcie posadzić swoje cztery litery na kanapie wszystko się zmieniło. Jak się tylko rozsiadł to wypłynęło z niego całe jego zmęczenie, widać było, że jest jak żywy trup z jednej strony ucieszony, że wreszcie usiadł i może sobie odsapnąć a z drugiej trochę speszony faktem, że jest w takim stanie przy swojej nowej koleżance. Po pytaniu dziewczyny chłopak miał chwilę zawieszki, nie wiedział co się w okół niego dzieje po prostu się wyłączył żeby naładować szybciutko troszkę baterie, zebrał w końcu myśli i wydusił z siebie kilka słów.
- No to ten, w sumie to nie wiem zbytnio co mogę Ci powiedzieć, jeżeli to już jest ten moment w którym jesteśmy zmęczeni, jest trochę późno to mogę zacząć wylewać na Ciebie swoje żale, chociaż czy chciałabyś tak szybko do tego przejść? - To co powiedział było powiedziane w taki troszkę niechlujny sposób, jakby już nic mu się nie chciało z drugiej strony miał z tyłu głowy, że pracuje w tym momencie na swoją reputację. Szybko się ogarnął otrząsnął i spróbował poprawić to co przed chwilą powiedział.
- Wiesz co? Przepraszam za to, jestem strasznie głupi, że coś takiego powiedziałem a mogło to zabrzmieć nieco źle.
Chociaż z jednym muszę się zgodzić nie wiem zbytnio co mógłbym Ci opowiedzieć. Fakt, może coś by się znalazło odnośnie treningów, nawet tych wokalnych bo o zgrozo to też musieliśmy ćwiczyć, hah. -
Elijah po tych słowach lekko się zaśmiał i sięgnął po ciepłe piciu przygotowane przez przemiłą osóbkę.
Dziękuję za coś tak dobrego! Chwilę później zanurzył swoje usta w jeszcze nieco gorącym napoju.
Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Widziała, że chłopak ledwo co trzymał się na nogach. Nie było to dla niej wielkim zdziwieniem - w końcu oboje mieli za sobą bardzo barwny dzień. Ona sama, leżąc na kanapie, odczuwała napływające zmęczenie, które wzmagało na sile z każdym kolejnym łykiem ciepłego kakałka.
- Nie ma sprawy. Ściany tego domu słyszały już tyle historii, że chyba mnie nie zaskoczysz. - powiedziała zachęcająco, dając mu wybór. Nie była wścibska, więcej, nie potrafiła na siłę wtryniać się w czyjeś prywatne sprawy, sama mając ich dość trochę na głowie. Potrafiła wysłuchać i w miarę możliwości doradzić, ale nigdy nie nalegała, nie miała nawet zamiarów.
- Śpiewasz? - zapytała, nieco wychodząc z wieczornego letargu. - Ja bym się nie odważyła. Brzmię tak, jakbyś złapał kurę, a ta wydawałaby ostatnie skrzeczenia ze swojego gardła, widząc katowski pieniek przed sobą. - zaśmiała się, aczkolwiek to co mówiła, było nagą prawdą. Może i jej miękką barwa głosu była przyjemna przy rozmawianiu, ale kiedy próbowała wydobyć z siebie cokolwiek na kształt śpiewu, straszyła. Mimo to, pogodziła się ze swoim brakiem talentu wokalnego, skupiając się na tym, co wychodziło jej o niebo lepiej.
Ich rozmowa została nagle przerwana przez wtargnięcie do salonu jej wilczaka, który z jęzorem rzucił się w kierunku Elijah'a.
- Rhego, zostaw! - naprędce odłożyła kubek z herbatą, po czym rzuciła się w kierunku psiska, które namolnie oscylowało wokół siedzącego chłopaka. Raven chwyciła go za obrożę, próbując odciągnąć go od swojego rozmówcy, co po chwili przyniosło rezultaty.
- Przepraszam za niego, lubi poznawać nowych ludzi. - rzuciła stojąc zaraz na przeciwko bruneta, po czym jej twarz przyozdobił pobłażliwy uśmieszek.
Elijah Southgate
Elijah Southgate
Fresh Blood Lost in the City
El skończył na ten moment picie po czym odłożył filiżankę na swoje miejsce, tak żeby nie przeszkadzała mu w rozmowie. Jak mogła przeszkadzać? Ano jak duża część ludzi na świecie lubi sobie podczas rozmowy gestykulować rękoma.
- Nah, odpuszczę sobie dzisiaj. - Uśmiechną się lekko po czym zgrabnie przeszedł do drugiego pytania, chwilkę się zastanowił i bum!
- Tak, nie chwaląc się jestem niezgorszym śpiewakiem! Chociaż nie robiłem nigdy tego jakoś tak no wiesz, dlatego, że chciałem - raczej było to wymuszone aczkolwiek przyjemne dlatego nie narzekam. - To co mówił chłopak było poniekąd a praktycznie w stu procentach prawdą, jedynie na początku miał z tym problem, nie z brakiem talentu czy umiejętności a raczej samym śpiewaniem po prostu był uparty i nie chciał tego robić.
Jednak po namowach później wszystko już szło do przodu - jego aktorskie umiejętności oraz wokalne.
Momentalnie jakiś pieszczok rzucił się na chłopaka który nie był wcale jakoś przerażony czy też zagubiony z tego powodu, wręcz przeciwnie na lizanie psioka odpowiadał głaskaniem.
- No jaki śliczny piesek? No kto ma takie uszka? - Zabawę z psem która najwyraźniej podobała się chłopakowi przerwała właścicielka, popatrzył na nią z głupkowatym ale szczerym uśmiechem.
- Przepraszasz mnie? To było miłe! Lubię takie potworki, nie przejmuj się. - Po tych słowach zaśmiał się lekko i podniósł swoje cztery litery z fotela, podszedł do dziewczyny popatrzył się jej prosto w oczy uśmiechnął się i lekko ukłonił, chwilę później już znajdował się na ziemi siedząc przed psiakiem po turecku.
- No to co kolego? Pobawimy się? Skierował swoje słowa oczywiście w stronę czteronożnej istoty.
Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Podobało jej się to jak podchodził do zwierząt. W takiej sytuacji nie jedna osoba miałaby pretensję i odpychała tego bydlaka na ile by mogła, ale on był inny. Rhego merdając ogonem zbliżył się do siedzącego przed nim Elijah'a i sam zaczął podkładać swój wilczy łeb pod jego delikatne dłonie.
- Polubił cię. To znaczy, że dobry z ciebie człowiek. - rzekła spokojnie, swoje złote oczy przenosząc z srebrzystego psiego cielska na twarz chłopaka. Po tym automatycznie dopiła jawiące się w jej kubku resztki kakaa, po czym wstała i odniosła go do zlewu. Wychodząc, porwała z szafki paczkę paluszków, z którymi przysiadła na kanapie, lokując się zaraz obok zajętej zabawą parką.
Elijah Southgate
Elijah Southgate
Fresh Blood Lost in the City
El bawił się z psem w najlepsze, tu go gdzieś podrapał, tu go gdzieś po miział zaś za chwilę gadał do niego jakieś totalne głupoty pokroju: No kto jest takim pieskiem? No kto jest taki? itd. Chwilkę później dziewczyna wybyła z pokoju jednak nie było jej długo. Na słowa dziewczyny chłopak nie zareagował był zbyt zajęty czworonożnym kolegą, jednak zabawa w końcu musiała się skończyć. Elijah postanowił zakończyć te pieszczochy i wrócić do Raven, chciał ponownie skupić się całkowicie na tej piękności. Wstał więc z ziemi i klepną sobie obok niej na kanapie, swoją ręką sięgnął po kilka paluszków i momentalnie zapakował je sobie do buzi i najzwyczajniej w świecie je zjadł.
- Wiesz, że jesteś strasznie piękna? Nie mówię tego teraz bo chcę Cię poderwać czy coś takiego, w sensie mówię Ci to bardziej jak przyjaciółka czy koleżanka no wiesz, stwierdzam pewien fakt kurka. Wyglądasz olśniewająco aż nie mogę się normalnie napatrzeć. Chłopak mówiąc te słowa ciągle był skupiony na pięknej twarzy a szczególnie wpatrzony był w oczy Rav. Nie można też pominąć sposobu w jaki to mówił, był on nieco chaotyczny tak jakby się trochę pogubił w tym co chciał rzeczywiście przekazać, nie chciał też jak to sam podkreślił wyjść na podrywacza - od taki przyjacielski komplement. Chwilę po tym odwrócił się i usiadł "prosto", oparł głowę o tylnią część kanapy i zamkną oczy pogrążając się w swoich myślach..
Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Jego stwierdzenie wprawiło ją w niemałe osłupienie, chociaż nie wiedziała czy bardziej przejął ją fakt rozbudowanego komplementu czy bezpośredniego friendzonu. W sumie to dawno nie słyszała, aby ktoś zwrócił się do niej w tak... ładny sposób. Przekręciła głowę w kierunku psa, chcąc pod włosami ukryć nabierającego karmazynu policzki.
- Dziękuję ci bardzo za te słowa. Są bardzo budujące. - rzuciła z uśmiechem, ponownie zatrzymując na jego oczach, które już teraz były zamknięte. - Ty też jesteś niczego sobie, Lulu. - odbiła piłeczkę, nie bawiąc się w zbędne koloryzowanie. Chodziło o przekaz, nie?
- O czym teraz myślisz? - zapytała, opierając się łokciem o tył kanapy, tym samym zwracając swój siad w jego kierunku.
Elijah Southgate
Elijah Southgate
Fresh Blood Lost in the City
Nawet słowa dziewczyny nie wybudziły go na początku z jego transu.. Siedział tak a raczej można powiedzieć, że leżał w pozycji siedzącej, nie ważne jak to brzmi tak było. Chwilkę później chłopak "przebudził" się i spojrzał z powrotem na Rav Dziękuję za komplement, to bardzo miłe. Odparł spokojnie po czym przybliżył się do ślicznotki. Myślałem o tym wszystkim, o tym co się stało dzisiaj. Fajna historia warta przypomnienia kiedyś tam w przyszłości. Zaśmiał się lekko po tych słowach, poprawił swoje włosy i znowu rozklekotał się na kanapie.
Czy jest może coś co chciałabyś porobić? Albo coś co chciałabyś mi hihi.. Opowiedzieć?
Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Bezsilność, jaka wynikała z narastającej potrzeby snu powoli pętała zmysły Raven, powodując że dziewczyna chciała już znaleźć się w swoim łóżku. Nie mogła jednak zostawić tutaj gościa samego, ani tym bardziej go wyrzucić.
- Limit słów na dziś mi się wyczerpał. - zaśmiała się, opierając głowę na oparciu, cały czas będąc zwrócona w jego stronę. - Fajnie dzisiaj było, dawno w sumie się tak nie bawiłam.
Elijah Southgate
Elijah Southgate
Fresh Blood Lost in the City
Dzień minął bardzo szybko, noc też powolnym tempem nas nie zaskoczyła - wręcz przeciwnie, minuty, sekundy wszystko leciało bardzo szybko chociaż w pewnym momencie złapał wreszcie dwójkę młodzieńców czas za nogi.
Było już późno, wkradło się zmęczenie więc jest to zrozumiałe.
Powinienem już, że tak powiem się wyautować? Widzę, że już padasz z resztą ja też no i nie chcę być nachalny czy coś takiego. Odpowiedział chłopak spokojnie chociaż widać było, że troszkę posmutniał chciał żeby ten dzień, ta noc te chwile trwały wiecznie, strasznie dobrze było mu w towarzystwie uroczej Raven. Lepiej spędzonego dnia nie mógł sobie wymarzyć chociaż wszystko co dobre kiedyś się kończy jak to kiedyś ktoś powiedział.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach