Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Ulica
Pon Gru 07, 2015 7:46 pm


Ostatnio zmieniony przez Alex dnia Wto Gru 08, 2015 9:51 pm, w całości zmieniany 1 raz

Jedna z wielu zwyczajnych ulic w tym mieście. Nic nadzwyczajnego. Całkiem zadbana, znajdująca się niedaleko centrum miasta, dzięki czemu niemal o każdej porze można kogoś spotkać. Przy niej również znajdują się wszelkiego rodzaju kawiarnie, restauracje i sklepu, ale z pewnością nie ma ich tyle, ile w samym centrum - w końcu to tam zbiera się spora gromada mieszkańców, gdy chcą się zabawić nocą lub spędzić miło czas za dnia. Owszem, w lokalach przy tej ulicy również tętni nocne i dzienne życie, jednak zdecydowanie nie w takim natężeniu jak w centrum. Ze względu na połączenie komunikacyjne, dostępność różnych miejsc rozrywkowych i gastronomicznych oraz względną ciszę w nocy ludzie często szukają w tej okolicy mieszkań do wynajęcia lub kupna.

Ulica


Na tym terenie nie ma ingerencji pracowniczej.
Jesteś zainteresowany pracą na ulicy? Kliknij na W.


***

Czy to coś nowego, że znów ktoś wkurwił Alex do tego stopnia, że ta postanowila sobie darować, wziąć gitarę w pokrowcu i psa i pójść przed siebie? No raczej nie. Wright była wściekła wszystko ją denerwowało. Dodatkowo czuła się strasznie bezsilnie. Szczerze? Choć Amerykanka się by do tego nigdy nie przyznała to jednak tęskniła za domem. Dokładnie za czasem, kiedy jej ojciec żyła, a ona sama wiodła spokojne życie w San Francisco. Była jednak świadoma, że to już przeszłość. Tamto już nie wróci. Nie może, a ona sama musi sobie jakoś radzić.
No nic, wracając do sytuacji Wright. Dziewczyna potrzebowała się jakoś zrelaksować. Przeszła się spory kawałek drogi, nieco ją to uspokoiło, ale nie do końca. Potrzebowała się na czymś wyżyć. Było kilka opcji na to, na przykład wplątanie się w jakąś bojkę. Zostawało jednak pytanie czy warto było to zrobić i pewnie po raz kolejny oberwać? Z resztą Roverowi mogłoby się wtedy oberwać, a ona nie chciała by psu się coś stało, więc raczej ta opcja odpadała. Postanowiła wyrzucić z siebie te negatywne uczucia przez coś zupełnie innego, a dokładnie przez muzykę. Znalazła sobie odpowiednie miejsce na jednej z ulicy. Wyjęła z pokrowca Angie, etui zostawiła otwarte przed sobą. Instrument nastroiła i zaczęła. Grała dość długo, a jej pierwsze utwory nie należały do tych spokojnych. W końcu jednak opanowała się nieco i zmieniła z nieco spokojniejsze i łagodniejsze brzmieniem. Poskutkowało to nieco większą ilością drobnych wrzuconych do pokrowca od jej gitary. Alex ogólnie jakoś bardzo nie skupiała się na otaczających ją ludziach. Zwyczajnie ją nie interesowali. Czasem tylko zerknęła tylko na ludzi. Podczas tego wszystkiego Rover zajmowała się sobą, ale nie odchodził za daleko od swojej właścicielki. Tak, Rover był mądra psiną.
Dosłownie chwilę temu skończyła jeden z utworów Starset. Chwilę zastanawiała się nad kolejnym, ale pomimo tego zastawienia jej palce nie przestawały wędrować po strunach i gryfie Angel. W końcu zdecydowała się na kolejny utwór.
- Oh well, honor for all
Of the big and the small
Well, the taller they stand
Well, the harder they fall
We live for today, but we die for the next
with blood in our veins and the air in our chest
Oh, we step into war with our hearts on the line
Dirt on our boots, it shakes free over time...
- zaczęła nucić i śpiewała dalej wybraną piosenkę
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Wto Gru 08, 2015 5:46 pm
Ines często przebywała poza domem, włócząc się bez celu po tłocznych ulicach miasta. Tylko wtedy mogła poczuć się naprawdę wolna, bez obaw, że znów będzie sama. Trudno żyć z takim panicznym lękiem. Jedynie obecność ludzi mogła ją w pełni wyciszyć i dać wytchnienie. To aż dziwne, bo zazwyczaj głośne rozmowy, krzyki, bieganiny przeszkadzają człowiekowi w skupieniu się na swoich myślach. Tymczasem Ines to zupełnie nie przeszkadzało.
Szła spokojnym krokiem, mijając przechodniów. Czasem uśmiechnęła się do kogoś znajomego, innym razem stanęła, by przyjrzeć się jakiejś interesującej wystawie. Teraz jednak zatrzymało ją coś zupełnie innego. Pośród gwaru dosłyszała dźwięk szarpanych strun tak dobrze znanego jej instrumentu. Rozejrzała się, odnajdując wzrokiem niedaleko ową gitarzystkę. Dziewczyna musiała mieć wprawę w tym, co robi. Każdy dźwięk wydobyty z instrumentu był jedynie częścią całości, lecz białowłosa przysłuchiwała się wszystkim z osobna. Przyglądała się z podziwem Alex od pewnego już czasu, jednak dopiero teraz zbliżyła się w kierunku dziewczyny. Wcześniej tego nie słyszała, ale gdy znalazła się obok, jej uszom nie umknął śpiew gitarzystki. Była urzeczona jej talentem. Sama zawsze chciała nauczyć się grać na podobnym instrumencie, nie mówiąc już o tym, że brakło jej talentu wokalistycznego.
- Jesteś świetna. Szkoda by było, gdyby taki talent marnował się tutaj, na miejskim chodniku.
Zdecydowała wreszcie wyrzucić z siebie to, o czym właśnie myślała. Nie ukrywała zachwytu, który czuła po wysłuchaniu występu dziewczyny. Uśmiechnęła się delikatnie, bez żalu wrzucając do jej pokrowca kilka drobnych, które akurat miała przy sobie.
- Cóż... Należy Ci się dużo więcej...
Zauważyła ze śmiechem, rozkładając bezradnie ręce. Niestety, więcej pieniędzy przy sobie nie miała. Nie przewidziała wcześniej, że mogłyby się jej przydać.
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulica
Sro Gru 09, 2015 7:32 pm
Kontynuowała swój mały popis umiejętności. Nie przejmowała się ludźmi dokoła siebie. W końcu nie musiała. Amerykanka wiedziała, że Rover w razie potrzeby odstraszy potencjalnych agresorów oraz złodziej i ostrzeże swoją panią. Tak, psina była dobrze wyszkolona. Jednak ktoś tam postanowił w jakimś stopniu zbadać o bezpieczeństwo.
Szczerze? Lubiła tę piosenkę. Zwyczajnie podobał się jej tekst i podkład. Dla Amerykanki było w niej coś bardzo życiowego. W końcu utwór Lichta opowiadał o walce i buncie, co nie? A bunt był dla ciemnowłosej chlebem powszednim.
Nie zwróciła na początku uwagi na nieznajomą dziewczynę. Była zajęta graniem. Wielu się zdarzało na nią patrzeć zwłaszcza, gdy grała. Za to Rover od razu zwrócił uwagę na białowłosą, gdy ta się do jego właścicielki zbliżyła. Pies przyglądał się nieznajomej uważnie i z pewnym zaciekawieniem. Jednakże po dłuższej chwili Amerykanka zrozumiała, że czyjś wzrok jest w niej utkwiony od dłuższego czasu. Mimo to spojrzała na nieznajomą dopiero wtedy, gdy skończyła utwór. Burzowe spojrzenie Alex dokładnie obejrzało od stóp do głowy nieznajomą, a palce Amerykanki dalej zwinnie poruszały się jeszcze przez chwilę po gryfie i strunach. Dziewczyna zdawała się młodsza od niej i miała dość niecodzienny odcień włosów. W sumie to Alex cała postać dziewczyny przywodziła na myśl jakąś lodową czarodziejkę czy coś w ten desen.
- Zwyczajna - powiedziała po chwili Wright, a na jej ustach widniał ten lekko łobuzerski uśmieszek tak bardzo typowy dla niej. Rover przyglądał się dalej nieznajomej. - I nie marunje. Ja zarabiam - dodała zaraz. Tak, czasami słyszała, że jest genialna. Jej gra jednak była wypracowana przez lata ćwiczeń. A co do głosu… Cóż, ktoś tam na górze po prostu się w tej kwestii postarał. Chyba stwierdził, że za te krzywdy dane Amerykance coś jej się jednak należy. Choć nie powiem, Alex zawsze się ciut lepiej robiło, gdy ktoś ją doceniał.
- Dziękuję - powiedziała, gdy dziewczyna wrzuciła do jej pokrowca pieniądze. W tym czasie Rover postanowił wstać i obwąchać nieznajomą. - Nie bój się. Nie gryzie. Chyba, że będziesz chciała mi coś zrobić to stanie w mojej obronie - powiedziała dość szybko ciemnowłosa. Alex po chwili przeniosła wzrok na Angie. Zastanawiała się czy coś jeszcze zagrać. Niby mogła zagrać jeszcze kilka kawałków, ale ciekawiło ją nieco to jak się rozwinie jej rozmowa z białowłosą, jeśli w ogóle się coś stanie. Po chwili przeniosła swoje nieco zmęczone, burzowe spojrzenie znów na młodszą dziewczynę.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Pią Gru 11, 2015 5:40 pm
Ines zawsze przysłuchiwała się występom ulicznym, a zwłaszcza, gdy jakiś szczególnie podpadł jej do gustu. Nigdy nie szczędziła pieniędzy dla tak uzdolnionych ludzi, choć sama nie mogła powiedzieć, że ma ich wiele. Po prostu czuła, że takim osobom nieraz są bardziej potrzebne, choćby po to, by mogły dalej rozwijać swój talent. Alex miała w sobie to coś, co wprost zaciągnęło ją tutaj. Cóż, białowłosa miała słabość do gitarzystów. Lecz w muzyce tej dziewczyny było coś oryginalnego, doskonale było słychać, ile ćwiczeń i pasji w nią włożyła.
- Aleś Ty skromna... Nie żartuj, dla mnie była wyjątkowa.
Szeroki uśmiech nie znikał z ust dziewczyny, która była wyraźnie zafascynowana. Nie zdążyła powiedzieć nic więcej, gdy pies Alex postanowił zapoznać się z jej zapachem. Ines roześmiała się, wyciągając dłoń w jego kierunku. Prędko jednak została poinformowana, że zwierzę nie zrobi jej krzywdy, na co kiwnęła głową i przykucnęła, by pogładzić go po głowie. Zapewne nie było takiej konieczności, gdyż do czynienia miała z wilczurem, a ze swoim nienajwyższym wzrostem spokojnie mogłaby obejść się bez tego.
- Piękny.
Zauważyła, wreszcie niespiesznie cofając rękę i podnosząc się ponownie do pozycji stojącej.
- Więc Cię chroni? Czasem mam wrażenie, że zwierzęta są lepszymi przyjaciółmi od ludzi.
Dodała, po krótkim przyjrzeniu się psu. Naprawdę czuła szacunek do tych zwierząt, gdyż były jedynymi, które tak przywiązywały się do swoich właścicieli. Białowłosa znów spojrzała na Alex. W zasadzie, nie spodziewała się, że zostanie tak mile potraktowana. W końcu zaczepiła ją, gdy ta była zajęta swoją grą. Lecz skoro miała jeszcze okazję, pragnęła porozmawiać nieco więcej z ową dziewczyną. Prawdę mówiąc, zainteresowała ją.
- Powiedz, piszesz własne utwory?
Zapytała z ciekawością, zgarniając dłonią białą grzywkę, która opadła jej na oczy. Nie codziennie miała możliwość porozmawiania z kimś, kto tak dobrze gra na gitarze. Ines odnosiła zresztą wrażenie, że to nie tylko sposób na zarobek, ale również pasja Alex. Właśnie to ją tak ujęło, gdy pierwszy raz spojrzała w jej twarz.
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulica
Nie Gru 13, 2015 12:27 am
Alex nigdy by nie umiała grać jak teraz, gdyby nie ćwiczyła codziennie. Oczywiście miała jakiś wrodzony talent do gry, jednak gdyby o niego nie dbała to już dawno by go straciła. Grą na gitarze zaraził ją ojciec. Dzięki mu za to! Amerykanka teraz nie byłaby w stanie wyobrazić sobie życia bez gitary. To właśnie ojciec był tym jej pierwszym nauczycielem, a potem wspierał i zachęcał do rozwijania talentu, który pokazał się u Alex. Nigdy nie narzekał na wożenie Alex na zajęcia, nigdy nie wątpił w córkę i nie zniechecał. A nawet jeśli jego słowa bywały czasem gorzkie dla Wright dawały jej jakby takiego kopniaka do tego by działać. Piękne, prawda? Dla Amerykanki ojciec był podparciem, opiekunem i wzorem. Wzorem, ktorego zabrakło w najgorszym momencie...
Ona skromna? No może trochę, bo jakoś bardzo nie przepadała za chwaleniem się jakimiś szczegółami ze swojego życia z innymi. Choć oczywiście była masa sytuacji w których Amerykanka popisywała się swoimi zdolnościami. Zaraz na jej ustach zawidniał lekko zawadiacki uśmieszek.
- Raczej świadoma faktu, że na ziemi są ode mnie lepsi gitarzyści. W pewnych sprawach trzeba mieć w sobie trochę pokory. Mimo to miło jest usłyszeć pochwałę dla swojej gry - powiedziała od razu bez większego zastanowienia. Mimo wszystko siedziała w niej pewna pokora. Przynajmniej jeśli chodziło o sprawy z muzyką. Co nie zmieniało faktu, że wielu zazdrościło jej talentu.
Och, bogowie! Jakże Rover był zadowlony z głaskania. No po prostu w tej chwili nie było dla niego nic lepszego. Merdał zadowolony ogonem. Mała łajza... pomyślała nieco rozbawiona Wright.  Zawsze bawiły ją takie sytuacje jak ta w wydaniu z jej psem. Rover był kochany, ale miał jedną słabość, a dokładnie taką, że był strasznym pieszczochem.
- Ci... Bo zacznie się jeszcze przez to pysznić czy coś... - postanowiła zażartować. Tak, Alex i jej dziwne poczucie humory. Za to Rover nie był zadowolony z braku głaskania. No ale cóż, postanowił podejść do swojej pani i poprosić o pieszczoty. Alex bez wahania pogłaskała psine po łbie. Przez większość czasu burzowe ślepia Amerykanki były utkwione w nowej towarzyszce. Jednakże, gdy ta zadała kolejne pytanie wzrok ciemnowłosej przeniósł się na psa. Dłuższa chwilę milczała, zastanawiając się nad pytaniem dziewczyny.  - Jako jeden z niewielu... Heh... Wiesz, trochę w tym racji - powiedziała, a na jej usta na parę krótkich minut zawitał dość smutny uśmiech. Zaraz jednak znów uśmiechneła się typowo dla siebie i przeniosła spojrzenie na białowłosą.
- Ten, tekstów nie tworzę jeśli o to ci chodzi. Trochę próbowała, ale jakoś mi to nie szło. Wole już tworzyć melodię. Łatwiej mi to przychodzi - odparła.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Wto Gru 15, 2015 12:24 am
Pewnym jest, że Alex nie jest jedyną gitarzystką na świecie i są osoby bardziej doświadczone, ale nie zmieniało to faktu, iż prezentowała sobą - choćby samym wyborem piosenek - swój odmienny styl. Wiadomo przecież, że nie ma dwóch jednakowych osób. Jednak Ines miała tą słabość do muzyki, że w każdej znajdowała coś pięknego. Szczególnie lubiła gitarę, to prawda, ale czyż inne instrumenty nie są równie piękne?
Widząc zadowolenie pupilka Alex z pieszczot, Ines sama wahała się, czy i kiedy powinna przestać. Trudno było tak po prostu odebrać mu tę chwilę, z której wyraźnie się cieszył. Jednak wreszcie dała radę cofnąć dłoń, a wtedy automatycznie spojrzała na Alex, jakby przeczuwając, że w jakiś sposób to skomentuje. Wyglądała na rozbawioną, a na jej komentarz także i białowłosa zachichotała.
- Psy to naprawdę zabawne stworzenia. Szczególnie ten Twój pieszczoszek.
Skomentowała, spoglądając z sympatią na owczarka. W tym momencie nie zdołała wychwycić dość smutnego uśmiechu, który wymalował się na twarzy Alex, jednak gdy jej wzrok powrócił na nią, zrozumiała, że mogła powiedzieć coś, co przywiodło jej na myśl jakieś wspomnienia... Dlatego zmiana tematu była tutaj chyba najlepszym wyjściem. Nie zamierzała wyciągać z niej niczego, bo to nie było istotne. Mogłaby przez to jedynie skrzywdzić Alex.
- Hmm, rozumiem.
Odparła bez zbędnych uwag, zdaje się, że wiedząc w czym rzecz. Sama przecież często próbowała nowych rzeczy i niczym dziwnym byłaby informacja, iż zabierała się kiedyś do pisania tekstów piosenek, czy choćby wierszy... Raczej z mało satysfakcjonującym rezultatem. Do tego trzeba mieć żyłkę.
- Wiesz, zazdroszczę Ci. Chciałabym tak grać, ale nigdy nie miałam nawet okazji spróbować.
Powiedziała, jakby w lekkim zamyśleniu. Po chwili jednak ożywiła się nieco.
- Trochę głupio gadać tak wciąż o Tobie. Skoro już wiem co jest Twoją pasją, to i ja mogę powiedzieć, że moją jest malowanie. No, czasem weźmie mnie na szkice, choć zdecydowanie wolę farby. Może kiedyś będę miała okazję pokazać Ci jakiś mój obraz...
Dodała po chwili, uśmiechając się szeroko. Nie miałaby nawet nic przeciwko temu, żeby dać jej jedno ze swoich dzieł. Ines raczej nie przywiązywała się na tyle do swoich tworów, by nie dzielić się nimi z osobami, które je doceniają. Sama była dość wymagająca w stosunku do swoich prac, wszystko zawsze musi być idealnie dopracowane. Ale taki to już urok Ines.
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulica
Pią Gru 18, 2015 11:09 pm
Zerknęła na swojego kundla, kiedy dziewczyna powiedziała, że psy są zabawne. W sumie było w tym trochę racji. W końcu ile razy podśmiechiwała się z pewnych zachowań swojego wiernego towarzysza jak na przykład bieganie za swoim ogonem? Oj, dużo razy, bardzo dużo razy. Sam Rover bardzo często poprawiał humor swojej pani.
- Bardziej bym powiedziała, że są uroczę - rzekła, uśmiechając się lekko do psiaka, tarmosząc go przy okazji za uszami. Rover za te pieszczoty merdał wesoło ogonem i wręcz prosił się o więcej.
Tak, lepiej nie było wymuszać czegokolwiek na Alex siłą. Tym bardziej jak nie znało jej się za bardzo. Amerykanka była osobą butną, Nienawidziła, gdy ktoś siłą próbował ją sobie podporządkować, zmienić poglądy czy zrobić cokolwiek innego. Z resztą ciemnowłosa potrzebowała poczuć do kogoś zaufanie by zacząć mu opowiadać o jakiś większych szczegółach ze swojego życia. Nie lubiła się zwierzać obcym. W takich sytuacjach czuła się niekomfortowo. Po prostu nie chciała pokazywać tej swojej słabszej strony nieznajomym, a nawet tym bliższym ziomkom nie zwierzała się ze swoich kłopotów czy wspomnień, które czasami ją zaczynały znów palić i zżerać. Cóż… Taki typ… Dawała sobie pomóż tylko tym najbliższym i najwierniejszym, ale i to nie zawsze przychodziło z łatwością. Trudno było do niej do końca dotrzeć.
Cóż, nie czuła się na siłach do pisania piosenek. Wiedziała, że nie miała aż takiego pięknego talentu literackiego, by ubierać słowa by pasowały do piosenki, miały sens i przekaz, który nie byłby zbytnio banalny. Nie było się w tej kwestii co oszukiwać. Ciemnowłosa wolała być sama ze sobą szczera w takich kwestiach by przypadkiem w późniejszym czasie się na czymś nie sparzyć.
- To nie zazdrość. Rusz się, zapracuj na gitarę, poprosi o jej kupienie, a potem ucz, ćwicz. Zapracuj na plon, który zbierzesz później. Jeśli się czegoś chce to powinno się o to walczyć. Gdybanie i mówienie jakby to się coś chciało nic nie da - powiedziała prosto z mostu. W końcu szczerość to ważna rzecz. Mogło to zabrzmieć nieco chamsko, no ale bywa. Wright nauczyła się jednego, że jeśli chce się jakieś zmiany to trzeba na nią zapracować. Jęczenie i marudzenie nic tu nie da. Sama ciemnowłosa musiała na wiele w swoim krótkim życiu zapracować w ten lub inny sposób.
Szczerze? Poczuła się dziwnie po kolejnych słowach dziewczyny. Jakoś tak zmieszana i w jakiś sposób urażona. Taka trochę chamówa… Ostra chamówa… No tak trochę nie fajnie jej to wyszło, no ale cóż… Amerykanka postanowiła na razie przymknąć na to oko.
- Aha… No spoko. Mi się w sumie też zdarza malować, a raczej szkicować, ale to raczej nic wielkiego - powiedziała, po czym wzięła się za ogarnianie swoich rzeczy. Nie było sensu, by Angie niepotrzebnie marzła. Zebrała pieniądze do portfela, gitarę schowała. - Co najbardziej lubisz malować? - postanowiła jakoś utrzymać rozmowę.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Pią Gru 25, 2015 11:39 pm
Słowa Alex wcale nie zabrzmiały dla niej w żaden sposób chamsko. Ceniła sobie szczerość, a to, co dziewczyna powiedziała, faktycznie było prawdą. Ines jakby nieco spoważniała, jednak bardziej w zamyśleniu, a nie zdumieniu czy urażeniu. Sama nigdy nie myślała o tym w taki sposób, a przecież Alex miała rację. Po prostu, przez częste wmawianie sobie tego, miała wpojone do głowy, że to nie dla niej. A przecież... wszystko jest dla ludzi!
- Tak myślisz? Cóż... Na pewno masz rację. Powinnam walczyć, a ja tylko stoję w miejscu i narzekam...
Ines mówiła to tak, jakby właśnie uświadomiła sobie coś oczywistego. Choć nie da się ukryć, że... tak w zasadzie było. Dlaczego się tak ograniczała, podczas gdy mogła tak wiele? Być może miało to podłoże psychologiczne... Ale nie będę o tym wspominać.
Tak jak Alex poczuła się urażona, tak Ines stała się spokojniejsza. Nieco bała się, że ciągłe mówienie o Wright z jej strony może zostać jakoś źle odebrane. Jakby była jakąś maniaczką, która chce wiedzieć wszystko, ale sama nic od siebie nie doda. Chamówa? Nawet nie pomyślała, że gitarzystka może to w ten sposób odebrać.
- Super! Widać, że nie zaniedbujesz swoich talentów.
Uśmiechnęła się nieco pewniej. W przeciwieństwie do Alex, Ines bardzo prędko zaczynała ufać ludziom i była w stanie powiedzieć im niemalże wszystko, o co ją zapytają.
- W zasadzie... Wszystko. Zazwyczaj inspiruję się codziennością. Najczęściej maluję w plenerze, bo w czterech ścianach czuję się taka... ograniczona.
Odparła, patrząc jak Alex zbiera swoje rzeczy. Prawdopodobnie malarstwo nie jest dla niej najciekawszym tematem do rozmów. Przynajmniej Ines miała takie wrażenie.
- Jeżeli szkicujesz tak świetnie jak grasz, to chciałabym mieć kiedyś okazję, by zobaczyć Twoje prace...
Zaśmiała się, po czym zerknęła na gitarę dziewczyny, obecnie już schowaną. Chciałaby jeszcze kiedyś posłuchać jej muzyki. Ale kto wie... Może nadarzy się ku temu okazja.
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulica
Pon Gru 28, 2015 2:29 pm
Dla Alex była jasna jedna rzecz - jeśli czegoś chcesz to to zdobądź. Tego nauczyło ją życie jakie wiodła. Nie ma co liczyć na bezinteresowną pomoc innych. Ludzie to zazwyczaj wredne dupki, które dbają tylko i wyłącznie o swoje interesy.  Jeśli się chce czegoś na prawdę to trzeba samemu to zdobyć, nauczyć się albo zarobić.  Może nieco okrutne, ale prawdziwe. Mimo tego faktu Alex miała garstkę swoich zaufanych ludzi. Pewnie byłaby wstanie policzyć na palcach dwóch dłoni albo i jednej, komu tak naprawdę ufa i byłaby w stanie powierzyć im swoje życie. W końcu nie raz, nie dwa oni jej pomagali czasem wyciągali z jakiegoś gówna. To właśnie takich kumpli była w stanie nazywać rodziną.
- Ja tak nie myślę, ja to po prostu wiem - powiedziała, otrzepując ręką pokrowiec od gitary. Każdy się bał. Wright nie raz się bała, że coś nie wyjdzie i upadnie, ale nauczyła się wstawać z ziemi. Można dostać pierwszy, potem drugi raz po pysku od życia, które jeszcze potem zafunduje kopniaka w tyłek, ale prawdziwym zwycięstwem nie jest leżenie i użalanie się nad sobą tylko wstanie i dalsza walka. Tylko słabeusze się poddają. Tak przynajmniej sądziła Amerykanka.
Znaczy raczej nie czuła się urażona chęcią zmiany tematu, co to to nie, tylko raczej sposobem wprowadzenia ów zmiany. Z resztą jakby poczuła się nie komfortowo przez takie wypytywanie to by je zwyczajnie ucięła czy coś…  Ona od razu pokazywała swoje niezadowolenie. Nie lubiła chować gniewu, niechęci czy innego cholerstwa, które czuła wobec drugiej osoby.
- Czy ja wiem? Ograniczam się do rysowania jakiś pierdół, gdy mi się nudzi… Wiesz, nudne lekcje są do tego idealne - powiedziała, po czym się cicho zaśmiała. Tak, jak już się pojawiała na tych nudniejszych lekcjach to można ją było zobaczyć albo przysypiającą gdzieś w kącie, albo rysującą coś w zeszycie.
- Aha, rozumiem. To pewnie świetnie rysujesz realistyczne obrazy. A raczej wolisz krajobrazy, martwą naturę czy ludzi i zwierzęta rysować? - odparła, zapinając pokrowiec. Przeniosła burzowe spojrzenie na dziewczynę. - Sorry, że się tak pakuję, ale Angie nie powinna marznąć - dodała zaraz. Dłonią pomasowała swój kark. - Wiesz, ja bym powiedziała, że raczej rysuje dość średnio. Bez większej rewelacji - powiedziała zaraz, rozejrzała się po okolicy. Chwilę milczała zastanawiając się co teraz począć. Zaraz zerknęła na Rovera, który posłusznie siedział obok niej i merdał ogonem. Pogłaskała go po łbie, uśmiechając się łagodnie. Przeniosła znów spojrzenie na swoją towarzyszkę.
- Ten może chcesz się gdzieś przejść? Napić się czegoś kawa, czekolada, piwo  co tam chcesz, w razie co to stawiam - powiedziała po chwili, przyglądania się Ines. No bo co jej w sumie szkodziło? Zawsze lepiej z kimś pogadać niż się samemu włóczyć. No i może przydarzy się sytuacja do poflirtowania? Kto wie, kto wie?
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Wto Sty 12, 2016 7:22 pm
// Wybacz, znów zniknęłam - sądziłam, że tym razem wyjdziesz :< Ale dzięki, że zaczekałaś, to miło ^^

Także i Ines na uwagę Alex roześmiała się, po czym wyciągnęła otwartą dłoń w jej kierunku.
- Piąteczka! Hah, dla mnie wszystkie lekcje są nudne... To znaczy, na każdej rysuję.
Powiedziała radośnie, najwyraźniej zadowolona, że spotkała kogoś, kto nie tylko świetnie gra na gitarze, ale i, tak jak ona, lubi sobie czasem porysować na lekcjach. No dobra, Ines nieco częściej niż "czasem". Ale to fajna sprawa przecież jest.
- Wiesz, w sumie, maluję wszystko, co rzuci mi się w kadr. Ale bardzo lubię rysować zwierzęta, jeśli musiałabym wskazać konkrety.
Odparła z ożywieniem, patrząc jak dziewczyna zapina pokrowiec od swojej gitary. Ines wciąż zastanawiała się, czy to oznacza, że niedługo będą musiały się pożegnać... Jednak kolejne słowa Alex wyrwały ją z tego krótkiego zamyślenia.
- Mimo wszystko rysujesz, a ja uwielbiam przyglądać się czyimś pracom. Zwłaszcza kiedy taka praca ma znaczenie symboliczne i skłania do głębszej refleksji...
Skomentowała, chyba znów odbiegając nieco dalej, niż sięgał temat. Na moment nastała cisza, a Ines nie była pewna, czy powinna owy stan przerywać. Aż do chwili, gdy Alex rzuciła propozycję.
- Skoro proponujesz... Bardzo chętnie! Choć trochę szkoda, że nie wzięłam więcej forsy, meh. Czuję się dłużna, kiedy ktoś musi za mnie płacić.
Odparła, patrząc wciąż na Alex, której imienia w zasadzie nie znała, ale autor wszystko może, hehe. Była ciekawa, czy ich znajomość jakoś się rozwinie, czy skończy na tym jednym spotkaniu. Szkoda by było. Dziewczyna była całkiem sympatyczna i miło się z nią dyskutowało.
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulica
Sro Sty 20, 2016 5:32 pm
Zaśmiała się cicho no i przybiła tę piąteczkę. Choć Amerykanka po prostu rzadko przychodziło na lekcje na których się nudziła. Po co miała się bez potrzeby męczyć, gdy mogła zwyczajnie spędzić czas w milszy sposób? Na przykład na piciu, paleniu i rozmowie z Sigrunn, a czasem zwyczajnym wkopaniu się w jakieś kłopoty wraz ze swoją przyjaciółką.
- Hm... Rozumiem. heh, ja lubię rysować bardziej animowane zwierzaki. Lepiej mi wychodzą takie niż te realistycznie szkicowane - powiedziała, po czym zerknęła na Rovera. - Czyli co? Możemy się kiedyś spodziewać szkicu Rovera, hm? - powiedziała, a na jej ustach zawitał ten typowy dla niej lekko łobuzerski uśmieszek, może nawet delikatnie uwodzicielski. No cóż... Wright lubiła flirtować z dziewczętami. Nic się nie dało poradzić na to, że miała pewną słabość do płci pięknej.
Tak, odpowiedź dziewczyny jak najbardziej jej się spodobała. W końcu będzie mogła z kimś spędzić trochę czasu, a przy okazji może nieco poflirtować, jeśli jasnowłosa nie pokaże jej, że nie podoba jej się takie zachowanie Amerykanki. Zaraz machnęła dłonią jakby sprawa pieniędzy serio nie była jakaś bardzo istotna. No bo nie była, przynajmniej nie teraz, gdy Alex miała przy sobie nieco kasy.
- E tam, nie przesadzaj. Wystarczy, że ja mam kasę - odparła lekkim tonem, zakładając pokrowiec niczym plecak na plecy. - No to na piwo, kawę, czekoladę czy coś innego masz ochotę, hm? - spytała po chwili, poprawiając sobie szelki od pokrowca. Burzowe ślepia Alex utkwione były w dziewczynie. W sumie miała wrażenie, że czegoś nie zrobiła. Hm...Co to może być...? O cholera... I w tym momencie uderzyła się otwartą dłonią w czoło. - Och, wybacz ja się nie przedstawiłam! Alex jestem - odparła i puściła jej oczko, a łobuzerski uśmieszek widniał na jej ustach.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Sob Sty 30, 2016 6:12 pm
Ines z kolei nie uciekała z lekcji, ale rysowanie było u niej czymś typowym. Trzeba jednak przyznać fakt, iż posiadała ona nadzwyczaj podzielną uwagę, więc nawet jeśli wyglądała na nieobecną, zawsze zaskakiwała swoją znajomością tematu. A zdarzało się, że niektórzy próbowali ją sprawdzić. No cóż, z czymś takim trzeba się po prostu urodzić, hehe.
- Jak najbardziej.
Odparła, także spoglądając na owczarka. Jej wzrok prędko jednak powrócił na rozmówczynię, a sposób, w jaki się uśmiechała nie umknął uwadze Ines. Nawet jeśli dostrzegła ten uwodzicielski wyraz, jej postawa nie dawała żadnych sygnałów, iż jej to nie odpowiada. Dla niej mogło to być równie naturalne co zainteresowanie ze strony płci przeciwnej.
- To miłe z Twojej strony.
Rzekła z wdzięcznością, uśmiechając się ciepło.
- Chętnie wypiję gorącą czekoladę.
Powiedziała, co w jej przypadku nie było żadnym trudnym wyborem, bo przepadała za czekoladą. Pytanie tylko, czy to odpowiada gitarzystce. Ale... Kto nie kocha czekolady?
- Ach, masz rację! Ja jestem Ines.
Przyznała, zaskoczona, że sama o tym zapomniała. Znów lekko się uśmiechnęła, a w jej głowie jeszcze przez chwilę rozbrzmiewało to imię. Alex. Z pewnością nie zapomni.
- Więc? Znasz jakieś fajne miejsce, gdzie mogłybyśmy się wybrać?
Zapytała, sama nie mogąc się doczekać tego wypadu. Z pewnością to idealna okazja, by jeszcze bardziej poznać gitarzystkę.
Sketch
Sketch
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulica
Wto Kwi 05, 2016 5:48 pm
Że też akurat jego komisariat wysyłał zaraz po pracy, żeby odebrać naprawione aparaty. Nie wspominając o telefonach które jeszcze nie tak dawno robiły za dowody w zbrodniach a teraz tylko walały się po szafkach. Nie rozumiał tylko po co miał to robić skoro i tak "nie są nikomu potrzebne, możesz je wziąć albo sprzedać". Konkretnie poważni ludzie na konkretnie poważnej komendzie. Prychnął niezadowolony, gdy pasek od ciążącej torby z urządzeniami nieprzyjemnie wżynał mu się w ramię. Policyjny informator na smyczy wciąż obijał się o pierś portrecisty, który najwyraźniej zapomniał o tym drobnym kawałku plastiku.
Jeleń wsadził ciekawski pysk do torby, grzebiąc w jej wnętrzu w poszukiwaniu pieczywa. Było tam i zwierze dobrze o tym wiedziało. Został nagrodzony machnięciem ręki, jakby próbą odgonienia natrętnej muchy.
Zostaw to, komendant się wścieknie jeśli znowu nic nie zjem.
Bla bla bla Sketchi, i tak tego nie zrobisz.
Teatralnie wywróceniu dwukolorowymi oczyma było jedynym skwitowaniem... Cóż, trafnego spostrzeżenia. Jednak wepchnięte w kieszenie płaszcza dłonie skutecznie uniemożliwiły zwierzęciu pchania mordy tam gdzie nie trzeba. Nie spotkało się to z aprobatą, a jedynie poirytowanym wypuszczeniem kłębu powietrza wprost na twarz chłopaka. Przymknął oczy na kilka sekund, potrząsając głową w celu pozbycia się chłodnego, acz nieprzyjemnego uczucia. Grunt, że ludzie dziwnie na niego nie patrzyli.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Ulica
Wto Kwi 05, 2016 6:09 pm
Lodówka była jak zwykle pusta, podobnie zresztą jak i dom. Bastien wyszedł, a matka... kto wie, gdzie się włóczyła. Jedyne, czego mogłam być o niej pewna, to to, że na pewno nie była teraz trzeźwa. Szkoda tylko, że w domu mimo wszystko nieprzyjemny zapach alkoholu po niej zostawał. Jak już znikała, to mogła go zabierać ze sobą. Naprawdę, kiedy dorastasz dzień w dzień go wdychając, to wreszcie - nie, nie przyzwyczajasz się do niego - masz go po prostu dosyć.
Tak czy owak, nadszedł czas na "upolowanie" kolacji. Nie chciałam wydać ostatnich pieniędzy na jedzenie, bo naprawdę miałam ich niewiele, a w brzuchu burczało mi już od rana. Zastosowałam więc swoją tradycyjną taktykę, obserwując tłum, aż wreszcie wypatrzyłam swoją "ofiarę". Jęłam się przepychać przez tłum, jakoby w pośpiechu, przepraszając przy tym ludzi, aż wreszcie dotarłam do nieznajomego, którego torba była otwarta. Koleś pełnoletni, dobrze ubrany, rozpięta torba... widocznie i jemu gdzieś się śpieszyło. Szedł do pracy? A może już z niej wracał? Tak czy owak, wysoce prawdopodobnym było, że w tej rozpiętej torbie znajdzie się jedzenie. W końcu i jego "przypadkowo" popchnęłam, a pieczywo, które tam trzymał, sprawnie wpakowałam sobie pod koszulkę. Kiedy wreszcie wyminęłam mężczyznę, odwróciłam w jego stronę głowę.
- Przepraszam, śpieszę się! - rzuciłam na nierównomiernych oddechu, oczywiście udawanym i ruszyłam przed siebie. Coś mnie jednak tknęło...
Skąd znałam twarz tego kolesia? Nie wiedziałam, czy mogę się teraz odwrócić, czy lepiej ruszyć dalej. Zatrzymanie się było niemądre i normalnie bym sobie na to nie pozwoliła, ale... cholera, moja fotograficzna pamięć nie zwykła mnie mylić. Wpakowałam bagietkę czy co to tam było do torby zręcznym ruchem i skręciłam w następną uliczkę, tam też zatrzymując się w cieniu. Tamten znajomy nieznajomy powinien zaraz tędy przechodzić, wtedy tylko spojrzę na jego twarz, żeby się upewnić, a potem czmychnę jak zawsze. Nieważne, co się okaże.
Sketch
Sketch
Fresh Blood Lost in the City
Re: Ulica
Wto Kwi 05, 2016 6:37 pm
Głośne i bardzo niezadowolone "UGH" rozbrzmiało w jego czaszce. Czy ci wszyscy ludzie naprawdę nie mieli co robić? Po jaką cholerę wyleźli akurat w tej godzinie na ulice... To nawet nie była typowa godzina powrotów z robót. Krzywił się mentalnie za każdym razem, gdy czyjeś ramię go dotknęło. Kontakt fizyczny, fujka. A głośny, prześmiewczy śmiech wcale nie ułatwiał powrotu do domu. Gdy tylko rogacz próbował rzucić jakimś "niezwykle zabawnym komentarzem" portrecista uciszał go poirytowanym fuknięciem.
Nie odpływaj bo cie okradną!
Kolejny upierdliwy komentarz i kolejny wybuch wesołości. Tym razem jednak uzasadniony. Przymknął jedno z oczu w niezadowoleniu, na kolejną dawkę niechcianego dotyku. Rude kosmyki mignęły w polu widzenia, przykuwając zainteresowanie na dłuższą chwilę. Mógłby przysiąc, że już gdzieś widział ten charakterystyczny kolor. Bo to przecież nie tak, że rudzielców brakuje na tej planecie. Po prostu w tym konkretnym odcieniu było coś wyjątkowego. Nim jednak głębiej się nad tym zastanowił, opierzona morda wylądowała na powrót w torbie.
Zabieraj łeb do cholery, wcale nie jesteś głodny!
Tylko mi nie mów, że nie ostrzegałem~
Ha?
Zerknął do wnętrza tylko po to, żeby zdać sobie sprawę z brakującego pieczywa. Jedyną reakcją było wplecenie palców w już i tak roztrzepane kosmyki i rozbawiony śmiech. Aż szok, że robił to publicznie. Jakie szczęście, nie będzie musiał ukrywać dowodów! Ludzie przeważnie kwitowali kradzież złożeniem odpowiednich papierów na komisariatach. Nikt nigdy nie powiedział, że nie można się z tego cieszyć.
W całkiem wesołym nastroju ruszył w kierunku zakrętu, za którym zniknęła ruda dziewczyna, wpychając ręce do kieszeni płaszcza. Na bank ją znał, nie pamiętał tylko skąd. A im bardziej się nad tym zastanawiał, tym większy, nieokreślony pisk obijał ściany czaszki. Wychylił się zza rogu, opierając ramieniem o krawędź budynku.
- Znam cię. - Trafne spostrzeżenie. Raz jeszcze przesunął spojrzeniem po sylwetce dziewczyny, próbując złapać choć za końcówkę nici która wiązała w pamięci zdarzenia związane z tą osobą. - Nie pamiętam tylko skąd. - Mruknął w zamyśleniu, grzebiąc w każdym zakamarku umysłu, byleby tylko znaleźć ślad. O zgrozo, jak mógł zapomnieć kogoś z takimi włosami? Nie żeby była brzydka czy coś, po prostu... Rude jest charakterystyczne.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach