Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Przyleciał. Po jedenastej wieczorem czasu lokalnego mocno zapukał do drzwi pod wskazanym adresem. Miał ze sobą tylko mały czarny plecak przerzucony przez ramię, a w prawej dłoni trzymał cholernie nowoczesny model polaroida zdolnego do cyfrowego zapisywania zdjęć, ale też do natychmiastowego ich drukowania. Nonszalancko opierał się wolną ręką o framugę, pochylał głowę, a rozczochrane włosy zasłaniały mu większość twarzy – jakby właśnie wstał z łóżka albo dopiero co wypił parę głębszych... i pewnie obydwu stwierdzeniom było blisko do prawdy. Pomięta czarna koszula z postawionym kołnierzem tylko dopełniała tego szalono–pijackiego wizerunku.
Zapukał jeszcze raz kopiąc czubkiem buta w drzwi. Czekał, nasłuchiwał nawet nie podnosząc głowy.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Skoro zadeklarował, że się pojawi, wolał czekać we wskazanym miejscu. Nie był pewien czy dobrze zrobił. Gdyby nie pisał, może oszczędziłby mu kolejnych nieprzyjemności? Chociaż… Po tych smsach nie mógł stwierdzić, że był najszczęśliwszy. Jak on mu wynagrodzi to cholerne, irytujące czekanie? Ech, wybacz Charles, coś wymyślę.
Przerwał rozmowę i szybko podbiegł do drzwi. Strach i niepewność rozsadzały mu ciało. To on? Naprawdę przyleciał?! Przekręcił klucze w zamku i otworzył drzwi. Jego mina doskonale odzwierciedlała to co czuł. No tak, zobaczył go, tak, to on, co teraz?... Na chwilę go zatkało. Wziął wdech by coś powiedzieć.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Gdy usłyszał szmer przy drzwiach spiął się na całym ciele jak drapieżnik gotowy do skoku, nawet oddech mu przyspieszył. Zacisnął palce na framudze, przygotował się... Gdy drzwi tylko drgnęły, Charles otworzył je szybko naciskając na nie kolanem, a potem całym ciężarem ciała. Po części chciał to zrobić, a po części na moment stracił równowagę. Momentalnie odnalazł się w sytuacji, dopadł Garika wyciągając lewą dłoń i łapiąc go za gardło i zaciskając na nim palce. Taak, planował to zrobić już gdy tu szedł, nawet przełożył aparat do prawej dłoni, chociaż zazwyczaj nie robił nią zdjęć. Z drugiej strony alkohol, który wyraźnie było od niego czuć sprawił, że zachowywał się nieporadnie. Kto jak kto, ale Garik wiedział, że Charles potrafił dusić, a teraz pomimo tego, że nadal miał siłę, to uścisk samych palców nie był zbyt skuteczny. Ale nie żartował! Starał się napierać na mężczyznę chcąc przygwoździć do najbliższej ściany, nieważne czy były tam jakieś meble czy nie.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Czy to było do przewidzenia? Być może, ale Garik na to nie wpadł. Dał się złapać i pchnąć na ścianę. Oparł się o zawieszony obraz i odruchowo złapał za rękę Charlesa. Od razu wyczuł alkohol i ułożył sobie w głowie „strategię postępowania ze wściekłym Kandyjczykiem”. Szybko uwolnił się od uścisku i złapał go za nadgarstki. Miał chwilę by baczniej mu się przyjrzeć.
- Też tęskniłem. – uśmiechnął się słabo i poczekał aż przestanie się szarpać.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Nie przestawał się szarpać, a zamiast ściskać znajomego za szyję, na ślepo nacisnął przycisk aparatu, który od razu zaczął cicho klikać najwyraźniej drukując zdjęcie.
Aaach... Oczyyywiście... Inspirujące, sięgnąłeś głębi mojego serca! – Wybuchł kpiącym, ochrypłym, niskim śmiechem. Zbliżył się do twarzy mężczyzny całym sobą przyciskając go do ściany. – Opowiedz więcej – wysyczał. Widać było, że fotograf był pełen goryczy i wściekłości, które ciągle w nim wzbierały. Niecodzienny i cholernie niepokojący widok! Jego zachowanie zupełnie nie przypominało tego, co pokazał po sobie wcześniej, ale świeże rozcięcie na dolnej wardze i zasinienie na kości policzkowej sugerowały, że to nie pierwszy jego wybryk w ostatnim czasie.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Jaki uparty! Widać podróż nie była tak męcząca, skoro nadal ma tyle siły.
- Chciałbym. – ściągnął brwi i odsunął głowę od jego. Nie odtrącał go, ale zapach alkoholu kuł w oczy. - Opowiem ci co chcesz, ale nie teraz. – nie w tym stanie, nie w przedpokoju, nie kiedy nie jesteśmy sami i nie mogę sobie pozwolić na to co chciałbym ci teraz dać.
Westchnął ciężko i korzystając z tego, że był blisko, oparł czoło o jego czoło. Co to za plama przy kości policzkowej, a te usta? Kto cię pogryzł? Charles, co ty ze sobą zrobiłeś? Albo… Czego nie udało ci się zrobić? Będzie krócej. Puścił go i przygotował się na kolejną próbę duszenia.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Nie teraz... – Uśmiechnął się gorzko, a zaraz skrzywił. Szarpnął się do tyłu nie pozwalając Garikowi oprzeć się o siebie. Zamiast rzucić się na niego z powrotem z pięściami przechylił aparat i pozwolił wypaść świeżemu zdjęciu na podłogę. Nawet na nie nie spojrzał. Sięgnął do plecaka, schował w nim aparat i wyjął kopertę. Początkowo chciał ja dać Garikowi, ale nagle zmienił zdanie.
Więc kiedy, panie gangster? – Po tonie jego głosu dało się wywnioskować, że mało jaka odpowiedź wydałaby mu się odpowiednia i wiarygodna.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Po seksie. – brodą wskazał na otwarty pokój na końcu korytarza – Chyba, że wolisz w trakcie. – żartował? Być może. Zmrużył oczy, gdy Charles zaczął szukać czegoś w plecaku. Miał nadzieję, że nie jest to broń. – No chodź, wyżyjesz się, widzę, że tego potrzebujesz. - złapał go za ramię i lekko pociągnął w stronę wybranego pomieszczenia.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Och, a tego wyraźnie się nie spodziewał. Przez moment lustrował twarz Garika jakby oczekiwał wyjaśnienia, a po chwili zerknął raz i drugi w stronę pokoju. Nie był przekonany, ale skąd nagle te wątpliwości? Oczywiście nie zamierzał wyjaśniać, choć pewnie nie trudno było się domyśleć. Odchylił się, aby nie dać się pociągnąć i znów prawie stracił równowagę, chociaż tym razem udało mu się samodzielnie ją złapać, bez wpadania na drzwi albo podparcia o ścianę. Odtrącił dłoń znajomego ze swojego ramienia i wyciągnął w jego stronę kopertę.
Twoje zdjęcia.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Wyciągnął rękę i zamiast chwycić kopertę, energicznie pociągnął go za nadgarstek. Pozwolił mu stracić równowagę i paść na siebie. Objął go jedną ręką, a drugą odgarnął mu grzywkę z twarzy.
- Chcesz zostać tutaj i męczyć się dalej, czy wyjaśnić wszystko w moim mieszkaniu? W moim łóżku i w moich objęciach? – zacisnął palce na jego włosach i pociągnął je. Zmusił go do podniesienia głowy do góry – Zdjęcia wezmę na deser, teraz chcę ciebie – szepnął i naparł na niego by ruszył się do tyłu.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Złapał się jego ramienia i zacisnął usta. Opuścił głowę w śmieszny sposób starając się zachować największy możliwy dystans, lecz, o dziwo, nie próbował się szarpać tylko słuchał. Nadal nie był spokojny, chociaż starał się nad sobą panować – szło ciężko, ale dobrą motywacją była świadomość, że w obecnej sytuacji Garik ma dużą przewagę, a on nie chciał urządzać dramatycznych scen i rzucać jak ryba bez wody, tylko spuścić znajomemu wpierdol, ukarać.
Myślałem, że, kurwa, nie żyjesz. To będzie, kurwa, ciężkie, żeby tak po prostu... – Zamilkł. Naszła go pewna myśl, którą rozważał w chwili ciszy odrobinę nieobecnie patrząc Garikowi w oczy. No bo właściwie czemu będzie ciężkie? Czemu którykolwiek z nich miałby informować drugiego o tym, czy żyje? Nie to było sednem ich relacji. To spostrzeżenie momentalnie ochłodziło Charlesa o parę stopni. – Puść mnie. Sam pójdę – wymruczał pod nosem.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- Żeby tak po prostu co. – puścił włosy i na siłę przysunął mu głowę do swojej szyi. Oparł się o niego policzkiem i przez chwilę mocno przy sobie przytrzymał. – Dobrze, że jesteś. Bądź wściekły i zły ile chcesz, ale ja i tak będę cię trzymał przy sobie. Póki mogę… - uśmiechnął się słabo i pogłaskał go po plecach. Dobra, dosyć tego żałosnego przedstawienia. Westchnął cicho i puścił. Wyciągnął z kieszeni telefon i szybko wybrał numer.
- … Добрый вечер, Косая линия 24 пожалуйста… Да…. Да. Чтобы услышать. – machnął ręką w stronę drzwi i rozłączył się – Idziemy.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Oparł dłoń o jego bark i lekko nacisnął, dając znać, że wcale nie chce być przytulany. Dalej się nie szarpał, tylko przeczekał i z ulgą odsunął się, gdy już mógł. Nie wytłumaczył i nie odezwał się dopóki Garik nie skończył rozmawiać.
Po co mnie tu zaciągnąłeś, skoro już chcesz iść? – zapytał w międzyczasie chowając kopertę z powrotem do plecaka. Zamiast ruszyć do wyjścia, skierował się w stronę pokoju aby sprawdzić, kto tam jest i jak wygląda reszta tego mieszkania.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
- To było najbezpieczniejsze miejsce, które mogłem ci wskazać. – zaczekał na niego. Mijając jedno z otwartych pomieszczeń, mogła mignąć mu sylwetka młodego mężczyzny, jakiś arab, być może student, siedział cicho przy stole i szukał czegoś w telefonie. Nic nie powiedział na gościa. W pokoju, do którego zajrzał znajdowała się sztaluga, masa opartych o ściany płócien, porozrzucane po podłodze farby i wąski tapczan. Typowa pracownia artysty, nic szczególnego.
- Chodź już… - rzucił mu proszące spojrzenie.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Ale Charles, gdy tylko zobaczył narzędzia artystyczne, wydawał się przestać słyszeć, co znajomy do niego mówi.
Marhaban – przywitał się z obcym, ale nawet na niego nie spojrzał, rozglądając się z zainteresowaniem po pomieszczeniu. – Opowiedz mi o tym bezpiecznym miejscu – odezwał się nie do końca wiadomo do kogo, chociaż sądząc po tym, że znów przeszedł na angielski, pytał Garika. – A najlepiej o jego właścicielu.
Niespiesznie wyszedł z pokoju.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach