Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
[NYC] Four Seasons Hotel
Nie Paź 30, 2016 10:22 pm
First topic message reminder :

Four Seasons Hotel New York
Jeden z najbardziej znanych ekskluzywnych hoteli w Nowym Jorku. Koszt nocy w nim wynosi około 50,000 dolarów amerykańskich. Osoby które mogą pozwolić sobie na luksus wynajęcia 'pokoju' raczej zobaczą dość sporych rozmiarów mieszkanie uszykowane przez jednych z najlepszych architektów wnętrz na świecie, niżeli przeciętne, znane każdemu standardy "dobrych hoteli". *opis zostanie dokończony w momencie przypływu weny... Tymczasem zapraszam na zwiedzanie opcją zalinkowanych zdjęć*
1|2|3|4
_____________________________________________
Po żmudnym wielogodzinnym locie chłopcy udali się w stronę wyjścia, gdzie już ktoś na nich czekał. Był to mile wyglądający czarnoskóry osobnik, ubrany w wysokiej klasy garnitur, trzymający karteczkę z nazwiskiem Trisa. Widać, że rodzice Sterna bardzo dobrze wszystko zaplanowali. Plan nie miał żadnej luki. Jednak nie spodziewali się zaproszonej "osoby towarzyszącej". Chłopak szczerze mówiąc nie mógł już się doczekać miny swoich rodziców. Jednak trochę przeanalizował wszystko i zaczął się coraz bardziej stresować. Czy on będzie postawiony pod ścianą i będzie musiał im kłamać, że jest gejem. Chwila. Co?! Taki był plan Ryu?! Triss chyba był w kompletnie innym świecie, kiedy ten objaśniał mu plan. Dopiero po tylu godzinach zorientował się na co się zgodził i co będzie musiał zagrać. Japończyk zgrabnie ominął wszelkich informacji, że to będzie się odnosiło do ich orientacji, a wtedy Stern był umysłem kompletnie gdzie indziej. Dopiero jak już jechali w stronę hotelu, rumieniec nie chciał zejść z twarzy nastolatka. Uświadomił sobie na co się porywają i kogo będą musieli grać, przed wszystkimi ludźmi. To wydawało się być krępujące. Już samo odebranie karty magnetycznej do apartamentu było na tyle stresującym przeżyciem, że Tris nie wypowiedział ani słowa, bez jąkania się. Przez to trochę brzmiał na obcokrajowca, a raczej osoby spoza anglojęzycznego kraju. Przez to na pewno przykuwał uwagę wielu osób. W końcu kogo byłoby stać na takie standardy. Na to miejsce. Jak w transie zaczął się kierować w stronę wyznaczonego 'pokoju'. Bez słowa. Jak najszybciej. By tylko pojawić się w środku i się uspokoić. Wszyscy się patrzyli... Dopiero po zamknięciu drzwi od wynajętego miejsca, chłopak był w stanie zrobić głęboki wdech i cokolwiek powiedzieć.
- No to... jesteśmy. W końcu. Jak Ci się podoba?- Wszystkie jego myśli były na tak długo stłumione. Zachowywał się jak robot. I dopiero w tym zaciszu mógł się odprężyć i porozmawiać na luzie z przyjacielem. Spędzić z nim chwile. Nie czekając na odpowiedź, Triss powędrował w dobrze znane mu miejsce. Kuchnia. Wypełniona przeróżnymi produktami z całego świata. Ale najważniejszym, co od razu chwycił były dwa kieliszki na wino i swój ulubiony, różowy trunek. Tak. To zdecydowanie było to, co uwielbiał w tym zaciszu. Mógł już w tym wieku próbować wszelkich alkoholi, bez najmniejszych skrupułów. Czy wyglądał na takiego, który pije? Może i nie. Jednak przeżycie całej tej sytuacji wręcz wymagało procentów.

Ryu Kurogane
Ryu Kurogane
Fresh Blood Lost in the City
Re: [NYC] Four Seasons Hotel
Wto Lis 01, 2016 12:14 am
Ryu widział jak jego przyjaciel dosłownie padał ze zmęczenia. Może to i lepiej, że postanowił poczekać. W takim stanie to prędzej by się o coś wywalił i miał problem ze wstaniem. Nie był pewien czy ogarnąć się szybko nim Trystian uśnie, czy na spokojnie by mógł on zregenerować więcej sił. Ostatecznie zdecydował się na trafienie gdzieś po środek. Poświęcił trochę czasu na ogarnięcie głowy. Zawsze lepiej o nią dbać, skoro miał czas do stracenia. Jako, że chłopak zdążył się umyć przed przyjściem swojego kompana nie musiał się z tym męczyć. Można było powiedzieć, iż Kurogane był zmęczony. Jednak nie dało się tego porównać do stanu Sterna. Ani trochę. Ryu na spokojnie mógł unieść swoją i dodatkową wagę. Jedyne co to oczy mu się samoistnie przymykały, ale jeśli skupił się na ich otwarciu to wszystko było dobrze. Wyszedł z wanny i podszedł bo jeden z ręczników, po czym zaczął się wybierać. Kiedy już się ogarnął zostawił zużyty jednorazowy ręcznik na uboczu i założył czarne bokserki, które wcześniej przyniósł. Ogarnięty lekko się przeciągnął, żeby kości wskoczyły na swoje miejsca i podał rękę swojemu osłabionemu przyjacielowi. Jako że ten wcześniej się nawet nie wytarł, tak samo jak z mycie, uzyskał pomoc ze strony Kurogane. Nie było co teraz myśleć o wszystkich minusach aktualnej sytuacji. Według Ryu, oboje nie marzyli o niczym więcej niż dobrym snu. Widząc, że ten nie pomyślał, by przynieść swoją bieliznę, kruczowłosy oplótł ręcznik w jego tali i nie zamierzając przemęczać Trystiana, wziął go na ręce. Niczym jakiś książę, który niósł księżniczkę. Z takim wyjątkiem, że ich obecna sytuacja była znacznie mniej majestatyczna. Sprawdzając czy powyłączał wszędzie wodę, otworzył łokciem drzwi i zaczął iść w stronę pokoju z Sternem na rękach. Nie pozwolił sobie na żadne sprzeciwy. Dość szybko znaleźli się w sypialnie i Ryu położył swojego przyjaciela na łóżku. Rozejrzał się po pokoju szukając czegoś na wzór szafki z bielizną i rzucił pierwszą lepszą Sternowi. Wierzył, iż tyle to będzie w stanie sam zrobić. Zaraz położył się na pościeli obok Trystiana i powoli oddawał się w stronę świata snów. Instynktownie, przyciągnął jeszcze różowowłosego do siebie. Przez dzisiejszy dzień w dziwny sposób się zbliżyli. A może to resztki alkoholu tak działały. Zaczął głaskać swojego przyjaciela po głowie, zachęcając go do przywitania objęć Morfeusza. Sam uważał, iż będzie mógł dopiero usnąć po Trystianie. Była to pewnego rodzaju obietnica do siebie. Musiał być pewien, że wszystko jest dobrze nim sam uda się na spoczynek. Zaczął też nucić kołysankę, która wcześniej nie zadziałała.
-Śpij. Jesteś bezpieczny przy mnie. - przerwał w trakcie nucenia. Jakoś tak czuł, iż musiał wypowiedzieć te słowa.
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: [NYC] Four Seasons Hotel
Wto Lis 01, 2016 7:58 am
Oczywiście Trystian nie był w stanie niczego zrobić samodzielnie. Na całe szczęście miał tak oddanego przyjaciela jak Ryu i naprawdę nie musiał się przejmować niczym przy nim. Był tak ogromnie wdzięczny za to wszystko, że zaledwie po dwudniowej znajomości był w stanie spełnić każdą jego zachciankę, prośbę i tym podobne. Po prostu chciał w końcu w jakikolwiek sposób zrewanżować się za dobroć chłopaka. Jednak nie wiedział kompletnie jak. Tym bardziej w momencie, kiedy był zupełnie nietrzeźwy. Gdy ten zaczął grać księżniczkę, wczuł się w swoją rolę i owinął się wokół szyi swojego księcia. Triss przegapił chyba całą trasę do sypialni, bo wyglądał na zdezorientowanego już czując łóżko pod sobą. Rzucone ubranie kompletnie zignotował i tylko przykrył się kołdrą. Po co spać w bieliźnie, jak można bez niej. W tym momencie odzyskał trochę, troszeczkę, ociupinkę energii. Swoją górną częścią ciała ułożył się delikatnie na ciele współlokatora, po czym jeszcze ostatkiem sił postarał się wspiąć, by niespodziewanie pocałować chłopaka w usta. Było to bardzo delikatne, słodkie muśnięcie. Wypowiedział słowo... albo raczej pierwsze sylaby
- Koch...- I wypowiedź się urwała przez bezwładne opadnięcie na pierś rówieśnika. Nie minęło nawet pięć sekund i Triss już słodko drzemał. To było kompletne wyczerpanie organizmu, granice możliwości. Ciekawy może być poranek, już nie wspominając o kontynuacji wyczerpującego dnia. Może Ryu nie wiedział, ale przed jego przyjacielem był męczący, trudny test, który będzie musiał zdać. Inaczej może stracić życie. No może nie aż tak poważnie, ale to stwierdzenie jest naprawdę bliskie prawdy. Dopiero się przekona co znaczy wywodzić się z tej linii artystów, którzy mają gigantyczne ambicje. Pozna świat swojego współlokatora. Jego dotychczasowe życie. Bo jak dotąd był w stanie tylko zobaczyć jakie to są wygody. Ale nic nie jest za darmo. Nawet dla dziecka wywodzącego się z zamożnej rodziny. Na dokładnie każdą rzecz trzeba zapracować. A potknięcie uważa się za całkowity, kompletny koniec gry, równający się opadnięciem na same dno i pożegnaniem się z dotychczasowymi luksusami. Możliwe, że to właśnie dla tego Trystian zachowywał się w taki a nie inny sposób, dlatego spożył taką ilość alkoholu. Jakby 'jutro' miało nigdy nie nadejść. Jakby to był ostatni dzień z życia. Trzeba było go wykorzystać, prawda? Co jakiś czas przez sen można było wyczuć jak nastolatek się trzęsie. Nie było to z zimna, bo w końcu Ryu był przy nim. Bardziej oznaczało strach, koszmar będący w głowie. Jęki lekkiego przerażenia były tak głośne, że ze sfery snu, trafiały do realnego świata. Co prawda mocno wyciszone, aczkolwiek wciąż. Były. I na pewno nie należały do najprzyjemniejszych- chociaż kto co woli. Niektórzy mogliby podpiąć je pod idealne podkładanie głosów do filmów dla dorosłych. Aczkolwiek takie osoby z pewnością musiały mieć baardzo brudne myśli, jak i lekkie zapędy sadystyczne. Dopiero po dłuższej chwili, jeżeli Japończyk nie zdecydowałby się na sen- zacząłby słyszeć... ciszę. Jęki wydobywały się z ust różowowłosego przez dokładne pół nocy. Nie więcej, nie mniej. Mogą być też powodem późniejszego zmęczenia w czasie dnia. Ale kto tam wie, w końcu wiadome jest, że mimo wszystko za dnia pojawia się nieznane człowiekowi źródło, które dostarcza szesnastolatkowi nieskończonej ilości energii. Wszystko będzie do zobaczenia.
Pierwszą osobą, która wstała był Trystian. Zerknął ze spokojem na swojego anioła stróża, po czym uśmiechnął się, jakby sam do siebie, bo jak inaczej? Do nieprzytomnej osoby? Czas był na wstanie i powolne ogarnianie się. Nie ważna była godzina. Na pewno było wcześnie. Zapewne podniósł się z łoża tylko i wyłącznie ze względu na mocno ukryty stres przed dniem. Jeszcze nigdy nie wypowiadał się jak wyglądają takie imprezy. Ale po co ma mu mówić zawczasu, powodując przy tym stres? Dozna na własnej skórze i przy najmniej będzie spokojniejszy. Tak. Ta opcja wydawała się mimo wszystko dużo łagodniejsza... wbrew pozorom. Energetyczny chłopak nie musiał wykonywać całej porannej rutyny z prostych względów- wiedział, że za parę godzin będzie pod okiem jednych z najlepszych, zaufanych stylistów, którzy wykonają również wszelkie zabiegi które są mu potrzebne. Użyją maseczek nawilżających, które dadzą jakiś efekt już pod sam wieczór, wybielą jakąś szatańską metodą zęby i wiele, wiele innych. To nie miało być byle jakie przyjęcie. To było jak test dojżałości. Od tego momentu chłopak zapomniał o całym 'nikczemnym' planie i po prostu starał się wypaść jak najlepiej w całej reszcie. Coś mu podpowiadało, że musi. Albo nawet... chce? Jest do tego stopnia przyzwyczajony do tego, że zamienia się to w szczere chęci? Coś między tym. Wyszedł z ocieplonego łóżka i zauważył brak bielizny na sobie. Po zorientowaniu się w jakim jest stanie zrobił się cały, calutki czerwony i wręcz z prędkością światła złapał za bokserki, od razu zakładając je na siebie. To było najgorsze uczucie jakie mógł przeżyć. Jeszcze z samego rana! Co jest oczywistym jak ciało nastolatka, albo nawet każdego mężczyzny reaguje o tej porze. W tym momencie po prostu dziękował Bogu, że jego przyjaciel wciąż śpi. Zgarnął po drodze jeszcze tylko krótkie spodenki dresowe, by zakryć zawstydzającą sterczącą część ciała, po czym na palcach ulotnił się z pomieszczenia. Zszedł na dół, dokładnie do kuchni i zaczął przygotowywać kanapki. Nie ma nic prostszego od tego, jednak to też było jedną z niewielu rzeczy, którą potrafił 'przyrządzić' bezradny nastolatek. Chciał tym okazać swoją wdzięczność względem oddanego towarzysza. Zrobić coś prosto od serca, mimo, swojej prostoty. Sam natomiast wyjął z lodówki nasiona chia z musem z mango i kawałkami przeróżnych owoców. Nie mógł się przejadać na śniadaniu, bo co będzie jak go rozboli brzuch? Zaliczy najgorszą wtopę. Tak samo niekulturalnym byłoby przejedzenie się pierwszym posiłkiem, po czym nie skorzystanie z wszelkich innych specyfików kulinarnych dostępnych podczas wieczoru. Ryu co prawda nie musiał się tym w ogóle przejmować. Prawdą było, że nie zwrócą na niego uwagi chociażby ze względu braku wiedzy na temat najprostszej rzeczy o nim- imienia. Nigdzie nie został wymieniony w żadnym liście, więc będą po prostu go omijać. Jedyne co może wzbudzić ich zainteresowanie, to stanie tuż obok, już pełnoprawnie zaproszonego szanownego pana Sterna. Te życie jest okrutne. I niestety taka jest prawda. W oczach biznesmenów ten chłopak będzie tylko nic nie znaczącym dodatkiem. Jednak co ważniejsze było- będzie najbardziej istotną osobą dla Kota. Z zamyślenia tego niższego obudził go dźwięk czajnika, wskazujący na zagotowaną już wodę. Nie czekając zbyt długo, zaparzył herbatę dla obydwu i Wszystko położył na tacy. Zerknął przez okno, żeby zwrócić uwagę na pogodę na zewnątrz- wyglądało na dość ciepło. Na pewno cieplej niż w pobliżu miejsca zamieszkania chłopaków. Duużo cieplej. Zwykła koszulka może wystarczyć co do ubioru. Jednak podczas wyglądania, zauważył ładnego, zgrabnego kwiatka umieszczonego na parapecie. Wręcz nie potrafił się powstrzymać, by go nie przygarnąć i położyć tuż obok jedzenia. Tak. To z pewnością dodawało uroku zrobionego śniadania. Trystian ponownie uśmiechnął się sam do siebie, widząc jak ładnie i estetycznie mu wyszło przyrządzone, proste jedzonko. Miał cichą nadzieję, że tak samo spodoba się jego współlokatorowi. Powoli i ostrożnie zaczął się kierować w stronę sypialni, w międzyczasie rozmyślając co się zdarzyło w nocy. Niestety ale kompletnie nic nie pamiętał. Ale o dziwo nie czuł żadnego bólu głowy, więc na pewno nie był w żadnym stopniu pijany, prawda? Czy może jednak przesadził z alkoholem? Chyba będzie musiał odbyć na ten temat małą pogawędkę ze swoim niedocenionym wybawcą dziewictwa, gdyż mimo wielkich chęci i wysilania umysłu- nie był w stanie przypomnieć sobie ani odrobiny wydarzeń z nocy. To było bardzo dziwne... a wręcz niepokojące. Czuł się jakby miał jakiegoś rodzaju amnezję. Przez swoje zakłopotanie i bezradność względem wspomnień nawet nie zauważył kiedy pojawił się przed ich wspólnym łóżkiem.
- Ryu tak słodko wygląda jak śpi...- Przeszło mu przez myśl, gdy na niego patrzył. Chwila! Co?! Jakie znowu myśli mu się plączą w głowie?! Czemu znowu takie zdanie mu przeminęło? To jego przyjaciel. I co najważniejsze facet! Ta myśl wywołała na jego twarzy delikatny, dobrze znany rumieniec. Odłożył tacę na bok, na szafce nocnej po czym zbliżył się do przyjaciela i starał się go wybudzić poprzez pocałowanie go w czoło. CHWILA! Co?! Znowu coś potwornie dziwnego zrobił! Czemu! Nie kontrolował się kompletnie. Poprzednie delikatne zaczerwienienie zamieniło się w kompletne spalenie buraka i natychmiastowe odwrócenie się tyłem. Triss kompletnie nie potrafił zrozumieć swojego zachowania. Co on znowu wyprawiał, co się działo w jego głowie. Dlaczego robił to wszystko tak bardzo odruchowo, bez najmniejszego pomyślenia. Czuł się jakby był przez kogoś, lub coś kontrolowany, i to na pewno nie były jego myśli. Najgorsze było, ze ten gest prawie na pewno obudzi jego rówieśnika. No nie ważne. Może jednak da się to jakoś ukryć, jak postąpił wobec niego? Na pewno nie zauważy. Machnął na to ręką i rozpoczął przywitanie się z współwłaścicielem łoża.
- Witaaj! Przygotowałem dla ciebie śniadanie. Um... mam nadzieję, że będzie smakować. Pod szynkę i pomidor dodałem specjalnej mieszanki różnych przypraw. Możliwe, że będzie delikatnie na ostro, ale widząc jak jadłeś tamten sos na pizzie pomyślałem, że lubisz, więc to chyba dobrze? Huh... chyba te przyprawy powinny sprawić, że prosta potrawa będzie wręcz wyśmienita- Zaśmiał się na koniec. Tak właściwie to sama ona mogła leżeć na kanapce posmarowanej masłem i już by zrobiła niesamowity smak dania. A też nie widział powodu by oszukiwać przyjaciela, że jest jakimś wybitnym kucharzem. - Obok masz zieloną herbatę, która powinna pomóc w trawieniu, no i... jest lekka, więc powinna być odpowiednia do dzisiejszego biegu dnia, powiązanego ze stresem. Nie wiedziałem, czy słodzisz, dlatego użyłem jedną małą łyżeczkę, dla smaku, w razie czego. Nie powinna być ani za mało, ani za bardzo słodka. Obok też masz leki, w większości witaminy, które pozwolą Ci lepiej funkcjonować za dnia i dadzą energię do samego późnego wieczora. Nie wiem czemu ale mam przeczucie, że nie za wiele spaliśmy w nocy. Ach... i mam prośbę. Możesz mi opowiedzieć o tej nocy? Nie mam bladego pojęcia czemu ale... kompletnie nic nie pamiętam. Więc przepraszam jeżeli sprawiłem problemy, bo najpewniej jak zawsze musiałem wyjąć alkohol i delikatnie odpłynąć. Choć przyznam, że taka amnezja pierwszy raz w życiu mi się zdarza.- Zakończył swój jakże długi monolog i zaśmiał się na swoją głupotę. No tak. Znowu musiał o coś prosić Ryu. Znowu się przy nim wygłupił. Chociaż nie czuł jakiegoś wielkiego zażenowania. Bardziej wyczuwał między nimi taką więź, która przetrzyma wszystko. Jest oprawie, że niezniszczalna. Sam nie potrafił wyjaśnić tej nici pomiędzy nimi, ale tak ją właśnie zaczynał odczuwać. Zabawne. Ostatecznie wziął swoją część dania zrobionego z puddingu chia i siadając obok nóg przyjaciela, zaczął jeść śniadanie, delektując się przy tym, jakby to był jego pierwszy posiłek od baaardzo dawna. W sumie... czy taka nie była prawda? Kiedy oni ostatnio coś jedli. A w sumie nie było to najważniejsze. Przynajmniej bardzo mu smakowało. Tak. To było istotne.
__________
O cholercia. Chyba trochę się rozpisałem... To przez nocną rozmowę z Mercurym! Jakoś... natchnął mnie? .w.
Ryu Kurogane
Ryu Kurogane
Fresh Blood Lost in the City
Re: [NYC] Four Seasons Hotel
Wto Lis 01, 2016 2:03 pm
Kurogane nie miał nawet sił, by przekonać swoje współlokatora do założenia bielizny. Dla niego na taką nieśmiałość było już dawno po czasie. Kiedy tak myślał o nadchodzącym dniu, zdał sobie sprawę, że Trystian prawdopodobnie nie będzie niczego pamiętał. Nie po tym jak się spił. Ryu będzie wiedział jak dokładnie się poznali, kiedy Sterna czeka inny los. Przez tą niewiedzę prawdopodobnie oboje będą odczuwać jakąś samotność. Jego myśli zostały przerwane przez przyjemne uczucie na jego wargach. Otworzył oczy i zauważył, iż różowowłosy postanowił go pocałować. Nie było to jednak nic przepełnionego żądzą co zmieszało uczucia kruczowłosego. Uważał, że wcześniejsze wybryki Trystiana były spowodowane pobudzonym przez alkohol pożądaniem. Aktualne zachowanie chłopaka, częściowo obalało teorie Kurogane. W końcu jaki powód mógłby mieć, by pocałować Ryu w taki sposób? Ponownie został wyrwany ze swoich zamyśleń przez niedokończone słowo różowowłosego. W trakcie wymowy padł jakby postrzelony na kruczowłosego. Złote oczy wpatrywały się w Sterna. Były one szeroko otworzone jakby z niedowierzania. Kurogane próbował znaleźć jakieś inne słowo, które by pasowało do tego co chciał powiedzieć Trystian. Wszystko oprócz tego. Nie potrzebował takiej wiedzy, jeśli wyłącznie on to będzie pamiętał. Wywoła ona tylko więcej problemów dla wszystkich. Tym razem teoria złotookiego została całkowicie rozbita. Najwidoczniej źle podejrzewał. Może alkohol w przypadku Sterna nie pobudzał go do robienia jakichś głupich rzeczy, tylko zachęcał do pokazania swoich prawdziwych uczuć. Ale to by oznaczało... Pierwszy raz od długiego czasu Ryu zrobił się czerwony. Położył jedną z rąk - tą, która nie była zajęta głaskaniem współlokatora - na swojej twarzy i wypuścił dużą ilość powietrza z ust. Właśnie wszystko zrobiło się o wiele bardziej skomplikowane. Próbując jakoś odsunąć się od prawdziwych lub - w najlepszym wypadku - fałszywych uczuć przyjaciela, zaczął myśleć o następny dniu. Wbrew pozorom jakie sprawiał, nie był ignorantem jeśli coś dotyczyło życia. Wiedział, że osoby z wyższych sfer nie mają tak łatwo jak każdy myślał. Narzucono na nich obowiązek perfekcjonizmu, więc nie mogli sobie pozwolić na najmniejszy błąd. Dlatego, Kurogane uważał swój plan za dobry. Z biegiem czasu jednak, nie był tak pewien. Ogromna złość w stronę rodziców znacznie zmalała. Szczególnie, że Trystian nie wydawał się ich nienawidzić. Miał do tego prawo, tak samo jak miał prawdo do nienawidzenia go. Ale skoro on im wybaczył, to jakim prawe Ryu może być na nich zły? Tylko dlatego, że jego przyjaciel został zraniony. Sam im prawdopodobnie wybaczył. Oczywiście mogło to być także przyzwyczajenie, ale ta opcja mniej pasowała Kurogane. To czego był pewien, to że będzie to wielki test dla jego gry aktorskiej. Szczególnie biorąc pod uwagę, iż nie był on najlepszym materiałem na jakiegoś arystokratę. Miał jakąś wiedzę z filmów, ale nie wiedział ile w nich było prawdy. Zazwyczaj szybko się dostosowywał do otoczenia, więc mógł tylko modlić się, że i tym razem jego umiejętność go nie zawiedzie. Przez ten cały wysiłek umysłowy zrobił się senny i miał już udać się na drugą stronę, ale wyrwało go z tego jęknięcie swojego kompana. Otworzył szerzej oczy by spojrzeć co się dzieje i dopiero wtedy poczuł, że chłopak lekko się trząsł. Na pewno nie było to z zimna, biorąc pod uwagę jego obecność pod kołdrą i wtulenie w Ryu. Kurogane nie wiedział właściwie co zrobić. Nie chciał go wybudzać ze snu, nawet jeśli chłopak miał w tym momencie koszmar. Wrócił do głaskania go po głowie i po jakimś czasie udało mu się usnąć. Długo się chłopak nie wyśpi.
Wybudzony został przez nietypowe uczucie na czole. Przypominało mu trochę momenty, kiedy mama go całowała w czoła jak był małym dzieciaczkiem, a jednak było całkowicie inne. Niechętnie uchylił trochę oczy, by zobaczyć o co chodzi i zobaczył Trystiana. Tym razem z założonymi spodniami. Była to dość miła odmiana od wczorajszego, niesamowicie długiego wieczora. A może to właściwie nocy. Dojrzał zaczerwienienie na twarzy swojego przyjaciela i wiedział, że ten w końcu wytrzeźwiał. Nie było to wielkim zaskoczeniem. Zazwyczaj po śnie nie odczuwa się już alkoholu. No poza ewentualnym bólem głowy i dziurą w pamięci. Nie był pewien czy którekolwiek przydarzyło się Trystianowi, ale biorąc pod uwagę, że ten odwrócił się do niego plecami - po jego niewyjaśnionych akcjach - wskazywało na drugie. Czyżby emocje Sterna były trudniejsze do powstrzymania. Nie wróżyło to dla nich dobrze. Chłopak zacznie robić rzeczy, których nie będzie potrafił zrozumieć. Było to gorsze, niż wprowadzanie Ryu w niekomfortowe sytuacje. Oczywiście nie umyślnie. Kurogane został zdziwiony, że zostało mu przygotowany śniadanie. Może trochę nie doceniał umiejętności swojego towarzysza. Nie spodziewał się, że ktoś taki jak on będzie potrafił gotować. Nawet jeśli to było coś prostego.
Szczególnie nie doceniłem w tańcu...
Pomyślał kruczowłosy i zaraz potrząsł głową, żeby wybić złe myśli. Częściowo tęsknił za zmęczeniem, które uniemożliwiało mu takie myślenie. Słuchał uważnie co mówił Trystian, chociaż tak naprawdę miał to gdzieś. Chciał po prostu wszamać jedzonko, bo był niesamowicie głodny. W sumie to ostatnie co wczoraj jedli to... pizza? Którą jedli praktycznie rano... Nic dziwnego, że brzuch nie chciał mu dać spokoju. Od razu po przebudzeniu zaczął dostarczać informacje o swoim zagłodzeniu do Ryu, ale ten to ignorował. Wolał posłuchać przyjaciela niż jakiegoś narządu. Niestety nie mógł zapomnieć o wczorajszych ostatnich słowach Trystiana, co powodowało u niego w pewnym stopniu niekomfortowość. Wymamrotał przywitanie pod nosem czując senność. W przeciwieństwie do swojego kompana, spał trochę mniej. Nawet jeśli koszmarów nie dało się nazwać spaniem. Nie był pewien po co mu jakieś witaminy. Sam rzadko poświęcał im uwagę, ale skoro Stern namęczył się, by to przygotować to może równie dobrze je wziąć. W końcu nie umrze od czegoś takiego. Prawda?
-Dziękuję Triss. I nie masz się czym martwić. Trochę potańczyłeś i po drodze zrzuciłeś ubrania. Ja cie po prostu przyniosłem i poszliśmy spać. - podziękował i opowiedział bardzo skróconą wersje wydarzeń. Nie skłamał, ale prawdy do końca też nie powiedział. Nie chciał opowiadać szczegółowo co między nimi zaszło. Bez wątpienie chłopak zostałby speszony i by się obwiniał za wszystko. Nawet jeśli to było jego winą, Kurogane nie chciał dokładać problemów na tacę Sterna. Może jak wrócą do Vancouver, to wtedy będzie w stanie opowiedzieć różowowłosemu o ich nocy. Ale na to nie był teraz czas. Przynajmniej według Ryu. Zrzucił z siebie kołdrę i usiadł obok swojego przyjaciela. Wziął jedzenie z szafki nocnej i zaczął szybko jeść. Głód robił swoje. Po zakończeniu szamanka i wypiciu herbaty razem z lekami, kruczowłosy wstał i się trochę poprzeciągał.
- Wiesz o której mamy być... tam gdzie mamy być? - zapytał się Kurogane gubiąc w połowie. Nie pamiętał już dokładnie gdzie mieli się pierw udać, więc nie zamierzał kombinować. Stanął przed Trissem - ignorując, że jego jedynym odzieniem były bokserki - i jedną rękę położył na biodrze patrząc w oczekiwaniu na odpowiedź swojego kompana. Nie wiedział, czy mieli czas do stracenia.
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: [NYC] Four Seasons Hotel
Wto Lis 01, 2016 5:27 pm
Kiedy skończył swój pudding, wyciągnął rękę po herbatkę i rozpoczął delektowanie się nią. Sam już zdążył zapomnieć to uczucie, jakie zawsze mu towarzyszyło w momencie picia owego napoju. Rozgrzewało w bardzo szybkim tempie całe ciało i powodowało przyjemne odczucia. Przynajmniej dla niego był to napój bliski nadania nazwy 'dla bogów'. Co prawda była możliwość zrobienia oryginalnego płynu dla tychże istot- kawy. Jednak przy niej było zbyt dużo roboty i przez to Triss mógłby się nie wyrobić ze wszystkim. Bardzo go cieszyło, że jego przyjaciel tak szybko pochłoną przygotowane dla nich jedzonko. Nawet jeżeli nie chodziło o wspaniały smak, tylko poprzez wielki głód był ten pośpiech. Ten widok wciąż napełniał go pozytywnymi odczuciami. Aż w głowie pojawiała się chęć robienia częściej takich niespodzianek.
Kiedy tylko usłyszał skróconą wersję poprzedniej nocy, odetchnął z ulgą. Bał się, że mógł zrobić coś niestosownego co trzymałoby go do końca życia i nie byłby w stanie sobie wybaczyć za wprowadzenie się w taki stan. Od razu dał znać też, że ta odpowiedź bardzo go usatysfakcjonowała. W takim wypadku mógł spokojnie dalej żyć bez plamy na honorze. Przez cały poranek wydawał się żywy jakby przespał gigantyczną wręcz ilość godzin. Czy to znowu przez dobry sen u boku Ryu? Na te myśl pojawił się rumieniec. Sam zaczął mocno nie rozumieć swojego zachowania. Coś musiało siedzieć w nim bardzo, bardzo głęboko, tak, że sam nie byłby w stanie po prostu podać powodu zachowania, odczuć i wszystkich jego reakcji. Jedyne co mógł ze spokojem stwierdzić to to, że nigdy w życiu jeszcze nie czuł czegoś podobnego. Nie było to nic negatywnego, ale sam nie potrafił określić co się dzieje. A przede wszystkim czemu. Zaczerwienienie anie na sekundę nie zniknęło, bo po chwili jego współlokator podniósł się i stanął przed Trissem w samych bokserkach. Nie zniknęło? To wystarczające słowa? Nie, stanowczo nie. Powiększyło się znacznie, obejmując prawie całą twarz. Siedział tak wgapiony w bieliznę chłopaka i nie wiedząc co powiedzieć. Czuł się w pewnym stopniu jak zahipnotyzowany, czy też spetryfikowany. Jednak porównanie tego do spojrzenia bazyliszka, w tej akurat scenie byłoby zbyt komiczne. Ups, chyba właśnie to zrobiłem.
- N-niedługo ktoś powinien przyjechać. Mamy jakąś godzinę. Maksymalnie.- Powiedział mocno się zacinając, nie potrafiąc się skupić na wypowiadanym zdaniu. Jednak po chwili był w stanie znaleźć moment oderwania wzroku i ponownej władzy w ciele. Szybko się podniósł, prawie upadając na osobę stojącą naprzeciwko, jednak w tym momencie panował doskonale nad swoim ciałem, więc z równą prędkością złapał równowagę i odłożył herbatę. Tak. Taki upadek mógłby skończyć się nieciekawym poparzeniem, w różnych miejscach. Naglę Trystian mógłby zacząć się wydawać na dużo sprytniejszego i ogarniętego niż raptem sprzed dwóch dni. Niż przez cały ten czas poznawania. Czy to wszystko przez zmianę jego myśli, poznawanie nowego świata i całą resztę? Ciężko było powiedzieć, w końcu chłopak nie czuł ani najmniejszej zmiany w sobie. Jednak z punktu widzenia obserwatora można było wyczuć ów różnicę między obecnym różowowłosym. Skierował się w stronę garderoby, która po otwarciu ukazała całe swoje wnętrze. Można było do niej wejść i ujrzeć 'pokój' wielkości całego tego, który zajmowała ta dwójka w akademiku. Były przeróżne rzeczy do wyboru, wszystkie bardzo drogie i markowe. Z różnych zakątków świata, tworzone przez przeróżnych projektantów. Wybór nie był czymś istotnym, ponieważ już wkrótce będą mieli zmienione odzienie, jednak nie pojadą na pierwsze spotkanie w samych bokserkach, prawda? Mogłoby być to dość niewygodne. Triss wyglądał jakby czuł się kompletnie w swoim świecie. Bardzo szybko przebiegał przez półki wzrokiem, niektóre materiały szybko dotykał, by móc ocenić czy będą wystarczająco wygodne i przyjemne do noszenia. Ostatecznie wybrał jasnoniebieską koszulkę wraz z czarnymi spodniami. Bardzo proste jak na niego, ale nic innego spośród tych 'szmat' jak to nazywał, mu się nie podobało. Miał nadzieję, że Ryu nie wejdzie tak szybko po otwarciu garderoby, więc korzystając też z okazji pozostania samemu, szybko zmienił bieliznę na dużo bardziej wygodną, czarną i idealnie dopasowaną. O wiele lepiej się poczuł mając jeden z najlepszych krojów i modeli bokserek na sobie. Oczywiście była to tylko przez niego preferowana marka i tyle. Na pewno gdyby jednak jego przyjaciel wszedł w tym nieodpowiednim momencie zauważyłby najszybsze na świecie przebranie bielizny i czerwoną twarz, niezdolną do jakiegokolwiek poruszenia wargami, tym bardziej wypowiedzenia czegokolwiek. Następnie założył wybrany komplet i pobiegł do łazienki, by spojrzeć w lustro. Właśnie. Wcześniej musiał się skupić na sporządzeniu śniadania i jakoś nie miał okazji zerknąć na swój wygląd. Podszedł do przedmiotu, który był w stanie ukazać jego oblicze i po dwóch szybkich ruchach jedną brwią- które musiały być poprzez niekontrolowane napięcia mięśnia co zrobił... Wrzasnął na cały pokój. Widząc jak jego włosy są nieułożone, nie rozczesane, powyginane we wszystkie strony, wyglądające na kompletnie przesuszone i niedopilnowane- żadna inna reakcja nie byłaby odpowiednia. Skóra wydawała się dla niego tak samo cała przesuszona i mimo braku żadnych niedoskonałości, Trystian po prostu je widział. Prawie, że się rozpłakał na ten widok. Przecież ogarnięcie siebie do stanu używalności było prawie niemożliwe. Na pewno nie w tym całym czasie co mu został. Wszystko co mógłby spróbować to tylko... w sumie to coś co by tylko pogorszyło sprawę. Wybiegł z łazienki wyraźnie wkurzony.
- Czemu mi nie powiedziałeś, że tak wyglądam?!- Jego głos był ogromnie pretensjonalny. Gdyby chociaż wcześniej o tym wiedział. Po prostu nie rozpocząłby jedzenia i zaledwie drugi dzień by nic nie miał w ustach. Nic by się nie stało przecież. Przynajmniej by wyglądał jak człowiek. Taka właśnie była hierarchia w rzeczach ważnych i ważniejszych. Ryu na pewno musiał to rozumieć, prawda? Chłopak nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Ledwo powstrzymując łzy chwycił za jakąś najprostszą, szarą czapkę z daszkiem i założył ją na głowę. Nie przepadał za nimi. Nie były w żadnym stopniu stylowe. Nawet nie chciał myśleć o konsekwencjach swojego wyglądu, gdy pokaże się przed matką. Błagał, by bardziej zdenerwowała się na jego postanowienie partnerskie, niżeli zaniedbanie. Wytarł tylko szybko łzy i położył się na łóżko. Nie chciał o tym wszystkim myśleć. Potrzebował w tym momencie jakiegoś wsparcia, czegoś co mu pomoże podnieść się po takiej porażce.
W niespodziewanym kompletnie momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Triss jak poparzony podskoczył i pobiegł do drzwi. Dopiero wtedy zauważył po drodze cały, ładnie ujmując pierdolnik pozostawiony po ostatniej nocy. Walające się ubrania, otwarty alkohol i wiele innych. Nie było to teraz najważniejsze. Najwyżej znowu usłyszy słowa karcące go. Był do tego przyzwyczajony, a tym razem nawet aż nazbyt się tego spodziewał. Kiedy tylko otworzył drzwi, od razu pojawił się na podłodze. Został zmiażdżony przez rzut starszej na oko o dziesięć lat kobiety. Która od samego początku zaczęła go przytulać, miziać i odnosić się z nim jak do... zabawki?
- Trysiu! Koteczku, Trystianku, Trissek!- Używała bardzo dziwnych form jego imienia, które najprawdopodobniej nie były wypisane w żadnym ze słowników. Użyła także japońskiej formy zdrobnienia. I przy tym można było zauważyć, po wyglądzie i języku, że jest rodowitą Japonką, najpewniej wychowaną w swoim kraju. Jej angielski był perfekcyjny, lecz momentami dało się wyczuć, że niestety należy do języków wyuczonych. - Jak podróż, jak szkoła! Opowiadaj! Jak Ci się tam podoba? Wszystko w porządku? Poznałeś kogoś? Zdrowo się odżywiasz? Zaczęła się już szkoła? Mam nadzieję, że dajesz im popalić w matmie, co? Może pójdziesz na jakiś konkurs krajowy? Jestem pewna, że dałbyś sobie radę. Przestrzegasz zasad Sterna? Zaliczyłeś już kogoś? Właśnie! Miałeś swój pierwszy raz?! Jaka była? Na pewno musiała być śliczna. Japonka? Azjatka chociaż? Wiesz, że takie są najlepsze? Możesz po mnie to stwierdzić, haha!- Jej pytania były wymieniane jak spisane na kartce i czytane na czas. Usta jej się nie zamykały, nie dawała nawet odpowiedzieć na żadne pytanie. Widać było w niej prawdziwą pasję, czy też najzwyklejszą, ogromną ciekawość. Zachowywała się naprawdę dziwnie. Kto to był? Wygląd od samego początku negował połączenie więzi krwi. A może jednak? Trystian na wszystkie te pytanie westchnął i po prostu się zaśmiał głośno. Nie zamierzał odpowiadać jej następną godzinę. Tym bardziej, że sama na pewno szpiegowała go i znała dokładnie każdą odpowiedź. Pewnie nawet lepsze i bardziej dokładne niżeli otrzymałaby od chłopaka. Jedyne co było pewne to to, że nie spodziewała się nikogo poza nimi samymi w apartamencie.
Ryu Kurogane
Ryu Kurogane
Fresh Blood Lost in the City
Re: [NYC] Four Seasons Hotel
Wto Lis 01, 2016 7:03 pm
Ciężko by było gdyby Kurogane nie poczuł wzroku na sobie. Zerknął kątem oka na wzrok Trystiana, ale tak jak przypuszczał ten był zbyt zajęty wpatrywaniem się w bieliznę chłopaka, by zauważyć lekki uśmiech pojawiający się na twarzy Ryu. Naturalnie odpowiedziałby jakimś ciętym komentarzem z racji, że zażenowanie przed różowowłosy zniknęło w nim wczoraj, ale nie był w stanie. Może to przez słowa, które pijany Triss powiedział mu ostatniej nocy? No, prawie powiedział. I sęk w tym, że był pijany. Kurogane nawet nie powinien przejmować się takimi sprawami. Jak ktoś się upił to różne rzeczy bez najmniejszego sensu gada. Niepokoiła go jednak ta mała szansa, że Stern był jednym z tych wyjątków, które aktualnie po procentach mówią szczerze. Albo możliwość, iż Trystianowi włączyły się procesy myślowe na koniec dnia. Ryu nie potrafił czegoś takiego po prostu zignorować. Ograniczenie czasownie w najmniejszym stopniu nie przestraszyło kruczowłosego. Na upartego to nawet w 20 minut potrafił się ogarnąć, włącznie z prysznicem. Widząc jak różowowłosy udał się w stronę garderoby, Kurogane postanowił wziąć swoje ubrania z torby, którą... No właśnie. Co on z nią zrobił? Jak go pamięć nie myliła, to nawet nie przynosił jej na górę. Idąc na skróty, nie zszedł normalnie po schodach tylko przeskoczył przez barierkę. Nie był to dla niego taki wielki upadek, więc równie dobrze mógł to zrobić. Lądując niżej zaczął rozglądać się za swoją torbą z ciuchami. Po odkryciu jej położenia, zarzucił ją przez ramię i udał się z powrotem do sypialni. Położył torbę przy łóżku i wyjrzał przez szybę na miasto. Nie mógł zaprzeczyć, widoki były niesamowite. Nigdy nie był poza Vancouver. Jego rodzina nie miała na takie podróże funduszy. Dlatego Ryu starał się cieszyć aktualną sytuacją, za ich wszystkich. Postanowił, że skoro ma czas, to mógł zadzwonić i dokładniej wyjaśnić sytuację swojej siostrze. W końcu to ją poinformował o swoim wyjeździe. To znaczy, jeśli szybkie powiedzenie "Wyjeżdżam na trochę do Stanów. Dbaj o siebie." dało się uznać za poinformowanie. Nic dziwnego. Wszystko co robili było na szybko, bo żaden z nich się nie spodziewał takiego obrotu spraw. A już szczególnie nie Ryu, który w tym wszystkim był nowy. Zaczął myśleć gdzie mógł zostawić swoją komórkę, ale Trystian wparował do pokoju, wkurzony z niewiadomego dla Kurogane powodu. Dopiero po usłyszeniu zarzutów, kruczowłosy przykuł uwagę do włosów swojego przyjaciela. Sam nie wiedział jak mu to umknęło. Najzwyczajniej w świecie go nie obchodziła fryzura Trystiana. Bynajmniej nie teraz. Kiedykolwiek chłopak zauważył swojego przyjaciela, przypomniała mu się poprzednia noc. Nie potrafił w tak krótkim czasie usunąć tego ze swoich myśli. Szczególnie, że to było ważne. Jeśli się nie mylił to dla nich obu. W takiej sytuacji fryzura chyba mogła odgrywać mniejszą rolę. Taka była bynajmniej opinia Ryu. Pamiętał, że muszą niesamowicie wypaść, ale idą do jakichś stylistów tak? Więc chyba wychodziło na to samo.
-Nie zauważyłem. Ale i tak chyba idziemy do stylistów? - szczerze odpowiedział i zapytał się kruczowłosy. Czemu się tak denerwuje, skoro i tak zaraz będą go ogarniać? To nie miało najmniejszego sensu, przynajmniej dla Kurogane. Zaczął rozmyślać nad jakimś powodem w zachowaniu różowowłosego, jednocześnie idąc w stronę łazienki. Zamierzał wziąć jakiś szybki prysznic nim wyruszą. Dwie minuty i nic więcej. Będąc w pomieszczeniu, szybko zrzucił z siebie ubrania i walnął je tam gdzie były te z zeszłego dnia. Nie tracąc na czasu, wszedł do kabiny i puścił ciepłą wodę. Bez wątpienia była go słychać za drzwiami, ale na jaką odległość nie wiedział. Minutę później zakręcił wodę i wytarł się ręcznikiem. Dopiero teraz mu się przypomniało, że nie powyjmował wczoraj nic z kieszeni spodni. Znając już położenie jego drobiazgów, zaczął ubierać się w świeże ciuchy. Nic niezwykłego. Jasnoniebieskie jeansy - takie nie podarte- i białe, gładkie skarpetki zajmowały jego dolną partie ciała. No oczywiście oprócz czarnych bokserek, ale one nie były na widoku więc się nie liczy. Zarzucił do tego   białą koszulkę i cienką, rozpinaną szarą bluzę. Założył obie, a bluzę zasunął do poziomu jego klatki piersiowej. Rękawy podwinął do łokci i zaczął przerzucać swoje drobiazgi do nowych kieszeni. Wyszedł gotowy z łazienki i dopiero teraz usłyszał jakiś głoś. Nie był to ani jego, ani Trissa, więc nie był pewien co ma zrobić. Powinien się ukryć i nie ujawniać na ten moment swojej obecności? Wydawało się fajne, takie bawienie w ninja, ale było równie dobrze zbędne. W końcu i tak prędzej czy później ludzie by się o nim dowiedzieli. Zaczął iść w stronę zejścia schodów, ale zatrzymał się kiedy mógł dostrzec z góry dwie osoby. Trystiana, który był zgniecony na ziemi oraz nieznajomą kobietę. Kurogane dość szybko zauważył, że była ona japonką. Swój swojego rozpozna. Kruczowłosy był trochę zniesmaczony, kiedy poczuł przyśpieszone bicie serca oraz złe myśli odnoszące się do starszej kobiety. Świetnie, teraz robił się bezpodstawnie zazdrosny. Na tyle ile Ryu wiedział, Stern mógł mieć nawet dziewczynę. Nawet jeśli to brzmiało nieprawdopodobnie. Nie podobało mu się też myślenie o Trissie jak o jakiejś własności. Nawet jeśli nie mógł on się powstrzymać. Oparł się o poręcz, kładąc głowę na dłoni i przysłuchiwał się jednostronnej rozmowie. Dowiedział się on paru faktów w trakcie monologu nieznajomej. Triss był dobry z matmy, nieznajoma wydawała się czymś w rodzaju starszej siostry i jego własność była wolna. To znaczy przyjaciel. W jakimś stopniu ulżyło Kurogane. Nie rozumiał siebie, ale zostawił to na kiedy indziej. Nieznajoma nawet nie wiedziała jak była blisko, kiedy zgadywała o pierwszym razie Trystiana.
Prawie w dziesiątkę. Ryu postanowił poczekać tak, aż ich emocje opadną. Może wtedy go zauważą.
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: [NYC] Four Seasons Hotel
Wto Lis 01, 2016 8:23 pm
Wszystko się zaczynało lekko przeciągać. Kobieta nie wyglądała na osobę, której zamyka się kiedykolwiek jadaczka. Nie zatrzymywała się w swoich pytaniach bez odpowiedzi. Zasypywała Trisa niemiłosiernie. W pewnym momencie jednak zamilkła. Kątem oka wydawało jej się, że widzi jakąś postać. Wstała z miażdżonego chłopaka i spojrzała się na Ryu. Od razu jej charakter się kompletnie zmienił. Sama mimika spoważniała do tego stopnia, że nie okazywała zbyt wiele emocji.
- Kim jesteś młodzieńcze? Czyżbyś był osobą towarzyszącą?- Zachowywała się profesjonalnie, bez wywlekania najmniejszych uczuć na zewnątrz. Pytania też były suche, do tego stopnia, że w podobny sposób wypowiedziałby je jeden z gorszych programów dźwiękowych. I w przeciwieństwie do wcześniejszej przedstawianej swojej postawy- czekała grzecznie na odpowiedź ze strony Japończyka. Jej badanie wzrokiem każdego punktu na ciele chłopaka mogło na pewno przyprawić nie jednego o dreszcze. Zaczęła iść w jego stronę po czym zatrzymała się w połowie. Może to po to, by było lepiej ją słychać i zbliżyć się do osoby? Niezbyt kulturalna mogłaby być rozmowa z takiej odległości, więc wypadało ją po prostu zmniejszyć.
- Yumi Natsuka. Miło mi poznać.- powiedziała nie zmieniając swojego tonu. Po chwili dodała - Asystentka Sophii Haynes, matki Trystiana Sterna. Jak również zaufana doradczyni i prywatnie przyjaciółka rodziny.- Wymieniła wszystko na jednym tchu, ze spokojem i pełną kontrolą. Nie dało się poznać co miała w głowie. Czy poczuła jakieś rozczarowanie, czy nie chciała się w taki sposób zachowywać przy obcym? Wszystkie opcje były bardzo prawdopodobne. Nie czekając długo, odwróciła się i podeszła do lodówki, wyjmując z niej colę. Nalała do trzech szklanek i zaczęła upijać łykami.
- Mam nadzieję, że jesteście już gotowi do pracy. Bo patrząc na was, jest dużo do zrobienia. Bardzo dużo...- Popatrzyła w szczególności na Trissa. W międzyczasie podniosła swoją sporej wielkości torebkę i wyjęła z niej gruby plik spiętych kartek. Może miały koło trzystu stron? Zawierały wszelkie dokładne informacje na temat gości, którzy pojawią się dzisiejszego wieczora. Odnośnie ich zainteresowań, rodziny, preferencji, biznesu i majątku. Były tam też sporządzone krótkie historie w jaki sposób dochodzili do posiadania takich ilości pieniędzy. Najważniejsze osoby i rzeczy na które powinno zwrócić się uwagę przy rozmowie z nimi, były dodatkowo zaznaczone innym kolorem. Trystian nie tracąc czasu zaczął wszystko przeglądać, skupiając się w pełni nad nową lektura, na której przestudiowanie nie miał nawet dnia. Raptem parę godzin zostało. Podszedł do swojego napoju, upijając drugą najlepszą rzecz gaszącą pragnienie, zaraz po kawie. Już od tego momentu nie było zbytnio czasu na rozmowę z przyjacielem. Właśnie rozpoczęli swoją pracę. Kobieta spojrzała na zegarek, po czym nie czekając długo machnęła do nich ręką na znak, że czas już się zbierać. Kiedy zeszli na dół wskazała swój dużych wielkości samochód i otworzyła tyle drzwi przed Trisem, który widocznie był pochłonięty nauką. Czy to lubił? Ciężko było stwierdzić. Na pewno jednym z powodów, czemu tak pilnie się do tego przykładał, był strach przed zawodem rodziców. Zniszczenie ich i swojego życia. Albo może jednak bardziej... odpowiedzialność za swoje czyny. Na pewno nie daliby mu spokojnie żyć, gdyby podpadł bezpośrednio którejś z zaprzyjaźnionych rodzin.
Na pewno mogło to zdziwić Ryu, że drzwi dla niego nie zostały otworzone. Zamiast tego Yumi wskazała mu miejsce na przodzie, zaraz obok niej. Od razu ruszając rozpoczęła rozmowę z Kurogane.
- Spokojnie. Trystian nie słyszy żadnego słowa. Więc mam pytanie do Ciebie. Czego od niego chcesz?- Pytanie zabrzmiało groźnie. Jakby sugerowała, że ten znalazł się w tym miejscu tylko i wyłącznie dla jakiegoś osobistego powodu. Pierwszym co wpadało do głowy to oczywiście dobranie się do pieniędzy Strena. Potem natomiast pojawiały się dużo czarniejsze scenariusze. To nie tak, że wątpiła w możliwości romansu różowowłosego. Po prostu miała przeczucie, że to jedna wielka pomyłka, która może bardzo zaszkodzić całemu wizerunkowi. Takie było jej osobiste zdanie. Jednak prawdziwie niebezpieczna gra dopiero się zacznie w momencie kiedy tylko chłopak zostanie dostrzeżony przez panią Haynes. Asystentka podczas tej drogi nie żałowała gazu. Nie było mowy o żadnym spóźnieniu. Po pewnym czasie westchnęła. - Pięćdziesiąt tysięcy dolarów kanadyjskich. Zgoda?- Właśnie zasugerowała pokaźną sumę tylko po to, by Ryu odwrócił się od przyjaciela. - Będziesz już mógł dokończyć swoją podróż życia, ale później nie odzywaj się do niego słowem. Zgadzasz się na te warunki? Zapewniam, że przez najbliższe trzy lata będziesz pod stałym nadzorem, czy aby na pewno nie zbliżasz się do pana Sterna.- Wszystko dokładnie objaśniła chłopakowi, wraz z warunkami umowy. Wynagrodzenie oczywiście podlegało dyskusji. Jednak nie wskoczyłoby na więcej niż 75k. Nie byłoby opcji zaoferowania takiej sumy.  Niefortunnie byli już na miejscu. Co prawda Ryu miał wystarczający czas na odpowiedź, jednak nawet jeżeli byłaby potwierdzająca transakcję, to nie był czas na dokonanie jej. - Jeszcze się dogadamy.- Zakończyła rozmowę, bez względu na odpowiedź Kurogane. Szybko wyszła z samochodu, otwierając drzwi przed Trystianem i zaczęli czekać na niespodziankę dla rodziców. Po chwili Yumi zaczęła prowadzić po budynku w którym się znaleźli- był to wielki wieżowiec jednej z najbardziej znanych marek kosmetycznych na świecie. Najwidoczniej mają dość szerokie usługi, szczególnie w momencie, kiedy im się to opłaca. W pewnym momencie można było zauważyć na końcu korytarza równie młodą kobietę co Natsuka, jednak może delikatnie dojrzalszą? Minę miała nie tyle z wyrzutem, czy jakąkolwiek nutką negatywnych emocji, co bardziej zmęczoną czekaniem osobę, która zaczyna się rozweselać, że w końcu przybyli. Trystian w momencie kiedy dostrzegł ją kątem oka, zaprzestał czytanie, zamknął plik kartek i zaczął trzymać je na boku, idąc przed siebie z dumą. Co z tego, że wyglądał tragicznie.
- Witaj, Matko.- Odrzekł w momencie, gdy byli już blisko kobiety wyglądającej maksymalnie na 30 lat. Ta jednak nie była w stanie odpowiedzieć na to. Od samego początku wpatrywała się w Ryu z przeszklonymi oczami. Zaczęła się na pewno zastanawiać, czy aby dobrze to wszystko interpretuje. Czy jej to się tylko śni?
- Czy to... Twój towarzysz?- Powiedziała zacinając się i nie wiedząc co powiedzieć. Jak to powiedzieć. Jej emocje tak szalały w niej, że w pewnym momencie po prostu łzy zbierające się w oczach popłynęły w dół.
Ryu Kurogane
Ryu Kurogane
Fresh Blood Lost in the City
Re: [NYC] Four Seasons Hotel
Wto Lis 01, 2016 10:09 pm
Kurogane doczekał się momentu w którym został zauważony. Od razu poczuł jakby temperatura w pokoju spadła o paręnaście stopni. Sam kruczowłosy nie uważał tego za wrogie nastawienie do niego. Raczej jakiś profesjonalizm. Z tego powodu zaczął zastanawiać się kim może być ta osoba. Wątpił, że kobieta była jakoś spokrewniona, ale zachowywała się jakby znała Trystiana od dawna. Przez jego myśli przeszło kilkanaście możliwych opcji. Za najbardziej prawdopodobną uznał przyjaciółkę rodziny. Sądząc po profesjonalizmie, jest szansa, iż nieznajoma była jakoś związana z pracą rodziców Trissa. Kurogane wtedy wiedział, że nie była to wizyta w odwiedziny. Na pytanie czy był osobą towarzyszącą tylko kiwnął głową. Nie dodawał nic innego z takiego powodu, że zauważył jak nieznajoma szła w jego stronę. Po tym jak starsza kobieta się przedstawiła, Kurogane stwierdził, iż nadeszła pora na niego.
-Nazywam się Kurogane Ryu. Przyjemność po mojej stronie - odpowiedział poważnie, ale nadal z uśmiechem. Nie był w stanie przywitać kogoś tak sucho, szczególnie kiedy zauważył jak Natsuka-san zachowywała się przy Trystianie.
-Uczeń klasy IB w Riverdale. Przyjaciel, a zarazem współlokator Trystiana. - dokończył imitując sposób w jakim przedstawiła się kobieta. Myślał przez chwilę, żeby nie mówić do której grupy należał. Miało to szansę na sprawienie im obu kłopotów. Chociaż na to jest już za późno. Zresztą, i tak sprawdzą go praktycznie od razu. Nie widział powodu by kłamać. W końcu nie zamierzał nikogo, kto był bliski Sternowi okłamywać. Takie coś nie było nawet możliwością dla Kurogane. Zachowywał spokój równie co Natsuka-san. To nie tak, że nie był w jakimś stopniu przerażony. Po prostu nie chciał źle wypaść. Chociaż może brak znania swojego miejsca było nietaktem? Na pewno nie zamierzał zostać zastraszony brakiem emocji. Jeśli on by się załamał, nie wiedział jak Trystian by to odebrał. Ryu wiedział, że dla chłopaka najbliższe godziny będą niezmiernie trudne.
Kruczowłosy miał szczęście, że regularnie czytał książki. Przez to wyrobił sobie dobrą prędkość czytania i był w stanie przeczytać stronę, nim Triss przeszedł na następną. Wziął pozostawioną szklankę i cicho - by nie rozpraszać swojego przyjaciela - podziękował. Pił ją powoli i czytał znad ramienia różowowłosego. Tak naprawdę połowy słów nie rozumiał. Najzwyczajniej, rzadko się z nimi spotykał, więc nie posiadał wielu informacji na to co oznaczają. Żeby nadrobić swój brak wiedzy, starał się zapamiętać najistotniejsze rzeczy. Dla niego wyglądało to bardziej jak jakiś plan ataku na pojedyncze osoby, ale nie znał się. Właśnie z tego powodu, nie odezwał się ani razu podczas ich "nauki". Kiedy Yumi wskazała, że czas się zbierać kruczowłosy bez ociągania się ruszył za nimi. Nie trzeba było mu dwa razy mówić. Faktycznie, nie zdziwił się kiedy drzwi nie zostały dla niego otworzone. Dla nich był on tylko utrapieniem. Tak bynajmniej sądził. Nikt nie lubi niespodziewanych sytuacji. No chyba że ktoś jest masochistą to inna sprawa. To co jednak go zdziwiło, to rozkaz by usiadł obok kobiety. Sytuacja zaczęła mu się trochę nie podobać i zastanawiał się czy aby na pewno jedyne co Yumi pokazywała to profesjonalizm. Nie chcąc zmuszać ich do czekania na niego, usiadł z przodu.
Pytanie mu zadane zadziwiło go. Kompletnie się tego nie spodziewał, chociaż jak się nad tym zastanawiał było to sensowne. Trystian nie był osobą, która miała wielki problem w zaufaniu komuś. Był to plus i minus. Z jednej strony łatwo nawiązać z nim znajomość, a z drugiej łatwo go wykorzystać. Przynajmniej takie oddaje wrażenie. Nie zamierzał bezpośrednio odpowiedzieć na pytanie kobiety.
-Natsuka-san. Wie pani co zrobił Trystian, kiedy przeczytał ostatni list? - zapytał się starszej osoby, dokładnie znając odpowiedź na jego pytanie. - Zaczął płakać. Brak możliwości wyboru to było dla niego zbyt wiele. Kto by się cieszył, będąc do czegoś przymuszonym. Nie zamierzałem pozostawić swojego przyjaciela w takiej sytuacji. - odpowiedział Kurogane. Nie był pewien czy zrozumiała ona to co miał namyśli. Kruczowłosy miał tylko nadzieję, że tak. Słyszą propozycję Yumi, Ryu pamiętał by powstrzymać się od przywalenia w coś. W szybą lub maskę. Oczywiście nie w osobę.
-Byłbym wdzięczny jakby przestała pani myśleć o Trystianie, jak o jakiejś rzeczy, którą da się wycenić. Możecie nawet zaoferować milion. Odpowiedź brzmi nie. - wręcz wysyczał natychmiastowo Ryu. Nawet przez chwilę nie przeszła przez niego taka myśl. Nie przyjechał tutaj tylko po to by się zabawić i zarobić. Pieniądze to ostatnia rzecz na świecie, która go obchodzi. Jak w wielu sprawach był tolerancyjny, to nie w uważaniu kasy za jedną z najważniejszych rzeczy na świecie. Jego przyjaźń nie była na sprzedaż. Kiedy dojechali na miejsce, chłopak nic nie odpowiedział na słowa kobiety. Wątpił, że się dogadają. Przyjął bezuczuciową maskę na twarz, chociaż było widać jak jego pięść co jakiś czas się ściskała. Miał tylko nadzieję, iż Trystian nie będzie się dopytywał co się stało. Kurogane nie był w stanie podziwiać okolicy. Zdał już sobie sprawę, że będą postarali się go pozbyć nie ważne jak okrutne rzeczy by musieli popełnić. Jedyne co w tym momencie może powstrzymać Ryu przed pójściem na imprezę to Stern. Tylko on mógł mu powiedzieć, że nie chce by szedł na przyjęcie. Tak długo jak to były jego szczere uczucia, kruczowłosy nie miał nic przeciwko. Zauważył kiedy w pewnym momencie, Trystian zamknął plik i zaczął iść dumnie. Ryu nie był pewny co to oznacza, ale był krok za nim. Szedł wyprostowany, ale nie miał tej aury dumy. Tym razem znał swoje miejsce i nie zamierzał być jakimś głupim nastolatkiem, który zepsuje komuś życie swoim zachowaniem. Gdy różowowłosy zatrzymał się, Kurogane zrobił to samo. Był on tuż za jego lewym ramieniem. Zrozumiał powagę sytuacji, kiedy Trystian przywitał swoją matkę, Sophie Haynes. Kruczowłosy dostrzegł jej wzrok na sobie i przeszklone oczy. Tak naprawdę... to nie spodziewał się tego. Podejrzewał, że będzie ona bardziej wybuchowa i nie przyjmie takiej możliwości. Tak mu się wydawało, kiedy Stern odczytywał list. Wiedział już jak duży błąd popełnił przy ocenie charakteru rodziny Trystiana. Kiedy podczas zadanego pytania pojawiły się łzy, Kurogane zrobiło się trochę źle. Ciężko było mu pamiętać wcześniejszą stanowczość przedstawioną w liście. Widząc brak reakcji ze strony Trystiana, postanowił coś zrobić.
- Jeśli mogę coś powiedzieć... - zaczął Kurogane i czekał na jakiś sprzeciw. Jeśli nie otrzymał żadnego, zrobił krok naprzód i był trochę przed Trystianem. Natychmiastowo się ukłonił pod kątem 90 stopni i zaczął swoją krótką przemowę.
- Pani Haynes, z całym szacunkiem, proszę nic nie interpretować. Zdajemy sobie sprawę, jak to może wyglądać, ale jest to błędne założenie. Jeśli ma pani jakieś pytania... techniczne, proszę mnie zapytać. Trystian powinien poświęcić czas na przygotowanie. - wypowiedział się poważnie Ryu. Nie wiedział czy wszystko zrobił poprawnie i czy przypadkiem czegoś im nie insynuował niemiłego. Był cały czas skłoniony, czekając na pozwolenie, by się podnieść. Zdawał sobie sprawę, że Stern miał jeszcze wiele do przeczytania. Rozumiał też chęć spędzenia ze swoją rodziną czasu. Tak właściwie to mogli mu właśnie ściąć głowę i nikt by nie wiedział o jego zniknięciu. Nie zamierzał się jednak wycofywać.
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: [NYC] Four Seasons Hotel
Wto Lis 01, 2016 11:13 pm
Kiedy rodzicielka Trystiana zobaczyła co robi Ryu, od razu mu przerwała i na to odpowiedziała mu płynną japońszczyzną.
- Chłopcze, nie musisz za nic przepraszać.- Możliwe, że był to tylko pokaz, iż nie należy do niższej klasy, która często ledwo potrafi się posługiwać w jednym obcym języku. Dopiero teraz można było na spokojnie zauważyć, że wraz z łzami był to uśmiech. Z tym połączeniem wyglądała jakby była wielce szczęśliwą. Dalej kontynuowała już w języku angielskim. - Jestem po prostu niezmiernie dumna z chytrości mojego syna. Że też ja na to nie wpadłam. Pojawić się na przyjęciu jako nastoletni homoseksualista. To przecież wywoła rozmowy na jego temat. Ludzie się zainteresują, będą chcieli podejść, zagadać. To może być szansa! Myślałam już czy by się nie poddać z tym naciskiem na karierę. Ale widząc ten pomysł aż mną wstrząsnęło. Tworzycie naprawdę super parę. Tylko! Nie zapominajcie ile macie lat. Wszystko z rozsądkiem, dobrze chłopcy?- Nie dała sobie przerwać ani na moment. Naprawdę wyglądała na usatysfakcjonowaną tym co się właśnie stało. Jej dumę było można wyczuć na dwie mile. Jednocześnie też pokazała się ze strony, że nie chce już nic słyszeć. Otworzyła tylko drzwi znajdujące się naprzeciw siebie i grzecznie zaprosiła do wejścia i oddanie się profesjonalistom. Trystian przez ten cały czas milczał i mimowolnie się rumienił, przez co dawał jeszcze więcej do zrozumienia swojej matce. Nie chciał okazywać zaczerwienień na twarzy, ale były one już odruchowe, słysząc takie a nie inne tematy, jeszcze tym bardziej o sobie. Poczuł się mocno zgubiony i nie wiedział jak na to zareagować. Więc po prostu milczał ja grób. Czasem najwidoczniej trzeba było obrać i taką taktykę. Zgodnie z rozkazem wszedł do lewego pokoju, zaś Ryu został skierowany w prawą stronę. Tak jak wszystko na początku dobrze przebiegało, ścinanie włosów Trisa, nakładanie różnych specyfików i innych podobnych. W końcu trzeba było je odżywić, nadać naturalny blask, rozczesać. Oj było przy tym pracy, było. Zaś u Ryu ów zadanie jeszcze się nie zaczęło, gdyż styliści grzecznie czekali na jego propozycję. Co mieli zrobić, czego wymagał. Był gościem, więc nie mógł być zmuszony do czegokolwiek. W przeciwieństwie do syna klientki. W pewnym momencie do pomieszczenia w którym znajdował się Japończyk, weszła dobrze znana mu asystentka. Jednak tym razem nie wyglądała za bardzo na zrównoważoną. Wyglądała bardziej jakby miała szybkim krokiem podejść do niego i uderzyć w głowę, jednak ostatecznie się powstrzymując.
- Na rękę Ci to, co gówniarzu? Uwierz mi, że jak tylko w jakikolwiek przyczynisz się do zranienia Trystiana, to będziesz mógł się pożegnać ze swoimi jajkami. I żeby było mi to jasne! Lepiej go zostaw w spokoju jak najszybciej.- Jak widać mimo wcześniejszej odpowiedzi Ryu, ona coś przeczuwała. Nie przepadała za nim z niewiadomego powodu. Jednak już nie miała w interesie rozdzielenia ich. Na pewno nie do momentu, póki pasowało to pani Haynes. Słowa oczywiście wypowiedziała po japońsku, by mieć pewność, że nikt wokół ich nie zrozumie. Chociaż wciąż była dość niepewna, czy chłopak aby na pewno posługuje się w tym języku. Jego angielski wydawał się być zbyt dobry jak na ten wiek. W każdym razie skończyła i tak szybko jak wpadła, tak wypadła. Nie zamierzała ot tak zostawić tego tematu. Trzasnęła drzwiami i więcej się nie pokazała. A osoby odpowiedzialne za wygląd Japończyka ani w najmniejszym stopniu się nie przejęli całą akcją, tylko dalej robili to co do nich należy. Oczywiście podstawowym czynnikiem było mocne odświeżenie piękna czarnych włosów. By co równie ładne, były też zdrowe.
Cały dzień wydawał się być zalatanym. Nie było nawet możliwości na rozmowę. Triss czuł jak jego głowa zaczyna powoli eksplodować. Od samego rana czytał tę durną 'lekturę', aż w pewnym momencie po prostu ją rzucił i spojrzał się w lustro. To co ujrzał wręcz prosiło się o dorodny krzyk. Aż nie mógł uwierzyć. Chciał wręcz wrzeszczeć. Jednak żal mu na to nie pozwalał. Było oczywiście jeszcze parę niezbędnych zabiegów, by nie tylko tematem zostali zauważeni, ale też wyglądem. Co do ubioru nie było zbyt wiele do gadania. Najprostsze, młodzieżowe, dopasowane garnitury z delikatnymi pasmami pojedynczego koloru. W przypadku Ryu wybrany został czerwony. Za to dla Trissa niebieski. By pasowały do oczu. Chwila, co. Tak, zmusili go do założenia soczewek kontaktowych o mocnym niebieskim zabarwieniu. W końcu ten kolor pasuje do blondynów takich jak chłopak. Fryzura została za to bardzo dobrze ogarnięta i delikatnie skrócona. Z gabinetu wyszedł nie wiedząc, czy powinien być załamany, czy się cieszyć. Usiadł na sofie, blisko drzwi i czekał. Zastanawiał się gdzie podziewa się Ryu. Aż niemożliwe, że trzymają go tam dłużej niż jego. A może? Kto by tam wiedział. W każdym razie na pewno wkrótce będzie po wszystkim i będzie mógł się z nim spotkać.
Ryu Kurogane
Ryu Kurogane
Fresh Blood Lost in the City
Re: [NYC] Four Seasons Hotel
Sro Lis 02, 2016 12:14 am
Powiedzenie, że Kurogane osłupiał po wtrąceniu matki Trystiana, byłoby zbyt lekkie. Właśnie dowiedział się, że ich oryginalny plan miał zostać wykorzystania do zwiększenia sławy Sterna. Tylko nie miał pojęcia jak to miało niby wyglądać. Oboje pomyśleli, że ludzie zaczną się interesować. Różnice była taka, iż Kurogane uważał ich opinie za negatywne. Przynajmniej w większości. Faktycznie zwiększyłoby to rozgłos chłopaka, ale nie zablokowałoby mu to drogi do kariery. Już kiedy myślał, że pomylił się co do pani Haynes, ta tylko udowodniła mu jak bardzo nie doceniał jej wcześniej. W myślach, kruczowłosy przywalił jej paręnaście razy. Teraz uświadomił sobie jak naprawdę ciężko ma Trystian. I to z samą matką. Co jeśli do tej gromadki jeszcze dołączy się ojciec. Od tego wszystkiego głowa Ryu zaczęła boleć. Nie dostając nawet czasu na powiedzenie słowo do Trissa, od razu został poprowadzony do profesjonalistów. Usadzili go na profesjonalnym fotelu i dali jakiś katalog by na szybko przejrzał i zdecydował, co chcę. Nim mógł cokolwiek powiedzieć, do pokoju weszła Natsuka. Oj jak bardzo Ryu czuł chęć mordu trudno opisać. Najlepsze, że profesjonaliści nawet nie przejmowali się niczym co się działo. Kurogane był nawet gotowy na jakieś uderzenie. Nigdy nie wiadomo czego można się spodziewać, od takiej osoby. Matka Sterna już go zaskoczyła, więc czemu i nie jej asystentka. Wysłuchał w spokoju gróźb ze strony Yumi. Zauważył, że mówiła po japońsku co dobrze się składało. Pewnie żadne z nich nie chciało poinformować osoby przypadkowe o jakichś sporach rodzinnych. Ryu na szczęście umiał posługiwać się japońskim. Było to płynnie, no chyba że wkraczali w jakieś skomplikowane słowa. W końcu jest jakaś bariera do której samouk może dojść. I tak było w tym przypadku. Groźby, które usłyszał o dziwo wywołały jedynie uśmiech na twarzy kruczowłosego. Kiedy kobieta odchodziła, Ryu podniósł głos.
- Pasowałabyś jako jego matka. - był pewny, że Natsuka-san usłyszała. Jego zadowolenie zwiększyło się od spotkania z Haynes. Asystentce matki Trystiana, definitywnie zależało na chłopaku. W innym wypadku nie rzucała by groźbami dla jego dobra. Nawet jeśli nie podobało mu się to jak każdy decydował za Sterna co mu jest potrzebne do szczęścia. Chociaż byłby wtedy ignorantem, bo sam nie często pytał chłopaka o zmianę. To mu przypomniało. Jego głównym celem była pomoc Trystianowi. Na co on tu czekał. Rzucił katalog na ławę.
-Róbcie jak uważacie. - i na to profesjonaliści tylko się uśmiechnęli diabelsko. Kruczowłosy miał tylko nadzieję, że wyjdzie stąd razem z głową.
Wbrew pozorom nie wiele mu zrobili. Użyli różnych specyfików do włosów i trochę je skrócili, ale tak to niczym się nie różniły. Na jego twarz nie musieli zużyć różnorakich rodzajów kremów. Natura jeszcze zostawiła mu ją gładką. Zrobili tylko coś z jego świeżą blizną na policzku, żeby była niewidoczna. Kurogane nie miał najmniejszego pojęcia jak to zrobili, więc chyba naprawdę musieli być specjalistami. Bez większego sprzeciwu założył swój garnitur. Nie miał nic przeciwko niemu oprócz tego, że nie miał najmniejszego pojęcia czemu czerwony. Wyobrażając sobie wnętrzności głowy pani Haynes, od razu poddał się w próbie zrozumienia innych z tego świata. Wypuścili go trochę wcześniej i pozwolili mu na przewietrzenie się. Zapach tych wszystkich specyfików drażnił już jego nos. A w końcu oni nie chcieli by coś nie było perfekcyjne. Postał jakieś 5 minut na powietrzu, patrząc na mieszkańców którzy nawet nie zdawali sobie sprawy z horroru jacy inni przeżywali. Kurogane postanowił wrócić do miejsca, gdzie mieli spotkać się z Trissem. Kruczowłosy zauważył, że wyszedł on w trakcie kiedy go nie było. Na początku miał problem z rozpoznaniem go. Ponownie, nie próbował odkryć motywów działań rodziców "różowowłosego". Usiadł obok niego i lekko się o niego oparł. Miał gdzieś to, że to co robi lekko może wygnieść ich garnitury. Najchętniej to by zabrał Sterna stąd i zostawił jego matkę na lodzie. Przeszkadzało mu to, że jego przyjaciel ma zostać wykorzystany jak jakaś marionetka. Prawdopodobnie nie pierwszy raz.
-Jestem tu. - powiedział krótko. Nie brał się nawet za obmyślanie planu. Ciężko wyliczyć co by się stało, skoro dotyczyło to chorych umysłowo ludzi. Postanowił wspierać chłopaka przez całą imprezę i przypominać mu o tym jaki był naprawdę.
-Jesteś moim różowowłosym współlokatorem i to się nie zmieni. - wyszeptał tak, by przypadkiem ktoś oprócz nich nie usłyszał. W końcu to była częściowo prywatna rozmowa.
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: [NYC] Four Seasons Hotel
Sro Lis 02, 2016 1:01 am
Trystian położył swoją głowę na ramieniu przyjaciela i zaczął się zastanawiać nad swoim losem. Nie wyglądało to wszystko zbyt kolorowo. W tym momencie po prostu nic nie czół. Nie wiedział co powinien. Jednak kiedy tylko poczuł jego zapach od razu się uspokoił. Właśnie. Najważniejsze było, że był tu z nim. Po to przyjechali na te wycieczkę razem. Spędzić czas.
- Chyba nie wyszło...- Powiedział cicho, szczerze mówiąc spodziewając się po części tego, że nie wyjdzie. Przecież nie pierwszy raz walczył z rodzicami. Nigdy nie wychodziło. Zawsze umieli obrócić na swoje. Aż w pewnym momencie zrezygnował. A tu naglę jego współlokator wymyślił plan, który mógł się powieść. Był on takim światełkiem nadziei na końcu ciemnego tunelu. Który został ostatecznie zmiażdżony przez jego rodzicielkę. Nie było o czym gadać. Po prostu zawalili kompletnie. A nawet pomogli. Jakby zrobili dokładnie sto dwadzieścia procent oczekiwań z listu. Skoro cały świat jest tak bardzo przeciwko Trystianowi nie pozostaje nic innego jak zaakceptowanie tego. Poddanie się. To była zbyt męcząca walka z wiatrakami. Nie miał innego wyboru. Od razu powiadomił o swoich myślach jedyną zaufaną osobę.
- Poddaję się. Spełnię ich oczekiwania i wejdę w ten świat, robiąc to najlepiej jak mogę. Mam Twoje wsparcie?- Tak. Jeżeli nie da się w jedną stronę, to trzeba w drugą. Decyzja została podjęta. Będzie musiał zapracować na wszystko. Musi stać się silny i przegonić wiele osób. Z czego na pewno nie będzie łatwo. Jako iż ostatecznie się zdecydował, żadne słowa motywacji nie byłyby w stanie zmienić tego. Po prostu przez tyle lat tak mocno się starał na marne, że akurat tego dnia złamał się kompletnie. Musi to zaakceptować, bo nie może od tego uciec. Bardzo prosta logika i droga dedukcji. Jednak w momencie kiedy miał chęci na zanurzenie się w nieznane potrzebował przyjaciela dużo bardziej niż wcześniej. W końcu jest mnóstwo rzeczy do zmienienia w Trisie. Nie chodzi o samą osobowość, a raczej wyćwiczenie jego psychiki. Ryu był do tego idealny, w końcu już raz to zrobił. Może sam nie zauważył, ale zmieniło to obecnego blondyna. Może nie do tego stopnia, że był nie do rozpoznania, aczkolwiek wewnętrznie na wiele, nie tak nowych już spraw reagował kompletnie inaczej. Czas dorosnąć. Koniec bycia bezradnym dzieckiem, które nic nie potrafi zrobić. Pozytywna energia zaczęła przepływać przez ciało chłopaka. Patrząc w lustro umiejscowione na przeciwko ich stwierdził, że w tym blondzie wygląda dużo bardziej dojrzale. Samemu sobie się zaczął podobać. Dziwne to było uczucie. Jednak prawdziwe. Uśmiechnął się i kątem oka zauważył dobrze znaną Niemkę Aldonę Schulz, promotorkę. Wkładała duże pieniądze w niszowe gazety, które ostatecznie podupadały, jednak ostatecznie zajęła się kontrowersyjną tematyką i zasłynęła jako działaczka na rzecz grup lgbt. Na pewno miała dobre kontakty z redaktorami, którzy obecnie pracują dla wielu magazynów z modą nowoczesną. Odruchowo Triss złapał swojego przyjaciela za podbrudek i nie zastanawiając się pocałował go w usta. Pierwszy raz przy tym czynie nie pojawił się na jego twarzy rumieniec. Było to na tyle instynktowne, że nie był do końca świadom co zrobił. Kobieta tylko otworzyła szerzej oczy i uśmiechnęła się. Kontakt wzrokowy został zaliczony. Było wielkie prawdopodobieństwo, że spotkają się wieczorem. Dopiero po jakiejś chwili jego wzrok spotkał się z Ryu. Blondyn spuścił głowę w dół i zaczął go przepraszać za takie wykorzystanie.
- Wybacz... Musiałem jakoś zareagować.- Poczuł się bardzo głupio. Zaczął się zachowywać jak jego rodzice. Byleby wspiąć się. Nawet po trupach. I już zaczął tą całą intrygę. Poczuł lekkie obrzydzenie do samego siebie. Jednak jak już raz sobie coś ustalił, to musiał to zrobić najlepiej jak potrafił. Nie miał żadnego innego wytłumaczenia na swoje zachowanie.
Ryu Kurogane
Ryu Kurogane
Fresh Blood Lost in the City
Re: [NYC] Four Seasons Hotel
Sro Lis 02, 2016 7:26 am
Kurogane mógł się zgodzić z przyjacielem. Chyba nie wyszło. A raczej na pewno. Trystian może spodziewał się, że ich plan zostanie zmieniony i wykorzystany przeciwko nim, ale nie było tak w przypadku kruczowłosego. Może najzwyczajniej był zbyt pewny? Nawet wcześniej pojawiła się u niego niepewność czy powinni to zrobić. Tylko, że była ona spowodowana niepewnością uczuć Sterna do rodziców.
- Na to wygląda. - odpowiedział szczerze Ryu. Zaskoczenie jakie przyszło ze strony pani Haynes zostawiło jego plany zatrzymane. Nie potrafił tego ponownie zebrać w całość i jakoś ułożyć logicznie. Szansa na to przepadła, kiedy zwątpił w chytrość rodziców Trystiana. Opcja poddania się nie pasowała Kurogane ani trochę. Wiedział, że nie może nic powiedzieć. To nie on prowadził tą wieloletnią walkę. Najwyraźniej nie przynoszącą skutków. Gdyby kazał Sternowi się nie poddawać, byłby głupcem. Denerwowało Ryu jednak sposób w jaki Trystian wyraził swoją przegraną.
- Tak długo jak się nie zmienisz, masz moje poparcie. Możesz ich słuchać, ale nie daj się gdy będą chcieli zmienić twój charakter. - odpowiedział dokładniej Kurogane. Opcja w której Triss przechodzi metamorfozę - nieudawaną metamorfozę - odpadała natychmiastowo. Jeśli tak miałoby się stać to zapomniałby o konsekwencjach i uciekł z różowowłosym. Nie ważne jak głupie było by takie zachowanie. W końcu daleko nie uciekną. Ryu wiedział tylko jedno. Musi w tym momencie wspierać swojego przyjaciela. Przechodzi on teraz trudny okres i już nie chodzi tu o same oczekiwania rodziców. Kruczowłosy przypuszczał, że najzwyczajniej chłopak był samotny. Jak bardzo można wytrzymać taką sytuacje bez jakiegokolwiek wsparcia. Możliwe, iż otrzymywał je ze strony Natsuki, ale jak bardzo była to prawda nie wiedział. Kurogane nie zamierzał go opuszczać. Nie ważne jak bardzo poparzy się robiąc takie coś. Gdyby zostawił swojego przyjaciela w potrzebie, nie darowałby sobie. Mógłby się równie dobrze zabić. Ryu został wyrwany ze swojego postanowienia przez pocałunek, który otrzymał od Trystiana. Na początku jego oczy po prostu szerzej się otworzyły, by po chwili zwęzić się ze złości na kompana.
-Jestem świadom, że będziesz musiał wiele rzeczy udawać, by im się przypodobać. Ale jednego ci nie daruje. - powiedział Kurogane, jednocześnie wspinając się na kolana Sterna. Chwycił chłopaka za podbródek i tym razem on go pocałował. Obie sytuacje nie różniły się tylko inicjatorem. Pocałunek, który Trystian otrzymał od Ryu nie był suchy, bez emocjonalny. Zawierał on pasję, pożądanie a nawet i miłość o której kruczowłosy jeszcze nie zdawał sobie sprawy. Po jakiejś minucie dał złapać Sternowi oddech i wymówił swoją groźbę.
- Jeśli jeszcze raz pocałujesz mnie bez emocji, to nie będziesz lubił konsekwencji. - powiedział Kurogane. Właściwie to nie planował żadnych konsekwencji. Byłby po prostu zawiedziony. Zaraz. Czemu byłby zawiedziony? To przecież nie miało sensu. Mieli odgrywać taką rolę wyłącznie na cel ich planu. Ryu sam już nie rozumiał co się z nim dzieje.
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: [NYC] Four Seasons Hotel
Sro Lis 02, 2016 1:15 pm
Po czynie chłopaka zrobił się cały czerwony na twarzy. Już nie chodziło o wczucie się w rolę przez jego partnera. W głowie Trisa w tym momencie była kompletnie inna myśl. Przed chwilą się nie pojawiała z prostych powodów. Nie zrobił tego z jakimkolwiek uczuciem. Jednak 'poprawienie' pocałunku było tylko jednym z bardziej stresujących przeżyć. Czemu? Nie ze względu na samo zetknięcie ich ust.
- Ryu... T-to był mój pierwszy.- wydukał ledwo z siebie, czerwieniąc się jeszcze bardziej. Wydawało mu się to bardzo krępujące. Nie mógł sobie wybić z głowy tego aktu. I jeszcze nie dawało mu spokoju, że zrobił to ze swoim jedynym, najlepszym przyjacielem. Co najgorsze nie czuł, że mu to przeszkadza. Nawet wręcz przeciwnie, podoba się. Na te myśl, od razu potrząsnął głową. Co on w ogóle odprawia. Przecież to miała być tylko i wyłącznie ściema, która miała wywołać pewien żal rodziców. To był tylko plan jak tu uwolnić się od nich. Ok, nie udało się. Jak zawsze. Ale dalej trzeba było grać na scenie. Grać. Udawać. To właśnie te najgłówniejsze słowa klucze. Więc czemu w tym wszystkim tyle emocji, niepewności i wstydu. Powinno to być bez emocjonalne aktorstwo. Skąd naglę pojawiło się tyle tego wszystkiego. W ogóle od kiedy Triss był w stanie myśleć o pocałunkach? A tym bardziej je wykonywać w jakikolwiek sposób. Przecież to był taki akt, w którym najczęściej zamykał oczy przed ekranem, by tylko nie musieć oglądać tego momentu. A teraz, jakby miał być szczery, chciałby je przez cały czas otrzymywać. To było przyjemne. Aż za bardzo. Przez myśl mu przeleciało jedno dość nieczyste zagranie. Było trochę podpuszczeniem przyjaciela. Ale to takim małym, niewinnym, prawda?
- N-nauczysz mnie?- Wydukał. Może i nie było to do końca takie chytre? Nie mijało się aż tak bardzo z chęcią wytrenowania tej 'zdolności'. Jednak prawdziwą wersją jaka była głębogo w jego głowie to "chce jeszcze raz. I jeszcze...". Ale przecież nie było możliwości by się do tego przyznał. Nawet przed samym sobą. Miał po prostu ochotę na zniknięcie na moment z tego całego zamętu. Na chwile stracił cały zapał na karierę. Chciał tylko popróbować nowych rzeczy. A jak każdy wie zakazane bardziej kusi. Nie inaczej było w przypadku Trissa. Już wcześniej wykazywał duże zainteresowania rzeczami, których nie powinien. Czy to alkohol, czy papierosy. W momencie swojej pełnoletności na pewno nie będzie zbyt grzeczną osobą, bo w końcu będzie mógł to wszystko w większym stopniu wykorzystać. Jednak nigdy, przenigdy by się nie spodziewał, że też będzie miał ochotę na takie rzeczy. I to jeszcze ze swoim współlokatorem. To brzmiało bardzo źle. Nie powinno tak być. Ale jako całokształt bardzo chciał spróbować. Chociaż trochę. Jeszcze trochę. - Proszę...- Dodał po chwili, kłócąc się ze swoimi myślami. Nie w głowie mu było spieszenie się na imprezę. Wszystko wywołały ostatnie czyny Ryu. A może po prostu to było odstresowujące? Na pewno w jakimś stopniu. Trystian pogubił się bardzo w swoich myślach. Nie wiedział co powinien zrobić z tym wszystkim. Po prostu na chwilę wyłączył zdrowy rozsądek i analizowanie wszystkiego, chciąc jeszcze chociaż moment spędzić na czymś przyjemnym.
Ryu Kurogane
Ryu Kurogane
Fresh Blood Lost in the City
Re: [NYC] Four Seasons Hotel
Sro Lis 02, 2016 4:43 pm
Kurogane podejrzewał, że temperatura głowy Trystiana jest przybliżona do jego normalnej temperatury. Widział ją bardziej czerwoną, ale dopiero teraz mógł poczuć jej... atmosferę. Jakkolwiek to brzmi. Usłyszał jak różowowłosy ledwo potrafił wydukać z siebie słowa. Na dodatek błędne. On sam o tym nie wiedział, ale Ryu znał prawdę. Chociaż wychodziło na to samo. Kruczowłosy był pierwszym Sterna i vice versa.
-Też jesteś moim pierwszym. - powiedział z małym, ale szczerym uśmiechem. Nie skłamał, jednak prawdopodobnie zmylił Trystiana co do prawdziwego znaczenia jego słów. Tak Ryu nigdy z nikim się nie całował. Jedni uważali by to za dziwne. W końcu wiele wiedział na ten temat. Tylko, że nic z praktyki. Nie musiała to być informacja znana całemu światu. Czy uważał, iż to co zrobił było nieodpowiednie? W 100 procentach. Było to niczym zakazany owoc? Jak najbardziej. Właśnie to kusiło. Łamanie praw ustanowionych przez człowieka, było niezwykle przyjemne. Czy żałował tego co zrobił? Odpowiedź, iż zrobiłby to jeszcze raz i to bez chwili zawahania, na pewno odpowiada na to pytanie. Ryu podświadomie zdawał sobie sprawę, co się z nim działo. Nie potrafił jednak przyjąć do wiadomości że może on kochać swojego współlokatora. Dla tego zachowywał się jak dziecko i zaprzeczał swoim uczuciom. W głębi jednak wiedział. Pewnie dlatego, nie czuł żadnych problemów odnoszących się do całowania Trystiana.
Prośba różowowłosego jak najbardziej nie oszukała Kurogane. On już dobrze wiedział o co mu chodziło. W chytrości - nawet wrodzonej - nie był w stanie przebić tej wyćwiczonej przez Ryu. W końcu chłopak lubił droczyć się z innymi. Posiadania takiej zdolności to wręcz obowiązek dla jego profesji. W oczach kruczowłosego pojawiła się psotna iskierka. Skoro tak chciał on grać, to chyba nie musiał bardzo się powstrzymywać. Przeszkadzała mu tylko jedna rzecz. Zbliżył powoli swoją dłoń do oczu Trystiana. Nie śpieszył się, żeby nie wystraszyć chłopaka. Patrzył też prosto w jego oczy, jakby chciał mu powiedzieć "Zaufaj mi.". Ryu wyjął obie soczewki z oczu różowowłosego. Od razu było lepiej. Przynajmniej dla Kurogane. Odłożył je na bok i łapiąc Sterna za podbródek, pocałował go. Zawierał on jeszcze więcej uczuć. Pasji. Niepewnej miłości. Kruczowłosy sam nie wiedział jak przekazywanie emocji podczas pocałunku miało działać. Myślał tylko o swoich uczuciach kiedy myślał o swoim współlokatorze i samo działało. Przynajmniej wydawało mu się, że działało. Po jakichś 2 minutach przerwał, ale tylko po to by złapać oddech. Kiedy oboje mieli wystarczająco tlenu, Ryu wrócił do napastowania swojego przyjaciela. Chociaż słabe to było napastowanie, skoro oboje tego chcieli. Nawet jeśli to było nieświadome. Przy tym podejściu, Ryu postanowił zrobić coś nowego dla trzeźwego Trystiana. Podczas pocałunku, kruczowłosy polizał dolną wargę swojego przyjaciela. Nie był pewien, czy ten wiedział co to oznaczało. W końcu, do niedawna Stern wydawał się typowym prawiczkiem nie znającym najmniejszych rzeczy na temat chodzenia z kimś. Jeśli różowowłosy na zajarzy o co chodzi, Kurogane nie pozostanie nic jak inwazja na wnętrze ust jego przyjaciela. Nie zamierzał tak szybko przestać tym razem. Chłopak pozostał przy długotrwałej ekspolarcji. Nie chciał wywrzeć na Trystianie zbyt wielkiego stresu. A nagłe doświadczenie najróżniejszych sztuczek zaraz po pierwszym pocałunku, mogło go zostawić oszołomionego. Tego za bardzo nie chcieli. W końcu mieli imprezę do zaliczenia. Tym razem Ryu nie darował swojemu kompanowi póki nie minęło 5 minut. Sam nie wiedział skąd wiedział ile minęło. Zaprzestał dopiero kiedy poczuł ból w klatce piersiowej, spowodowany niedostatkiem tlenu. Jego oddychanie wyglądało jakby przebiegł właśnie parę kilometrów. Położył głowę na ramieniu różowowłosego.
-Chcesz kontynuować naukę? - wyszeptał pytająco kruczowłosy. Nie przeszkadzało mu to, ale musiał pierw złapać oddech. Taka była smutna prawda. Jakoś nie przejmował się w najmniejszym stopniu, tym że właśnie siedział na kolanach Trystiana. I że mogło to różnie wyglądać. A zresztą. I tak po tym dniu wszyscy będą o nich gadali. Mogą nawet zacząć wcześniej.
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: [NYC] Four Seasons Hotel
Sro Lis 02, 2016 5:29 pm
Gdy tylko usłyszał, że nie był jedynym, który wykonywał te czynności pierwszy raz, bardzo mocno się zdziwił. Ogromnie wręcz. Nie mógł w to uwierzyć. Naprawdę był pierwszym z którym Ryu się całował? To w jakiś sposób podniosło Kota na duchu. I jednocześnie dowartościowało. Poczuł się w jakimś rodzaju, kimś wyjątkowym. Bardzo miłe uczucie. Jednak nie tak bardzo, jak te które miał wkrótce doświadczyć.
Trystian nie wiedział kompletnie co robić, jak powinien się zachować. Jednak ta czynność z niewyjaśnionych powodów była w taki sposób przyjemna i odprężająca, że był w stanie się oddać w całości. Odwzajemniał pocałunek z coraz to większą zaborczością. Powoli nabierał wprawy, jak i gigantyczne skrępowanie na początku zaczęło znikać. Pozostawała tylko jedna, jedyna niepewność. Czy przyjaciele, nawet będący baardzo, bardzo blisko powinni coś takiego robić. Triss zaczął zauważać jak granice w sferze bliskich znajomych, nawet współlokatorów, zaczynają zanikać. Posunęli się o wiele za daleko. Tylko dlaczego. I jak można nazwać to posunięcie? Zwykła fascynacja i chęć eksperymentowania? To było jedno z najbardziej logicznych wyjaśnień. Nic innego nie przychodziło mu do głowy. Gdyby tylko to nie było takie przyjemne to dałby jeszcze radę się oprzeć i działać według ustalonych norm. Jednak cały czas coś było na przeszkodzie. Tym razem ta fascynacja, chęć poznania. Przestał kompletnie odczuwać jak leci czas. Po prostu skupiał się na odczuwaniu przyjemności. Aż w pewnym momencie poczuł, że w Ryu wstępuje chęć pogłębienia pocałunku, poprzez włączenie w ruch języków. Chłopak nie miał nic przeciwko. Chciał poznać każde możliwe odczucie z tym związane. Jednak wraz z rozpoczęciem nie mogło zabraknąć coraz to większego rozpalenia. Jak i najprościej nazywając- napalenia. Naglę skończyli. Było to wspaniałe doświadczenie, a jeszcze dyszenie partnera pobudzało coraz bardziej. Na zadane pytanie Triss jedynie się zarumienił i odzyskując zdrowy rozsądek, delikatnie niepewnie odpowiedział.
- Powinniśmy przestać.- Tak było bezpieczniej. Za daleko zaczęli się posuwać w tym co robili. Przecież najpierw miało to być tylko rozzłoszczenie rodziców. Udawane. Trystian nawet nie zauważył w którym momencie przestał udawać i zaczynał czuć kompletnie obce mu uczucie. Znowu nic nie wiedział. Znowu nie wiedział co się z nim dzieje. Zaczynało to być już irytujące. W końcu jest sobą. Przeżył w tym ciele i psychice całe szesnaście lat. I naglę dowiadywał się, że w sumie nic nie wie nawet o samym sobie. Żałosne. Jak tak w ogóle można. Nic nie miało najmniejszego sensu. Odsunął się delikatnie od partnera, chcąc złapać oddech i się uspokoić. To poszło naprawdę dużo za daleko. Żeby poczuć takie podniecenie, przy samym pocałunku- żałosne. Jedynie miał nadzieję, że nie skompromituje się za bardzo jeżeli Ryu poczułby pulsującą rzecz w spodniach blondyna. Sam nie chciał za bardzo o tym myśleć. Nie mógł. Bo wszystko wymknęłoby jeszcze spod kontroli. To by było najgorsze. Gdzie tu sens. Gdzie myślenie. To co się działo z chłopakiem przy tych czynnościach zaczynało być irytujące. Brak samokontroli jak podczas upojenia alkoholowego. Aczkolwiek jak sam twierdził- przy alkoholu dużo bardziej się kontroluje niż przy tych czynnościach które obecnie poznawał. Do kitu z tym wszystkim jak jest się tak podatnym.
Ryu Kurogane
Ryu Kurogane
Fresh Blood Lost in the City
Re: [NYC] Four Seasons Hotel
Sro Lis 02, 2016 6:25 pm
Kiedy Kurogane usłyszał propozycję Trystiana, nie był pewien co zrobić. Słyszał w jego głosie brak przekonania do tego co mówi. Jakby coś go powstrzymywało. Zaczął rozmyślać co mogło to spowodować i o mało nie przywalił sobie. Stern robił praktycznie to samo co Ryu wczoraj. Starał się zachować rozsądek mimo chęci na kontynuowanie. Jedyne co różniło tą sytuację od tej z dnia wcześniej, to brak alkoholu we krwi. No i oczywiście różnica "aktorów" występujących w scenie.
-Jak chcesz. - odpowiedział swojemu przyjacielowi. No właśnie. Oni byli przyjaciółmi. Nie powinni robić takich rzeczy. Kurogane zdawał sobie z tego sprawę. Nie tak wyglądała zdrowa relacja między przyjaciółmi. Szczególnie świeżo upieczonymi. W końcu nie znali się tak długo. Dwa lub trzy dni, a wydawało się ta znajomość o wiele dłuższa. Chociaż może tak wydawało się Ryu. Co nie usprawiedliwiało go od pożądania swojego kumpla. Coś takiego nie miało prawa bytu. Oczywiście, jeżeli Kurogane uważał Trystiana za przyjaciela. Nie był już pewien. Czy Stern jest tylko znajomym, a może kimś więcej? Mózg mówił pierwsze, ale wszystko inne drugie. Nie lubił takich wewnętrznych sporów. Były one męczące. Przypominając sobie o zgodzeniu się na propozycję, zszedł ze swojego współlokatora i usiadł z powrotem obok niego. Ciężko było nie poczuć pewnej rzeczy podczas tej czynności. Spojrzał się na krocze Sterna i szybko odwrócił wzrok. Kto by się spodziewał, że potrafi on przybrać taki barwny czerwony kolor.
- Sory. - wyszeptał Ryu, nadal nie spotykając wzroku swojego kompana. Z jednej strony, faktycznie był zawstydzony. Nie planował wywołać u Trystiana takiej reakcji. Kurogane był w tym momencie zawstydzony, a jednocześnie szczęśliwy. W końcu, oznaczało to, iż potrafi podniecić trzeźwego Sterna. Bez pomocy alkoholu. Jeśli coś by z tego wynikło, a Ryu miał przeczucie, że po dzisiejsze imprezie tak się stanie, była to wartościowa informacja. Nie zamierzał różowowłosego do niczego zmuszać. Mijało się to z celem, jeśli byłby on tylko zabawką. Wtedy wykorzystałby go poprzedniej nocy i zostawił na pastwę losu. Ostatecznie był w stanie, spotkać się ze wzrokiem Trystiana, nawet jeśli lekki odcień czerwieni pozostawał na jego policzkach. Położył jeszcze rękę na jego policzku i skierował jego twarz w swoją stronę. Następnie ostrożnie założył wcześniej zdjęte soczewki. Trochę zasmucił się na ten fakt. Wolał naturalny kolor oczu jaki posiadał Stern. Do takiego przywykł i ten sztuczny nie pasował. Takie same zdanie miał o blond włosach. Niby ta sama osoba a całkowicie inna. Przynajmniej jego reakcja zapewniła Ryu, że nie podmienili mu współlokatora.
- Ile nam pozostało wolności? - zapytał Kurogane. Chciał przerwać tą krótką, pozbawioną komfortu ciszę. Podejrzewał też, że nie ułatwił Trissowi sytuacji przez spowodowanie u niego erekcji. Taka mała luka w planie. Który właściwie nie istniał. Sam Ryu, twierdził, że im wcześniej zaczną tą całą szopkę, tym lepiej. Nie miał teraz głowy na przygotowywanie jakiegoś antyplanu na plan pani Haynes. To, że kobieta popłakała się ze szczęścia na myśl jak to inni będą uważali jego syna z geja, była odrażająca. Nie wyobrażał sobie matki, która ucieszyła by się na taką wieść. Nawet jego tolerancyjna rodzicielka zrobiłaby aferę. Nie żeby jej się dziwił. Do niedawna, uważał się za 100 procentowego hetero, a tu okazuje się że jest on bi. Trochę niespodziewany obrót spraw, no ale cóż. Przeszłości się nie zmieni. Zaczął jednak rozmyślać na osobą, zwaną Yumi Natsuka. Asystentka jego matki z piekła rodem, ale wcześniej zachowywała się jakby zależało jej na Trystianie. Nie podejrzewał by kierował nią jakiś płytki powód, taki jak awans. Nie umiał określić o co z nią chodziło, dlatego zrobił rzecz, która znacznie ułatwi mu odkrycie zagadki, będącej jej charakterem.
-Wydajesz się być blisko z panią Natsuki. Jakiś powód? Jesteś skłonny do opowiedzenia? - zapytał się Trystiana z ciekawości. Na pewno nie uważał jej za jakieś zagrożenie. Wolał jednak wiedzieć, czy była ona sojusznikiem w trudnej sytuacji chłopaka. A może wrogiem, którego trzeba było wyeliminować.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach